Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Zakład?  😉

Właśnie wróciłam z biegania, 7.5 km weszło jak słowo boże  😎

Peace, niech każdy dąży do ciała (i ducha) swoich marzeń na swój sposób 😉
Post wcale nie musi być dobry dla każdego. U mnie to już 4-ty post i no cóż... jestem zwolenniczką.

Zastanawiam sie tez co dzieje sie po poscie, tzn. wiem, ze jest okres stopniowego wychodzenia z postu. Natomiast sporo czytajac o dietach eliminacyjnych, dowiedzialam sie, ze pozniej po takim wyplukaniu wszystkiego, organizm reaguje na poszczegolne skladniki nie tak jak poprzednio- pojawiaja sie alergie, nadwrazliwsoc, nietolerancje i rozne rewolucje zoladkowe na skladniki, ktore kiedys nam nie szkodzily. Jednak balabym sie, ze zaszkodze sobie niz pomoge.


Efekt jo-jo sie dzieje 😉 zwlaszcza jak masz juz rozwalony metabolizm. Co do nietolerancji - jak najbardziej mozna sobie wyhodowac sztuczna nietolerancje pokarmowa dietami eliminacyjnymi, zeby od obecnej mody na bezglutenowe i bezlaktozowe zaczac. Ile czasu na to potrzeba i na ile jest to problematyczne do odwrocenia zalezy od konkretnego nietolerowanego skladnika/alergenu i konkretnego organizmu.

To jakim cudem ludziom znikają torbiele i inne świństwa, które przed postem nadawały się tylko do operacji? Jakim cudem znika grzybica, której nie mogli wyleczyć latami. Ja od żywych ludzi, którzy mnie otaczają (nie z internetu) znam tyle przypadków wyjść z przeróżnych chorób, gdzie żadne leki nie dawały rady, że sorry, ale dla mnie to jest remedium.

Nie znikaja, that's the magic. Dowod anegdotyczny nie jest dowodem, znam osoby, ktorym (anegdotycznie) Matka Boska na Jasnej Gorze albo Allah "wyleczyli". Pani Dabrowska deklaruje ze glodowka wyleczy bezplodnosoc, stwardnienie rozsiane i Parkinsona (i raki i nerwice i...), nie ma na to dowodow poza anegdotami, sprawa jest jasna. Zwlaszcza, jak caly proces "leczenia" glodowka opiera sie na mechanizmach, ktore w ludzkim organizmie nie zachodza (vide spalanie "zlogow zapalnych" "oczyszczanie watroby" jak i slynny "detoks"😉

Ja czuję się wyśmienicie, mam mnóstwo energii.

Placebo to potega 🙂

Biegunka, bóle głowy to tzw kryzysy ozdrowieńcze, bardzo dobrze, że się pojawiają - to znaczy, że dieta działa.

Nie istnieje fizycznie cos takiego jak kryzys ozdrowienczy. Bol glowy i otepienie to skutek uboczny glodzenia wlasnego mozgu, ktory probuje czerpac energie z cial ketonowych zamiast prostych weglowodanow. Biegunka to naturalna konsekwencja pchania slabo strawnej surowizny w nieprzyzwyczajony uklad pokarmowy. Ale od biegunki sie czlowiek elegancko wysusza, wiec wizualnie na pewno na plus. I homo sapiens nie pozbywa sie chemikaliow ustami, nieprzyjemny zapach to tylko skutek uboczny ketozy glodowej.

Kto chce to niech w to wierzy, kto nie chce - nie musi 🙂


Jasne, wiara to prywatna sprawa! dla kogos jedzenie tylko surowego ogorka i gotowanych burakow moze byc sacrum, tak jak i przyjmowanie komunii czy okadzanie ziolami w imie Swiatowida. Problem jest w tym, ze przedstawiasz te zabobony jako wiedze dietetyczna, quasi-naukowa, a to zwyczajnie nie fair. Fizjologiczne skutki dlugotrwalej (a 6 tygodni sie w te kategorie lapie) glodowki sa jednoznacznie negatywne i twoje subiektywne postrzeganie wlasnego ciala i samopoczucia nie ma nic do rzeczy. Kurde, po zatruciu pokarmowym kazda z nas jest fit gazela 😉 tylko na dluzsza mete to droga do zaburzen odzywiania albo problemow zdrowotnych
kokosnuss, reasumując: zgadzamy się, że się nie zgadzamy  😉

PS. Żadne anegdoty, tylko żywe przykłady. Ale nie będę Ci tu wklejać wyników badań i innych zdjęć jajników moich znajomych, bo może sobie tego nie życzą (-:

Ja piję koktajl z jarmużu, szpinaku, czerwonego grejpfruta i zielonego jabłka i tak sobie myślę, że przemeblowanie w głowie mam zacne.
Będę zdawać relację, czy kg wróciły po wyjściu z postu.
Swoją drogą jaka to głodówka jak cały czas chodzę najedzona fest.

Scottie   Cicha obserwatorka
19 maja 2018 10:44
Meise, napisałaś, że dla Ciebie to już 4 post. I za każdym razem zaczynasz z niższą wagą? Nie wracają Ci żadne kilogramy po tym poście? Tak w granicach rozsądku oczywiście, bo przy wychodzeniu z normalnej diety to i do 4kg może wrócić i to jest normalne.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 maja 2018 10:53
Mój mąż robi sobie od czasu do czasu oczyszczanie wątroby, ale nie głodówką. Pije oliwę z oliwek z sokiem z grejpfruta, potem sól gorzka, ciepły okład na wątrobę i rano wysrywa takie zielone twarde kulki - złogi.

Na oczyszczenie jelit, to najlepiej najeść się surówki z kiszonej kapusty i marchewki (może być z jabłkiem i cebulą) i zażyć porządną porcję środków przeczyszczających. Kapusta z marchewką wymiata wszelkie złogi jelitowe, a że jest to dotuningowane tabletkami na przeczyszczenie, to robi to z siłą wodospadu  🤣
Scottie, wracały, ale bardzo opornie.

Jeszcze ani razu nie wyszłam z tego postu "normalnie". I poprzednie posty były niestety psychiczną udręką. Bo non stop myślałam o vege burgerze, winku, fajeczkach, pizzy i chipsach  😉 I po poście rzucałam się jak jakiś dzik na to wszystko. A mimo to długo trwało zanim kg wróciły.

Teraz czuję się o 180 stopni inaczej. Pojęcia nie mam dlaczego, chyba mi coś w mózgu zaskoczyło... Nie mam żadnych tęsknot. Jestem spokojna, zen. Cieszę się tym okresem postu, czuję się silna psychicznie i fizycznie. Chyba do tego dojrzałam. Zmienia się moje postrzeganie jedzenia. Jedzenie przestało być SACRUM i centrum życia. Cieszę się ze spotkań towarzyskich nie napychając się pizzą i opijając winem. Serio  👀
Teraz zamierzam przeprowadzić pełne wyjście z postu. Potem już normalne zdrowe odżywianie bez nadwyżek kalorycznych.

Ja różne posty i diety eliminacyjne przerabiałam. Zwykle czułam się na nich dobrze. Emocjonalnie też, bo stan ketozy chyba sprzyja wydzielaniu endorfin ( trzeba by doczytać ale mi się nie chce. Tak pamiętam ) Zawsze kilogramy wracały, szybciej lub wolniej. I tak się bujalam z rozmiaru 38 do 42. Od kiedy podeszłam do tego zdroworozsądkowo trzymam od kilku lat rozmiar od małe 38 do 40.
I ja już glodowkom podziękuję na wieki.

Za to nie jem słodyczy i prostych cukrów typu dżem już 3 ci dzień. I tak sobie myślę, że jeśli wytrzymam, to już z samego tego faktu, powinnam dojść do tego czego chcę. A czuję że jakoś się zaparlam w sobie i jest szansa że mi się uda
Oj, też chcę wziąć rozwód ze słodkim. Ale u mnie czasem jest tak, że nie jem słodyczy i dwa tygodnie. Za to dobijam się makaronem i wszystkim co ma białą mąkę (gluten <3) i alkoholem.
Chyba postaram się zachować po prostu umiar.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 maja 2018 11:42
Ja właśnie jestem tuż przed okresem i dieta mi się całkiem rozjechała, bo zachciewajki mnie pokonują. Zachciewajki nie tyle na słodkie, co na węgle. Ale staram się, żeby mimo wszystko było rozsądnie, z umiarem i regularnie.
Niech już ciotka przyjeżdża, to się znów ustawię na dietowe tory.
Ja nie lubię żadnych głodówek ani ścisłych diet, i to zupełnie abstrahując od aspektu zdrowotnego. Główna wada dla mnie jest taka, że one kiedyś się kończą. I nawet jeśli były ściśle przestrzegane i efekty są, to trzeba zacząć znowu 'normalnie' jeść. Więc albo te kilogramy wrócą, bo nawet jak się je normalną ilość kalorii, to jest ona większa niż ta na diecie, albo dalej się jest na diecie, tylko innej, albo człowiek zadowolony z siebie rzuca w ogóle dietę czy zdrowe odżywianie i obżera się po korek. W związku z tym dla mnie to daremny i nietrwały wysiłek. Dużo bardziej wolę jeść cały czas podobnie, zmieniać swoje nawyki, szukać jakichś lepszych rozwiązań, które będą mi towarzyszyć codziennie. Wtedy nawet jak mi się trafi gorszy dzień czy gorszy tydzień, to jednak zaraz wracam na właściwe tory. Raz na kilka - kilkanaście dni zdarza mi się niechcący popełnić dzień postny, bo nie rozplanuję albo nie przygotuję sobie posiłków. I w sumie nie jestem za to na siebie aż tak zła (o ile nie zdarza się częściej przez moje niedbalstwo) bo uważam, że raz na jakiś czas można trochę opróżnić swój układ pokarmowy.
Póki co nie narzekam. Zaczęłam się przyglądać temu co i jak jem od początku roku i póki co trzymam się bez większego wysiłku piąty miesiąc. Zdarza mi się zjeść czekoladę, batona, lody. Zdarza mi się nie dojeść. Ale na co dzień jem dobrze więc te skrajne opcje nie mają dużego wpływu na całokształt. Wczoraj na przykład przyjechała moja mama, więc najadłam się jak pazerniak po korek. I dzisiaj już jadłam dużo mniej, bo po wczoraj było mi ciężko i niedobrze. I pewnie znowu długo się tak nie napcham, bo później mi z tym źle fizycznie.
Swego czasu bylam naprawde grjba i bylam na diecie Cambridge. Polegało to na tym, że 4 razy dziennie jadłam specjalny proszek. O różnych smakach. I NIC WIECEJ!!!! ZERO normalnej żywności. Byłam na tym że 2, 3 tygodnie. Czulam się świetnie. Niedoborów zero. Bo proszki były tak obliczone że mikro, makro wszystko się zgadzało by żyć. Selen, mangan, witaminy, wszystko wyliczone. Schudłam super szybko i super mocno. Do normalnego żywienie wracałam rozsądnie. Najpierw dużo nie przytyłam. Potem... Zaczęłam tyc więcej. Ale że już znałam sposób, to znów weszłam na dietę. I tak wchodziłam na nią co rusz, żeby tylko nie przytyć. Im więcej na nią wchodziłam, tym słabiej organizm reagował. I coraz mniej miałam w sobie zaparcia i podjadalam.
Ostatecznie miałam po kilku miesiącach mniej niż wyjściowo, ale nigdy nie utrzymałam najniższej wagi z diety. I metabolizm mu się posypał później. I na sam koniec tej zabawy wyleciala mi połowa włosów. Nie wiem czemu. Autentycznie, co pociagnelam to wyjmowalam garść. Na szczęście zawsze miałam ich bardzo dużo więc dramatu nie było.
kokosnuss, reasumując: zgadzamy się, że się nie zgadzamy  😉

PS. Żadne anegdoty, tylko żywe przykłady. Ale nie będę Ci tu wklejać wyników badań i innych zdjęć jajników moich znajomych, bo może sobie tego nie życzą (-:


Tak sie sklada, ze same zdjecia to kolo dowodu naukowego nie staly. I tak, to wlasnie jest dowod anegdotyczny! nie ze "jedna pani drugiej pani na straganie" 😉 Sa pewne warunki, ktore musi spelniac rzetelne badanie naukowe, zeby mowic o korelacji przyczynowo-skutkowej. Bo na ten przyklad jest sporo typow torbieli jajnika zanikajacych samoczynnie w ciagu kilku cykli.

Co do reszty... sporo zalozen leczniczych tej diety opiera sie na procesach, ktore w organizmie ludzkim nie zachodza.  Mozna sobie rzucic haslo autofagia, brzmi naukowo 🙂 ale np nie ma zadnego dowodu, zeby autofagia dzialala na komorki mozgu w deklarowany przez p. Dabrowska sposob. I w ogole zeby mega uboga dieta z samych wegi wplywala pozytywnie na proces autofagii. Ba, inni hochsztaplerzy od detoksow kaza robic glodowki czysto bialkowe i maja podobne (czyli zadne z deklarowanych) efekty. No, surowe warzywa maja bonusowy efekt uboczny w postaci sraczki - wiec odwodnienie i estetyczne wysuszenie ciala idzie szybciej.

Nie wiem, mam bardzo mieszane uczucia do propagowania glupich "detoksowych" glodowek w watku o odchudzaniu. Zwlaszcza, ze wiekszosc rad tu akrat jest madrych i raczej sie odciaga dziewczyny od pomyslow w stylu "zjem 1000 kalorii dziennie to schudne szybciej". A sam pomysl "detoksu" to absurd, watroba to nie filtr oleju w samochodzie i nie  zbiera zanieczyszczen, zdrowy czlowiek nie ma w sobie zadnych "toksyn" ani "zlogow" w jelitach - zlogi kalowe to dotycza pacjentow lezacych, u terminalnych to juz w ogole dramat :/ A mimo to ludzie jedza proszki "oczyszczajace watrobe" i pija olej i sie ciesza, ze takie ladne kulki "zanieczyszczen" wysrali, tja, magia zmydlania tluszczy 😉

Btw Meise, jesli faktycznie jesz tyle ile deklarujesz (tej pizzy, wina i czego tam jeszcze) i w wersji nie-glodowkowej masz takie mega szczuple cialo (zazdro :P) to masz perfekcyjny metabolizm i faktycznie moze ledwie 4ta glodowka go nie dojedzie, kto wie. Ale sporo zagladajacyh tu lasek odchudza sie i "odchudza" latami i glodowka to sobie tylko moga zrobic krzywde. Tez fajnie chudlam na glodowkach, jak mialam 12-13 lat 🤣 a z kazda kolejna to szlo oporniej, teraz moge tydzien leciec na sladowych ilosciach kalorii i tyle co mi tresc pokarmowa i troche wody zejdzie. Slodyczy tak w ogole i definitywnie nie jem juz prawie rok i tez bez wiekszej roznicy, wieczorami cisne kalorie z brukselki z hummusem rownie mocno :P no zdrowotnie na pewno in plus. Minusy bycia stara bulimiczka 😁 😉
Btw Meise, jesli faktycznie jesz tyle ile deklarujesz (tej pizzy, wina i czego tam jeszcze) i w wersji nie-glodowkowej masz takie mega szczuple cialo (zazdro :P) to masz perfekcyjny metabolizm i faktycznie moze ledwie 4ta glodowka go nie dojedzie, kto wie. Ale sporo zagladajacyh tu lasek odchudza sie i "odchudza" latami i glodowka to sobie tylko moga zrobic krzywde.


Z wszystkim się zgadzam. A to co powyżej napisane idealnie. Meise-  jesteś mloda, masz zdrowy organizm, który wiele Ci wybacza i podejrzewam, że jeszcze wiele wybaczy. Osobiście to ja rozumiem Twoja euforię z efektów, bo sto lat temu przerabiałam to samo. Nie raz. I wiem, że każdy i tak musi się na sobie przekonać co i jak. Więc- miłej zabawy. 🙂
A osobom z zaburzonym metabolizmem- NIE POLECAM. Dla osób z zaburzonym metabolizmem, chudnięcie powinno polegac na podkręceniu matebolizmu! Nie na głodówce, bo będzie tylko gorzej.


ps- i chwale się! 4-ty dzień bez cukrów prostych ( jedynie w serkach i owocach wpadają)  Mam miesiąc by schudnąć z resztek do moich wakacji. Chce jechac motocyklem, musze dojść do takiej objętości, żeby mi w skórach było komfortowo. Liczę, że samo odstawienie cukrów mi wystarczy.
Ech, zobaczymy, za tydzień wychodzę, póki co -4,1 kg.
Ja się już nie będę przepychać. Nie jestem magistrem dietetyki. Czy mam świetny metabolizm? Szczerze wątpię. Naprawdę dużo odkłada mi się na biodrach i udach i bezskutecznie z tym walczę. Ćwiczeniami. Jem normalnie raz, max dwa razy dziennie (teraz nawet 6x).

Swoją drogą jak już mówimy o metaboliźmie to co poradzicie dla 48-letniej babeczki z otyłością brzuszną? Jak powinna jeść, jak się ruszać (ma dobrą kondycję, biega ze mną czasem wolniejszym tempem).
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 maja 2018 09:31
Dla mnie ta dieta dąbrowskiej jest takim samym cudem na kiju co Zięba i jego leczenie witaminą c 😉
Z resztą na grupach medycznych z obu jest wielka beka 😉


Ja wczoraj 15km na rolkach, cudowne zmęczenie na koniec dnia 😍
Dla mnie wlasnie troche tez. Osobiscie niewiele znam osob, ktore probowaly tego detoksu. Te, ktore znam mialy powazne zaburzenia odzywiania, dlatego ich relacje i rewelacje dotyczace tego postu, traktuje z mocnym przymrozeniem oka.
Interesowala mnie ta dieta ze wzgledu na hashimoto, ktore mam i ponoc taki detoks jest zalecany przy tejze przypadlosci. Ale ze wzgledu na chorobe, nie mam juz tak fantastycznego metabolizmu jak kiedys i obawiam sie, ze po poscie mogloby byc jeszcze gorzej. Kiedys pewnie bym sprobowala, bo i mi eksperymenty na wlasnym organizmie nie byly obce 😉
Ja wczoraj 15km na rolkach, cudowne zmęczenie na koniec dnia 😍


Rolki to dobry zjadacz kalorii?  Wczoraj wsiadłam na rower (nie pamiętam, kiedy ostatnio jeżdziłam), przejechaliśmy 43 km i nic nie poczułam. Dziś też nic nie czuję. A kondycję mam bardzo kiepską (po trzech kółkach na ujeżdżalni w galopie myślałam, że zdechnę).  Wyciągnęłam wniosek, że rower nie jest dobrym pożeraczem kalorii. Myślę nad rolkami. Słuszny kierunek czy nie? 
Zależy jak się jezdzi tym rowerem. Jeśli zapitalsz szybko, pod góry, pod wiatr, mimo tego że czujesz że nie masz siły, jeśli sobie co jakiś czas przyspieszasz że uda pulsują i serducho nawala, to spalasz.  Jak sobie na luzie pedalujesz powoli i wiatru nie ma to lipa.
My wczoraj 80 km rowerami. Dziś rano machnelam 11 km biegania, teraz piłowanie kopyt twardych jak skała tępymi narzędziami. I .. mam dość.
trusia, jak wcześniej nie jeździłaś to tak 😀 ja kiedyś jeździłam dużo, głównie łyżwy, ale latem rolki. Potem miałam długą przerwę i ostatnio wzięłam rolki i przejechałam się do pracy i z powrotem, na nogach w jedną stronę to trasa na 10min spacer, po tym dniu na rolkach czułam nogi 🤣 a też totalnie bez kondycji nie jestem 😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
21 maja 2018 19:34
Dziewczyny, @ jeszcze nie przyszła, choć w nocy skurcze mialam takie, że śniło mi się, że rodzę  😂
Wczoraj z żarciem się trzymała, byłam serio grzeczna, dziś cały dzień do teraz też, a teraz walczę ze sobą, żeby nie zeżreć Marcelowego ciasta. A do wyboru placek że śliwkami lub serniczek. Proszę o motywację i kciuki za moją silną wolę.
archeo   Bo warto :D
21 maja 2018 19:39
Ufff...wreszcie mam chwilę żeby cos naskrobać. Szpital mam. Pies sparalizowany w połowie, po operacji kręgosłupa, koń skręcony staw ALE jeden pozytyw jest taki, że ja na razie obejdę sie bez operacji  💃 jest naderwanie...dr powiedział, że jak na obraz rezonansu to kolano jest bardzo stabilne i na razie wstrzymujemy sie z cięciem. Także wzmacniamy nogę.  Rower, basen, silownia. Za jakiś miesiąc powrót do treningów.

Znów przelecą mi koło nosa zawody ale może odbiję sobie w drugiej części sezonu 🙂

Dziś 5. Choć muszę ogarnąć zmodyfikowanie diety z uwagi na inną ilość ruchu i inną jego specyfikę.

trusia jest jeszcze kwestia tego czy chcesz poprawic kondycję czy być na minusie kalorycznym.  Możesz nie poprawiać jakoś wybitnie kondycji i nie czuć bardzo wykonanej pracy a i tak spalać wiecej niż dostarczasz 😉 ale to raczej oczywiste 🙂
busch   Mad god's blessing.
21 maja 2018 20:42
Z tą Dąbrowską to i tak największy dramat jest jak szczupłe babki w bardzo wymagającej pracy, niedosypiające chronicznie, zalatane bo dom, dzieci, ćwiczenia - sobie coś takiego fundują i potem dogorywają bo organizm już i tak był na pełnych obrotach, a teraz mu jeszcze brakuje paliwa 🙄 .

Dla mnie to jest po prostu smutne że inteligentni ludzie dają się nabierać na takie tanie sztuczki, cierpią bez żadnego sensu i dla nijakiego zysku, odmawiają sobie zdrowego jedzenia bo akurat się nie wpisało w "detoks"  🙄. Mam wrażenie, że ludzie po prostu chcą wierzyć że tak naprawdę to wszechświat jest dobry, nasze ciało to doskonały mechanizm i nic nas złego w życiu nie spotka o ile tylko będziemy dostatecznie restrykcyjni w swoich dietach. Niezbyt to zdrowe, na więcej niż jednym poziomie  😉

Swoją drogą, czy rolujecie się? Ja odkryłam dobrodziejstwa rolowania się stosunkowo niedawno i stosuję często, nie tylko po treningach. Np. ostatnio miałam problemy ze skurczami łydki w nocy i nie ma nic lepszego na taką obolałą od skurczu łydkę jak rolowanie jej twardą piłeczką. W trakcie boli jak skurczybyk, ale potem magicznie znika napięcie i ból. Podobnie traktuję swoją obręcz barkową. Ogólnie mam tendencje do usztywnienia w tych rejonach i po treningach na siłce zrolowanie mięśni to prawdziwa petarda. Momentami mi się robi ciemno przed oczami z bólu  😀iabeł: ale uczucie potem jest nieziemskie - taki wyższy level rozluźnienia i mobilności.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 maja 2018 20:56
trusia, no ja tam na rolkach się męczę i bardzo czuje łydki, uda i pośladki 😉 i bez problemu dla się tym "odchudzać" jak się ciśnie, a nie turystycznie sunie z górki 😉


Taki wczorajszy multi-kulti 😉
Pomijając odchudzanie, to jest w ogóle piękne zdjęcie. 😍

Ja kilka dni temu spontanicznie wskoczyłam na rower i machnęłam 17 km, z koleżanką, którą trochę spowalniałam... 😁
Takie tam nic, ale jak na pierwszy raz od stu lat, super.
Jeszcze trochę muszę poczekać na pełen rozruch, ale co raz bliżej. Jakimś cudem kondycja i nieużywane ostatnio mięśnie mi nie padły. 😀
Ja się roluję trochę i czasami. Za to rozciągam i masuję rękoma się namiętnie i często, nawet nie do końca świadomie ( np leżąc na kanapie, co i rusz nogę jakoś zadzieram. Bo mam poskracane pasma od biegania i rowerów) Plecy musze co i rusz rozmasowywać z powodu skrzywienia kręgosłupa.
Akurat rolowanie jest mi mniej potrzebne, niż to co powyżej, więc rzadko się roluję. Ale działa, działa. Boli jak jasny gwint przy pierwszych ruchach, ale jest bardzo skuteczne.
Z tą Dąbrowską to i tak największy dramat jest jak szczupłe babki w bardzo wymagającej pracy, niedosypiające chronicznie, zalatane bo dom, dzieci, ćwiczenia - sobie coś takiego fundują i potem dogorywają bo organizm już i tak był na pełnych obrotach, a teraz mu jeszcze brakuje paliwa 🙄 .

Dla mnie to jest po prostu smutne że inteligentni ludzie dają się nabierać na takie tanie sztuczki, cierpią bez żadnego sensu i dla nijakiego zysku, odmawiają sobie zdrowego jedzenia bo akurat się nie wpisało w "detoks"  🙄. Mam wrażenie, że ludzie po prostu chcą wierzyć że tak naprawdę to wszechświat jest dobry, nasze ciało to doskonały mechanizm i nic nas złego w życiu nie spotka o ile tylko będziemy dostatecznie restrykcyjni w swoich dietach. Niezbyt to zdrowe, na więcej niż jednym poziomie  😉

Swoją drogą, czy rolujecie się? Ja odkryłam dobrodziejstwa rolowania się stosunkowo niedawno i stosuję często, nie tylko po treningach. Np. ostatnio miałam problemy ze skurczami łydki w nocy i nie ma nic lepszego na taką obolałą od skurczu łydkę jak rolowanie jej twardą piłeczką. W trakcie boli jak skurczybyk, ale potem magicznie znika napięcie i ból. Podobnie traktuję swoją obręcz barkową. Ogólnie mam tendencje do usztywnienia w tych rejonach i po treningach na siłce zrolowanie mięśni to prawdziwa petarda. Momentami mi się robi ciemno przed oczami z bólu  😀iabeł: ale uczucie potem jest nieziemskie - taki wyższy level rozluźnienia i mobilności.


Ja mialam na kursie nauczycielskim z jogi zajecia z Ewa Trojanowska, ktora tez kilka ksiazek o detoksach napisala i szczerze mialam wrazenie, ze detoks jest polecany na kazda dolegliwosc, a nawet jej brak. Ogolnie to szkolenie zrobilo slabe wrazenie na mnie. Wydaje mi sie, ze zrobila sie jakas moda na detoksy troche w zwiazku z tym, ze wiecej sie mowi o tym, ze zywnosc jest przetworzona i zawiera chemie. Jest chyba popyt na oczyszczanie sie, ale czy faktycznie jest to potrzebne zakladajac, ze organizm jest zdrowy? Ja wierze, ze cialo samo umie sie oczyscic.

Ja sie roluje 🙂 Mam roller z Black Rolla- polecam. Dla mnie niezastapiony na zakwasy. Zastanawiam sie nad pojsciem na szkolenie, ktore organizuje wlasnie Black Roll. Ma byc w Krakowie na jesien.
amnestria   no excuses ;)
22 maja 2018 08:49
JARA, top fota! Taka ciepła, nostalgiczna, wow! Aż pozazdrościłam 😀 🤣

A jak się rolujecie? 😡 Dociskacie roller ciałem? Ja powinnam się rolować, ale nie jestem w stanie zdzierżyć bólu 🙄 (przy czym do rolowania mam partie mięśni ze zrostami, które to zrosty powinnam zerwać - od roku próbuję się przekonać do tego pomysłu, ale dostaję hiperwentylacji na samą myśl :icon_rolleyes🙂
JARA, bardzo klimatyczne zdjęcie 😀 Tylko psuki brak 😉
Ja się nie roluję i w ogóle generalnie to moje ciało trochę pomijam w pielęgnacji, bo go nie lubię, jest brzydkie i mam na nie focha  😁 Jak chudnę to zawsze zaczynam zabawę z masażami i wcieraniem, wcześniej chce mieć ze swoim cielskiem jak najmniej do czynienia.

Zwiększyłam bieganie z 35 minut na 45 i w sumie czuję potem przyjemne zmęczenie. Tempo wolne, ale nie wiem czy przy takim nie zostanę, żeby uda jeszcze bardziej nie puchły. Za dwa tygodnie dojdę do godziny i będę sobie w tym przedziale czasowym pracować.

JARA Cudnie  😍
JARA, top fota! Taka ciepła, nostalgiczna, wow! Aż pozazdrościłam 😀 🤣

A jak się rolujecie? 😡 Dociskacie roller ciałem? Ja powinnam się rolować, ale nie jestem w stanie zdzierżyć bólu 🙄 (przy czym do rolowania mam partie mięśni ze zrostami, które to zrosty powinnam zerwać - od roku próbuję się przekonać do tego pomysłu, ale dostaję hiperwentylacji na samą myśl :icon_rolleyes🙂


https://blackroll.com.pl/cwiczenia
Tak jak oni tutaj 🙂
Najczesciej roluje plecy i uda. No to po prostu klade sie plecami na roler (albo klade na nim noge) i jazda 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się