Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

JARA, dzięki, bo umknęło mi z tą wodą.
[quote author=karolina_ link=topic=80308.msg2786910#msg2786910 date=1527454190]
Z drugiej strony jest fundacja krzak, ktora nie widnieje w BIP jako organizacja pozytku publicznego: https://bip.kprm.gov.pl/kpr/wykaz-organizacji-pozyt/4504,wykaz.html
[/quote]
nie znam tej fundacji, ale to jest jakaś bzdura, brak statusu OPP w żaden sposób nie czyni z żadnej fundacji krzaka.
10 sekund zajmuje sprawdzenie, że są zarejestrowani jako fundacja i są wpisani do rejestru stowarzyszeń.
N - nad OPP jest zewnętrzny nadzór, a fundacje moze założyć każdy i robić co chce.
Nie do końca, jeśli jest wpis do KRS (no a musi), to jest obowiązek prowadzenia księgowości, nie ma tylko obowiązku publikowania. Każdy za to może założyć stowarzyszenie - zwykłe - zero księgowości i rozliczeń, ale i brak dostępu do większości dofinansowań, przyjmowania darowizn i prowadzenia zbiórek - stowarzyszenie zarejestrowane w KRS może - prowadzi księgowość, ale nie musi publikować rozliczeń.
Śledzę sprawę Redlarskiej od dawna, i tak mnie zastanawia... Naprawdę nie jest jej Wam ani trochę żal?
Przecież to jest identyczny typ jak Villas albo Szyłogalis z Tary - nazbierała i sobie nie radzi.
Z tą różnicą, że ona jednak nie żebrze o pieniądze, jak to robi Tara...

Myślę, że cały wic polega na tym, że ona w zasadzie nie robi nic nielegalnego - chów wsobny zdarza się wszędzie, brak kolczyków i paszportów - to samo, chodzące samopas zwierzęta - niech rzuci kamieniem ten, kto ma stado, które nigdy nie uciekło... Tylko, że u niej występuje nagromadzenie takich spraw, a do tego ona jeszcze robi sobie antyreklamę na tym beznadziejnym blogu...
Ale z drugiej strony, czemu żadna fundacja nie kontroluje takiej na przykład Tary? Przecież te ich konie w zimie to obraz nędzy i rozpaczy, uporczywa terapia przez LATA (Silver na przykład), a i dzikie krycia się zdarzały, jak mieli wnętra, o którym nie wiedzieli, że jest ogierem...
Tylko, że za Tarą czy innymi podobnymi "fundacjami zbieraczymi" stoi sztab ludzi, który zaszczeka każdego, kto tylko będzie śmiał powiedzieć coś przeciwko, a ta baba nie ma nikogo...
Ja nie neguję zasadności odebrania jej zwierząt, mocno liczę na to, że zmniejszenie ich pogłowia pozwoli się tej kobicie choć trochę odbić od dna. Nie usprawiedliwiam jej również - to, że ma problemy osobowości, jest niezaradna, opryskliwa, wredna .... - mogłabym jeszcze milion epitetów przytoczyć, w ogóle jej nie usprawiedliwia, ale przez te wszystkie lata, kiedy pisano donosy i nasyłano kolejne kontrole NIKT jej nie pomógł, wszyscy opluwali.
I wiem, że ona jest trudna do pomagania - sama lata temu chciałam jej pomóc, ale zadałam pytanie, które uznała za atak i tak zostałam lewacką kur*ą i żydowską lesbą... Tylko nieodmiennie mam wrażenie, że gdyby chodziło o dzieci a nie stado zwierząt, pomoc ruszyłaby dawno, albo dawno już ukróconoby to jej nieudolne działanie...
I pewnie zapomniałabym o babie już lata temu, gdyby nie jej wpis na jednej z końskich grup na fejsie i rozmowa, która się pod nim wywiązała. Weszłam tutaj, przeczytałam tegoroczne wpisy i jestem w głębokim szoku, że można na kogoś wylać takie wiadra pomyj pod płaszczykiem chęci "pomocy".

Pamiętajcie tylko o jednym - jeśli nie zmieni się Redlarska, jeśli nic do niej nie dotrze, to ona dalej będzie sobie "hodować" jakieś zwierzęta i produkować powody do interwencji. I obecna sytuacja powtórzy się za kilka lat. Ale to wymaga pracy u podstaw, na miejscu tam, na Mazurach, przez internet nic się nie zrobi...

Pamiętacie akcję z urwaniem koniowi języka przy wciąganiu do bukmany? Tamta właścicielka stajni niedawno zakończyła okres "karencji", a jednak przez cały ten czas miała stajnię, konie i wsobną hodowlę psów razy husky... tylko nie na jej nazwisko. I dalej ma... I dalej szarpie pieniądz na krzywdzie zwierząt...
Ale ma też chłopa w policji i wysoko postawionych znajomych i nic jej nie ruszy...

Ktoś nie ma w gronie "znajomych" osób takiego pseudokoniarza, o którym wiadomo, że jechał zawody na kulawym, ale nafaszerowanym koniu? Albo, że się znęcał? Nie karmił koni powierzonych jego opiece? Mogę wyliczyć kilka sytuacji z mojej okolicy - od odebrania koni za zagłodzenie, do spowodowania zejścia kucyka z powodu złamanej szczęki, która nie była leczona... I co? I te osoby nadal mają konie, niektóre z nich prowadzą "mądre" fanpejdże na fejsie albo zbierają kasę na wykup kolejnych...

Więc albo sprawa pójdzie tak daleko, że ktoś tą kobitę ubezwłasnowolni, albo pomoże jej się podnieść lub w przeciwnym wypadku ta sytuacja się powtórzy. I znowu będzie 40 stron na RV strzępienia buzi bez sensu - lejąc tylko wodę na jej młyn...

Pozdrawiam Was serdecznie.
Arwilla   Seymour zasnął 17.11.2019…
29 maja 2018 11:29
Odpowiem za siebie.

Nie. Nie jest mi jej żal.

Żal mi tych zwierzat.
Ona jest dorosłą, w/g tego co twierdzi zdrową psychicznie osobą.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
29 maja 2018 11:44
KasiaWu- IRA nie żebrze? A teksty o weterynarzu, który ,,w czynie społecznym" ma leczyć zwierzęta, PZHK sam powinien pokryć koszt paszportów i wszystkie oferty ,,pracy", gdzie najlepiej, gdyby pracownik pracował za darmo i jeszcze zakupił materiały, bo ona ich nie ma.

Na nią trafiłam przypadkiem, gdy szukałam pracy. Wystarczyło mi przejrzenie bloga i oferty wynagrodzenia (jajka i mleko kóz), żeby mnie zniechęciło.
Dementek - skala żebractwa jest nieporównywalna - pisanie na swoim blogu, że da pracę za jajka, a rozbudowany aparat zbiórkowy i rzewne filmy "sprzedajcie złoto i pierścionki" albo " kupiliśmy konie, które nie mają gdzie mieszkać" to jednak chyba różnica... A poziom opieki... hm ... podobny :/
W tym porównaniu akurat na korzyść Indianki działa fakt, że ona z krzywdy zwierząt nie uczyniła sposobu na wyciąganie pieniędzy.
I ja jej nie bronię, naprawdę! Ona nie powinna mieć zwierząt, na pewno nie w takiej ilości... Ale nie można jej zarzucić, że czerpie jakiekolwiek korzyści majątkowe, sama mieszka w pałacu a jej zwierzęta cierpią...
I nie uwierzę, że ona nie chce mieć łazienki, prądu, prysznica, ale woli grać zadowoloną z takiego stanu rzeczy, niż przyznać się sama przed sobą, że jest nieszczęśliwa i żyje w skrajnym ubóstwie...
Srająca-do-wiadra jest określeniem tyleż prześmiewczym, co obraźliwym - są tekie rejony w Polsce, gdzie ludzie wciąż załatwiają swoje potrzeby w sławojkach, a starsi ludzie do wiader.
Pamiętam czasy, gdy u mojej prababci na wsi, potrzeby załatwiało się w chlewie, na obornik, bo przy wakacyjnym najeździe miastowych dzieci z rodziny wychodek bardzo szybko się zapełniał...
Ona jest totalnie niezaradna życiowo, żyje w skrajnym ubóstwie i ja ją nawet trochę podziwiam, bo ja na jej miejscu chyba dawno bym wszystkim rzuciła w pierony, albo zawisła na suchej gałęzi.
Inna sprawa, że spora część z jej zachowań wynika z kompletnego braku wiedzy na jakikolwiek temat związany ze zwierzętami... ALE - powiedzcie mi, że w KAŻDEJ stajni jej właściciel zna się na koniach, zwierzęta mają odpowiednią opiekę, stajenni potrafią rozpoznać kolkę a pasza jest zadawana zgodnie z potrzebami zwierząt...
Tyle, że w jej przypadku najgorsze jest to, że ona nie chce wiedzieć, bo uważa, że "hoduje naturalistycznie".
I myślę, że tak po ludzku, należy jej się trochę współczucia, albo chociaż litości, bo to jest cały czas człowiek, który "nie wie, co czyni" - i nie jest to być może argument dla sądu, ale dla nas, ludzi powinien...
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
29 maja 2018 12:25
KasiaWu- wiesz, ja fundacje zwierzęce mam gdzieś. Poznałam się na nich, gdy szukałam pomocy. W kilku też byłam i widziałam, jak wygląda opieka nad zwierzętami. Także bronić i wspierać fundacji nie będę.

Naprawdę nie jest jej Wam ani trochę żal?

Nie. Mi nie jest. Ona jest ostatnią pokrzywdzoną w tej sytuacji.

Ktoś nie ma w gronie "znajomych" osób takiego pseudokoniarza, o którym wiadomo, że jechał zawody na kulawym, ale nafaszerowanym koniu? Albo, że się znęcał? Nie karmił koni powierzonych jego opiece?

Nie, nie obracam się w patologicznym towarzystwie i nie uważam, żeby tacy znajomi byli "normą".

Izabela jest dorosłą osobą, ma na karku prawie 50tkę, Owszem jest zaburzona, jednak skłaniam się ku temu, że jest doskonale świadoma swoich zaniedbań, nieprawidłowości i złego stanu zwierząt i budynków. Najlepszym przykładem na to są zdjęcia, które wstawia. Zawsze są z daleka, zawsze pod odpowiednim kątem żeby nie uchwycić za dużo, jest ich też bardzo niewiele. Oskarżenia o zaniedbywanie zwierząt i skandaliczne warunki oferowane "wakacjuszom" są od lat - a przecież mogłaby z łatwością je obalić, pokazując na zdjęciach to, o czym jedynie mówi (a naturalnie twierdzi, że wszystko jest w porządku a to ona jest nękana). Jednak oczywiste jest, że zdjęciami tylko by się pogrążyła i ona dobrze o tym wie.
Tak samo gdy przychodzi jej żebrać o pomoc od gminy - wtedy sama pisze, że jej nie starcza na utrzymanie tylu zwierząt, na paszę dla nich, ale na blogu to ranczo jest sielskie, bogate i opływające w luksusy. Takie dziwne dwójmyślenie.

Ona jest przy tym tak bezczelna, tak roszczeniowa, jej ego jest rozbuchane do niemożliwości, jest tak wulgarna i agresywna względem innych, i tak bezduszna i pozbawiona empatii wobec "ukochanych" zwierząt, że nie potrafię wykrzesać z siebie żadnego współczucia. Skoro od lat nie dawała sobie rady z tymi zwierzętami, to no trudno, czasem trzeba uchylić karku i przyznać się do błędu. Myślę, że wtedy ludzie faktycznie byliby skorzy jej pomóc z tymi zwierzętami, ogólnie z doprowadzeniem się do normy. Ale ona zamiast tego woli wojenki w internecie, a zwierzęta prędzej zagłodzi na śmierć (co zresztą się zdarzało nie raz) niż, dajmy na to, sprzeda czy odda komuś. Ma mi być szkoda kogoś takiego?

Teraz to jest płacz i lament z jej strony, a gdzie była przez te lata, gdy "ukochane" zwierzęta pod jej okiem padały jak muchy, wkręcały się w siatki, ginęły od chorób, przy wykocie, z głodu i odwodnienia? Wtedy wolała leżeć na d.... i patrzeć na kwiatki. Czas na opiekę już minął, teraz ktoś inny się zajmuje tymi zwierzętami i bardzo dobrze, to dla nich jedyna szansa na normalne życie. Jest żałosna z tymi swoimi płaczami o kradzieży ukochanych zwierząt. Teraz to nagle "ukochane". Tak się nimi interesowała wcześniej, że truchło znalazła po dobrym tygodniu od padnięcia, zagrzebane w błocie i jeszcze bezczelnie wmawiała, że to świeże.

Dlatego W NAJMNIEJSZYM STOPNIU nie rozumiem ludzi, którzy chcą jej pomóc odzyskać te zwierzęta.
Arwilla   Seymour zasnął 17.11.2019…
29 maja 2018 12:29
Ale jak to jej zwierzęta nie cierpią???

Cierpią z głodu, chłodu, zaniedbania i braku opieki weterynaryjnej.

Krowa umierała 6 dni! po porodzie.
Normalny człowiek wzywa weterynarza, weterynarz przyjeżdża jak mu się zapłaci. Nikt nie będzie nikomu leczył zwierząt w czynie społecznym. Może i znalazłby się jakiś altruista, jednak wszyscy ją tam dobrze znają. Ją i jej oszczerstwa , opisy na blogusiu, ubliżanie. Trzeba być idiotą, żeby się narażać na takie nieprzyjemności.

I nie porównuj Izabeli do Villas.
Villas kochała swoje zwierzęta, przerosła ją ilość, miała zaburzenia zbieractwa, ale je kochała.
Izabela nie kocha zwierząt. One są jej potrzebne jedynie po to, żeby poczuć się "hodowcą". Dodają w jej mniemaniu prestiżu. Szczególnie konie... Takie piękne, indiańskie srokacze. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby o nie dbała. Ale nie dba. Konie są samowystarczalne na tym "rancho"... Łażą gdzie chcą, jedzą co "upolują" u sąsiadów, lub w lepszych miesiącach u siebie. Nie szczepi... Nie odrobacza - no chyba, że na pokaz jak ostatnio. Rozmnażają się same, ojciec kryje córki. Padają w ciszy, bo akurat tym się na blogu nie chwali.
To w jej wyobrażeniu chów naturalistyczny. Czyli hulaj dusza, co przeżyje to przeżyje, reszta padnie...

Mam taką pracę, że czasami mogę pobuszować w internecie. Poświęciłam trochę czasu na czytanie jej bloga i powtórzę. Nie jest mi jej szkoda. Zupełnie.

Co do fundacji wszelakich, to akurat niejedna ma swoje za uszami, co nie znaczy, że to ma być argumentem za, a nie przeciw Izabeli Redlarskiej.



Ja nie napisałam, że jej zwierzęta nie cierpią - napisałam, że nie trzyma cierpiących zwierząt dla korzyści majątkowych.
Nie napisałam również, że chcę, aby jej zwierzęta zwrócono - pokreśliłam, że uważam za zasadne ich odebranie i to był dobry krok (szkoda, że tak późno...)
Napisałam za to, że nie wierzę w jej wyrachowanie w tym temacie - wierzę w niewiedzę, bezradność i niezaradność życiową.
Prawdy się nie dowiemy, bo zarówno to co ja o niej piszę, jak i to, co Wy na jej temat uważacie, to tylko obserwacja - i to niepełna, bo na podstawie jej bloga głównie. Nikt z nas nie spędził z tą kobietą czasu, żeby ją poznać, poznać jej myślenie - a blog wszystko przyjmie i tak wszystko można wstawić.
A z drugiej strony, czytając jej bloga uderzyła mnie jedna rzecz - zobaczcie jak różnią się jej wpisy sprzed kilku lat a te obecne, jak ona jest psychicznie zniszczona, upodlona i rozgoryczona - jest w tym jej niezaprzeczalna wina, ale żaden człowiek nie zasługuje na to, aby obcy ludzie pisali tak o nim na forum, bazując tylko na tym co ktoś inny powiedział/napisał.
Przez lata jej działalności pojawiło się tyle niewiadomych, że łatwo sobie dorobić historyjkę do wszystkiego.

I jeszcze raz podkreślę - dobrze, że zabrano te zwierzęta, to nie było dla nich dobrze miejsce, ale ja po prostu chciałam zwrócić Wam uwagę, że w tym pędzie po dobro zwierząt zeszłyście do jej poziomu - hejtu, kalumni i opluwania, a to nie stawia Was na tym samym poziomie szamba.
A z drugiej strony, czytając jej bloga uderzyła mnie jedna rzecz - zobaczcie jak różnią się jej wpisy sprzed kilku lat a te obecne, jak ona jest psychicznie zniszczona, upodlona i rozgoryczona - jest w tym jej niezaprzeczalna wina, ale żaden człowiek nie zasługuje na to, aby obcy ludzie pisali tak o nim na forum, bazując tylko na tym co ktoś inny powiedział/napisał

Tak samo jak obcy ludzie nie zasługują na ubliżanie, oczernianie, bezpodstawne zarzuty i to będąc wymienianymi z nazwiska, tylko za to, że wykonują swoją pracę/nie zgadzają się ze "świętą kobietą". Kto sieje wiatr, ten zbiera burze. Sama jest sobie winna.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
29 maja 2018 13:00
Powstała właśnie kolejna grupa "Poszkodowani przez fundacje". 😉
KasiaWu, nie, nie jest mi szkoda Indianki. Swego czasu probowaliśmy jej na revolcie pomóc opisując na czym polega trening (zajeżdżenie) koni i jak ten temat ogarnąć (trener) i zostaliśmy zmieszani z błotem i to tak mega konkretnie...
Natomiast z bloga wynika jednoznacznie, że zaniedbania zwierząt to efekt przede wszystkim śmierdzącego i skrajnego lenistwa. Baba pokopie godzinkę w ogródku, po czym tydzień leży w barłogu zmęczona... wieś i gospodarstwo to nie miejsce dla leniuchów i cieniasów. Tam trzeba zapylać od świtu do nocy, zwierząt doglądać, paszę dowieźć, ogrodzenia naprawić. Sama pracując na wsi na pełen etat nie miałam czasu na Internet... Indianka ma hektogodziny na Internet i milisekundy na gospodarstwo...
Dziewczyny co chwila  tworzycie nowe teorie spiskowe o Indianie .  A prawda jest taka ,że mogła by se te konie  i owce hodować po swojemu do dzisiaj i nikt by jej nic nie zrobił ,gdyby  tylko wykonała minimum czyli je zarejestrowała  , bo taki jest bezdyskusyjny obowiązek . Powiatowy był u niej na kontroli dwa razy  i dwa razy nakazał  rejestracje zwierząt  , dwa  razy Indiana olała jego instrukcje . Stwierdzenie po raz trzeci ,że  zwierzęta są  nie zarejestrowane  równało by się z nakazem uboju  i  recyclingiem tusz , więc decyzja o odebraniu zwierząt daję jeszcze szanse fundacji na załatwienie dokumentów zastępczych i uratowanie tego stada przed likwidacją . Mówiąc dobitnie , gdyby zwierząt  fundacja nie zabrała , to w świetle obowiązującego prawa zostały , by one zastrzelone na terenie  gospodarstwa i a padlina  wywieziona , spalona  i było by po ptokach . 🥂
Kasia Wu- uważam, że o ile ona nie jest chora psychicznie to faktycznie cierpii na brak empatii (jak to stwierdzil psycholog). I pod tym kątem mi jej żal, tak normalnie żal, jak każdej chorej czy niepelnosprawnej istoty.
Dementek - skala żebractwa jest nieporównywalna - pisanie na swoim blogu, że da pracę za jajka, a rozbudowany aparat zbiórkowy i rzewne filmy "sprzedajcie złoto i pierścionki" albo " kupiliśmy konie, które nie mają gdzie mieszkać" to jednak chyba różnica... A poziom opieki... hm ... podobny :/


to trochę tak jakby powiedzieć, że kradzież 500 zł jest ok, ale kradzież samochodu już nie. Kradzież to kradzież, a żebractwo to żebractwo - kwestią, że Tara wychodzi z założenia "zainwestuję w film to dostanę kilkanaście razy tyle". Zresztą poczytaj Izę, kiedy piszę o fundacji, według niej to fundacja powinna dać jej to co potrzebuje, żeby wyjść z tego ubóstwa (specjalnie nie piszę pomóc, bo ona nie mówi "mam plan, ale chciałabym trochę pomocy, odwdzięczę się jak mogę", ona jest zdania, że jej się to należy).

Inna sprawa, że spora część z jej zachowań wynika z kompletnego braku wiedzy na jakikolwiek temat związany ze zwierzętami...


Brak niewiedzy to był może 10 lat temu, jak wzięła pierwsze konie, jak sprowadziła się na swoje "rancho", ale nie po tylu latach, kiedy dostawała tylko rad co zrobić i tu i u siebie na blogu i co ona zrobiła? Obsmarowała wszystkich, którzy nie poklepali jej po główce i nie powiedzieli, że robi wspaniałą rzeczy i na pewno będzie z tego wielki biznes.

I właśnie z tych powyższych powodów, nie jest mi jej żal. Bo gdyby ona podeszła do całej sytuacji: "cholera ale narozrabiała, a chciałam dobrze, pomóżcie mi stanąć na nogi" to by mi jej było żal. A niestety jest typem człowieka, który jest zdania, że tylko ona wie najlepiej i każdy powinien paść jej do usług.
A ja powiem, że jak się czyta te jej płacze nad jej krzywdą i te jej wybielania sytuacji,  to zaczyna się człowiek zastanawiać czy na pewno fundacja nie przegięła. Ale wtedy pojawia się przedstawicielka fundacji i konkretnie prostuje sytuację. Fakt, że słownictwo ma ostre, fakt że chwilami przesadza w drugą stronę, ale mimo wszystko brzmi wiarygodnie. Nie mogę się doczekać sprawy sądowej. I w ogóle dalszego rozwoju wypadków.  Nooorrmalnie jak najlepszy serial.
Gillian   four letter word
29 maja 2018 20:02
"Trudne sprawy" 😀
Nawet bardzo trudne biorąc pod uwagę link, który wstawiła PumCass. Nie chcę wsadzać kija w mrowisko, ale w tym reportażu fundacja (według mnie) nie popisała się.
Tylko czy naprawdę nie można dyskutować z jakaś kulturą na tej stronie fcb, trzeba zniżać się do jej poziomu, trzeba wyzywać ją od szmat, cip, kretynek itp? I tak powoli dochodzę do wniosku, że tam zwierzęta są najmniej ważne, Przedstawicielka fundacji  napisała ze owce są chore ( nie pamiętam nazwy choroby, a nie chce mi się przelatywać wszystkie posty) i możliwe że trzeba stado wybić, i tu nasuwa mi się pytanie, czy aby na pewno? Bo to że są zagrzybione i zaświerzbione, to rozumiem, bo przy takiej "opiece" to murowane. Dlatego czytając posty przedstawicielki, jestem skłonna wierzyć, że zrobi wszystko żeby  udowodnić w sądzie, że Indianka doprowadziła te zwierzaki to takiego stanu ze trzeba było je uśmiercić. Może się mylę, może wsadzam kij w mrowisko, ale mam bardzo mieszane uczucia. Żeby nie było że bronię Indianki, w żadnym razie, ale jak już mamy rozprawiać co jest zgodne z prawem a co nie, to ja znowu zapytam , dlaczego fundacja nie zostawiła dokumentacji odbioru zwierząt, bo w paragrafy które to omijają, jakoś nie wierzę.
Fallada99   Back to the game!
29 maja 2018 21:28
Z tą różnicą, że ona jednak nie żebrze o pieniądze, jak to robi Tara...
Jak to nie??? A milion postow w stylu ,,jak nie dacie na zarcie to zwierzatka ida do piachu" to jest co jak nie zebranie bazowane na krzywdzie zwierzat?
Zwlaszcza ze ona ponoc pieniadze dostala(albo na dlugi, albo na pasze, albo na to i na to), ale zwierzatka moga jesc gruz, wazne ze nowe pierdoly zawisna w ruinie i ,,poprawia standart jej życia" albo kolejny zestaw narzędzi, tym razem zielony bo takiego jeszcze nie ma.
I ja naprawde jestem za pomoca potrzebujacym. Tylko w jej wypadku za dobra rade dostaniesz w pysk a za pomoc materialna ton w stylu ,, bo mi sie nalezalo". W tej osobie nie ma ani odrobiny checi dobrej woli, jest chora na manie przesladowcza, kazdy kto chce jej doradzic lub nie daj boze upomniec ze cos jest nie tak, momentalnie dostaje wlasne 5 minut na jej blogu jako zydowska lesba.
Pomijajac, ona miala ponad 15 lat na zmiany, bo wlasciwie od poczatku tam sa fatalne warunki nie tylko dla niej, ale i dla zwierzat. Powtarzam, PIĘTNAŚCIE LAT, nie rok, nie dwa, nie pięć. Teraz moze plakac, ale w czasie, kiedy ludzie CHCIELI jej pomoc, ona zawsze pluła na wyciągniętą dłoń.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
29 maja 2018 22:00
Mi jej nie żal, patrzyłam na konia z otwartą raną ciętą, który nie uzyskał pomocy weterynaryjnej i który zniknął, patrzyłam na owcę zaplątaną od cholera wie jak dawna w ogrodzenie bo właścicielka zbierała się do jej poszukiwań jak sójka za morze, widziałam napuchniętą owcę w błocie, która zapewne padła podczas wykotu, czytałam o zaginionych szczeniakach, owcach, których miała pokaźne stado a goliła może kilka sztuk i to kompletnie nie wtedy kiedy powinna. Winnych psach, ogrodzeniach, sąsiadach, świetlicowych, policjantach, sędziach, Żydach, lesbijkach, gminie dybiących na jej ugory i nie mające nawet wartości rzeźnej stada zaniedbanych zwierząt, których jedynym promykiem nadziei były liczne kontrole zmuszające właścicielkę do zapewnienia minimum jedzenia.
Watrusia - chodzi o brucelozę, która jest chorobą zwalczaną z urzędu, bardzo zaraźliwą i w dodatku groźną dla człowieka. Przy podejrzeniu brucelozy sposób postępowania jest ściśle określony w rozporządzeniu - jakie testy się wykonuje, jakie jest postępowanie ze zwierzętami. Jeśli badania potwierdzają brucelozę zwierzęta się zabija, utylizuje, a do tego odkaża budynki, sprzęt, maszyny, usuniętą ściółkę, a nawet obornik. Pomijając, że przez 60 dni nie wolno wypasać na pastwiskach po zwierzętach chorych innych zwierząt, więc jeśli te zabrane są chore, to te dokupione pewnie też niebawem będą.
zielona_stajnia, dziękuję :kwiatek:, poczytałam sobie o tej chorobie, no cóż.. wetem nie jestem, ale gdyby chorowały, to szybko by było po stadku, one jednak się kociły, mleko dawały, ona robiła jakieś tam serki, piła to mleko.
Co ona wypisuje a tym blogu...

"1. Czy jest prawny obowiązek wyrobienia duplikatu paszportu, jeśli koń go zgubił, a nie opuszcza farmy?"

Koń zgubił paszport, tak, z kieszeni mu wypadł gdy galopował.  😂
A co wypisuje na Fejsie na grupie weterynarze,kowale.
A co do filmiku z szefową fundacji, to gdzieś tłumaczyła że jej wypowiedzi zostały skrócone, celowo tak zestawione prz z dziennikarza, który był wynajęty przez stronę przeciwną. Pisała nieco o szczegółach tej sprawy i wyglądało to tak, że część istotnych informacji celowo nie było nagranych, co zaburza obraz całej sprawy. Dokładnie nie pamiętam, filmiku też nie oglądałam, ale jej tlumaczenia brzmią logicznie. Gdzieś to jest w jej wypowiedziach na tej grupie. Dużo tam tego, ciężko znaleźć.
Niech poszuka w trawie, możne je znajdzie jak zgubiły  😁 No normalnie serial "Rancho na Mazurach"  🙂
Watrusia, choroba może być bezobjawowa, aczkolwiek u jakiego odsetka zwierząt, nie mam pojęcia, hodowla owiec to nie mój konik. Jednak zwierzaki są niezakolczykowane, nieznane jest ich źródło pochodzenia, więc z założenia są podejrzane. To podobnie jak w przypadku wyrabiania paszportu dla konia NN, musimy zrobić badania na choroby zwalczane z urzędu, bo o zwierzęciu nic nie wiadomo. NA nowych fotkach Indi zwierzaki też są nieoznakowane, więc brnie dalej w to samo bagno, zero refleksji. Oznakowanie zwierząt nie jest z tytułu widzimisię UE, chęci szpiegowania rolnika czy innych spiskowych powodów, ma na celu minimalizowanie ryzyka rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych, które powodują duże straty w pogłowiu zwierząt.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się