Sprawy sercowe...

fin, zupełnie się tą dziurą w sercu nie przejmuj. Ona zarasta - jakby z dodatkowym błogosławieństwem.
Karma wraca 🙂
Tak to jest, że często bardziej potrzebujemy kochać, niż być kochane.
Twoja miłość "odrośnie", ozdrowieje - i trafi na świetny grunt.
Bo dotychczasowy - to, najwyraźniej, była orka na ugorze.
halo, ale piękne słowa, aż się robi ciepło na sercu. Dziękuję :kwiatek:
dea   primum non nocere
06 listopada 2018 20:59
Szczęśliwie część tych znajomych płci przeciwnej jest wolna lub okresowo zajęta, więc nie mam komu grozić, mogę ewentualnie stawiać jasne granicę, żebyśmy tak samo odbierali relację. Trwają już one ładnych kilka lat i jakoś to działa, więc chyba jest OK. A np.wypad na górską trasę we dwoje i wypad do kina z żonatym przyjacielem się zdarzył, oba za wiedzą i zgodą małżonki. Ona akurat nie miała chęci ani na wyrypę, ani na ten film 😉 ja bym sama nie poszła ani na te trasę, ani na ten film (Smarzowski akurat 😉) choć generalnie chciałam. Chociaż fakt, to bardzo specyficzny układ, trzeba uważać, żeby nikomu krzywdy nie zrobić... Ja go bardzo cenię (i układ i człowieka... żonę też), więc pilnuję, żeby wszystko grało. Oni też pilnują.
KaskaD30, gratuluję!!!

Ja myślę, że z tymi przyjaźniami to wszystko wynika z dystansu do relacji. Ja nie mam z tym problemu, dopóki znajomość jest jawna i nie jest przedkładana ponad związek. Nie mam problemu z tym, że facet idzie z koleżanką pogadać, pomoże jej. Sama proszę nieraz kolegów o przysługę, w zamian również jestem do dyspozycji jeśli mogę pomóc. Ale to układy czysto koleżeńskie, nie zwierzamy się sobie, nie wisimy na telefonach szepcząc, ba nawet nie chodzimy na piwo. Czasem wypijemy kawę/herbatę w domu, pogadamy o tym co się dzieje w okolicy.
efeemeryda   no fate but what we make.
12 listopada 2018 13:38
Wpadam się pochwalić, chłop mi wczoraj nałożył hennę na włosy  😂
Normalnie chyba nie ma rzeczy, której by dla mnie nie zrobił  💘
Muszę czym prędzej za Niego wyjść  😍

Serio tyle lat byłam sama, albo tkwiłam w g*wnie... ale przekonałam się, ze na każdego przyjdzie czas i nie trzeba wcale wychodzić z domu  😂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 listopada 2018 13:49
Mój też mi farbuje wlosy, robi śniadania i kolacje do lozka. Jeździ 40km w jedna stronę po psa i w ogole. 😍
Mój włosów nie farbuje, ale i tak jest najwspanialszy na świecie! 🤣 😍
Jak już się chwalimy, to nam z P. strzeliły dziesiątego dwa lata 😍 I włosów może nie farbuje (bo ja nie farbuję tak ogólnie :lol🙂, ale jest cudowny, potrafi na mnie 4h czekać jak mam trening, robić śniadanka i nawet wozi pasze swoim nowym wyniunianym autkiem 💘 😁 W dalszym ciągu nie zaliczyliśmy ani jednej kłótni. Cudownie nam się razem żyje i wiem, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji.
Mój też nie farbuje, ale wygrałam go chyba na loterii  😜  uwielbia moje psy i koty, naprawdę mega fajnie widzieć jak chop się dogaduje ze zwierzakami... Ogarnia całe towarzystwo, moja piesa zapatrzona w niego jak w obrazek, a ona ogólnie nieufna do facetów  🤔  TŻ dom ogarnia, co prawda ma awersję do gotowania ale za to nie pamiętam kiedy sprzątałam, więc podział obowiązków jest. Żyjemy tak NORMALNIE i jest cudownie  😍
To dzisiaij chyba jest dzien chwalenia sie facetami  :hihi Ale rowniez musze mojego M pochwalic bo nie moglam lepiej trafic.  Juz jestesmy 4,5 roku razem, od kwietnia mieszkamy razem i jest cudownie. A moj M gotuje prawie codziennie,  jak wracam z pracy to jest poodkurzane
ja z moim jestem prawei 10 lat, robi mi obiady i razem mamy podzielone obowiazki w sprzataniu. a i wczoraj mialam wypadek na koniu to specjalnie zalatwial auto by przyjechac po mnie i zawiezc mnie na sor. 🙂
Wichurkowa   Never say never...
13 listopada 2018 09:46
To ja jedynie mogę się pochwalić że już 9 miesiąc jestem singlen 😁 I jest to mój najpiękniejszy okres w życiu 😍
Spełniam się,nikt mnie nie ogranicza,nie mam w domu awantur no miodzioooo 🏇
Ale trochę Wam zazdraszczam tych facetów jak tak piszecie 😎 😉
Wichurkowa, mi ostatnio kumpela podała takie same argumenty, dlaczego cieszy się z bycia singlem. Szczerze, dla mnie to trochę chore, że związek się utożsamia z byciem ograniczonym i awanturami... To chyba wina bycia ze złą osobą, a nie bycia w związku 😉 takie same argumenty mogłabym przytoczyć będąc w (jedynym 😁 ) fajnym związku, też nie miałam awantur i nikt mnie nie ograniczał 😉
Wichurkowa, - dla mnie największa zaleta mojego P. jest to, że w ogóle nie czuje się ograniczona będąc z nim. Serio, serio 😉 A też jak się spotkaliśmy to w ogóle nie chciałam być w związku i było mi cudownie samej. I się napatoczył... ale nic nie popsuł w tym temacie. Spełniam się, w sumie z nim bardziej niż sama. Trenuje (chyba ostatnio tak intensywnie robiłam to na początku liceum...), pracuje, studiuje. Wychodzę na imprezy i babskie sabaty. Podróżujemy, wyjeżdżamy, chodzimy na spacery zbierać kasztany, lepić bałwana, a jak mamy dość siedzimy pod kocem z kakao lub oglądamy serial przy pizzy. Ani przez sekunde nie czułam się ograniczana, wręcz przeciwnie. Daje mi ogromną pewność i spokój. A też miałam taki plan być sama 😉
Laski tym w związkach i niezwiązkowym polecam standup Daniela Slossa -  Jigsaw. Koleś do dzisiaj ma informację o pięciu tysiącach związków jakie się rozpadły po obejrzeniu tego programu. Polecam 😉 mnie utwierdził tylko w przekonaniu, że mi dobrze, a ludzie dookoła często na siłę psują sobie życie z nieodpowiednią osobą 😉 do obejrzenia na Netflixie (koniecznie w całości). 
[quote author=galopada_ link=topic=148.msg2823141#msg2823141 date=1542118098]
Laski tym w związkach i niezwiązkowym polecam standup Daniela Slossa -  Jigsaw. Koleś do dzisiaj ma informację o pięciu tysiącach związków jakie się rozpadły po obejrzeniu tego programu. Polecam 😉 mnie utwierdził tylko w przekonaniu, że mi dobrze, a ludzie dookoła często na siłę psują sobie życie z nieodpowiednią osobą 😉 do obejrzenia na Netflixie (koniecznie w całości). 
[/quote]

Z braku sluchawek przeczytalam tekst, moge juz umrzec z zazenowania? 🤣 Z reszta lapcie tego raka, a co :P klik

Pomijajac slabujace zarty o Hitlerze, martwej siostrze, weganach jak ISIS i goleniu odbytu - tak, to ten rodzaj niesmiesznego humoru nastawiony na cheap shock value 😉 to mamu odkrywcze wnioski:

- nikt nie jest brakujacym elementem twojej ukladanki, tylko czlowiekiem z krwi i kosci
- brakujacym elementem jest szczescie, znajdz kogos, z kim jestes szczesliwy
- badz soba w 100% bo tylko wtedy ktos bedzie cie kochal takiego, jakim jestes
- bycie w zwiazku nie jest celem samym w sobie
- jak twoja dziewczyna jest wredna zdzira i nie zapracowala sobie na twoja milosc, to ja rzuc 😁

I jeszcze pare dowcipow o penisie wlasnego ojca.

Jak takie smetne truizmy otwieraja komus oczy to znaczy, ze jest slabo 😉
kokosnuss, każdy wyciągnie z tego coś innego. Jestem fanką czarnego, chamskiego humoru, a opisy związków (tutaj z dużą hiperbolą) idealnie pasują do wielu naszych znajomych. Bo ludzie się serio unieszczsliwiaja w ten sposób. Mam wrażenie że łapią kogo popadnie, żeby tylko nie być singlem 😵


Edit. I nie uważam, że na wstępie powinnam napisać "uwaga, w programie zawarte są treści o martwej siostrze i Hitlerze. Proszę wyciagnijcie z tego tylko fragmenty o zwiazkach". No helloł?  😂
Wichurkowa   Never say never...
13 listopada 2018 20:15
Wichurkowa, mi ostatnio kumpela podała takie same argumenty, dlaczego cieszy się z bycia singlem. Szczerze, dla mnie to trochę chore, że związek się utożsamia z byciem ograniczonym i awanturami... To chyba wina bycia ze złą osobą, a nie bycia w związku 😉 takie same argumenty mogłabym przytoczyć będąc w (jedynym 😁 ) fajnym związku, też nie miałam awantur i nikt mnie nie ograniczał 😉



Pewnie że to wina bycia z niewłaściwa osobą :-) Wierzę że w normalnym zwiazku to wszystko da się pogodzić,ale puki co mam taki mały uraz :-) Także czekam na mojego księcia na motocyklu  😜
galopada_, czarny humor jest ok, ale wypadaloby, zeby jakis humor wlasnie byl 😉 tj powiedzenie czegos randomowo "mocnego" (Hitler jest spoko, miele dzieci w mikserze, whatever) nie sprawia, ze to jest smieszne. No i mnie nie oburza, tylko zenuje z lekka, tak to luz :P

IMO ten przekaz wlasciwy to takie truizmy po prostu 🙂 i ciezko mi uwierzyc, ze dorosli ludzie w 21 wieku nie ogarniaja takich podstaw. Ze polub najpierw samego siebie, nie pchaj sie w zwiazki na sile, na pokaz, nie mysl, ze zwiazek magicznie rozwiaze twoje problemy - no zgoda, tylko to dopiero poczatek 😉

Chociaz ten kawalek o kochaniu "all the annoying bits" i "all my shit" IMO srednio trafiony. Mam troche takich cech charakteru, ze nie spodziewam sie, zeby ktos je kochal  😁 i to w ogole nie jest takie proste, ze albo jest sie prawdziwym soba w 100% albo stlamszona sciera dopasowujaca sie na sile. Ja nie musze kochac 100% cech mojego chlopa, on nie musi kochac 100% moich. I pewne ograniczenia sa tez inherentna czescia kazdego zwiazku, bo to tak jakby pojawia sie druga osoba, o nieco innych potrzebach, przyzwyczajeniach etc. tyle ze w zdrowym zwiazku sie tych ograniczen/kompromisow nie odczuwa jakos szczegolnie. I chodzi mi w sumie o takie zwykle, codzienne sprawy.

Zreszta co ja tam wiem, my klocimy sie czesto gesto, o jakies duperele, glownie o opinie o filmie czy ksiazce, o jakies niuanse polityczne i historyczne, no bo dwa porywcze typy jestesmy i zapalczywe w takich dyskusjach i kazde z nas zawsze wie lepiej :P i jakbym byla singielka, to klocilabym sie chocby i sama ze soba 😁
dea   primum non nocere
13 listopada 2018 21:57
galopada fajoskie  😎 ale co ja tam mogę wiedzieć, jestem szczęśliwa bez chłopa 😉 a najszczęśliwsza od chwili kiedy przestałam czekać na jakiegokolwiek księcia :p i jak obserwuje związki dookoła z zewnątrz to często mam właśnie refleksje, że ludzie są razem, bo się boją być sami, albo dlatego, że im kultura od najmłodszych lat wtłukła, że związek to absolutna konieczność do szczęścia.

Inni ludzie, tak. Relacje z nimi, pozytywne, różne, tak. Ale koniecznie jedna osoba pod tym samym dachem, 24/7 z krótkimi przerwami?
kokosnuss, ale ludzie nie zdają sobie z tego sprawy z takiej podstawowej rzeczy jak lubienie samego siebie siebie i partnera (!)  przestrzeń i czas dla siebie i partnera na życie i własne (!) pasję. Fajnie oczywiście jak ma się jakieś wspólne zainteresowania dodatkowo. Ale!  Serio, serio! 😉 jak słyszę od znajomych chociażby ze maja dzieci i laska nie może wyjść z domu/do kina/do stajni/do kosmetyczki /do spa bo nie ma co zrobić z dzieckiem, a jej facet ma to w dupie to uważam, że powinna takiego faceta kopnąć w tą dupę, najlepiej parę lat wcześniej a jako że to dość trudne to już w najgorszym wypadku po fakcie. 😉

Nie zgadzam się z każdym słowem i żartem tego występu. Ale mnie bawi i myślę że w dość prosty sposób może pokazać ludziom, że nie szanują samych siebie jak wpadają (a nie świadomie wchodzą) w związki.
Mysle że mogę mieć swoje zdanie na ten temat po 10latach udanego związku, bez kłótni, sprzeczek, niedomówień, a jednocześnie z dużym stresem związanym z naszymi studiami i teraz zawodem, którego mimo wszystko udaje się nam nie przynosić do domu, a jeśli już to właśnie ta druga osoba pomaga go wygasić 😉 pasje też mamy osobne, kilka wspólnych, charaktery jak ogień i woda. I działa, bo się lubimy i lubimy samych siebie. 😉

A. W związku z tym, że tworzymy miłą, dobraną, wieloletnią parę to ludzie ciągle mnie pytają JAK?! Więc dużo słucham o tym jak funkcjonują związki dookoła mnie. I nie rozumiem dlaczego ludzie się na coś takiego godzą 😉
desire   Druhu nieoceniony...
14 listopada 2018 05:04
Wichurkowa,  brawo. Zobaczysz, ze ktos fajny napatoczy sie w najmniej spodziewanym momencie 🙂

A my (jesli dobrze pojdzie) to na poczatku przyszlego roku kupujemy dzialke i sie budujemy.  😅 byle sie nie pozabijamy przy "aranzacji wnetrz" i wspolnym skladaniu kuchni z ikei. 😂 dobrze, ze co do projektu to w sumie jestesmy zgodni - minimalizm i jak najmniej przestrzeni do sprzatania. 😁 szkoda, ze sie nie znalazlo zadne gospodarstwo w normalnych pieniadzach, no ale jeszcze mamy troche czasu. diabeł: no i ogółem jest gitara. Nadchodząca totalna stabilizacja chyba dobrze na nas wplywa. 😁
.
Dużo zależy od branży, w której pracujesz i od miejsca, w którym mieszkasz. W dużych miastach przy przeciętnych zarobkach ciężko jest wynająć nawet kawalerkę żyjąc samemu. Pamiętam jak przeglądając kiedyś oferty kawalerek (pomagałam przyjaciółce w poszukiwaniach) znalazłam taką jednopomieszczeniową, chyba 14m2 za 1400zł + rachunki :/ Co prawda praktycznie w centrum, ale to było wielkości mojego pokoju, z jednym multifunkcyjnym pomieszczeniem i antresolą do spania. Jeśli ktoś zarabia nieco ponad 2 tysiące na rękę to nawet o takim czymś mógłby chyba tylko pomarzyć.
Bycie singlem może być fajne, ale wymaga albo ograniczania opłat (ja mam farta mieszkać w mieszkaniu po rodzicach i mam stosunkowo małe opłaty), albo inwestowania w siebie, podnoszenia kwalifikacji, żeby móc w perspektywie dobrze zarabiać. Albo mieć jeszcze jakiś inny sposób na to, żeby niwelować koszty i zwiększać przychody.
Wolność ma swoją cenę, ja uwielbiam mieszkać sama ale nie powiem, że mając do dyspozycji dwie wypłaty przy podobnych kosztach życia byłoby na pewno lżej.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
15 listopada 2018 20:03
pamirowa nie wiem czy wypada pytać, i czy chcesz o tym mówić, ale jak to się stało że były mąż dostał wszystko łącznie ze zwierzętami a Ty zostałaś z niczym? Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tym pytaniem. Bardzo przykro to czytać  😕
Zależy i nie zależy.
Jakoś tak im jestem starsza, tym bardziej rozumiem ludzi, którzy może nie do końca się dobrali, może nie do końca sobie siebie "wymarzyli", nie było "fajerwerek", wielkiej miłości wybuchu..... Nawet nie tyle, że czują się źle w swoich związkach, ale po prostu są ze sobą, bo "jakoś tak wyszło", bo "był wolny i ja wolna".... Bo to co porusza Pamirowa (kurczę, Ty to zawsze masz fajny sposób na rozpoczęcie dyskusji 😀 ), jest strasznie trudne. Żyć samemu bywa najtrudniej chyba właśnie pod względem ekonomicznym....
.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 listopada 2018 20:14
Pamirowa u Ciebie tak mentalnie wssystko ok? Pamiętam, że jak był koń było źle, jak był każ było źle, nie ma już męża tez źle. Może warto z kimś pogadac ? 😉
.
pamirowa a Ty niedawno nie pisałaś o jakimś nowym chłopaku, którego poznałaś?

Ja się z kolei odniosę do hasła "nigdy się nie kłócimy", bo niedawno słuchałam wykładu na temat tego, że zupełnie normalne i zdrowe w zwiazkach i relacjach międzyludzkich jest to, że ludzie się kłócą ze sobą, a nie na odwrót. Nie mówię oczywiście o skrajnościach, patologii, codziennych awanturach, tłuczeniu garów i wzywaniu policji 😉 Re-volta lubi skrajności, więc od razu uprzedzam, że nie mam ich na myśli 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się