Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 sierpnia 2018 10:00
Melduję, że wczorajszy trening nóg ładnie wszedł, pośladki nieco dojechane (hip trusty <3), uda mogłam docisnąć bardziej 😀 Miska ładnie przytrzymana, ponad 1l wody wpadł (więc jest lepiej! już uczciwie ok. 1l piję - poza 1-2 kawami + herbaty, różnie ilościowo - czasami 1, czasami 5 :hihi🙂. Dzisiaj dzień off, jutro w planie pobieganie, min. 5km w terenie 🙂
Testowo wrzuciłam na insta zdjęcie sztangi (ot, 60kg w sumie - niedużo) z jakimiś dwoma randomowymi #. Powala mnie 'ruch' jaki to jest w stanie wygenerować. Ciekawi mnie czy to wszystko są boty czy ludzie serio śledzą przypadkowe zdjęcia pod tagami 😁

I tak podsumowująco - wagowo stanęłam obecnie na 62-63kg (startowałam od 70kg, ale mała ilość mięśni - dużo sadełka :hihi🙂, chciałabym zejść do tych 58-60kg (w zależności od tego jak się będę lepiej czuć), ale póki idą nieco mięśnie w miejsce tłuszczu to nie nastawiam się na zejście z wagi. Zrobiłam zdjęcie (nie umiem zupełnie zrobić dobrego :hihi🙂 i tak patrzę na te zdjęcia sprzed 1,5 roku to no, zmiana nie jest jakaś 'pro', ale jest 🙂 Brzuch do zgubienia, uda do 'odchudzenia' - oba tematy powoli się ruszają w końcu 😀 70kg baleronika vs 63kg boczku. Ale obwodowo różnica jest fajna 😀 -6,5cm w udach, -5cm w talii, -4cm w biuście (nie przeszkadza mi to), -10,5cm w biodrach (mniej więcej tyle).


majek   zwykle sobie żartuję
17 sierpnia 2018 10:09
kurde, jak ja chudne 7kg to nie widac roznicy!!!
Ale licze, ze przynajmniej koniowi lzej.

Dobrze Ci idzie, powodzenia w dalszej drodze...

Ja wczoraj też padłam na twarz. Oceniam dzień na 4. Dieta ok, ale nie ćwiczyłam. Nie miałam w planie bo mam zakwasy po 3 intensywnych dniach, ale jakoś nie umiem dać sobie 5 jak nie było wysiłku 😀
szalonabibi no patrząc po twoich ocenach to i tak dziwne że nie tyjesz.

Mi ,ZARĄBIŚCIE pomaga zapisywanie wszystkiego. Upierdliwe to jest ale czarno na białym w ciągu dnia widać jak się szacują kalorie. I widzę o tej 18 że jak zjem coś poza to co na kolację, to wejdę na plus energetyczny. A bez zapisywania to.... Jakoś tak... Łatwiej wpada do brzuszka.
Hmm co prawda ja nie w tabelce, ale dla motywacji powiem Wam, że wczoraj też miałam dzień na 6. Jedzoniowo bez wtopy + 2h mega mocnego treningu, a na koniec ćwiczenia siłowe. Te ćwiczenia to w moim wykonaniu była jakaś żałość, no ale. Były 😁
Ale dziś się ledwo zwlokłam z łóżka :P Jeszcze o 6 wkręciłam sobie, że jest sobota i poszłam spać dalej 😵 Na dziś mam w planach koniczka + drążek. Teraz weekend mam lajtowy, bo idę na wesele, ale w następny jedziemy w skały z naszym instuktorem, a jeszcze w następny pewnie w Tatry. Mnie się nie chce, ale mój chłop złapał taką wkrętkę na taternictwo, więc będziemy rzeźbić w granicie zapewne. Co jest o tyle hardcorowe, że prócz wspinania, często takiego chamskiego wciągania się na łapach, to jeszcze są 2-3h podejścia w trudnym terenie. A potem tyle samo zejścia 😜 Jeszcze mi nie przeszły zakwasy po zeszłym weekendzie 😁

A w sumie to 6-, bo z piciem wody dalej słabo 😤


Strzyga, dzięki za rady :kwiatek:
Amnestia, zazdro!

Mi się urlop kończy i jak wrócę to zastanawiam się czy nie zrobić jakichś badań. Od jesieni kondycja i siła lecą mi pomału w dół... Miałam miesiąc przerwy po sezonie, a tak to regularnie trenuję, chodzę do fizjo i odpoczywam. Nie jem może jakoś super zdrowo, ale też nie jest z tym źle. Przytyłam ok 4 kg, szybko się męczę, nie mam siły. W zeszłym roku podejścia w skały były może męczące, ale teraz to jest katorga. Byłam w stanie podciągnąć się na drążku, a teraz może z 5 cm w górę idę. Wszyscy mówią odpocznij, ale serio nie czuję bym za dużo ćwiczyła...
Za miesiąc mam kurs wspinaczkowy i zastanawiam się jak ja to przetrwam skoro po 2 dniach potrzebuję 1 albo i 2 dni regeneracji by jakoś funkcjonować... A tam będą 4 albo i 6 dni bez przerwy.
Teraz zrobię tydzień odpoczynku, tylko lekkie spacery i rower do pracy. Potem chyba muszę się skupić na kondycji, więc może zamiast ćwiczeń spróbuję się zmusić do żwawych marszów po lesie (górki).
Magda, a krew robiłaś? Rzeczywiście to brzmi trochę kiepsko... 🙁

Ps. nie ma czego zazdrościć, wczoraj za zadanie miałam prowadzić 2x w ciągu minimum 6a. Cały trening się na tym opierał, odpoczynek tylko w trakcie asekuracji partnera. No i po takiej 5 serii to już nawet na klamiastych drogach, w tej drugiej wstawce z rzędu, latałam 😁 🙄 Bywało lepiej 😉
szalonabibi no patrząc po twoich ocenach to i tak dziwne że nie tyjesz.


Ja od zawsze miałam taką właściwość - dochodzę do pewnego poziomu i dalej nie tyję. Bujnęło mi się przez tarczycę i ogólny dół. A teraz, jak widać, wracam do formy. Tylko chciałabym ważyć przynajmniej 3 kg mniej, najlepiej 5... A pomyśleć, że jak tyle ważyłam chciałam jeszcze mniej... Człowiek nie docenia tego co ma...
Dzisiaj od rana jest dobrze, nawet głodna nie jestem, od cholery fizycznej roboty mam... Tylko, żeby jakiś kaganiec dostać na wieczór to byłoby super.
To widocznie te oceny sobie wstawiacie jakoś inaczej niż ja. 🙂 B dla mnie 4- stan constans. Poniżej 4-ki- przekroczyłam kalorie i będę tyła. 5 i 6 - jestem na minusie energetycznym i powinnam chudnąć. Więc jakbym miała 1, 3, 4 3- to bym tyła se powoli.
Dziś calutka doba w robocie. Odpoczywam. Jutro może się coś zadzieje ciekawego w aktywnościach. A dziś- diata

Edit- waszym zdaniem na poważnej diecie redukcyjnej takie śniadanie to norma? ( Ja nie pytam np przed ostrym treningiem, kiedy wiemy że dziś w planach spalanie, tylko takie normalne śniadanie na diecie)

Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 sierpnia 2018 15:16
Dla mnie 4 to też 'constans' - czyli taki dzień, w którym nie było jakiejś specjalnej aktywności, standardowo przytrzymana miska. Ot, nie oddaliłam się od celu, ale też nie zbliżyłam.
3 i niżej to wiadomo, zawalona aktywność/miska lub ew. nadmiar grzeszków 😉 5 i 6 to dni głównie z aktywnością fizyczną (w dni treningowe siłowo, w 'nietreningowe' jak wpadnie np. basen czy koń), gdzie i dobrze przytrzymałam miskę + wodę (choć ją się staram codziennie - jakby w dzień off wypiła 1,5l wody to bym sobie 5+ strzeliła z miejsca.. ale nie umiem jeszcze aż tyle przyjąć, jakoś mnie to przerasta - ale ten 1l już jest spoko). Z założenia jeśli nie wpadła żadna aktywność fizyczna w ciągu dnia off to nie wstawię sobie 5 i wyżej, bo nie uważam takiego dnia za 'progresujący' do mojego celu (ale jest ważny dla odpoczynku i regeneracji). U mnie wyznacznikiem głównym jest aktywność fizyczna tak realnie, a nie miska (jako, że nie liczę kalorii ani makro) choć staram się jeść zdrowo i rozsądnie (a efekty z tego jakieś mam, choć powolne - za to stabilne) 🙂

Dzisiaj mam taki dzień off. I nie wpadnie żadna dodatkowa, nawet lekka aktywność + miska średnio. Dzisiaj ewidentnie mnie od wody odrzuca, bo jestem dopiero po 2 kawach, herbacie, 0,5l coli zero i.. 1 szklance wody 😵 3 jak nic, bo nie jestem zadowolona.. i jeszcze nam stołówkę zamknęli w pracy i poszliśmy do chińczyka, gdzie się obżarłam i nie jestem szczęśliwa z tego powodu. A jeszcze do mamy jadę i obawiam się, że wmusi we mnie jakiś kawałek domowego ciasta... 😜 A zapowiadał się spoko dzień.
Oceniamy się inaczej. Ale w sumie. To nie istotne. Ważne że dla wielu z nas tabelka jest skutecznym motywatorem zewnętrznym.
Ja też sobie nie umiem wstawić 5 jak nie ćwiczyłam. 4 to właśnie taki stan constans - dietowo dobrze, ale bez aktywności. Albo aktywność, ale lekko zawalona micha.
Co do śniadania na redukcji to nie wypowiem się jako ekspert tylko laik - dla mnie to dużo. Tzn jakbym miała tą jajecznicę to dorzuciłabym jeszcze pomidora i może kromkę chleba. Ale tego mięsiwa, drugiej kromki i sera pleśniowego już na pewno nie. Ale tak jak piszę nie jest to poparte jakąś dogłębną wiedzą tylko obserwacją siebie i tego, jak ja reaguje na taką ilość jedzenia.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 sierpnia 2018 15:38
tunrida, to śniadanie nie wygląda na redukcyjne, tym bardziej jako na 'poważnej redukcji'. Ot, zwykłe śniadanie (choć osobiście bym zrezygnowała z tego mięsa + jak już kanapki to bardziej wawrzywne - jajecznica sama w sobie to białkowo-tłuszczowy mix - jak się mylę to poprawiać - uczę się! 😉). Nie oceniam 0-1, bo chyba też dużo zależy jak wyglądają pozostałe posiłki.

Ale dietowo jestem za słaba, żeby oceniać innych - póki co uczę się jak wyżywić dobrze siebie. Do redukcji, takiej samodzielnej, dopiero po urlopie chcę się przymierzyć (miałam epizod redukcji jakoś 3-4 lata temu i.. zraziłam się wtedy poradą dietetyczki - chyba nawet pisałam tutaj o tym i mi odradzałyście - no... miałyście rację!). Nie chcę się zrazić przed urlopem, bo dojdzie wtedy 'presja' szybkiego postępu w lustrze/obwodach/wadze i się tylko sfrustruję (a ja frustrację przeżeram...) 🙂
No właśnie. 🙂 B ja się nadal zastanawiam, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z ludźmi. 🙂
To jest śniadanie na grupie odchudzaniowej. Ani słowa o czekającym treningu. I takich zdjęć jest multum! I MASA lajków, polubień i wspierań, że super.
Dla mnie, to takie śniadanie  ma na oko 600- a nawet 700 kcal ( jeśli jajecznica z 2 jajek) I przejdzie tylko wtedy gdy ktoś ma 3 posiłki dziennie. No nie wiem... chyba, że wszyscy jadają 3 razy dziennie.  🤔

inne foto- kolacja



Hm.. zazdroszczę ludziom, którzy na takiej diecie redukcyjnej chudną. Osobiście nie najadłabym się taką malutką ilością jedząc tylko 3 razy. Jeśli tego typu posiłki jemy tylko 3 razy dziennie, to JA byłabym głodna. Kalorii masa, a w brzuchu pusto po 2 godzinach.

Dla porównania- MOJE śniadanie- aż 400 kcal!! Tak się wydaje, ale jak się uczciwie wszystko liczy, to kaloryczne to żarcie i tyle. Te z mało, żeby się najeść, ale mam 5 posiłków + mogę dojeść za 300 kcal, więc...idzie przeżyć.



Twoje śniadanie jest najbliższe temu co ja jem. Tzn krótko mówiąc zdarza mi się jeść takie śniadanie (choć ja jem głównie owsiankę, ale w weekend czasem coś takiego sobie przyszykuje). Czasem ludzie myślą, że jak jedzą zdrowe rzeczy (albo raczej zdrowsze niż wcześniej jedli) to mogą sobie folgować i wrzucać w siebie do oporu. Same kanapki spoko, sama jajecznica z pomidorami spoko, to mięso może z jakimiś warzywami i chlebem spoko, ale to wszystko razem moim zdaniem za dużo. Co do kolacji to też jak dla mnie za tłusto, bo ryba (to chyba filet z ryby?) smażona, ziemniaki smażone? pieczone? i fasola, która jest raczej ciężkostrawna. Może ludzie tak jedzą i chudną, ja po takim posiłku przed snem obudziłabym się rano ociężała i z poczuciem zalegającego żarcia w żołądku. Ale ja też mam lekki refluks i u mnie takie coś po prostu wieczorem się nie sprawdza.
No właśnie. Dokładnie to samo myślę. Owszem..zjem czasami coś takiego, ale albo wiem, że zaraz spalę aktywnością, albo nie jestem z siebie dumna, bo nie planowałam tego i po prostu "skusiłam się i pękłam bo dobre". Dlatego dziwię się masie komentarzy pod spodem w stylu "super", "jadłabym", "smakowicie wygląda", "smacznego" itd.
Chyba właśnie ludzie się gubią i nie rozróżniają co jest "zdrowe" a co jest "dietetyczne na redukcji". Albo .. jeszcze taka opcja, że wszystkie ważą po 100 kg. Wtedy CPM jest duża i dużo kalorii można zjeść bezkarnie. Albo właśnie jedzą 2-3 razy dziennie.
No ale żeby wszyscy????
No nic. Jeszcze sobie to poobserwuję, zanim się wypiszę.
Viridia   mega mega różnica. Super Ci idzie. Trzymam kciuki.

Tak, gdybym wiedziała, że np. po śniadaniu jadę na kilkugodzinną wycieczkę rowerową albo na fitness + bieżnia, albo jakiś inny rzeczywiście spory wysiłek fizyczny, to takie śniadanie może i jest ok. Choć ja ogólnie nie wrzucam w siebie takich dużych porcji - po takiej ilości bolałby mnie żołądek. Wolałabym sobie połowę z tego zapakować do pudełek i zjeść po 2-3h. U mnie bardzo książkowo sprawdza się jedzenie mniej, ale częściej. Jak miałam okresy jedzenia nieregularnego i pochłaniałam np. 3 duże posiłki, to być może kalorycznie było ok, ale w praktyce nie wychodziło mi to na dobre. Rozciągnięty żołądek dużo częściej dopomina się o jedzenie, czasem burczało mi w brzuchu, choć nie miałam ochoty na jedzenie i wydawało mi się, że po takiej ilości, jaką zjadłam, nie powinnam być jeszcze głodna. A jak burczy w brzuchu to obciach, więc trzeba tam coś włożyć, no i dużo prościej wtedy zawalam michę.

Viridila, jakoś mi umknął Twój wpis przy tych jedzeniowych rozważaniach. Super zmiana!
Ja się nauczyłam jednego. NIE MA idealnego przepisu dla wszystkich. Wierzę, że są osoby którym pasuje jedzenie 2 razy dziennie, choć mi się to wydaje dziwaczne. Ale jeśli komuś tak pasuje, trzyma wagę, świetnie wygląda i się świetnie czuje- czemu nie.
Więc staram się nie pouczać.
Tu mnie dziwi, że pod takimi zdjęciami pojawia się z 15 polubień i z 8 komentarzy popierających. I zero krytycznych, lub choćby w takim stylu jak ja czasami napiszę "dla mnie- zdecydowanie za dużo kalorii". Aż tyle osób TAK jada na redukcji????? Stąd moje pytanie. Czy ze mną coś nie tak, czy z ludźmi.  😉

edit- viridila- jest ewidentna różnica.  😅
Dokładnie, ja mieszkałam z dziewczyną, która jadła właśnie takie ilości na każdy posiłek, z talerza obiadowego to jej się niemal żarcie wysypywało, a była przy tym bardzo szczupła. Jakby jadła mniej to pewnie byłaby wieszakiem. Więc ja też nie oceniam, bo różni są ludzie, nie ma dwóch takich samych osób. Ale jednak jakąś średnią da się wyciągnąć i wydaje mi się, że dla sporej grupy takie śniadanie to za dużo. Tym bardziej dziwi mnie poklask na grupie 'odchudzeniowej', gdzie jednak spodziewałabym się wzmożonego krytycyzmu a nie klaskania, jak ktoś w siebie wrzuca 700kcal na dobry początek dnia.
No ale może współtowarzyszkom niedoli zależy na tym, by innym nie szło lepiej niż im samym i dlatego nie pouczają i nie poddają w wątpliwość 😀
tunrida nie ujęłaś moich ocen, ale to bardzo dobrze  😁.

Od czasu jak zaczęłam się teraz intensywnie ruszać (bieganie / rolki) plus codziennie ćwiczenia na macie dziś na wadze -1.5kg. Nie wiem. Możliwe to (że to ubyło trochę z ud)?  😁 Nogi wydają mi się dużo fajniejsze, skóra się napina i nie są takie galaretowate z bezczynności. Staram się zdrowo i mniej jeść ale słodkie wpada dodatkowo, jeszcze...
A wiecie jeszcze co zauważyłam? Bo łażę po tych instagramach, fejsach trenerek i "trenerek", bikiniar startujących itp. Zauważyłam, że te które wyglądają super, to w większości do jedzenia mają stosunek- " o kurde, to już pora, trzeba coś zjeść." Jedna wyglądająca super idealnie przyznaje, że "nie ma jeszcze lodówki, bo jest na stancji, ale w sumie jej niepotrzebne, bo ona to i tak zjada głównie serek wiejski, łososia i coś tam jeszcze." Raz wstawiła fotkę pucharka lodowego i napisała "zjadłam wieczorem jako jedyny posiłek, bo, cały dzień w ogóle mi się jeść nie chciało".
Oczywiście nie wszystkie! Są takie co kochają jeść i cierpią. 🙂 Ale wiele właśnie tych najbardziej fit, to "zjada bo musi i wypada" a nie tak jak ja " cały dzień myślę o tym, co bymz jadła, co zjem, a czego nie zjem" i cierpię katusze.
Zazdroszczę ludziom którzy nie mają do jedzenia tak emocjonalnego podejścia jak ja. 🙂 Takim to łatwo!

edit- naturalsi- jeeeesu, laska!! Sorki, kajam się. Nie wiem jak to się stało! Już wstawione!!  😀iabeł:  PRZEPRASZAM  :kwiatek:
Każdy musi wypracować system, który jemu służy.
Ja do diety, na której się dobrze czuję i chudnę doszłam metodą prób, wielu i błędów też wielu.

Od stycznia schudłam 13 kg i mam około 35 cm mniej 🏇
tunrida nic się nie stało🙂.
galop super!  💃

Ubiegałam 10km ledwo i z walką o każdy krok. I siły nie mam nic. A dietetycznie dzień na 5 - mało, zdrowo i bez słodyczy. Jak się objem cukru to mi się lepiej biega, JAK ŻYĆ  👀 😁.
tunrida, takie śniadanie jak wrzuciłaś to jem ze dwie godziny przed seteczką na rowerze (tylko bez pieczywa bo zwyczajnie nie jadam). Albo jak wiem, że następny posiłek będzie dopiero koło 16, bo jestem zarąbana robotą, często fizyczną. Strava mi szacuje wtedy spalanie na poziomie 600-700kcal ale asekuracyjnie i tak biorę banana w razie odcięcia i zawsze mam w koszulce baton z węglami. Mogą się zdarzyć kiepskie warunki a wrócić do domu jakoś trzeba. Nie nazwałbym tego redukcją.
Dzięki. Czyli ze mną RACZEJ wszystko ok w tym temacie.  😉

Naturalsi wysłała mi właśnie swoją dzisiejsza 5-kę. W związku z tym powstrzymam się i nie dożrę dodatkowej kolacji. Mam już na koncie 1900 kcal a dziś dzień bez aktywności. Więc- KONIEC na dziś z jedzeniem. Jestem głodnawa, więc będzie 5 na dziś.
Polecam się na przyszłość  😁.
Ja dzisiaj pod względem jedzenia mam trochę wariacki dzień. Rano wstałam za późno więc wzięłam tylko banana i kanapki z wasa. W pracy dostałam sushi - pierwszy raz od 3 lat zjadłam 😀 Pracowałam 3 lata temu przez niemal rok w barze sushi i tak się przejadłam, że nie mogłam nawet patrzeć w kierunku ryżu i wodorostów 😁 No ale dzisiaj z braku laku zjadłam, i stwierdzam, że wstręt już mi przeszedł. W domu zjadłam tylko 2 plastry sera (chyba mi czegoś brakuje, bo jakbym mogła to bym całą paczkę zjadła) więc dzisiaj micha chaotyczna, ale kalorie ok. Ale póki co oceny nie wystawiam, bo jeszcze się z przyjaciółką na dziś umówiłam i nie wiem co się wydarzy. Mam nadzieję, że będę silna 😀
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 sierpnia 2018 19:01
Dzięki dziewczyny :kwiatek: Coś tam się staram zrobić, ale no.. uczę się 😀 Dużo łatwiej mi się ogarnąć w treningu, niż w diecie 😜

Z tym śniadaniem - jakby nie było węgli to można by pod keto spróbować podciągnąć.. ale wątpię, żeby na grupie gdzie się 'przyklaskuje' takiej redukcji to mało kto pewnie ogarnia na tyle, żeby wdrożyć dobre keto 😁 Sama chyba nie jestem zwolenniczką tego typu diet o ile ktoś ma zdrowy metabolizm, który poradzi sobie ze zbilansowanymi makro.

Mnie też się zdarzało takie śniadanie wrzucać - tj. jajecznica + jakiś boczek + kromka z warzywami (np. pasta z cukinii), ale to jak szłam na 7 rano na trening + wiedziałam że zjem obiad dopiero o 12. Ale to tak jak pisałyście - jak trzeba to się takie śniadanie je. Ale nie nazywa się tego redukcją 😉
Właśnie sobie mniej więcej wyliczyłam, że dziennie powinnam mieć ~2k kcal, a na redukcji (15-20%) 1600-1700 kcal. Prawdę mówiąc nie wiem czy zjadam te 2k 😁 Muszę sobie przez jakiś czas pozapisywać co jem i +/- ile, i zobaczyć.
Plan jest taki, żeby na wrzesień ogarnąć coś do pilnowania tętna przy bieganiu (i ew. ćwiczeniach) + po urlopie (czyli październik xD) wskoczyć na lekką redukcję. Lekką, bo na mocnej to mnie za chwilę frustracja zeżre, siły odpuszczą ect. Wolę wolniej 😉

Dzisiaj u mnie na 3. Jestem u mamy i już dostałam przed nos porcję lodów. Próbuje we mnie wcisnąć jeszcze kaszankę, kanapki lub coś tam jeszcze... i czekoladę do picia 😜 Chińczyk w pracy, lody na kolację.. stanowczo 3. Nie ma tragedii, bo ten chińczyk nie był taki zły, dobre śniadanie wpadło (lżejsze niż zwykle, na zaś :hihi🙂, fajne spacery z psami. Ale no.. końcówką nieco skopię. Raz na czas można - nie pamiętam kiedy byłam ostatni raz na 'babski wieczór' u mamy 😁

majek   zwykle sobie żartuję
18 sierpnia 2018 00:32
Hmm.. jak byłam na studiach, ważyłam 55kg (mam 176 wzrostu) i faktycznie jadłam raz dziennie .... Paczkę wafelków torcikowych... i grapefruita.  Na kolację.

Ja dzisiaj dobrze, ale nie najlepiej. Najgorsze, że w pracy przegapiłam przerwę na lunch i nie poszłam z psem na spacer. Siedziałam ciurkien przy kompie. Niedobrze.
A jak już jesteśmy przy psie, to ona też ze mną biega rano i widać jaki ma smuklejszy brzuszek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się