Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Dzionka lubię to!! 😀
Póki co nie muszę stosować, ale zapamiętam na przyszłość 😎
Ja kiedyś tak się wkurzyłam, że wyszłam z domu na cały dzień, zostawiając ojca z młodą. Wyłączyłam telefon. Sąsiadka mi doniosła, że woził jej dziecko w celu przewinięcia 😉. Przeżyli, ale jedyne co wtedy ugrałam to opiekunkę raz w tygodniu, która zabierała dziecko na 2-3h na space żebym mogła ogarnąć dom :/
Ehhh jakiś czas temu zostałam nieco "skrytykowana" za moje proojcowskie podejście (to że facet rano wstaje do pracy, więc w nocy to ja będę wstawać, żeby on mógł się wyspać itd.) jako prowadzące do tego, że wszystko spada na matkę itd.

To było przed porodem. Dzisiaj mija nam 4 miesiąc życia Michała i...zdania nie zmieniłam. Tak jak wtedy pisałam dużo zależy od faceta. Myślę, że każda kobieta na tyle zna swojego partnera, że wie na co może sobie pozwolić, żeby nie dopuścić do zrzucenia na siebie nadmiaru obowiązków. Do młodego w nocy ja wstaję, ale jak miałam kryzys to mąż też wstał. Zabierał go też na noc do swoich rodziców, żebym ja mogła się wyspać. Bez problemu z nim zostaje jak chcę jechać do koni, spotkać się z koleżankami czy cokolwiek. Dom też bez problemu ogarnia.

Oczywiście najwięcej przy dziecku ogarniał przez pierwsze 2 tygodnie życia Małego, kiedy ja sobie gorzej radzilam. Teraz muszę go czasem pogonić do tak przyziemnych rzeczy jak zmiana pieluchy😉 generalnie zazwyczaj ja jestem od tych normalnych rzeczy typu książeczki, grzechotki itd a Mąż od wszystkich głupot. Codziennie bawi się z Michałem w turlanie po łóżku, mądre dialogi, naukę pełzania itd.
Ja powoli już teraz psychicznie nastawiam swojego męża, że będę oczekiwała pomocy od niego. I moja teściowa też mu uświadamia, że ma mi pomagać.
Ale już teraz widzę zmianę w jego zachowaniu. Wcześniej jak wracał z pracy to siadał przy stole i czekał aż mu kolację postawię/zrobię. Teraz bierze czynny udział w robieniu kolacji, pomaga i to w sumie z własnej woli. Widzi że mocno kondycyjnie poszłam w dół. Co mnie okropnie frustruje. Jeszcze w sierpniu biegałam półmaratony górskie, a teraz po wejściu na pierwsze piętro łapię zadyszkę  🙄 a jeszcze nawet brzucha mi niewidać.
Mundialowa, zazdro, ja też bym chciała, by mój mały się w końcu przekonał do leżenia na brzuszku - wytrzymuje 5 minut zanim włączy syrenę 😁

Haha, temat tatusiów 😁 Ja w sumie sama nie wiem - partner cycków nie ma, więc w nocy nie wstaje (młody jest wtedy zdyscyplinowany - je, przebieram i śpi), chyba że ja przysypiam podczas karmienia to go budzę, by ze mną gadał, bo się boję zasnąć (karmię na siedząco). Czasem mnie denerwuje, że coś by mógł zrobić więcej, ale z drugiej strony ma naprawdę sporo na głowie teraz. A przecież często pilnuje młodego i go zabawia, bym się mogła zdrzemnąć, widać, że tęskni mu się za nim, bo jak przychodzi do domu to ja dostaję przelotnego buziaka i to mały zgarnia 100% atencji, nasz bezpłatny miesiąc na HBO mija nietknięty, bo jak Iggy w końcu zaśnie to się na niego gapimy zamiast seriale oglądać. Ale są momenty, że mam ochotę rzucać w niego kapciami, jak jest w domu i się nie rwie do zmiany pieluchy, bo on zmęczony 🤣 Tak jakbym ja nie była po całym dniu zajmowania się dzieckiem i kolejna pielucha w jego rozrachunkach nie robiła mi różnicy 😉
D+A super to czytac, trzymajcie tak dalej!
Z tym znaniem swojego faceta bywa roznie - czesto sie zdarza ze cisna na dziecko, a potem jest jak u Guni. To tez na pewno zalezy od ludzi, ale czasem jest ciezej niz latwiej, niestety w wiekszosci przypadkow jesli o ten niemowlecy okres chodzi. Co nie zmienia faktu, ze z czasem naprawde jest duzo lepiej a czas mija bardzo szybko.

Maea no przeciez siedzisz w domu i nic nie robisz, co to za roznica 50 czy 100 pieluch dziennie 😁 Boze, jak sobie przypomne ta monotonie to juz sie boje...

Guniu kochana, strasznie przykro to czytac.. Ucieka facet... moze sprobuj wywalic wasze uczucia na stol - moze on sie w jakims sensie przestraszyl, przeroslo go to, mysli ze sobie nie poradzi? Moze taka otwarta rozmowa pomoze, bo przeciez oboje jedziecie na tym samym wozku i nie moze Cie tak po prostu zostawic ze wszystkim samej...  🙄
Scottie   Cicha obserwatorka
22 listopada 2018 20:10
Horsiaa, nie pocieszę Cię, ale z kondycją i sprawnością fizyczną będzie coraz gorzej, a brzucha jeszcze dłuuuuugo nie będzie widać 🙂

gunia nie ma chyba co porównywać, Twój mąż ma specyficzny czas pracy i uważam, że mógłby zrobić przy dziecku/w domu o wiele więcej niż mąż mój, D+A czy Maea. Sama pracowałam w podobnym systemie i trochę wiem jak jest 😉
Mój miał na początku bardzo dużo zapału, nie bał się ogarniać dziecka- co więcej, wychodziło mu to lepiej niż mnie. W 5 dobie życia córki został z nią sam na ponad 5 godzin, gdzie ja w tym czasie nie wyobrażałam sobie zostać z nią sama dłużej niż 3 godziny. Trochę mu ten zapał opadł, kiedy przez dwie doby sam ją ogarniał (miała wtedy trochę ponad 2 tygodnie). Od tego czasu do zmiany pampersa trzeba go zaganiać, ale za to ma dużo więcej pomysłów na zabawy, pokazywania córce świata niż ja. Ja działam trochę zadaniowo, tak jak nerechta opisała typowego faceta 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
22 listopada 2018 20:13
Maea, 5 min na brzuszku to w tym wieku bardzo dużo. Dla maluchów to ciężka praca. Spokojnie, przyjdzie z czasem. Ja się schizowałam z Hanią, bo była opóźniona w porównaniu z "tabelkami", a teraz jestem zupełnie wyluzowana.

Co do facetów, cóż, nie jest łatwo. Tak jak nerechta pisała, oni nie mają zazwyczaj pojęcia, co z takimi malcami zrobić. Tzn nie czują bazy zupełnie. na 2 min może się zajmą, mogą ponosić, zmienić pieluchę, ale jakiegoś wielkiego zaangażowania w naleśnika to bym się nie spodziewała. Mnie ostatnio było mega przykro, bo był u nas mój ojciec i złapał z małą super kontakt, a mój mąż, cóż, tak średnio  🙄
Na szczęście to się poprawia wraz z wiekiem. Z Hanią robią już od dawna bardzo dużo, a ona zachowuje się przy tacie lepiej niż przy mnie. Najtrudniej jest wciąż z jakąś taką spontaniczną zwyczajną zabawą w domu, bo wtedy i tak musi być MAAAMAAA.

Horsiaa, nie pocieszę Cię, ale z kondycją i sprawnością fizyczną będzie coraz gorzej, a brzucha jeszcze dłuuuuugo nie będzie widać 🙂


Niekoniecznie. Ja najgorzej czułam się na początku, a tydzień przed porodem wciąż po górach śmigałam. Każdy reaguje indywidualnie.
Ja ogólnie mam wrażenie, że faceci są od głupich zabaw😉 Mój z moim ciągle jakieś głupoty robi.

Nerechta, chyba masz rację, że z czasem jest lepiej, bo moj Mąż mówi, że im Młody więcej kuma tym czuje z nim większa więź. Ostatnio byli u nas znajomi z prawie 3latkiem i mój Mąż złapał z nim super kontakt i mówił, że to już taki fajny wiek.
Z moich obserwacji wynika, że faceci radzą sobie z dziećmi doskonale, o ile nie maja innego wyjścia. Nie należy ich zatem wyręczać tylko stawiać przed faktem dokonanym. Nie piszę tu o moim osobistym samcu bo ten akurat z dziećmi i prowadzeniem domu radzi sobie świetnie i od około 2-3 lat przejął ode mnie większość domowych obowiązków (włącznie z praniem, sprzątaniem, zakupami i wożeniem dzieci na zajęcia dodatkowe), ale widzę zachowanie mężów moich przyjaciółek czy siostry- jak się mogą wymiksować na pewno to uczynię- gdy nie ma wyjścia i ratunku- wykonują co trzeba i to z bardzo dobrym efektem 🙂.
Haha mój ostatnio mnie wyśmiał, że w końcu po 5 latach mieszkania razem odkurzyłam całe mieszkanie ;p

Co do leżenia na brzuszku- Michał na początku się denerwował i nie chciał tak leżeć, bo słabo trzymał główkę i czesto lądował twarzą w podłożu i się wściekał. No i oczywiście nie kto inny jak moj Mąż wymyślił na to sposób, że podkładał mu dłoń pod klatkę, chwilę mu pomógł a potem wysuwał. Jak się męczył i zaczynał wkurzać to znów pomagał dłonią. Zaczęliśmy stosować ten sposób i po problemie. Młody zaczął ładnie leżeć na brzuszku i trzymać główkę wysoko.
Mój mąż, podobnie jak mąż Scottie - na początku miał więcej zapału ode mnie, biegał z pieluchami, śpiochami i całą resztą. Potem wrócił do pracy i zapał był coraz mniejszy. Aż doszło do takiego stanu, jak dzisiaj - pojechałam na zakupy na dwie godziny, on dostał dziecko nakarmione i przewinięte, więc ogólnie gotowca do uśpienia lub położenia na "macie", a po przekroczeniu progu zobaczyłam wielce umęczonego samca (bo on przecież był w pracy!), który zaraz w progu dostał dziecko do opieki. 🙄 Od razu też usłyszałam, że gdy w grudniu pojadę na swoją kontrolę do lekarza, to on wezwie swoją mamę, żeby zajęła się Kubą. A wystarczyłoby, żeby zwolnił się godzinę wcześniej z pracy i sami byśmy to ogarnęli, bo przecież wyjdę z domu na niecałą godzinę... 😵

Maea, Kuba, jak ma gorszy dzień, to włącza syrenę już przy próbie przełożenia na brzuszek, więc wiesz, to nie jest jeszcze tak idealnie. 😀
Ja uczyłam Kubę, że to fajna perspektywa, jak leżał na mnie - najpierw na półsiedząco, potem coraz bardziej na płasko, aż w sumie niedawno został położony na brzuszku na kanapie i mu się spodobało.
Mac Mój mąż wpisuje się w ten schemat idealnie ,zostawiłam dziś nakarmione i przebrane dziecko i wyszłam, dziecko uśmiechnięte z wyluzowanym tatą zastałam po powrocie  😵

Obiecywał przed porodem cuda na kiju że będę mieć czas dla siebie ,że będzie pomagal a ja będę jeździć konno 3 razy w tygodniu (taaa ledwo raz w ciągu 2 miesięcy konia lążowałam i czyscilam ) ale już wtedy ciężko było mu zaakceptować mnie jako mniej aktywna. I teraz chyba znowu ciężko mu zaakceptować jak wygląda nasze życie z Lila tylko kurczę zdawało mi się że przed podjęciem decyzji o dziecku obgadalismy temat i oboje tak samo byliśmy na to gotowi więc co on teraz się dziwi ze życie się zmienilo (A to on naciskał na dziecko)
Po porodzie też miał ten zapał co u dziewczyn z tym że on od początku powtarza że boi się że zrobi jej krzywde i nosi tylko w jednej pozycji i przebiera pieluche bardzo wolno. 
Powiedziałam co myślę, stwierdził że dla niego nie problem z nią zostać jak jest najedzona i zrobić przy niej coś tylko trzeba mu powiedzieć i musi mieć czas ,czyli jestem w punkcie wyjścia bo on problemu nie widzi.
Twierdzi od porodu że ktoś na górze dobrze to wymyslil że rodzą kobiety bo facet by w życiu nie dał rady i kobieta jest też lepiej stworzona do opieki nad tym małym czlowiekiem. Ta myśl mu chyba całkiem mózg zalała  😤
Jutro wychodzę na zakupy ,wrócę jak uznam że się zresetowalam..zgodził się zostać z mina zbitego psa...zobaczymy  🙄
maleństwo   I'll love you till the end of time...
23 listopada 2018 06:07
gunia92, bo prawda taka, że przed to można sobie obiecywac i wyobrażać, a i tak nie mamy pojęcia, jak to jest mieć dziecko. Myślę, że rzeczywistość zaskakuje każdego. J ile to ja myślałam, że zrobię itp... A tu zonk. Od czterech lat zonk. ALE. To jest potem kwestia tego, jak sobie z tym poradzimy i jak udźwigniemy. I Twój mąż ewidentnie nie udźwignął. Niedojrzałe to.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
23 listopada 2018 06:30
Gunia głowa do góry, nie czaj się i nie pytaj czy zostanie z dzieckiem. Wręczasz dziecko i wychodzisz. Przecież nie powierzasz mu pod opiekę tygrysa tylko własną córkę, krzywda mu się nie stanie. Ciebie ktoś pyta czy się zajmiesz? Czy potrafisz? Czy masz siłę? Ja durna też na początku się pytałam czy może popilnować  żebym mogła pojeździć to tylko słyszałam "daj sobie spokój, koń nic nie robił tyle czasu, a co ja mam z nią robić jak ona nic nie kuma, a po co mam iść na spacer skoro ona śpi" Bla bla bla spuszczałam głowę i koniec tematu. Ale jak się w końcu wnerwiłam jak on sobie siedział na słoneczku a ja gniłam w domu to ubrałam się w bryczesy, uśpiłam małą w wózku, wręczyłam i sobie poszłam.
No w końcu po jakimś czasie i wielkiej awanturze się zaangażował, mała się przyzwyczaiła do tego, że zostaje z tatą i już nie ryczy jak tylko wyjde z domu, małż sam proponuje, że się zajmie. No i teraz jest super i ciągniemy ten wóz razem. Tym bardziej, że nie oczekuję żeby siedział z małą całe popołudnie ale godzina opieki nad własnym dzieckiem to chyba nie jest obóz karny?
desire   Druhu nieoceniony...
23 listopada 2018 09:24
gunia92, przez to ja sie nie zdecydowałam i przez kolejne 10 lat się nie zdecyduje - mój mąż to ten sam typ. To samo jest z psem (wiem, niby głupie porównanie ale psem też trzeba sie zająć) - jest problem to słysze "chciałaś psa to masz, więc się teraz zajmuj". Dziecko będzie, jak odechce mi się wolności...  🤣 🙄

maleństwo, a popatrz, mam znajomych (w sumie to on jest przyjacielem męża) co dzieci z promocji mają - grzeczne, przesypiają całe noce, nie płaczliwe, jedzą/piją z smakiem, żadnych większych rewolucji, nawet ząbkowanie bezproblemowe.. Często u nich jesteśmy i wieczory do porzygu schematyczne, ale działają. Do tego wszędzie z dzieciami jeżdżą, mogą zostawić u dziadków na nocki bez jęków i problemów, jedna ma 2latka skończone, druga 8 miesięcy.. Niczego sobie nie odmawiają i korzystają mimo, że mają dzieci. Ich mamy częściej nie ma w domu niż jest. 🤣 Ich rzeczywistość jakoś nie zaskoczyła, może to ten wyjątek potwierdzający regułe. 😉
desire, Twoje porównanie wcale nie jest takie głupie. My stwierdziliśmy, że przed podjęciem decyzji o dziecku warto wziąć najpierw psa 😉

Ech... U nas w domu dwa psy na mojej głowie. Ryby męża, gdyby nie ja, to zdechłyby z głodu... Czemu zdecydowałam się na dziecko? 😜
majek   zwykle sobie żartuję
23 listopada 2018 11:53
Jeju, dziewczyny, przeciez to jest tak krotki okres w zyciu, ze naprawde nie wiem, w czym jest problem. Rok, kilkanascie miesiecy i mozna wrocic (prawie ze) do stalego trybu. Przeciez one nie beda wam wisiec na rekach przez nastepne 16 lat. Cieszcie sie tymi chwilami, zaraz beda na tyle duze, ze dojdzie przedszkole, babcia, spanie u kolezanek itp. Ja musialam zaczac prowadzic kalendarz, bo nie ogarnialam ostatnio. Dzisiaj np moja corke ze szkoly odbiera babcia kolezanki i beda sie dziewczynki bawic gipsem. Chciala, zebym odberala rano, ale rano ida do PL szkoly.
Za dwa tygodnie ide na impreze firmowa, juz sie umowilam, ze po szkole podrzucam kolezance dwie sztuki, a odbieram w sobote wieczorem, jak tylko alkomat pozwoli.
W sobote zabieram syna ze soba, zeby mi doradzil w kupnie kiecki.
Dzieci kolezanki u mnie spedzily pol ferii ostatnio.  Mialam 5 nie-swoich w porywach. W tym wieku to nawet same po sobie sprzataja.

majek, pamiętam jak moja córka była naleśnikiem to płakałam patrząc przez okno jak mąż oporządza konie i że ja też chciałabym iść na chwilę a nie mogłam dziecka odłożyć lub przekazać mężowi żebyśmy się zamienili bo zaraz był ryk (ryk małej, nie męża🙂😉. Ale to faktycznie mija bardzo szybko, ja już mogę w zasadzie wszystko. Ale wtedy było to dla mnie abstrakcją. I tylko ta myśl, że właśnie to wszystko szybko mija trzyma mnie teraz przed powtórką, bo wiem że będzie ciężko ale tylko chwilowo 🙂
Scottie   Cicha obserwatorka
23 listopada 2018 14:47
majek, skoro to taki piękny okres i tak szybko mija, to niech tatusiowie go nie przegapią i niech też zajmują się swoim dzieckiem  😎 16 lat może dzieci na nas nie będą wisieć, ale jeśli tatuś będzie migał się od obowiązków jak dziecko jest naleśnikiem, to będzie to robił tez jak będzie miało 2, 4, 6 lat i więcej. Tata wtedy może w sumie dla dziecka nie istnieć, bo od wszystkiego jest mama.
Mnie się bardzo podoba to, co bera pisze w wątku sercowym- ze tatusiów zazwyczaj nie obchodzi co się będzie działo z dzieckiem i kto się bedzie nim zajmował, kiedy oni będą u dentysty.
Byłam na zakupach 4 h i dostałam jeden telefon z pytaniem czy zakupy się udają i żeby kupiła sobie coś fajnego i się nie spieszyla.Lila przesłała tacie cały mój wypad więc po wejściu usłyszałam że mamy cudowne dziecko i że on nie rozumie całej wczorajszej awantury bo on może TAK z nią zostawać  😵 Nie wiem czego on się obawial, jak by nie znal naszego dziecka i nie wiedział że ona nie płacze i jest grzeczna .
Ja jest z tych twardych ludzi którzy ledwo żyją ale dadzą radę bo się prosić nie chcą ale kurcze to nie tylko moje dziecko i naprawdę chyba bardziej chodzi mi nie o trochę luzu dla mnie ale o to by córka miała też od początku kochającego i zaangażowanego w jej życie tatę.
Jeśli rozmowy nic nie dają postanowiłam że raz w tygodniu wychodzę z domu na te parę godzin bez proszenia, ma z nią zostać i koniec. Jeśli to jedyna metoda na to by trochę z nią pobyl i się zaaopiekiwal... może po takiej "terapi szokowej" zacznie sam z siebie mnie trochę odciążac i złapie kontakt z córka
majek   zwykle sobie żartuję
23 listopada 2018 15:01
Z doswiadczenia wiem, ze jak tylko dziecko przestaje wrzeszczec z braku mamy to tatusiowie tez zaczynaja sie bardziej interesowac. No i wtedy braknie argumentow (tzn ze musi byc koniecznie mama).

Chociaz ja akurat jestem za tym, zeby nalesniki odkladac nawet jak wrzeszcza, bo pozniej faktycznie trudno sie od nich odczepic, ale ja jestem matka gestapo. I ja swoje nalesniki mimo zlej pogody trzymalam w wozku w stajni i sobie robilam co chcialam. Nawet zdarzylo mi sie wsiasc i jezdzic wkolo wozka, jak Alicja spala (miala stala pore i spala po 1,5 godziny)

Tak, czytalam watek sercowy, zreszta podejscie bery jest bliskie mojemu sercu. Akurat ja sama bookuje jemu dentyste, ale z drugiej strony jak rezerwuje termin dla siebie to to po prostu robie i oswiadczam mezowi, ze w czwartek o 17 mam dentyste i on zajmuje sie dziecmi. Teraz to po prostu ida ze mna do dentysty i czytaja ksiazki w poczekalni.

Szczerze mowiac - ja juz dokladnie nie pamietam, jak to bylo u nas w okresie nalesnikowym, cos kojarze, ze jak maz zostawal sam z nimi, to od razu je podrzucal do swojej mamy (pietro nizej) co mnie mocno denerwowalo. Ale nie az na tyle by zrezygnowac ze swoich planow.

majek, ok rozwiązujesz problem komunikując. Ale chodzi mi o poziom myślenia i różnice. Pada propozycja delegacji na 7 dni w pracy, na drugi koniec świata: myśl mężczyzny : przełożyć spotkanie z kumplami, naprawę kranu i sobotnie zakupy z żoną. Myśl kobiety : kto się zaopiekuje dziećmi. Już na poziomie myślenia faceci najczęściej zrzucają opiekę na kobietę. Kobieta chcąc czy nie przyjmuje na klatę tę opiekę.

gunia92, na ile możesz wdrażaj męża w opiekę i rób coś dla siebie 🙂
Sytuacja z dzisiaj.
Nakarmiłam Kubę, położyłam do wózka, żeby jeszcze przed snem zrobił kupę i usiadłam do swojej kolacji. W tym czasie mąż zaczął go usypiać, więc mówię do niego, żeby albo zmienił Kubie pieluchę, albo jeszcze go nie usypiał, żebym mogła zjeść spokojnie i sama go przewinę. Mąż patrzy na mnie jak ma wariatkę i oczywiście zaprzestał usypiania. Dlaczego? Bo on już dzisiaj zmienił DWIE pieluchy, więc teraz moja kolej. 😵
mundialowa, powiedz mu coś takiego
😉
A tak serio to współczuję. Ale może będzie tylko lepiej jak dzieci będą większe.
Za to wasze opisy jednoznacznie mówią mi, że dobrze postępuję że swoimi decyzjami. Faceci często naciskają na dziecko, mój mąż też. Ale ja się zdecyduje wtedy kiedy ja będę na to gotowa w 100% a na razie jestem w 50... I trudno, ja chce być troche czasu tylko żoną, a nie żoną i matką.
Ciekawe czemu tak im zależy na dziecku, cisną temat a potem się wymigują.
desire   Druhu nieoceniony...
24 listopada 2018 09:00
Ciekawe czemu tak im zależy na dziecku, cisną temat a potem się wymigują.
Bo sobie myślą, jakimi to będą herosami i jak to wspaniale nie będą się "bawić z dzieckiem", w końcu są samcami, głową rodziny, a przy pierwszej kolce/kupie/whatever stwierdzają, że to jednak bajka kobiety nie ich  😉  Niektórzy już przy porodzie wymiękają.
To tak pół żartem, pół serio, nie chce tu nikogo urazić, bo każdy ma swoje indywidualne problemy. Jednak w przypadku sporej liczby facetów jakiśtam schemat chyba istnieje. 😉
Wydaje mi się jednak, że dziecko to największy życiowy sprawdzian dla pary i każdego osobno w związku, wychodzi cała ta "dojrzałość" każdego z osobna, tyle że matka już potem nie ma wyboru z dzieckiem przy cycku. 🙁
Mundialowa
U mnie bylo podobnie. Moj maz np ani razu nie wstal w nocy do dziecka,  jak bylam na macierzynskim. Bo on chodzi do pracy i on musi odpoczywac,  a nie dzieckiem sie zajmowac. W efekcie mocno to wszystko wtedy zepsulo nasz zwiazek. Poprawilo sie jak poszlam do pracy,  a on zostal na 6 miechow sam z dzieckiem. Nic nas tak bardzo do siebie nie zblizylo,  bo on zrozumial ze to ciezka robota, stres itp. Teraz jak juz oboje pracujemy to sie strasznie wspieramy, pomagamy sobie w tym itp. I jedno 2 zawsze ratuje jak juz nie ma.sil albo cierpliwosci. On mi ostatnio powiedzial,  ze on nie rozumial tego jak moze mi byc ciezko. Wydawalo mu sie to latwe i naturalne.
Mundialowa
U mnie bylo podobnie. Moj maz np ani razu nie wstal w nocy do dziecka,  jak bylam na macierzynskim. Bo on chodzi do pracy i on musi odpoczywac,  a nie dzieckiem sie zajmowac. W efekcie mocno to wszystko wtedy zepsulo nasz zwiazek. Poprawilo sie jak poszlam do pracy,  a on zostal na 6 miechow sam z dzieckiem. Nic nas tak bardzo do siebie nie zblizylo,  bo on zrozumial ze to ciezka robota, stres itp. Teraz jak juz oboje pracujemy to sie strasznie wspieramy, pomagamy sobie w tym itp. I jedno 2 zawsze ratuje jak juz nie ma.sil albo cierpliwosci. On mi ostatnio powiedzial,  ze on nie rozumial tego jak moze mi byc ciezko. Wydawalo mu sie to latwe i naturalne.

Ale równie szybko zapominają 😉 Mój małż pracuje głównie z domu, od początku miał do czynienia z totalnym hardcorem, czyli kolkującą Jagodą i miałam od niego nieocenioną pomoc. Ale w okresach kiedy go w domu było coraz mniej, to i proporcjonalnie coraz mniej uwagi chciał dobrowolnie poświęcić dzieciom kiedy wracał.

Dla mnie ogólnie, jest to po części problem tzw "atomowej rodziny", czyli że poszczególne małżeństwa coraz częściej stanowią osobne organizmy bez żadnej pomocy z zewnątrz. Tak naprawdę ludzi angażujących sie wychowanie dzieci powinno być znacznie więcej niż dwoje, tak było przez tysiące lat i dopiero niedawno przestało tak być. I konsekwencje są takie, że wszyscy w takiej rodzinie mamy przerypane i każdy nie dostaje tego co powinien, kobiety pomocy w wychowaniu (niekoniecznie od męża skoro ten początkowy okres faktycznie im nie leży), mężczyźni odpoczynku i docenienia po "zbawianiu świata" jakim jest np praca, dzieci wystarczającej opieki od dorosłych. Każdy uważa, że mu się to wszystko należy, no i paradoksalnie każdy ma rację i będzie w miarę możliwości o swoje wojował. To widać np w poście majek, moim zdaniem starsze dzieci nie stają się mniej wymagające bo mimo że ubiorą się same i zrobią se kanapkę, to potrzebują jeszcze więcej ludzi i jeszcze więcej stymulacji, z tym, że dorosły do wieku, gdzie inni mogą łatwo przejąć sporą część obciążenia "atomowych rodziców" (rówieśnicy, szkoła, babcie sąsiadów, dalsza rodzina itd).
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 listopada 2018 12:43
No i tu wraca temat całej wioski, co niedawno linkowalam na fb. Trudne to bardzo jest dla wszystkich, czasu nie ma na nic, wyrabiamy 250% normy.
Plusem jest to, że już prawie wróciłam do wagi sprzed ciąży, bo nie mam kiedy jeść  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się