Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

infantil, napisałam Ci PW, może akurat będziesz chciała skorzystać z propozycji :kwiatek:
Strasznie to smutne, co piszecie, bo życie ma się jedno i szkoda go na taką "izolację"... Może warto wyciągnąć rękę i się pogodzić, nie na święta, nie dla "obowiązku tradycji", a zwyczajnie - dla siebie.
Naturalsi ile ludzi tyle historii i tyle sytuacji, byłabym ostrożna z takimi osądami jak "szkoda czasu na izolację, warto wyciągnąć rękę". Ja z rodzicami nie jestem pokłócona. Widujemy się, jesteśmy w kontakcie. Są to po prostu bardzo toksyczne osoby, które mają niesamowicie negatywny wpływ na moje zdrowie psychiczne, o które aktualnie ponownie ciężko walczę. Spędzenie świąt z którymś z nich byłoby dla bardzo ciężkie - a spędzenie świąt z jednym = niespędzenie świąt z drugim, masę wyrzutów w moją stronę i wyrzutów sumienia. Nie chcę wybierać i nie umiem 😉

Ollala w pełni rozumiem, ja unikam ludzi bardziej niż przeciętny człowiek może to sobie wyobrazić  🙂

Dzięki dziewczyny za wszystkie odpowiedzi  :kwiatek:
Przegadam to jeszcze z moim terapeutą, bo to trochę patowa sytuacja i nie chcę sobie narobić krzywdy.
Ale co może być złego w pogodzeniu się z kimś? Takim zwyczajnym, odpuszczeniu komuś - żeby nie nosić w sobie dalej poczucia krzywdy?
emptyline   Big Milk Straciatella
19 listopada 2018 11:12
Naturalsi, a widzisz różnicę między skłóceniem, a złym wpływem drugiej osoby na Twoje samopoczucie?
efeemeryda   no fate but what we make.
19 listopada 2018 11:14
ja widzę, ale zgadzam się z Naturalsi rodzicę są tylko jedni, a święta to czas szczególny.
Widzę, choć bez związku. Od drugiego przytoczonego - niektórzy spędzają lata na terapii, niekoniecznie skutecznie. Dlatego też nikomu nie kazałam spędzać  świąt z kim nie chce, a jedynie zasugerowałam wyciągnąć rękę w kierunku zgody. Ale każdy ma swoje życie🙂.
emptyline   Big Milk Straciatella
19 listopada 2018 11:20
efeemeryda, są różne sytuacje życiowe. Dla mnie święta nie mają głębszego znaczenia, bo jestem niewierząca, więc to po prostu bardziej uroczysta kolacja z rodziną. Jednakże u mnie Boże Narodzenie było zawsze najgorszym okresem: stres, krzyk, masakra - zawsze szłam do pracy kiedy tylko mogłam, żeby sobie odpuścić mękę. O wiele przyjemniej było zaś już po całym sajgonie, kiedy moja mama przestawała wreszcie wariować i stresować siebie i wszystkich wkoło i można było wreszcie spokojnie, sympatycznie spędzić czas. To, że dla kogoś ten okres w roku to czas wybaczania i różnych innych górnolotnych momentów, nie oznacza, że wszyscy będą mieli takie same odczucia.
Naturalsi, ale infantil podkreśliła to już chyba dwukrotnie, że z nikim nie jest skłócona...  🤔


ja widzę, ale zgadzam się z Naturalsi rodzicę są tylko jedni, a święta to czas szczególny.


i właśnie przez tę całą presję społeczną, że "święta to czas szczególny" u mnie pojawił się cały problem i stres. Dla mnie święta nie mają znaczenia, bo a) jestem niewierząca b) mam bardzo małą rodzinę, z którą widuję się regularnie i bez świąt.

A co do tego, ze rodzice są jedni, że to w końcu rodzice... to ja już ten masochistyczny etap mam za sobą  😉 Za dużo mnie kosztowało zaciskanie zębów i udawanie, że jestem niezniszczalna, bo rodzice są jedni. Są. Ale są to też osoby, jak wszystkie inne. Dla mnie rodzina to wybór a nie więzy krwi.  

edit: i dopiszę jeszcze, bo zaraz wyjdzie, że się odcięłam od rodziców i mam ich za nic. Oczywiście, że tak nie jest. Jak mówiłam, nie jesteśmy pokłóceni, widujemy się, umiemy przemiło spędzić czas. Ale na 'moich' zasadach, w neutralny sposób, na neutralnym gruncie. Święta takie nie są.
Można być z kimś w zgodzie i zwyczajnie po ludzku go nie lubić, nawet jeśli to rodzina. Rodzice nie są jakimś wyjątkiem, rownież potrafią być toksyczni i miec niefajny wpływ na dzieci. Może nawet bardziej niż inni ludzie, bo obcych można olać, można sie odciąć, łatwiej nie liczyć sie z ich zdaniem, ograniczyć ich wpływ na nasze samopoczucie. Z rodzina, a zwłaszcza rodzicami to dużo trudniejsze i bardziej skomplikowane.
Bardzo Ci współczuje tej sytuacji, infantil. Mam nadzieje, ze z pomocą terapeuty znajdziesz najlepsze rozwiazanie.
Naturalsi cóż, ja nie jestem z nikim pokłócona, ja po prostu nie lubię spędzać czasu z moją rodziną. Kocham moich rodziców, ale nie znoszę świąt w ich wydaniu. W sumie żadnego święta, specjalnych dni, urodzin, niczego.  Wtedy lubię być sama.

infantil ja się z Tobą zgadzam. Niektórzy rodzice powinni dostać order za regularne rycie bani swoim dzieciom.
Ej, ale wy serio nie trybicie, ze spedzanie z dana osoba czasu jest nieprzyjemne i dolujace, bo to taki ludz i tak sie relacja ulozyla i magia swiat i pitu pitu o przebaczaniu nie ma nic do rzeczy? 😉

Ja tam wybralam jedna strone i ewentualne wyrzuty drugiej mam w glebokim powazaniu, juz ladnych pare lat mi leci bez tej osoby i jakos za toksycznymi fazami nie tesknie. A nie mam zalu, bolu, poczucia krzywdy i kij wie czego jeszcze, serio 😉 nasze ostatnie spotkanie to byla gadka szmatka i papierosek, ot, drogi nam sie rozeszly 🙂 A z druga relacje to raczej kumpelskie, Swieta z pizza, piwem i Fifa :P ale ofkors ktos moze sie nie czuc z takim wyborem ok, albo miec mniejsza odpornosc na reakcje. No to zalezy, jak zwykle.

Z tym szczegolnym czasem polecam nie przeginac, nie kazdy jest wierzacy 😉 ja bym pojechala z pieselem po prostu
efeemeryda   no fate but what we make.
19 listopada 2018 11:47
tak tylko dla ścisłości, ja też jestem niewierząca, a święta to dla mnie celebrowanie wspólnie spędzanego czasu przy jedzeniu, prezentach i Kevinie samym w domu  😁
efeemeryda ja też. Super, że zrozumiałaś co miałam na myśli, bo nie mam dalej zamiaru tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem.
infantil świetnie cię rozumiem. Z ojcem kontaktu nie mam i sobie nie życzę. Z matką też sobie nie życzę, ale niestety czasami mieć muszę, bo ona zaczyna potrzebowac mojej pomocy i nie wypada mi tej pomocy odmówić. Ale pomoc finansową tak, kontaktów, rozmów - nie, dziękuję.
Ja też przechodziłam przez różne etapy " jak żyć z rodzicami i jakie stosunki i kontakty utrzymywać" I doszłam do wniosku, że przede wszystkim to JA mam się czuć komfortowo, dobrze i zdrowo. A jeśli mam patrzeć na SIEBIE I SWOJE uczucia, to ja wybieram zero kontaktu. I odkąd się tego trzymam, jest mi dobrze.
Tyle że fakt, jestem bardzo dorosła i jest mi przez to łatwiej.
Naturalsi, ja jednak trochę nie zrozumiałam Twojego punktu widzenia. Być może jest logika w tym, co piszesz, ale nie przekazałaś tego w sposób czytelny dla mnie. Tzn jeśli ktoś ma toksyczny wpływ na Ciebie, dużo przez kogoś psychicznie wycierpiałaś to jak cieszyć się wspólnymi świętami i celebrować szczerze i radośnie wspólnie spędzony czas? Wydaje mi się, że w takiej sytuacji to już lepiej być religijnym i robić to z pobudek duchowych, wtedy jakoś widzi się sens siedzenia wspólnie z kimś, kto napsuł Ci nerwów, można to sobie jakoś lepiej wytłumaczyć. W innym wypadku to niepotrzebne wystawianie się na stres i tak jak w przypadku infantil narażanie się na nieprzychylność którejś ze stron. Co by nie zrobiła to i tak będzie źle i ktoś się będzie czuł poszkodowany.
emptyline   Big Milk Straciatella
19 listopada 2018 12:13
Naturalsi, tu nie chodzi o to, że masz tłumaczyć się z bycia wielbłądem, tylko po prostu zafiksowałaś się na jakimś godzeniu się, a w ogóle nie o to chodzi...
To prawdopodobnie dobrze świadczy o Naturalsi i jej rodzicach. Tzn prawdopodobnie nie wyobraża sobie, że można mieć problem z rodzicami - nie taki na zasadzie kłótni, spiny, chwilowego kwasu, tylko na zasadzie toksycznej relacji, nieumiejętności dogadania się w sprawach fundamentalnych, ogólnego niezrozumienia i rozjeżdżania się wyobrażeń na pewne tematy. I z takimi osobami można żyć w ogólnie pojętej zgodzie, można rozmawiać, spotykać się, mieć jakiś neutralny kontakt, co nie znaczy, że to są osoby, z którymi lubisz spędzać czas, przy których odpoczywasz, chillujesz, śmiejesz się, ładujesz akumulatory. Często te spotkania to kupa stresu i napięcia, gehenna, bo nigdy nie wiadomo kto w danym momencie z czym wyskoczy, czy będzie miło, czy się nagle zrobi bardzo niemiło, bo ktoś postanowi wyciągnąć jakiś wątek lub temat, który budzi duże emocje, czy nie będzie wyrzutów, wypominków, podjazdów albo innych zachowań, które czynią daną relację toksyczną.
I to nie jest kwestia godzenia się, bo nie ma żadnego aktualnego konfliktu. To jest po prostu kwestia kiepskiej relacji, kiepskiego dopasowania, czasem zwyczajnego nielubienia. Można kochać własnych rodziców i jednocześnie ich nie lubić.
tak tylko dla ścisłości, ja też jestem niewierząca, a święta to dla mnie celebrowanie wspólnie spędzanego czasu przy jedzeniu, prezentach i Kevinie samym w domu  😁


No to spoko zwyczaj, tylko jak odpada wyzszosc religii, tradycji etc a to spedzanie czasu razem jest nieprzyjemne, to co tu celebrowac? 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
19 listopada 2018 12:31
kokosnuss to jes to dobry moment żeby spróbować, żeby było miło, rodzice żyją z reguły krócej od nas...
efeemeryda, czasem sytuacja jest taka, że trudno o to 'miło'
efeemeryda   no fate but what we make.
19 listopada 2018 12:37
vanille
jasne, zgadzam się
kokosnuss to jes to dobry moment żeby spróbować, żeby było miło, rodzice żyją z reguły krócej od nas...


no czasem to nasze starania można sobie w nos wsadzić, bo jak tylko jedna strona uparcie próbuje to po jakimś czasie pojawia się frustracja i niechęć.  Ale to jak w każdej relacji z innym człowiekiem
Averis   Czarny charakter
19 listopada 2018 14:00
Toksyczne relacje trzeba ucinać. Zwłaszcza te z rodzicami. Jeżeli ktoś świadomie krzywdzi swoje dziecko i nie reaguje na jego prośbę o zmianę, to nie zasługuje na jego towarzystwo. I tyle. Szacunek i życzliwość powinny działać w obie strony. Ja postawiłam sprawę na ostrzu noża i moja mama zmieniła się bardzo i to doceniam. Ale gdyby zmiany nie było, to nie byłoby też kontaktu.
infantil,  zrob tak, byś się dobrze czuła. Nie oglądaj się na rodziców. Trzymam kciuki!
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 listopada 2018 14:09
ja widzę, ale zgadzam się z Naturalsi rodzicę są tylko jedni, a święta to czas szczególny.

https://www.polityka.pl/jamyoni/1770598,1,jak-traumy-z-dziecinstwa-wplywaja-na-dorosle-zycie.read
Toksyczne relacje trzeba ucinać. Zwłaszcza te z rodzicami. Jeżeli ktoś świadomie krzywdzi swoje dziecko i nie reaguje na jego prośbę o zmianę, to nie zasługuje na jego towarzystwo. I tyle. Szacunek i życzliwość powinny działać w obie strony. Ja postawiłam sprawę na ostrzu noża i moja mama zmieniła się bardzo i to doceniam. Ale gdyby zmiany nie było, to nie byłoby też kontaktu.


Tak, bo wszystkie kiepskie relacje na linii dziecko-rodzic wynikaja ze swiadomego krzywdzenia. I na towarzystwo drugiej osoby trzeba sobie zasluzyc, dostosowaniem sie do wymagan jednej strony oczywiscie. Bo kontakt miedzy ludzmi to nagroda. Tak jest.

Te dyskusje to czasem jak z kosmitami 😉 w rzeczywistosci dynamika relacji miedzyludzkich jest jakby mniej matematyczna, precyzyjna i czarno-biala niz w poradnikach psychologicznych z Empiku 😁

Czasem robimy sobie krzywde nawzajem i nieswiadomie, czasem czujemy sie krzywdzeni zachowaniem neutralnym czy zyczliwym, czasem obie strony oczekuja od siebie nawzajem zmiany, a zadna nie chce sie zmienic, czasem stawiamy innym warunki, do ktorych nie mozna sie dostosowac, czasem zmiana podejscia nie wystarczy, zeby sie lubic i lubic wzajemne towarzystwo, bo to nie ten charakter, nie te poglady i nie to podejscie do zycia. Czasem nasi rodzice to tylko ludzie, czasem wszyscy tkwimy w bledzie albo nie ma zadnego bledu, tylko nie pasujemy do siebie, wkurzamy sie tylko i nie ma o czym gadac 🙂

I kim ja jestem, zeby doroslym ludziom dyktowac, jacy maja byc i jak maja myslec, skoro sama oczekuje od nich czegos dokladnie odwrotnego 😉
A ja zazdroszczę, że ktoś może nie chcieć spędzać świąt z rodziną. Ja z rodziną jestem zżyta bardzo, mój mąż też. A święta w tym roku spędzę w pracy i jak o tym myślę, to mi niedobrze.
Averis   Czarny charakter
19 listopada 2018 16:48
kokosnuss, wybacz, ale całkiem wypaczyłaś moje słowa. Mówiłam o toksycznych relacjach z rodzicami, a nie jakiś okazjonalnych spięciach, czy kiepskich relacjach. Nie każda kiepska relacja jest toksyczna. Plus nie mam pojęcia, skąd wzięłaś dyktowanie czegokolwiek. Chyba że takowym jest komunikowanie swoich potrzeb.  Pisałam o konkretnej sytuacji, więc daruj sobie komentarze o poradnikach psychologicznych z Empiku i kosmitach. Mam nadzieję, że lepiej się czujesz po napisaniu tej głębokiej i odkrywczej analizy.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 listopada 2018 09:46
Staram się tu nie zaglądać, bo ten wątek powoduje u mnie jeszcze większy spadek humoru i przygnębienie, ale muszę się wyżalić. Bez wnikania w szczegóły - finanse. Pracowałam nad czymś bardzo ciężko cały rok, i właśnie się dowiedziałam, że nic z tego nie będzie, i to z tak błahego powodu jak czyjeś znajomości itp  🙁 To będzie bardzo ciężki finansowo okres z tego powodu, a brzydka pogoda za oknem sprawia, że człowiek jeszcze wyolbrzymia takie sprawy i czuje się bardziej przybity  🙁
Martita   Martita & Orestes Company
20 listopada 2018 12:40
smarcik Trzymaj się  :kwiatek: wiem jak to jest, ale wyjdziesz silniejsza z tego, z nowym doświadczeniem. Wierzę w Ciebie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się