Kobitki... (antykoncepcja)

Ja miałam spokój z cerą po odstawieniu hormonów jakoś hmm 9mies (do grudnia); hormony brałam prawie 10lat.

Od stycznia mam na twarzy masakrę, przed okresem jest najgorzej - wysypują mi się takie bolesne i czerwone gulki. Dodatkowo mam syfki na plecach i na dekolcie, czego nigdy nie miałam  🙇  Mam dość tej twarzy, serio to jest jakiś dramat i niekończąca sie historia.... mam 29lat, a cerę jak dojrzewająca nastolatka  🙇 Dobrze, że nie zrobiłam tego laserowego usuwania blizn pod koniec roku, bo wyrzuciłabym 1000zł w błoto.
Wybieram się do dermatologa, chociaż pewnie trzeba będzie hormony uregulować koniec końców.
Myślałyście o kuracji izotretynoiną na te problemy z cerą? Jest to trochę obciążające dla organizmu przez okres brania tabletek, ale działanie przechodzi najśmielsze oczekiwania i w wielu przypadkach piękna skóra zostaje już na zawsze. Kiedyś, jako nastolatka, miałam cerę o strukturze zbliżonej do tarki do warzyw, a teraz mogę bez skrępowania wyjść na ulice bez makijażu. Brałam izotek przez 9 miesięcy, kurację skończyłam jakieś 4 lata temu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio, za przeproszeniem, wyciskałam syfa (innego niż u faceta na plecach 😁 ).
Potwierdzam. Przez laaaata cierpiałam na trądzik, całe gimnazjum, liceum itd., wyleczyłam go w końcu izotetrynoiną. Od tamtego czasu moja twarz nosi co najwyżej krem 😉 Niestety sięgnęłam po tabletki, następnie je odstawiłam i na tym cera ucierpiała. Początkowo nie mogłam przeżyć, że do tego dopuściłam, ale w końcu wróciłam do izotetrynoiny na dosłownie miesiąc/dwa i po problemie, teraz nawet jak mam okres to najwyżej wyskoczy mi jeden, dwa małe syfki, ale to raczej nic szczególnego. I w miarę szybko się goją.
Scottie   Cicha obserwatorka
15 marca 2018 21:16
fin, ja zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne, bo to był warunek dermatologa przy przepisywaniu Aknenorminu (izotretynoina) 😉 W ciągu 10 lat antykoncepcji hormonalnej brałam Aknenormin 2 razy (ostatni raz chyba w 2013 albo 2014 roku) i póki byłam na "hormonach" było spoko. Nie powiem, żebym miała idelaną cerę, ale na krążkach syfek wyskoczył mi tylko "okołookresowo", pory się zwęziły, zaskórniki poznikały. A teraz jest masakra, nawet ciąża nie pomogła 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 marca 2018 21:19
Scottie, babolu, a w dzieciowym pisałaś, że nie ma czego gratulować! Marsz w odpowiednie miejsce się meldowaćy!
Scottie   Cicha obserwatorka
15 marca 2018 21:21
Czekam, aż Szalona😉 oficjalnie zwolni miejsce 🙂
Scottie, bo branie tabletek, a potem ich odstawienie to kompletne rozregulowanie systemu hormonalnego. Ja odstawiłam i tez mi się sypnęło wszystko, choć przez kilka lat było dobrze. Wzięłam ponownie izotetrynoinę i znów mam spokój, a do tabletek w życiu już nie wrócę.
Scottie   Cicha obserwatorka
16 marca 2018 09:08
gllosia, ale branie izotretynoiny będąc w stałym związku to wręcz proszenie się o nieszczęście. W obecnej sytuacji życiowej nie zdecydowałabym się na branie jej BEZ antykoncepcji hormonalnej.
To akurat prawda - wszyscy podkreślają, że izotretynoina jest zagrożeniem dla płodu w przypadku zajścia w ciążę. Moja pani dermatolog, przed przepisaniem leków, wysłała mnie najpierw do ginekologa po hormony, mimo iż nie miałam w tamtym momencie partnera i nie potrzebowałam tych tabletek z antykoncepcyjnego punktu widzenia. Z tego co czytałam kiedyś, minimalnie pół roku czy nawet więcej po zakończeniu kuracji można dopiero zacząć myśleć o dziecku (zakładając, że ktoś ma taki plan), ponieważ tyle potrzebuje organizm na całkowite doprowadzenie się do porządku po izotretynoinie. Od tamtej pory cały czas biorę hormony, więc ciężko mi powiedzieć jak zmieni się cera po ich odstawieniu - na razie nie planuję jeszcze tego sprawdzać.
Retinoidów jeszcze nie mialam, więc pewnie na tym sie skończy. Przed hormonami trądzik miałam leczony tetracykliną w dawce 3 razy dziennie po 3 tabletki przez miesiąc  🙇  więc chyba nawet te retinoidy wypadają korzystniej dla wątroby...
Tylko z kolei wiem jak wygląda jakość stosunków na hormonach i bez nich (na korzyść tego drugiego) i wolałabym nie wracać do hormonów...
No nic, poszukam dzisiaj jakiegoś dermatologa ogarniętego.
busch   Mad god's blessing.
17 marca 2018 00:21
kolebka, ja bym się retinoidów bała dużo mniej niż tetracykliny czy izotretynoiny. O ile mówimy o kremach z jakimś w miarę normalnym stężeniem, to toksyczność jest nieporównywalnie mniejsza dla retinoidów. Ja np. stosuję Avene Triacneal Expert - na początku stosowałam codziennie, potem kilka razy w tygodniu, a teraz mi wystarcza kilka razy w miesiącu dla utrzymania efektów. Ten krem jest z tych mniej hardkorowych, ale taki właśnie chciałam bo mam czarujące combo skóry trądzikowej, która jest bardzo wrażliwa i bardzo łatwo się przesusza, więc nie mogę przeginać z niczym silnym.

Ja co prawda na antykoncepcji hormonalnej nadal, ale nawet z hormonami potrzebuję wsparcia retinoidów 😉. Naprawdę warto spróbować. Ja wreszcie w wieku 27 lat mam w miarę ok cerę, szczerze mówiąc jak mi na hormonach się nie wygładziła, to już straciłam nadzieję i retinoidy spróbowałam bo mnie siostra namówiła 🤣 Na pewno nie liczyłam na taki trwały efekt
busch dziękuję za info  :kwiatek:  W takim razie trzeba będzie sie za to zabrać, echhh mega zazdroszczę ludziom, którzy mają gładką cerę. Nie pamiętam siebie takiej w ogóle  🙇
Scottie   Cicha obserwatorka
19 marca 2018 19:09
busch, a izotretynoina to nie jest przypadkiem retinoidem? 😉 Z tymi kremami to różnie bywa, mnie nie pomagało nic. Brałam Aknenormin (doustnie) i pomógł dużo bardziej, niż stosowany na skórę Atrederm.

Oj jak bym chciała wrócić do cery sprzed roku... Dziś się malowałam i tak mnie buzia bolała, że boję się teraz zmyć makijaż...
busch   Mad god's blessing.
19 marca 2018 21:16
Scottie, ok, przyznam że nie znam tej substancji tak "chemicznie" i nie sprawdzałam z czego się składa 🤣. Więc może się dookreślę: ja miałam tylko do czynienia z retinoidami w kremie czy tam emulsji (jak zwał tak zwał), czyli do zewnętrznego podawania na skórę. Tabletek z retinoidami nie brałam i szczerze mówiąc nie wiedzieć czemu nie powiązałam Aknenorminu z retinoidami, chociaż go znam z opisów hardkorowych skutków ubocznych, ryzyka dla płodu itd.

Więc wg mnie warto najpierw sprawdzić czy zwykły kremik nie pomoże, bo o ile Avene każdy głupi (np. ja :lol🙂 może kupić i stosować, o tyle już Aknenormin to recepty, kontrole u lekarza i inne takie 😉

Edit: po Twoim opisie też myślę że mieliśmy do czynienia z innymi trądzikami, pewnie też z trochę różnych przyczyn. Ja nie miałam dużych bolących wykwitów, tylko bardziej równomierną kaszkę na całej twarzy, która powodowała że faktura mojej skóry przypominała nieco gruboziarnisty papier ścierny  😫
dea   primum non nocere
22 marca 2018 20:45
Retinoidów jeszcze nie mialam, więc pewnie na tym sie skończy. Przed hormonami trądzik miałam leczony tetracykliną w dawce 3 razy dziennie po 3 tabletki przez miesiąc  🙇   więc chyba nawet te retinoidy wypadają korzystniej dla wątroby...
Tylko z kolei wiem jak wygląda jakość stosunków na hormonach i bez nich (na korzyść tego drugiego) i wolałabym nie wracać do hormonów...
No nic, poszukam dzisiaj jakiegoś dermatologa ogarniętego.


Miałam podobne przejścia. Tetracykliny mi nawet "ochwat" na paznokciach zrobiły, miałam falę na fali, gorzki smak w ustach i czułam się fatalnie. Pomagały póki brałam, potem wznowa jeszcze gorsza  😵 Po retinoidach (doustnych) się pazury wyprostowały i choć oczywiście było czasowo pogorszenie i przesuszenie, ostatecznie była też poprawa. Nie wiem czy nie brałam za krótko, ale w pewnym momencie stwierdziłam, ze wystarczy (w porównaniu do tego co było) i przerwałam  😡
Co do ciąży i pogorszenia stanu skóry, ja nie miałam problemu z odstawieniem hormonów, ale też mi się cera mocniej sypnęła. Widziałam złą reakcję na jod, ale jednak się obawiałam nie brać (mimo mieszkania z widokiem na morze). Nie chciałam się smarować żadną chemią, więc robiłam sobie dwa razy dziennie, zamiast mycia, parówki nad garnkiem z wrzątkiem i ziołami (potem wytarcie twarzy ręcznikiem papierowym). To mi praktycznie wyleczyło wreszcie cerę, choć nadal jest baaardzo wrażliwa na zabrudzenie. Muszę mieć czystą pościel, czyste włosy, nie dotykać twarzy - choć już większa tolerancja w tym zakresie jednak 😉 Powodzenia w walce
Wichurkowa   Never say never...
29 marca 2018 15:49
Hej :-) mam pytanie.... Z racji że jestem sama stwierdziłam że zrobię sobie przerwę w tabsach... I tu był błąd  🙇 Chciała bym wrócić do tabletek zaraz jak dostanę pierwszy okres po odstawieniu, czy to coś namiesza,czy normalnie można wrócić bez robienia jakiejś określonej pauzy? Jak bym wiedziała że tak mi się wszystko posypie to nie robiła bym tego eksperymentu  🤬
Scottie   Cicha obserwatorka
29 marca 2018 18:57
Ja bym wróciła normalnie, tzn. pierwsza tabletka pierwszego dnia okresu po odstawieniu. Podejrzewam, że jeszcze nie zdążyło się unormować, więc nie namieszasz zbytnio.
Wichurkowa   Never say never...
30 marca 2018 05:57
Dziękuję Scottie za odpowiedź  😉 w przyszły piątek idę do mojej ginekolog po tabletki to mnie doinformuje jeszcze ;-)
dea ja mega uważam na mycie twarzy, też tylko ręcznik papierowy do osuszania - ale fakt, myję żelem bez mydła, bo bez wody mam wrażenie niedomytej twarzy  😡
Często piorę poszewki na poduszkach do spania, nie dotykam twarzy i nie pozwalam nikomu dotykać, nawet chop ma zakaz.

Od jakiegoś czasu ograniczyłam pieczywo, na śniadania jadam płatki z dodatkami albo jajka w różnej postaci, jem maksymalnie bułkę/2 kromki chleba dziennie. Muszę przyznać, że jest ciut lepiej, teraz jestem przed okresem i nie mam takiego dramatu jak w zeszłym miesiącu.
Kolebka pieczywo rzeczywiście ma taki wpływ na cerę? Pytam, bo odkąd zrezygnowałam z pigułek, to moja cera każdego dnia pokazuje, że to był głupi pomysł i mści się za to kolejnymi wypryskami... i też trochę mam dość 🙄 Słyszałam, że czekolada, ostre jedzenie, ale o pieczywie szczerze mówiąc nie?
Libella czytałam o tym w internetach, więc postanowiłam spróbować... wszak tonący brzytwy się chwyta  😉  czekolady raczej nie jadam dużo, w ogóle słodkie niespecjalnie mnie dotyczy; jedynie wiem, że po chipsach mnie wysypuje, więc unikam.
Nie wiem czy jest jakieś faktyczne powiązanie, ale na pewno jest dużo lepiej; tyle że dodatkowo dużo rzadziej używam podkładów jakichkolwiek (obecnie nie pracuję, więcej czasu w domu = bez podkładu), aczkolwiek używałam tylko mineralnych...
Nawet jak coś wyskoczy, to się względnie szybko goi - dwa czy trzy miesiące temu miałam na twarzy wielkie bolesne gulki, wyglądające jakby mnie pszczoła ugryzła  🙄
dea   primum non nocere
03 kwietnia 2018 21:18
Dieta ma bardzo wpływ, to fakt też. Ogólnie jak żrę "byle co" to jest gorzej, ze szczególnym uwzględnieniem słodkiego (teraz po świętach znowu jakieś pamiątki mam). Mnie akurat białe pieczywo nie robiło dramatu, o ile nie było moim jedynym pożywieniem. Gorzej po alkoholu też 😉 Oczywiście nie w symbolicznej ilości, ale jak mam objawy kaca to się pokazuje też coś na paszczy. Chociaż teraz jako poważna  😎 matka na etacie rzadko zaliczam takie akcje 😉
Mnie się wydaje, że poprawa to kwestia takiego głębszego oczyszczenia bez przesuszenia - dlatego pomagały ziołowe parówki (to też woda!). Tymi żelami specjalnymi latami twarz myłam i w sumie utrzymywały status quo, poprawy nie było. Wydaje mi się, że za bardzo przesuszały. Trochę poprawy było jeszcze przed ciążą jak myłam olejem, ale koniecznie musiałam dokładnie usunąć resztki i dość mocno ciepły ręcznik. Głównie rycynowy, chyba 1/3 jojoba.
Kiedyś tu pisałam o moich dylematach czy odstawiać czy nie, w kazdym razie odstawiłam w październiku. I troche mi się już cera sypie, ale jednak nie jest to na razie taki gigantyczny trądzik jakiego się spodziewałam. Włosy straaaasznie wypadały przez 5 miesiecy, a w tym nagle się unormowało. Także jak na razie jestem zadowolona, że zrobiłam organizmowi chociaż półroczną przerwę. Mam nadzieje, że wytrwam dalej bo w życiu już nie chciałabym wrócic do tabletek. Najgorszą jak na razie pamiątką po tabsach (plus genetyka) są wszechobecne pajączki, naczynka i od tego roku także żylaki. Czy macie moze jakieś doświadczenia w tym temacie? Nie wiem nawet gdzie powinnam iść, czy do lekarza pierwszego kontaktu czy od razu na własną ręke wybrać się na dopplera?
Dziewczyny, jestem w kropce  🙄
Wczoraj dowiedziałam się, że moja ginekolog wyjechała na dwa tygodnie, a ja na ostatnią chwilę chciałam załatwić recepte...
Poruszyłam dzisiaj wszystko, żeby dostać się do kogoś innego jutro, ale nie da rady.
Tabletki mam do czwartku, a po drodze długi weekend, więc nawet prywatnie, w normalnej cenie nikt mnie nie przyjmie (od 200 złotych za wizytę, a to trochę...za dużo).
Co robicie w takiej takiej sytuacji?
Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło, wiem, że to moja wina, ale nie mam już pojęcia gdzie dorwać receptę na tabletki, nie chciałabym robić miesięcznej przerwy, boję się rozregulowania hormonów.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 kwietnia 2018 18:45
Plackowata, a czy przychodnia, do której chodzisz recept na  tabletki nie wypisuje zaocznie? Np za dodatkową opłatą 10-20zł?
Niestety nie, dzisiaj rozmawiając z paroma innymi przychodniami Panie recepcjonistki uświadomiły mi kilka niedociągnięć związanych z moją ginekolog, najprawdopodobniej będę ją zmieniać. Pytałam milion razy, mówiłam, że chodzę do niej od roku i od roku biorę te same tabletki, nic...
Ja dogadałam się z panią w aptece, że receptę doniosę po wizycie. Ale ja prawie zawsze tam kupuję, od razu po wyjściu od lekarza więc mnie pani kojarzy.
Scottie   Cicha obserwatorka
26 kwietnia 2018 19:42
A lekarz rodzinny? Mi wypisywał jak zgubiłam receptę od ginekologa 🙂
Dokładnie, idź do rodzinnego. Nie powinno być problemu przy takiej jednorazowej akcji.
Dzięki dziewczyny, faktycznie przejdę się do przychodni swojej, mam nadzieję, że lekarz zrozumie.  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się