hucuły.

PNH - jak każda szkoła czy kierunek w jeździectwie ma swoje lepsze i gorsze wydania, zależy kto i co z danej wiedzy przyswoi i jest w stanie poprawnie zastosować w pracy ze swoim koniem. Mój Gagatek - tytułowy Spartan (choć link do książki został usunięty, rozumiem, więc wspominam, o którego to konia chodzi) - też dzięki naturalnym metodom zmienił się ogromnie, a przede wszystkim, zmienił swoje podejście do człowieka, do pracy, chyba nawet do innych koni. Tyle że narów pozostał... I o tym, między innymi, piszę w swojej książce. Nazwisko Pata w tytule, oczywiście, sugeruje, że pracujemy ze Spartkiem naturalnie, ale - jak się przekonacie, jeśli będziecie mieli okazję zajrzeć do książki, podchodzę do wielu spraw "okołokońskich" z przymrużeniem oka 🙂 i ogromnym dystansem...
Marysia550- zrobiłem kurs pracy z młodym koniem ( dużo) mi dał i to było w bieszczadach na hucułach takrze poznałem ich charakter i upór.
Clarice sprawdzałem ,,swojego,, koleżanka również instruktorka sprawdzała swojego . A dopiero w domu wyszły ich problemy. Kumpela zwruciła ,,swojego,, tydzień po jak staną demba przy czyszczeniu a mój w pojedynkę to się ze stajni nie ruszył nie mówiądz o monerzu czy terenie.
Fatalita nie wrzucam wszystkich dojednego worka bo poznałem dwuch w Odrzechowej są wporzo a nawet na Ukrainie gdzie byłem na kursie młodych ,,koni,, hucułów było spoko. Widać ten Gość z pod Komańczy zabardzo eksploatował konie a mniej poświęcał czasu na pracę indywidualnie z koniem .
No sorki, ale jak Ci koń nie chce ruszyć to nie umiesz jeździć. A co do dęba - moja też stawała i przestała. Koń to nie robot, ma ofawo miec wlasne widzimisię 🙂
dea   primum non nocere
04 października 2018 21:27
Pan Roman może? Widziałam u niego "zajeżdżanie"...
Czytam i czytam na tym forum i się wystraszyłam. Właśnie kupiłam dwie klaczki hucułki 7 i 8 miesięczną. Niedługo je do siebie transportuję . Wygląda na to że mogę sobie nie poradzić. W razie czego znacie kogoś z okolic Białegostoku kto zna się na wychowywaniu hucułków?
Olimpia82 Z góry nie ma co zakładać, że sobie człowiek nie poradzi 😉 Hucuł hucułowi nie równy. Po prostu nie możesz dać sobie wejść na głowę i tyle 😉

Piotr_48 Nowe miejsce dla konia zazwyczaj jest stresujące. Może w ten sposób to okazały? Lub wykorzystały braki człowieka. Sory, ale dla mnie to, że ktoś jest instruktorem nie jest jakimś wyznacznikiem umiejętności i wiedzy, zwłaszcza teraz 🙂
dea   primum non nocere
05 października 2018 09:17
Ja tylko dodam, że widziałam "indywidualną pracę z koniem" i "zajeżdżanie" w pewnej huculskiej stadninie w okolicy Komańczy. Pan zaplanował rajd, jak mu się ludzi zjechali, to rozdzielił konie - najpierw starsze, kiedy te się skończyły, powyciągał surowiutkie dwulatki. Siodła na nie jakieś wylosował (podczas rajdu kilka się obtarło, kilka odbiło). Ludzie z przypadku powsiadali i zajeżdżali metodą, że koń za stadem idzie, a coś mu się na grzbiecie telepie. Od razu na start dostały rajd 5 dni po 50+ km dziennie jako pierwszy kontakt z człowiekiem na sobie, siodłem, ogłowiem. Niektóre dawały radę, ale jeden np. ze stresu się położył po około godzinie, leżał i dyszał... Szczęśliwie wrócił do domu, pan prowadzący oddał swojego i przez jedną dobę biegł, potem mu się upiekło: jedna z uczestniczek zgarnęła dość poważnego kopa i zrezygnowała, jej koń wrócił do puli.

No, gdyby stamtąd konia kupić to nie wiem czy by nie był pół dziki. I to nie dlatego, że hucułom coś dolega. Niestety tak są tam traktowane.
Na pewno bym założyła, że takie hucuły z połonin są surowe. Kiepskich nawyków i lęków też mogą trochę mieć. Powiedzmy sobie szczerze, poza przypadkowymi ludźmi na rajdach nikt na nich nie jeździ, a na pewno nie regularnie. Gdybym kupowała jakiegoś, szukałabym surówki autentycznej, niewsiadanej, nieruszanej, z połoniny właśnie. Nasz miał taki być (choć nie z połoniny, a z podwarszawskiej łączki), ale go wbrew naszej woli zajeżdżono (bo niby ktoś inny miał go wziąć - w końcu nie wziął). Żaden z tego zysk, długo trwało odbudowanie pozytywnej reakcji na siodłanie i kiełznanie - łatwiej by było z surowym. Do tego ma na odcinku lędźwiowym kręgosłupa "pamiątkę" i efekt tego, ciągnie tylnymi nogami po ziemi.
Zgadzam się całkowicie z Dea. Lepszy całkiem surowy koń, niezepsuty, niż byle jak zajeżdżony. A niestety większość koni sprzedawanych "po taniości" w wieku kilku lat to konie zajeżdżone metodą "na skróty", a uraz do człowieka i do pracy pod siodłem w koniu pozostaje nieraz do końca życia. O problemach zdrowotnych już nie wspomnę. Najbardziej podejrzane, z dzisiejszego punktu widzenia, są dla mnie ogłoszenia o sprzedaży hucuła w sile wieku przez ośrodek rekreacyjny. Dobrych koni, co mają poukładane w głowie i są w dobrej kondycji fizycznej, szkółki się nie pozbywają. I w cuda już nie wierzę. Tak że - to warto mieć na uwadze. A kupić naprawdę surowego hucuła z dobrej hodowli i następnie, powoli i na spokojnie, pod okiem dobrego trenera, zaczynać pracę z koniem - z ziemi i pod siodłem. I będzie bez niespodzianek - nawet z hucułem 🙂
Z jednej strony się zgodzę z przedmówczyniami, z drugiej nie... Ja wzięłam , surowiznę, czysta biała kartka, ze szlachetniakami fakt, lepszy start z surowym niż popsutym ale hucuł? W obsłudze anioł. Fakt, błąd, dorosła, 5cio latka... naście pierwszych jazd (kiedy na lonży chodziła z siodłem na głos) dęba, z zadu, dęba z zadu i tak do utraty sił, potem z jeźdźcem na grzbiecie dęba, z zadu i ruuuura do koni, płotów na nią nie było. Opłacało się.... teraz do dzieci tutptuś, z lepszymi jeźdźcami fenomenalnie współpracuje, terenie w ogień pójdzie. Ale 4 lata solidnej roboty i żadnych ustępstw, pozwoleń na najmniejsze niesubordynacje...
Ja kupilam dwa hucuły " nie teges" - pierwsza "Pani, ona albo nie chce ruszyc albo rzuca się galopem"(5 lat) druga " do niej lepiej z siodlem nie podchodzic"(10 lat) - ta pierwsza w tej chwili zasuwa w rekreacji w pewnym osrodku jezdzieckim (właściciele są bardzo z niej zadowoleni) a druga aktualnie u mnie.  I fakt, że wałach którego mialam na poczatku i wychowalam go od zrebaka byl najszczerszym koniem z nich, nie przekresla tego, że te klacze niejedną osobe by uszczesliwily wioząc na swoim grzbiecie.

Ostatnio posredniczylam rowniez w sprzedazy klaczy, która kilka lat temu zajezdzalam i szykowalam do sciezki. W nowym miejscu chodzila przez tydzien bez zastrzezen, potem wlazla instruktorce na głowę.
U nas bylo podobnie. Niby wstepnie zajezdzone... efekt byl taki, ze trzeba je bylo robic od nowa. U jednego kompletnie zostal zignorowany paniczny strach przed obcymi ( tlumaczone bylo wszystkim innym, tylko nie tym). Fakt, ze ja tez spotkalam sie z czyms takim pierwszy raz, przynajmniej w takim natezeniu. Dwa lata roboty i sa to najlepsze konie na swiecie. Walke ze strachem przed obcymi toczylam przy uzyciu sasiadow. Zabieralam zwierza do ludzi, az mu sie znudzilo. Szalu nie ma, jak obcy, zwlaszcza facet zjawi sie w stajni to jest ewakuacja po scianach, ale na zewnatrz daje sie zmacac. Wczesniej jak byl np wet to giry do badania ja musialam brac. Wsiadac w koncu mojemu chlopu pozwala, bo wczesniej jak to nie ja wsiadalam, to zapominal ze jest zajezdzony. Duuuzo pracy bylo. Po przyjezdzie do mnie kilka miesiecy zajelo zanim moglam brac nogi, bo sie ze strachu przewracal. Teraz sam daje i trzyma w gorze przy czyszczeniu. Do tego stopnia, ze jak przerywam i mowie czekaj nie skonczylam tylko po cos ide, to stoi i czeka z lapskiem w gorze. Ogolnie duzo pracy, cierpliwosci i ma sie psa w wersi 400 kg, ktory pojdzie za czlowiekiem w ogien. Moim zdaniem swietna rasa, nieziemsko inteligentna, bardxo przywiazane do wlasciciela. Tylko nie mozna ich traktowac jak mebel, pojezdzony i odstawic. Trzeba sie zzyc, bawic, znajdowac zajecia a nie zdziwila bym sie jakby ktorys nauczyl sie nawet telegon odbierac. Na pewno nie nadaja sie za to dla poczatkujacych. Wejda na glowe.
Mija na zapachy wrażliwa okropnie. Wszystko nowe (czaprak, siodlo) wzbudza strach, w terenie tez reaguje na zapachy, pani weterynarz wzbudza ogromna niechęć, wyperfumowana osoba w poblizu. Najlepiej nic pod pysk nie podstawiac.
marysia550 oj tak. Nowe rzeczy to dramat. W nowej kurtce to strach podchodzic, ze z sufitu go bedzie trzeba sciagac. Ale coraz slabsze ma te reakcje. Nie moge sie tez rozebrac kolo niego ( wiec na upartego mu to funduje czesto) co ciekawe, jak na nim siedze to moge se sciagac co chce i nic. On w ogole lubi byc pod siodlem, wtedy jest "waznym koniem". Za to siodlac sie troche boi, czapraka glownie. Jak ma na sobie to juz jest cacy... Geniusz taki...
Dea iLaduszka piszecie całkowitą rację . Ja i kumpela jesteśmy ( byliśmy) tego czystym przykładem tak właśnie ,,zajeżdżonych,, koni. Pampera czytałaś powyżej, ja nie uważam się za specjalistę czy najlepszego jeźdźca ale są to konie okropnie skrzywdzone i zniszczone . A nie poto się kupuje konia ,,gotowego,, żeby go przez kolejne 5 lat prostować . Tam na miejscu w pobliżu stado zawsze zwierz będzie inny i nie zawsze to wychwycisz. Wiem że hucuły są charakterne i uparte ale to nie powód że sprzedaje się świadomie zniszczone. Kewstię Imienia zostawię.........
Jakies screeny z zawodów










Trzy czyste przejazdy (40, 50 i 60/70). Podka trzymala tempo mimo moich obaw i super sie spisaly dziewczyny.
Dziękuję jeszcze raz za rady, moje chłopaki się bardzo dobrze dogadują. Mimo wielu sprzecznych informacji postanowiliśmy wykastrować młodego w październiku, mamy nadzieję, że przestanie on próbować dużego (i kłaść go na nadgarstki) oraz wpłynie to na jego zachowanie w stosunku do nas. Poza tym czas jest dobry, chcemy też żeby mu się dobrze zagoiło.
Natrafiłam za to na mały szkopuł w kontekście nie respektowania ogrodzenia.A właściwie łączy się to z faktem, że chłopaki nie chcą dać się rozdzielić (panika u obydwu, kiedy się nie widzą. Duży wcześniej stał z kucykiem, mały z dużymi końmi). Chciałam zacząć je rozdzielać delikatnie. To znaczy postanowiłam sobie zrobić lonżownik połączony z łąką, na której chłopaki się pasą. Z pastucha nie uciekały (1,5m, 3 taśmy), więc pomyślałam, że z malutkiego placu obok też nie uciekną... Duży nie uciekł, ale mały puszczony luzem po trzecim kółku przemyślał sprawę i wziął ogrodzenie na klatę (wyginając kilka palików) i już był przy dużym. No więc chyba na razie pozostaje nam lonża... albo inwestycja w drewniany lonżownik 🤣
Nie chcę na razie uczyć go zbyt wielu rzeczy, ale chciałam troszkę go poznać z ziemi, bo to był pierwszy moment, kiedy miałam je osobno.
Jak tam dzisiejsze uznawanie hc? Cosciekawego przeszło? Zwłaszcza jakieś ciemne Polany albo ładne srokacze? 😉
Jak tam dzisiejsze uznawanie hc? Cosciekawego przeszło? Zwłaszcza jakieś ciemne Polany albo ładne srokacze? 😉
na pzhk.pl są wyniki.
Chwalę się moją córką na Podce

http://www.peckiel.pl/huculy/Uznawanie-ogierow-huculskich-18-pazdziernika-2018/
[hr]
2. Ogier CEL GURGUL hc (Nasir – Calówka po Piaf), ur. 2015-01-09, wymiary: 136-164-19,0, bonitacja: 13-5-13-6-6-6-9-8-13=79 pkt
10. Ogier OKTAN-O POLAN hc (Junior – Oktawia-O po Gines), ur. 2015-03-28, wymiary: 136-175-19,5, bonitacja: 14-4-13-7-7-7-8-7-14=81 pkt
Wrzucam post pod postem - inaczej nie dołączę zdjęć.
Dla odmiany relacja z Wielkopolskiej Ścieżki Huculskiej - http://www.peckiel.pl/huculy/racot-18-sierpnia-2018/
[hr]
26. Klacz CZAPLA GORAL hc (Rewir – Całka po Hroby XXI-50), ur. 2008-05-02
3. Ogier SANDERUS HROBY hc (Hroby XXI-50 – Selma po Paw), ur. 2013-05-11
Ktoś może mi powiedzieć coś więcej o ogierze Orkan-W? Jakieś zdjęcia potomstwa prócz tych dwóch, które są w bazie koni?
Spokojny, dość rosły jak na hucuła. Miałem go z miesiac u siebie. Przy kryciu, w obejściu bez zarzutu. Jedyne co mi nie leżało do końca to wg mnie miał sarkoidy w okolicach mostka. Urodziły mi sie po nim 2 źrebaki, jednomaściste, raczej spokojne, za wiele nie wiem bo jako odsadki sprzedane. Ostatnio widziałem u znajomej konie po nim, bo tez go miałą na punkcie to wg mnie conajmniej poprawne źrebole, mocne, na fajnej nodze  🏇
Gdzie sprawdzić czy klacz ma zdaną próbę dzielności? Na rodowodowej bazie koni są tylko podstawowe rzeczy, wyników nie ma. Da się do tego jakoś dotrzeć? Np moja przeszła i zdała a ja przegapiłam zrobienie wpisu w paszporcie. I jeśli ktoś podobnie zaniedbał to warto by wiedzieć jaka jest sytuacja.
Tego nie wpisują w paszport. Jak wiesz gdzie i kiedy zdala to mozesz sie tym podeprzeć.
Od 2-3 lat obligatoryjnie daja takie zaswiadczenia.
No właśnie nie wiem a chciałabym mieć pewność. Znajoma szuka hucułki i mam jej trochę podpowiadać więc chcę wiedzieć co i gdzie sprawdzać.
U mojej w nowym, takim grubszym paszporcie jest na to rubryka, ale rzeczywiście jest to od niedawna.
Czyli jak potencjalny kupujący ma sprawdzić? Uwierzyć na słowo sprzedającemu? Słabe to i niepewne.
Moze wystarczy spytac sprzedajacego i wiadomosc potwierdzic w OZHK? A moze sprzedajacy ma takie zaswiadczenie?

Przy okazji moja latająca ostatnio Podzia
Wg mnie najpewniej mając dane konia zadzwonić do okręgowego związku (najlepiej swojego) oczywiście o ile sprzedający nie ma zaświadczenia. Bo na "gębę" to różne przypadki się trafiają. Ewentualnie do Balic, czy spełnia warunki PROWu
Tjaaaa... naiwnie myślałam, że związek kochany udostępnia może gdzieś takie dane w internecie. Jakby to życie ułatwiło. I telefonów by nie musieli tylu odbierać bez sensu.
Pozostaje dzwonić i pytać.
Kejti robi takie roczne zestawienia.
Cześć wszystkim! Ma ktoś jakieś informacje, wiedzę na temat ogiera Szatyn (Ur. 1998)? Jaki on jest, jakie jest po nim potomstwo i jak aktualnie wygląda/kryje itd
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się