Co mnie wkurza w jeździectwie?

No tak. Takich ludzi trzeba piętnować.
Niech idą po rozum do głowy.
Czyżby poszli choć trochę po rozum do głowy. Link nie aktywny.
Post już chyba zniknął, ma ktoś screena?
Fokusowa niestety nie wpadłam na to, a szkoda  🤔
Ja mam screena. Moge na maila podesłać.
rtk, to ja poproszę 🙂
[s]I ja[/s] wrzucam tutaj zdjęcia:  
Można tłumaczyć do znudzenia a on i tak ci nie uwierzy, że jazdy konnej trzeba się uczyć...


Ale takie podejście mają też osoby, które np. poruszają się w 3 chodach na tyle pewnie, że samodzielnie jeżdżą w teren. Ostatnio taki ktoś mnie zapytał: „Po co bierzesz te lekcje?”
Przerażają mnie te zdjecia. I przeraża mnie, że ludzie, wykonujący taką patologię nie zdają sobie sprawy, że robią źle. Po moim grecznym komentarzu na fb zostałam poinformowania, że zaśmiecam stronę i mam zaprzestać pisania komentarzy bo napewno sama też kiedyś lonżowałam konia na wypinaczach...
ushia   It's a kind o'magic
16 kwietnia 2018 10:52
to ze sobie nie zdaja sprawy to pal szesc
ale nie maja za grosz dystansu i pokory - totalny syndrom miszcza, zero refleksji, checi samodoskonalenia, nauki - no czegokolwiek

jest kon, jest zabawa, o rany jak smiesznie, staje deba, a ja taka profi jestem bo "sobie radze" z "dzikim ogrem" :/


Mnie za to taki obrazek uświadamia, jak to się dzieje, że niektóre konie walczą o życie na widok zbliżającego się do nich ogłowia i siodła...
Tak się narowi konie. Profesjonalnie...
Już współczuję osobie, do której ten koń potem trafi na odrabianie🙁
[quote author=karolina_ link=topic=885.msg2774536#msg2774536 date=1523629147]

... a ja się dziwię potem jak jeżdżę, że np. podjeżdża pod maneż auto, facet wysiada, wchodzi bez pardonu na środek do mnie machając łapami i płosząc konia i słyszę "Niech pani zsiądzie i podjedzie bo córka by chciała konia pogłaskać!".


Serio mialas taki przypadek?  🤔
[/quote]

Tak, mniej więcej jakieś dwa dni przed napisaniem tego posta🙂
Cóż - grzecznie wytłumaczyłam, że dobrze, ale jak skończę bo teraz z koniem wykonujemy zadania i jeszcze mamy całą listę.. Pan postał, posta i chyba ie miał więcej czasu i pojechali🙂
Uważam że takich praktyk tolerować nie można.
Nie powinno się pozostawać biernym i należy przynajmniej napisać im grzecznie co się myśli o takim postępowaniu.
Tylko wtedy istnieje szansa że jedna coś przemyślą.
Milcząc dajemy przyzwolenie.

Edit: coś mi się te "praktyki" przykleiły 😉
Wkurza mnie jedna pensjonariuszka, która regularnie jak czyszczę mojego konia to przychodzi głaszcze go całuje i wygaduje jaki on piękny (i tak za każdym razem kiedy przechodzi korytarzem - wczoraj naliczyłam 7 kursów). Ja rozumiem, że go lubi, ale może jednak mój koń chciałby mieć chwilę spokoju czasem;/
To ze kon stanal deba mnie nie dziwi, bo czasami pierwsza reakcja na wypięcie, nawet luzne, jest panika. I dobrze za ta panike pokazal na wypinaczach a nie na probe nabrania wodzy z siodla majac juz jezdzca na grzbiecie. Natomiast dziwi mnie chwalenie sie tym i popisywanie na fb. Przeciez to nic fajnego, wazne ze koniowi ani opiekunowi nic sie nie stalo, mam nadzieję ze wyciagnie wnioski i uda sie takich sytuacji w przyszłości uniknac.
ushia   It's a kind o'magic
16 kwietnia 2018 13:08
olq - a czemu ni epowiesz ze prosisz zeby nie niuniac konia w trakcie przygotowywania?
Do tej pory w nadziei, że to przejdzie samoistnie😉
karolina_ może nie mam racji, ale ja tą sytuację z wypięciem odbieram tak, jakby dębowanie było reakcją na pierwsze założenie siodła, a wypięcie dołożono, by mieć nad koniem "więcej" kontroli wiedząc, że będzie fikał.
Efekt jest taki, że koń się na to wypięcie nadział i zaczął walczyć jeszcze bardziej.
Oczywiście, że lepiej, by koń walnął świecę od wypięcia niż od ręki jeźdźca, ale ja tą sytuację odbieram jako postawienie konia w sytuacji bez wyjścia - zakładając nieznanie mu wcześniej siodło i krępując, by uniemożliwić ucieczkę. Za dużo bodźców na raz, za duży stres dla konia.
Konie mają bardzo dobrą pamięć bólową - dobrze zapamiętują sytuacje, w których doznały bólu lub silnego stresu i uczą się ich za wszelką cenę unikać lub wręcz prowokować, by mieć je jak najszybciej za sobą.
Takie "ujarzmianie dzikich rumaków" może się skończyć wyprodukowaniem całkowicie nieprzewidywalnego konia, po prostu niebezpiecznego.
Ale wiadomo ze naraz zalozyli pierwszy raz wypiecie i pierwszy raz siodlo? Jesli tak to dobrze ze sie nie skonczylo polamanym kregoslupem u konia
Ciekawe jakby sie skonczylo jakby zaliczyl wyqrotke na ten beton u dolu zdjecia..
karolina_ no z opisu posta "zakładamy siodło" tak wnioskuję - że ma to siodło na sobie pierwszy raz...
[OFFTOP]
A weźcie mi coś wyjaśnijcie, bo serio nie wiem.
Naprawdę są konie, które mimo prawidłowego przygotowania do przyjęcia siodła robią takie cyrki?
Przez prawidłowe przygotowanie mam na myśli ogólne ucywilizowanie, ogładę w kontaktach z człowiekiem i podstawowe zaufanie, że człowiek koni nie zjada, a także pracę z osobami, które mają pojęcie o pojęciu.
Nie widziałam wielu koni podczas przyjmowania siodła na żywo, raptem kilka + z jednym robiłam to sama. Wszystkie konie zareagowały na zasadzie "o, coś nowego, aha, ok".
Oczywiście widziałam wiele filmików w stylu "heja rodeo" po pierwszym osiodłaniu, ale nie mogę się pozbyć myśli, że skoro koń tak reaguje, to coś jest zrobione nie tak.
Jak to jest?
Murat Gazon, konie sa rozne... czasem nie chodzi o samo siodlo, a o ciezar jezdzca, przylozenie lydek... a czasem nie wiadomo o co. Znalam konia ktory na pas nie zaregaowal, a po zalozeniu siodła (bez dopinania popregu) tez sie rzucil na plecy. Nastepnego dnia osiodlalam bez wiekszych akcji.

Lillid - dzieki, nie zwrocilam uwagi na opis... no kiepski pomysl w takim razie
Mi się zdarzyło zajeździć koło 20 koni w życiu - wszystkie właśnie miały minę pt. aaa co to? Yyyy co? masz cukierka, aha no dobra.

Jeden zdarzył się dębujący przy próbach wsiadania (ale tu przyznaję, że był robiony za szybko), reszta stała jak trusie i nie umiała ruszyć z miejsca.
Plus jeden kopał w popręg przy zapinaniu - ale ten ogólnie miał potem pól życia fochy ba popręg spowodowane jakimś gdzieś bólem, którego nijak nie udało nam się zlokalizować.

Na wypięcie kilka faktycznie reagowało lekką paniką, ale wypinam młodziaki tylko na pasie, na miękkim piasku w razie w, zostawiając im mnóóóóstwo luzu i mając w pogotowiu solidne narzędzia do pokazania jedynej słusznej drogi jako ruch naprzód😉
Murat-Gazon można powiedzieć, że praca przygotowująca to jest minimalizowanie ryzyka. Im lepsza i dokładniejsza, tym ryzyko nieprzewidzianych zachowań mniejsze, ale nie wyeliminujesz go całkiem. Bo to jednak zawsze koń i nigdy nie wiadomo co mu się nie spodoba. Mi kiedyś taki przeciętny młodziak, przyzwyczajany długo z ziemi, oklepywany, opukiwany, na pierwsze delikatne przyłożenie łydek z siodła mało nie poleciał na plecy z paniki  🙄
Moją klacz oo tak zajeżdżano - na wypięciu, ale szybko i niedokładnie. To się nauczyła wywracać na plecy, koniec bajki.
Murat-Gazon Są takie przypadki, to tylko i aż konie.
Znam wałacha, który był zajeżdżany bardzo powoli (do tego w wieku 6 lat więc już nie taki młodziak), przyjął siodło i ciężar jeźdźca jak stary, nawet dopięcie popręgu na maksa nie było wielkim problemem. Lonżowany z siodłem ze strzemionami- no problem. A jednego dnia zaczął odpierdzielać takie barany, skoki w górę z czterech, odbijał się jak piłeczka. Cała taka akcja trwała ok. pół godziny, gdzie konia nie szło opanować, biegał po lonżowniku spanikowany. Spływał potem, w końcu stanął i jakby nigdy nic dał się występować, nie robił problemów przy rozsiodłaniu i następnych siodłaniach. Nie wiemy co spowodowało taką reakcję. Do tej pory się to nie powtórzyło.

A wypinaczy nie lubię  😤

Żeby nie był taki konkretny  🚫 to powiem, że dzisiaj wkurza mnie wszystko. PMS się odzywa  🙄  🤣
Zajezdzilam kilkaset koni i nigdy nie zdazylo mi sie, zeby koń debowal od siodla. Brykal owszem. Dębujacy koń jak na zdjeciu, to reakcja tylko i wylacznie na wypiecie, bo ktos nie mial tyle oleju w glowie, zeby poprosic 2 osobe o pomoc, by batem pogonila konia kiedy ten robi 1 krok z wypieciem. Dla mnie chorym jest wypinanie na wodze, wypinacze, czarną, trojkaty itp. Dla mnie 1 wypiecie to dlugie gumy. ZAWSZE z luzakiem kiedy 1 raz wypinam. Widzialam smierc na miejscu kilku koni i uspienie jednego wlasnie dzieki wypinaniu na sztywno za 1 razem. Koń sie w wielu przypadkach automatycznie rzuca na plecy. Wypinam 1 raz na gumy dlatego, ze koń ma mozliwosc naciagniecia ich, jesli debuja, to może rownowage złapac pracujac szyja i glowa jak mu pasuje. Po kilku lonzach na gumach nigdy nie mam poroblemu z wypieciem na cos innego. Zazwyczaj to sa trojkaty. 2 osoba do pomocy to podstawa. Jesli jestem sama, nigdynie wypinam. Bo w tazie czego nie mam jak konia utrzymać i pogonic jednoczesnie.
W tym przypadku druga osoba była potrzebna do robienia zdjęć  😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się