Co mnie wkurza w jeździectwie?

Martita   Martita & Orestes Company
25 lipca 2018 11:44
A ja zupełnie rozumiem keirashara. Ludzie niestety zaczynają myśleć dopiero jak się wydarzy wypadek. Wyobraźmy sobie, że taki gagatek, który notorycznie ucieka z padoku, wbiega do stajni, w której wy przygotowujecie swojego konia do jazdy/prowadzicie go etc. Wasz koń ulega kontuzji przez niezaplanowane spotkanie. I co wtedy? Wina obsługi, właścicieli? Kto ma płacić wtedy kosztowne leczenie? A co jak was staranuje? Ja wiem, że konie to nie pluszowe misie i zawsze jakieś ryzyko wypadku jest ale nie trzeba go dodatkowo generować. Bagatelizowanie takich sytuacji uważam za nieodpowiedzialność właściciela.
To właściciel zwierzęcia jest odpowiedzialny za takie dobranie stajni, towarzystwa na padoku, rodzaju padoku etc, żeby koń na padoku mógł być koniem w bezpieczny sposób dla siebie i otoczenia.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
25 lipca 2018 11:52
Wszystko zależy od warunków umowy. Może być full serwis włącznie z włączaniem do stada i opieką przez obsługę. Może to być w gestii właściciela jak w stajni u keirashary i tu właściciel gagatka powinien się nim zając lub ewentualnie dopłacić za dozór pracownikom stajni. Jakiś sposób na przetrwanie początkowego zamieszania musi się znaleźć, byle tylko ktoś chciał go dość intensywnie szukać. Nie powinni to byc inni pensjonariusze...
Martita, dlatego stajnia powina być ubezpieczona. Sama prowadzę stajnię i jeśli przyjmuję konia, który np. Kopie, gryzie, wyskakuje to godzę się z tym i stosownie zabezpieczam, a jeśli zabezpieczyć się nie da to ponoszę odpowiedzialność. To stajnia odpowiada za konia powierzonego w opiekę, chyba, że wypadek dzieje się w momencie nadzoru/opieki przez właściciela zwierzęcia.
Martita   Martita & Orestes Company
25 lipca 2018 13:22
Na_biegunach Dokładnie!

zielona_stajnia Odniosłam się tylko do sytuacji gdy stajnia nie oferuje wypuszczania koni na padok przez swoich pracowników. (Co swoją drogą dla mnie jest absurdalne ale nie to było głównym tematem.) Zupełnie inaczej spojrzałabym na sytuację gdy właściciela nie ma w obiekcie, konie są wypuszczane wszystkie na padoki a któryś uciekł. Zdarza się i przy najlepszych ogrodzeniach. Jednak dalej właściciel powinien być zainteresowany tematem i próbować go rozwiązać gdy wie, że jego koń jest uciekinierem i potrzebuje wysokiego ogrodzenia, prądu etc. Reakcji na to co się dzieje, próby rozwiązania problemu razem z właścicielem obiektu. Zwykłego zainteresowania a nie wykonywania wciąż tego samego z oczekiwaniem innego efektu. Dla dobra własnego konia.

Poruszyłaś bardzo ważny temat w tym wszystkim czyli ubezpiecznie. Zarówno po stronie właściciela stajni jak i właścicieli zwierząt. Szczerze przyznam, że nigdy o to nie pytałam ale zacznę. W jednej stajni pensjonatowej w której stałam wymagano ubezpieczenia konia. Temat bardzo ważny a traktowany po macoszemu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lipca 2018 14:31
Martita, na hipodromie na przykład jest ponad 200 koni. Potrzebnych by było ze 2 pracownikow, którzy by je tylko wypuszczali 😀
Stalam w stajni gdzie bylo z padokami jak w Drzonkowie, dwa konie mi wyskoczyly przy wysokosci ogrodzenia 130-140 cm. Jeden wrocil do stajni, drugi pobiegl na wycieczke i znalazl sie 15km dalej na przystanku autobusowym. Wiec czasami zadne ogrodzenie nie pomoze. A co do towarzystwa, niby mozna puscic na sasiednie padoki, ale jak kon rozwala ogrodzenie to tez sredni pomysl... Przejdzie mu z czasem prawdopodobnie.

Acha i nikomu jeszcze korona z glowy nie spadla od odlowienia konia ktory zwial, czy to z padoku, czy po upadku jezdzca. Inna sprawa, ze ubezpieczenie powinno byc, zwlaszcza na konia o ktorym wiadomo ze jest ciety na wszystko.
Martita   Martita & Orestes Company
25 lipca 2018 15:17
Strzyga Nigdy nie stałam w ośrodku na tyle koni zatem zupełnie się nie orientuję jak wygląda w nich logistyka. Ja zdecydowanie wolałam dla swojego konia jak wiedziałam, że na padok wychodzi o stałej porze i nie jest to zależne od innych pensjonariuszy. Z tym, że mój koń zawsze szanował ogrodzenie, bez ekscesów na padoku, dawał się bezpiecznie wypuścić i sprowadzić. A był problematyczny pod względem wypuszczania z innymi końmi, kopał, gryzł, ganiał, jednak dawało radę w jakieś stado go wsadzić.
karolina_, - nie chodzi o koronę z głowy, nie chodzi o jednorazową sytuację. Mnie nie wkurza sam koń - wkurza mnie podejście właścicieli, którzy nie mają żadnej refleksji. Konia mi szkoda, bo jest spora szansa, że w końcu zrobi sobie krzywdę - a może też komuś przy okazji.
Martita, - dziękuję za zrozumienie sedna :kwiatek: Temat stajni to co innego... ale to temat rzeka 😉
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 lipca 2018 16:27
Strzyga ale umówmy się, Hipodrom to garaż na konia, a nie stajnia w której sobie mogą spokojnie żyć  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lipca 2018 16:44
zembria, ale tam stoją.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 lipca 2018 17:07
No właśnie stoją :/
Ja też nie ogarniam jak można trzymać konia w stajni , która nie posiada dla niego odpowiednich warunków. Jeśli mój koń uciekałby z padoku, zagrażając przy tym zdrowiu swojemu i innych koni to od razu bym go zabrała. W mojej stajni już był przypadek konia, który wiecznie uciekał i terroryzowal inne konie. Koń wrócił do stajni ze złamaną nogą, po godzinie został uspiony.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
25 lipca 2018 17:21
A ja rozumiem, jakim problemem są właściciele mający w poważaniu konia, który ucieka z padoku...
Miałam takiego konia w stajni. Uciekał z każdego padoku, rozwalał ogrodzenie, przerywał taśmy z prądem z niższych wyskakiwał.
Już po pierwszym incydencie był telefon do właściciela, żeby przyjrzał się sprawie i pomógł dojść dlaczego koń ucieka.
Nie było odzewu, modyfikowaliśmy specjalnie dla niego ogrodzenie, nie pomogło. Któregoś razu wskoczył do drugiego konia na padok i zaczął jeść trawę, jakby nigdy nic.
Zadzwoniłam więc do właściciela powiedziałam w czym problem i mimo to nie zgodził się, konie nie mogły chodzić razem, więc tak długo jak był u nas w stajni jego pobyt na padoku wyglądał tak, że cały czas biegał i próbował uciec do kolegi. Czasami kalecząc się przy tym, kiedy próbował czołgać się pod spodem, albo wyjść z płotem na klatę.
Nie zawsze winna jest stajnia, bo nie zawsze właściciele chcą współpracować i mają do tego prawo, fajnym rozwiązaniem u nas są "tunele", które zostały zaprojektowane dla bezpieczeństwa, kiedy mieliśmy sporo padokowanych ogierów, są to takie 8-10 metrowe przerwy pomiędzy padokami, dzisiaj służą jako padoczki dla koni, które z różnych względów nie mogą/nie chcą chodzić z innymi końmi lub albo dla takich po kontuzji, wówczas wydzielamy mniejszą część, coś na kształt boksu na dworze.
keirashara byłam w Drzonkowie i nie powiedziałabym, że to jest zły ośrodek. Mi bardzo się infrastruktura podobała, wiadomo zawsze może być lepiej, ale nie miałabym wyrzutów sumienia, gdyby mój kucyk miał tam stacjonować. Stajnie o ile pamiętam czyste. Podłoże świetne i zadbane, co przy treningu koni jest bardzo ważne, jest gdzie w teren pojechać, padoki może nie duże, ale są. Także dramatu nie ma 😉
keirashara, no fakt, brakuje refleksji, bo jedyna sluszna refleksja wlascicieli powinna byc taka, zeby tego biedaka zabrac stamtad jak najpredzej.

Moze w takich stajniach-garazach stoja jakies "inne" konie, takie bez potrzeby kontaktu z innymi przedstawicielami wlasnego gatunku i bez potrzeby swobodnego ruchu. Ale w rzeczywistosci zasadnicza wiekszosc koni nie lubiacych padokowania/uciekajacych z padoku tak naprawde nie lubi tego konkretnego rodzaju padokowania (dostepna przestrzen, sklad i liczebnosc stada, rutyna lub jej brak, brak zarcia/wody/cienia na padoku, za malo ciekawych bodzcow itp) i jest w stanie z czasem padokowanie polubic, jesli wszystko jest zorganizowane z glowa 🙂

I nie ogarniam jak mozna trzymac konia w warunkach ponizej absolutnego minimum, no wkurza mnie to zwyczajnie! Sama zreszta jak jak ten glupek dojezdzam ponad 1,5h w jedna strone zeby tylek powozic na nieswoim koniu :P tylko dlatego, ze chce, zeby byl to kon, ktory ma normalne warunki zycia w tym padokowanie - na ten przyklad nasze rekreanty i konie z sekcji normalnie chodza w stadzie na pastwisku, w czasie wakacji nawet 24/7 😀
keirashara ale co mam sobie odpuścić ? czy napisałam nieprawdę czy za bardzo dosadnie ? nie podoba się coś tobie a nie właścicielowi problematycznego konia, masz problem ze mną ? to jest taki magiczny przycisk - ignoruj i po kłopociku 🙂

Odnoszę wrażenie, że nawet w idealnej stajni z hektarami pastwisk, taki gagatek mógłby przysporzyć, ekhm, wrażeń.... Obsłudze i współpensjonariuszom.... Jakoś to często idzie w parze.... Szalony koń + nieodpowiedzialny, nieprzejmujący się (a zapewne i zielony) właściciel....
lusia722, - ja wiem, ze dramatu nie ma, jakby był, to bym tam konia nie trzymała 🤣 Tylko zawsze jak powiem o tym, że konie nie są odgórnie puszczane, to olaboga dramat. Pewnie, że czad jakby były łąki, padoki i ktoś by mi konia wietrzył, ale nie ma, a wolę go bezpiecznego i nakarmionego, niż na padoku bez tych dwóch lub bez możliwości jazdy. Pewnie, że Drzonków ma wady, jestem tego świadoma. Stajni idealnych nie ma, w kilku byłam i jednak też miały wady. Jak wygram w totka to se taką bez wad postawię 😁
kokosnuss, - wybacz, ale pracując po 8h, spędzając przeciętnie 2h u konia, no powiedzmy 1,5 na szybkości nijak nie dopacham 3h na dojazd, chyba, że kosztem snu/spędzania czasu z partnerem/ogarniania podstawowych rzeczy w domu 😉 Bliżej lepszej stajni dla nas nie ma, tak żeby szło jeździć, koń miał bezpieczeństwo, żarcie i takie dobrze zorganizowane padoki. Wole go puścić w karuzele (znaczy, pracownicy go puszczają) i pospędzać z nim czas, niż jak ma być głodny, ma mu się coś stać lub mam przestać jeździć. W sumie, to wolałabym te 3h patrzeć się na jego tyłek, niż siedzieć w aucie... szczególnie, że go znam, byliśmy w różnych miejscach i pokazuje, że tu i tak jest mu dobrze.
Jakoś to często idzie w parze.... Szalony koń + nieodpowiedzialny, nieprzejmujący się (a zapewne i zielony) właściciel....


Moze tak, ale jest tez druga strona medalu. Po prostu taki wlasciciel z czasem sie przyzwyczaja - o, znowu sie wspina/ bryka/ tka/ pogryzla innego konia/ zerwala sie z uwiazu i uciekla... W momencie kiedy te niefajne zachowania powtarzaja sie regularnie to troche wlascicielowi powszednieja, ot, durny pomysl ktory trzeba tepic ale nie tragedia. Co innego jak taki numer odwali (raz na 5 lat) szkolkowy tuptus - wtedy cala stajnia tym zyje kolejny rok a wlasciciel szuka pomocy u behawiorysty 😉
Tylko jeszcze trzeba odróżnić konie szalone = niewychowane od koni szalonych = niemiłych z charakteru, a także od koni szalonych = niemających spełnionych potrzeb. Bo bywają wszystkie trzy typy.
Niewychowanego konia można wychować, oczywiście pod warunkiem, że właściciel konia ma ku temu chęci.
Konia, który świruje, bo ma nieodpowiednie warunki, można przestawić w odpowiednie i świrowanie w większości przypadków mija mu bez śladu.
Ale jak koń jest niemiły, "bo tak ma", w szczególności do innych koni - no jak niby nauczyć dominanta, że ma nie gryźć i nie kopać innych koni w stadzie, skoro on ma po prostu taki sposób rozmowy i ustalania relacji.

Chociaż tak na marginesie to odkąd stoimy w obecnej stajni, to kwestia paskudnych dominantów mocno mnie zastanawia i zmieniła mi się optyka patrzenia na to. Ponieważ moja stoi na padoku z "wredną dominantką". Stoją we dwie i jest to wielka przyjaźń, tamta bez mojej w szczególności żyć nie może. I sama ją sobie wybrała na towarzyszkę. Co nie zmienia faktu, że w stosunku do innych koni nadal jest to postrach stajni - gryzie, kopie, na dzień dobry każdego konia traktuje kopami i wyszczerzonymi zębami. Akceptuje tylko konie ze składu stałego stada właścicielki, w którym się urodziła. I ja tak sobie myślę - przecież nasze konie nie mają żadnej możliwości wyboru członków stada. Przywozimy je do jakiejś stajni i muszą sobie radzić z tym, co tam zastaną, do tego rotacja koni powoduje, że zmiany to właściwie stan stały. Jak im dane towarzystwo nie pasuje, nie mogą ani go wygonić, ani same sobie pójść i poszukać innego stada, do którego można by się przyłączyć. Pół biedy, jak dany koń jest towarzyski, spolegliwy i dogaduje się z każdym. A co, jeśli nie jest, jeśli ma jakieś końskie "większe wymagania"? Może te paskudne, atakujące wszystko dominanty to po prostu konie nieszczęśliwe z powodu niespotkania ani jednego innego konia, którego są w stanie polubić? ... Tak sobie myślę.  👀

Ja tam mam wrażenie, że tych naprawdę "niemiłych z charakteru" jest niewiele... Zazwyczaj jednak są to konie 2 poprzednio wymienionych sortów.

karolina_, Ano tak, do wszystkiego się można przyzwyczaić - tylko to zawsze trochę jednak trwa 😀 Byleby tylko tak było, a nie, że koń z właścicielem tworzą hmm... zamknięty krąg samospełniających się przepowiedni i narastających frustracji u obu stron.
Swoją drogą, trafne spostrzeżenie co do szkółkowca 😉
Cóż, doświadczyłam na własnej skórze konia, który w jednej stajni był potulny jak baranek i współpracujący, a w innej w ciągu miesiąca zmieniał się w diabła.
I nie to, że w tej "dobrej" miał padoki, a w drugiej nie - nie wychodził, bo był na rozruchu kontrolowanym.
Mało tego, w tej "dobrej" zostawał sam w stajni na pół dnia, bo koledzy na padoki chodzili. A on był bardzo towarzyskim koniem.
Ogólnie podsumowując wszelkie okoliczności druga stajnia była pod każdym względem lepsza - zarówno opieki, czystości, towarzystwa, jak i warunków do rehabilitacji (było tam bardzo dobre podłoże dla koni po urazach ścięgien).
Mimo to już po kilku tygodniach w nowym miejscu mieliśmy regres w leczeniu i trudno mówić o przypadku, bo sytuacja miała tam miejsce dwukrotnie.
Do dziś się zastanawiam, kto tak naprawdę miał z tym wymuskanym profi ośrodkiem większy problem - koń czy ja.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
26 lipca 2018 08:14
karolina_ kiedy mój kucyk był niegrzeczny i taranował stajennych wyprowadzających go w ręku, uciekał z padoku na drogę i chodził pod przydrożną kapliczkę na trawę samodzielnie to wolałam się do tego nie przyzwyczajać i nie ryzykować jego zdrowia i życia, ani zdrowia stajennych. Tak długo próbowałam dociec, dlaczego tak robi i w końcu znalazłam rozwiązanie.
Większość problemów z końmi neo bierze się z księżyca, tylko ma konkretną przyczynę.
Żeby zobrazować w pełni całą sytuację, to omawiany przez keirashara koń został wypuszczony na padok przez nastolatkę, która tymczasowo zajmuje się tym koniem - ot poszła na łatwiznę, bo do tej pory jak był wypuszczany przez swoich właścicieli, to na krótkie okresy czasu i pod nadzorem, a owa dziewczyna wypuściła i poszła dalej... Jednak dnia następnego nauczona swoim błędem i ochrzanem, który otrzymała - nie wypuściła bezsensownie na padok, ale poszła na lonżownik i dzikus się wybiegał pod nadzorem. Wspomniany koń jest sąsiadem mojego i niestety za sytuację, jaka jest ponoszą winę też lekkomyślni właściciele - młody koń, niedawno wycięty, a nawet nie dali instrukcji stajennym chociażby o dawkach żywieniowych i taki bezrobotny dostaje 3 razy dziennie po 2 miarki owsa, tak jak pracujący koń... Osobiście byłam niesamowicie wkurzona, że postawili tego młodziaka obok mojego, bo nawet mój koń - oaza spokoju wzburzyła się na niego, ale z każdym dniem pokornieje - może też dzięki wpływom łagodnych sąsiadów.

lusia Niestety z perspektywy pensjonariusza Drzonków nie jest taki kolorowy, jak z perspektywy przyjeżdżania, raz na jakiś czas. Miejsce uwielbiam, infrastruktura jest super, ale... Ale przestali w ostatnim roku o to wszystko dbać. Na placach brakuje dużej warstwy piachu, równane są od święta, na zawody doprowadzane do w miarę używalności. Tak, jakby czas w ośrodku zatrzymał się dobre 5 lat temu i jakoś to będzie... Normalne powinno być to, że przy takich możliwościach ludzie w okolicy, to powinni się "zabijać" o boks, a tak nie jest. Małe rzeczy tworzą kiepską całość.
Mój koń dostaje siano w siatkach, które sama codziennie ładuje i zawsze jedną na zapas, w przypadku gdybym nie mogła wieczorem dojechać, bo coś by się stało - wczoraj słyszę od nowego stajennego tekst "Czy ten koń musi dostawać siatki, bo dla niego to jest problem" 🤔 Wystarczy tylko wejść do boksu, zabrać starą i powiesić nową... Nawet machać widłami i miotłą nie trzeba, więc no.....
Co do naprawy... to taka kolejna "malutka" rzecz. Skoro o wymianę świetlówki nad boksem dopominałam się pół roku, to jak myślicie jak jest z naprawą innych spraw, trochę trudniejszych technicznie? Rozwalony padok z pastuchem osobiście z mężem naprawiałam w weekend, żeby mieć, gdzie wypuścić konia. I nie jest tak, że my - pensjonariusze, tylko marudzimy i nic z tym nie robimy.
Lusia722 - ja tez robie. Ale jak jej odwali to po prostu przechodzę nad tym do porzadku dziennego. Kobyla taranuje kiepskie ogrodzenia, typu pastuch bez wlaczonego pradu. Jesli gdzies jest wylamana deska to na 100% przez nia przelezie, a jesli jest pojedyncza metalowa rura to przelezie pod nia. Dlatego wychodzi na wybiegi z solidnym ogrodzeniem. A co do taranowania ludzi, to juz bylo wypracowane ale z racji tego ze miala odpuszczona musztre po urodzeniu zrebaka to problem wrocil - chodzi na uwiazie z łańcuchem. Ale jak ja stajenny postanowi wziac na zwykly bo mu sie po lancuch nie chce isc to bywa ze idzie po nim piecem. Plus z lancucha pod broda tez mi potrafi nawiac, wiec jak jest potrzeba (spacer w reku do lasu czy wet) dostaje lancuch dookola nosa. Wspinanie pod siodlem wyeliminowala kolezanka ktora sie nie boi, nogi ja nauczylam dawac, podobnie jak stac w myjce. Zostalo tkanie, bo nie potrafie tego konia rozgryzc  🤔wirek:
Ogolnie ona jest bardzo stadna, a z drugiej strony bardzo dominujaca. Chodzi z moja druga ktora jest ulegla i z kazdym stadem sie dogaduje, ale tez przychodzi czasem pogryziona przez tamtą. To nie jest tak, ze niech kon sobie odwala a ja nic z tym nie robie, bo prostu mi juz spowszednialy jej glupie pomysly do tego stopnia, ze jak jade sama do lasu to po prostu licze sie z tym ze moge wrocic z buta
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
26 lipca 2018 10:06
natip och szkoda, bo stajnia naprawdę z potencjałem.
karolina_ z Twojej wypowiedzi wynikało co innego :kwiatek:
Ja nie jestem w stanie przyzwyczaić się do problemów behawioralnych koni i zawsze staram się podpowiedzieć, szukać przyczyny i rozwiązania. Czasami polecam pomoc specjalisty.
Kupiłam licencje dla siebie i konia, w sobotę zawody, wymarzone pierwsze regionalne, wszystko dopięte na tip top ... W piątek bliskie spotkanie z sarną, samochód skasowany, kołnierz ortopedyczny i wycięcie z życia na co najmniej 2 tygodnie... Także ten... Jakby ktoś potrzebował trochę pecha chętnie oddam ze 2 wiadra  😂
marlin1990 Spoko - będą następne zawody 🙂
jaskierkowa oczywiście że tak (chociaż w naszym regionie zawodów ujeżdżeniowych ze świecą szukać- w warmińsko-mazurskim na ten sezon ani jednych i musimy jeździć na podlasie 😎 ) 😉 największym problemem jest teraz to, że koń stoi, bo ciężko mi na nią jeźdźca znaleźć  🤔 no i zaczęłam urlop z przytupem przed terminem, szkoda że w takim stylu 😂
Marlin1990 a Pomorskie i Kujawsko-pomorskie? Tam sporo zawodow
karolina_ do granicy z podlaskim mam 30-40 km a do tych które wymieniłaś najmniej 300  😂 żyję w jeździeckim trzecim świecie (oczywiście mam nadzieję, że nikogo nie urażę), po przeprowadzce z Dolnego Śląska jest mi ciężko się zaaklimatyzować a jeszcze ciężej zrozumieć niektóre rzeczy  🤔
P.s. chyba przesadziłam z tym 300  😂 ale drogi na zachód mamy tu paskudne  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się