Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

A ja wciąż nie mogę uwierzyć, że można osobie, która nie ma pojęcia o kopytach radzić rąbać kopyta tasakiem. Co prawda porada i tak pójdzie w eter, bo kreatywna za leniwa i koni się boi, ale żeby w ogóle wpaść na taki pomysł trzeba mieć poważne problemy z postrzeganiem i oceną rzeczywistości.

Myślałam, że kreatywna to odosobniony przypadek, taka ciekawostka przyrodnicza, tymczasem okazuje się, że więcej takich kreatywnych chodzi po świecie. 
Rzekomo wet nie chciał przyjechać uspic. Koń nie zdechl tylko wlasnie zostal poddany eutanazji przez pracownikow fundacji.
[quote author=Robaczek M. link=topic=80308.msg2789627#msg2789627 date=1528458321]
Dziewczyny adreskontaktowy wstawił/wystawiła filmik leżącego konia. Możecie powiedzieć o co tam chodziło? Ten konik to wykapana Monetka, aż mnie zmroziło i nie moge przestac o tym myśleć. Poważnie ludzie są zdolni do takich zaniedbań?
Jesli to nie było zaniedbanie to zwracam honor


o ten film chodzi?
z komentarzy na fb wynika, ze to koń, który w tak humanitarnych warunkach dokonał żywota u tej Izy co tak zażarcie broni Indianki i proponuje jej werkowanie koni tasakiem...
Klacz miała na imię Princes Nana
[/quote]

Czy chodzi o Princess Nana 1989 (Bellypha x Alys/ Blakeney)
A juz sobie przypomnialam. Wet nie chcial uspic, bo kon nie był jej własnością, a wlasciciele kazali uśpić, a potem zaniechali kontaktu z I.Sz.
A ja wciąż nie mogę uwierzyć, że można osobie, która nie ma pojęcia o kopytach radzić rąbać kopyta tasakiem.
(...)
Myślałam, że kreatywna to odosobniony przypadek, taka ciekawostka przyrodnicza, tymczasem okazuje się, że więcej takich kreatywnych chodzi po świecie. 



Oj, powiem Ci, że ja już się takich dziwów naoglądałam u ludzi co  postanowili sami sobie kopyta zrobic, czasem nawet po kursach, że szok. Niektórzy są tacy, że pojadą na 3 dniowy kurs, poczytają, popatrzą i sobie nawet nieźle tego swojego konia potem robią. bywam zdziwiona wręcz, jak niektórzy ogarniają i mają do tego jakiś taki talent, że po prostu dużo widzą i czują. Ale jest masa ludzi totalnie bez czucia, bez myślenia, bez zdolności manulanych, czasem są takie masakry, że ja się wtedy zawsze zastanawiam nad sensem istnienia 3dniowych kursów kopytowych, po któróch niektórzy  odwalają manianę. Ale żeby nie było - jest też masa ludzi co jedzie na taki kurs tylko po to, żeby się czegoś dowiedzieć, ew podstrugać coś miedzy wizytami kowala, z jego błogosławienśtwem i instrukcją. Albo po to, żeby móc sobi ocenić prace kowala czy w ogóle móc z nim pogadać. Ale bywa strasznie.....Mnie już chyba nic nie zdziwi w tym temacie.
Ma ktoś screeny posta z grupy na fb "WETERYNARZE + KOWALE + TRENERZY" o tym źrebaku ze złamaną nogą?
Postanowiłam to zgłosić, ale post zniknął. Dziewczynka która go dodała wyraźnie napisała, że "wujek wariat coś zrobi źrebakowi jeśli nie wyzdrowieje", skoro taki wariat z tego wujka to dziewczynka i koń są w niebezpieczeństwie, obstawiam, że to on tak okaleczył źrebaka, a dziecko jeszcze kłamie, że był weterynarz i kazał smarować maścią...
Wszyscy pisali, że to znęcanie bo źrebak w takim stanie jest kilka dni i cierpi, a pomocy brak, dziewczynka potrafiła tylko rzucać kurwami jak jej wysyłano namiary na wetów.
Arwilla   Seymour zasnął 17.11.2019…
09 czerwca 2018 08:31
Post był pierwotnie wstawiony w " sprzedam, kupię lub zamienię konia".
Może tam jeszcze wisi. Nie sprawdzę, bo nie jestem w tej grupie.
Wiem, szukałam go po danych tej dziewczynki, pewnie szybko go usunęła, a ktoś chyba wczoraj wstawił screeny na grupę "WETERYNARZE + KOWALE + TRENERZY", parę godzin temu zniknęły.

EDIT: Jednak też nie ma mnie w tej grupie. Dzięki, że to napisałaś bo dopiero zwróciłam uwagę, byłam pewna, że jestem w tej grupie więc po wpisaniu jej danych pokazały mi się jej posty ze wspólnych grup. Tego o źrebaku nie było, więc pomyślałam, że go usunęła. Wysłałam prośbę o dołączenie, mam nadzieję, że post jeszcze tam będzie. Przepraszam za ten chaos z jakim piszę, po prostu cała chodzę jak sobie pomyślę o tym biednym źrebaku, szkoda, że konie nie wyją z bólu jak psy czy ludzie, może to otworzyłoby niektórym oczy...
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
09 czerwca 2018 09:25
To ja dalej pociągne temat tego leżącego konia, że podobno wet odmówił uśpienia bo właściciel nie wydał zgody. Faktycznie tak jest? Jak zwierze jest w stanie agonalnym, widocznie cierpi to wet nie może podjąć takiej decyzji znając przebieg choroby np?
Nie znam się kompletnie 🙂
a kto by niby zapłacił za "leki"?
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
09 czerwca 2018 11:03
No nie wiem, właściciel pensjonatu aż do powrotu wlasciciela?
Można poddać zwierzę eutanazj bez zgody właściciela jeśli jest to jedyne humanitarne wyjście. Jeśli chodzi o kwestię finansową to np. Ja wykładam wetowi, a potem pensjonariusze mi oddają, w razie w wolę mieć "czyste konto" u weta.
Jeżeli właściciel się nie zgadza to lekarz nie może uśpić zwierzęcia. I wcale nie chodzi tu tylko o zapłacenie...
Jeżeli właściciel się nie zgadza to lekarz nie może uśpić zwierzęcia. I wcale nie chodzi tu tylko o zapłacenie...


Dlaczego? Z ustawy o ochronie zwierząt wynika, że lekarz weterynarii akurat może (art. 33).
Generalną zasadą przyjętą przez ustawodawcę jest, iż do uśmiercenia zwierzęcia konieczna jest zgoda jego właściciela. Wyjątek od tej generalnej zasady wprowadza art. 6 ust. 1 pkt 4 Ustawy o ochronie zwierząt. W przypadku braku takiej zgody lub gdy nie istnieje możliwość kontaktu z właścicielem, podstawę do uśmiercenia zwierzęcia stanowi orzeczenie lekarza weterynarii.
Przypomniał mi się przypadek z przed lat może 7-8, jak byliśmy u konia ze złamaną nogą, nadgarstek posypany na milion kawałków, koń ewidentnie do uśpienia, noga jak drzewo taka wielka i gruba a koń aż pocił się i telepał z bólu... właściciel nie zgodził się na eutanazję. Na drugi dzień byliśmy w pobliżu, ale konia nie było, więc pewnie musiał przeżyć jeszcze transport do rzeźni, bo właścicielem chłopek był. Masakra po prostu! I tutaj facet miał szczęście, że u nas nie ma pozwolenia na broń bo dostałby ode mnie serię.
dzoanka, w art 33:
Jeżeli zachodzą przyczyny, o których mowa w art. 6 wyłączenia zakazu zabijania zwierząt, zakaz znęcania się nad zwierzętami, ust. 1 pkt 4, zwierzę może być uśmiercone bez zgody właściciela na podstawie orzeczenia lekarza weterynarii.
art 6 ust.1 pkt 4 brzmi: 4) działań niezbędnych do usunięcia poważnego zagrożenia sanitarnego ludzi lub zwierząt,
Tak jak napisała zielona_stajnia,


Nie ma tu nic o tym, że zwierzę ma właściciela, jest chore, męczy się zdaniem lekarza i ten lekarz może bez zgody właściciela takie zwierze uśpić...
racja, racja, mój błąd 🙂

dzoanka, w art 33:
Jeżeli zachodzą przyczyny, o których mowa w art. 6 wyłączenia zakazu zabijania zwierząt, zakaz znęcania się nad zwierzętami, ust. 1 pkt 4, zwierzę może być uśmiercone bez zgody właściciela na podstawie orzeczenia lekarza weterynarii.
art 6 ust.1 pkt 4 brzmi: 4) działań niezbędnych do usunięcia poważnego zagrożenia sanitarnego ludzi lub zwierząt,
Tak jak napisała zielona_stajnia,

Ktoś pytał o źrebaka ze złamaną pęciną?
Na weterynarze+kowale+trenerzy autorka postu poszukuje domu, który weźmie źrebaka i wyleczy....
Dzięki, że napisałaś bo post już zniknął, na szczęście zdążyłam porobić screeny. Biedne stworzenie, kolejny dzień je męczą.
A to faktycznie złamana pęcina, czy tak sobie dywagujecie?
Tak wyglądało jak złamanie otwarte w stawie pęcinowym.
Czy chodzi o Princess Nana 1989 (Bellypha x Alys/ Blakeney)

Nie wiem, ale jest to prawdopopobne, imię dość charakterystyczne a i wiek by się zgadzał. Historia jest taka, że klacz trafiła do pewnej polskiej stajni z Niemiec, gdy była już koniem dość starym. Była "od zawsze" nerwowa i problematyczna, więc przyjechała poobcierana w transporcie. Przez przez pewien czas przebywała w stajni, ale nie była nigdy użytkowana ani do jazdy, ani do krycia z racji dość zaawansowanego wieku. Nie planowano użycia jej do hodowli, więc w końcu podjęto decyzję o tym, żeby ją przekazać komuś "w dożywocie" . Panią Sz. rekomendowała jedna z osób związanych ze stajnią. Koń do pani Sz. został przewieziony pod koniec października 2011 i odbyło się to normalnie, klacz była uwiązana i zabezpieczona przegrodą. Spodziewano się, że będzie niespokojna, ale nie chciano jej podawać "głupiego jasia" z uwagi na wiek. Niestety w drodze ponownie poobcierała się, ale nie były to żadne poważne rany. Pani Sz. konia przyjęła, zaproponowano jej też darmową pomoc weterynarza, jednak odmówiła. Co działo się z klaczą przez półtora miesiąca - HGW. Sz. nie kontaktowała się z poprzednimi właścicielami zwierzęcia.

W międzyczasie zakończyła się sprawa sądowa między panią Sz. a właścicielami gospodarstwa, w którym urzędowała. Właściciele odzyskawszy swoją własność grudnia weszli (bodajże gdzieś w okolicy 10 grudnia) do budynku, który robił za stajnię i zobaczyli kilka koni - w tym jednego podwieszonego na pasach, a drugiego (Princes Nana) leżącego, nakrytego folią, nie mogącego wstać. W ich opinii konie były zaniedbane, a w stajni gnój. Zgłosili sprawę do TOZ i nagłośnili na forach. Wtedy pani Sz. "aktywizowała się" i próbowała wybielić, przedstawiając historię inaczej: że koń był w poprzedniej stajni strasznie wyeksploatowany (do jazdy i hodowli), że przyjechał "z głębokimi ranami ciętymi w zakrwawionej bukmance", że ona go przyjęła w takim stanie, z którego wyniknęło dalsze pogarszanie się jego zdrowia. Problem w tym, że nie ma żadnego śladu, że on od momentu trafienia do pani Sz. w ogóle był jakkolwiek leczony przez któregokolwiek z miejscowych wetów... Tylko jeden wet przyznał się do rozmowy telefonicznej z panią Sz. - i nic ponadto. Gdy na koniec okazało się, że koń nie nadaje się do leczenia, wówczas pani Sz. zadzwoniła do poprzedniego właściciela z żądaniem pieniędzy za leczenie (?...) i eutanazję. Potem jeszcze (28 grudnia) pani Sz. wysłała mu SMS-em coś w rodzaju szantażu, w którym proponuje podpisanie "umowy ugodowej" wzamian za półtorej tony owsa wraz z dostawą. W razie nie spełnienia jej żądań grozi oddaniem sprawy do sądu twierdząc, że dysponuje ponoć dowodami winy osób ze stajni poprzedniego właściciela. Podobno sprawą zajęła się policja z Barczewa - ciągu dalszego nie znam.

Cała ta sprawa nie jest bezpośrednio związana z tematem "Rancha de Syf", ale wk....jący jest udział pani Sz. w tej dyskusji, gdy zna się powyższe.

Co do eutanazji - zgodnie z prawem można ją wykonać nawet jeśli nie ma kontaktu z właścicielem, a nawet mimo braku zgody właściciela. Przypomnę np. sprawę, która miała miejsce w tym samym czasie - zastrzelenia przez policjanta konia, który potrącony przez samochód był w stanie agonalnym (https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/policjant-dobil-konia-to-jest-chore,195635.html).
Arwilla   Seymour zasnął 17.11.2019…
10 czerwca 2018 08:56
Pamiętam sprawę zastrzelonego konia i debilne komentarze, że dzieci patrzyły jak policjant strzela do konia.
I doznaly urazu emocjonalnego.
A jak patrzyly na cierpiące, konające zwierzę to urazu nie miały?
Co taka matka ma w głowie, żeby stać  tam i patrzeć na to wszystko?
Niecierpię takich "sępów wypadkowych".
Nie pomoże bo nie potraafi albo nie chce, ale stoi i wlepia ślepia...

I znowu kolejny raz... ludzie to debile.

Co do obrońców Izabeli R. no cóż... swój swego pozna i broni.
Mam nadzieje ze niedługo kończy się ta farsa i każdy dostanie to na co zasłużył.
[quote author=Norbilla link=topic=80308.msg2789700#msg2789700 date=1528483598]
Czy chodzi o Princess Nana 1989 (Bellypha x Alys/ Blakeney)


Nie wiem, ale jest to prawdopopobne, imię dość charakterystyczne a i wiek by się zgadzał.

[/quote]

Szkoda, że tak zasłużona klacz zakończyła życie w takich warunkach i w taki sposób 🙁
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
10 czerwca 2018 12:11
Ja to bym do takich ludzi  strzelała... Jak sobie pomyśle o cierpieniu zwierząt na jakie skazuje je człowiek to mam ochotę zapasc się pod ziemie.
Ja to nawet rozumiem, że ktos zwierząt nie kocha, może nawet nie lubi. Ale na miłość boską jak można patrzeć na umierające w cierpieniach zwierze i nic sobie z tego nie robić? To mi się zwyczajnie nie mieści w głowie, nie umiem tego ogarnąć. Taka eutanazja to jakiś ogromny wydatek?
I też druga strona, wet mi kiedyś opowiadał, że jeździł do konia też w ciężkim stanie, koń starszy, leczenie nie poprawiało jego stanu, zdaniem kilku lekarzy nie było szans na wyleczenie. Ale właściciel za wszelką cene chciał leczyć, a koń mimo leków cierpiał. Leczenie za wszelką cene też uważam za lekki zanik człowieczeństwa 🙁 sama mam konia, dla którego zrobiłbym wszystko ale za nic w świecie nie pozwole jej cierpieć.
Co za kretyni... Aż się we mnie zagotowało.. Mogliby się zająć prawdziwymi problemami i pomocą skrzywdzonym zwierzakom,a nie szukaniem zysku i robieniem ludziom krzywdy poprzez poniżanie ich...
Edit. Chciałam im jeszcze skomentować,ale albo mnie zablokowali,albo wyłączyli możliwość komentowania. I nie widzę swojego komentarza.... Może usunęli..
Robią tanią sensację.
Najsmutniejsze jest to, że obrońcy biednych, malowanych koników nawet nie chcą wysłuchać, jakie argumenty ma druga strona. Wdałam się w facebookową dyskusję ze znajomą, która udostępniła ten post o hotelu i niestety, jak grochem o ścianę, a artykułu w "Końskich smaczkach" nie przeczytała, bo nie ma na to czasu, a i tak nic nie zmieni jej zdania 🙁
Jedyny plus tej dyskusji był taki, że inny znajomy, który z końmi nie ma nic wspólnego (tak jak ta znajoma zresztą), po przeczytaniu tego artykułu napisał, że na początku uważał malowanie koni za durne, ale zmienił zdanie, bo potrafi 😉 I z takimi ludźmi można dyskutować! 😀

edit: zjadłam słowo
akselka, musieli ciebie zablokować, bo ja przed chwilą dodałam komentarz.

Kolejna nagonka, bo medialna i na czasie  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się