Kącik folblutów

Magdzior, Dusia ma po prostu super głowę  🙂. Jest niepłochliwa i bardzo skupiona na współpracy z człowiekiem.
Jej ciało ma oczywiście jeszcze kupę ograniczeń, ale ona się tak zawsze stara  💘. 

Wojenka, łoł ale cudowne foty  😍 😍 😍!
Mam taką nadzieję odnośnie WKKW 🙂.

Jestem w stajni huntingowej i mało jeździmy po placu. Dużo roboty wykonuje się w terenie. Szczęśliwie mam tu do dyspozycji sporo dróżek dookoła pół uprawnych, górki, łąki i mały lasek 🙂.
Po placu jeżdżę góra 3 x tygodniowo. Plac trawiasty mam pod stajnią, a na piaszczysty jeżdżę (2 x tygodniowo) przez wieś, skrzyżowanie i most nad autostradą. Bardzo się cieszę, że Duśka jest taka bezproblemowa i np do przejścia przez most nie potrzebuje towarzystwa innych koni. Przechodzi przez wszystko bez zmrużenia okiem. Czesiek trochę „pękał” 😉. Vimtowi sporo zajęło ogarnięcie się na drodze.

Dzisiejsza Dusia (jakość komórkowa):
Hej, długo czekaliście na paszporty źrebaków ?
Zdjęcie Gabryśki dla uwagi 🙂

Zdjęcie gigant!
Ramirezowa, miło  🙂. A ciekawa jestem ile wzrostu ma Twoja klacz?


zawrotne 163/4  🤣
czeggra Super głowa to podstawa🙂
I tak apropo tego wiele razy wspominałam jak lubię Unisono w terenie, że jest kontrolowalny nawet w galopie, że jak tylko jst przestrzeń i moje pozwolenie to włącza piąty bieg i czuć jak mu sie oczy i pysk śmieje, że może pogalopować, ale jak trzeba spokojniej to też to akceptuje. Wczoraj byliśmy w hubertusowym terenie, chcieliśmy postawić tym razem na ilość więc z założenia miało być spokojniej żeby nie trzeba robić osobnego terenu dla kilku początkujących osób. W sumie 14 koni, w tym 5 folblutów po torach, a wszystkie grzeczne i pod kontrolą. Oj brakowało mi takiego typowo jesiennego terenu w super towarzystwie, bardzo klimatycznego bo wyjechaliśmy za dnia (15:30) ale powrót ok 17 już prawie nocą🙂

Na dowód mam nawet filmik z galopu klik
A jeszcze na to wszystko koń przed nami to kobyła, a U. jeszcze jest ogierem 😍
Magdzior Ale zazdroszcze, w ogole taka duża grupa i tak spokojnie i pod kontrolą, super  🙂

A mi po utracie pracy ostatnio troche się pokomplikowało, zajełam się rzeczami które zabierają mi prawie całą dobę a nie dają pieniędzy, w związku z tym czasowo lub na dłuzej musze coś zrobić z Intruzem. Gdyby ktoś szukał konia do towarzystwa albo miał informacje, że ktoś szuka to mam do oddania w dzierzawe (bezpłatną) mojego folbluta. Od jakichś dwóch lat jest już bardzo łagodny i misiowaty, padokuje sie w stadzie, no tyle ze nie jest to koń do jazdy.
Evson No właśnie, sami byliśmy zdziwieni, dla dwóch dziewczynek był to pierwszy teren w życiu i założenie miało być takie, że jadą na końcu, za nimi Pani instruktor i przed galopowymi odcinkami mieli się odłączać i jechać sobie skrótem a spokojniej, ale nie było takiej potrzeby jak się okazało🙂


Oj no to szkoda, czyli póki co nie pracujesz już w końskim środowisku? Trzymam kciuki za te nowe rzeczy żeby zaczęły przynosić też korzyści i mam nadzieję, że z Intruzem też uda się znaleźć jakieś rozwiązanie.
Magdzior, super pozytywny filmik! Duśka jest w terenie z końmi właśnie taka jak Unisino.
Bardzo to doceniam, bo z Czesiem tak łatwo nie miałam. Był super w niedużej grupie jak był pierwszy. Jak wyruszył któregoś razu w teren z hunterami, po otwartych przestrzeniach to jednak biedak spalał się bardzo.
Orfeusz nie miał takich problemów mimo, że to temperamentny gość jest. Miał lepiej zrobiony re- trening wyścigowy (przez naszą forumową Lenę).


Wojenka   on the desert you can't remember your name
09 listopada 2018 12:37
Folblucik w lotnych zmianach
Dusia zaliczyła dziś swoje pierwsze krosówki - śmigała radośnie za doświadczonym hunterem. Super fajnie obydwie bawiłyśmy się  😅.

Wojenka, super fota - widać, że dzieciak ufa człowiekowi i w zasadzie to chyba przespał sesję zdjęciową 😁
Wojenka   on the desert you can't remember your name
14 listopada 2018 08:59
czeggra1, tak, on jest mega wyluzowany. Podstawa to najeść się (je jak 2 araby razem wzięte), napić się (pije co dwa araby  :lol🙂 i wyspać się porządnie. Osiodłałam go w stajni jak starego konia i poszłam na lonżownik jak że starym. Zero reakcji. To taki charakter "ooo, zakładasz mi coś? Ale faaajnie"  😁

A jak w tej chwili xx sprawdzają się w WKKW? Zdaje się, że wraz ze zmianami w przepisach ich zalety przestały mieć aż takie znaczenie?
Wojenka, jest dokładnie tak jak piszesz. Ujeżdżenie jest teraz dużo istotniejsze przy braku steapla. Niższe klasy w zasadzie wygrywa się ujeżdżeniem.
Na 4* widać jednak jeszcze trochę folblutów. Malutki (zdaje się nie ma nawet 160 cm - ot kotek) Templar Justice pod Katie Preston wygalopował w tym roku normę czasu w Burghley, a to nie jest łatwo. Dresaż już tak sobie był oceniony.

Edit. tzn np w UK dalej jest trochę folblutów WKKWistów, ale w niższych klasach „giną w tłumie” ISH i półkrewków.
XX-y są za to bardzo chętnie użytkowane w point to point i team chasingu.
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
15 listopada 2018 08:28
Mam nadzieję, że moderatorzy mnie pogonią, ale znajomy ma sprzedaż w przystępnych cenach klacze i odsadki xx. Więcej na pw 😉
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 😀!

Nie mam specjalnie żadnych zdjęć i filmów. Może za kilka dni będzie fotograf w stajni (czyt. mąż) i wstawię coś z jazdy. Tymczasem noworoczne, Dusiowe tarzanko  😉 🙂:
https://vimeo.com/309084112
Wszystkiego najlepszego!🙂

Ja przez ostatnie dwa tygodnie spędziłam sporo czasu w stajni, odkurzyłam Unisono🙂 Na co dzień albo się obija albo chodzi pod rekreacją, a mimo to wszystko pamięta, nawet poskakaliśmy i miał ogromną radochę szczególnie gdy przeszkody były już wyższe. Jeszcze mam kilka dni więc wykorzystuję jak mogę bo kolejne 3 tygodnie na uczelni będą bardzo ciężkie.

Kącik zamilkł.
A może szkoda?
Może warto w ogóle pogadać o folblutach?
Trochę osób rozgląda się za ogierami xx, pojawiły się źrebaki po Caccini...

No i ciekawe, co u Waszych (dobrze, że Wojenka pokazuje swojego w Młodych).

Jestem winna mały update co tam u nas.
U nas długo było źle. Ogólnie chodziło o to, że wcześniej za bardzo "cackałam się" z koniem, trochę za bardzo w niego wnikałam,
chciałam jak najlepiej, a nie patrzyłam na to, co Naprawdę będzie Dla Nas dobre. I w sumie byłam zdana na jego dobrą wolę, która nie zawsze była, niestety.
Potem był przykry okres, w którym "przedstawiłam nową ofertę współpracy", a koń, cóż, nawykł do czego nawykł, i nie na rękę były mu zmiany.
A ja się czułam paskudnie w roli "złego gliny". Było wiele niepowodzeń, wiele łez, straszna frustracja.
Ale trend udało się odwrócić. W końcu odkryłam (szybciutko, nie ma co 🙁) jak się z nim dogadywać, czego naprawdę potrzebujemy.
Po drodze była zmiana kowala, zmiana stajni - i kilka zmian stylu jeżdżenia (bo szukałam dość desperacko).
No i, jak u wszystkich, dużo się działo, mocno na zasadzie "Chcesz rozśmieszyć Boga? Przedstaw mu swoje plany!",
ale do tego już się przyzwyczaiłam.
Dziś mogę powiedzieć, że zaczynamy być na dobrej drodze.
Tym razem na zawodach spotkałam się już z zachętami od sędziów, i w jednej ocenie włosa zabrakło nam do (mitycznych dla nas) 60%.
A może być tylko lepiej, bo mieliśmy tylko 8(!) dni na bezpośrednie przygotowanie do zawodów, i 2 z 3 czworoboków jechaliśmy po raz pierwszy w życiu.
W takim sensie, że nawet treningowo nie udało się ich choć raz przejechać.
Jednym z nich był kur, debiut totalny, bo nigdy kura na zawodach nie jechaliśmy, a ten który (kiedyś tam) ćwiczyliśmy - musiałam znacząco zmodyfikować,
i była improwizacja na całego. Mimo to kilku osobom się podobało.
Natomiast Snt. George, z którym kilka razy się już mierzyliśmy  poszedł całkiem znośnie, Na poziomie mnie (aktualnie) satysfakcjonującym.
Cały czas mówię, że ujeżdżenie to optymistyczna dyscyplina 🙂 bo zawsze znajdzie się pozytywy.
Tym razem dla mnie było ważne to jedno niemal 60% (zabrakło 0,125 bodaj), ważne były pierwsze 6+ za półpiruety w galopie i 6+ za Kłus wyciągnięty.
No i chyba mamy "skompletowane" wszystkie elementy na 6+, przez te, nadal nieliczne, czworoboki "w karierze" - czyli pojechanie całości na 60% jest całkiem możliwe.
A większych ambicji na ten temat nie miałam i nie mam.
I tak jestem bliska "całowania konia przez listek w d*" bo jest,ostatnio, Przezacny!
I, nareszcie, jeździ się Super, lekko i bez wysiłku, i coraz częściej gęba mi się śmieje.

Zatem pozdrawia was dzielny folblut:

Bo, nie dość, że tak został nazwany przez sędzię, to, z niejakim zdziwieniem ogarnęłam, że jego imię znaczy "Dzielny",
kojarzyło mi się inaczej, znałam te inne znaczenia.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
28 kwietnia 2019 19:54
halo,

a u nas odwrotnie. Nie cackałam się i powstał problem-koń zaczął bać się dosłownie wszystkiego, co praktycznie uniemożliwiało treningi. Ze dwa tygodnie zajęło mi znalezienie przyczyny. Całymi dniami i nocami analizowałam o co chodzi, że tak praktycznie z dnia na dzień stał się tchórzliwy. Przemykały mi myśli, żeby założyć mu okulary, ale je odwodziłam - bo to by tylko problem maskowało, a nie rozwiązywało. A ja lubię szukać przyczyny. Wreszcie - eureka! Olśnienie przyszło mi po treningu z psami, myśl poddała mi psia trenerka. Było to tak banalne, że gdy na 1 treningu od tego odkrycia nagle wszystko zaczęło działać, to śmiałam się w głos.
Ciekawa jestem czy ktoś zgadnie o co chodziło?
Każdy trening z tym koniem jest ciekawy, bo sprowadza mnie do roli psychologa, trenera mentalnego  🤣.
Zrobić z konia wyścigowego wariata nie jest trudno, mnie zależy,żeby współpraca była przyjemna dla obu stron.
Ostatnie parę dni była wycinka w lesie, wielkie maszyny, buldożery pracujące z hukiem. A my sobie stępem obok, na luźnej wodzy...

[img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/57205986_3101908569823091_1293001656807456768_n.jpg?_nc_cat=100&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=6010a066d0dfc8e012b9cc00d42112d2&oe=5D680C98[/img]

[img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/57595589_2218081041641580_2727415579987148800_n.jpg?_nc_cat=111&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=d561d63357b1c7df3092db46707cdaf1&oe=5D373F39[/img]
Przychodzi mi do głowy, że jak z dzieckiem: dać koniowi wybór, albo tak, albo tak, ograniczony.
Lub coś jak z psem, gdy ciągnie to zawracamy w drugą stronę.
Choć sama, po latach, doszłam do dziwnego wniosku, co straszy konie: utrata, zagrożenie utratą - równowagi.
Jakoś nie zdawałam sobie sprawy (tak, tak) że konie to zwierzęta wysoce wywrotne, że ich błędnik musi cały czas ciężko pracować.
Konie (dzięki jeźdźcowi) w niezagrożonej równowadze - przestają się bać.
A bez tego to jest błędne koło: coś wywołuje niepokój, konie reagują Jak na utratę równowagi: usztywnieniem, zwiększeniem "płaszczyzny podparcia"
lub - nabraniem tempa, "walką z grawitacją". I tracą równowagę - więc tracą pewność.
Ludzi trzeba z wolna uczyć, że równowagę zapewnia elastyczność. Konie też.
I do tego dobre są słynne wolty. Bo... koń wygięty ma lepszą stabilność 🙂
O, jak fajnie 🙂 Bałam się, że wątek już nigdy nie będzie odkopany  😉
Ja uważam (na podstawie mojego jednego folbluta  🤣 ), że xx  to są bardzo odważne konie. Mój mnie nauczył właśnie tej odwagi. Jeżeli gdzieś, kiedyś będę mogła sobie pozwolić na 2 konie, to nie będę się wahać ani przez chwilę.
Wojenka ja, na podstawie obserwacji znowu, z moim 1 folblutem mogę powiedzieć, że właśnie z nimi trochę trzeba się jednak cackać  😉 Od kilku jazd miałam coraz gorzej, współpraca była kiepska i frustracja zaczęła narastac. Dałam sobie trochę czasu, wczoraj wsiadłam, presja zeszła, luuuzz i było super.
Nie wiem jak mi się to udało ale Hipo oprócz mnie ma świetna opiekunkę, która dodatkowo robi fajne zdjęcia. Teraz koń jest podwójnie rozpieszczany  🙂



U nas też było pracowicie. Były pierwsze outingi: trial hunting, zawody ujeżdżeniowe, parkury treningowe, 2 treningi krosowe, a w międzyczasie dużo lekcji po płaskim i szeregów gimnastycznych.
Dusia jest pracusiem. Bardzo przyjemna po płaskim i Skaczac odważna i nie wnikająca. Szybko się uczy, ale jednocześnie jest mocno pobudliwa w sytuacjach temu sprzyjających i czasem rozciąga się tam gdzie powinna się skrócić. Nic nowego u folbluta, który był w treningu wyścigowym. Jestem bardzo z niej zadowolona. Dobrze się bawimy we dwie 🙂.

Edit.

W wolnej chwili pozgrywam filmiki i wrzucę do Kącika 🙂
Super, że kącik został aktywowany. Moja 5 letnia xx po roku odpoczynku odżyła. Przytyła, zaczęła błyszczeć i raz na jakiś czas biorę ją na lonże co by kompletnie nie zbzikowała z nudy. Ona lgnie do człowieka, widze jak jej pracy brakuje. Ale jak jej wytłumaczyć, ze mi czasu brakuje.. albo odwagi? Ona dosyć szalona jest, szczerze powiem że mam stracha wsiadać. Ale nie mam też warunków, do lasu kawał drogi, brak maneżu. Tylko dziurawe łąki  😵
Ale wrzucajcie zdjęcia... może się zmotywuje  :emot4:

Wojenka   on the desert you can't remember your name
29 kwietnia 2019 15:01
Chodziło o presję i emocje .
Przykład psi: pies może nie reagować na strzał gdy jest na spacerze, biega za piłką. W momencie włączenia trybu pracy, podwyższenia emocji, pobudzenia, reakcja na strzał może wystąpić.
Nasz przypadek: koń ma galopować mocno oparty na wędzidle. Większy kontakt to większa presja. Do tego emocje związane z chęcią galopowania. Robi się bardzo reaktywny. Zdarzyło się, że się czegoś przestraszył i stopował,więc dostał bata. Zafiksował więc sobie, że należy się bać gdy jest presja.
Rozwiązanie: bat zostawiłam w stajni. Jazda na luźnej wodzy. Gdy się czegoś przestraszył,zrobił stopę, wskoczył w krzaki - zero reakcji z mojej strony. Jak zrobił stopę, to siedziałam na nim jak gdyby nigdy nic i czekałam. Po chwili sam stwierdzał,że po co on właściwie się zatrzymał i ruszał sam. Za to pochwały.
Stopniowe wprowadzanie kontaktu. Mocniejszy kontakt przeplatany odpuszczaniem. W miejscach gdzie straszy - zawsze luźna wodza.
Teraz robi rozgrzewkę i trening bez najmniejszego problemu. Po kentrze jest pobudzony i wtedy wszystko go straszy. Więc wyciszam. Stępuję,nagroda,stępuję. Dbam, żeby się nie nakręcał. Coraz krócej mu zajmuje zejście z nadmiernych emocji.
Z jednej strony łatwiej mają konie,które trenują na torze. Idą jeden za drugim, nie muszą myśleć. Czasami się zdarzy, że mój pójdzie z innym koniem na trening. I wtedy idzie sobie tak bezmyślnie za drugim, albo obok.
Z drugiej strony ma szansę na pracę indywidualną i zadbanie także o sferę psychiczną.
No tak, wygaszanie adrenaliny, stopowanie nakręcania się.
Problem jest wtedy, gdy trzeba pracować w warunkach adrenaliny, gdy ta jest potrzebna.
Żeby nie było "Dr Jekyll i Mr Hide".
I tu polecam (Wojenka, sprawdź sobie koniecznie) tę szczególną dbałość o równowagę.
Ponieważ, gdy koń ufa w tę równowagę - adrenaliny Zawsze jest w sam raz.
Nie znam się na wyścigach, raptem dwa razy jechałam na torze roboczym, ale tak sobie myślę, że na wyścigach też to musi obowiązywać,
że lepszy jeździec to ten, który tworzy lepszy balans wespół z koniem.
I wiecie, wtedy jest tak dziwnie - bo tu często przewijał się problem także z niedomiarem tempa,
generalnie folbluty w zastosowaniach stricte jeździeckich miewają problem "drobiącej kury"czy "maszyny do szycia" i płaskości.
Otóż zapewnienie równowagi rozwija w koniu zdrowy drive. Koń Sam to rozwija.

Super Was widzieć! (i wiedzieć co się dzieje!)
Wojenka   on the desert you can't remember your name
30 kwietnia 2019 07:15
No właśnie - balans. A granica jest bardzo cienka. Trzeba nauczyć pracy na adrenalinie i schodzenia z niej.Do tego zwykłe posłuszeństwo. Przypomina mi to bardzo pracę z psami w obronie. Szkolę swoje psy pod tym kątem i widzę po psach innych zawodników - zbytnie podkręcanie śruby, bez wyciszania prowadzi do psychozy. Znałam w treningu wyścigowym zarówno matkę jak i ojca Bisia. Ojciec był bardzo zrównoważony. Znał swoją robotę. Był grzeczny. Matka za to bardzo pobudliwa, wiecznie w pianie i nakręcona.
Właśnie...przypomniałaś mi Wojenko (I wspomniana przeze mnie opiekunka Hipusia) o bardzo ważnej rzeczy. Wyciszeniu nakręcenia. Ostatnio koleżanka zauważyła, że Hipo mocno się nakręca galopami i jest jak petarda, ja w szoku, bo mi nigdy nie odpalił ale właśnie ja zawsze się staram nie dopuścić do takiego wyłączenia mózgu. Jak czuję, że może coś wywinąć przechodzę do stępa i tak długo stępujemy, aż ta energia całkowicie z niego zejdzie. 
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 kwietnia 2019 08:49
Brakowało mi tego kącika 😍 kilka razy wchodziłam, ale no.. nie chciałam zaczynać rozmowy od takich sobie wieści - dzisiaj ma być wet, więc zobaczymy czy coś się rozjaśni w temacie. No i mój fizjo w czwartek, bo plecy mam "do rozbiórki i złożenia na nowo" 😜

Co do presji, to Dargana z tych szybko nakręcających się była (jest, ale teraz się podkręca lekko i cieszy, a wcześniej podkręcała się stresowo). Jak zrobiła błąd to wpadała w taki stan "pędzenia i stresu". Wyciszyło się i w zasadzie problem nie występuje już od x czasu, ale folbluta trzeba nauczyć jednak "wyciszania" (patrząc też na inne xx'y z podobnym temperamentem do D.). Podkręcają się szybko i jest to fajne o ile podkręcenie jest pozytywne (np. u Dargany na skoki lub na zawodach), ale wyciszenie dla nas było kluczowe.
U nas też specyficzna praca, bo sporo na dłuuugiej wodzy - ostatnio jak wsiadłam to odkryłam, że konia na luźnej wodzy na jedną rękę jestem w stanie prowadzić z zachowaniem całkiem sensownej precyzji (o ile ja nie popełnię błędu :hihi🙂 i zgięcia. Bardzo fajna sprawa i postęp w naszym przypadku 😀
Dodam tylko, że wyciszanie jest potrzebne i u tych koni, które jedynie sztywnieją i zamierają.
To działa w obie strony.
W sumie zawsze chodzi o to, że jeśli jeździ się przyjemnie - to w porządku,
a jeśli nieprzyjemnie - to coś idzie nie tak.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
30 kwietnia 2019 17:01
Ja ostatnio wsiadłam w końcu po raz pierwszy na folblutkę którą rok temu siostry z mojej stajni kupiły. Kobyłka ma lat 9 do 5 roku życia biegała, potem 3 lata na łąkach była i chyba nawet źrebaka miała.

Na tej jeździe chciałam by koń zaczął trochę ogarniać kontakt, bo do tej pory koń pod dziewczynami chodził totalnie wylamiony a te nic z tym nie robiły

majek   zwykle sobie żartuję
01 maja 2019 09:39
Piszcie, piszcie, mam co czytac!
Wojenka   on the desert you can't remember your name
03 maja 2019 20:12
Bisiowa aparycja i codzienny styl bycia, który określiłabym jako "rozlazły ślimak" nie zdradzają inteligencji. A tu okazuje się, że to lepszy cwaniak. Kilka dni temu musiałam przenieść elektryzator do ogrodzenia innych ogierów. Bisiu wnet wyczaił, że prądu nie ma i wystawiał łeb za ogrodzenie, żeby skubać trawę. Znając jego zdolności do autodestrukcji, zaraz by z tego ogrodzenia wylazł, albo utknął pomiędzy żerdziami. Włączyłam więc prąd. Bisiu po chwili znów wystawiał głowę. Prąd go kopnął. Nie, żeby zrobiło to na nim jakieś duże wrażenie, ale jednak dość nieprzyjemne. Poleciał więc w miejsce gdzie stawiam elektryzator, żeby sprawdzić czy jest ta cholerna skrzynka, przez którą nie może wystawiać głowy. No jest. Ze złości rozpoczął galopady. Dzisiaj pojechałam na trening z psami, spokojna, że koń nie wyjdzie z padoku. Co zrobił Bisiu? Poodłączał kable i je pogryzł zakopując w sianie, a elektryzatorem rzucał po padoku. Dodam, że aby dostać się do niego musiał się nieźle nagimnastykować, bo stoi za słupem ogrodzenia...
Także czym prędzej muszę grodzić padok trawiasty 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się