Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

podobno niezbędny ten miód. I zaczynasz od samego rana. Mój mąz tez twierdzi, że się nie da. 🙂
Ja widziałam czasami, że na tych pokazach, czy siedzą na widowni, czy między stoiskami chodzą
i prawie wszyscy z pudełkami i jedzą. I se myslałam, że głupki, jakby nie mogli naprawdę zjeść w domu. Okazuje się, że to zawodnicy dzien przed. I żeby wpakowac w siebie, to tak jedza i jedzą i jedzą gdzie się da. Interesujące  👀
Wichurkowa   Never say never...
24 września 2018 20:38
Jedzą dużo przed startem,to tzw "ładowanie" 😉 żeby mięśnie były bardziej nabite ;-)

Od wczoraj zaczęłam ambitnie biegać  😁 i po 2 dniach ledwo chodzę heh ale trochę mi się przybyło,a w piątek sesja więc mało czasu  😵  😂

meise bądź bardziej łaskawa dla siebie, jesteś atrakcyjną babką :kwiatek:

busch   Mad god's blessing.
24 września 2018 20:54
Co do zaburzeń. Moja trenerka pojechała na zawody wspierac koleżanke, która startowała. I nagrywały instastory na żywo. Opowiadały różne, ciekawe rzeczy. I np ta jedna powiedziała, że chodziła latami na terapię ( moja trenerka też chodzi, cały czas) i uważa, że WSZYSTKIE te zawodniczki, laski, które tak ostro walcza o swoje ciała sa zaburzone! I jej terapeutka powiedziala na koniec "Ala.. kiedy będziesz już zdrowa, to nie będziesz potrzebowała tego sportu".

Poza tym gadały fajne rzeczy. Nie sądziłam, że dzień PRZED wyjściem na scenę, laska zjada 8 torebek ryżu, z miodem, masa kajmakową, izolatem białkowym i czyms tam jeszcze. Kończy dzień z ciążą spożywczą! Miód jest po to, by ciagle być głodnym ( pewno chodzi o skoki insulinowe) Nastepnego dnia rano idzie na cardio. I do czasu wyjścia na scene, mięśnie ma napompowane ( po to są te węgle), a resztę suchą. Oczywiście dochodzi zabawa z piciem wody, potem nei piciem. Ale ja nie o tym. Te 8 torebek ryżo mnie rozwaliło! Laska wygrała 3 cie miejsce. Sucha na wiór, umięśniona. Dzień przed zjadła tyle. Dziwne...nie?


Ja się wcale nie dziwię że babki w kulturystyce muszą być trochę skrzywione. Te ich wszystkie praktyki są wg mnie chore... i bardzo wyniszczają organizm. 
24.09
meise 4, vanille 4, viridila *, majek 4, szalonabibi 3, tunrida 5, naturalsi 4, magda 5
....
bush- one uważają, że chore jest to, że koncentrują się na tym, by non stop poprawiać sylwetkę która ciągle ich zdaniem nie jest idealna. I twierdzą, że ciągle nie są zadowolone z siebie. I muszą pracować nad tym, by umieć poczuć zadowolenie z samych siebie. Bo ciągle coś jest nie tak. No i że kontrolując jedzenie, ćwiczenia, oszukują się, że kontrolują coś innego, jakiś inny poważny problem.

Praktyki są "dziwne". Tak to nazwę. Bo ja rozumiem, że ktoś nie je mięsa dla idei. Ktoś nie je nabiału czy glutenu bo mu szkodzi. Są takie osoby i wśród zwykłych ludzi. Nie chcę pisać co myślę, ale ..wiele z tych dziewczyn miało przed tą fazą zaburzenia odżywiania ( i same o tym szczerze mówią!) A teraz moim zdaniem, nadal mają zaburzenia odżywiania, tylko innego typu. Ortoreksja albo jakieś elementy z niej plus inne historie.
Ale nie mi to oceniać. Bo gdybym nie była za stara i nie miała veta w postaci męża, to pewno sama bym w to poszła jak dzik w żołędzie.  😉

I jeszcze sobie napisze, już na inny temat. Jestem z siebie DUMNA !! Udaje mi się po prostu nie jeść. Mam na myśli np te darmowe praliny w pracy. Były- nie tknęłam. Ostatnio w domu mąz kupił wiaderko lodów. Jadł- nie tknęłam. Umiem często po prostu nie zjeść i już. Przejść obok. Bez żadnych większych bólów i cierpień. Kilka lat temu- nie umiałam. Są momenty, kiedy potrzebuje, chcę i zjem. Ale w dużej mierze umiem nad tym już panować tak, jak kiedyś nie umiałam. Ale zauwazyłam, że umiem to robić, kiedy jestem szczupła i się sobie podobam. Mam wtedy motywację, by nie popsuć. Tak samo z ćwiczeniami. Jeśli jestem aktywna, czuję się super, chce mi się ćwiczyć co dzień. Bo czuję jakie to ciało jest sprawne i zarąbiste. Jeśli się zasiedzę z kilkanaście dni, ciężko podnieść tyłek z kanapy.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 września 2018 09:14
Czasem was czytam, ale wciąż nie mam czasu i siły dołączyć  😵 Muszę się zebrać w sobie, bo czuję się i wyglądam jak nalany słonik...

Tymczasem, możecie mi polecić jakąś aplikację przypominającą o piciu wody?
Lotnaa na litość, jesteś młodą mamą! Nie napinaj się niepotrzebnie :kwiatek: :kwiatek: Jak Cię znam to jeszcze chwila i będziesz śmigać po górach 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 września 2018 09:49
tunrida, wszystko jest groźne jak zaczyna byc obsesją. Ortoreksja, fitoreksja są dodatkowo bardzo podstępne, bo człowiekowi się przecież wydaje, ze to zdrowy tryb życia, ze robi dla siebie dobrze, ze jak ćwiczenia, sport i dieta mogą byc niebezpieczne? A potem się robi dramat.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 września 2018 12:19
Jak Cię znam to jeszcze chwila i będziesz śmigać po górach 🙂


Tia, pewnie z dzieciem przy cycu  🤔wirek:
No właśnie nie mogę się napinać, nic a nic. Dupa blada - chciałam chociaż zacząć od jakiś lekkich ćwiczeń siłowych, a spontanicznie wysiadło mi kolano (pojęcia nie mam od czego, bo ja nic nie robię  🙄 ). Podciąganie itp (czy raczej wiszenie) też odpada, bo dorobiłam się łokcia golfisty i boli przy najmniejszej pierdole  🙁
No w lepszej formie to ja byłam z dużym ciążowym brzuchem niż teraz.
Hej, co to za podejście 😉 Zaraz siądę i przetrzepię wszystkie Twoje posty. Bo pamiętam, że w pierwszej ciąży i bezpośrednio po, mówiłaś DOKŁADNIE to samo.  Z łokciem golfisty uważaj (jesteś pewna, ze to ł.g.? miałaś diagnozę? :kwiatek🙂 można sobie paskudnie zaszkodzić 🙁

Forma wróci 😀 Raz zbudowana, odbudowuje się szybciej :kwiatek:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 września 2018 13:01
Nie miałam diagnozy, poza tą stawianą przez mojego "specjalistę od wszystkiego" T, i wujka googla, ale to dość oczywiste raczej. A trochę mi głupio iść do lekarza i dupę zawracać. Chyba tak trywialne czynności jak noszenie dzieci mi zaszkodziły  😡

Dla rozluźnienia - numer 6 wygrał  🤣
Idź do fizjoterapeuty! Noszenie dzieciaków to duże obciążenie, łatwo o przeciążenia. I serio - będziesz szybciej latać po górach niż myślisz.

Ja dziś żrę krówkę. Jeden dzień mnie nie zbawi. Zawaliłam dziś żywieniowo, choć na 2 śniadanie zjadłam owoce i krówkę i nic więcej, a reszta posiłków (prócz podjadania krówki) jest git (zdrowe i odpowiednie porcje). Krówka jest pyszna ale obrzydliwie słodka, więc nie zjem jej i tak aż tak dużo.
Widziałam te krówkę więc cię rozumiem. Ale wiesz że to ZUO. Więc przestań od jutra. Zdecydowałam że dziś po poradni idę pobiegać. Bo jutro rano o świcie to ma być 5 stopni. Nie chcę być chora więc jutro zrobię trening a pobiegam zaraz.
Lotnaa, eeej łokieć golfisty to poważna choroba (choroba? nie wiem czy to dobre słowo), przewlekła i podobno w sumie nie do wyleczenia (tzn zawsze wraca).
Ja też się tak kiedyś zdiagnozowałam, się okazało, że żaden golfista czy tenisista tylko naderwany triceps. Po 2 miesiącach byłam zdrowa. Diagnozowanie przez neta to wiesz 🤬 A zgadzam się z magdą, noszenie dzieciaków to extra przeciążenia. Zadbaj o siebie! :kwiatek: :kwiatek:
Averis brawo  😅    jakie plany na sezon jesienno-zimowy 🙂

Ja w niedzielę klepnęłam dyszkę na zawodach, to moje pierwsze 10km od kwietnia...  😁  wiec tempo 5:45min/km całkiem mnie zadowala, biegło mi się naprawdę lekko 🙂 chociaż do 45min na 10km jeszcze droga daleka  🙇
Wczoraj byłam na pierwszym treningu grupowym z moim nowym trenerem, który jest vice mistrzem Polski na 1500m i halowym mistrzem Polski na 3000m  🙇  stresowało mnie to strasznie, ale w rezultacie gość jest mega spoko i mega wyluzowany, a do tego zaangażowany - dostałam sporo cennych wskazówek, mimo że było nas ok.15 osób 🙂
Jestem pozytywnie nastawiona iii mega zmotywowana  🏇
meise bądź bardziej łaskawa dla siebie, jesteś atrakcyjną babką :kwiatek:


Jestem łaskawa  :kwiatek:
Jakbym się zarzynała, to już dawno bym wyglądała jak chcę (-:

A tak...
Zeżarłam na kolację pizzę. Całą. Sama. O i tak... Ale popiłam ją tylko zieloną herbatą  😉
Zauważyłam, że jak pracuję nad tłumaczeniami to dużo bardziej wytężam mózg = robię się strasznie głodna. I dziś właśnie miałam taki dzień, że po swojej pracy naparzam jeszcze tłumaczeniem (chciwa baba z Radom...Rz-wa ze mnie), a potem robię się głodna jak wilk  🙄 No i zamówiłam tą pizzę. I wpadła jak do studni. Co gorsza nie poszłam biegać, a pogoda była przecudowna... Smutek i żal.
Czuję jak moje nogi i dupa puchną.
Mam teraz od cholery tłumaczeń. Zastanawiam się co podżerać w trakcie, żeby na koniec dnia nie żreć jak wieprzek... Jakieś owoce? (byle nie suszone, fu).

kolebka, moim marzeniem jest póki co 10 km poniżej 50 min. 45 brzmi jak lot w kosmos  😜
Meise,  wysiłek umysłowy jest dużo bardziej wymagający energii niż taki mięśniowy 😉 ja na każdym szkoleniu czy kursie, gdzie prze z 8h muszę być na maksa skupiona i przetwarzać masę informacji, zjadam ogromne ilości jedzenia, mam często ochotę na coś słodkiego. Jak się uczyłam na studiach to jadłam 3 kolacje 😀 dojadałam też orzechami, czasem owocami.
25.09
meise 3, majek 4, tunrida 5, szalonabibi 3+, naturalsi 4, magda 1
.....
Mam okres. Jestem spuchnięta i ciężka. Ale wczoraj po pracy zrobiłam 10 km a dziś rano zrobiłam trening. I znów mnie gardło zaczyna próbować drapać. Normalnie zależność wprost proporcjonalna do minusa energetycznego.
Meise,  wysiłek umysłowy jest dużo bardziej wymagający energii niż taki mięśniowy 😉 ja na każdym szkoleniu czy kursie, gdzie prze z 8h muszę być na maksa skupiona i przetwarzać masę informacji, zjadam ogromne ilości jedzenia, mam często ochotę na coś słodkiego. Jak się uczyłam na studiach to jadłam 3 kolacje 😀 dojadałam też orzechami, czasem owocami.


No dokładnie mam tak samo... potrafiłam całymi dniami siedzieć w stajni i ciężko zasuwać i nie być głodna. A teraz jak siedzę na tym wszystkim, to aż mnie ssie...
Orzechów raczej podjadać nie będę, za bardzo kaloryczne  👀
W sumie nie mam pomysłu, co można podjadać oprócz słonych/słodkich przekąsek  🙄
Z owocami u mnie ciężko, bo mam dwa wolnobiegające zające i jak tylko wywęszą, że jem coś słodko-soczystego to wskakują mi na głowę (dosłownie)  😁

Ja dziś idę biegać ze śwogrem. W końcu!
U mnie wczoraj tak między 3 a 4, ale zapomniałam wysłać  😡
No i jutro wyjeżdżam więc się na mniej więcej dwa tygodnie wypisuję, bo nie zamierzam się przez ten czas zastanawiać co i jak jem i piję. Mam nadzieję, że nie odrobię tego co zyskałam (niedużo, ale zawsze) i wyluzowana i wypoczęta wrócę i zacznę tak jak powinnam od początku.
Tak sobie was czytam od pewnego czasu i stwierdziłam, że może warto się w końcu odezwać skoro już wzięłam się za siebie.

Tutaj jest ładnie w dwóch artykułach rozpisane to co analizowałyście stronę, dwie temu - zależność między aktywnością fizyczną, a odchudzaniem, wniosek z tego taki że bez diety nic się nie da zrobić https://drive.google.com/open?id=1gEh1DmaX8dDr9m_6lWLV05mo0PGS61T3

Ja jak po wakacjach ledwo się dopięłam w swoje moro stwierdziłam, że to ten czas nastał, jednak 8 dni picia i przegryzania boczku w wakacje, zmiana trybu pracy na siedzący i zżeranie fast foodów podbiły mi wagę do 65 co przy wzroście 156 cm jest wagą co najmniej żenującą. Od 8.09 zaczęłam dietę tzw. paryską - pierwsza dieta w moim życiu. Na razie odnotowuje pełen sukces. Od sierpnia próbowałam zrzucić wagę biegając, ale to raczej nie moja bajka, tj kondycje fajnie sobie wyrobiłam, ale potem przez 2 tygodnie byłam chora, a następne 3 tygodnie kaszlałam, więc dałam sobie spokój - teraz to już w ogóle zimno i okropnie.

Ale w międzyczasie ze zżerania paczki ciastek dziennie przeszłam na 0 ciastków i innych, fast foody mi się przejadły, imprezy reko i wakacje się pokończyły więc już tyle nie muszę pić + chleb odstawiałam stopniowo, ale nieświadomie od lipca. Jak tylko przeszłam na dietę składającą się z 3 faz to nie czułam takiego parcia na jedzenie, pierwsze dni były słabe, ale potem luz, z małą przerwą na weekendowe picie, chipsy i smalec trwam do dzisiaj. Czuje się świetnie. Biorąc pod uwagę jak skomponowane są posiłki już nie czuje potrzeby jedzenia tyle (dłuższe uczucie najedzenia), zjadam mniej, a czuje się full. Jedyne z czego nie potrafiłam zrezygnować to red bulle, ale i tak daje radę. Mam nadzieję, że wytrwam do końca, ale już czuje zmiany jeżeli chodzi o podejście do jedzenia, kiedyś jak wracałam głodna jak wilk to zjadałam konia z kopytami, teraz porcje wg przepisu i jest okej, a do tego bardzo, bardzo smacznie 😀
Jedynie siedzenie w domu mi nie służy, bo za blisko do jedzenia, na mieście mnie zupełnie nie ciągnie do knajp, maka czy hot dogów.

A więc jem mniej, smaczniej, trochę chudnę i czuje się o niebo lepiej, przede mną długa droga, ale jakoś czuje, że wytrwam 😀

😅 😅 😅
Meise dyszka poniżej 50min jest do zrobienia 🙂 w marcu tyle klepnęłam, coś koło 49min. Fakt, że byłam już wtedy cztery miesiące w treningu (minus dwa tygodnie na odciążenie łydek), ale nie jest to jakieś WOW. 10km w 45min albo ba! 40min to już jest coś  🤔wirek:  😁
Planowałam dziś wspin a że się nikt nie znalazł do pary to się nie zmobilizowałam 🙁 ziiimnoooo! Jedzeniowo też bez szału, ssie mnie, mam chęć na nie to co powinnam... waham się między 3 a 4, ale chyba jednak 3 bo krówki trochę zjadłam i podwieczorek taki se.
Wichurkowa   Never say never...
26 września 2018 20:36
Ja ostatnio zaczęłam biegać i wszystko mnie zaczyna boleć haha biodra i lewe kolano.. Nie wiem chyba to już SKS..  😁
Ale nie ma to tamto jak się dobiło do 60 kg  🙄
Dzisiejsze fot..
wichurkowa, ach ten brak formy  😁 a na serio, to wow, sztos nawet po powrocie  😀

kolebka, ja póki co nie biegam nawet 5km w tempie 5. Pewnie jakbym miała jakąś normalną trasę bez ulic i świateł, to moooże. Dziś byłam ze szwagrem i ogólnie bez świateł wyszłoby nam 5.20. Zrobiliśmy piątkę 🙂

Oceniam się na 4. Dietowo bardzo średnio. No ale dobrze, że chociaż aktywność jakaś była...
Mój trener namawia mnie na powrót na siłownię. Niestety, czasu brak.
Siedzę "po godzinach" i tłumaczę jakieś porąbane rzeczy, gdzie nie raz pół strony mi schodzi 2h.
26.09
meise 4, magda 3, tunrida 5
.......
Zrobiłam swoje 10 km. Idę do roboty na 24 h. Pudełka gotowe ( robiłam wczoraj po 21😲0. Bo do 20😲0 w pracy, po pracy na zakupy, po zakupach gotowanie na dziś). Jestem dzielna, że ogarniam to wszystko. Muszę mniej biegać i wolniej, bo znów przybierają.
Ja dziś zrobiłam 6km o świcie, bo musiałam odstawić auto do mechanika w miejscowości obok i musiałam jakoś wrócić. Więc stwierdziłam, że pobiegnę  😁
W ogóle ostatnio różne sprawy załatwiam biegusiem. Np sprowadzenie auta z rynku po weekendowych wojażach. Taxa na rynek = 40 zeta, bieguś = 0 pln  😀
Jestem rekinem oszczędzania  😎

Niestety zawaliłam śniadanie, bo wpadło pół pizzy z wczoraj, którą szwagier miał zabrać do roboty... i zostawił  🤔
No ale lepiej tak, niż na wieczór. Spalę to przez cały dzień.
ja miałam 3 jajka gotowane. Do tego mini marcheweczki z fasolką szparagową - z mrożonek, uduszone a potem podsmażone na małej ilości tłuszczu z przyprawą do kurczaka i ketchupem. Szczyt moich możliwości kulinarnych.  😁
No, powiem Ci, cytując klasyka - "no tak średnio bym powiedziała, tak średnio"  😁

Ja już będę dzisiaj grzeczna.
I tak do przyszłego tygodnia.
Patrzcie gdzie jadę next week.... powiedzieć, że się JARAM, to GRUBE niedopowiedzenie  😜 😜 😜

https://www.facebook.com/events/1776354915728346/

Ja po prostu już gryzę kable. Tak bardzo, bardzo potrzebuję czegoś takiego. To będzie RESET totalny.
Dawno się na nic tak nie cieszyłam  🙂 🙂 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
27 września 2018 08:53
ja wczoraj dalam ciala wieczorem, wscieklam sie na meza, wypilam za duzo wina i poszlam na spacer z psem na ponad dwie godziny.
A jak wrocilam to prosto do spania. Nie wrzucilam oceny, bez sensu.
Chociaz rano biegalam.
Biegam w sumie codziennie, ale malo. W niedziele ide na kosza z kolegami z roboty.
podwyższyłaś kaloryczność, prawda? A coś Ci się zmienia w ciele? Bo w zasadzie to uczciwie jedziesz z tym koksem.

meise- ze mnie kucharka jak z koziej du*y trąba. 🙂 I do tego nie mam czasu na gotowanie. I nie lubię! W weekend zrobię sobie coś smaczniejszego. Coś wymyślę. Fajnie, że sobie odpoczniesz gdzieś tam. Odpoczywaj. To wazne. 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się