"Nie ogarniam jak..."

Gillian, nie będę się licytować, po prostu przeraża mnie taka znieczulica, no ale wiadomo, punkt widzenia, jest ważny od punktu siedzenia, dopiero jak nas samych to dotyczy, to otwieramy oczy że nas tak potraktowano.
Watrusia, ale Gillian napisała nie o rodzinie tylko o rodzinnym - lekarzu, że mógł się upewnić czy są jakiekolwiek miejsca na oddziale.

Ale to nie zmienia faktu, że jest to bezduszne. Sama zderzyłam się z taka ściana w związku ze złamaniem biodra przez moja babcię (86 lat) i konieczność późniejszej rehabilitacji. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym - wypis i nic nas już nie interesuje co dalej, radźcie sobie sami. Gdyby nie internet nawet nie wiedzielibyśmy do kogo się zwrócić o pomoc, a przede wszystkim o jaką 🙁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 maja 2018 08:53
Ja troszkę nie rozumiem oburzenia. Zostało wystawione skierowanie na oddział, a pan udał się na SOR. Na sorze nie wiek się liczy, a raczej stan zdrowia i to jak bardzo komu "spieszno na drugą stronę".
Kilkukrotnie byłam na SORze, ale też nigdy nie trafiłam tam z zawałem. W sumie tylko raz zostałam niemiło potraktowana kiedy spytałam gdzie jest ostry dyżur ginekologiczny i raz długo czekałam kiedy miałam podejrzenie zakrzepicy, ale to chyba standard w szpitalu akademickim na Borowskiej 😉
Zmieniłam szpital, do którego udaję się w trakcie awarii i nie mogę narzekać. Ludzie na SOR przychodzą na ściągnięcie szwów, bo do chirurga długa kolejka, a prywatnie nie będą płacić, na zmianę opatrunku, po tabletki antykoncepcyjne i tabletki po, bo biegunkę mają od 3 dni i nie opylało się iść do rodzinnego, bo trzeba być o 7 rano żeby się zarejestrować. A jak siedziałam już za tymi drzwiami z ta kroplówką i mijały mnie łóżka z ludźmi po wypadkach, z zawałami, uciętymi nogami to nie dziwi człowieka, że jednak biegunka musi czekać w kolejce 12h. Jednak za tymi drzwiami są ludzie, którzy czują duuuużo gorzej.

Gillian, nie będę się licytować, po prostu przeraża mnie taka znieczulica, no ale wiadomo, punkt widzenia, jest ważny od punktu siedzenia, dopiero jak nas samych to dotyczy, to otwieramy oczy że nas tak potraktowano.



Zupełnie coś innego byś powiedziała jakbyś była pracownikiem soru: lekarzem lub pielęgniarką albo ratownikiem medycznym. Wtedy punk widzenia jeszcze raz ulega weryfikacji.
galopada_   małoPolskie ;)
17 maja 2018 09:02
Powodzenia w szukaniu rozwiązania problemów czekania na SOR-ach bez znajomości systemu. Problemem są: za mała ilość personelu, za dużo przepracowanych godzin (300-400h w miesiącu) za marny grosz (od salowych, przez pielęgniarki, ratowników i lekarzy), ZA DUŻO PAPIEROLOGII, w której się wręcz tonie.

A to tylko czubek góry lodowej.  🤣

Ostatnio na oddziale z 20 łóżkami leżało 34 pacjentów.  💃



Lekarze rezydenci wraz z innymi grupami zawodowymi walczyli. Strajkowali, głodowali, uświadamiali. Doszło do porozumienia, ale co z tego wynikło? NIC! Rząd dalej ma nas w dupie 😀 Szykuje się kolejny protest, bo nie zaczęto jeszcze wprowadzać obiecanych w porozumieniu zmian.
Atea- moja odpowiedź na to co napisałaś brzmi- MASZ RACJĘ. System jest do dupy. Dlaczego? BO NIE MA TYLE KASY w służbie zdrowia, żeby się należało wszystkim, szybko, wszystko co potrzeba. A tak by ludzie chcieli.  Co trzeba zrobić? Dać więcej kasy na służbę zdrowia!!!
Za mało oddziałów, za mało łózek na oddziałach, za mało lekarzy i pielęgniarek by można wszystkich leczyć, za mało kasy na leczenie.
W moim oddziale psychiatrycznym codziennie odsyłamy potrzebujących. Z braku miejsc. Miejsc nier ma, bo kasy na zwiększenie liczbny łóżek nie ma. Do widzenia, pozamiatane.

Żaden rząd nie chce zając się służbą zdrowia, bo spadnie mu poparcie od wyborców. Strajkowali rezydenci, oprócz podwyżek dla siebie, chcieli by NATYCHMIAST zwiększyć nakład na służbę zdrowia. I co? i gówno. Nawet te podwyżki to kłamstwo, bo na dniach wprowadzono ustawę, która daje podwyżki, ale tylko nielicznym lekarzom ze szpitali. Może z 1/3 się na to załapie. Chirurdzy w moim szpitalu właśnie złożyli wypowiedzenia, mają dość. I nie chodzi im o samą kase, ale i o obłożenie robotą. Ciagle jest nas za mało. I skoro lekarze są ZAJĘCI w oddziale, to taki pacjent ze skierowaniem do oddziału siedzi i czeka na Izbie Przyjęć, czy na SOR-ze godzinami. Nie dlatego, że jesteśmy chamy i leżymy na kozetkach pierdzimy w materac, tylko dlatego, że zapierdala*** na oddziale.

Przepraszam, ale rozmowy na ten temat strasznie podnoszą mi ciśnienie.  😡

edit-
Jesli ktoś przyjdzie ze skierowaniem przed 9😲0 to czeka. Bo o 9😲0 mamy odprawę, potem zaraz jest obchód. Kończy się to wszystko ok 10😲0. Potem trzeba zrobić zlecenia i to jest ważne i nie powinno czekać. Jeśli nic na cito się w oddziale nie dzieje, to ok 10:30- 11😲0 mogę zejść na izbę przyjęć. Jesli jest tam "szalejący w pasach" to rzucamy wszystko i idziemy do niego natychmiast. Ale jesli siedzi tam sobie spokojnie babcia z depresja, która przyszła przed 9😲0, to musi czekać. O 11😲0 schodzę do babci, rozmawiam, mówię, że bardzo mi przykro, ale nie ma miejsc. Mam 1 łózko, zero wypisów na dzisiaj i nie zajmę go, bo nie będę miała miejsca na szalonego w pasach. Jeśli oprócz szefa i mnie jest w pracy jeszcze jakiś lekarz, to może ktoś zejdzie szybciej, bo on za mnie zrobi moje zlecenia moim pacjentom. Ale jeśli jestem sama z szefem, to niestety, ale sie nie wyrabiam. A często tak pracujemy, w takim składzie. Bo jest nas za mało.
I z moich obserwacji, jak taka babcia sobie tyle poczeka i w końcu się mnei doczeka, to WSZYSTKO co moge dla niej zrobić, to : być miła, wytłumaczyć jak sprawa wygląda, ewentualnie zmienić leki, ewentualnie odesłać do innego psychiatry, ewentualnie zapisać w kolejkę, ewentualnie kazać dzwonić jutro pojutrze i pytać o miejsca. Czyli mogę wykonac czynności- "opiekujące". Bo poleczyc w oddziale nie poleczę.
I z moich obserwacji wynika, że zadowolenie chorego zalezy właśnie od SPOSOBU rozmowy z nim. W duzej mierze. I podobnie będzie z chorymi kierowanymi na inne oddziały.
galopada_   małoPolskie ;)
17 maja 2018 09:11
Jak wam się podoba wizja bycia operowanym przez kardiochirurga (!) z 25 letnim stażem zarabiającego 2400 na rękę za etat? 😉) Info prosto z akademickiego szpitala w Lublinie 🤣
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2018 09:25
Nikt nikomu nie nakazuje być kardiochirurgiem. Ani sprzątaczką, prawnikiem, pracownikiem mcdonalda. Dziwią mnie takie przykłady rodem z gazety Fakt albo pewnych fanpage'y na Facebooku, bo chcąc nie chcąc mam sporo styczności z tym środowiskiem (choć ja osobiście oczywiście lekarzem nie jestem) i zawsze padają zupełnie inne kwoty - mam na myśli rozmowy osobiste, gdzie dana osoba mówi mi "zarabiam tyle i tyle", a nie zasłyszane, z 3 ręki. Inni ludzie w innych zawodach też żyją, też zarabiają, też ciężko pracują żeby utrzymać siebie i rodzinę - więc dlaczego ciągle wraca temat, że lekarze mają tak źle?


Z resztą.. po co o tym mówić. 2 tygodnie temu zmarł mój przyjaciel. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć. I tak, myślę, że gdyby nasz system był inny to on dalej byłby z nami  😕 Ciągle pluję sobie w twarz, że można było zrobić coś jeszcze, skądś wziąć pieniądze na prywatne leczenie, cokolwiek. Za późno  😕
galopada_   małoPolskie ;)
17 maja 2018 09:28
smarcik, bo to jest stawka za jeden etat. Pokazuje jak fantastycznie jest finansowana ochrona zdrowia w Polsce. Nie znam lekarza, pracującego w jednym miejscu. Zazwyczaj są to 2-4 miejsca. Plus dyżury. Plus prywatna praktyka. Jedynie życia brakuje przy takim trybie pracy 😉
Tak jest. Jako specjalista, ze stażem pracy ok 18 lat, za 1 etat pracy w szpitalu w systemie zmianowym, mam 4100. Z czego widać na załączonym obrazku ile w tym jest za wysługę, ile dodatku za godziny świąteczne i ile dodatku za godziny nocne. Bez nocek i bez świątecznych miałabym ok 3100.



Gillian   four letter word
17 maja 2018 09:36
JARA, zostało wystawione skierowanie a Pan udał się na sor - to jest jedyna opcja, nie ma czegoś takiego jak udanie się bezpośrednio do oddziału. Tzn jest, jak się ma ustalone miejsce na konkretny dzień. A i tak nie gwarantuje to przyjęcia, jeśli np w nocy przyjmą kogoś pilnie z soru.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2018 09:45
tunrida jeśli to nie tajemnica - to jest kwota netto? Ile wynosi etat w szpitalu - 168 godzin?
dołaczyłam zdjęcie powyżej, nasz pełny etat to 151:40 - zmienia się w zależności od miesiąca

edit- chirurdzy się w końcu wypięli. Szkoda, że tylko oni...  Wszyscy powinniśmy to pizdnąć w cholerę i iśc pracować w prywatę

http://www.to.com.pl/wiadomosci/ostroleka/a/fakty-tvn-o-szpitalu-w-ostrolece-i-zamykanym-oddziale-chirurgii-wideo,13179494/
Dziwne i smutne, że wszyscy co tu piszecie macie rację.
System jest do d... - nie! systemu brak. To nie jest system, skoro tak dalece nie działa.
Z drugiej strony naród jakiś "durny i chmurny", leniwy - od lat większość społeczeństwa nie może ogarnąć jaka jest kolejność pewnych działań medycznych, czym różni się SOR od przychodni a czym od oddziału.
Jeden wielki bałagan i ogrom pretensji wszystkich do wszystkich.
🙁

Co do zarobków. To co napisała galopada jest straszne. 2400 netto dla kardiochirurga. Zarabiam tyle samo - ale moja praca jest o niebo, jest nieporównywalnie lżejsza i mniej odpowiedzialna. Przecież ten człowiek trzyma w rękach ludzkie serca! Poza tym taka pensja jest... no oczywiście ludzie utrzymują się z jeszcze mniejszych, ale to nie jest kwota zapewniająca stabilność finansową jeśli poza codziennym utrzymanie masz fanaberię co jakiś czas wyjść do kina czy pojechać na 4 dni wakacyjnego wyjazdu.
W tym momencie byłabym zadowolona zarabiając 2800 - 3000 na rękę. To uważam, że kardiochirurgowi (tym bardziej ze stażem pracy 25 lat) należy się co najmniej 150% tego, jak nie 2 razy więcej.
Natomiast takie niecałe 4 200zł... to już moim zdaniem taka "normalna, godziwa" pensja przy pracy na pełny etat.


WCALE się Wam nie dziwię, że Was takie stawki ... mocno denerwują. I uważam za skandal, żeby tyle zarabiali ludzie, którzy mają ratować, albo poprawiać stan ludzkiego zdrowia i życia. I ludzi spoza branży to też powinno... mocno denerwować. Wiem jak to jest zapieprzać po parędziesiąt godzin i mieć z tego ochłapy, a wiem jaka jest różnica w podejściu do pracy, kiedy dostaniesz adekwatną do wysiłku stawkę. Nie dlatego, że jesteśmy chciwi, tylko że oprócz pracy chcemy jeszcze ŻYĆ. Już nie nawet bawić się czy hulać ile dusza zapragnie, ale w spokoju żyć. Nie jestem lekarzem, ale to są LUDZIE. I tak stresujący i ważny zawód powinien być WYSOKO CENIONY. Co z tego, że wiedzieli na co się piszą? To znaczy, że mają utrzymywać entuzjazm w porąbanym systemie, w którym ciągle dostają po dupie, bo tak?

Ludzie, obudźcie się, błagam. Jeśli ciężko pracujesz, masz dużą odpowiedzialność, wkładasz w coś mnóstwo energii to masz prawo i powinieneś otrzymać adekwatne wynagrodzenie. Godzenie się na niewolniczą pracę tylko pogłębia problem.

Wiem, że temat ciężki 🙁 I zmiany trzeba pewnie wprowadzać stopniowo, ale trzeba! I dodam politycznie - takie 500+ powinno iść właśnie na tego typu problemy, a nie dla Grażyn i Januszy za przypadkowe płodzenie dużej ilości dzieci. 500+ nie byłoby potrzebne, gdybyśmy mieli dostęp do prawidłowej i adekwatnej do płaconych (wielkich!) podatków służby zdrowia i dobrze przygotowanego systemu szkolnictwa. A tu dupa. Dostaniesz pińcset na papierosy, a będzie Cię operował lekarz, który dostaje 2 tysie na rękę. Wszystko stanęło na głowie  😤
Moon   #kulistyzajebisty
17 maja 2018 10:01
Atea, amen! <3
galopada_   małoPolskie ;)
17 maja 2018 10:02
Atea, a ta walka porozumienia zwodów medycznych była o zwiększenie nakładów finansowych na CAŁĄ ochronę zdrowia. Żeby była większa dostępność badań, terminów, lepszy sprzęt, lepsze i nowocześniejsze metody szkolenia. Pensje to tylko jakiś ułamek tematu, ale wiadomo, że dla mediów najbardziej chwytliwy. Bo lekarze (pielęgniarki, ratownicy i reszta) to CHCIWI I PAZERNI NA HAJS!
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2018 10:05
Kurcze no 4200 to nie jest 2400.. Tzn chodzi mi o to, że jasne, to oczywiste że osoba z taką wiedzą i wieloletnim doświadczeniem powinna zarabiać więcej. Ale dalej 4200 to nie 2400 (nawiązuję do tego kardiochirurga z 25-letnim stażem).


Tylko pewnie jedyna możliwość zmiany to jakaś ogromna rewolucja całego systemu, bo skoro to publiczne pieniądze, to komuś trzeba zabrać, żeby komuś dać.. Przekichane  🤔
Bo: kardiochirurg nie robi nocek i świąt. I pracuje w szpitalu klinicznym, które zwykle są biedniejsze niz zwykłe. Koleżanka nie robiąca nocek ( nbo ma małe dziecko), która dopiero niedawno zrobiła specjalizację ma około niecałych 3 tysięcy.

I skoro pani na kasie po podwyżkach w Biedrze może wyciągnąć 3 koła, a też nie robi nocek i święta ma coraz bardziej wolne, to ja jako lekarz nie chcę mieć 4 tysięcy  z wliczonymi nockami. I coraz bardziej się zastanawiam nad odejściem stąd. Przyzwyczajenie mnie tu trzyma i strach przed "nieznanym". Ale nie wiem jak długo jeszcze...  Jakbym miała za tę kasę operować, to ... bye bye
galopada_   małoPolskie ;)
17 maja 2018 10:10
smarcik, na rękę 2400. W tym konkretnym szpitalu. Wiem, bo był okres protestów na tym konkretnym oddziale i było o tym głośno na uczelni. Wiadomo, że w szpitalu akademickim dochodzą do tego pieniądze za etat nauczyciela akademickiego i dyżury.

Im dalej od dużego miasta, tym lepsze stawki można wynegocjować, ponieważ lekarzy (i reszty personelu) brakuje a szpitale są w desperacji bo grozi im zamykanie oddziałów (co już się dzieje).
galopada nasza słynna profesor onkolog Alicja Chybicka ma dokładnie tyle samo na odcinku ze szpitala, w którym jest zatrudniona - 2 400.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2018 10:23
tunrida no ja się nie dziwię, że nie chcesz. Bo to dobry pieniądz jak jest się młodym, po studiach, bez zobowiązań. A nie jak trzeba utrzymać rodzinę i jeszcze płacić za dokształcanie się.

Ale te panie w biedrze też wcale tych 3 koła nie dostają (tak wiem, że wszędzie są reklamy, że można tyle zarobić, ale to brutto i kiedy jest się kierownikiem). I oni robią nocki, rozmawiałam kiedyś z kasjerką o tym, trochę przekichana robota  🤔

galopada etaty nauczyciela akademickiego są ustawowe. Adiunkt, czyli taki młody, świeży doktor, ma teraz 4600 brutto. Liczba godzin w etacie akademickim jest malutka. Być może uczelnia dzieli ten jeden etat (szpital+nauczanie) na dwie umowy, i dlatego tak to wygląda. (edit: doktor w sensie osoba po doktoracie, ze stopniem naukowym, żebym nie została przez kogoś źle zrozumiana 😉 ale ta podwyżka weszła dopiero niedawno ).


Ogólnie - jest fajna książka "to nie jest kraj dla pracownika". Polecam.
Fakt, system umiera, dogorywa wręcz. Ale dopóki brakuje, a brakować będzie pewnie zawsze, to może warto szukać oszczędności. Bo mocno się te pieniądze też rozchodzą. Każda wizyta u lekarza to jakiś koszt dla systemu, rozumiem, że u rodzinnego mniejszy więc ze wszystkim trzeba iść po skierowanie do specjalisty. No ale jak już nas zgarnęli z wypadku i opatrzyli specjaliści na SORze to naprawdę zasadnym jest tuptanie w gipsiku w kolejkę do rodzinnego, żeby skierowanie do rodzinnego wystawił? Nie może od razu ktoś na tzw "pogotowiu"?
Jak w nocy karetka zabiera pacjentkę z podejrzeniem problemów krążeniowych (zawał?), leczoną od lat kardiologicznie to celowym jest zawieźć ją do szpitala... bez oddziału kardiologicznego?  🤔wirek:

Mam w tym wątku jasną odpowiedź czy warto z obniżonym samopoczuciem szukać pomocy lekarza? Nie, nie warto, i tak mnie oleją jak zwykle.
Prywatne wizyty wyglądają podobnie - chyba już prawie wszyscy fachowcy uciekli z tego kraju.
SzalonaBibi E tam, nie szukaj wymówki, żeby nie iść. Spróbować zawsze możesz 😉 Niezależnie od wynagrodzenia tak jak wszędzie i tak w służbie zdrowia, są po prostu dobrzy ludzie. Życzę Ci, żebyś na kogoś takiego trafiła. Pomóż sobie, zrób ten krok.
galopada_, no to moment. Udałoby się nam tak do końca wyklarować tę wysokość zarobków?

Czyli jednak te 2400 to nie jest całe utrzymanie tego kardiochirurga? Czy jest? Z tego konkretnego miejsca pracy (Staszica czy Jaczewskiego?).
Skoro "dochodzi etat dydaktyczny" to znaczy, że te 2400 nie jest za pełny wymiar pracy (powiedzmy te uśrednione 22 dnia x 8 godzin)?


Wiecie gdzie jest też poniekąd pies pogrzebany? Że nie umiemy rozmawiać o pieniądzach. Robimy z tego jakieś wielkie tajemnice. Większość Polaków to jednak zawsze coś tam przekręci, czegoś nie dopowie, itd. I to o jak najbardziej oficjalnych, 100% pod linijkę prawa zarabianych pieniądzach. Później coś takiego wychodzi do opinii publicznej i zaczyna się bicie piany, że "wszyscy to k... i złodzieje". 


smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 maja 2018 10:30
SzalonaBibi pewnie osoby, które wymyślają te zasady, wcale nie są lekarzami.. Tak myślę, że gdyby do zarządzania służbą zdrowia dopuszczane były tylko osoby ze stosownym doświadczeniem praktycznym, to mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej. Już od poziomu ministerialnego.


Ascaia ooo święte słowa. Dokładnie. Nie umiemy rozmawiać o pieniądzach. To bardzo charakterystyczne dla naszego kraju.
galopada_   małoPolskie ;)
17 maja 2018 10:39
Ascaia, 2400 za etat. Dodatek/pensja za dydaktykę to swoją drogą, ale tylko momentami nakłada się na godziny pracy, a czasami wcale. Po zejściu po dyżurze taki lekarz zamiast iść do domu zostaje w szpitalu jako nauczyciel. Po godzinach pracy to samo - zajęcia ze studentami bywają do 18-19 w zależności od oddziału. To nie są godziny pracy jako lekarz dokładnie nałożone na godziny pracy jako lekarz-nauczyciel. 

Każdy człowiek pracujący na kilku etatach ze średnimi stawkami może żyć bardzo dobrze. Praktycznie każdy lekarz tak pracuje, więc ma kasę, ale nie ma czasu na rodzinę, życie, odpoczynek popołudniami. A ludzie narzekają, że dużo czasu poświęcają pracy mając 1 etat czy 1,5. Moja teściowa pracuje w 3 miejscach plus prywatnie. Od poniedziałku do soboty, od 8 do 20. Dla mnie - dramat.
galopada_, wybacz, ale nie rozumiem. Tzn. nie jestem nadal pewna jak mam rozumieć. (za słabo siedzę w nomenklaturze zawodu)

Ów przykładowy kardiochirurg pracuje te typowe 7-8 godzin 5 dni w tygodniu (jak to lekarz nie od pon do pt, tylko ogólnie 5 dni w tygodniu) i za to ma 2 400 zł na rękę.
Do tego po tych 7 godzinach etatu uczy studentów powiedzmy 3 godziny dziennie? I za to dostaje?
A poza tym zostaje na dyżury czyli na dni dodatkowe oprócz tych 5 dni w tygodniu? I za to dostaje?


I z drugiej strony - abstrahując od wykonywanego zawodu, poziomu bezpośredniej odpowiedzialności za ludzkie życie, itd - 2 400 zł na rękę to jest mało. Jak pisałam, wiem to doskonale. No ale już powiedzmy 4000 zł na rękę, szczególnie jak dwie osoby w gospodarstwie zarabiają... to się da żyć przecież (dla mnie to już objawia się wręcz jako bogactwo i wielkie luksusy 😉 )
Wydaje mi się, że 4 000 zł daje się osiągnąć z mniej niż 3 etatów.
smarcik- czyli na kasie nie wyciągnie się 3 koła? To pocieszające. 🙂
Nie zmienia to jednak faktu, że będąc lekarzem i chcąc zarabiać, w większości przypadków się zapierdziela. Po prostu. Wczoraj robiłam 8😲0-20😲0. Dziś wyszłam do roboty o 8😲0. I wrócę tak na stałe dopiero w niedzielę o 9😲0 rano. ( będę miała przerwę na dom jutro między 9😲0-14😲0, czyli całe 5 godzin. W tym czasie planuję zrobić trening, wypuścić koty do ogródka, sprzątać nie będę, ugotuję sobie pudełka, pogadam z dzieckiem, bo akurat będzie w domu, pogadam z mężem) I tak się żyje. na szczęście mój młody jest już duży,ma 17 lat i nie potrzebuje ze mną przebywać. 
Tak pracuję je. Tak pracują moi koleżanki i koledzy zatrudnieni w oddziale. Owszem- nasz wybór. Można przecież wziąć te 3 -4 koła i się cieszyć pensją. ( jak widać dla niektórych to wystarczająca ilość)

ps- tyle, że jeśli uważamy, że pensja dla lekarza za pełny etat z nocami 4 tysiące jest wystarczająca, to nie dziwmy się że młodzi uciekają za granicę i że coraz mniej chętnych na prace w oddziałach i ogólnie w sektorze państwowym. 
PS. Nie, nie uważamy.


Co do zarobków. To co napisała [b]galopada jest straszne. 2400 netto dla kardiochirurga.Zarabiam tyle samo - ale moja praca jest o niebo, jest nieporównywalnie lżejsza i mniej odpowiedzialna. Przecież ten człowiek trzyma w rękach ludzkie serca![/b]
W tym momencie byłabym zadowolona zarabiając 2800 - 3000 na rękę. To uważam, że kardiochirurgowi (tym bardziej ze stażem pracy 25 lat) należy się co najmniej 150% tego, jak nie 2 razy więcej.


I z drugiej strony - abstrahując od wykonywanego zawodu, poziomu bezpośredniej odpowiedzialności za ludzkie życie, itd - 2 400 zł na rękę to jest mało. Jak pisałam, wiem to doskonale. No ale już powiedzmy 4000 zł na rękę, szczególnie jak dwie osoby w gospodarstwie zarabiają... to się da żyć przecież (dla mnie to już objawia się wręcz jako bogactwo i wielkie luksusy 😉 )
Wydaje mi się, że 4 000 zł daje się osiągnąć z mniej niż 3 etatów.


zostawmy pensje, bo rozmowa była o systemie.
NIE MA kasy. Brakuje.
Dyrektor nam nałożył "limit" na wykonanie badań obrazowych w miesiącu u chorych w oddziale. Tak, by nie zadłużać oddziału, który i tak przynosi straty. Nasz limit to 450 zł. Możemy za to naszym chorym zrobić 4 tomografie głowy, albo komuś 1 rezonans głowy. I pozamiatane z kasą na cały miesiąc. Że nie wspomnę o rtg płuc, które robimy, itd itp.
Podobny limit mamy na badania laboratoryjne. Zlecamy badan naprawdę mało. A i tak przekraczamy. Mamy zalecenie "zlecać mniej!" Zlecanie mniej, znaczy- nie diagnozujemy.
Fajnie? Z jednej strony masz tego dziadka 80 letniego, który teoretycznie dostał się na nasz oddział. Teoretycznie ja WIEM jakie powinnam mu zlecić badania, gdybym chciała go leczyć na poziomie, na jakim uważam, że dobrze by było go poleczyć i na jakim umiem go poleczyć. A praktycznie muszę kombinować tak, by "wilk był syty i owca cała" i nie jest to poziom jakiego chory i rodzina oczekuje. I rodzina niezadowolona.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się