Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Mam straszny problem z samooceną i już sobie z nim nie radzę. Niszczy mi to nastrój, powoduje smutki albo niepotrzebne dyskusje w związku. Ciężko z tym żyć na co dzień.
Hej, hej, fin, jeżeli chcesz to odezwij się do mnie na priv, albo najlepiej na faceboku, podam Ci na priv. Ja bardzo ciężko przerobiłam temat samooceny.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 13:54
faith, usterka była, aż tak duża, że kupujący nie zechciałby tylko obniżenia ceny za auto ?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 września 2018 13:56
fin, terapia?
JARA no nie chcial wlasnie... ciezko powiedziec co to, jestem wstepnie umowiona do mechanika, zobaczymy...no nic, jakos to bedzie, kolejne kilka miesiecy bidy z nedza, trudno.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 14:00
faith, szkoda. A może podpytaj czy by go chcieli na jakimś skupie aut?
faith, a nie mozesz po prostu sprobowac sprzedac jeszcze raz, tyle, ze po nizszej cenie, z uwaga, ze jest ta usterka?
Tylko ja nie wiem co to za usterka na te chwile... nikt nie kupi auta jak potencjalnie moze byc do wymiany caly silnik 🙂
Poza tym - sprzedanie go za nie wiem - 3 tys, nie zalatwia sprawy niestety. Bo ja musze czyms jezdzic, wiec musialabym cos kupic innego - czyli musialabym sie zapozyczyc tak czy smak - jak nie na naprawe tego - to na kupno nastepnego auta.

Pokombinuje jeszcze i zobacze.
faith, życzę Ci, żeby to było coś niepoważnego.
Byłam w podobnej sytuacji, co ty, dosłownie 2 tygodnie temu. Z tą różnicą, że mój mechanik zamiast naprawić mi samochód - skasował go zupełnie (przez przypadek). Dostałam niby rekompensatę, ale była taka mała, że watpiłam, czy uda mi się cokolwiek porządnego znaleźć. Ja wyszłam z tej sytuacji tak, że po prostu ściągnęłam apkę, w której sprawdzasz historię samochodów poprzez wprowadzenie rejestracji i po prostu przejrzałam wszystkie możliwe oferty sprzedaży. Znalazłam perełkę za 800 funtów z czystą historią i zaledwie 60000 mil na liczniku (14 lat). Właściciel sam nie wiedział, jak dobre auto sprzedaje. Może to nie jest Ferrari, ale wiem, że ten samochód parę lat mi posłuży. Mało tego, on jest jeszcze lepszy, niż mój poprzedni. Udało mi się się wybrnąć bez kredytów i leasingów, których podejrzewam, że unikasz.
Mam nadzieję, że i tobie się tak dobrze ułoży.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 16:00
faith, zdziwiłabyś się ile jest ofert "sprzedam auto, kręci, ale nie odpala" albo "nie odpala" albo "po uruchomieniu silnika pojawia się kontrolka". Jestem sama na etapie szukania auta i sporo takich. Spróbuj go może tylko zdiagnozować, dowiedzieć się jaki koszt naprawy i o tyle zejść z ceny 😉
faith, zdarzaja sie blahe i dosc niedrogie w naprawie usterki dajace makabryczne objawy ze strony silnika 😉 takze bez diagnostyki nie ma co sie poddawac.

A nawet jak faktycznie silnik do wymiany albo gruntownego remontu to jeszcze nie koniec swiata, jak auto jakos rokuje to mozna zapozyczyc sie na wymiane (mialam taka przyjemnosc ze 2 miechy temu, znam ten bol), jak nie to popchnac na czesci/jako wadliwe do naprawy i coz... przy odrobinie szczescia trafisz spoko auto tymczasowe (swego czasu mielismy forda ka za 300 euro byle miec jak dojezdzac 😉 piekne toto nie jest, ale do pracy i do stajni starcza), jak nie to pozyczanie kasy na troche lepsza uzywke to jeszcze nie koniec swiata, nawet jesli doluje i wkur*ia 😉
Jakos dam rade, zawsze daje, tylko musze sie wygadac 😉
faith, wiem że to marne pocieszenie, ale nie jesteś sama :kwiatek: Moje auto wczoraj umarło w Tatrach, bez neta i z mega słabym zasięgiem. Cudem złapałam sygnał i pomogli mi przyjaciele-górale. Ale laweta była grana (nie mam assistance), teraz jest u mechanika. Nie wiem ile wyjdzie, ale na pewno poszło sprzęgło, pytanie co jeszcze bo też się kontrolki świecą. Będę musiała się jeszcze wybrać za tydzień po nie do Zakopca. Aaa i w schronisku ukradli mi fajne, firmowe spodnie. Więc weekend kosztował mnie tyle co miesiąc i na koncie krucho.

Trzymaj się kochana!
amnestria, to za Ciebie również kciuki.
No za mnie jakoś nie trzeba, teraz to nawet mnie bawi. Choć na zawody koniareczkowe już mnie nie stać 😂
No i szkoda mi tych gaci, bo fajne byly, nie da się ich już kupić 🙁
Uojeeeeesu, kobieto, to sciskam cie rowniez w chwilowej niedoli!
amnestria, faith, od teraz będzie już tylko lepiej laski!  😅 :przytul: ja od 1 stycznia zaklinam pecha (jak komuś brakuje w życiu 1pkt, 3 tysiecznych procenta, czy czegoś w tym stylu to dotyczy to mnie  :hihi🙂. Swojego pecha próbuję ignorować i jest nieporównywalnie lepiej niż przez ostatnie trzy lata. A jak jest źle to i tak szukam czegoś co jest akurat pozytywne tego dnia/w tej sytuacji,  albo sięgam do słoika z pozytywnymi z każdego dnia tego roku. Także stałe myślenie pasujące do tego wątku zamienilam na takie pasujące do wątku z powietrzem o zapachu malinowej mamby w tytule  😉
galopada, Ascaia, faith, dzięki dziewczyny 🙂 U mnie ostatnio było bardzo dobrze, więc musiało coś dupnąć. Ale wole zepsute auto niż konia 👀 tfu tfu TFU
Mi sie zepsul piesel (kasa), za posrednictwem piesela parkiet i drzwi (kasa) a wczoraj - bez posrednictwa piesela 😁 rury i pol elektryki. Jedyne rozsadne wyjscie to przeprowadzka... ze schizowanym psem, bez kasy i z magicznym dochodem, ktory jest bardzo istniejacy (i za wysoki) dla korpo mieszkaniowych, ale nieistniejacy dla kogokolwiek innego (smieciowka + staz) 😂

Znaczy humor mam wysmienity 😀 juz malo co sie moze psuc, debet jest po cos, bywalo w moim zyciu duzo gorzej, a jeszcze w weekend jade robic przy organizacji eventu w Kolonii 😀 a chata... no najwyzej pojde koczowac pod mostem 😁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 września 2018 14:44
kokosnuss, nie gadaj, że aż tak się zepsuł 🙁 Powiem Ci, że nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń 🙁
JARA, nie no, az tak sie nie zepsul :kwiatek: odstawilismy juz uspokajacze, pilnujemy rutyny, no generalnie wcielamy w zycie wszystkie zalecenia i powoli idzie do przodu. W weekend az odwazylam sie odmalowac sciany, polozyc nowa framuge, wypelnic i polakierowac parkiet etc. i poki co nie ma problemu ze zniszczeniami. Ale nie jest jeszcze ok, na pewno nie na tyle zeby myslec o przeprowadzce (bo stres dla niego, bo presja dla nas, ze nie ma prawa nic ruszyc).

No ale przeciez jeszcze bedzie przepieknie, jak i wszystko inne w moim zyciu 🙂
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
15 października 2018 19:24
Przepraszam, że się tak wtrace...
Nie daje rady, to wszystko co się działo i dzieje dalej w moim życiu doprowadziło do tego, że próbowałam się dzisiaj zabić i gdyby nie młodszy brat i szybki przyjazd karetki już by mnie nie było. Wiem, że  nie dam sobie sama z tym rady ale nie mam na kogo liczyć. Chciałabym pójść do psychiatry, ale nie mam ubezpieczenia. Poprosiłam dzisiaj rodziców żeby mi pomogli bo jestem chora a jedyne co usłyszałam to, że jestem dorosła i mam radzić sobie sama. Nienawidzę tego życia...
Naszych pacjentów bez ubezpieczenia obejmuje MOPS, podpisują oświadczenie i nie płacą. Trzymaj się laska.
Ostatnie o czym powinnaś myśleć to ubezpieczenie. Nikt nie ma prawa odmówić ci pomocy w stanie zagrożenia życia. Próbowałaś dzwonić pod numer telefonu zaufania? Może tam Cię pokierują. Trzymam kciuki!
busch   Mad god's blessing.
15 października 2018 20:13
AtlantykowaPanna, proszę nie rób sobie krzywdy  :kwiatek:. Nie daj się złamać debilom.

Możesz się też zarejestrować w UP i tak też zdobędziesz ubezpieczenie. Przede wszystkim dbaj o siebie i jakby co, to Twoje życie jest najważniejsze - nie jakieś tam ubezpieczenia.

Numer na telefon zaufania to 116 111 - możesz bezpłatnie dzwonić i pisać 7 dni w tygodniu od 12 do 2 w nocy (dla dzieci i młodzieży), a dla dorosłych - 116 123 (14😲0-22😲0). Całodobowy bezpłatny numer do centrum wsparcia to 800 70 2222.

Tutaj masz dane Ośrodków Interwencji Kryzysowej - bezpłatnej też bez ubezpieczenia: http://www.oik.org.pl/
Możesz też się zgłosić do każdego szpitala psychiatrycznego i Cię przyjmą - też bez ubezpieczenia.

Proszę zostań z nami :kwiatek:
AtlantykowaPanna, jesteś prześliczną i mądrą  dziewczyną. Miałaś trudny start w życie ale całe życie przed Tobą i dużo dobrych, fajnych rzeczy dopiero przed Tobą. Nie uciekaj przed rozczarowaniami, bólem, strachem, zwątpieniem w śmierć.. Masz jeszcze tyle fajnych rzeczy do zrobienia. A poki co, zadzwoń pod któryś z numerów które podała Busch, spotkaj się z psychologiem, idź na terapię. I zostań z nami, bardzo Cię o to proszę i z całych sił zaciskam za Ciebie kciuki  :przytul:
atlantykowa!, nie martw sie ubezpieczeniem - wszystko mozna zalatwic przez MOPS. Zadzwoń pod infolinie, ktore były wyżej wklejone - tam sa ludzie, ktorzy beda umieli Cie pokierować stosownie do możliwości Twojego miasta. Psychiatra jest do ogarnięcia, powodzenia  :kwiatek:

A kiedy karetka Cie zabrała, nie miałaś konsultacji psychiatrycznej? Jesli nie, to pamiętaj ze w kazdej
Chwili, przez cała dobe mozesz samodzielnie zgłosić sie do szpitala psychiatrycznego na izbę przyjęć. Wizyta tam, nie równa sie przyjęciu na oddział, lekarz moze udzielic Ci konsultacji i pokierować falej
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
16 października 2018 09:02
Jadę dzisiaj do szpitala na Nowowiejską. Może mi tam pomogą bo sama na pewno nie dam sobie rady tego jestem pewna. Tylko wstałam i rycze.
Wczoraj jak zabrała mnie karetka wyszłam po kroplowkach ledwo stojąc na nogach na własne żądanie bez konsultacji
AtlantykowaPanna, nie musisz sobie dawać rady sama. Idź do szpitala, nie bój się prosić o pomoc. Trzymam za Ciebie kciuki
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 października 2018 09:27
AtlantykowaPanna a z jakiego powodu trafiłaś do szpitala? Bo po próbie samobójczej nie można wyjść na własne życzenie bez konsultacji. Zatem może warto być szczerym z lekarzami? Inaczej ciężko będzie pomóc.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się