Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

tunrida, jestem naprawdę niezmiennie poruszona godzinami Twoich wpisów 😁 chciałabym wstać kiedyś bez słów 'ja pier&^%^' o takiej porze, bycie PO TRENINGU o tej godzinie wydaje mi się czymś totalnie abstrakcyjnym. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Mogę zapytać, o której chodzisz spać?

Powiem Wam, że zbierałam dzisiaj rano szczękę z podłogi. Rzadko się ważę, bo nie konkretna waga jest moim celem a konkretny wygląd, ale dzisiaj jakoś tak mnie natchło.
49,9kg  🤔 Wędrowałam z tą wagą przez całe mieszkanie, bo myślałam, że może jakoś nierówno stoi. Wszak ostatni raz wagę z 4 z przodu widziałam u siebie ze 4 lata temu (a wcześniej chyba jako nastolatka), jak miałam bal na uczelni, kupiłam odlotową kieckę w rozmiarze XS (zakup internetowy, S nie mieli, a ja MUSIAŁAM ją mieć),miała wycięte plecy i zamiast nich wstawione takie dość sztywne, żmudnie zrobione klapy ze złotych elemencików zapinane na haftki  👀 w związku z tym biegałam i ćwiczyłam 6 razy w tygodniu i naprawdę uważałam na to co jem, żeby 1) w ogóle zapiąć te haftki na plecach a 2) móc się na tyle swobodnie ruszać, żeby pobyć trochę na parkiecie bez obaw, że mi te haftki przy niefortunnym ruchu trzasną

Mi uparcie pokazuje 66 kg :/ już było 64, ale cóż, przynajmniej nie czuję się już napuchnięta na maksa. Można powiedzieć że 2 tygodnie do majówki, miałam zamiar zejść z wagi do tego czasu do 63-62 kg, więc mi się już raczej nie uda, ale jak wrócę do tych 64 to będę szczęśliwa. Jeszcze parę dni cisnę, a potem odpoczywam do wyjazdu żeby mieć formę 😉
Gratulacje vanille. Należy Ci się. Bo uczciwie nad sobą pracujesz. Brawo.  😅

Ja na wagę nie wchodzę prawie wcale. Co do spania. Wczoraj zasnęłam o 21:30. Zwykle zasypiam między 21😲0-23😲0. W związku z tym nie jest problemem wstać o 5:30. Bo śpię ponad 7 godzin, czasami nawet 8 wyjdzie. Po prostu taki mam tryb życia i mi to pasuje. Robiąc trening po południu, ucinałabym godziny z dnia, które powinnam poświęcić na męża, dziecko, koty, dom. A o tej 5:30 rano wszyscy śpią i nie odbieram godzin rodzinie. Mi tak pasuje.
vanille Brawo! Ja taką wagę miałam, jak pewnie z 10 lat miałam  😂
tunrida Wcale Ci się nie dziwię, też lubię taki tryb życia. Gdyby nie to, że mamy małe mieszkanko to też wstawałbym rano i ćwiczyła, ale w naszych warunkach chłopaki by długo nie pospali. (Nie wspominając o tym, że po całym poprzednim dniu mam na podłodze taki bałagan, że musiałabym najpierw godzinę sprzątać, żeby poćwiczyć 😉 )

Trochę się martwię, bo znowu mam niefajne bóle w podbrzuszu. Ech, jak nie urok to sraczka, serio. Czy człowiek tak niewiele wymaga, żeby mu po prostu przez chwilę nic nie dolegało?

Na crossfit pójdę, ale wizytę u gina też zamawiam. Walnę porządnego przeciwbóla i jechane. Dupadupadupa.
Za to humor poprawiają mi moje konie. Poza jednym, który nabił sobie krwiaka. Ale inne tak fajnie w robotę wchodzą  😍 Tęskniłaaam.
Wichurkowa   Never say never...
11 kwietnia 2018 09:16
vanille super, gratuluję  👍 Ja takiej wagi już raczej nigdy nie będę mieć  😁
Tunrida, Ty jak zawsze predator nie do zajechania  🏇
archeo,może jakiś rest żeby trochę głowę przewietrzyć?  😉

Ja zapisałam się na kickboxing, jacieee super to jest ale nie ogarniam w ogóle  😁 Jestem sztywna jak sztacheta a moja koordynacja leży i płacze ze śmiechu  😂
No ale dziś dopiero 3 trening, jest to dla mnie mega nowość bo nigdy nie miałam z tym styczności.  Mam nadzieję że kiedyś to załapie  😀
W końcu pogoda więc oprócz sikowni w końcu mogę chodzić na rower i czasem na wypady w góry :-)

Oba zdjęcia ogromne.
Dzięki dziewczyny :kwiatek: oczywiście w pierwszej chwili się ucieszyłam, bo taka już jest kobieca chora przypadłość, że nawet jak zobaczą wagę dużo za niską albo usłyszą tekst, że są chude i wystają im żebra, to się jednak zdecydowana większość w środku ucieszy 😁
Mimo to nie wiem co z tym dalej robić, bo nie mam jakichś hardcorowych treningów i jem też normalnie (po prostu staram się nie żreć), a biorąc pod uwagę, że idzie lato i jeść chce się coraz mniej, a ruszać coraz bardziej, to trochę się obawiam, że polecę jeszcze w dół. A moja optymalna waga to 51-52kg. I choć wydaje się to niewiele więcej niż to, co mi dzisiaj waga pokazała, to jednak w moim przypadku, tzn. osoby niskiej i drobnej budowy, to sporo. Bo u mnie widać każdy kilogram, co jest z jednej strony super - bo jak chcę schudnąć, to nawet niewielka redukcja daje fajny efekt wizualny, ale z drugiej strony każdy przybrany kilogram też od razu jest widoczny. Moja maksymalna waga to było 56kg i wyglądałam wtedy źle - teraz mam jakieś mięśnie, które ważą jednak więcej niż tkanka tłuszczowa a oscyluję koło 50kg. W związku z tym wówczas miałam przynajmniej 6kg tłuszczu więcej, niż teraz. Nie wyglądało to fajnie, może uda mi się znaleźć jakieś zdjęcia w kompie to wrzucę.
Druga sprawa jest taka, że strasznie szybko spala mi się góra. Tzn. ręce szybko mi smukleją, potrafię mieć żebra i obojczyki obciągnięte samą skórą (choć zdecydowanie nie taki jest mój cel), podczas gdy tyłek i uda wciąż pokrywa solidna warstwa tłuszczyku. I ciężko mi to wysmuklić, bo dalsze ćwiczenia wprawdzie zaczynają pokazywać powoli jakieś mięśnie na udach, ale ta warstwa tłuszczowa jak była tak jest. A góra dalej się tłuszczu pozbywa.
Chciałabym nabrać trochę więcej mięśnia, może ma sens wprowadzenie jakiejś odżywki białkowej? Nigdy czegoś takiego nie brałam, zupełnie nie wiem jak się za to zabrać
jasne że jest sens. Albo odzywka białkowa, albo aminokwasy w tabletkach. Już o tym pisałam- aminokwasy to wygodniejsza opcja. Łykasz 2 razy dziennie. Odzywkę zwykle raz dziennie. No i treningi na górę ciała "na masę". czyli duże obciążenia, tak byś mogła zrobić góra 8 powtórzeń. ma być bardzo ciężko ( uwaga na kontuzje!) I masz mieć po tym zakwasy. I masz jeść to białko lub aminokwasy. I musisz mieć odpoczynek po takim treningu, dzień lub nawet dwa. Wtedy mięsień ma szansę urosnąć.

Niektórzy mają taką budowę. Że dól jest mocniejszy niż góra. I góra robi się już koścista a na dole nadal jest tłuszcz. Trudniej wtedy coś urobić, bo robota robotą a ciało swoje. No bo patrz- musiałabyś na górę robić masę- czyli mocne treningi, białko, jedzenie, odpoczynek. Nie jestes wtedy na żadnym deficycie kalorycznym. Bo robisz mase. Organizm musi miec  czego robic tę mase mięsniową. Robi ją z jedzenia.
A dól ciała chcesz redukowac- czyli spadać z tłuszczu. Czyli- minus energetyczny.

I to jest takie trochę do dupy. A na pewno trudne. Bo żeby całościowo to ogarnąć, to trzeba być na takiej kaloryczności, by organizm mógł zabierać tłuszcz z dołu, ale zarazem musisz tak robić, by budować górę. Normalnie, to się robi masę oddzielnie, w innym terminie, a redukcję w innym terminie. A tu trzeba by próbować i jedno i drugie na raz. A to trudne.

Na pewno nie popełnisz błędu, jesli będziesz ćwiczyć na górę "na masę" i zaczniesz spożywac aminokwasy lub białko, by wspomóc organizm.
tunrida, no właśnie to jest taka lipa. Nie jestem typem osoby, która tyje i która chudnie równomiernie - niestety. Jest jeszcze o tyle trudniej, że wiadomo - pierwsze kilogramy dość łatwo się zrzuca i fajnie to idzie, a im dalej tym trudniej i wolniej. I w pewnym momencie zrzucenie każdego kolejnego 100g sadełka to już jest naprawdę wyczyn. Mi siada zwłaszcza na biodrach i udach i ciężko mi się pozbyć tłuszczowej okrywy z tych obszarów, nawet jeśli góra robi się już anorektyczna (jak wtedy do tej sukienki - tylko wtedy właśnie musiałam schudnąć na górze, żeby zapiąć się na plecach, więc było ok :hihi🙂.
No nic, spróbuję zrobić tak, jak radzisz. Mam tylko nadzieję, że nie skończę z łapami jak pudzian i tyłkiem jak kardashian 😁
Nie jest łatwo zrobić z anorektycznej góry łapki jak Pudzian, więc się zupełnie tym nie stresuj.  😉  I miłej zabawy.
Ja mam o tyle dobrze, że jestem proporcjonalna. Tyle, że już stara więc idzie z roku na rok coraz trudniej. Bawię sie w to juz kilka lat, więc mam porównanie jak łatwo było przed 40-ka, a jak trudno teraz. A podobno "dopiero po 50-ce zobaczysz co to znaczy trudno".  😉  Tak więc- miłego dnia wszystkim.  😉

Ale tak sobie myśle, że wole mieć taką zajawkę, niż: chlać wieczorami albo żyć pracą albo żyć niczym i się nudzić.( obserwacje po znajomych w moim wieku)  Chyba takie dziubanie w sobie, "sport" i bycie "fit" pasują mi na dłuższą metę. Chyba już bez tego nie byłabym szczęśliwa. Nawet jeśli już nie udziubię w sobie niczego ciekawego.
tunrida, bo to jest jednak jakiś cel, jakaś motywacja. Przy okazji wiele fajnych chwil, bo to nie tylko siedzenie w pokoju i machanie hantlami, ale na przykład bieganie po parku, wycieczki rowerowe, latem pływanie. Spędza się czas aktywnie, fajnie, dostrzega się zmieniające się pory roku, korzysta z ładnej pogody. Po prostu fajnie się żyje a nie wegetuje, chodzi z pracy do domu i z domu do pracy. Głowa też odpoczywa, człowiek myśli o innych rzeczach niż tylko codzienne stresy. Tu generalnie fajniejsza i ważniejsza jest sama droga, niż osiągnięcie celu, który to się zbliża, to oddala, a nawet jak się go osiągnie to albo rośnie apetyt na więcej, albo trzeba dalej pracować, żeby tą formę utrzymać

EDIT: Dodam jeszcze, że najbardziej frustrujący jest moment, kiedy ma się już szczupłą górę z zaznaczonym jakimś tam mięśniem, dół nie chce puścić tłuszczu ale też zaczyna budować mięśnie. Wtedy się okazuje, że mimo ogólnego chudnięcia i spadku wagi, obwody na udach stoją w miejscu lub wręcz rosną. Dla mnie od zawsze skaraniem boskim jest wewnętrzna strona ud, która teraz dodatkowo mi 'napuchła' przez intensywniejszą jazdę konną. I bądź tu człowieku mądry  😁
dokładnie tak !!
Plus jeszcze to poczucie siły, sprawności, wydolności. W moim otoczeniu osoby ledwo zipią. Ja jestem sprawna. Wiem, że w kazdej chwili, tak jak stoję, tak mogę zacząć biec i zrobić te 10 km z palcem w dupie. Przyjemne jest takie poczucie. 🙂
Poza tym to ciało jednak inaczej wygląda, lepiej. Nawet jeśli zalane tłuszczem, to jednak kształt się zmienił. Jest lepszy niż sto lat temu. Nawet w momentach swojego bycia "grubą" i tak wyglądam dobrze.

edit- co do grubiejących ud, rozumiem cię jak nikt. I powiem ci tak..jazda konna to NIC w porównaniu z bieganiem! Staram się biegac mniej, wolniej, nie ścigac się, nie robić żadnych czasówek. Na żaden bieg nie zamierzam nigdy w życiu iśc właśnie po to, by nie mordowac ud. Moje uda, gdybym im pozwoliła, chyba by się rozrosły jak uda Pudziana.
Przecież ja nei robię od zawsze ŻADNYCH ćwiczen na nogi. Żadnych na pośladki ( bo w wiekszości ćwiczen na posladki uda jednak obrywają) A i tak te uda są szersze niż kiedyś. Owszem nago, widac, że to nei tłuszcz tylko raczej mięsnie. Ale ja nie chodze nago. Chodze zwykle w jeansach. A w spodniach to te uda sa po prostu grube.
Tyle, że ja chyba poowoli zaczynma jakoś ten fakt akceptowac. Z ogromnym bólem, ale chyba zaczynam akceptować. Bo albo uda albo bieganie. A bieganei daje mi TYYYYYYLEEEE frajdy, ze nei da się opisac.
Dzisiaj dzień na 5. Zabrałam siostrzenicę na lody, ostatecznie jednak niewiele z nich zjadłam, bo młoda pochłonęła swoje, po czym zainteresowała się moimi. Wzięłam ją też na rowerek a że już dobrze i szybko jeździ, to ciocia biegała za nią z wywieszonym językiem po całym parku przez 1,5h. Ale było fajnie. Jutro siłka, zaczynam ćwiczyć górę

EDIT:
Wichurkowa, Ty nie potrzebujesz takiej wagi, Ty masz super wygląd! Mi na tej wadze nie zależy, ja chcę takie mięśnie!  😍
wczoraj dożarłam, dzień na 4. Niestety zrównałam kalorycznie.  😡 Za to dziś jestem już po porannych 10 km.  😀 I kibluję w robotach calutką dobę. To się przynajmniej nie nażrę na wieczór.  😅

U mnie wczoraj 4. Trening był, gorzej z jedzeniem. Do połowy dnia jest bosko, a później tak sobie :/ Nie mogę się zmusić żeby robić aeroby rano. tunrida zazdroszczę Ci tego bycia rannym ptaszkiem. Ja chodzę spać około 23, a i tak nie mogę wstać bardzo wcześnie. Zawsze tez rano gotuje i brakuje mi czasu. Jutro mam zajęcia na popołudnie to może się zmuszę 😉
U mnie wczoraj kryzys, zawroty głowy miałam straszne. Do tego doszło parę nerwów i nie zjadłam kolacji. Ale kalorycznie na pewno na minusie byłam przez to.
Na crossfit nie pojechałam bo podbrzusze za bardzo bolało, ale koniki pojeździłam. Pojadę w ptk zamiast tego środowego treningu.

wichurkowa nie ma kiedy tego resetu zrobić ciągle starty 😉 a że zostało mi tylko kilka lat zanim do weteranów wejdę to cisnę ile mogę 😉

Zobaczysz szybko sie ogarniesz 🙂 najważniejszy luz, nie spinać się 🙂 i pamiętaj jak lewa ręka bije to prawa noga kopie 😉 i na odwrót

aaga84 ja też nie należę do rannych ptaszków. Najlepiej funkcjonuję późnym wieczorem 😉 jak mam zrobic bieg rano to umieram a wieczorem kręcę życiówki.

Niech ten tydzien się już skończy...jestem strasznie zajechana...i nawet nie treningowo..tylko mam takiego farta, że zawsze przed startem jak potrzebuje zwiększyć obroty to na innych polach też się orka zaczyna.

Dziś już ledwo na oczy widzę...ale na szczęscie dziś były ostatnie sparingi.  Teraz łapanie luzu i regeneracja  💃 💃

Wczoraj 5 i dziś tak samo 🙂
Dzisiaj też 5, naprawdę pogoda mi bardzo pomaga, nie chcę mi się żreć. Poza tym większość dnia poza domem co też nie sprzyja podjadaniu :-) Dzisiaj jednak zamiast fitnessu stajnia. Na fitness może jutro uda mi się dotrzeć. W weekend mam zjazd na studiach więc też nie będzie obżarstwa!

archeo, to kiedy teraz mamy trzymać kciuki? Bo ja już się pogubiłam z Twoimi startami  😁
Austrian classic 20- 22.04 😉 a potem zobaczymy 😉 jak mi kolano wytrzyma to pewnie co najmniej jeden start w maju i potem czerwiec. Więc w sumie cały czas jesteśmy w cugu 😉
archeo, o, to już niedługo!
Ja wczoraj miałam cheat day  😡 Dwa drinki, dwa kawałki pizzy, trochę słodkiego... No ale rodzinka i przyjaciele mi się zjechali z zaskoczenia na urodziny. Wybaczam sobie, ale dzisiaj muszę odpokutować.

Chciałam jechać na crossfit, ale od 15 do 19 mam ciurkiem jazdy i kicha. Może wieczorem jakiś trening ogarnę.
Miałam iść na siłownie rano, oczywiście zanim się zebrałam jest już za późno i nie zdążę zrobić treningu przed uczelnią, grrr.. Chociaż jedzenie sobie przygotuje żeby nie było tragedii całkiem.
Machniete rowery z mężem. Jest ok.
Ja dziś chyba skończę na 4. Niby żywieniowo w miarę ok ale z racji na łapanie świezosci bez trenigu tylko lekki rozruch. Jak już nic nie wpadnie to będzie 5. Ale ponieważ jesteśmy właśnie na gali dsf to pewnie po skoczymy coś zjeść i skonczy się  na 4  😁
Jest kolejne 11 km, ale z przerwami w połowie na liczne fotki i fimiki. Uda  musiały odpocząć. Wczorajsze rowery nieźle dały w kość.  Na fotce napinam je celowo tak, by wyglądały na chudsze. Żeby nie  było, że  uda mam chude a marudzę że się rozbudowują. Umiem tak stanąć, by były chudsze niż w realu. I ta staję na każdej fotce.

Dzisiaj nie wiem co będziemy robić. Mąż zdecyduje. Miłego dnia dziewczyny. Ja chyba zaczynam się bawić tymm odchudzaniem  i "sportem". Bez spin. Lato idezie, jest fajnie, cieplo i nie chce  mi się spinać. 🙂

tunrida Łatwo Ci powiedzieć, bo wyglądasz super :P

Wczoraj weszłam na wagę. O masakro ile ja ważę  😂 Tyle ważyłam po narodzinach Franka i wyglądałam jak kulka bezowa. A teraz mam na pewno trochę tłuszczu, którego chcę się pozbyć (jakieś 5-6 kg), ale kształt mam dużo lepszy. Ciekawe ile kg mięcha wyrobiłam w tym czasie.

Ja może spiny nie mam, ale na pewno w tym momencie roku bym chciała lepiej wyglądać. Więc się pilnuję, a to dobrze 😉
Niby dobrze. Tylko te uda...
Tu jest fotka bez ustawienia. I wkurza mnie to, bo to ewidentnie efekt nadmiernego biegania. Kiedyś przy takiej ilości tłuszczu uda były szczuplejsze.
I mogą se ludzie gadać co chcą, a ja swoje wiem. Konie, rowery, bieganie - to wszystko powoduje że uda mi się rozrastają. Nie chcę wiedzieć co by było gdybym zaczęła ćwiczyć uda i pośladki.



A tu uda napięte do fotki, co robię już prawie odruchowo.

Ja dzisiaj miałam super dzień,byłam w Książu na zaprzegowej próbie dzielności klaczy i później w Pankowie u Mazurków. Takie konie widziałam, że chyba nie zasnę dzisiaj z wrażenia 😁 jedzeniowo dobrze, zjadłam tylko pudełka które wzięłam. Jutro też do Książa a później może mi się uda wreszcie w teren pojechać.
Tunrida, super wyglądasz ale rozumiem Cię z tymi udami. Ja mam to samo. Po weekendzie może wrzucę jakaś fote całościową, mam uda bardzo podobne do Twoich i też mnie one irytują 😀
No i jednak wczorajszy dzień zakończony na 4 (a właściwie to juz zaczął sie wtedy kolejny dzien 😉 )

Dziś natomiast 5. Micha czysta. Rano rozruch. Młodzież biegała a ja robiłam 12 rund walki z cieniem żeby złapać luz i się poukładać. [url=https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=623904721283711&id=340041139670072[]https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=623904721283711&id=340041139670072[/url]

Wieczorem jeszcze skoczyłam do stajni ruszyć gada 🙂

tunrida ja nie wiem co ty chcesz od swoich ud 😉 super są.
Jeeeeesu... Jak mi się nie chce iść na poddasze na trening. A trzeba. Bo już 3 dni nie ćwiczyłam. Nie chce mi się
I jak, przemoglas się?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się