Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

No właśnie. To jest okropne. I też miałam wrażenie że nie panuję nad tym. Do czasu aż zapisałam się do tej trenerki. Nie chcę by po mnie jechała i ... Nagle się okazało że umiem bardziej nad tym panować niż sądziłam. 14 dni panowalam. To długo jak na mnie!
Ja mogę dużo dłużej, ale jak już ustalilysmy mam prościej bo decyduje w 100% co mam w domu. Jak są moi rodzice i coś przywiozą/ kupią to też mam dużo większy problem (swoją drogą juro przyjeżdżają).
Mnie zmotywowała wizyta w sklepach. Pierwszy raz od dawna miałam okazję polazic incos sobie kupić i z premedytacją przymierzałam spodnie. Zawsze z tym mam największy problem, bo jestem niska, tyje w dolnych partiach więc na spodniach od razu widać. I dzisiaj mierząc zgodnie z oczekiwaniami dostałam piany, w ogóle się sobie w niczym nie podobałam z wywalonym brzuchem po wczorajszych ekscesach. Mam teraz jeszcze większego kopa żeby się ogarnąć i już nie sabotować się w taki sposób 😀
vanille, oj, na mnie też zakupy działają z takim kopem... Kiedyś byłam na etapie, że ze smutku, że w mało co wchodzę to jeszcze jadłam, teraz po takich przymiarkach to chyba z 3 dni mogłabym nic nie jeść 😀iabeł:

Ja przyznaję, że na chwilę obecną głównym winowajcą u mnie jest praca. Mnóstwo żarcia, mnóstwo słodkich napojów, a jak już się trafi, że nic do zjedzenia z pracy nie ma, to kupuję jakieś grzeszki, bo "naharowałam się to mogę". Na szczęście póki co się trzymam, w pracy tylko czysta herbata albo kawa+woda, ewentualnie jakieś zdrowe sałatki czy orzeszki jeśli jem coś z pracy. Zaraz ruszam na zakupy i gotuję na jutro i poniedziałek 🏇
U mnie znowu na 4. Nie ruszam się, ale i nie żrę. Na 5 sama dieta to za mało, chociaż jem "czysto".
Że mi się nudzi, to se popiszę. Podsumowanie 2 tygodni z trenerką.
Zwracam jej honor, choć nie wiem czy mnie znów nie obsmaruje na Instagramie albo nie wywali. Bo nie stosuję się idealnie do jej wytycznych. Zdam jej raport i zobaczymy co ze mną zrobi.
Ale tak:
1) dieta 1700 PLUS warzywa więc wyjdzie mi ok 1900, może nawet 2000.
2) mam 4 posiłki a nie 5 i FAKTYCZNIE jeśli są one obszerniejsze i śniadanie białkowo tłuszczowe, to rzadko odczuwam głód.
3) widzę że jadałam za mało tłuszczy! No i oczywiście za dużo węgli. Pije ponad 2,5 litra wody. Mam baaardzo ograniczony nabiał. Jakoś to przeżyłam.
4) prawie wcale nie podjadam zakazanego, więc chudnę. A nie podjadam, no trenerka się nie pierdzieli z podopiecznymi! To mnie mobilizuje. Mam sama nie dojadać nawet po treningu 1,5 h po którym mam zrobic aeroby 30-60 minut. ( Więc wycisk niezły mi dała) jak będę głodna to mam się do niej zgłosić. Dojadłam, ale tylko po niektórych treningach i tylko z tego co pozwalała jeść.
5)  nie robię wszystkich ćwiczeń na nogi. 2 omijam, bo czuję że za bardzo pracuje przywodziciel. Ale pozostałe robie, choć z minimalnym tylko obciążeniem. Ale robię!
6) zdecydowanie ograniczyłam w bieganiu częstotliwość, dystans, prędkość. Mało tego! Potrafię sobie robić kilkuminutowe przerwy. Efekt- uda nie puchną, a od diety wręcz szczupleja. Znacznie ograniczyliśmy dystanse na rowerach i tempo na wolniejsze. Uda mniej puchną.
7) treningi które mi rozpisała i tak w większości robiłam. Ale przez te miesiące ćwiczeń samej, popełniałam błędy w trakcie ćwiczeń. Dała linki, popatrzyłam, skorygowałem i od razu czuje różnicę!
W sumie, uważam że trenerka jest ok. Polecam. Na pewno ma charakterystyczny sposób bycia. Czasami pierdzieli różne głupoty. Na pewno jest młoda i to widać.  Uważam że czasami jest malo miła, tak ogólnie. Ale uważam, że jest SKUTECZNA.

Po 2 tygodniach mam 1,1 kg mniej. W biodrach 1 cm mniej. W pasie ze 3 cm. W biuście też niestety mniej, niby tylko 1 cm, ale biust porażka. Udo mniej o 0,5 lub nawet 1 cm. Było jak na pierwszym, jest jak na drugim.

http://re-volta.pl/galeria/foto/178075

http://re-volta.pl/galeria/foto/178472
tunrida, no to super! Jak na dwa tygodnie i Twoja sylwetkę, gdzie już zostały jakieś kosmetyczne rzeczy do poprawy to swietny efekt!
Dlatego uważam że jest dobra i skuteczna. Mam efekty mimo mojej niesubordynacji. Mam nadzieję że mnie nie wywali aczkolwiek jestem i na to gotowa. Szkoda by było, no ale.. oszukiwać jej nie będę bo nie o to w tym chodzi.
Więc chyba mogę ją polecic oficjalnie jako skuteczną. Szukać na Fejsie i Instagramie  jako " ciotka Paulina". I na pewno nie robi " kopiuj wklej"

Edit- jednak mam na wadze 2 kilo mniej w te 2 tygodnie. A fota sprzed chwili. Przy okazji widać napięte przywodziciele.



15.09
meise -, vanille 4, viridila -, majek 5, szalonabibi -, tunrida 5, cierpienie 1, tereska -, maiiaF 5, borkowa 4+, naturalsi 4
Averis   Czarny charakter
16 września 2018 09:53
tunrida, ale nawet po cięższych treningach nie jesz niczego? W sensie nawet owoca?
Wyglądasz świetnie. Zmotywowałas mnie 😀
Zwykle wypada mi tak, że trening mam albo przed śniadaniem albo przed drugim śniadaniem. I jeśli naprawdę narobiłam się dużo i czuję że się nie najem tym co mam planowo, to zwiększam ilość planowego.  ( Tak jak dzisiaj. Miałam 120 gram łososia, zjadłam 150 i zamiast 150 gram warzyw to 250 gram) Raczej, jak sobie przypominam to nie dojadałam inaczej. Owoca mam tylko na drugie śniadanie i mam się tego trzymac. Dieta jest ostra i wymagająca. Ale głodna za bardzo nie chodzę, to jej muszę przyznać.

vanilee- ja w sumie Paulinę mogę polecić. Mieszane mam uczucia, ale chyba jednak jestem za. Koszt u niej to 200 zł. I to chyba jest cały koszt.
Myślę o tym . A jak z ćwiczeniami? Bo nie wiem jak by to wyglądało, czy ona wpłata moja aktywność w plan, czy każe np ćwiczyć na maszynach?
Pyta czy chcesz ćwiczyć w domu czy na silce. I jeśli w domu, to co masz do użycia. Podejrzewam że choć te gumy to warto mieć. Na pewno nie zmusza do chodzenia na siłownię choć chyba namawia. Podejrzewam że dużo latwiej na siłowni o efekt.
Ale trzeba się nastawić na mocne zmiany życiowe. Pilnowanie zakupów ( nie ma jedzenia jakiejś bułki awaryjnie czy batona). Gotowanie pudełek. Wpychanie tych treningów w plan dnia.
Pomyślę o tym. Ja w sumie dostęp do siłowni mam, ale nie wiem czy taki trening mi podpasuje. Wolę chodzić na zajęcia grupowe. No ale może warto by było spróbować, bo trzeba przyznać, że ciało to ta trenerka ma zaje...fajne. 😀
Ciało to i genetyka. A genetyke ciężko przeskoczyć. Ale obserwuje co ona je, ile je ( bo je inaczej niż każe podopiecznym, bo ma super podkręcony metabolizm, masę mięśni i może sobie pozwolić na dużo więcej odstępstw od zasad). Mimo tego je tak, jakby w ogóle ją jedzenie nie kręciło. Tak jakby jadła żeby żyć. Nijak nie widze u niej pazerności, chęci na coś, tego z czym my walczymy. I wiele osób właśnie z takimi super wysuszonymi ciałami tak ma. Treningi swoją drogą. Ale to dzięki diecie. Głównie.

Dlatego niektórzy potrafią utrzymać żyjąc ciało w takiej formie latami, a inni co jakiś czas zalewają się tłuszczem. I znika efekt. Ja muszę walczyć do końca życia. Przez pazerność.
tunrida kobieto jakie Ty masz zajebiste nogi!
tunrida jedyne co mogę powiedzieć to WOW 👍 i podpisuję się pod słowami Ramires nogi 😜
wczoraj udało mi się odkuć za przedwczoraj, jedzeniowo do wieczora zjadłam niewiele, nawet nie miałam czasu na szykowanie niczego, bo cały dzień spędziłam dość aktywnie - sprzątając calutki dom 🤣 potem wieczorem poszalałam, ale z umiarem 🤬 dziś też dobry dzień pod tym względem, za to fizycznie jestem wykończona, bo zaczął mi się okres, więc jestem totalnie nie do życie 🙄
tunrida ale super wyglądasz! Szacun za nogi! Dla mnie bardzo zgrabne. : )
Wstawiłam się niekoniecznie po to, byście pisały że mam fajne nogi ( mi się przywodziciele nie podobają, nie lubię ich) ale raczej po to, by udowodnić że da się dłubać w ciele, uparcie, dalej. Mimo że po drodze zalicza się przeszkody. I po to, by wam pokazać, że czasami warto iść po pomoc do kogoś innego. I że popełniałam błędy, motając się z tym sama. Czasami spojrzenie kogoś z boku, dobrze nam robi. Więc jeśli się motacie same i słabo idzie, a stać was na czyjąś pomoc, to może jednak warto?

Rozkłada mnie infekcja, znów. Taka szybka redukcja wiąże się ze spadkiem odporności. Jem. Znów. Celowo i z premedytacją. Trudno. Odrobię potem.
Ja zupełnie nie wiem dlaczego myślę, że ocenę wysłałam a nie wysyłam  🤔wirek:
Wczoraj znowu trója, ale dzisiaj lepiej. U mnie czwórka to tylko wtedy jak się normalnie, spokojnie ruszę. A jak nic nie robię fizycznie to nawet jak jem z sensem to jest trzy i tyle. Ale dzisiaj już mnie nie przyduszało na koniu, żebra mniej bolą to mam nadzieję, że się zmobilizuję na najbliższe 10 dni... Potem jadę do przyjaciółki i przez blisko dwa tygodnie będę się urlopować i piwkować... No i wtedy to chyba sobie przerwę z ocenami zrobię albo z góry powstawiam jedynki... Ale ja tak strasznie potrzebuję, żeby nikt ode mnie nic nie chciał...
Ja jestem wykończona. Pracowałam umysłowo całą sobotę i niedzielę do południa + miałam mnóstwo innych niekoniecznie fajnych obowiązków. Dopiero dziś po południu zrelaksowałam się na grzybach.

Dietowo nijak. Ale, że dzień dziś aktywny to dam se 4. Bo raczej nie utyłam od sosu grzybowego i dwóch ziemniaków.

Pozdro kącik.

Jutro może mnie tu już nie być, bo testuję nowego grzyba, co to go pierwszy raz w życiu znalazłam i zebrałam 😉 (przez tunridę).
Jak przeżyję to kolejne dwa tygodnie będą ostro ciśnięte, bo mój stary jedzie w delegację i będę mieć spokój z pokusami  😉

Tunrida - wyglądasz zajebiście, widać że te 2 tygodnie świetnie wpłynęło na Twoją sylwetkę. Zmotywowałaś mnie i to bardzo.
16.09
meise 4, vanille 4, viridila -, szalonabibi 4, tunrida 2, cierpienie 4, tereska -, maiiaF 5, borkowa 5, naturalsi 4
..........
Nażarłam się jak świnia, w tym czekoladowego i poszłam spać na 9 godzin. Nie liczę wczorajszych kalorii. Pierdzielę. Trudno, stało się. Na oko to z 1,5 tyś przed snem wpadło.
Ale chyba się wybronię przed infekcją.
Od dziś jadę już elegancko i znów na 100 procent.
Miałam od dziś dołączyć, ale chyba jednak od jutra pocisnę. Wczoraj wróciłam późno, nie mam nic do jedzenia, na śniadanie poleciały racuchy z lidla, na obiad też nie będę mieć czasu nic lekkiego załatwić. Po pracy dopiero wyskoczę na zakupy i na jutro już będę mieć lepsze jedzonko. Dziś jestem wykończona maksymalnie, najchętniej wróciłabym spać. Weekend spędziłam w skałach, było super wesoło, ale moje siły i kondycja nie istnieją. Nawet na najprostszych drogach potrzebowałam wielu odpoczynków, nie byłam w stanie zrobić prostych ruchów, a po kilku przechwytach wymagających odrobiny sił potrzebowałam przerwy na złapanie oddechu. Mam nadzieję że to jeszcze skutek wirusa i szybko poziom mi się podniesie, bo ciężko zaakceptować taką sytuację. To tak, jakby być w formie że bieg na 10 km nie męczy wcale, po czym mieć problem z przejściem spacerem 5 km. No ale nic to, było wesoło, odpoczęłam psychicznie, teraz odpocznę fizycznie i będzie lepiej. Noga niestety do leczenia, więc pewnie dziś skontaktuję się z fizjo czy chce sama próbować coś jeszcze robić czy mam od razu na fale uderzeniowe lecieć.
Pierwszą ocenę wyślę jutro, żeby nie zaczynać od 1 czy 2 😉 zacznę od 5!
magda, szkoda, poniedziałek to zawsze dobry dzień na start. Ale najważniejsze jest nastawienie, dobrze o tym wiem 😀 nastaw się, że jutro jest ten konkretny wtorek i ruszaj! 🙂

Kto jest geniuszem i zapomniał zjeść obiadek? Tak to ja 😵 zaraz muszę ogarnąć coś na szybko 😀
A ja dziś elegancko, zawiozłam mojego na lotnisko o 4 nad ranem, koło 8-mej dopiero usnęłam i pospałam do 10-tej.
Zjadłam owsiankę, potem zjadłam szmaciaka z pomidorami, nie otrułam się  😀

Wylazłam na bieg, zrobiłam 9,5 km po 2 tyg. przerwy (shit). Mimo porządnej rozgrzewki bardzo bolało mnie prawe kolano i w ogóle cały mięsień w prawej nodze. No ale dobiegłam. Chciałam zrobić 12 km, ale ciało zaprotestowało. Starałam się biec naprawdę bardzo wolno, żeby mi wyszło tempo 6 (miałam w głowie słowa kolebki), ale wyszło 5.44. Muszę jakoś kontrolować to tempo (i tętno), czas chyba na zegarek do biegania...

Na kolację zjadłam guacamole z połowy avo i czerstwy chleb. Teraz piję już tylko wodę.
W moim odczuciu dzień na 5.
Przez moment miałam ochotę zamówić pizzę, ale że jestem teraz samotną króliczą madką, to pewnie zjadłabym ją sama na 2 razy. Także zabiłam w sobie tą głupią myśl  👀


Mnie rozkłada. Łykam tabletki i próbuję się nie dać. Ale micha na 5. ( teraz mi szkoda wczorajszego wieczoru i az takiego pakowania kalorii w siebie, no ale cóż, było, minęło) Nie lubię chorować. Teraz mam wolniejszy tydzień, mogłabym pobiegać, a tu..infekcja. wrr
Ja dzisiaj też się trzymam. Jedzeniowo spoko, z aktywności byłam na fitnessie. Jutro też zamierzam iść. Może pogapię się z bliska na te maszyny, chyba czas zacząć je oswajać 😀
chyba czas  😉 Na nich naprawdę fajnie się ciało zmienia. 4 razy po 12 powtórzeń. Takim ciężarem, byś ostatnie robiła z wysiłkiem. Na początek lepsze mniejsze obciążenia, niż większe, bo trzeba wyczuć jak to ma być. Dasz radę.
Jedyne co mnie powstrzymuje to fakt, że nie znam się na tych maszynach. Niby intuicyjnie wiadomo, co na nich robić, niby są jakieś opisy albo można podpatrzeć innych, ale jednak wszystkie lub prawie wszystkie ćwiczenia wymagają zwrócenia uwagi na jakiś detal, ustawienie stawów, technikę etc etc. A ja takiej wiedzy nie posiadam i się boję, że się uszkodzę.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 września 2018 20:58
Wróciłam, ostatnie parę dni - zawalczę! Micha jeszcze nie idealnie dzisiaj. Ale ale.. trochę pobiegałam! 😀 Dzień na solidne 4+!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się