rozmowy o niczym

A Ty i auto całe? ja dziś jechałam do pracy z duszą na ramieniu, na szczescie jak wracałam już było lepiej, choć z drugiej strony takie zdradliwe miejsca, że np czarna droga, sucha a nagle lód i znowu czarna droga. Dalszą trasę, którą miałam dziś zrobic sobie odpuściłam...
Taka pogoda jest super na spacer po parku i zamiast jeździć autem to właśnie jutro sobie pospaceruję.
No..najgorszy jest czarny lód znienacka. Na tyle cienka warstwa lodu, że jej nie widać i wygląda jak asfalt. I cały czas widzisz czarny asfalt i masz wrażenie, że można zapitalać. A tu...zdziwko.  🤔
Huuura....za 2 godziny odzyskam wolność i wyjdę z pracy po 2 dobach! Tralalala
A mnie od spacerowania nawala biodro i kolano. A od dłuuugiego spacerowania jeszcze dodatkowo plecy. I to jest głupie. Bo ubiegać dam  rade 10 km, a pospacerować ze 2 godziny- mam problem!
A Ty i auto całe?

Wszystko całe. Tylko się zsunęłam jednym kołem. Ślisko było pod śniegiem i chciałam ruszyć nie na wyjeżdżonym środku drogi.
U nas tak wieje, że podziwiam widoki z ciepłego domu i nie zebrałam się nawet na krótki spacer.
Chcę wiosnę!!!
My dziś z mężem poszliśmy szukać wiosny i znaleźliśmy tylko kupę lodu.  😂

 

U nas słońce! Śnieg nieco stopniał, ale jak w nocy przymrozi, to będzie lodowisko na drogach.
A wieje tak, że głowę urywa. Nie wychodzę z domu  😀
U nas słońce, temperatura poniżej zera a wiatr taki, że naprawdę można pomyśleć, że Szczecin leży nad morzem. 😜
A mnie od spacerowania nawala biodro i kolano. A od dłuuugiego spacerowania jeszcze dodatkowo plecy. I to jest głupie. Bo ubiegać dam  rade 10 km, a pospacerować ze 2 godziny- mam problem!


O, ale dziwnie. Ja mam na odwrót - od spacerwanie poprawiają mi się plecy, mniej mnie wszystko boli, za to po bieganiu bolą kolana. Po wielu rzeczach zresztą kolana i plecy mnie bolą, ale właśnie spacer akurat pomaga. Może to zależy od tempa spaceru czy cos? może inne buty też na bieganie a ine na spacer zakładasz?
Wczoraj miałam USG kolana. Co tam właściwie stwierdzono to dopiero będę wiedzieć w poniedziałek, bo lekarz wykonujący badanie był mało rozmowny. Dostałam do ręki opis, a powiedział tylko tyle, że on nie będzie się starał interpretować tym bardziej, że pewnych elementów nie mógł zobaczyć wyraźnie. Więc w opisie są zwroty typu "przypuszczalnie" "podejrzenie", itd. Na plus to, że nie ma płynów w stawie.
Ale za to dwa pasma więzadłowo-mięśniowe mają "cechy naderwania" (tzn. że mają blizny i już zagojone czy że dalej są naderwane = niezdrowe? po 6,5 tygodnia?!), do tego podejrzenie uszkodzenia, pęknięcia łątkotki.
Mimo to wydaje mi się, że jest całkiem nieźle. Przecież to musi iść ku dobremu, goić się, usprawniać i tak dalej, nie?
To jest śmieszne i żałosne równocześnie, żeby zepsuć sobie kolano na taki czas od głupiego poślizgnięcia się!
Badanie było strasznie bolesna. Wiem, że musiał przyciskać głowicę by coś zobaczyć, ale aż mi się jednak oczy zaszkliły z bólu, bo jakby mi nożem jeździł i orał skórę i mięśnie.
I niestety cały wieczór i noc dalej mocno te różne punkty bolały. Do tego stopnia coś ruszone, że rano nie mogłam stanąć bez bólu. Wysmarowałam kolano Ketonalem i mam nadzieję, że przejdzie. Miałam dzisiaj ochotę na porządki na balkonie, na sadzenie nowych kwiatów, a na razie marnie to widzę. 🙁

Serio, żebym spadła z konia, miała wypadek na nartach czy dla odmiany na rowerze, żebym biegła z psem czy poślizgnęła się i zaliczyła konkretną wywrotkę... Ale żeby o tak się załatwić po tym, że noga na lodzie uciekła na bok? No zwyczajnie wstyd. 😉
Ascaia, moja koleżanka wysiadając z samochodu zerwała sobie więzadło krzyżowe w kolanie. Bujała się z bólem przez 3 lata, aż wreszcie skończyło się na stole operacyjnym. Druga zeskoczyła z małego schodka, łamiąc sobie którąś z kości w stopie - skończyło się gipsem po kolano na 6 tygodni. Nie jesteś jedynym pechowcem :kwiatek: Najważniejsze teraz to doprowadzić nogę do porządku, czego Ci szczerze życzę
Ale to taka żenuła. Nawet mój orto się ze mnie nabija.  🤣 🤣 🤣

Mam konkretną wizję, że w poniedziałek powie mi dużo pozytywnych rzeczy. No i ciekawe czy mnie zwolni ze zwolnienia i wrócę do pracy.

Tymczasem czekam aż temp jeszcze nieco wzrośnie (w nocy było -1  🤔 ) i zaczynam działać na balkonie. A co tam! 
Ja kiedyś złamałam sobie dwie kości w stopie idąc po schodach do pielęgniarki szkolej  😁 A stało to się tylko i wyłącznie dlatego, że źle stanęłam na stopień. To dopiero była żenuła, chyba 6 tygodni w gipsie latałam.
Pękło mi żebro w trakcie kaszlu...

DEAL WITH IT  🙇
no ale chyba musiałaś mieć nadpęknięte wcześniej? Może wcześniej jakiś uraz był? Bo jeśli pękło TYLKO od kaszlu, to naprawdę bym się tym mocno przejęła
Tylko od kaszlu. Miałam silne zapalenie oskrzeli, kaszlałam i pękło... Miałam milion badań robionych u endokrynologa i reumatologa (przebadane miałam chyba wszystko szczegółowo), dwukrotną densytometrię kości udowej i kręgosłupa - nie wyszło nic, co by tłumaczyło pęknięcie żebra.
Nie miałam też zadnego urazu, żeby to mogło być gdzieś ruszone  🤔wirek:
No to dobrze, że cię przebadali i nic nie wyszło. Teraz rozumiem, że to nie świeża sprawa, tylko przykład na to, że banalna sprawa może spowodowac uraz. Ok.. Bo przestraszyłam się, że świeża sprawa. A że brzmi to groźnie, to się właśnie zmartwiłam.
Dobrze, że ok.
To było dwa lata temu 🙂 zresztą zanim poszłam do lekarza, to minął miesiąc, bo myślałam że ból przejdzie... A tu ani leżeć ani wstać ani wziąć głębszego oddechu  🤔wirek:  na szczęście lekarka rodzinna od razu sie przejeła, wysłała na rtg a potem pilnie na usg, bo akurat na rtg było to niejednoznaczne. No i później ruszyła maszyna, gdzie i co można by jeszcze przebadać  🙇
Serio, żebym spadła z konia, miała wypadek na nartach czy dla odmiany na rowerze, żebym biegła z psem czy poślizgnęła się i zaliczyła konkretną wywrotkę... Ale żeby o tak się załatwić po tym, że noga na lodzie uciekła na bok? No zwyczajnie wstyd. 😉



Kilka lat temu mój mąż założył nogę na nogę. Po jakimś czasie zdjął a zablokowane kolano zostało jak było. Poszedł do ortopedy i na rehabilitację. Dwa miesiące później sięgał z łóżka na ziemię po laptopa i do końca załatwił sobie tą łąkotkę NA LEŻĄCO dla odmiany. Skończyło się operacją kolana. Tak, że nie jesteś jedyna. On raz siedział raz leżał. Niestety dotąd jak krzywo stanie to twierdzi, że go "ciągnie" ...
To wredne, ale wiecie co... jakoś mi lepiej wiedząc, że nie jestem sama w byciu sirotką-pechowcem. 😉

Jeśli mogę Was jeszcze trochę wykorzystać to potrzymajcie co jakiś czas przez chwilę kciuki, żeby przestało boleć. USGista popsuł mi kolano na nowo, świntuch!

Ale na balkonie wstępny porządek zrobiłam! A co! Kuśtykając też się da! 😀
Ascaia, z moich, bardzo bogatych (niestety) doświadczeń z kolanem- przede wszystkim znajdź sobie dobrego rehabilitanta. Gwarantuje, ze jak się przyłożysz to znikną wszystkie kłucia i ciągnięcia, nie będziesz tez kustykac.
Ascaia pozwokę się wtrącić w sprawy kolanowe  😉 w Lublinie jest super ortopeda od kolan dr Walawski i rehabilitant Majewski. Pierwszy operowal mojego znajomego (rekonstrukcja więzadła, zszywaszanie łąkotki i jakieś inne cuda), a drugi tak go uruchomił, że znowu gra w piłkę, ćwiczy na siłce i zapomniał, że cokolwiek się działo z tym kolanem. Może warto udać się na konsultację?
Dzięki za nazwiska.
Na razie jutro wizyta u mojego sprawdzonego ortopedy. Ufam mu i najpierw niech on się wypowie na temat wyniku USG.
Z rehabilitantem na razie będzie ciężko, poza tym chyba jeśli uraz nie zagojony (?) to chyba nie bardzo masaże i intensywniejsze ćwiczenia wchodzą w grę.
Zobaczę co jutro usłyszę.
I poskarżę się na USGologa, że mi kolano na nowo zepsuł 😉
Jak świeży uraz to zależy. Są fizjo, którzy wkraczają od razu, np mój ostatni fizjo, jak coś sobie zrobiłam w pracy, to właśnie 'robił' od razu to, zeby nie powstały zrosty. Bolało jak cholera, bo pracował na stłuczonej, pozapalanej tkance, no mordor w czystej postaci, aż widziałam gwiazdy, ale faktycznie uraz sobie mijał i nie zostawał w ciele. Są też fizjo, którzy nie robią w trakcie aktywnego ostrego urazu. Bo pracują innymi metodami, robią to po minięciu stanu zaplanego i to też działa.
Wszystko zależy od osoby, przyjętej koncepcji, jedemu pasuje to, innemu co innego. ważne trafić do kogoś kompetentego w tym co robi, metoda jest mniej ważna moim zdaniem, bo jak fizjo wie z czym pracuje i jest dobry, to nam pomoże. Niezależnie jaka to metoda pracy.

Ja np z kolanami też mam problem - ale mam go od kręgosłupa i kolana same w sobie sa ok i nie wymagają pracy, więc też inna sytuacja, niż to, że jest w tej okolicy  swieży uraz. U mnie np kolana obrywają też od psychiki, co mega naocznie doświadczyłam, w sesnie jak coś blokuje, wypieram, to kumuluje się to w plecach i kolanach (i w głowie, w sensie bólu głowy i np drętwień kończyn). Ale to nie są bóle czy problemy z urazu. Jak masz jakiś uraz, no to fizjo to może porozbijać czy inaczej usprawnić, a jak np osteopata to pracuje inaczej, a też to działa. A nawet jak są to rzeczy od psychiki to i tak fizjoterapia pomaga. Ogólnie ja uważam,, ze fizjoterapia pomaga w bardzo różnch sytuacjach - i świeżych urazów i starszych, i jakichś mega dawnych urazów. To usprawnia ciało, w roznych aspektach i jest to super 🙂 ale też trzba dac temu czas, wiedzieć że czasem po fizjo mozemy pare dni byc bardziej obolali, ze sam zabieg moze byc bolesny, że czasem potrzeba awielu zabiegów i efek tnie będzie od razu, ale po tyodniach. Ja np po osteopatii miałam zawroty głowy, mdłości. po zwykłym fizjo z kolei czuje się potłuczona na kwaśne jabłko, boli mnie wszystko pare dni. a potem jest fajnie 🙂
Ja pisałam już kiedyś,  że przerobiłam tych fizjo maaaase i jak sie znajdzie odpowiedniego, to moze same zabiegi przyjemne nie są, ale efekt jest super i warto się pomęczyć te godzine na wizycie, żeby docelowo czuć się lepiej 🙂
Przy aktywnym urazie robi się zabiegi laserem, ultradźwiękami, prądy. Wszystko po to by przyspieszyć gojeniem. Masaże czasami, przy niektórych urazach- to już zależy.
Ascaia właśnie tu rehabilitacja była bardzo szybko po operacji. I nie masaże czy jakieś prądy itp. tylko ćwiczenia na siłowni (Majewski współpracował wtedy z Paco). Ta rehabilitacja była tak intensywna, że znajomy to z 5 kg wtedy zgubił 😀 ale kolano od tamtej pory jest jak nowe  🙂
No ale nie ćwiczy się w fazie złamania i noszenia ortezy. Jeśli ascaia ma naderwane więzadła, podejrzeni pęknięcia czegoś tam. Chodziła o kulach w ortezie, to na Boga, nie piszcie że w tym stanie ma iść na trening siłowy na siłowni. Wszystko w swoim czasie.
Facet PO operacji ma już pozczepiane te naderwania i popękania. Ascaia nie ma
To pewnie też zależy co się ma. Ja np. miałam złamanie piszczela + uraz skręceniowy II stopnia stawu skokowego. Na złamanie wiadomo - usztywnienie. Skręcenie -  uszytywnienie tylko pogarsza sprawę. Ponieważ walka trwała o postawienie mnie na nomen-omen nogi na wyprawę na Elbrus (nie udało się ostatecznie, ale tylko dlatego, że nie zdążyla zejść opuchlizna) to rehabilitację ruchową zaczęłam szybko. Miałam ortezę, więc ją najzwyczajniej w świecie ściągaliśmy. Ortopeda o niczym nie wiedział 😉 Ale był w szoku, jak po 6 tygodniach, zaczynałam chodzenie. I cieszył się, że tak szybko. Tylko, że nie wiedział, że od 2 tygodni codziennie rehabilitant pracuje z moją nogą.

Niestety, 4 tygodnie usztywnienia zrobiły swoje. I złamanie okazało się najmniejszym problemem. Gorsze było to skręcenie, stopa była maksymalnie zastana, nie umiałam długo chodzić, uczyłam się od nowa 😉


Ascaia, złamałam girę bo zsunęłam się (!!!! nie spadłam - zsunęłam!) z konia. Krzywo wylądowałam. Opalałam się na jego grzbiecie, taaaak... i jak schodziłam to mi nie wyszło. Kiedyś byłam na SOR, bo miałam wstrząśnienie mógu po tym, jak spadł mi plecak z szafy na głowę (a konkretnie czekan, który do tego plecaka był dopięty). Rzepka z kolana wypadła mi jak goliłam nogi pod prysznicem 😀 Mój szef na korzeniu w lesie połamał śródstopie. A moja mama na długie lata załatwiła sobie kostkę jak się potknęła na chodniku. Moim zdaniem najgorsze rzeczy dzieją się właśnie w trakcie takich głupot. Więc trust me - nie jesteś sama 😀
amnestria - Hehe bo takie urazy to zazwyczaj to właśnie tak głupio powstają :P ja złamałam nogę wsiadając do autobusu :P Często też robię sobie jakiś uraz właśnie nie na koniach i w pracy,  a gdzieś obok - jakiś niefortuny ruch, czy krok, a z konia człowiek spadnie i nic mu nie jest :P
Mnie kilka dni temu koń przygniótł do ściany, po czym kopał naokoło (jakimś cudem nie trafił we mnie), po czym ja próbując uciec sprzed jego kopyt wywróciłam się, ległam na beton, dalej ten koń kopał na rózne strony... i NIC mi się nie stalo, w sensie, w ogóle nawet siniaka nie miałam. A kurna jak robię kopyta spokojnemu koniowi, to nieraz mam siniaka od samego faktu, że trzymam jego noge między udami. Albo np boli mnie szyja jak sie koń sie lekko szarpnie. A tu koń napiepszał z każdej trony kopytami, upadlam z takim hukiem, że hej. a no nic się nie stało kompletnie. I weź to człowieku ogarnij :P i w ogole jaki cud, że ten kon mnie nie połamał, czy nie zabił (byl w amoku i sam nie ogarnial co robi, ale jakoś tak sie złożyło, że przezyl ten amok tuż obok mojego ciała :P).
Pierwszy raz to kolano skręciłam... wsiadając na konia... na kucyka gwoli ścisłości. Musiałam się źle odbić. Przejeździłam całą jazdę co najlepsze i dopiero jak przyszło do zsiadania to się okazało, że coś nie do końca działa jak trzeba.

Po wizycie u ortopedy pozytywnie, ale zwolnienie przedłużone. Wrócę do pracy dopiero po majówce. Zalecenie odstawianie stopniowo ortezy i emeryckie spacery z kijkami 😉 I rehabilitacja - masaż i mobilizacja. Nawet dostałam czarodziejską karteczkę zwaną skierowaniem. Tyle, że najwcześniejszy termin jaki udało mi się znaleźć w Lbn to... czerwiec 2019 😉 😉 😉
Tak więc...  :/

Nie pozostało nic innego jak zadłużyć się i jednak zdecydować się na prywatne wizyty. Bo to nie tak, że ja nie chcę do fizjoterapeuty. Chcę bardzo od lat. Tylko no niestety możliwości finansowe nie pozwalają. Obecnie jestem w najgorszej sytuacji od lat, a tu jeszcze to kolano. Nie lubię pożyczać kasy no ale...

koola, po badaniu rynku 😉 wygrał polecony przez Ciebie p. Majewski. Byłam wczoraj na pierwszym spotkaniu. Popatrzył na USG, obmacał nogę i ma nieco inny punkt widzenia jak ortopeda jednak. Nie chce jeszcze się do mnie dotykać. Ani masaży, ani mobilizacji. Według niego to jest nadal nie zagojone. Do tego utrzymujący się obrzęk. Więc na razie prąd, laser wysokoenergetyczny, pole magnetyczne i oklejanie taśmami.
Ortezę wrzucam na dno szafy. Ale poczułam jej brak na porannym spacerze z psem - tu boli, tam strzyka, a noga ogólnie osłabiona.
Do tego mam pozwolenie od obu panów na ostrożne sprawdzenie się z rowerkiem stacjonarnym i air-walkerem.

5 maja idę na wesele mojej psiapsiółki - mam dziwne wrażenie, że nie poszaleję parkiecie 🙁
Jeeesu...siedze w poradni i smierdzę koniem  😁 Umyłam się po stajni, ale chyba jakoś niedokładnie. Nie wiem...coś z włosów mi zalatuje, czy jak? Mam nadzieję, że po drugiej stronie biurka juz tak nie śmierdzi jak po mojej.  😁
Hahah, mi włosy zawsze po stajni mega śmierdzą, jakbym się wytarzała w boksie 🤔 Mogę się cała nie umyć, a nie będzie tak źle, jak wtedy gdy nie umyję kłaków.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się