"Nie ogarniam jak..."

Nie no, mam wolne, ale czas pracy to nie pon-pt, tylko ciągle. Paskudne gastro, gdzie wolne odgórnie i wszyscy razem mamy 2x w roku 🤣
Pracy oczywiscie innej szukam powoli, ale jest masa osób, którzy się w tym odnajdują i w te niehandlowe niedziele muszą karmić tłumy kasjerów :P
budyń to jest właśnie to, co ja już podnosiłam w tym wątku. Wszyscy mówią, że przecież nie trzeba robić zakupów w niedziele, bo da się to zrobić każdego innego dnia tygodnia i nikt z głodu nie umrze, wystarczy ruszyć dupsko do 24godzinnego Tesco. Że weekend to jest do fajnego spędzania czasu, bo weekend jest dla odpoczynku i dla rodziny. No, a przecież najfajniej się odpoczywa w knajpie albo w kinie albo w teatrze albo w zoo albo w innym parku rozrywki albo w każdym innym miejscu, w którym jest się obsługiwanym przez pracujące osoby  😉
I jakoś w ich wypadku nikt nie mówi, że nie mamy prawa decydować o tym w jakie dni ktoś pracuje. To jest cholernie niesprawiedliwe.


Swoją drogą ciekawe co by było gdyby zamknąć gastronomię i rozrywkę na weekendy. Czy nadal wszyscy zwolennicy wolnych niedziel byliby tak zachwyceni odmawiając dziecku kina w niedziele.
Chociaż pewnie zaraz i tak znajdzie się grupa ludzi, która powie, że niedziele spędza na łące z książką.  🙂

Ah! Jeszcze stacje benzynowe! Dlaczego ich nie zamkniemy w niedziele? Przecież można zaplanować sobie, przekalkulować i zatankować z wyprzedzeniem!
budyń to jest właśnie to, co ja już podnosiłam w tym wątku. Wszyscy mówią, że przecież nie trzeba robić zakupów w niedziele, bo da się to zrobić każdego innego dnia tygodnia i nikt z głodu nie umrze, wystarczy ruszyć dupsko do 24godzinnego Tesco. Że weekend to jest do fajnego spędzania czasu, bo weekend jest dla odpoczynku i dla rodziny. No, a przecież najfajniej się odpoczywa w knajpie albo w kinie albo w teatrze albo w zoo albo w innym parku rozrywki albo w każdym innym miejscu, w którym jest się obsługiwanym przez pracujące osoby  😉
I jakoś w ich wypadku nikt nie mówi, że nie mamy prawa decydować o tym w jakie dni ktoś pracuje. To jest cholernie niesprawiedliwe.


Swoją drogą ciekawe co by było gdyby zamknąć gastronomię i rozrywkę na weekendy. Czy nadal wszyscy zwolennicy wolnych niedziel byliby tak zachwyceni odmawiając dziecku kina w niedziele.
Chociaż pewnie zaraz i tak znajdzie się grupa ludzi, która powie, że niedziele spędza na łące z książką.  🙂

Ah! Jeszcze stacje benzynowe! Dlaczego ich nie zamkniemy w niedziele? Przecież można zaplanować sobie, przekalkulować i zatankować z wyprzedzeniem!


O to mnie też strasznie zastanawia.

Ostatnio słyszałam w radiu, że teraz związki walczą, żeby ustawowo zakazać rozpoczynania pracy w handlu o północy po wolnej niedzieli  😀 Bo to niszczy całą ideę rodzinnej niedzieli dla pracowników 😀

Tak na marginesie u mnie ludzie pracują w systemie równoważnego czasu pracy (6x4) i muszą mieć JEDNĄ niedzielę wolną w miesiącu...
Chociaż pewnie zaraz i tak znajdzie się grupa ludzi, która powie, że niedziele spędza na łące z książką.  🙂

Nie wiem czy grupa, ale pisałam o tym. 😉


PS. Cały czas przypominam, że nie mam nic do starego systemu. Niech będą niedziele pracujące cały czas. Przedstawiam tylko inny punkt widzenia.
Ascaia, - to nie miał być przytyk, źle to odbierasz. Po prostu ja i mój partner jesteśmy na takim etapie życia, że albo praca, albo standard życia, na który się nie godzimy. Nam nawet kredytu raczej nikt nie da póki co, bo wiek, stan wolny, wkładu własnego mamy odłożone niewiele. Rodzice nam nie pomogą, auto, mieszkanie, życie idzie z naszych pieniędzy. Inaczej się patrzy jak już masz czy spłacasz swoje mieszkanie, masz to życie ustatkowane, inaczej na starcie w dorosłe życie. My nie mamy tego komfortu, więc od 2 lat nie byliśmy na wakacjach i dużo pracujemy, żeby móc sobie za jakiś czas żyć spokojniej, bez wyrzeczeń. To jest nasz wybór i chciałam pokazać dlaczego ktoś może wybierać wersję "więcej pracy", nie zawsze chodzi o pęd i najnowszego iphona. Nie szukaj tu przykrych przytyków, to raczej spojrzenie z innej strony.
Zastanawiam się, jak się czują markety np. ogrodnicze w tym nowym systemie. Dla nich niepracujące niedziele to nie jest proporcja "2 wolne dni z 30" tylko jedna czwarta dni z najwiekszym obrotem. Ja pomarudzę, że nie mogę kupić ziemi czy roślin w daną niedzielę, ale właściclele sklepu?

Są takie z natury weekendowe sklepy: markety budowlane, sklepy ogrodnicze, pewnie też meblowe. Nie wszystkie będą "złymi wielkimi sieciami", część to zwykłe małe/średnie firmy. Które dostały po głowie niezasłużenie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 września 2018 14:17
Ah! Jeszcze stacje benzynowe! Dlaczego ich nie zamkniemy w niedziele? Przecież można zaplanować sobie, przekalkulować i zatankować z wyprzedzeniem!

Teraz ja powiem, ze jest to tak głupie, że nie będę tego komentować.


Na bardzo bliskich przykładam wiem, że można mimo, że się pracuje, ma dzieci i treningi. Jak się chce to się szuka sposobu, jak się nie chce to się szuka powodu. 😉
Ah! Jeszcze stacje benzynowe! Dlaczego ich nie zamkniemy w niedziele? Przecież można zaplanować sobie, przekalkulować i zatankować z wyprzedzeniem!

Teraz ja powiem, ze jest to tak głupie, że nie będę tego komentować.


czyli pracownikom stacji benzynowych można dyktować kiedy mają pracować, bo Tobie nie chce się zatankować auta w sobotę?  😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 września 2018 14:36
Ja nie mam problemu z tankowaniem auta w sobotę, podobnie jak z jeżdżeniem komunikacją miejską czy tym, że mogę zakupy zrobić w  każdy inny dzień niż w niedzielę. Takich zawodów, które muszą być na nogach całą dobę jest wiele. Idąc tym tokiem myślenia trzeba by było odsyłać w święta strażaków do domu, a w sylwestra pracowników pogotowia. 😉 Zwyczajnie uważam, że nie fajnie jest mówić "nie chce żeby ktoś mi narzucał kiedy mam robić zakupy, to mój czas i ja chce nim dysponować, więc inni niech pracują, bo ja idę na zakupy w niedzielę".

Wracając do stacji. Wygodnie jest jak się mieszka w dużym mieście i ma się stacje czynne 24h, niestety w Polsce B czy w wioseczkach są stacje, które są zamykane po 8h pracy albo na noc. 😉 Są też przypadki, że nie działają w weekendy! Na Sycylii normalnie to funkcjonuje, ale tak, wiem, my nie jesteśmy w Palermo. To nie są rzeczy niemożliwe albo do których nie można się przystosować. Oczywiście, Tunrida dobrze napisała, że człowiek się dobrego szybko przyzwyczaja i ja doskonale pamiętam jak w niedziele wszystko było całkowicie pozamykane, a soboty były handlowe i tylko w co którąś tam można było zrobić zakupy. Następnie w każdą sobotę można było robić  zakupy, ale w jakiś krótkich godzinach. A jak nastała era marketów to zrobiło się ludziom cudownie, długie działanie sklepów i możliwość robienia zakupów 7 dni w tygodniu, teraz i nawet całą dobę. Chociaż Tesco się wyprowadza powoli z Polski właśnie ze względu na niehandlowe niedziele.

Generalnie, czy sklepy czynne w niedzielę to ani mnie to grzeje ani ziębi. Myślę, że dużo bardziej, by mnie to ruszyło gdyby ktoś na wpadł na pomysł wykluczenia również soboty.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 września 2018 14:39
A ja nie ogarniam jak można tak wszystkim butami w życie wchodzić. Co to za czasy, że trzeba się tłumaczyć, czemu praca uniemożliwiająca robienie zakupów w tygodniu jest utrudnione, albo że ktoś lubi spędzać czas na łażeniu po sklepach?  🤔
handel... sorry, ale ile ludzi pracuje w niedzielę i soboty - masa
lekarze, kierowcy, zawiadowcy, kierowcy tramwajów/autobusów, pielęgniarki, kolejarze, pracownicy elektrowni, rolnicy, pracownicy radia, tv, księża, i pewnie 50 innych zawodów... wg. mnie z 30% ludzi pracuje w niedzielę...
I jakoś się nie burzą ;-)
JARA, No i super, jak się Tesco wyprowadzi z Polski to wszyscy jego pracownicy będą mieli 7dni w tygodniu na spędzanie czasu z rodziną!
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 września 2018 14:48
Wspaniale 7 dni z rodzinę, bo tylko Tesco w tym kraju zapewniało zatrudnienie! 🙂😉
JARA no we Włoszech stacje są zamknięte w weekendy, tyle że większość jest samoobsługowych i tankować można sobie 24 godziny na dobę.

Jak świetnie zauważyłaś - jest masa zawodów, które nie mają przywileju dnia wolnego w niedzielę. Brawo. Sama zwracałam uwagę na to samo. Więc z jakiej racji kasjerka ma mieć taki przywilej?  😉 W czym jest lepsza od kelnerki? Od bileterki w kinie? Czemu jej nie można narzucić, że ma pracować w niedziele a kelnerce można, bo ktoś chce zjeść w knajpie w niedziele?
Widzę podwójne standardy mocno.




hehe.. dziewczyny, za chwilę zaproponujemy zamknąć szpiale, straż pożarną i tak dalej...  🤣
jestem rolnikiem i mnie nikt nie zamknie. chyba, że jak nie nakramię rogatych i koptnych, uciekną i nabroją, to pewnie by mnie zamknęli  😜  😁
mnie poprostu męczy jeszcze większy pęd, jaki owa zmiana wymusiła. człowiek się zrobił chyba... (brakuje mi dobrego wyrazu) sfrustrowany..?
dla mnie wystarczyło by postawić sprawę jasno: dwie niedziele każdy pracownik ma mieć ustawowo wolne i tyle. pozostaje jedynie zawierzyć pracodawcom, że by nie mataczyli i się z tego wywiązywali.. nie było by lepiej?


tomia ja nic zamykać nie chcę, bo ja uważam, że niedziela to dzień jak każdy inny i powinniśmy mieć do wszystkiego taki sam dostęp jak w tygodniu (krótsze godziny pracy - ok, bo zwyczajowo "weekend"😉. Ja po prostu próbuję zrozumieć, dlaczego ktoś uważa, że kasjerka powinna mieć wolne, ale inni ludzie nie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 września 2018 14:54
Najwyraźniej nie byłam wystarczająco bystra żeby ściągać kłódki z dystrybutorów żeby tankować.

Z kelnerką, barmanką, panią w kasie do kina również nie mam problemów. Żeby nie było podwójnych standardów powinniśmy wnosić o to żeby pracownicy urzędów pracowali również w weekendy, kelnerki nie mogą być gorsze od nich. 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 września 2018 14:56
tomia, ale to wcale nie chodzi o dobro kasjerki w tym całym zamykaniu sklepów w niedziele

Moja koleżanka na początku się cieszyła, że wolna niedziela, ale teraz stwierdza, że co jej po wolnej niedzieli, jak ma więcej pracy w tygodniu, a tak miała to wolne rozłożone na inne dni i mogła coś sobie załatwić np. w urzędzie czy na poczcie.
To tak półżartem było drogie Kobietki. Od początku mnie dziwiło, dlaczego akurat w handlu te niedziele wolne wymyślili. I...i... no i nie wiem. Wiem tylko, że zawsze będą "lepsi i gorsi". Ustawa miała chyba jakiś tam cel. Ale czy go osiągnęła? Nie wiem.
A. I co jeszcze mi się skojarzyło. Kilka razy wspominał ktoś, że w innym kraju sklepy zamknięte, że stacje benzynowe zamknięte. Ale w jeszcze innym pewnie otwarte... Nie jestem zwolennikiem takich porównań. My jesteśmy MY - Polska - Polacy. My żyjemy (w większości) tu, w Polsce.
Z imigrantami na szczęście nie poszliśmy w ślady większości i raczej lepiej na tym wyszliśmy. Więc argumet: bo tak gdzieś tam mają pozamykane do mnie nie przemawia.
Safie, racja. Z tej perspektywy racja. Wiem, że pod tym względem "lipa". Ale to nie tylko kasjerki tak mają. Panie z mops-ów (bratowa) tez ma podobne godziny. I pewnie wiele innych Pań i Panów 😉
keirashara, oki 🙂 To "mieszkanko po babci" mnie zmyliło, co do tonu Twojej wypowiedzi.
Nie chcę Cię martwić i brutalnie ściągać na ziemię, ale jeśli myślisz, że po zakupie mieszkania (nawet przy etacie) jest łatwiej, że się co roku jeździ na wakacje... 😉

safie, czy rozmowa o różnych punktach widzenia i to, że pewne poglądy / styl życia do nas nie przemawia to od razu "wchodzenie z butami"? Jejcia... to rozmawiajmy tylko o pogodzie, będzie bezpieczniej... :oczy:

infantil, ale nie ma opcji, żeby cały świat, cała ludzkość miała wszystko dokładnie tak samo. 😉 Ciekawe ile racji ma Dodofon z tym szacunkiem - może gdzieś można znaleźć statystyki jaki procent Polaków pracuje regularnie w soboty, ile regularnie w niedzielę.
Już i JARA to napisała, i ja wcześniej - jak mamy wyrównywać to wszystko powinno być otwarte 24 h / 7 dni w tygodniu. W tym np. także urzędy, szkoły. 

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 września 2018 15:37
Ascaia, rozmowa o różnych punktach widzenia nie jest wchodzeniem z butami, ale już twierdzenie "to zrezygnuj z treningu", "przeorganizuj sobie plany", "zmień pracę" (ze względu na brak czasu w tygodniu na zakupy) są wchodzeniem z butami.
Ascaia, - nie jest łatwiej, ale stabilniej 😉 I nie ma opcji, że mi Pani wynajmująca powie papa, no i nie odkładamy na wpłatę, a kredyt na auto się spłaci już. Zawsze są wydatki, ale teraz start w dorosłość, choćby przez szybujące ceny mieszkań jest zwyczajnie dość ciężki i jeśli ktoś nie ma szczęścia i nie dostanie swojego kąta od losu to lekko nie jest. Wynajem jest koszmarnie drogi.
A myślisz ze rata za dom/mieszkanie jest niska? I ze raz zdobyta praca jest na zawsze? Wiem ze tak wcale nie myślisz, wiec chciałam tylko przypomniec, ze ogólnie zeby żyć na jakimś poziomie to trzeba pozapieprzac 🙂 a jak komuś wystarcza minumum i obracanie każdych 5zl to może pracować i za najniższa krajowa 🙂
sienka, ma rację.
We mnie cały czas jest bitwa wewnętrzna.
Bo właśnie sytuacja finansowa jest taka, że 5zł obracać muszę. Nie żyję na minimum bo jednak jest pies na wet karmie, bo są konie. Ale jednak czuję się mocno ograniczona finansowo. Pensję mam niską. Dodatkowe zlecenia trafiają się co jakiś czas dając bardzo zróżnicowane zarobki.
Pewnie, że chciałabym mieć więcej pieniędzy. Więc powinnam... bardziej zapieprzać. Może znaleźć stałą dodatkową pracę, a nie tylko zlecenia. Albo zmienić pracę podstawową na bardziej intratną. I jeszcze brać zlecenia. 😉
Ale...
czy wtedy miałabym szansę mieć psa? czasowo? no raczej nie
stajnia to samo
czy tak lubiłabym swoją pracę? czy miałaby tak dobry układ pracowniczy?
czy miałabym czas i przyjemność wydawać te pieniądze co bym zarobiła?
Widzę jak mój organizm odreagowuje momenty kumulacji pracy i zleceń. Więc czy warto?
Patrzę na niektórych znajomych, czytam Was i stwierdzam, że... no chyba nie.
Szukam złotego środka.

 
I Ascaia trzymam za Ciebie kciuki  🙂 obyś osiągneła swój cel. Powiem Ci, że my też z T. szukaliśmy takiego "złotego środka". Mieć tyle i tak, aby to co mamy potrafiło się utrzymać. I coś dla nas, żebyśmy mogli żyć, nie martwiąc się, czy starczy. Plan był taki  🤣 i nadal jest... Bo człowiek do tego dąży, a aby to osiągnąć musi się nieźle nazasuwać... Wiem tyle, że jestem w dobrym miejscu. W tym, w którym chciałam, chcę i będę chciała być. Z tymi, których mam przy sobie. Ale czy znajdziemy ten złoty środek, w którym będzie można żyć na takim poziomie jaki usatysfakcjonuje i w tempie w jakim chcemy...? Czasem się udaje, wtedy jest miód. Wiem, że niektórzy mają ten luksus. Tylko każdy człowiek to taka pewna "składowa wielu okoliczności" i każdy ma ją inną 😉
Dziękuję. I wzajemnie - żeby się Wam ładnie wszystko ułożyło.

Już się w ostatnim czasie przyznawałam publicznie, że od czasów nastolatki do jeszcze kilka lat temu wstecz byłam energicznym pasjonatem-pracoholikiem. A teraz jestem w fazie zupełnie odwrotnej - wygodnictwa i lenistwa. A szukam czegoś pomiędzy.
Ale to wygodnictwo objawia się np. w tym, że bardzo chciałabym dojść do takiego stanu by móc bez wyrzutów sumienia odmówić wzięcia zlecenia, które jest upierdliwe, mało mnie interesujące, a które zabierze mi możliwość wyjazdu do stajni, spokojnej zabawy z psem i jest warte np. 300 zł. Że jak już, to robić rzeczy, które dają prawdziwą satysfakcję, poczucie "sukcesu" i/lub pieniądze powyżej tych 500 zł, a najlepiej gdyby to były kwoty czterocyfrowe. 😉
hehe, no ba. To tego życzę. Można ująć, że pragniesz tego co większość, robić coś z przyjemnością i bez poczucia "cholernego" obowiązku.. dobrze zrozumiałam? 😉
U nas marzeniem jest zysk z gospodarstwa, który pozwoli na bieżąco remontować (i to nie własnymi rękami) czy to maszyn czy budynków. Oraz żyć na takim poziomie, aby starczyło na codzienne wydatki i coś ekstra bez wyrzutów. Takie wydatki specjalne czy na dziecko, czy na męża, czy na te moje kopytne panny. Ale nie kosztem czasu, który powinniśmy i chcieli byśmy spędzać razem. 
A zmieniając troche temat w nie-ogarnianiu.
Ostatnio znów nie ogarniam, bo kolejny sezon infekcji, z którym u nas  mizernie od kilku lat  😵 juz mi pomysłów zaczyna brakować. Dziecko (a my razem z nim), od kiedy zaczęło swoją edukację (przedszkolną x 2, zerówkową, pierwszoklasową), co roku bujamy się  przez praktycznie cały rok szkolny od infekcji do infekcji. I żadne suplementy, żadne szczepionki, żadne hartowanie... zupełnie nic nie działa jak trzeba. Nie ogarniam. Staramy się małego hartować, nie przegrzewać, jak trzeba ubierać na cebulke. Dostaje szczepionki doustne. Ma podawane suplementy mające wzmocnić odporność (z zaleceń lekarza i naszych wyszukanych oraz uzgodnionych pomysłów). Masakra. Czwarty rok z rzędu łapie wszystko jak gąbka. Przynosi do domu. Choruje, a my razem z nim. Paranoja, bo zwolnienia byk nie przyjmie, w zastępstwie nikt na dzień za 10 zeta nie przyjdzie  🤣 W naszym systemie pracowym na chorowanie nie ma czasu. Nie ogarniam...  🤔
to nie jest tak, że ja nie mogę/nie chce mi się, czy mam inne rozrywki.Mogę. Mam tesco 24, mam sklepy do 21:30, czy nawet pewnie do 22:30, tylko ja zwyczajnie NIE MAM SIŁY. Robię te zakupy na siłę, bez sensu, na ostatnich nogach, bez składu i ładu. Tylko tyle. Finał jest taki, że sprzątam w niedzielę. Mnie wystarczyłoby gdyby w niedzielę czynne były inne niż spożywcze i choćby do 12. Jak mam iść na ciuchy/buty/casto z mężem i dzieckiem, to zwyczajnie jest ryk i awantura, bo wszyscy mają doość. G. z tego że zrezygnuję z przyjemności typu trening, gmeranie w butach/doniczkach/szmatach gdzie jest milion bodźców zwyczajnie jest męczące dla mnie i nie daję rady truchtem o 19 ogarnąć systemu w środku tygodnia.
nika77 masz racje, wcześniej nie musiałam się martwić i myśleć kiedy zrobie zakup (jakie kolwiek), bo jak będe mieć czas to po prostu szłam. Teraz muszę szukać czasu na to by zrobić zakupy wciskać w napięty grafik i to jest męczące i strasznie niekomfortowe, bo niedziela wtedy zostaje mi na sprzątanie w domu zamiast np na 2-3 godziny spokojnych zakupów w meblowym bądz z ciuchami w sklepie, bo w sobotę oprócz tych podstawowych zakupów z jedzeniem trzeba jeszcze wyrobić się z innymi zakupami i już potem nie ma sił na sprzątanie i tak stwierdzam, że skoro tak zrobili to ja bym wolala w niedz chodzić do pracy a we wtorek mieć wolne by na spokojnie wszystko załatwić .
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 września 2018 07:08
Ja to sie zastanawiam jak ja dawałam radę pracować jako instruktor w niedziele, skoro dla ludzi w handlu to taka trauma 😀 ale moze rzeczywiście tylko dla ludzi w handlu, bo rozrywka dalej ciśnie i nikt się nie pierdzieli. Uwazam tez, ze kluby powinny zostać zamknięte w nocy, bo kto to widział, zeby co noc pracowac, zamiast spać? Helol! Prawa człowieka!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się