Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

Arwilla   Seymour zasnął 17.11.2019…
09 maja 2018 18:01
Dzięki.
Właśnie o to mi chodziło.  :kwiatek:

Tu jest wpis ze wzmianka o Driadzie (nie mam jak robic screenow 🙁 ) klik Pozostale 3 klacze o ktorych mowa w poscie to na pewno Dunia, Dakota i Denver. Tu o Dankanie + zdjecie klik Denver byc moze z 2011 a nie 2012 (tak czy siak jednego zrebaka  brakuje) bo wyglada na dorosla, podobnie jak Dakota (na focie razem z Dankana, Denver i Dunia). Driada musiala urodzic sie pozniej, skoro jest we wpisie z 2015 a w 2012 zle lesbijki jej nie widzialy(?)  Niestety sama "hodowczyni" nie pamieta kiedy ktory kon sie urodzil 🙄 O Driadzie jest tez tu Poniewaz ogier padl w 2012 to moze pokryl tez ktoras ze swoich corek i stad "dodatkowe" zrebie z 2013? Cholera wie tak naprawde

Na  pewno latem 2012 byly 3 konie, te 3 "podstawowe" kobyly zyjace do dzis. Sprawa Dankany, Driady i innych zaginionych koni to ino o bol glowy przyprawia
Olaboga, ja zła kobieta, jak ja śmiałam powiedzieć, że trzeba być bezmózgiem, żeby trzymać konia w pomieszczeniu, gdzie kłębem dotyka sufitu, a żrebaka z ciasną pętlą na szyi. Tak, trzeba być bezmózgiem, jeśli nie widzi się w tym nic zlego. A jeśli widzi, a mimo to tak robi, znaczy że jest sadystką. To są te epitety, którymi ją obrzuciłam/obrzucam i które tak wzburzyły niektóre wrażliwe duszyczki. 

Po zdjęciach padłych owiec, z którymi nie wiadomo co kreatywna zrobiła, dla mnie jest to najsmutniejsze zdjęcie z jej bloga. Ale widocznie to pikuś w porównaniu z tym, że biedną samotną nazwałam jak nazwałam. I mocmo skrzywdziłam, że śmiałam o tym napisać.

falletta, spoko, możesz pojechać moim nickiem, z mojej strony nie będzie żadnych konsekwencji. Donosu do nikogo nie napiszę, do sądu cię nie podam, nie wiem, jakich jeszcze konsekwencji się obawiasz. 

Nic to, idę zrobić sobie ogrodoterapię i sypać głowę popiołem. Ale cieszę się, że przynajmniej dalam kilku osobom poczuć się lepiej i szlachetniej. 
A, btw Dankana i Driada obie byly gniade. Tu jakis starszy fociak z Dakota i gniadym zrebieciem klik Nie jest to Dankana bo Dankana byla bez odmian na nogach, zdjecie musialo byc wykonane w okolicach 2012/2013 (warto porownac stan tego budynku np z tym zdjeciem). Wiec albo to Driada albo "zaginione" zrebie z 2012.

Tu stado z okolic 2006-2007, przed zalozeniem bloga klik Na zdjeciu mloda Dunia, Hossa i trzy sztuki przychowku Hossy, w tym pewnie Hannibal. Jest jeszcze ta fotka klik Niestety ze wzgledy na wymiary zdjecia idzie poznac tylko Dunie; skarogniada masc trzeciego konia sugerowalaby, ze to Hannibal. Nie wiem jak nazywa sie gniady kon na zdjeciu, raczej nie jest to Dankana ani Driada.

Jak policzyc to liczba konskich zgonow pewnie dobija do dwucyfrowej :/ bo przeciez jako bezpaszportowe te konie nie zostaly sprzedane ani ubite. Btw nie chce snuc teorii spiskowych, ale nieco dziwne wydaje mi sie znikanie gniadych koni podczas gdy srokate latami maja sie przyzwoicie (tj caly czas zyja) 👀
Mnie również nie podobały się te osobiste wycieczki w stronę Pani Izabeli ale właśnie mi przeszło. Kliknęłam w link z ostatniego posta a potem w ogłoszenie sprzed 2 lat. Przeczytałam sobie komentarze ludzi SERIO zainteresowanych agroturystyką i wulgarne odpowiedzi Indianki. Jednej odpowiedzi zrobiłam screen - jak oznajmia, że jeśli nie uzbiera pieniędzy na pasze to odda konie do rzeźni. Sama, z własnej woli. To o co teraz ten płacz?
Rozumiem dziewczyny, które z niesmakiem obserwują ą dyskusję. Ale cała ta sytuacja jest niesmaczna. Niestrawna wręcz. Jednak ze strony Izabeli wszystko to oszustwo, oszustwo i jeszcze raz oszustwo. Nie miałam i nie będę miała czasu żeby przekopać się przez cały blog. A prawdopodobnie ta lektura - pomimo licznych edycji niewygodnych treści - całkowicie by mnie wyleczyła ze współczucia.... Chociaż jestem mocno empatyczną osobą i całe życie dostaję za ta słabość po dupie.
Szczerze? Szkoda mi było psów, które ponoć wylądowały w schronie ponieważ uważam, że to ostatnie miejsce przed piekłem gdzie zostawiłabym psa. Ale mimo wszystko tam mają jakieś szanse - na życie, na adopcje, na nowy dom - OBY! Sorry Winnetou ale zgadzam się absolutnie, że Indianka zwierząt żadnych mieć nie powinna. Z takim podejściem jakie prezentuje to całe rancho to zwykła UMIERALNIA.  I już mi nie żal. Zdechły by z głodu prędzej czy później.

Desire - szacun za interwencję.
Co do potencjalnych klientów na agroturystykę - sądzę, że nie musimy się martwić za innych. Indianka sobie sama wystawia na blogu laurki tak odstręczające, że tylko idiota kompletny wpakowałby się w ten gnój. A idiotów też mi nie żal.

Najlepiej z tej całej załogi rzeczywiście radzą sobie konie. Ale jest to niestety tylko kwestią czasu...

P.S. Kokosnuss - ciekawe spostrzeżenia... I tragiczne jednocześnie. Może się okazać, że na tych cudownych, mazurskich łąkach jest niezłe końskie cmentarzysko... Dobrze, że takie śledztwo przeprowadzacie, może się przydać. Nie pomyślałam o tym.
P.S. 2 - acha, jestem z tych co nic nie zrobiły w temacie a piszą (tak dla ścisłości)
Wyjdę teraz pewnie na naśmiewającą się z biednej kobiety, ale weszłam w wyżej podklinkowany post, popatrzyłam na komentarze i padłam. Na pytanie jednej z osób, jakie doświadczenie mają konie w terenach, odpowiedź:
Konie w teren chodzą non stop, bez jeźdźców.
No przepraszam, ale nie mogę. 🤣 🤣 🤣

Ja was podziwiam, że wy jesteście w ogóle w stanie czytać tego bloga. I to w dodatku tyle czasu i jeszcze ogarniać, co i jak z tymi zwierzętami. Czasami pojawiał się temat Indianki i raz próbowałam to czytać, ale nie byłam w stanie przebrnąć nawet przez jeden post. Pisanie w 3 osobie plus ta wyciekająca z każdego słowa nienawiść do wszystkiego. No nie.

Wątek śledzę i szacun ogromny za interwencję, nareszcie. :kwiatek:
.
Tu nie ma co żałować tej kobiety. To osoba narcystyczna przez duże „N”. Takim ludziom nie pomożecie w żaden sposób, bo one pomocy nie chcą, a przynajmniej nie tego typu pomocy😉. Gorzej z tymi, którzy na narcyza natrafią, bo najpewniej polegną i zostaną wykorzystani na co przykładów jest aż nadto. Narcyz jest równie niebezpieczny jak socjopata, szczególnie dla osób mocno empatycznych, „lubiących” pomagać i ratować innych z opresji. Dlatego tez ten wątek uważam za pożyteczny, jak i inne miejsca gdzie można poczytać o takiej personie i uniknąć kłopotów.

Wiec po cichutku Wam kibicuje🙂
flygirl - w ogłoszeniu brakowało "weźcie swoje siodła i ogłowia i wykupcie dobre ubezpieczenie na życie". Ale to się nazywało RAJDY.... Oszustwo jakich mało!
Mam dalszych znajomych różnych, początkujących koniarzy, na szczęście pytają mnie o opinię jak sobie jakiś ośrodek koński czy inną aktywnośc jeździecką upatrzą. Ale ilu jest takich ludzi, początkujących którzy się na to nabiorą? Tak jak mówię - gdyby nie fakt, że Indiana sobie sama laurki wystawia to warto by było ostrzegać. Ale na szczęście nie trzeba🙂 Wujek Google powie wszystko. A Indiana jest tak nieprawdopodobnie bezkrytyczna wobec siebie i ślepa kompletnie na to jak jej posiadłośc i oferty są odbierane przez przeciętnych ludzi, że mnie się to nie mieści w głowie. Ciekawa jestem tych badań psychiatrycznych ale tak jak na początku wydawało mi się, że jest to po prostu osoba chora, tak teraz...nie wydaje mi się. Niestety. A szkoda. Bo to by wiele wyjaśniało i pewnie dla niej byłoby lepiej.
Raz ktoś mało co nie wysłał do niej dziecka na "wczasy w siodle" (!). Przyjeżdżali tam nawet mało rozgarnięci ludzie zza granicy, wierząc ofercie w łamanym angielskim i paru zdjęciom z daleka. Można znaleźć ich wypowiedzi, jednoznacznie negatywne i potwierdzające to co my wiemy, że zaniedbuje zwierzęta, ignoruje ich choroby, jest leniwa i cały dzień siedzi w internecie, mimo roboty wokół. Komentarze na blogu "złych lesbijek", jakby ktoś był ciekawy.
Ona jakieś zaburzenia na pewno ma, ale nie na tyle poważne, by nie ogarniała co dzieje się wokół. Była badana przez paru lekarzy, zazwyczaj były to opinie, które jej się nie podobały i potem oburzała się z ich powodu na swoim blogu.
Arwilla   Seymour zasnął 17.11.2019…
09 maja 2018 20:59
kokosnuss bardzo Ci dziękuję.
Właśnie liczyłam i liczyłam... I doliczyć się nie mogłam.
Screeny mam.

Mnie też jej nie szkoda.

milenka ależ o własnym ubezpieczeniu było!
W komentarzach...

A przy okazji znalazłam pozdrowienia dla re-voltowiczek  😎
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2016/01/iga33.html?m=1
https://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2015/07/poznajcie-kremelle.html?m=1
4. Dlaczego srokate zostają a gniade idą? Przeciętny człowiek, nawet związany z branżą ogarnia zgodność paszportu z koniem po opisie graficznym i podstawowych danych. Najnormalniej w świecie podstawienie dokumentu z srokatego konia, tak żeby się mniej więcej zgadzał jest niemożliwe. Co innego z gniadym - w szczególności jak w paszporcie jest bez odmian, a na opisie graficznym jak wiemy odmiany rysowane są czerwonym długopisem.


Tak serio to srokate ja w miare obchodza, bo sa "indianskie" i wyjatkowe a gniade ma w d*pie, wiec moga se umierac albo ida na kabanosy.

Arwilla Pogrzebalam dalej i tak:
Hannibal to Henix rocznik 2007, padl najpewniej kolo 2012 (?) zwloki raczej nie zostaly zutylizowane
Przed Hannibalem/Henixem byly dwie klaczki od Hossy (te ciemnogniade konie na fotce z 2007) nie wiadomo co sie z nimi stalo
Brakuje zrebaka Duni z 2011/2012 (odpowiednio z 2011/2012 jest Denver), Dankany, Driady i/albo gniadego zrebaka Dakoty z odmianami na zadnich nogach ze zdjec powyzej
Driada padla/zostala ubita jesienia 2015, we wpisach z listopada 2015 jest juz mowa o 3 klaczach jako calosci stada klik i Driada nie jest wspomniana nigdy pozniej
Dankana btw tez "zniknela" jesienia, jakos sie te znikniecia czasowo lacza z koncem sezonu pastwiskowego 🙄
Kon z mikrofotki podlinkowanej wyzej to nie Dankana bo Dankana miala odmiane na lbie, wiec to musialo byc jakes "zaginione" zrebie najprawdopodobniej urodzone jakos w okresie 2008-2011 (moze tamten bezpapierowy reproduktor byl skuteczny wczesniej niz obecny?)

O ujezdzeniu klaczy nie chce mi sie nawet gadac, od 2014 nawet nie mialy  - poza krotkim epizodem z Francuzka - zadnego realnego kontaktu z czlowiekiem. A wczesniej to od przypadku do przypadku... no zycze szczescia w wylapywaniu 😉
Przeczytałam komentarze z linku, który wrzuciła milenka_falbana, i najbardziej spodobało m się to "W związku ze wściekłymi atakami na moje gospodarstwo i mnie, popełnionymi przez psychopatycznego trolla Rada Mazurskiego, każdy zaakceptowany gość będzie rejestrowany oraz drobiazgowo sprawdzany przed wpuszczeniem na święte Rancho świętej Indianki. Dobro należy chronić przed złem. Rzekłam!"
  😁
Heheh stałam się obrończynią Indianki 😁, tylko ze to było 2 lata temu, zanim na dobre zaczęłam czytać tego jej bloga, wtedy tak myślałam, tyle że życie wszystko weryfikuje.
Obrońcy, przeciwnicy, głaskacze, hejterzy, Ci co coś zrobili i Ci co tylko łacha drą - szczerze, dla Niej to nic nie zmienia. Przeczytałam bloga pobieżnie, bo moje poczucie estetyki i podstawowa wiedza o pisaniu tekstów w trakcie czytania zwiała w krzaki i do tej pory namawiam do powrotu. Kobieta ma problemy - nie mi osądzać czy jest chora psychicznie, czy to jakieś zaburzenie, czy specyficzny sposób na życie (w sumie psychopaci mają defekt ciała migdałowatego i w zasadzie to nie ich wina, że są kim są). Pomóc jej się nie da póki nie usiądzie i sama przed sobą nie przyzna, że ma problem i to za&^sty. Pisałam wcześniej, że takie gospodarstwo da się ogarnąć i powoli podnieść z ruiny, wiadomo, że Wersalu nie będzie, ale choć względnie godziwa egzystencja. Wówczas od DzikiOgier - ktokolwiek to był, może i sama Indianka, odpalił, że potrzeba kasy i ludzi, a ona biedna i sama. Biedna nie jest - wrzuciłam link do dopłat, moja śp. Babcia mawiała: "Czemuś biedny boś głupi, czemuś głupi, boś biedny".  Kilka przepisów na kasę na wsi? Proszę bardzo. W styczniu, lutym produkujemy rozsadę warzyw np. selera, pora, pomidora - nakłady znikome, praca lekka, koleżanka z powodzeniem uskuteczniała w domu - ot jeden pokój zajęty na skrzynki. Nie ma hajsu na nasionka - zaczynamy od małych ilości, wedle zasady małą łyżeczką, do syta się najesz. Na wiosnę parę groszy wpada. Jest 10 czy 11 hektarów - większość to słaba klasa ziemi, ot "laseczek, piaseczek". Wyprzedaję owce (teraz już po problemie), bo nie mam do tego ręki, chęci i smykałki, a 3-4 hektarki przeznaczam pod program zalesieniowy. Przez 15 lat mam niezłą dopłatę do hektara, a i ogrodzenie finansuje ARiMR - na sadzonki i obróbkę (orka, ludzie do nasadzeń i postawienia ogrodzenia) przeznaczam kasę z owych owiec (wyliczyła wszak ile warte), jak nie styka - sprzedaję któregoś konia. Do tego świetna inwestycja na przyszłość, a i podatek od gruntu dużo mniejszy. W między czasie mogę skorzystać z oferty darmowych sadzonek i zainteresować się sadownictwem: [[a]]http://www.agrinatura.pl/aktualno%C5%9Bci.html[[a]] Zawsze to w przyszłości jakiś grosz wpaść może. Jak już mamy większe dopłaty z tytułu zalesień, to możemy pomyśleć o czymś aby kasa była i człowiek się nie nudził i nie wypisywał całymi dniami bzdur w necie. Więc proponuję pobawić się w uprawy jagodowe, pomalutku, po kawałeczku, na początek jakieś 20 arów malin - po dwóch latach można parę groszy zarobić, ale fakt trzeba trochę przy tym pochodzić. Mam jeszcze pierdyliard podobnych pomysłów, wiec służę pomocą - wiele chciałam sama robić, ale nie da się dwóch srok za ogon ciągnąć. Można wtedy trzymać sobie parę koników, siano w kostkach zamawiać z transportem pod chałupę, koniom postawić wiatę i jakoś ogarnąć życie do kupy. Nie trzeba do tego milionów złotych, pięciuset pracowników, nowego parku maszynowego, ani wsparcia w postaci męża/kochanka/partnera.
  No i ja również tylko tak sobie piszę, nic a nic jej nie pomogłam.
Liczylam na info co tam u odebranych zwierzakow, a zamiast tego czytam temat z coraz bardziej mieszanymi uczuciami. Oczywiście ze Indianka zwierzat miec nie powinna, ale jesli jest chora to niektore posty tutaj sa naprawde nie na miejscu, bo powiedziec takiemu komus ze nie ogarnia to jak smiac sie z dziecka na wozku ze nie biega na wf.

Poza tym, coraz bardziej mnie dziwi jedna rzecz - jakim cudem nikt dotąd nie regaowal, skoro zapraszala na rancho turystow, a to co tam sie dzieje podpada pod zgloszenie w rozne miejsca od sanepidu (woda z kaluzy itp) po policje (ja bym probowala zglosic taka oferte jako oszustwo na miejscu tych biednych turystow). Jesli naprawde na zywo jest tam tak zle, to jakim cudem tyle lat zadna z tych instytucji nic nie zrobila? Nawet tych ktore uwielbiaja kontrole?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 maja 2018 02:25
Poza tym, coraz bardziej mnie dziwi jedna rzecz - jakim cudem nikt dotąd nie regaowal, skoro zapraszala na rancho turystow, a to co tam sie dzieje podpada pod zgloszenie w rozne miejsca od sanepidu (woda z kaluzy itp) po policje (ja bym probowala zglosic taka oferte jako oszustwo na miejscu tych biednych turystow). Jesli naprawde na zywo jest tam tak zle, to jakim cudem tyle lat zadna z tych instytucji nic nie zrobila? Nawet tych ktore uwielbiaja kontrole?


Reagował: poczynając od samych mieszkańców wioski "(...) relacje p.sołtys były spójne i wiarygodne, wyrażały niejako zbiorowe odczucia mieszkańców wsi, a także ich poczucie zrezygnowania wobec uciążliwej sąsiadki. W przeszłości próbowali oni prosić o interwencje, u władz gminy czy w innych instytucjach – do tej pory bezskutecznie(...)", następnie interwencję dwóch turystek przebywających na "rancho" latem 2012 roku, kiedy to pierwsze zwierzę zostało odebrane i w kolejnych latach kontrole głównie inspektoratów weterynarii które żadnego efektu nie dawały

Relacja dwóch turystek przebywających na "rancho" latem 2012

http://indianka-rancho-czukty.blogspot.com/2013/03/po-opuszczeniu-domu-indianki.html
Dobra, słuchajcie, a nie warto Wam wydzielić wątek (takie nie-tajny 😉 ) na forum? Bo ten wątek to fajne miejsce do luźnych rozmów było, a myślę, że nie tylko ja jestem zmęczona tematem Indianki. Wy niekoniecznie chcecie temat zakończyć. Swoje zdanie powiedziałam, więcej z Wami dyskutować na ten temat nie zamierzam. Lubicie widzę rozrywki pudelkowe, ale to nie moja sprawa. Natomiast tego wątku mi żal, sympatyczny był, a teraz ciągnie się rozmowa na jeden jedyny temat co wyraźnie sugeruje, że można po prostu wydzielić Wam wątek.
Indianka oszaleje z radości mając swój własny wątek na forum re-volty.
majek   zwykle sobie żartuję
10 maja 2018 07:57
a gdyby miala swoj artykul na pudelku to juz w ogole odjazd
.
Aż mrozi krew w żyłach.
[quote author=zielona_stajnia link=topic=80308.msg2781670#msg2781670 date=1525907302]
Można parę groszy zarobić, ale fakt trzeba trochę przy tym pochodzić.[/quote]

I właśnie w tym sęk, bo to jest praca, którą trzeba wykonać. A dla osób klasy "Indianka" praca jest męcząca. O wiele bardziej męcząca od pieprzenia 3*3 albo 5/10 w internecie.

Choć z drugiej strony... Ileż osób spośród tu obecnych w rubryce "zawód" z miłą chęcią wpisałoby "blogger", czy "youtuber" ?... 😉
Choć z drugiej strony... Ileż osób spośród tu obecnych w rubryce "zawód" z miłą chęcią wpisałoby "blogger", czy "youtuber" ?... 😉

ona twierdzi, że jest rolniczką, hodowcą,, itd, itp...
Rollnick, można sobie wpisać "bloggerka modowa" i to jakoś brzmi. Ale jak bloggerka modowa wpisze sobie "murarz-tynkarz" a nie wie co to paca?  😜 I tak samo jak tą przykładową bloggerkę-murarza ludzie ocenią hodowcę koni który nie wie co to werkowanie, i rolnika który nie wie kiedy siać.
Coś cisza od wczoraj na blogusiu. Czyżby została wywieziona na te badania?  😁
Reagował: poczynając od samych mieszkańców wioski "(...) relacje p.sołtys były spójne i wiarygodne, wyrażały niejako zbiorowe odczucia mieszkańców wsi, a także ich poczucie zrezygnowania wobec uciążliwej sąsiadki. W przeszłości próbowali oni prosić o interwencje, u władz gminy czy w innych instytucjach – do tej pory bezskutecznie(...)", następnie interwencję dwóch turystek przebywających na "rancho" latem 2012 roku, kiedy to pierwsze zwierzę zostało odebrane i w kolejnych latach kontrole głównie inspektoratów weterynarii które żadnego efektu nie dawały

Relacja dwóch turystek przebywających na "rancho" latem 2012

http://indianka-rancho-czukty.blogspot.com/2013/03/po-opuszczeniu-domu-indianki.html


Czyli juz przed 2012 bylo to zglaszane - fajnie. Ale jakoś podstawy do odebrania zwierzat znalazly sie dopiero teraz, po tym jak x z nich padło. Wiec ponawiam pytanie czemu zadna instytucja wczesniej nie zareagowala skutecznie? Strasznie to smutne :-( Bo bardziej niz Indianka osobiscie przeraża mnie zjawisko ktore tu zaszlo i jego potencjalna skala - skoro Indianka tyle lat dawala rade uniknąć odpowiedzialnosci to pewno nie jest osamotniona :-(
himbusiowa, nie zgadza sie, skoro oficjalnie Dakota urodzila sie w 2010, w cuda to ja wierze, ale nie zazrebienie kilkumiesiecznej zrebicy 😉 (jest wpis z dnia narodzin z kwietnia 2010 + wyglad raczej sie pokrywa z tymi datami). Na logike ten Dagonet to to brakujace zrebie od Duni z 2011, Denver wiec faktycznie jest z 2012. Za to ten zrebak foto to nie Dagonet, wysokosc odmian na zadnich nogach sie nie zgadza (Dagonet mial biale stawy skokowe, ten ma czarne). Kojarzysz go moze?
To nie róbcie jej wątku tylko walnijcie tytuł "Wątek dla hejterów - tylko tu możesz anonimowo wylać żółć na obcą Ci osobę". Oczywiście, dla dobra zwierząt.
Atea, to się doklei posty o Posadowie i o Monice i jej Carltonie czy jak mu tam było. Połowę postów z nietypowych ogłoszeń też. I cały temat o janowskich arabach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się