Pastwisko,padok

[quote author=Tomek_J link=topic=5973.msg275343#msg275343 date=1245043742]
[quote author=Branka]Jeśli ktoś mi kiedykolwiek ejszcze powie, że jego koń jest szczęśliwy stojąc w stajni, to popukam się w głowę 😉[/quote]

🙂 A owszem, popukaj po głowie. Ale nie siebie, tylko tego kogoś. I najlepiej czymś ciężkim 😀
[/quote]

No, właśnie, chyba jakoś to niegramatyczne ujęłam 🤣
Nie mam odpowiedniego wątku do zapytania, ale:
uczono mnie, że siano musi odleżeć 5 tygodni. Czy może odleżeć 4 i czy jest różnica ile czasu ma leżeć siano z pierwszego koszenia, a ile czasu potraw?
Chodzi o rosliny szkodliwe dla koni w stanie świezym, czy raczej rosnącym , głównie jaskry.
Po scięciu i wysuszeniu ulatniają się te substancje i te kilka tygodni to karencja 
Ja mam zwykle spory zapas siana, więc karmię po dłuższym czasie od zbioru.

Ale znam stajnię, gdzie konie jedzą czasem  zupełnie świeże siano , nawet z jaskrami , bez żadnych dolegliwości. 🙂
ja tez wiem ze siano musi przelezec ok 5 tyg ale nigdy nie pomyślałam ze dlatego ze są w nim trujące rośliny. Ich tam w ogole nie powinno byc! Ok jaskier suszony bedzie mniej toksyczny niż świezy ale jest mnóstwo roślin trujących które ususzone nie tracą toksycznosci. Wiec nie jestem do konca przekonana ze z "lezeniem" siana chodzi własnie o to...
siano musi "wypocić się" i trwa to ok 4-6 tyg
jeśli sytuacja zmusi do skarmiania niewypoconego siana a to najlepiej takie siano wymoczyć przed podaniem.
termin wypocenia jest uzależniony od składu roślin i od składowania siana czyli czy prasowane w kostki, w bele czy luzem.
niektóre rośliny trujące tracą toksycznośc dopiero po upływie ok 6 mcy
[quote author=green-girl link=topic=5973.msg277707#msg277707 date=1245262983]
ale nigdy nie pomyślałam ze dlatego ze są w nim trujące rośliny. Ich tam w ogole nie powinno byc! Ok jaskier suszony bedzie mniej toksyczny niż świezy ale jest mnóstwo roślin trujących które ususzone nie tracą toksycznosci. Wiec nie jestem do konca przekonana ze z "lezeniem" siana chodzi własnie o to...
[/quote]

Może i nie powinno ich tak być, ale są 😉

I nie tylko jaskry, ale całe łąki są w  kolorowych kwiatach.

Już widzę, jak na kilku, kilkunastu ha wyrywa się szkodliwe dla koni rośliny 🤣

Z tą szkodliwością to lekka przesada.
Konie same zjadają to ,co im nie szkodzi, a uznawane za szkodliwe, czy trujące  w niewielkich ilościach tez im potrzebne - ale świeżych jaskrów nie tykają.

Myślisz, że skąd bierze się siano w pensjonatach? 😉

Dokładnie z takich kolorowych, kwitnących łąk.

Siana "wypaca" się przez kilka tygodni właśnie z tego powodu- ulotnienia się substancji szkodliwych 🙂
Własnie 6 dni temu zdawałam egzamin z toksykologi i 1/2 materiału była o trujących roślinach i uwierz mi ze na ok 50 czy 70 gatunków tylko 2 czy 3 tracą własciwości toksyczne pod wpływem suszenia! Niektóre tracą je dopiero po 30 min gotowania!
Jesli mamy łąke z któej pozyskujemy siano to nie wyobrażam sobie "nie sprawdzic jej" i ewentualnie odchwaścic z dzisiejszą techniką. Co innego żywe rosliny pobierane naturalnie (wypas), kon ominie szkodliwe, ale w sianie nie ma na to szans. Jesli w Twojej okolicy siano pochodzi z "kolorowych"= "trujących" łak to albo Tobie sie wydaje ze te kolorki to rosliny trujące bo konie juzby lezały do góry brzuchem....
Nawet taki postolity skrzyp polny podany w nadmiarze moze spowodowac ciężkie zatrucie...
[quote author=green-girl link=topic=5973.msg278131#msg278131 date=1245317229]
 
Jesli mamy łąke z któej pozyskujemy siano to nie wyobrażam sobie "nie sprawdzic jej" i ewentualnie odchwaścic z dzisiejszą techniką.  ...
[/quote]

A ja wyobrażam sobie to bardzo dobrze 😉

I nie znam środków chwastobójczych, które działają tak selektywnie  w obrębie np dwuliściennych.
Jak mają zniszczyć np jaskry, to zniszczą i pokrzywy i mlecz, które są potrzebne.
Albo prędzej jaskry ostaną się 🤣

Teorie są dobre, ale życie zwykle pisze odmienne scenariusze 😉

I moje konie nie chorowały z powodu siana , które ciągle otrzymują z tych samych łąk.

A nie wiem, jak byłoby po sianie kupnym.
guli- dla tego lake sie uprawia. utrzymuje glebe w odpowiedzniej kulturze, sieje i odchwaszcza wlasnie. odkwasza sie ziemie itp. po to, zeby konie nie jadly trujacych roslin. a siano lezakuje bo ma byc SUCHE, ma nie by w nim substancji eterycznym i moze w pewnej mierze trujacych. ale tylko pewnej. i green-girl w dobrym sianie nie powinno byc takich rzeczy.
zgadzam się jedynie z odkwaszaniem i nawożeniem, ale nie wyobrażam sobie corocznego stosowania herbicydów na łąkach! 🤔 Regularne koszenie zielonki lub niedojadów na pastwisku załatwia problem chwastów dosyć skutecznie. Poza tym część roślin ma właściwości lecznicze i jeśli organizm czegoś potrzebuje to koń to zeżre i nie zdechnie. Polecam lekturę:
http://www.czwa.odr.net.pl/articles.php?id=0000001798
http://www.czwa.odr.net.pl/articles.php?id=0000001884
http://www.czwa.odr.net.pl/articles.php?id=0000002030

a pocenie się siana (w stogach lub stodołach) jest procesem wyparowywania wilgoci z siana z niezbyt wysokiej wilgotności (15-25 %). Pocenie się siana jest zjawiskiem normalnym, jednak w przypadkach kiedy siano zawiera powyżej 20%wody mogą powstawać znaczne straty suchej masy i siano brunatnieje
a gdzie ja napisalam o stosowaniu herbicydow??? odchwaszczanie to element uprawy laki. sa rosliny niepozadane wrazliwe np na koszenie. po kilku sezonach przestaja rosnac.. poza tym , juz poprzez odkwaszenie i nawiezienie pozbywasz sie znacznej czesci niepotrzebnych roslin.
ok, tutaj się zgadzam w całej rozciągłości  😉
moje konie namiętnie pożerają liście chrzanu którego to na łące jest pod dostatkiem 
http://www.cyberbaba.pl/content/view/572/183/
z tym ze konie korzeni nie jedza jedynie liście,  a co zawierają liście chrzanu
http://www.ksiazka-kucharska.pl/news/162/
  odchwaszczanie to element uprawy laki. sa rosliny niepozadane wrazliwe np na koszenie. po kilku sezonach przestaja rosnac.. poza tym , juz poprzez odkwaszenie i nawiezienie pozbywasz sie znacznej czesci niepotrzebnych roslin.


U mnie nie ma roslin niepoządanych , a wrażliwych na koszenie.

A od kilkunastu przynajmniej lat koszone dwa razy do roku- nie wiem, czy rzeczywiście kosisz częściej.

Nawozić u mnie tez nie trzeba- raz to zrobiłam, na szczeście na kawałku, bo potem trawa wyrosła jak szalona.
Nie ma co stosowac jednej miary na wszystkie warunki 😉

A te pogardzane rosliny, to zioła, które sa potrzebne w diecie końskiej i dzięki nim konie pachną przyjemniej 🙂
Ja przynajmniej nie widziałam łąki z jednorodna roślną - myśle, że wcale nie słuzyłoby to koniom.

Nie jestem pewna, czy to  bardzo suche lub mniej siano lepiej lub gorzej  smakuje koniom, czy jest inaczej przyswajalne.
Wydaje mi się, ze to jednak chodzi o szkodliwe substancje.
Ale oczywiście mogę mylic się.
.
siatki z małymi otworami są w horses
Mam nadzieję, że niedługo do mnie dotrą, to jak ktoś będzie ciekawy dam znać, jak się spisują.
Trochę się boję, że będą dość małe, no ale zobaczymy.
Ja od dłuższego czasu rozglądałam się za jakąś sensowną siatką niekońską, którą by się dało wykorzystać, ale nic mi nie pasowało.
Miałam wrażenie, że wszystkie są za słabe, a te co wyglądały na mocne, miały nieco zniechęcające ceny.

właśnie wypróbowałam siatki 5x5 cm z horses  🙂
są bardzo fajne: sznur z jakiego są zrobione jest zdecydowanie mocniejszy od siatek tradycyjnych i bagażowych, są pakowne - tzn mi wchodzi pół snopka siana a moje snopki są b.duże
nie nadają się do każdego rodzaju siana, tak jak paśniki z kratą - przy grubszym sianie wyskubanie go jest bardzo trudne..
ale ja mam odpowiednie siano i siatki fajnie spełniają swoje zadanie - polecam!  😀
no i cena nie jest wygórowana - zakup siatki bagażowej na metry i samodzielne zmajstrowanie wyszłoby drożej i z pewnością byłaby mniej trwała.
morwa   gdyby nie ten balonik...
04 lipca 2009 07:55
Do mnie też dotarły siatki - dokładnie 23 dnia od zamówienia, czyli czas dostawy wyliczony idealnie 😉
Dopiero wczoraj rozpakowałam, więc tylko pierwsze wrażenia.

Techniczne:
Oczka w dużej siatce (teoretycznie) 30mm, są identyczne jak w tej 50mm (obydwie mają ok. 5cm). Może w tej siatce 30mm wersja mała ma mniejsze oczka, nie wiem.
Siatki rzeczywiście duże - nawet nie zauważyłam, jak zapakowałam ponad pół kostki - myślę, że bez upierania się specjalnego wlazłaby i cała.
Siatka 30mm jest ze zdecydowanie miększego sznurka - ta 50mm jest o wiele sztywniejsza.
Sznurki rzeczywiście wyglądają raczej porządnie, chociaż ja miałam dotychczas siatki z grubego, bawełnianego sznurka i przy nim wszystkie nylonowe wyglądają nędzniutko 😉

Użytkowe:
To niemożliwe, żeby koń był w stanie z tego jeść  🤣
Moja królewna (po tym jak już siatka została odpowiednio "obfukana" ze wszystkich stron), stanęła przed nią z miną "jakiś g...pek wsadził do tego worka siano, chciałabym je zjeść, zrób coś z tym łaskawie". Porobiłam jej trochę "różków" (znaczy powyciągałam trochę siana, żeby łatwiej jej było zacząć jeść) i potem zostawiłam na pastwę losu. Szło jej trochę kiepsko, ale do rana siatka była prawie pusta, więc jakoś sobie jednak poradziła. Trochę się martwię, czy nasze siano nie jest jednak za długie na takie oczka - sama miałam problemy z wyciągnięciem go. Może też trochę za mało je roztrzepałam, albo za bardzo upchnęłam. No i na dodatek je płuczę, więc też jest chyba trochę trudniejsze do wyciągania. Chociaż dzisiaj rano miałam wrażenie, że konsumpcja idzie jej już trochę lepiej. Tylko musi się naszarpać nieco chwilami, jak się kłąbek siana przyklinuje -  nie wiem jak długo siatki wytrzymają takie traktowanie.
Ogólnie mam nadzieję, że za parę dni wypracujemy jakąś technikę i pakowania siana (ja) i jedzenia (Ruda) - spodziewałam się, że na początku pewnie będzie trochę trudno. Ogólnie na chwilę obecną księżna pani wygląda jednak na Bardzo Nieszczęśliwą  🤣
Może też trochę za mało je roztrzepałam, albo za bardzo upchnęłam. No i na dodatek je płuczę, więc też jest chyba trochę trudniejsze do wyciągania. Chociaż dzisiaj rano miałam wrażenie, że konsumpcja idzie jej już trochę lepiej.
z moich doświadczeń wynika że jednak każde siano nadaje się - piszę o siatce 5x5cm.
tylko trzeba właśnie odpowiednio je roztrzepać i naładować w odpowiedniej ilości - czasem za dużo i zbyt ciasno "zbite" ciężko wyciągnąć, a czasem właśnie trzeba załadować mocno zbite i dużo żeby nie powypadało za szybko 😉

ogólnie jestem z siatek baaardzo zadowolona  🙂
dea   primum non nocere
04 lipca 2009 09:56
A ja mam sieci rybackie zamówione "na miarę" z dowolną wielkością oczek (mam dwie: 4cm i 5cm). Dzisiaj będę robić z nich kieszenie, kombinuję jeszcze z zamknięciem i będę sprawdzać jak się będą sprawować. Czas najwyższy, bo rudzielec przy ograniczonym ostatnio ruchu i diecie siano+trawa wygląda jak beczkowóz  😲 a to jej na pewno dobrze nie robi na kontuzjowaną nogę...
morwa   gdyby nie ten balonik...
04 lipca 2009 09:59
BeAtra  no właśnie. Też mi się wydaje, że to kwestia wprawy. Rano roztrzepałam już o wiele dokładnie i mniej załadowałam. Na pewno niedługo wypracuję jakiś optymalny sposób.
Tylko z racji, że płuczę siano, bardziej się ono zbija i opada na dół.
Hej!

Mam pytanie o pastucha, a konkretnie o to, jak go zasilacie - akumulatorem czy baterią? Co lepsze? I na jak długo starcza Wam bateria zakładając, że konie cały dzień na dworze, a wieczorem są chowane? Mam już kupiony "zestaw pastuchowy", ale muszę dokupić jeszcze albo akumulator albo baterię i nie wiem, co wybrać 🙁 Szczerze mówiąc mniej zachodu miałabym z baterią, ale nie wiem, czy się to opłaca - czy na długo starcza. Prosze o poradę  :kwiatek:
Ja jestem zdecydowanie za baterią- można ją dowolnie przenosić, nie trzeba rozwijać przedłużacza, w razie braku prądu zawsze można konie wypuścić (po jednej z wichur nie miałam prądu przez 2 dni). Baterię mam od kwietnia, jak na razie całkiem sprawna, podobno starcza na sezon- tylko nie mam pojęcia czy sezon to okres od wiosny do jesieni czy rok  ?!?  👀
Też mam baterie i większej wygody już chyba nie ma.  Jedna bateria wystarczyła mi na dwa sezony - czyli od pierwszych dni wiosny do pierwszego śniegu, ale z wyłączeniem nocy - moje konie noc spędzają w stajni, więc baterie po prostu zabieram do domu. Czasem też zdarza mi sie jej w ogóle nie podłączać , jak jestem cały dzień koło domu to w ogóle baterii nie włączam - wystarcza sama taśma.

W sumie bateria się nie napracowała, ale i tak myśle, że jeśli wytrzyma cały sezon dzień w dzień i noc włączona to jest dobrze - fortune nie kosztuje, a wygoda duża.



Ja ostatnio stosuje taką metodę że po spacerze w terenie wracając mam po drodze do stajni ogrodzone pastwisko. Zdejmuje siodło i ogłowie żeby koń mógł się popaść. Jest rozgrzany więc nic sobie nie zrobi..tylko problem w tym że jak nie ma innych koni jest nie spokojny i kończy się tym że zaraz od nowa siodłam.. 👿
Hej!

Mam pytanie o pastucha, a konkretnie o to, jak go zasilacie - akumulatorem czy baterią? Co lepsze?


Ja mam  sieciowy elektryzator i przenośny. 🙂

Tak mi wygodnie, bo zdarza mi się robić ogrodzenie na drugiej łące, która nie przylega do pierwszej.
Wtedy używam przenośnego.

Choć prawdę powiedziawszy , prąd podłączam tylko wiosną i to  na krótki czas oraz  jesienią.

A wtedy to już sporo pracy, bo przeważnie taśma pogryziona :/


Graba.   je ne sais pas
13 sierpnia 2009 08:42
Mam pytanie. Co prawda jeszcze sie dokładnie nie wczytałam w ten temat, ale zaraz zamierzam nadrobić zaległości 😉
Ile ha pastwisk jest optymalne dla 2-3 koni?

Ile ha pastwisk jest optymalne dla 2-3 koni?


To zależy od koni- ich potrzeb, przyswajalności paszy, oraz jakości trawy.

Na moim ok 0,6 do  1  ha  wypasłabym jeszcze ze 3 normalne konie, oprócz 2 cudaków moich 🙄

W każdym razie musiałam skosić  2 tygodnie temu pastwisko, bo wyrosła trawa ogromnie- i jeszcze całkiem sporo siana zebrałam. 🙂


zbierasz siano z pastwiska na którym wypasają się konie?
nie jest zanieczyszczone odchodami?
zbierasz siano z pastwiska na którym wypasają się konie?



Zebrałam, bo nie zjadły 😉
Trawa miała ok 60-70 cm wysokości.
Nie miałam zamiaru suszyć jej na siano , tylko chciałam ,żeby miały nową , młodą trawę.
Ale okazało się tego tak dużo, że nie mogłam go zostawić na łące , ani spalić.
Ręcznie przerzucane, suszone , okazało się bardzo ładne- jeszcze takiego nie miały.
Nie dość, że ładny kolor, to pachnące sianem- spod prasy takie nie wychodzi.

I kup końskich może było ze cztery na całym terenie.
Nie chodziły , to nie brudziły.

W każdym razie o sianie więcej nawet nie chcę myśleć - przez cały następny rok. 😀
dea   primum non nocere
13 sierpnia 2009 09:54
Cztery kupy? No to były tam na oko ze trzy, cztery godziny  😀iabeł:
Na naszej łączce po dwóch dniach od dwóch koni kup było dwadzieścia cztery. Ogólnie 6-7 kup od konia przez 12h.

Co do zbierania siana z pastwiska uczucia mam mocno mieszane, szczególnie odkąd mam silne podejrzenie, że mamy problem z tasiemcem. Gdyby to była moja decyzja, nie robiłabym tego - chyba że: na wymianę dla krów (podobno krowy przerywają cykl rozwojowy końskich pasożytów), poza tym przed "zahodowaniem siana" skoszenie niedojadów i "rozwłóczenie" kup, żeby słońce miało szansę podziałać...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się