Kupno konia

To ja aż takiego delikatesa nie spotkałam. Owszem, wywalenie konia, wjechanie w przeszkodę, zderzenie z czymś/kimś to mogą być mega traumy. Prędzej bym się bała, że młodziak, przy kopie czy szarpaniu zsadzi delikwenta w błyskawicznym tempie i w brzydkim stylu.
Właśnie oto mi chodzi.... Ostatnio widziałam takiego kwiatka... Jeździec ręce w górę a młody koń panika i ucieczka galopem a jeździec zaciśnięte na maxa  łydy... Pod innym "normalnym" jeźdźcem koń marzenie...  Szkoda koni czasem...
No szkoda, sprzedawanie koni to nie jest zajęcie dla ludzi o miękkich sercach. BTW przypomniało mi się, że jak sprawdzałam konie na kupno to miałam jedną akcję typu "wsiadł dupotłuk i straumatyzował konia"  😂. Nie wiem kto był bardziej przerażony: koń, ja czy właściciel zwierzaka. Jednak gdy zsiadłam (w końcu  :wysmiewa🙂 właściciel wsiadł i koń poszedł jak po sznurku, żadnej traumy nie było widać 😉.
Mi kkiedyś klient wsiadł i kon chodził tylko do tyłu. Na szczęście nic poważnego sie nie stało.
Właśnie do tego zmierzam ze czasami koń młody jeżdżony przez jednego jeźdźca jest w pewien sposób już "zmanierowany" i reaguje na konkretne pomoce bo do nich jest przyzwyczajony. A na pomoce "nietypowe" może reagować paniką... A wsiada właściciel i jest cud malina 😀  A ludzie uważają ze koń to maszyna pójdzie pod każdym...
beta - bo trochę powinno tak być niestety, ale nie w przypadku młodziaka. Moim zdaniem dobrze ujeżdżony koń, to właśnie taki, który pod każdym pójdzie, oczywiście pod jednym gorzej, pod innym lepiej. Na mojego starszego konia wsiadali ludzie o naprawdę różnych umiejętnościach i jedni mieli radochę, bo zagalopowali ze stępa, a inni sobie ćwiczyli lotne. Natomiast z młodziakiem to wiadomo - bez spokoju i precyzyjnych pomocy nie ma co liczyć, że coś wyjdzie sensownego z jazdy. Wtedy lepiej kupującego wybadać przez telefon i od razu powiedzieć, że to młody koń, nie dla dziecka i nie dla kogoś, kto nie ma doświadczenia. Poza tym jednak jest tak, że koniom jedni jeźdźcy pasują, a inni nie - zdarzało mi się wsiadać na konie rekreacyjne, które nagle zaczynały chodzić jak marzenie ku zdumieniu właścicieli/instruktorów 😉. Z drugiej strony wsiadałam na "top fury" i zsiadałam po 5 minutach nawet bez próby zagalopowania 😉.
Tak to bywa. Ale czasem i jest tak, że im więcej koń potrafi - a jeździec laik to na takim koniu nawet nie zagalopuje... Przy waleniu łydą zacznie robić ciągi a przy machaniu łapami i skakaniu w siodle (że niby zagalopowanie) stanie w miejscu i się będzie dziwnie patrzył - sama mam takiego profesora 😀  sprawdzacza 😀
Przy waleniu łydą zacznie robić ciągi a przy machaniu łapami i skakaniu w siodle (że niby zagalopowanie) stanie w miejscu i się będzie dziwnie patrzył - sama mam takiego profesora 😀  sprawdzacza 😀

Klasyka, mój jak nie wiedział, o co chodzi jeźdźcowi, to robił trawersy, renwersy, ewentualnie próbował podpiafować, na zasadzie "w końcu trafię i dadzą mi spokój"  😂. 
Hehe. Moja pierwsza jazda na koniu zrobionym przez uwczesnego trenera skończyła sie tym ze musiałam sie spytac jak kon jest nauczony zagalopowywac. Na wewnetrzna lydke robil trawers, a (jak sie okazalo po 10 minutach bezowocnych prob) zagolopowywal od zewnetrznej. Wstyd byl niezly bo na hali bylo wtedy sporo ludzi  😁
karolina_, Ale przecież koń zagolopowuje od łydki zewnętrznej i nic w tym dziwnego jak dla mnie ...
Albo od wewnętrznej przy zewnetrznej cofnietej? Znakomita wiekszosc koni na ktorych siedzialan właśnie tak byla uczona, aczkolwiek od zewnetrznej tez sie zdarzalo
Niektórym to wystarczy przesunąć wewnętrzne biodro do przodu  😀
A tak serio to przy koniach jednego jeźdźca się różne kwiatki zdarzają wynikające chociażby z asymetrii pomocy.
Kiedyś jak zaczęłam jeździć kobyłę koleżanki, na lewo mogłam zagalopowalać i ze stępa bez problemu, a na prawo wcale. Trochę czasu jej zajęło pojęcie, o co mi chodzi.
A co do zewnętrznej łydki też nie rozumiem zdziwienia, mnie też uczono zagalopowań przez krótkie "smyrnięcie" zewnętrzną łydką za popręgiem, wewnętrzna łydka nie robi nic w tym czasie. Od tamtego czasu jeździłam na różnych koniach w różnych stajniach i nigdy nie miałam problemu.
karolina_, ja też wiele lat byłam uczona, że przykładamy łydki wew przy, zew za i ściskamy, wypychając biodra. Mój koń tak właśnie był uczony i większość koni n których jeździłam. Natomiast moja obecna klacz na taki sygnał wchodzi mi zadem do wewnątrz i trzeba było poszukać innego sygnału. Reaguje na wahadłowy ruch zewnętrzną łydką co w sumie jest logiczne 🙂
Siesiepy   Ponczek bez rączek
26 maja 2018 14:52
Ja na mojej przez pewien długi czas nie byłam w stanie zrobić poprawnej zmiany nogi w galopie. Zmieniała sam przodzie a tył zostawał. Raz uznałam, że spróbuję dać zewnętrzna sama, nie wiem czemu, jeszcze było to przed zmianą trenera. Magia, koń zaczął ładnie zmieniać nogę. I teraz mogę też zagalopować sama zewnętrzna łydka i wypchnięciu biodrami, na obu koniach. 🙂 Obie też potrafią zagalopować na wewnętrzną tez, ale dużo łatwiej i ładniej idzie za stanowczym sygnałem zewnętrznej nogi. Po przyjściu do stajni Magdy Pawłowicz wszystko się wyjaśniło i ułożyło w głowie. 🙂
Czy zna ktoś któregoś z tych koni? Możecie coś o nich powiedzieć?
Potrzebny jest koń dla jednej osoby, do rekreacji, głównie wypadów w teren. Wysoki, poukładany. Nie szukamy konia o idealnym zdrowiu (w stajni jest już jeden ślepy na jedno oko trzylatek), ale konia, który da sobie radę z takimi rekreacyjnymi jazdami w terenie.
A może znacie takiego konia na sprzedaż? Marzeniem byłaby wysoka klacz wielkopolska 😉

link1

link2

link3
Kastorkowa   Szałas na hałas
12 czerwca 2018 13:52
Nie wiem tylko czy nie za daleko i nie wiem jaki zakres cen was interesuje, ale ten mógłby spełniać wasze wymagania. Bardzo miłe zwierze z niego jest mimo, że młode.
klik
Kastorkowa, kon przepiękny, ale drugi koniec Polski i cena jednak za wysoka. Celujemy raczej w granicę ok. 15, max. 20 tys.
Czy ktoś może polecić gdzie można znaleźć wzór umowy sprzedaży konia? 🤔

Znalazłam taki artykuł i trochę mnie przeraziło to co tam jest napisane:
https://equista.pl/editorial/1422/prawo-rekojmia-w-przypadku-sprzedazy-konia

Mianowicie to, że kontuzja do roku czasu u kupującego jest winą sprzedającego.
Czy to prawda?

Strach konia sprzedać, bo właśnie jestem przez Tuv i muszę przygotować umowę. Koń jest u mnie od 3 latka, jest zdrowy i nic mu nie dolega, ma rtg zupełnie czyste, ale kontuzji nabawic się można , choćby krzywo stawiając nogę.

desire   Druhu nieoceniony...
27 czerwca 2018 11:13
Perlica, według prawa można cokolwiek egzekwować jeśli sprzedający zataił jakąkolwiek wade konia, nie rozumiem jak można obarczać sprzedającego o kulawizne, która wystąpiła nie z jego winy (w szczególności, jeśli koń był przebadany przed kupnem na wszystkie strony).  🙄
artykuł obejrzałam pobieżnie i głównie chodzi o zatajone rzeczy, nie ma sie czego bać, skoro niczego nie ukrywasz względem kupującego.
desire niestety, właśnie w tym rzecz, że jest tam wzmianka o domniemaniu winy sprzedającego, jeśli kontuzja wydarzyła się do roku od zakupu, w sensie że wada prowadząca do kontuzji zaistniała jeszcze u sprzedającego.
Nie wiem, jak dokładnie to "domniemanie" rozumieć.
W ogóle ten zapis to jakieś novum dla mnie.
Choć wiem, że TUV nie zbada konia od a do z, to czytałam na jednej stronie końsko-prawnej (wiec nie wiem jak ona ma się do rzeczywistości), że dużo ratuje zapis w stylu
"kupującemu jest znany stan zdrowia konia na podstawie wykonanych badań i nie ma do niego zastrzeżeń". Nie jest to dokładny zapis, ale podobno spycha odpowiedzialność ze sprzedającego na kupującego.
Jeśli jest inaczej, to chętnie się dowiem  :kwiatek:
desire   Druhu nieoceniony...
27 czerwca 2018 11:57
lillid, tyle, że każdy normalny człowiek (i sędzia) takie "domniemanie" podważy, skoro koń był badany i nic nie wskazywałoby na to ani nie mogło wskazywać przy kupnie, że to wina sprzedającego, to ma mieć właśnie sens przy np. podłożonych tuvach, i naiwnych (wierzących w dobrą wolę sprzedającego 😉 ) kupujących, którzy konia kupili "na słowo", bez badań/bez kompletnych badań itp..

Milla, takie coś masz też często w umowach kupno-sprzedaż samochodów, a jednak ludzie są w stanie się wykłócić, skoro wady ukryte nie zostały "odkryte"  i sprzedający o nich wiedział, to takim zapisem można se tyłek podetrzeć.
desire tuv rzadko kiedy jest kompletny. W sumie nie wiem, kiedy można mówić o pewności, że koń jest czysty (który koń w ogóle jest czysty 🤔). Chyba nawet scyntygrafia nie daje 100% pewności. Z problemami oddechowymi/metabolicznymi itd. też może być to niewykrywalne podczas badania tuv, a ujawnić się do roku po zakupie, jeśli koń trafia do skrajnie sprzyjających podobnym schorzeniom warunków, a miał skłonność, o której nikt nie wiedział. Endoskopię i podstawowe badanie krwi jeszcze się w miarę często robi, ale już np. gastroskopię czy bardziej szczegółowo krew już nie bardzo...
No ciężki temat. Mam nadzieję, że jest właśnie tak, jak piszesz.
No właśnie dziewczyny, koń nie jest rzeczą, a zapis o rękojmi ( zmiana prawa nastąpiła w 2014) trochę podciąga zwierzę pod przedmiot i tu może być problem kiedy konia kupują laicy.
Dodatkowo w artykule jest przypadek, że jeśli hodowca sprzeda konia jako zdrowego , a w miarę wzrostu rozwinie się syndrom woblera to też jest to wina sprzedającego, mimo że o tym nie wiedział!! Dla mnie to paranoja ...
Perlica, ale to wg miłośników i fundacji (jako hasło) chyba koń nie jest rzeczą, wg rynku to produkt handlowy
Pomimo, że zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt - zwierzę, jako istota żyjąca nie jest rzeczą, to w sprawach w ustawie nieuregulowanych w ustawie, do zwierząt stosuje się przepisy dotyczące rzeczy. (art. 1 ust. 2). Ustawa o ochronie zwierząt nie reguluje odpowiedzialności za ich  „wadliwość”, a w związku z tym zastosowanie mają przepisy kodeksu cywilnego.
Widzialam umowy kupna-sprzedazy pisane przez Lukasza Waltera i nie bylo problemow potem. Sama szykuje sie do sprzedazy konia i zamierzam skorzystac z jego uslug, po co mi bujanie sie po sadach. Moim zdaniem wydatek na umowę napisana przez prawnika jest wart oszczędzania sobie siwych wlosow.
epk, ja to rozumiem, nie mniej jednak wydaje mi się, że nie jest normalne zwracanie konia, bo po 9 miesiącach zakulał u nowego właściciela ,bo sprzedający raczej nie ma z tym już nic wspólnego.

karolina_, ponoć wystarczy w umowie umieścić zapis , że pomijamy rękojmię i wtedy liczy się stan zdrowia potwierdzony przez weta w dniu badania.

Perlica wysłałam Ci pw.
A co sądzicie o tej umowie kupna-sprzedaży konia? Jest w plikach do pobrania:
http://www.ozhk-kielce.net.pl/p,2,do-pobrania
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się