stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

SzalonaBibi
Napisze krotko. Boli mnie , jak czytam ze lepiej zlapac za ryj mocno, na mocnym wedzidle, niz dac sie wywiezc na delikatnym. Super. Wspolczuje koniowi. Lepiej jest mlodziakowi morde zorać niz ogrodzic kawalek gleby i zaczac od podstaw  😲 No ale Ty przeciez wiesz ze robisz dobrze  🤔
Mam nadzieje ze zlamana reka Cie az tak nie boli...  😵

A dla ludzi ktorzy to czytaja.
NIE! ostre kiełzno nie jest rozwiazaniem problemow. Szczegolnie jesli sie ma braki w jezdzeniu, jesli nie ma sie odpowiednio duzo techniki, doswiadczenia. NIE, NIE, NIE! Pelham nie jest kiełznem dla młodego konia. I jeśli robicie jakiegos mlodziaka i przychodzi bunt lub macie problem z wykonaniem jakiegos elementu, to na 90 % jest to kwestia Waszych brakow. Warto wtedy zapytać kogos innego o zdanie. Warto dac komus doswiadczonemu pod tylek. To zaden wstyd przyznać że koń nas przerasta. Żaden wstyd dac komus lepszemu do zrobienia. Wstydem jest pakowanie do pyska czegoś co kamufluje nasze braki. Wstydem jest 4 latek ktorego mozna opanować jedynie na ostrym kielznie, czarnej wodzy  i nie szczedzac baciora.

I tak, nie potrafie czytać tego bez emocji. Bo mi zwyczajnie żal koni, ktore "specjalisci" jezdza w ten sposob.


Drey
Napisalas to co i ja chcialam. Ze jak jest problem, to wraca sie do podstaw, w tym i do delikatnego wedzidla.
Zacznijmy od tego,że żadne wędzidło nie powinno służyć jako hamulec sam w sobie, a tutaj to już mowa o zaciąganiu ręcznego. Jeśli wędzidło jest hamulcem to właśnie na bank coś po drodze poszło nie tak. Podstawy muszą być MOCNE, bo tak naprawdę na nich bazuje CAŁA późniejsza praca... I oczywiste,że jak coś się sypie,to wraca się o krok, albo i o pięć do tyłu,żeby faktycznie wyłapać i naprawić problem a nie go zatuszować...

Nie chcę się mieszać w dyskusję, bo jezdziec ze mnie żaden, ot w miarę powoduję koniem. Ale musze to napisać: wina może byc w jezdzcu lub koniu. Zakładając, że koń nie mial przykrych doswiadczen, bo jest u Bibi od mlodziaka, to wina jest w czlowieku.
Wrocmy do tego, ze bezsensowne jest jezdzenie w teren na koniu, w przypadku ktorego nie ma pelnej kontroli kierunku, chodu, tempa. Bylo to pilowane 1000 razy przy okazji Planty, juz pomijajac ostre kielzna, to zwyczajne proszenie sie o problemy - z konskim wyszkoleniem i wlasnym zdrowiem.

Co do konskich win i "bo tak ma, taki charakter". Tak z mojego podworka - moj staly kon mi sie kontuzjowal. W ramach sekcji dostalam przypisanego nowego konia na stale, juz nie mlodziaka, ale takiego z latka trudnego, a dokladnie "ale ona nie galopuje". Sama widzialam pod kilkoma roznymi jezdzcami, no nie galopuje i juz 😉  I na poczatku jezdzilam "normalnie" (czyli byle jak) i zagalopowac nie szlo ni huhu. Az mnie moja najwspanialsza trenerka oswiecila, ze jak juz kon nie chce zagalopowac, to jest duzo za pozno. Ze cala jazda do tego momentu nie gra - i batowanie konia za problemy z zagalopowaniem (czy hipotetycznie inne pomysly na skroty) to droga donikad. Bo od pierwszej minuty trzeba jechac aktywnie, konsekwentnie, w wyprostowaniu, na kontakcie a nie niby-kontakcie. Wymagac konsekwentnie reakcji na kazdy jeden sygnal lydka, nie wysylac konia w dol na pusto, nie gonic bez sensu zeby maskowac brak aktywnej jazdy. I w druga strone - dawac sygnaly przemyslane, nie wyginac konia w szyi z lewej na prawa, nie odbijac raz jednej raz od drugiej lydki. Bo ta kobyla "lubi" sie krzywic, a krzywa nie zagalopuje, za to bedzie uciekac na boki od nieprecyzyjnych pomocy. Ja wiem, ze to brzmi jak podstawy podstaw! ale mega mi ten kon otworzyl oczy na moje braki w jezdzie. Bo przejezdzilam w ostatnich latach mase koni, w tym mlodych, ktore te rzeczy wybaczaly. No taka ogolna refleksja, nie zmienilysmy w miedzyczasie nic ze sprzetu, kielzna etc a galopy nam wychodza coraz fajniejsze (zreszta wszystko inne tez) i sobie puchne po cichu z kazda kolejna pochwala 😡
SzalonaBibi, o jak Ty mi przypominasz plantę...


Bardzo się lubiłyśmy, szkoda, że się nie pojawia.

zawsze myślałam, że jak zaczynają się problemy to wraca się do łagodnego wędzidła i na nim uczy/doskonali podstawy (często podstawy podstaw) nigdy w drugą stronę - problem-> ostrzejsze wędzidło

SzalonaBibi
Napisze krotko. Boli mnie , jak czytam ze lepiej zlapac za ryj mocno, na mocnym wedzidle, niz dac sie wywiezc na delikatnym. Super. Wspolczuje koniowi. Lepiej jest mlodziakowi morde zorać niz ogrodzic kawalek gleby i zaczac od podstaw  😲 No ale Ty przeciez wiesz ze robisz dobrze  🤔
Drey
Napisalas to co i ja chcialam. Ze jak jest problem, to wraca sie do podstaw, w tym i do delikatnego wedzidla.


[quote author=Obiś link=topic=7002.msg2784744#msg2784744 date=1526842846]
Zacznijmy od tego,że żadne wędzidło nie powinno służyć jako hamulec sam w sobie, a tutaj to już mowa o zaciąganiu ręcznego. Jeśli wędzidło jest hamulcem to właśnie na bank coś po drodze poszło nie tak. Podstawy muszą być MOCNE, bo tak naprawdę na nich bazuje CAŁA późniejsza praca... I oczywiste,że jak coś się sypie,to wraca się o krok, albo i o pięć do tyłu,żeby faktycznie wyłapać i naprawić problem a nie go zatuszować...


[/quote]

Ostre wędzidło nie oznacza łapania za ryj i "zaciągania ręcznego", w moim odczuciu wręcz przeciwnie. Koń nie jest taki młody, ma 6 lat.
A bunt wygląda na "i tak nic mi nie zrobisz". Ona po krótszym lub dłuższym czasie robi zwrot i stwierdza, że wraca do domu. To nie odmowa wykonania jakiegoś elementu (oprócz jednorazowej akcji z brykami wczoraj) tylko "spadaj, nie chce mi się".
I nie, nie zamierzam konia całować wtedy w tyłek prosząc, żeby łaskawie współpracował tylko mu to narzucę. Zbyt niebezpieczne jest pozwalać na coraz większą samowolę i podejmowanie decyzji przez kilkuset kilogramowe zwierzę.

SzalonaBibi
ogrodzic kawalek gleby i zaczac od podstaw 


Wrocmy do tego, ze bezsensowne jest jezdzenie w teren na koniu, w przypadku ktorego nie ma pelnej kontroli kierunku, chodu, tempa.


Zapomniałam, że według re-volty jak nie masz hiper podłoża, zadaszonego lonżownika i nie wiadomo jakiej infrastruktury to nie powinieneś mieć konia a jazda do lasu to żadna jazda tylko fanaberia jakaś. Koń ma dreptać po ogrodzonym placyku.

Mam nadzieje ze zlamana reka Cie az tak nie boli...  😵


Boli jak cholera, ale nie jest złamana tylko stłuczona  i naciągnięta.
emptyline   Big Milk Straciatella
20 maja 2018 21:59
SzalonaBibi, ale nikt nie mówi, że masz mieć profi podłoże i huk wie co jeszcze. Koń powinien być ujeżdżony, a nie robić z Tobą co chce, dlatego ważny jest powrót do pracy z ziemi. Kurczę no nawet ja, a jeździec ze mnie cienki jak barszcz, widzę, że idziesz w jakiś kompletnie bezsensownym kierunku. Ewidentnie potrzebujesz pomocy trenera...
koszmar, miałam się nie odzywać , ale ręce nogi opadają, tylko konia żal.
Dziewczyny pisząc "na młodym "koniu miały na myśli stopień wyszkolenia, a nie wiek konia....

SzalonaBiBi chce  udowodnić, " że żaba ma sierść"- i to tyle w tym temacie...

Ostre wędzidło nie oznacza łapania za ryj i "zaciągania ręcznego", w moim odczuciu wręcz przeciwnie. Koń nie jest taki młody, ma 6 lat.
A bunt wygląda na "i tak nic mi nie zrobisz". Ona po krótszym lub dłuższym czasie robi zwrot i stwierdza, że wraca do domu. To nie odmowa wykonania jakiegoś elementu (oprócz jednorazowej akcji z brykami wczoraj) tylko "spadaj, nie chce mi się".
I nie, nie zamierzam konia całować wtedy w tyłek prosząc, żeby łaskawie współpracował tylko mu to narzucę. [b]Zbyt niebezpieczne jest pozwalać na coraz większą samowolę i podejmowanie decyzji przez kilkuset kilogramowe zwierzę.[/b]


dlatego należy wrócić i przepracować uczciwie i solidnie podstawy (wiek nie ma tu znaczenia), nawet jeśli oznaczałoby to rozpoczęcie wszystkiego od nowa- tak wiem, nudne jak flaki z olejem  :/
nie wsiadałabym na takiego konia (za bardzo lubię moje życie i zaczęłam doceniać zdrowie 😉 ) , tylko zaczęła od pracy z ziemi (broń Boże, żaden ze mnie naturals)
trzymam kciuki żeby kiedyś nie skończyły Ci się te "ostrzejsze " wędzidła  😉


cyt. I nie, nie zamierzam konia całować wtedy w tyłek prosząc, żeby łaskawie współpracował tylko mu to narzucę.
to ja robię odwrotnie, cierpliwie czekam aż będzie chciał współpracować, dając mu dwie opcje , jedna łatwiejsza i przyjemniejsza- prowadzi do tego czego oczekuję, druga-mniej przyjemna- koń robi swoje, ale robię tak żeby było to nieprzyjemne,
po dłuższym lub krótszym czasie zawsze wybiera przyjemniejszą opcję, nigdy nie narzucam tylko PROPONUJĘ, nie pracuję wbrew koniowi tylko Z koniem, inaczej nie ma to sensu dla mnie 
tu ważna uwaga: trzeba to robić na bezpiecznym ogrodzonym terenie, z bezpiecznym podłożem (wcale nie musi być 'hiper'😉




SzalonaBibi, ale nikt nie mówi, że masz mieć profi podłoże i huk wie co jeszcze. Koń powinien być ujeżdżony, a nie robić z Tobą co chce, dlatego ważny jest powrót do pracy z ziemi. Kurczę no nawet ja, a jeździec ze mnie cienki jak barszcz, widzę, że idziesz w jakiś kompletnie bezsensownym kierunku. Ewidentnie potrzebujesz pomocy trenera...


koszmar, miałam się nie odzywać , ale ręce nogi opadają, tylko konia żal.
Dziewczyny pisząc "na młodym "koniu miały na myśli stopień wyszkolenia, a nie wiek konia....


Aaaa, czyli jak koń super wyszkolony się zbuntuje to staje się młodym koniem? Ciekawa teoria  😵
Nie, ona nie była super wyszkolona, na tyle ile mi było potrzebne. Tak, wracam do podstaw, ale na moich zasadach a nie konia. Od początku jeździłam do lasu (od trzeciej czy czwartej jazdy) więc nie widzę potrzeby rezygnowania z tego.
A trenera nie mam i mieć nie będę, jak już napisałam, nie stać mnie. Sensowne wydają mi się dopiero regularne konsultacje, przynajmniej raz w tygodniu. No i nie jestem aktualnie w stanie wydać około 2000 miesięcznie na treningi.

Swoją drogą po dwóch spięciach (jedno z ziemi, jedno z siodła) koń odpuścił. Zobaczymy co będzie jak znowu wsiądę, na razie dwa tygodnie przerwy (minimum).

[quote author=SzalonaBibi link=topic=7002.msg2784768#msg2784768 date=1526849781]

Ostre wędzidło nie oznacza łapania za ryj i "zaciągania ręcznego", w moim odczuciu wręcz przeciwnie. Koń nie jest taki młody, ma 6 lat.
A bunt wygląda na "i tak nic mi nie zrobisz". Ona po krótszym lub dłuższym czasie robi zwrot i stwierdza, że wraca do domu. To nie odmowa wykonania jakiegoś elementu (oprócz jednorazowej akcji z brykami wczoraj) tylko "spadaj, nie chce mi się".
I nie, nie zamierzam konia całować wtedy w tyłek prosząc, żeby łaskawie współpracował tylko mu to narzucę. [b]Zbyt niebezpieczne jest pozwalać na coraz większą samowolę i podejmowanie decyzji przez kilkuset kilogramowe zwierzę.[/b]


to ja robię odwrotnie, cierpliwie czekam aż będzie chciał współpracować, dając mu dwie opcje , jedna łatwiejsza i przyjemniejsza- prowadzi do tego czego oczekuję, druga-mniej przyjemna- koń robi swoje, ale robię tak żeby było to nieprzyjemne,
po dłuższym lub krótszym czasie zawsze wybiera przyjemniejszą opcję, nigdy nie narzucam tylko PROPONUJĘ, nie pracuję wbrew koniowi tylko Z koniem, inaczej nie ma to sensu dla mnie 
tu ważna uwaga: trzeba to robić na bezpiecznym ogrodzonym terenie, z bezpiecznym podłożem (wcale nie musi być 'hiper'😉
[/quote]

A ja oczekuję od konia, że się zmęczy, pogimnastykuje i ogólnie porobi trudne rzeczy. I one nie zawsze są dla niego przyjemne. Tak daję wybór - albo robisz to, czego ja chcę albo będzie niefajnie.
emptyline   Big Milk Straciatella
20 maja 2018 22:36
SzalonaBibi, Twój koń nie jest super wyszkolony, jest młody zarówno w stażu jeździeckim jak i ogólnie, no 6 lat to dużo nie jest. Rozumiem brak kasy na treningi, sama to przerabiałam i tylko więcej sobie problemów przez to nagromadziłam. I Ty robisz to samo.


>I nie, nie zamierzam konia całować wtedy w tyłek prosząc, żeby łaskawie współpracował tylko mu to narzucę.



A ja oczekuję od konia, że się zmęczy, pogimnastykuje i ogólnie porobi trudne rzeczy. I one nie zawsze są dla niego przyjemne. Tak daję wybór - albo robisz to, czego ja chcę albo będzie niefajnie.


albo jedno albo drugie

to zupełnie inne podejście mamy, nie oczekuję że się zmęczy, jeśli zrobi coś dobrze kosztem małego wysiłku, to super, zdarza się że kończę jazdę a koń nawet mokry nie jest,
trudne rzeczy staram się rozbijać na mniejsze, tak żeby były jak najbardziej łatwe i przyjemne, wtedy i ja i koń zadowolony  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 maja 2018 22:48

Nie, ona nie była super wyszkolona, na tyle ile mi było potrzebne. Tak, wracam do podstaw, ale na moich zasadach a nie konia. Od początku jeździłam do lasu (od trzeciej czy czwartej jazdy) więc nie widzę potrzeby rezygnowania z tego.



Bo tak jakby wylądowałaś na SORze?

Nie, wiem, ja jestem cienki bolo, bo 20 lat jeździectwa, a nigdy nie wpadło mi do głowy "hej, nie mam kontroli, czas założyć łańcuch do roweru", za to wiele razy wpadało mi do głowy "hej, nie mam kontroli, ciekawe dlaczego?".


Ja bym na Twoim miejscu odpuściła jeżdżenie tego konia, aż nie poprawisz się i fizycznie i psychicznie i nie wymyślisz jak możesz z tym koniem pracować nie spuszczając mu regularnego łomotu. Czego pewnie nie zrobisz, ale wtedy będę mogła pomyśleć"ostrzegałam".


[quote author=SzalonaBibi link=topic=7002.msg2784768#msg2784768 date=1526849781]
I nie, nie zamierzam konia całować wtedy w tyłek prosząc, żeby łaskawie współpracował tylko mu to narzucę.



A ja oczekuję od konia, że się zmęczy, pogimnastykuje i ogólnie porobi trudne rzeczy. I one nie zawsze są dla niego przyjemne. Tak daję wybór - albo robisz to, czego ja chcę albo będzie niefajnie.


albo jedno albo drugie

to zupełnie inne podejście mamy, nie oczekuję że się zmęczy, jeśli zrobi coś dobrze kosztem małego wysiłku, to super, zdarza się że kończę jazdę a koń nawet mokry nie jest,
trudne rzeczy staram się rozbijać na mniejsze, tak żeby były jak najbardziej łatwe i przyjemne, wtedy i ja i koń zadowolony  😉

[/quote]

Trudne i nowe można rozbić. A nawet trzeba. Ale chudnięcia i wyrabiania kondycji już nie. Tu musi się zmęczyć i spocić, bo taki jest cel. No i ćwiczenia gimnastyczne też wymagają włożenia w nie pewnego wysiłku, żeby miały sens.

SzalonaBibi, Twój koń nie jest super wyszkolony, jest młody zarówno w stażu jeździeckim jak i ogólnie, no 6 lat to dużo nie jest. Rozumiem brak kasy na treningi, sama to przerabiałam i tylko więcej sobie problemów przez to nagromadziłam. I Ty robisz to samo.


Ja sobie poradzę, z trudniejszymi miałam do czynienia. Ale jako, że to swoje to chciałam wszystko idealnie, szybko i natychmiast. No i zaczęłam szukać drogi na skróty. Dzięki tej rozmowie sobie to uświadomiłam. Za dużo było napięcia i presji z mojej strony. Do tego raz jej się udało a ja ostatnio jestem w kiepskiej formie.
Mam nadzieję, że załapała kto tu podejmuje wiążące decyzje... Jak nie, będziemy ustalać dalej.

Bo tak jakby wylądowałaś na SORze?
Nie, wiem, ja jestem cienki bolo, bo 20 lat jeździectwa, a nigdy nie wpadło mi do głowy "hej, nie mam kontroli, czas założyć łańcuch do roweru", za to wiele razy wpadało mi do głowy "hej, nie mam kontroli, ciekawe dlaczego?".


Ja bym na Twoim miejscu odpuściła jeżdżenie tego konia, aż nie poprawisz się i fizycznie i psychicznie i nie wymyślisz jak możesz z tym koniem pracować nie spuszczając mu regularnego łomotu. Czego pewnie nie zrobisz, ale wtedy będę mogła pomyśleć"ostrzegałam".



Nie pierwszy i nie ostatni raz uległam kontuzji... poprzednio krzywo stanęłam w stajni. Spadłam przez nieuwagę, tu nie było winy konia. Przy dzikach wyłażących z krzaków prawie każdy by odruchowo odskoczył.
A łomot czasem spuścić trzeba - przynajmniej ja tak uważam - i tu się różnimy podejściem.
Ja też nie jeżdżę od wczoraj, ani od przedwczoraj. Lata się uczyłam, potem tym zarabiałam, aktualnie robię to dla swojej czystej przyjemności.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 maja 2018 23:00
SzalonaBibi, przyjemność na SORze jak ta lala.
No wiemy, że jeździsz nie od przedwczoraj. A jednak zamiast z koniem pracować, wsadzasz niewyszkolonemu koniowi pelham w ryja, żeby go plombami zatrzymywać, a potem lejesz do batem. Dużo lat przejeździłaś, ale czy dobrze to przejeździłaś...
Nie mówię że koń nie ma się spocić, można też zrobić tak, że ruch do przodu sam w sobie jest nagrodą  😉
Kastorkowa   Szałas na hałas
20 maja 2018 23:29
Z takim podejściem jak Twoje to ja się nie dziwie, że koń nie współpracuje. Kojarzy pracę z karą, bo nigdy nie jesteś zadowolona. Bo on musi i nie ma prawa mieć własnego zdania. Może najzwyczajniej w świecie go coś boleć po takich jazdach. Koń to nie maszyna. Ty czerpiesz z tej jazdy jakąś przyjemność? Bo koń na pewno nie.... I nie ma różnicy hucuł nie hucuł i mówię to jako posiadaczka 22 letniego egzemplarza w ciągłym treningu i z jakimś tam doświadczeniem z pracą z hucułami, kucykami czy końmi ras dużych.

Ba mogę nawet stwierdzić, że nie odniosłaś jeszcze poważnego uszczerbku na zdrowiu dla tego, że masz  cierpliwego hucuła, a nie delikatnego konia z gorącą głową. Masz złotego konia, że to znosi... Do czasu.
Juz jestem. Zmienialam kompa, zostaly w nim wszelkie hasla. Po drugie mialam wypadek dwa miesiace temu, bo kiedy jechama na Babe wzdluz drogi, rowem melioracyjnym, ktos postanowil zrobic kawal i malo nie wjechal koniowi z zad i jeszce zatrabil. Jak Babe szla grzecznie, tak przestraszyla sie, wyskoczyla na ruchliwa dosc droge, zaczela galopowac, poslizgnela sie i runela na bok przygniatajac mnie, po czym sie po mnie przetoczyla i uciekla. Ja zostalam, nieprzytomna, na drodze, krwawiaca z nosa i ust. Znalezli mnie ludzie z niedalekiego sklepu, wezwali pogotowie.
Bylam nieprzytomna cztery godziny. Ct skan pokazal, ze nie mam urazow wewnetrznych ani krwawienia dootrzewnego, co doktor nazwal cudem. Prwdopodobnie uratowal mnie lek siodla. Ale mialam wstrzas mozgu, mam czesciowa amnezje, zlamany nos, stracilam czesc skory na twarzy i nosie, mialam spore rozciecia pod nosem, w ustach, brak skory na dloniach, zlamany maly palec, spuchniete uszkodzone kolano i zwichnieta kostke.
Dwa tygodnie temu mialam operacje nosa, dzieki czemu moge znowu oddychac przez nos a nie usta.

Strzygo-po tych wszystkich probach, mam fajnego konia, chodzacego na oglowiu bezwedzidlowym lub wedzidle z malym potrem i srednimi czankami, ktore lubi zuc, ladnie pracuje szyja i grzebietem, skonczylo sie uwalanie na przodzie i moge ja kierowac glownie nogami. czego I Tobie zycze.
W tej chwili daje nie moge jezdzic, bo nie wolno mi jeszce dzwignac wiecej niz piec kilo, zeby skora przyszyta do chrzastki nosowej nie utworzyla krwiaka.

Bibi-probuj do skutku. Moze i u Ciebie bezwedzidlowka pomoze? Babe na poczatku bardzo sie zdziwila, ze nie ma nic w pysku. Myslala nawet ze bez wedzidla nie moge ja kontrolowac, wiec mialam radosne rodo przez piec minut, strzelila pare barankow i przekonala sie ze jezdziec dalej jest w siodle i dalej moze nia kierowac i skonczylo sie.
Teraz wsiadlam, przedwczoraj, peirwszy raz od wypadku,, od razu sama sie zganaszowala, ruszyla spokojnym stepem, robila ciasne wolny stepem bez przyspieszania, zginajac sie ladnie. A na koniec, gdy zsiadlam, zrobila krok w bok i przytulila sie do mnie cialem.

Bezwedzidlowka nieco za duza, choc zapieta na gorna dziurke.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 maja 2018 07:06
Planta, czyli jednak stało się to, co przewidziałyśmy i o czym pisałyśmy dziesiątki razy 🙁 dobrze, ze to przeżyłaś, ale moze szalonabibi zobaczy, ze jazda w teren na koniu bez kontroli MA W ZWYCZAJU KOŃCZYĆ SIE TRAGEDIĄ.



Ale cieszę sie, jeśli jestes zadowolona 🙂

Ps. Konie sie nie przytulają ciałem, tylko wchodzą w naszą przestrzeń osobistą 🙂


Ostatnie parę lat z braku funduszy przejeździłam na koniach, które nie nadawały się do sprzedaży ani dzierżawy ze względu na ich alternatywne podejście do pracy i ludzi, więc o końskich buntach też mogę co nieco z własnego doświadczenia powiedzieć.
Forsowane przez wielu trenerów ("trenerów"?) podejście polegające na przejeżdżaniu buntu na dłuższą metę pogłębia problem zamiast go niwelować. W momentach krytycznych jest owszem potrzebny, ale JEDNORAZOWO.
Cała reszta pracy z takim koniem opiera się na diagnozowaniu trudności dla konia i dobieraniu właściwych zadań o właściwym poziomie zaangażowania, żeby koń mógł, a z czasem chciał im sprostać.
Ciągłe generowanie presji na konia buntownika nie przynosi nigdy niczego dobrego - zwiększa jedynie prawdopodobieństwo, że jego frustracja będzie się pogłębiać, a on będzie coraz bardziej zdeterminowany, by się z nami rozstać.
Celem treningu powinno być osiągnięcie stanu, w którym koń CHCE współpracować, a nie biernej rezygnacji, w której robi wszystko za cenę uniknięcia bólu, co i tak nigdy nie następuje, bo wymagania tylko rosną i presja też...
Poza tym naprawdę niewiele buntów nie znajduje uzasadnienia w problemach zdrowotnych, a kto z nas ma na tyle dobre oko, by móc w 100% wykluczyć bolesność u zwierzęcia, którego strategia przetrwania opiera się właśnie na nieokazywaniu tego bólu, by nie trafić na celownik jakiegoś drapieżnika.
W koniu jest naprawdę tyle różnych struktur wrażliwych na przeciążenia, że prawdopodobieństwo, że konia w treningu, nawet przemyślanym, nie boli NIC - jest bardzo niewielkie.
Ale tu trzeba trochę empatii, potem doświadczenia i wiedzy, a nie głodu sukcesu i rozwiązania problemu w 24 godziny.
Na wypracowywanie i utrwalanie pewnych wzorców motorycznych i reakcji u konia trzeba miesięcy i lat - na szybko to można konia tylko zepsuć.

Strzyga wydaje mi się, abstrahując od stopnia wyszkolenia koni Planty, że każdy, nawet najlepiej wyszkolony i spokojny  koń może się przestraszyć w sytuacji jak coś w niego wjeżdża i 'wesoło" trąbi dla lepszego efektu. Należy raczej ubolewać, że osoba która ten wypadek celowo spowodowała uciekła nie udzielając pomocy i pewnie nie poniosła żadnej kary. Planta wracaj do zdrowia i pisz co u ciebie, bo pewnie wiele osób które cię wspierały ucieszyło by się z jakichś wiadomości
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 maja 2018 08:41
Tusia2012, tylko taki to przypadek, ze tutaj stopień wykszolejia konia i jego posłuszeństwo robi różnice. Zwłaszcza, gdy sie człowiek porusza głownie po drogach asfaltowych. Czyż nie?
Strzyga sorki ,ale troszke demonizujesz temat...w sumie miałam się nie odzywać ,ale im dalej w las tym mocniej nie zgadzam się z Wami. Ja osobiście też słuchałam przez rok pitulenia ,że "jak nie masz kontroli nad koniem na zwykłym wędzidle to nie jezdzij w las itd."  Jedna wielka bzdura... Na szczęście zaczęłam uczyc się jezdzić endurance i na moje wielkie szczęście zaczęłam się słuchać ludzi ze środowiśka endurance... są konie ,które wymagają mocniejszego kiełzna ( a w tereny to już w ogóle)..owszem nie twierdze ,że Bibi powinna zakładać pelham,ale jesli na placu jest w stanie jezdzić na normalnym wędzidle a w tereny nie to nie gańcie jej za to ,ze zakłada hamulec...no ja pierdziu...sama jeźdzę na wielokrążku w tereny always i ani się tego nie wstydzę,ani nie zamierzam tego ukrywać a każdego kto ma życzenie serdecznie zapraszam do mnie do stajni: udostępnie konia i pooglądam jak ktos go będzie trzymał w terenie na zwykłym wędzidle i galopował równym tempem 20-21 km/h i przejedzie na Nim powiedzmy dystans P (40km) zejdzie i powie: "o co za cudowny konik,wcale mi rąk ze stawów nie powyszarpywał"  😂

KaNie sorki,ale czy Ty jesteś mądra twierdząc ,że lepiej dac się lekko wywieźć na delikatnym wędzidle??? Czy Ty wiesz czym grozi brak kontroli nad koniem w terenie??? bo obawiam się ,że nei do końca...zdajesz sobie sprawę jak mocno wzrasta ryzyko kontuzji konia wraz ze zwiększeniem prędkości galopu?? pomijając już ryzyko wypadku...absolutnie się nie zgadzam: hamulec musi być..
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 maja 2018 09:02
RatinaZ, jedna wielka bzdura? Na serio?
Joo, jednak ewolucja jest potrzebna, samoregulacja osobników słabszych danego gatunku musi jakoś nastąpić.

Brak mi slow.
Planta, czyli jednak stało się to, co przewidziałyśmy i o czym pisałyśmy dziesiątki razy 🙁

Ktoś tu przewidywał, że Planta trafi na skur..., który z premedytacją wystraszy jej konia? To weź, dziewczyno, do żadnego samochodu nie wsiadaj, bo jak ktoś w Ciebie wjedzie, to znaczy, że jeździć nie umiesz...

Po wkładaniu koniowi łańcuchów i innych wynalazków przychodzi napisać, że jeździ na ogłowiu bezwędzidłowym lub małych czankach, bo zrobiła jakiś progres, a Ty piszesz, że wiedziałaś, że to się tak skończy, bo facet ją podparł ciężarówką i koń się wystraszył. Z jednej strony piszesz, że koń to koń i się nie przytula, a z drugiej uważasz, że można go wyszkolić na tak dalece mądrego konia, że się czegoś takiego nie przestraszy. W jedną lub w drugą, a nie jak Ci argumenty pasują...
Strzyga jasne, można dyskutować czy i na ile jeżdżenie wzdłuż ruchliwych dróg jest bezpieczne, ale nadal uważam, że jak ktoś celowo płoszy konia to już inna bajka
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 maja 2018 09:13
Sivrite, nie, uwazam, ze ryzyko należy MINIMALIZOWAĆ. Dlatego jak wsiadam do samochodu, to on ma aktualny przegląd, wymienione klocki i tarcze, działająca kierownice i hamulce, a ja zapinam pasy.
RatinaZ, jedna wielka bzdura? Na serio?
Joo, jednak ewolucja jest potrzebna, samoregulacja osobników słabszych danego gatunku musi jakoś nastąpić.

Brak mi slow.


Ciesze się ,że brak Ci słów..być może przestaniesz tak piętnować temat..

P.S. kurcze tak zerkając na jezdzców światowej klasy ( już abstrahując od dyscypliny) aż dziw ile osób używa innych wędzideł niż podwójnie łamana oliwka...hmmm... pewnie mają nieprzepracowane konie  😉
Sivrite, nie, uwazam, ze ryzyko należy MINIMALIZOWAĆ. Dlatego jak wsiadam do samochodu, to on ma aktualny przegląd, wymienione klocki i tarcze, działająca kierownice i hamulce, a ja zapinam pasy.


Widzisz. Dlatego ja na swojego konia również zakładam w teren wielokrążek. Bo przez 30 terenów będzie zajebiście, ale na 31 coś mu się odklei i potrzebuję tego działającego hamulca. Albo ktoś go właśnie wystraszy, z premedytacją lub nie. I nigdy nie będziesz mieć tak ideolo przepracowanego konia, żeby takie rzeczy się nie zdarzały. I ciśnięcie komuś, że się spierdzielił z konia w takiej sytuacji, bo koń powinien być lepiej ogarnięty to jest po prostu chamowo. Na każdym kroku na forum się mówi - koń to koń, trzeba być przygotowanym na wszystko, nigdy nie możesz być stuprocentowo pewien. A potem przychodzisz Ty i twierdzisz, że taki wypadek to wina źle zrobionego konia.
Strzyga ale nawet w najbezpieczniejszy samochód może ci na skrzyżowaniu wjechać ktoś, kto  np wymusza pierwszeństwo. I co będzie to wtedy twoja wina?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 maja 2018 09:36
Sivrite, ale znasz historie Planty? Czy tylko tak sobie gadasz? Planta niestety miala spory problem z kobyłą.

RatinaZ, uważasz, ze Ci ludzie zakładają takie kielzna, bo na innych konie nie chca sie zatrzymać? Serio?


Dobra, wycofuje sie z dyskusji, skoro revolta w swej mądrości twierdzi, ze NIE TRZEBA MIEĆ KONTROLI NAD KONIEM, zeby jezdzic w teren, a jak sie człowiek spierdzielili, to tylko przypadek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się