Podróże

Magdzior, kto to siedzi w tej Irlandii.... nie czasem CzarownicaSa? 👀 Może coś podpowie. Albo Majek...? Teraz nie wiem czy Majek jest w Anglii czy w Irlandii....

A ja zabukowałam bilety do Włoch.... Czysty spontan i idea "po taniości" 😁 W sierpniu plany na Węgry.
asds   Life goes on...
27 lipca 2018 21:22
Help ktoś kto zna/był w Irlandii może podpowie co jeszcze warto zobaczyć, z tym, że mam sporo 'wytycznych' musi być w miarę dobry dojazd z mojej mieścinki (Kildare) ew. z Dublina. Mam wolną sobotę i nie chcę jej spędzić w mieszkaniu, na kolejny weekend zostawiam po raz drugi klify 9Z Bray do Greystone tym razem), byłam już w Dublinie, Kilkenny, Newbridge, Howth. Myślę nad pojechaniem do Limerick - moe ktoś był? Bo opinie są skrajnie różne od takich, ze miasto jak miasto po takie, że właśnie klimaryczne i warte uwagi, a akurat jest bezpośredni autobus.


W Howth byłaś?

Edit: doczytałam już że byłaś.
emptyline   Big Milk Straciatella
28 lipca 2018 08:29
My wróciliśmy z Kuby, jak ogarnę zdjęcia i niewyspanie to napiszę więcej. 🙂 W uszach ciągle dudni mi "taxi amigo" i chyba jeszcze długo tak zostanie. 😁
A! Nikomu nie polecam długich lotów z AirItaly, przynajmniej tego z Havany do Mediolanu - tyłki nas ciągle bolą. 🙂
Nie wiem czy w dobrym miejscu pisze. .

Korzysta ktoś z booking przy wyborze hotelu ?
Po realizacji zamówienia portal wysyła link - zwrot 50 zl dla Ciebie i znajomego który skorzysta z linku
Znacie jakieś super i warte polecenia Wege knajpki w Berlinie?
emptyline   Big Milk Straciatella
04 sierpnia 2018 22:02
Ok, to ja wreszcie mogę coś napisać o naszej wycieczce na KUBĘ.

Na wyspie byliśmy równo 14 dni i odwiedziliśmy kilka miast. Lądowaliśmy w Hawanie, potem pojechaliśmy do Viñales, Santa Clara, Sancti Spiritus, Trynidadu, Cienfuegos i znów do Hawany. Generalnie jesteśmy bardzo zadowoleni, były to zdecydowanie zupełnie inne wakacje niż zwykle.

Spaliśmy tylko i wyłącznie w ich Bed&Breakfast czyli Casa Particulares, gdzie ma się swój prywatny pokój z łazienką, śniadania jak w hostelach/hotelach (do jedzenia głównie owoce, jajka, chleb, ser).
Kubańczycy są mili i otwarci, miasta są bezpieczne, temperatura dla ciepłolubnych, przejścia dla pieszych nie istnieją, chodniki tylko dla anorektyków, a drogi dla poszukiwaczy wrażeń. Pierwsza rzecz, która nas uderzyła po opuszczeniu lotniska to wilgoć (ale w zasadzie odczuwalna tylko pierwszego dnia) i bieda. Kuba jest piękna, ale na pewno nie w klasycznym tego słowa znaczeniu. Czas się zatrzymał w '59, kiedy Batista opuścił państwo i to czuć na każdym kroku. Oczywiście spodziewaliśmy się kontrastu, wszak to komunistyczny kraj, ale zderzenie z rzeczywistością było silniejsze niż się spodziewałam. Większość domów i budynków wygląda bardziej jak slumsy, to, co oglądamy w Casach, które są zwykle raczej wyremontowane, mają czyste prysznice z ciepłą i zimną wodą, toaletę i umywalkę, nijak się nie ma do tego jak mieszkają Kubańczycy, którzy nie wynajmują pokoi.

Miałam przyjemność odwiedzić kubański dom blisko centrum w Cienfuegos i jest to widok który pozostaje w pamięci. Tylko zimna woda, ledwo zipiący prysznic, brak deski klozetowej, brak możliwości korzystania ze spłuczki, mimo, że stoi normalna toaleta, generalnie bieda i brak podstawowych wygód z papierem toaletowym włącznie. W całym kraju nie można oczywiście wrzucać papieru do sedesu - zamiast tego idzie do kosza. W wielu knajpach coś takiego jak deska klozetowa w ogóle nie istnieje. W mniejszych barach etc zwykle nie ma też i możliwości spłukiwania, ani umycia rąk. Z takich mało sympatycznych rzeczy jest jeszcze to, że oboje mieliśmy zatrucie pokarmowe przez bite 2 tygodnie - zwalamy winę na lód w napojach (ostrzegano nas przed tym), ale było tak gorąco, że nie mogliśmy sobie go odmówić. 🤣 Interenet w domach też nie istnieje, są w miastach wyznaczone punkty wi-fi, można wykupić hasło na godzinę lub pięć. Jeśli gdzieś jest duża grupa ludzi wpatrzonych w smartfony - na bank jest to właśnie punkt wi-fi. 😎

Na pewno rzeczą, którą na długo zapamiętamy jest ciągłe słuchanie kilku powtarzających się słów: "taxi amigo", "peso", "taxi Varadero", "caballo" i "where are you from". 🤣 Kubańczycy starają się zarobić w każdy z możliwych sposobów, więc jeśli zaprowadzą cię do knajpy będą chcieli 1 peso, jeśli jesteś biały - na bank będą za tobą biegać i pytać czy chcesz taksówkę, koniecznie do Varadero na plażę, albo może wycieczkę konną, a jak nie to może potrzebujesz casy etc etc. Rozumiem to doskonale, biorąc pod uwagę jakość życia na Kubie, ale niestety, po chwili czujesz się jak chodzący bankomat, staje się to uciążliwe i niestety powoduje, że kiedy ktoś jest bezinteresowny i chce po prostu pogadać to od razu zapala Ci się czerwona lampka. Nie zmienia to jednak faktu, że ludzie są bardzo pogodni i pomocni.

Na każdym kroku, i to dosłownie NA KAŻDYM widać elementy związane z rewolucją, Fidelem i Che. Znając historię komunizmu w Polsce jest to dla mnie trochę przerażające. Wielu ludzi jest w nich ciągle zapatrzona, mimo tego, że kraj stoi w miejscu i wszystkiego brakuje.

Bardzo drogi jest transport, zwłaszcza taksówki. Naczytaliśmy jak to tanio będzie przemieszczać się między miastami taxi colectivos z innymi turystami, ale na tym straciliśmy małą fortunę płacąc po 40 peso za przejazd 80km między miastami. Szczerze polecam wszystkim wcześniejszą rezerwację biletów na turystyczny (Kubańczycy raczej rzadko z niego korzystają) autobus Viazul - wrażenia jak z lat 90, ale jest klimatyzacja i ceny są w porządku. Oczywiście my gringos płacimy zawsze inne kwoty niż Kubańczycy. 😀

Ze wszystkich miejsc które odwiedziliśmy najbardziej rozkochała nas w sobie Santa Clara, mimo, że wcale nie była najpiękniejsza. Klimat tego miasta jednak zrobił swoje, nie czuliśmy się w nim obco, ludzie byli bardzo przyjaźni, pomocni i otwarci, a całe miasto ma taki trochę buntowniczy charakter. Tutaj odwiedziliśmy cudowny klub Mejunje - serwują tam pyszne drinki, jest niesamowita aura - klub powstał w ruinach dawnego hotelu, codziennie są tematyczne imprezy, a w weekendy pałeczkę przejmuje tamtejsza scena LGBT włącznie z drag queen. To jedno z najprzyjemniejszych miejsc w którym byliśmy, poznaliśmy tam fantastycznych młodych kubańczyków, takich którym zależy na zmianach i rozwoju, a przy tym nie traktowali nas jak maszynek do pieniędzy. 💘



Bardzo urzekło nas też miasteczko Viñales, gdzie na całe szczęście zatrzymaliśmy się w miejscu położonym w zasadzie w dolinie, która zapiera dech w piersiach. Mieliśmy tam przepyszne jedzenie, czas na relaks i leżenie w hamaczkach i czytanie książek, a także na wycieczkę konną na szczyty wzgórz, gdzie w małym drewnianym domku piliśmy cudną lemoniadę i mojito i słuchaliśmy relacji z finałowego meczu Chorwacja-Francja. Odwiedziliśmy też i farmę tytoniu. Widoki są absolutnie przepiękne. Niestety smutnym aspektem jest to, jak wyglądają zwierzęta, z końmi na czele oraz idiotyczni turyści którzy wsiadają na kulejące, przemęczone szkielety. Właściciel naszych koni na szczęście wie, że trzeba o nie dbać i karmić - dostaliśmy fajne, kasztanowate wałaszki: Durango i Bad Boy'a. Mój narzeczony generalnie koni się boi i nie jeździ więc jestem z niego bardzo dumna, bo trasa była ciężka, a na koniec zaliczyliśmy galopy z naszym przewodnikiem - o dziwo bez ofiar w koniach i ludziach. 🤣 Co śmieszne, na Kubie sposób komunikacji z koniem jest komiczny, krzyczy się do niego "caballo!" czyli po prostu "koń!". 🤣





Sancti Spiritus i Trynidad to bardzo malownicze miasteczka, wiele uliczek jest ciasnych i wyłożonych kamieniami lub brukiem. Sancti Spirtius nie jest aż tak często odwiedzany przez gringos, ale to tutaj zjedliśmy najsmaczniejszy obiad na całej Kubie. Trynidad jest chyba najdroższy i najbardziej turystyczny, co nie odbiera mu jednak malowniczości, zwłaszcza, że położony jest między oceanem, a górami, architektura jest przepiękna, a widoki z tarasów na dachach nie do zapomnienia. Stąd wybraliśmy się też na wycieczkę katamaranem na Cayo Iguana gdzie można sobie było podrapać iguany i hutie kubańskie - polecam. Jest tam też cudna plaża, woda gorąca i czyściutka. Odwiedziliśmy też Disco Ayala, czyli klub który znajduje się w jaskini. Bardzo oryginalna miejscówka, ale zdominowana przez turystów.





Najmniej urzekło nas chyba Cienfuegos, chociaż miało normalne, pełnowymiarowe chodniki.  🤣 Nie poczuliśmy klimatu tego miasta, ale pokochaliśmy stary cmentarz z rzeźbami z marmuru. Stąd też wybraliśmy się na wycieczkę nad wodospad El Nicho, która była naszym ulubionym punktem całych wakacji. Zakochaliśmy się w tym miejscu, żadne zdjęcia nie oddają jego uroku. Krystalicznie czysta, bardzo zimna, orzeźwiająca woda, przepiękna flora, cudowne skały - mogłabym tam wracać codziennie! Po kąpieli w basenach wodospadu nawet upał był niestraszny. Byliśmy też w Guanaroca Lagoon, gdzie mieszkają flamingi, ale widzieliśmy tylko 2. 🙁 Były za to kraby i pelikany!





W Hawanie z kolei zakochaliśmy w targu staroci i książek - znaleźliśmy tam różne perełki: bilet lotniczy z '53 linii Cubana, stare mapy i kompasy, obrazki i tysiące dziwnych kopii różnych książek, z tymi związanymi z Fidelem i dziełami Hemingwaya na czele, które wykonane były chyba na ksero i domowej drukarce. 🤣 Trafiliśmy też do przepysznej i bardzo taniej knajpki El Chanchullero w Havana Vieja do której wracaliśmy praktycznie codziennie. Porcje ogromne, jedzenie bardzo smaczne, dobre drinki i cudowny, industrialny wystrój. Bardzo miło wspominamy też spacer nad zatoką z widokiem na zamek i sporą różnorodność.







Kubę generalnie polecam, jest unikatowa, pełna historii i kultury, dobrej muzyki, przepysznych drinków i lemoniady, ciekawej architektury i malowniczych krajobrazów. Jeśli ktoś nie lubi gorąca, lepiej wybrać inny termin niż lipiec, ale nawet ja, z moim uciążliwym uczuleniem na pot jakoś dałam radę.
Kuba wywołuje skrajne emocje, chwilami zapiera dech w piersiach, chwilami bawi, zachwyca i pozwala na relaks, chwilami irytuje, zasmuca, powoduje niedowierzanie, a łzy same napływają do oczu. Na pewno można pojechać do Varadero i smażyć tyłek na bielutkiej plaży omijając wiele aspektów tej wyspy, ale to nie nasze klimaty. Uważam też, że do tego typu wakacji są lepsze miejsca na świecie. Nas podróż bardzo wzbogaciła, sprawiła radość, ale też zmęczyła i dała szansę na dużą refleksję.

Więcej zdjęć tutaj, jeśli ktoś ma FB i ma ochotę je oglądać. Przepraszam za esej, ale może kogoś zainteresował.  :kwiatek:
Mnie. Bardzo. Super. Dziękuję za opis. Takie opisy i takie podroze lubię.  :kwiatek:
Ile was wszystko wyniosło? A ile same bilety?
Emptyline super relacja  :kwiatek: podpinam się pod pytanie o ceny 🙂
emptyline, super relacja i piękne zdjęcia. Opis na końcu idealnie pasuje też do innych miejsc, my po Wietnamie też byliśmy zachwyceni ale trochę też zasmuceni...
emptyline cudowne fotki! 😍 I dzięki za opis! Czytało się super!
emptyline   Big Milk Straciatella
05 sierpnia 2018 10:42
tunrida, Megane, dziękuję dziewczyny!  :kwiatek: Poprawiłam też link, bo nie było, więc teraz można sobie foteczki zobaczyć. 🙂
Cricetidae, dzięki! No to takie rejony, nie da się ukryć, ale jednak kiedy zobaczy się na własne oczy wywołuje to o wiele więcej emocji.

tunrida, Megane, początkowo zakładaliśmy jakieś 12 tysięcy, ale skończyliśmy z sumą bliższą 18-tu. 😂 Same bilety, wliczając przelot z Mediolanu do Warszawy a potem do Sztokholmu wyszły nas około 7 tys za dwie osoby, ale rezerwowaliśmy je dość późno. Na Kubie trochę popłynęliśmy jeśli chodzi o kupowanie oryginalnych pamiątek, myślę, że na to poszedł tysiak. Do tego zaskoczyło nas trochę jedzenie, szczególnie w Hawanie i Trinidadzie, porcja kosztowała około 40zł, drinki po mniej więcej 18zł. Sporo też straciliśmy na tych nieszczęsnych dwóch transportach - na bank dało się to jakoś taniej załatwić, ale nie jesteśmy aż tacy dobrzy w negocjacjach - nauczyliśmy się dopiero pod koniec więc przynajmniej mapy kupowaliśmy taniej. 😅 Na Kubie są dwie waluty, peso kubańskie jest w zasadzie bez wartości, ale w wielu miejscach zapłacą nim tylko Kubańczycy, turysta ma inną cenę i nie ma zmiłuj. Poza tym, nie wybieraliśmy najtańszych Cas, np. ta w dolinie było naprawdę droga na kubańskie kryteria, ale szczerze ją polecam - cudowne miejsce. Myślę jednak, że gdybyśmy wybrali tańsze pokoje, wyszło by z 1,5 tys mniej. 🙂

ashtray, dzięki!  😍 PS: zaraz do Ciebie na pw naskrobię!
emptyline, ja lubię zwiedzać komunistyczne państwa, Wietnam z jego historią był mega ciekawy pod względem historycznym i społecznym, podobnie jak Krym (udało mi się jeszcze zwiedzić przed niedawnymi wydarzeniami, dla mnie to perełka), dlatego pewnie na Kubę też chętnie pojedziemy, choć mi niezmiennie marzy się Rosja 😉
Cholerka...to za drogo wychodzi. Tym bardziej dzięki za relację, bo jeśli bym miała wywalić tyle kasy, to pojechałabym jednak gdzie indziej. Więc tam nie będę. Tym bardziej dzięki.  :kwiatek:
tunrida, a gdzie byś pojechała 🙂?
emptyline   Big Milk Straciatella
05 sierpnia 2018 11:48
tunrida, na bank można wydać o wiele wiele mniej, bilety na pewno da się dostać za jakieś 4-5 tysięcy, na miejscu wiem, że można wydać około 7 tys na dwie osoby, więc te 12 to możliwa kwota, może nawet i mniej jak się nie chce tyle podróżować. My uznaliśmy, że nigdy tu nie wrócimy więc nie będziemy się ograniczać. Bardzo dużo np. kosztowały iguany, jakieś 500zł. 🙂
Tak czy inaczej, tania ta wycieczka nie była, na pewno nie pojechalibyśmy na nią, gdyby nie to, że większość była prezentem ślubnym. 😉
1) Indie ale z kimś kto tam mieszka i poprowadzi przez prawdziwe, brudne, biedne, religijne Indie.
2) Motocyklami terenowymi przez Afrykę przez kilka krajów.
3) Australia i wyspy obok
emptyline   Big Milk Straciatella
05 sierpnia 2018 12:28
tunrida, świetne pomysły!
emptyline,  rewelacja! Powtórzę się zapewne, ale bardzo interesujący opis i ładne zdjęcia!

Cricetidae, ja też bardzo chętnie pozwiedzala bym Rosję 🙂
Niedawno w Sankt Petersburgu była parada floty morskiej, ale jak zawsze brak czasu i wolnej gotówki...

My tradycyjnie wakacje spędziliśmy na Łotwie.
Zdjęć za bardzo nie umiem ładnych zrobić, wstawię tylko tęcze nad dworcem w Daugavpils :


Hmmm... Tylko nie udaje mi się obrócić zdjęcie....
Super foty! Najlepsza, to "gotowy komplet ciuchów"  😂 😂 😂 jakbym widziała mojego faceta  😂
Zazdroszczę wypadu 😉 polecę na 100% jak tylko wygram w lotto  😎
emptyline, a masz jakieś namiary na miejsca gdzie byliście, plan wycieczki itp, mogę uderzyć na pw? Też mi sie marzy Kuba, może się uda w tym roku, ale trochę przeraża mnie organizacja na własną rękę.
emptyline, o wow! Dzięki Tobie Kuba ląduje na naszej liście podróży na najbliższe lata!  😀
emptyline   Big Milk Straciatella
05 sierpnia 2018 22:49
xxagaxx, wal śmiało, mam namiary na wszystko. My ogarnęliśmy wycieczkę całkowicie sami, jedynie w Trynidadzie skorzystaliśmy z tamtejszego biura podróży, żeby pogłaskać iguany, ale to był totalny spontan, absolutnie nie zakładaliśmy tego wcześniej. Pomysł podsunął nam poznany w Hawanie Słoweniec. 🙂 Polecam jechać w grudniu, wtedy temperatury milsze i flamingi wracają z Florydy. 🤣

galopada_, zdecydowanie warto odwiedzić tę wyspę! Mi się od dawna marzyła, także cieszę się, że się nam udało.

Megane, no niestety, kwota kosmos troszkę. 🙁

celsijs, dzięki!
emptyline, mega foty, az mi sie zachcialo znowu pojechac 😍

Co do sytuacji koni wypozyczanych turystom to faktycznie jest nieciekawie, w Vinales wiekszosc jest wychudzonych i oranych wielogodzinnymi jazdami. Mialam "przyjemnosc" podejsc do paru i wszystkie mialy rany/odparzenia na klebie albo "tylko" ogromne blizny. Zaprzegowe w Hawanie nie lepiej, sporo chudzin kulawych na cztery nogi 🙁 Tym bardziej zazdroszcze, ze udalo wam sie ogarnac konska atrakcje na fajnych warunkach 🙂

Zostaly 3 dni do naszego Wolga trip, chyba nawet ogarnelam samochod z naciskiem na chyba, plan jest na ponad 3000km, oj bedzie sie dzialo 😜 😀
emptyline   Big Milk Straciatella
06 sierpnia 2018 00:17
kokosnuss, dzięki! :kwiatek: Przez te zwierzaki nam serce pękło kilka razy. Niestety dokładnie taki sam widok mam ciągle w pamięci dlatego pierwsze co powiedzieliśmy, to to, że na wycieczkę z chęcią pojedziemy o ile konie będą w dobrej kondycji, inaczej nie ma opcji. Konie wiadomo - nie miały pięknych umięśnionych szyj niczym dresażowe smoki, ale były czyste, nakarmione, nieporanione, nie kulały i nawet były podkute. Oprócz naszych niestety widziałam tam może jeszcze ze 4 normalnie wyglądające, to samo w innych miastach. Na każde 10 kulawych, chudych i obtartych przypada może z 1,5 zadbanego... 🙁

Ja Ci zazdroszczę twojej wycieczki! My w przyszłym roku chcemy Islandię, albo kolej transsyberyjską, ale wiadomo, wszystko do kasy zależne. Jest duża szansa, że będziemy mieć Magnuszew-trip i koszenie trawnika na działce.  😂
emptyline, powiem szczerze, że na Kubę nigdy mnie nie ciagnęło, ale Twoja relacja sprawiła, że chętnie bym zobaczyła to, o czym piszesz 🙂
Drogość Wam wyszła przeokrutna, ale sobie myślę, że czasem nei ma co się napinać, negocjować, rozkiminiać że dałoby sie taniej, albo nie kupować pamiątek :kwiatek:

tunrida, punkt 2gi brzmi tak fantastycznie, że nie mam słów. Gdybym umiała jeździć motocyklem to bankowo bym pojechała 😂 Mnie zawsze ciągnęło do Afryki Zachodniej (znajomy ojca to podróżnik, który przejechał tak całą Afrykę, ale to doświadczony, kuty na cztery nogi gość), ale wiem, że się nigdy nie odważę. Mam za małą wiedzę kulturowo-polityczno-historyczną, zeby tam się pchać (mimo całej mojej fascynacji). Ale na wschód może się kiedyś wybiorę 🙂 Z Indiami mogę pomóc, jeśli kiedyś byście chcieli. Mam przyjaciółkę, która jest doktorantką na wydziale etnografii UW i w Indiach "mieszka" już z 6 lat (w cudzysłowie, bo wyjeżdża tak na pół roku-8 miesięcy, reszta w PL), ma męża Hindusa od niedawna. Na pewno zna kogoś, kto pokaże prawdziwe Indie 🙂
emptyline   Big Milk Straciatella
06 sierpnia 2018 07:54
amnestria, no trochę nam wyszło za dużo, przekroczyliśmy nieznacznie fundusz. 😁 Ale co zrobić jak znajdujesz mapę Hawany z 1901 roku, a Twój chłop jest fanem map? 🤣 Poza tym naprawdę dużo można oszczędzić na noclegach. Np. w Viñales płaciliśmy 235 zł za noc, gdzie średnia cena na Kubie to jakieś 90 zł, ale zdecydowanie było warto. Tam mieliśmy przynajmniej szansę odpocząć.
1) Indie ale z kimś kto tam mieszka i poprowadzi przez prawdziwe, brudne, biedne, religijne Indie.
2) Motocyklami terenowymi przez Afrykę przez kilka krajów.
3) Australia i wyspy obok


Indie mnie nigdy nie kręciły, a Afrykę da się zjechać motocyklem bez przegrzania albo udaru w tym całym ekwipunku? Bo kiedyś pisałas, że tam pod strojem motocyklowym jest strasznie gorąco 😉 Ja zawsze podziwiałam rajd  Dakar, jak oni wytrzymują te temperatury...
Mój kolega, który sporo podróżuje na własna rękę, w tym roku był w Kenii i mówił, że na własną rękę jednak by się bał jechać do Afryki, taka w miarę zorganizowana wycieczka dawała im poczucie bezpieczeństwa, bo bywało różnie...
A Australia super, Nowa Zelandia też, ale to już koszta, zwłaszcza bilety... Myślę, że jakieś 20 000 by się przydało na dwie osoby. Zresztą tak samo jak Chile, Peru.
Kiedyś na jakimś forum ślubnym dziewczyna się chwaliła, że pojechała w podroż poślubną na Arubę (Karaiby, wyspa flamingów) i zapłaciła 8000 zł za 10 dni za osobę... to dopiero kwoty, siedzenie na plaży z flamingami za 8k :O
Ale do Afryki tym motocyklem to broń Boże na własną rękę. Nie ogarnęlibysmy tego w razie wypadku, choroby, problemów, awarii sprzętu itd itp. Organizowane są specjalne wyjazdy grupowe przez osoby które się tym zajmują. Tyle ze to kosztuje. No i niestety sprzedalismy nasze enduro terenowe. Obecne motocykle się nie nadają na taki teren
Trzeba by coś wypożyczać.
Wiele trudności. Ale nie zmienia to faktu, że mi się taka przygoda marzy.
emptyline, jeśli się uda będziemy tam na Sylwestra. Muszę sama pomyśleć co i jak ido ciebie napiszę na pewno!
emptyline   Big Milk Straciatella
06 sierpnia 2018 22:41
xxagaxx, wal śmiało! :kwiatek: Wbrew pozorom organizacja wcale nie jest taka trudna. Jedno co, to warto jednak choć trochę znać hiszpański, większość Kubańczyków nie mówi po angielsku.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się