Kupno konia

Piotr_48 ale po co chcesz kupić sobie psa? Po co w ogóle wszyscy ci ludzie mają psy? Przecież są koty.  😂
emptyline   Big Milk Straciatella
20 września 2018 05:48
Piotr_48, ale przy czym Ty się będziesz upierał? Że są różne konie? No są. I kuce. I osły. I muły. I co z tego?
Nooo dobrze, przerobiłyście mie . Od jutra będę skakał na moim fryziaku
Piotr_48 ale czego ty nie rozumiesz?  🤔 Każdy kupuje takiego konia i z takimi predyspozycjami, jakiego potrzebuje w zależności od tego, co z tym koniem chce robić.
Ktoś chce skakać, kupuje konia do skoków, ktoś chce jeździć ujeżdżenie, kupuje konia do ujeżdżenia, ktoś chce wozić się po lesie, kupuje terenowego miśka. Ktoś lubi hucuły, kupuje hucuła, ktoś lubi araby, kupuje araba, a ktoś inny chce mieć shire'a, to kupuje shire'a.
I to, że ktoś nie chce i nie lubi skakać, nie znaczy, że nie ma setek ludzi, którzy lubią, i że te setki ludzi chcą kupować konie do skoków.
Gdzie tu jest problem?
Tylko uważaj z tymi skokami bo może okazać się za miesiąc/dwa, że cię wciągnęły i Frydziak to będzie za mało i zaczniesz szukać prawdziwego skoczka 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2810518#msg2810518 date=1537422566]
Gdzie tu jest problem?
[/quote]

W Piotrusiu .  🤣 Kupił sobie Fryza i chce wszystkich przekonać że to najlepszy koń na świecie .  🤣 Tylko do czego ???  🙄
Smok10 do bycia fryzem 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
20 września 2018 06:54
Przepraszam, że nieprzepisowo, ale
Piotr_48,  😵
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2810523#msg2810523 date=1537422827]
Smok10 do bycia fryzem 😉

[/quote]

Do bycia znacznie lepiej sprawdzają  się , Psy i Koty  😁
Smok10 oj dobrze wiesz, o co mi chodzi. 😉
A Piotr_48 chyba się mocno... zagalopował. 😁 Ja osobiście preferuję araby nad wszelkie inne konie i za nic bym się nie zamieniła na konia jakiejkolwiek innej rasy - ale to nie znaczy, że będę namawiać każdego na świecie, żeby kupił sobie koniecznie i tylko araba. Bo to bzdura by była. Skakać też nie lubię, a nie postuluję z tego powodu zlikwidowania koni skokowych.  😂 Każdy lubi co innego i każdy ma do tego prawo, ot i tyle.
Koń to zwierzę użytkowe , więc każdemu wg. potrzeb  🤣
Chyba wsadziłem niechcąco kij w mrowisko. Moje myśli były inne.  Nikogo nie chcę odciągać od skoków notabene lugie je oglądać . Podsumowując widać że więcej jest chętnych na dzierżawę skoczka niż rajdowca niezależnie od rasy tylko upodobania właściciela
Czy ja wiem? Zależy gdzie.
Tylko matematyka tak wypada, że mieszkańców Dużych miast tez jest dużo, i zwykle bogatsi (więcej możliwości zarabiania).
Po co statystycznemu mieszkańcowi Warszawy zacny wierzchowiec terenowy? Gdy okazji do długich włóczęg brakuje?
Moza się ew. zastanawiać, czemu, gdzieś tam - w terenie, "wszyscy" mają ambicję na skoki, z różnym rezultatem.
Tu są, chyba, trzy sprawy.
1. W rekreacyjnym użytkowaniu na skoczku pojedziesz na spacer, a na nie naskakanym/łamadze skokowej - nie poskaczesz.
Czyli jakby jedna opcja więcej. Że to często niedokładnie tak, to już umyka uwadze.
2. Jeździectwo ogólnie jest dość elitarne, stąd nie dziwne, że jeźdźcy miewają Aspiracje.
A jeśli są to aspiracje do Elit (jeździeckich) to takowe Skaczą lub mają "Totilasy".
3. Łączy się z poprzednim. Parkury i czworoboki zacnie sprawdzają umiejętności jeździeckie
(owszem, portfel też weryfikują, ale zasadniczo nie da się przejechać parkuru spadając), zatem zazwyczaj (są wyjątki)
sportowcy to Lepsi jeźdźcy. Patrz - aspiracje. A każdy kto choć ciut liznął skoków świetnie zdaje sobie sprawę jak Wiele zależy od konia.
Dodaj też że każdy kto choć liznął sportu jeździeckiego zapada na ciężko uleczalną chorobę  😁

Dodać jeszcze trzeba że kiedyś można było pochwalić się willą i  pięknym samochodem a dzisiaj to już żaden wykładnik luksusu . Za to koń sportowy , który kosztuje tyle co cztery nowe Mercedesy S do tego zawodnik ( często własne  dziecko ) i koszty utrzymania na poziomie budżetu małego miasteczka , to już jest coś  😎 Znaczit , bogaty  🤣
Mam 2 konie, jednego od 12 lat, drugiego od pół roku (mam też 2 dzieci). Gdyby nie to, że moja siostra jeździ i dzielimy się obowiązkami, to pewnie nie dałabym rady tego ogarniać. [edit] i jeszcze mam 3 konia pod opieką, na którym startuję.

Myślę, że decydując się na konia trzeba nawet bardziej niż finanse brać pod uwagę swoją psychikę i oczekiwania od życia. Mi, tak jak to pisała lilid koń ratował "życie w dni, w które żyć się nie chce." Bez koni nie zmusiłabym się do uprawiania żadnego sportu (bo mnie to nudzi, tylko jazda konna mnie motywuje do ruchu), nawet mój lekarz rodzinny się dopytuje, czy nadal jeżdżę i każe kontynuować  🤣.

Mojemu 1 zwierzakowi zawdzięczam bardzo wiele, choć tak jak Ratina_Z pisała, na pierwszym koniu popełnia się wiele błędów i koń cierpi 🙁. Od 3 lat mój siwulec jest kaleką, co zimę boję się, że nie przeżyje. Meise - mi przytrafiło się to, czego najbardziej się boisz 😉. Mogłam oddać konia do schroniska, ale nie oddam, bo uważam, że za to ile mi nawoził tyłek i co musiał znosić należy mu się do końca najlepsza opieka i taką ma. BTW jego utrzymanie jest droższe niż mojego młodziaka "sportowca".

Jak to mawia mój mąż " konie to nie hobby, to choroba psychiczna",  🤣. Nigdy nie żałowałam zakupu, jak potrzebowałam czas na imprezy i koncerty to wstawałam rano o 5 i ogarniałam konia przed pójściem do pracy. Uważam, że pieniądze wydane na konie to najlepiej wydane pieniądze w moim życiu tuż zaraz lub przed tymi, które wydaje na cele charytatywne 🙂.



ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
27 września 2018 15:00
Bez koni nie zmusiłabym się do uprawiania żadnego sportu (bo mnie to nudzi, tylko jazda konna mnie motywuje do ruchu)

To zupełnie jak u mnie 😀

Z końmi jestem prawie codziennie od 1994 r.: najpierw w Danii jak mieszkałam na wsi to dzierżawiłam konia u jednej dziewczyny po sąsiedzku, potem nabyłam od niej szetlandkę która mieszkała u mnie, po powrocie do Polski w 96 r. konie na Legii, potem latem dzierżawy prywatnych koni, aż w końcu znów byłam właścicielką najpierw jednej teraz drugiej kobyłki. Nie żałuję i nigdy nie żałowałam posiadania koni ani kasy co na nie poszła ani też czasu z nimi spędzonego, bo bez koni życie byłoby naprawdę bardzo nudne a ja ważyłabym pewnie ze 100 kg.
Sprowadzał ktoś z was kiedy konie z Ameryki? Jak to wyglądało i jak przebiegła transakcja i sam transport konia?
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Dublowanie wątków
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
28 września 2018 10:30
Ja napisze inaczej. Swojego siwego kupilam w przyplywie impulsu zupelnego. Ile razy zalowalam, ciezko powiedziec, ale po trosze zaluje do dzis (mam go od 11 lat).
Kupilam walnietego, dominujacego 2 letniego ogiera z krzywym ryjem. Miesiacami walczylam najpierw o to, zeby go mozna bylo bezpiecznie i bez stresu wyczyscic, wywerkowac, wykapac, przewiezc... Potem, zeby chodzil w 3 chodach, potem zeby jednak byl laskaw na 4 nogach (preferowal na 2 machajac malowniczo przodami). Jak juz w koncu przewalczylam wszystko moglam sie cieszyc przez 2 lata fajnym, jezdnym, progresujacym koniem. Byly jakies starty, marzenia o kolejnych. Az wszystko wrocilo i kon zaczal chodzic tylem lub na 2. Walczylam, az nie polamal mnie na kawalki i nie spedzilam 2 miesiecy ogladajac sufit. Potem o dziwo jeszcze go uruchomilam, ale przy kolejnym nawrocie odpuscilam zupelnie. 7 rok leci jak siwy zre trawe. Obiecalam mu dozywocie i nawet stajnie postawilam, zeby przynajmniej zarl moja trawe, a nie blakal sie po pensjonatach.
bez koni życie byłoby naprawdę bardzo nudne a ja ważyłabym pewnie ze 100 kg.


Ha, ha, jak w zeszłym roku zostawiłam konie na 2 miesiące na Mazurach, to jak wróciły i przyszedł czas na jeżdzieckie ciuchy, w bryczesy nie mogłam się zmieścić. 
Moja przygoda z kupnem konia była tragiczna. Historia pt. "Jak nie kupować konia".
Znalazłam ogłoszenie na OLX, zapaliłam się do kupna spokojnej, fajnej, ośmioletniej klaczy. Okazało się, że kupno konia bez paszportu to rzeczywiście błąd (really?). Klacz miała w rzeczywistości koło dwudziestki, w dodatku miała tragicznie zjechane nogi, po ochwacie i prawdopodobnie z syndromem trzeszczkowym. Konia udało się zwrócić i odzyskać część pieniędzy za niego. Ale co wydałam na leki, weterynarza i postawienie jej na nogi z powrotem to moje. Nie pytajcie, głupia byłam. Mój pierwszy koń to była najtragiczniejsza decyzja mojego życia. Na usprawiedliwienie podam, że nie znałam się za grosz, a w wyborze pomagała mi osoba, która mówiła, że ogarnie temat. No i właścicielem konia był wujek znajomej ze stajni. 😀

Więc, jeśli ktoś wam mówi by oglądać konia ze specjalistą i robić badania, to je róbcie. Polecam.

Drugi koń, którego kupiłam to w ogóle inna historia. Był w typie konia jakiego szukałam, ale jakoś nie napalałam się na niego za bardzo. Zwlekałam ponad miesiąc z decyzją, w międzyczasie porozmawiałam z weterynarzem, ogarnęłam co musiałam. I tak, ot trochę na pocieszenie po pierwszym koniu kupiłam tego drugiego. Koń jest super zdrowy, bardzo towarzyski i uparty. Jest idealnym koniem-rekreantem dla nieambitnego jeźdźca który lubi pracować ze zwierzem. W obejściu, chociaż jest dupkiem, jest bezpieczny. Ciągnie mnie na finansowe dno, martwię się o tego durnia każdego wieczoru. Czy aby na pewno wszystko okej i czy bezpiecznie wcina sianko w pensjonacie. Nieprawda, że konia zawsze można sprzedać. Kasy nie mam za grosz, ale jakbym musiała się go pozbyć, to chyba zabeczałabym się na śmierć.

Z jednej strony żałuję, że zdecydowałam się na konia nie mając tak naprawdę świadomości jakie to są koszta. Z drugiej strony cieszę się jak wariat, że mam go przy sobie. Gdy wchodzę do stajni, widzę te dwa wielkie ślepia, postawione uszy i ryjek z minką a'la lama... no serce topnieje normalnie. Kocham tego świra 😀
wruda, dokładnie, te konie to swoista choroba psychiczna  😉
Bardzo dobrze mi się czyta Wasze historie.
Ja wróciłam do koni, ale... nosz nie chce mi się tuptać w rekreacji. Za 'stara' na to jestem i na zbyt wielu koniach już dupsko wyklepałam. 
Pewnie rozsądniej byłoby najpierw coś podzierżawić, a nie kupować od razu. Wpadł mi w oko jeden konio, ale z drugiego końca Polski.

Kurczę, jak byłam smarkiem to na łbie stawałam i mordowałam rodziców o tego konia (nie rozumiejąc przy tym jak gigantyczny jest to wydatek i że nas nie stać).
A teraz... człowiek haruje jak wół i składuje te piniundze, a mógłby przecież wrzucać w konia - studnię bez dna  😁
Ale fajnie się czyta Wasze doświadczenia.

Nojec   dom na skraju niczego
30 września 2018 13:59
na jakich stronach szukacie koni albo - gdzie ogłaszacie swoje konie? raczej facebook czy są jakieś fajne, sprawdzone serwisy z częstymi ogłoszeniami?
Ja kontakt znalazłam na youtube, był filmik z podanym nrem telefonu.
Czy ktoś ma doswiadczenie w kupnie odsadka? Badaliście jakoś? Można zrobić coś wiecej?
Kupiłam biegające po łące w Holandii.
Czy ktoś ma doswiadczenie w kupnie odsadka? Badaliście jakoś? Można zrobić coś wiecej?

Parę stron temu była dyskusja o kupowaniu źrebaka. Badań nie zrobi się i nie mają sensu, ale ja osobiście dobrze  bym się przyjrzała warunkom w jakich są trzymane konie w takiej hodowli i co jedzą matki. Czy jest biegalnia, czy kobyły z małymi źrebakami są wypuszczane na dwór na grudę, ile czasu spędzają na pastwisku itp. Obejrzałabym starsze rodzeństwo (jeśli jest nadal u hodowcy). Reszta to loteria.
Rentgen nie ma sensu, ale ocena postawy, zgryzu itp juz ma. Plus, jesli w papierze ma KWPN to mozna przejrzec ich ranking pod katem OCD.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
01 października 2018 06:52
Osłuchanie serca też ma sens jeszcze. Rtg faktycznie bezcelowe przy odsadku.
Pewnie jakieś podstawowe rzeczy typu osłuchanie serca można zrobić, jeśli się uda :-D. Nie wiem czy odsadek da sobie osłuchać serce i zajrzeć do buźki (to pytanie do hodowców  😉), a pytanie do wetów na ile jest to wszystko miarodajne (w tym ocena postawy).
Czy ktoś ma doswiadczenie w kupnie odsadka? Badaliście jakoś? Można zrobić coś wiecej?


ja kupiłam odsada...
wet zrobił:
1) badanie krwi ogólne
2) ogólny przegląd - czy koń jest poprawnie zbudowany (nie jest krzywy, szpotawy, zbieżny czy "francuski"😉, nie jest jakimś "krzywolem"
mi np. wet zgłosił, że koń ma bardzo rozbudowany zad oraz zad o wiele wyżej niż przód - co przy rasie AQH w starym typie nie jest niczym szokującym
3) stan kopyt - czy nie są "sztorce" (dla niektórych to nie ma znaczenia - dla mnie ma)

co do poprzedniego postu - czy odsad da się odsłuchać i zajrzeć do pyska = TAK da się, jeśli jest odpowiednio zsocjalizowany.
Ja dostałam konia, który bez problemu chodził na uwiązie, podawał i dawał sobie robić kopyta, dawał sobie bez problemu zakładać i zdejmować kantar, dawał się bez problemu czyścić i czesać. A był to odsadek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się