"Nie ogarniam jak..."

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 września 2018 16:51
Wracająć do Wiedźmina i tego ogłoszenia o nabór..

Nie ma żadnej pewności co do autentyczności tego tekstu, tym bardziej, że odsyła do adresu Gmail, który mógłby założyć chyba każdy, a sama firma odpowiedzialna za casting używa maili w domenie shepherdmanagement.co.uk lub icmpartners.com. Gdzie więc trafiają maile wysłane na podane konto Gmail?
Ascaia, szczerze to nie, nie angazuje mnie personalnie zadne z moich hobby czy zainteresowan na tyle, zeby drzec szaty o byle niepochlebne slowo 🙂 Mam na tyle dystansu zeby ogarniac, czemu moj ulubiony horror sci-fi dla kogos jest gniotem, a najulubienszy kon smierdzacym bydlakiem (i jeszcze na stope zdarza mu sie nadepnac 😁 ). O empatii i tolerancji byla rozmowa w kontekscie opinii bezposrednio o ludziach, nie o ich zainteresowaniach - i to juz jest kluczowa roznica. Acz rozumiem, ze dla ciebie priorytetem jest nie sprawianie nikomu przykrosci - problem zaczyna sie, kiedy ludziom przykrosc sprawia byle durnota.

Btw tez nie ogarniam ani Karolaka 😂 ani takich token minorities tj. wrzucania stereotypu danej mniejszosci (rasowej, seksualnej etc) dla samego wrzucenia, jak taka postac jest plaska, nudna i niepotrzebna. Tyle ze ciezko wyrokowac w sprawie filmu/serialu, ktory jeszcze nie powstal.

JARA, a najlepiej niech rezyseruje Patryk Vega, to dopiero bedzie tru slowianski film 😂
Nie ogarniam.
Poszłam dziś do sklepu dla turystów. Wiecie, spiworki, karimaty i kurtki przeciwdeszczowe. Przed samym wejściem rozłożył się Pan bezdomny. Przechodzę koło niego i czuję mocny zapach zioła. Facet prosi o pieniądze, ale ja za sam fakt palenia trawki, zbyłam go. Chodzę po sklepie, a tu wjeżdża facet na wózku inwalidzkim, taki bez nóg i kupuje śpiwór "najgrubszy, jaki ma pani w sklepie", czapki rękawiczki, koce... Wszystko dla tego bezdomnego Pana. Wydał ponad 200 funtów.
Nie ogarniam. Że inwalida sponsoruje kogoś, kto ma wszystkie ręce i nogi. Kogoś, kto jest w stanie sobie znaleźć dealera, uruchomić w tym celu kontakty i znaleźć do tego pieniądze, ale żeby się ruszyć i coś zrobić ze swoim życiem już nie może.

Ten pan na wózku to musi być bardzo cierpliwa, szczodra i kochana osoba.
ikarina, też tego czasem nie ogarniam. Ale z drugiej strony nie wiadomo, dlaczego ten koleś jest bezdomny.. może np jest chory psychicznie, może nie da się go "uratować", w takim sensie jak my to rozumiemy, że stanie się normalnym pracowitym zaradnym obywatelem. Niektórzy, a może większość zostaną na ulicy już do końca, trawka i alkohol pozwoli im nie oszaleć, a jeżeli tak, to czy takim osobom nie należy czasem okazywać bezinteresownego dobra, opiekować się nimi, w sumie tylko dlatego że też są ludźmi?
majek   zwykle sobie żartuję
13 września 2018 11:27
o rety, ikarina, przypomnialas mi cos.

W niedziele jechalam z dziecmi londynskim metrem. Nagle wchodzi koles. I zaczyna gadac, bardzo glosno:
`Ladies and Gentlemen, Musze cos oglosic`.
Bez kitu, myslalam, ze zaraz powie cos w stylu `portfele i telefony wrzucamy tutaj do plecaka` albo `mam bombe i zaraz ja zdetonuje`.
Przycisnelam dzieciaki do siebie, a on tylko skonczyl, ze nie moze znalezc pracy i bedzie mu milo jak dostanie troche drobnych.

Serio, bylam przerazona....
bobek, wiesz, bezdomnosci samej w sobie krytykowac nie bede, bo wiadomo, ze bywa roznie. Sa ludzie, ktorzy sami wybrali taki styl zycia, a sa tacy, ktorym naprawde cos sie nie udalo w zyciu I nie mieli dokad pojsc, gdzie sie zwrocic. Chociaz przyznam, ze akurat Anglia oferuje ogromna palete rozwiazan dla takich ludzi I naprawde, jak juz trafilas na ulice, to jest kilka miejsc I kilka instytucji, gdzie wystarczy pojsc, przedstawic swoja sytuacje I przy drobnym zaangazowaniu mozna znalezc dach I mozliwosc zarabiania na siebie. Pomijajac zupelnie to, ze mamy tu tez bogaty socjal, wystarczy pojsc do psychologa, psychiatry. Sama znam pare takich osob - ma depresje I dzieki temu nigdy nie pracowal, benefity pokrywaja wszystkie jego potrzeby, nie ma takiej opcji, zeby trafil na ulice.

Mnie po prostu rozwalila ironia losu w tej sytuacji. Dwoje ludzi pokaranych dosc gwaltownie przez los. I jeden postanowil sie poddac, a drugi - nie dosc, ze ulozyl sobie zycie, tak, aby zarobic na siebie I sprawiac drogie prezenty innym, to jeszcze caly czas ma w sobie taka szczodrosc, cieplo I empatie, ktorymi chce sie dzielic z ludzmi.

majek, rany boskie, wy to macie niezle w tym Londynie. Ciesze sie, ze tam nie mieszkam. Nie zdawalam sobie sprawy, ze zyjecie w takim stresie przed atakami.
majek   zwykle sobie żartuję
14 września 2018 13:32
Bywam w LND od swieta (na szczescie), chociaz sa dzielnice, w ktorych moglabym mieszkac.

Nie ogarniam, ze liczby jakie padly u nas w totolotku (national lottery) to 11  12  13  14  54  56  36
majek, bo numery w National Lottery są generowane przez komputer i to tak, żeby wypadły kombinacje o najmniejszym prawdopodobieństwie. Widzę, że ty też grasz? 🙂
ikarina, ale jak "kombinacje o najmniejszym prawdopodobieństwie"? Akurat jeśli o losowania chodzi to prawdopodobieństwo, że wypadnie 1,2,3 jest takie samo jak 1,27,99 np 😀 chyba że masz na myśli "o najmniejszym prawdopodobieństwie wybrania ich przez ludzi", wtedy można tak uznać 😉
maiiaF, tak, dokładnie tak 😉
Anderia   Całe życie gniade
15 września 2018 15:11
Nie ogarniam, że ludzie przy weekendzie jak nie mają co robić, to masowo chodzą po galeriach handlowych. Ja pojawiam się w nich tylko jak muszę (czyt. przymierzyć coś, co i tak potem zamówię przez internet). Ale ogółem nie ogarniam spędzania wolnego czasu w ten sposób zamiast na przykład umówienia się na piwo w fajnym lokalu czy poczilowania w domu nad książką  😉
emptyline   Big Milk Straciatella
15 września 2018 15:12
Anderia, każdy lubi coś innego, ot co.
Z tymi galeriami to po części mogę wytłumaczyć. My z mężem w tygodniu najzwyczajniej w świecie nie mamy, kiedy zrobić jakichś specjalnych zakupów typu odzież, prezent, etc. I to całkowita prawda. Rano szybko odkarmić zwierzyniec, szybko śniadanie i uszykować synka do szkoły, zawieźć go do, po drodze zakupy spożywka/zakupy "pro-zwierzęce" czy wet, powrót do domu i sprzątnięcie czego się da (w sensie co zdążę), podszykować obiad, szybko dać zwierzakom siano, odebrać dziecko ze szkoły, zjeść obiad, sprzątnąć po obiedzie, pomóc dziecku przyszykować się do szkoły(dopiero zaczął pierwszą klasę, więc mam nadzieje, że się wdroży i tu mi troche czasu uda się odzyskać), włączyć pranie i coś jeszcze sprzątnąć (bo to nigdy się nie kończy), znóœ odkarmić zwierzyniec, sprzątnąć u koni, poszykować co trzeba na rano do odpasu (żeby rano zdążyć do szkoły), później 0,5-1 godziny PRZERWY, dalej trzeba znów iść dać siano zwierzakom, uszykować kolacje, zjeść kolacje, sprzątnąć kolacje, położyć dziecko...  😵 to tak z większego  🤣
I dlatego CZASEM i to jest naprawdę rzadko wybieramy się do galerii. Choć i tak wracamy często rozczarowani z pustymi rękoma z i szukamy w internecie. I zmęczeni bardziej niż po porządkach z widłami w ręku. Plus ze sporym bólem głowy.  Tak wygąda z naszej strony "spacerowanie" po galerii w niedziele 😉
Chociaż przyznam, że  z jednej strony nie przeszkadza mi pomysł pozamykanych sklepów w niedziele (w tym sensie, że nie zależy mi na zakupach w niedziele). A z drugiej strony, to nie rozumiem, dlaczego zawód sprzedawcy ma być w ten sposób uprzywilejowany. Dla mnie to najzwyczajniej niesprawiedliwe, ot co.
emptyline   Big Milk Straciatella
15 września 2018 18:20
tomia, dla mnie to w ogóle gó...o nie uprzywilejowanie, bo masa osób naprawdę chce w te niedziele pracować. Nie rozumiem takich debilnych ograniczeń, a prawda jest niestety taka, że je wprowadzono nie w trosce o kasjerkę w Żabce i jej możliwość odpoczynku, a dlatego, że niedziela to powinien być dzień pański...
A ja kocham galerie za to, że mogę od razu zobaczyć / zrobić wiele rzeczy na raz. Kupić spodnie, iść na lody, zobaczyć torebki, zjeść obiad. Jeśli mam ochotę akurat poszperać w ciuchach i wybrać coś nowego do garderoby to duże centrum gwarantuje możliwość spędzenia czasu. I lubię mieć taki dzień równie bardzo co zaszyć się w lesie : ). I kiedy mieć na to czas, jeśli nie w weekend?

Kumpela pracująca w handlu wkurzona z dobrej zmiany. Zamiast wyrabiać swoją część etatu w weekendy to musi to upchnąć bardziej w tygodniu, z zajęciami na uczelni.

Dobra zmiana, nie ma co.
Były sklepy w weekend to chociaż młodego szło wyciągnąć sprzed kompa na zakupy. Bo był jakiś powód. W  wolna niedzielę młody i tak nie pójdzie do kosciola, i tak nie pojedzie z nami na rowery ani nigdzie więc siedzi caluśką niedzielę przed kompem ze znajomymi w necie. Może to o to chodziło? Żeby sobie młodzież spokojnie w necie siedziała?  😁
Pracuje w handlu jako takim i mnie cieszy, że większość niedziel mam wolnych. Mimo wszystko więcej osób mi znanych ma wtedy wolne i możemy na spokojnie planować wspólne spotkania. Jednak uważam, że powinno być to inaczej rozwiązane niż zakazy handlu.
Nie ogarniałam za to firm/stanowisk, które wymagały dyspozycyjności w weekendy czy święta. A dokładniej, że nigdy nie były one dodatkowo płatne (oprócz nocek).
Ja też pracuję w handlu i mimo tego, że moja firma dodatkowo płaci za pracujące niedziele, to pracownicy ogólnie lubią mieć pewność, że w te niedziele pracować nie muszą. Dla mnie osobiście to jest masakra, bo nie bardzo mam kiedy zrobić zakupy ciuchowe, meblowe itp. A to, co się dzieje w soboty w sklepach zakrawa o patologię (skończyłam dzisiaj pracę po 19😲0, o 20😲0 w Carrefourze kolejka była na dobrą pięćdziesiątkę koszyków). I z punktu widzenia handlowego- mimo tych kosmicznych tłoków nadrobienie strat związanych z wolną niedzielą jest prawie niemożliwe. Prędzej czy później skończy się to jednak cięciem etatów.
Dla mnie nie byłoby problemu gdyby prawo pracy dawało każdemu pracownikowi 2 wolne niedziele w miesiącu, ale sklepy byłyby normalnie otwarte. Myślę, że ludzi mających zadaniowy czas pracy jest trochę, nie dziergamy przecież tych godzin dla własnego widzimisię i czczej krotochwili. Po pracy to ja mam azymut "dom" i nie mam ani siły ani cierpliwości na wybieranie koloru i wzoru ręcznika do łazienki. Skoro zarabiam, to po to, żeby wydawać a po wprowadzeniu niedziel wolnych od handlu realnie wydaję mniej. Z jednej strony dla moich oszczędności dobrze, z drugiej chciałabym wydać a nie mam kiedy. I to często są "potrzeby pierwszego świata", ale jak mam ochotę kupić sobie telewizor 70cali, to chciałabym sobie go pooglądać w spokoju z każdej strony w swój jedyny względnie wolny dzień a nie wpadać z wywieszonym ozorem 10 minut przed zamknięciem, dodatkowo wkurzając sprzedawców. Tak, wiem, jestem rozpuszczonym dzieckiem konsumpcjonizmu, ale dobrze mi z tym; )
O, szam. I to jest właśnie cała kwintesencja tego, o co mi chodziło. Nie ma kiedy się zaopatrzyć w rzeczy inne niż spożywcze. I też uważam, że powinno to być inaczej rozwiązane niż pozamykać w niedziele i basta. No i właśnie KAŻDEMU pracownikowi powinno dawać te dwie niedziele wolne. Kurcze, ludzi do pracy jest sporo, miejsc pracy jest sporo, tylko każdy chciałby godnie zarabiać. Przypuszczam, że gdyby pensje były zadowalające i pracownicy mieli by zagwarantowany ten czas wolny(żadne przekładanie, płacenie 100% i inne wynalazki - po prostu wolne), nie było by problemu z niedzielami i obsadą na ten czas.
Ja pracując w handlu i studiując bardzo się wkurzałam na zakaz handlu. Zamiast jednej niedzieli i 8, czy 10h musiałam zrobić dwa dodatkowe dni w tygodniu, w efekcie czego wychodziłam z domu o 8 i wracałam o 22, co najmniej 4x w tygodniu, czasem 5, przed " dobrą zmianą" 2-3x. Jak już miałam czas na jakiekolwiek zakupy, a nie kupowanie bułek sprintem, to nie mogłam, bo zakaz handlu... co zabawne, przepis o 2 wolnych niedzielach był "u mnie" w sklepie i był przestrzegany, grafik się układało tak, żeby to było realne - a ja np. prosiłam o pracę w niedzielę, bo mi to na rękę było, nie byłam zatyrana po tygodniu.
Jestem też z mniejszego miasta, mam jedną galerię z 3 sklepami na krzyż, w których często są resztki. P. ma ogromny problem kupić u nas koszulę, ja też wiele razy nie mogłam dorwać nic, butów czy spodni, więc co jakiś czas jeździliśmy sobie do większego miasta na weekend i zakupy. Obecnie musimy to dostosować do wolnych niedziel, w które jest 3x taki tłum :/ Nie wspomnę o braku czasu na zakupy typu coś do domu/ogrodu, gdzie zwykle budowlane i ogrodnicze sklepy są otwarte krócej, więc nie idzie tam po pracy wejść, chyba, że biegiem...
emptyline   Big Milk Straciatella
16 września 2018 15:48
Dziewczyny, serio, to nie jest pozamykane bo biedne sprzedawczynie, tylko przez Kościół...dlatego też te sensowne rozwiązania o których mówicie nie istnieją...
Ja za to MEGA się ciesze wolnymi niedzielami, bo pracuję w handlu 🙂 w weekendy nie robię zakupów, z racji ruchomych godzin pracy mam często np.jeden albo dwa dni wolne w tygodniu, weekendów w galeriach nigdy nie cierpiałam 🙂 w ogóle jestem z tych osób bardzo niezainteresowanych snuciem się po galeriach z nudy; zakupy robię popołudniami/wieczorami, o 20😲0 w supermarketach jest juz dośc luźno w tygodniu.
a mi przeszkadza, że w niedziele są zamknięte sklepy. Tak jak dziewczyny wyżej pisały. Zakupy takie spożywcze ok jakoś się da ogarnąc w tyg, ale najgorzej jak chce iść kupić coś do meblowego, czy jakieś ciuchy. Ja w tyg nie mam czasu, bo codziennie jestem w domu najwcześniej o 18:30 i nie mam siły o tej godzinie by iśc na zakupy tylko chce zjeść obiad.
Ciuchy już dawno przestałam kupować w sklepach stacjonarnych. W większości już mam obeznana rozmiarowke więc nie muszę przymusowo wszystkiego przymierzać. Gdy trafi się niewypał to mam 2 tyg na zwrot.
Odechciało mi się biegać po sklepach, szukać swoich rozmiarów (bo tu nie mamy ale w innym naszym będą), ogarniać syf jaki niektóre bydło zostawia (a obsługa nie wyrabia się z ogarnianiem). Już nie mówiąc o uwalonych od podkładów czy szminek ciuchach. Te zamówione przez internet i tak idą z magazynów, nie trafiłam jeszcze na uszkodzone czy brudne.
No ja nigdy nie trafilam na uwalone ciuchy w sklepach co akurat mnie interesują, a u mnie cięzko ogarnąc rozmarówke, bo raz noszę XS raz S a żadko M. Plus  wróżnych sklepach różne rzeczy mi się podobają. Buty mam jedynie ogarnięte co do rozmiaru, bo i ze spodniami cięzko. I wole przymierzyć by wiedzieć czy mi w tym wygodnie i jak leży, a kupuje jak już potrzebuje ciuchów i raczej na nie czekanie kolejnych dwóch tyg.
Ogólnie jest też masakra w sklepach. Byłam w sobotę w lidlu (specjalnie poszłam tak 8:15, bo od 8 czynne) ludzi multum, połowy rzeczy nie ma i szybko szukaj coś na obiad na dziś i niedziele. Wspólczuje tym co w sobotę robią i jeszcze coś na niedz po południu chcą kupić, wolałam miec wybór, że dziś mam ochote na to to ide do sklepu kupuje i robie. Lepsze by było jakby po prostu miałbyć wolne dwie niedziele w miesiącu dwa wszystkich pracowników, tak rozłożyć grafik by każdy pracownik zawsze miał te dwie niedziele w miesiącu wolne, ale nie trzeba przez to zamykać sklepów, plus są osoby (studenci), którzy chcą sobie dorobić, a takim czymś zabiera się im możliwość.
Mnie najbardziej w ustawie o niedzielach niehandlowych denerwuje fakt uprzywilejowania ludzi pracujących w handlu. Fajnie, że pani ze sklepu ma wolne, ale w to wolne weźmie dzieci i pójdą do kina a potem na obiad do knajpy  😉 A to, że tam ktoś przepracuje cały dzień to średnio kogokolwiek interesuje.
Jestem ogromną przeciwniczką zamkniętych niedziel, bo w moim trybie pracy niedziela to jedyny dzień, który mam faktycznie wolny i chciałabym móc kupić sobie coś do jedzenia.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 12:24
Mnie zawsze zastanawia czy wszyscy pracują pn-so od 5 do 24, że absolutnie nie ma możliwości po pracy kupić w osiedlowym sklepie niczego do jedzenia ? Nawet mój facet, który pracuje 8-1 lub 6-1 nie ma problemu z robieniem zakupów spożywczych.

Mi zamknięte sklepy w niedzielę absolutnie nie przeszkadzają, właśnie te pracujące weekendy sprawiają, że nie chciałabym pracować w tej branży. Dla mnie priorytetem jest wolny weekend, właśnie wtedy kiedy moi bliscy mają wolne. W ogóle by mnie nie urządzało wolne w tygodniu. No, ale ja się nie uczę i mam zupełnie inne priorytety 😉
gdyby mój chlopak nie robił zakupów to ja bym nie miała co jeść. Pracuje od 7 do 15, odrazu po pracy jade do stajni i jezdze 3-4 konie i w domu jestem o 19-20 i raczej nie chce mi się po drodze zachaczać do sklepu, w sobote szybko wszystko wyprzedają. Byłam rano w lidlu i cięzko było dostać coś ciekawego na obiad plus kiedyś też musze zrobić porządki a niedziele wole sobie na spokojnie wyskoczyć do sklepów. Poprostu chce miec wybór, a ludzie w handlu nie pracuja 7 dni w tyg mają wolne i lepsze by było wymuszenie by każdy w grafiku miał dwie niedziele w miesiącu wolne.
U mnie w firmie ludzie pracują też w weekendy i to po 12h bo tak im grafik wypadnie i co to za sprawiedliwość patrząc na handel? Jednym daje się wolne niedziele a u innych nie.
Ja nie zamierzam kupować jedzenia w osiedlowym sklepie, bo mnie na to nie stać  😉 Przebitka cenowa w żabce czy u jakiegoś prywaciarza na dużych zakupach jest dla mnie nie do przejścia. Zresztą, jestem na takiej diecie, że w osiedlowych sklepikach niewiele dla mnie jest.
Zakupy robię jedne na cały tydzień.
Mój plan tygodnia wygląda tak - od 9 do 17 praca, powrót do domu do psa i wyjście na zajęcia (codziennie!), więc w domu jestem około 21. Nie mam tam chwili, żeby chociażby zrobić pranie a co dopiero jechać do supermarketu.
Weekendy mam wolne, ale nie da się wszystkiego zrobić w sobotę - zakupów spożywczych, innych, wyjść na pocztę itd. Ciekawiej jest, kiedy w weekend mam zjazd na uczelni 8-20 w sobotę 😉 I akurat tylko w niedziele wg. planu na ten rok będę zaczynać od 12😲0 (i kończyć o 20), więc to jest dosłownie jedyny moment, kiedy mogę jechać z rana na zakupy.
Więc tak, nie każdy ma 'momencik' w tygodniu, by wyskoczyć na zakupy. I zawalanie wolnej soboty jest mi nie na rękę, bo stokroć bardziej wolałabym rozłożyć wszystko na dwa dni.

Od października, gdy wrócę na uczelnię, to pewnie nie miałabym co jeść, gdyby nie fakt, że mój ojciec się zobowiązał do robienia mi zakupów i przywożenia do domu.
JARA, poczytaj wypowiedzi wyżej to się dowiesz.

Mnie irytują te niehandlowe niedziele. W soboty się nie zawsze wyrabiam, nie każde zakupy to 30-60 minut, nie ze wszystkim się wyrobię po pracy. Zapomnę jakiegoś składnika gdy akurat gotuję i... trzeba kombinować i szukać co jest akurat czynne. Poza tym wiele sklepów wydłużyło godziny pracy w soboty, więc na pewno panie kasjerki po takim maratonie i nawale pracy mają siły cieszyć się niedzielą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się