Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Nie rozumiem usprawiedliwiania facetów- bo on wrócił po 8-10- 12 godzinach do domu i musi odpocząć bo jutro wstaje znowu. A Ty dziewczyno co w tym czasie robiłaś? Spałaś, leżałaś i zaliczałaś seriale na Netflixie? A może jednak zmieniałaś co godzinę pieluchę, Młode wisiało na cycu non stop bo akurat ma skok rozwojowy albo Ty kryzys laktacyjny, a do tego wyło przez kilka godzin bo miało kolkę/ nudę/ gorąco/zimno/ hgw? A jeszcze do tego napadła Cię teściowa albo inna ciotka, bo głodzisz dziecko i nie umiesz się nim opiekować robiąc Ci z mózgu papkę i wpędzając w poczucie winy, niszcząc do zera wiarę we własne umiejętności. Małżonek ma prawo do odpoczynku bo ma odpowiedzialną pracę, a czy opieka nad niemowlęciem nie jest odpowiedzialną pracą? Jak mamy prawidłowo ocenić przyczynę płaczu i spróbować jej zaradzić jeżeli tygodniami siedzimy w codziennym kołowrotku jak jakiś pieprzony chomik, często nie mając czasu na zjedzenie śniadania, kąpiel czy ogarnięcie ubrania innego niż rozciągnięty dres? Dziewczyny, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście złymi żonami/ partnerkami bo domagacie się pomocy od współtwórcy maleństwa, że chcecie mieć godzinę dla siebie na coś niezwiązanego z dzieckiem- hobby, spacer, pielęgnację paznokci czy cokolwiek innego. To nie zbrodnia, to prawo. Ojcowie przy rozwodach często domagają się równych praw co do opieki nad dziećmi, często żądają aby to z nimi pociechy zamieszkały- dlaczego wiec, kiedy mogą w domu mieć tą opiekę bez wyroków sądowych, bez ograniczeń nie chcą z niej korzystać? Czyżby dopiero gdy grozi im całkowita utrata zaczynali ją doceniać? W dzisiejszych czasach dziecko coraz rzadziej jest wpadką, coraz częściej świadomą decyzją, przegadaną przez oboje rodziców. Dlaczego więc mamy tolerować amnezję ojców 2 tygodnie po porodzie co do wcześniejszych ustaleń? Bo zabawka się znudziła/ zepsuła i wyje? No heloł, może trzeba zacząć spisywać umowy notarialne przed poczęciem, dotyczące podziału obowiązków... I nie chodzi mi o to, że ojciec nie może nawet zachorować i ma być zawsze dostępny ale o takie sytuacje gdy matki całymi tygodniami nie mogą się doprosić choćby godziny przerwy...
A samotnym mamom należą się medale za odwagę i ofiarność, za to, ze zasuwają za dwie osoby, zdane tylko na siebie i bez szans na pomoc i odpoczynek  👍 :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Naboo, rozwiniesz?

Nie ma takiego podzialu rol jak w naszej kulturze. Rownouprawnienie jest jak powietrze.
W domu mezczyzni nie pomagaja zonom, tu jest tylko kwestia organizacyjna kto-co-kiedy. Moi koledzy w pracy rozmawiaja czesto o dzieciach i domu w sposob, w jaki rozmawiaja kobiety- gdyby spisac te rozmowy i dac je komus przeczytac, z pewnascia ocenilby, ze to rozmowa miedzy kobietami 🙂
Mieszkajac tu zrozumialam, ze to oczywiscie do pewnego stopnia wynika ze zmian systemowych wprowadzanych od lat 70-tych (tacierzynskie i takie tam), ale tak naprawde to tkwi w Skandynawach od zawsze. Juz w czasach Wikingow kobiety mialy pelne prawa, nie byly wyrobnicami, same decydowaly czy chca siedziec w domu czy isc na wojne, mialy takie samo prawo do bogacenia sie, rozwodow i zajmowania funkcji publicznych jak mezczyzni.

Za to dla rownowagi dzialaja stowarzyszenia wspomagajace uciemiezonych przez silne kobiety mezczyzn 😀




Laski, serio? Potrzeba umycia włosów czy zjedzenia kolacji w spokoju to aż takie wielkie wymagania? Naprawdę nie możemy wymagać od mężów godziny dziennie, by zajęli się SWOIMI dziećmi? (Chyba) Szalona😉 bardzo dobrze to ujęła - żadna z nas nie pisała się na samotne rodzicielstwo! I też nie zauważyłam, by któraś z nas pisała, że po miesiącu czy dwóch jest umęczona życiem z małym dzieckiem. Nie widziałam też, by któraś z nas pisała, że chce prowadzić życie jak dawniej - mycie głowy o 7 rano, siłownia o 17, a co konie 5 razy w tygodniu i impreza co sobotę. Jakiś czas temu była dyskusja o potrzebnie samotnego wyjścia z domu, to zostało to zrównane do nocnego imprezowania. Teraz do szukania ofiary. Serio? 🤔 Czytam i nie dowierzam. Jeśli jakaś kobieta chce wychowywać dziecko samodzielnie w małżeństwie - super! Naprawdę, brawa za... w sumie nie wiem za co. Za ofiarność? Ale ani ja, ani wypowiadające się dziewczyny nie pisały się na taki układ i skoro dajemy radę być cały dzień z noworodkiem, wstawać do niego w nocy, czyli być w gotowości 24/7, to nasi mężowie mogą po swojej pracy posiedzieć z (najczęściej nakarmionym i przewiniętym) dzieckiem, by kobieta mogła zrobić coś dla siebie. I to nie jest nakręcenie się i szukanie winnych w sytuacji, tylko skoro piszecie o byciu empatycznym i rozumieniu zmęczenia drugiej osoby, to wymagajmy tego w dwie strony.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 listopada 2018 15:53
Trafione w punkt. Żadna z nas nie chce zajeździć chłopa ale same też nie możemy się dać wykończyć.
Od zajmowania się dzieckiem godzinę - dwie dziennie facet nie umrze. Mój został postawiony przed faktem dokonanym. Po trzech miesiącach od porodu  mój dzierżawiony koń wrócił od osoby która go dzierżawiła podczas mojej ciąży. Z marszu miałam treningi cztery razy w tygodniu, po ok 2,5  godziny nie było mnie w domu. I mąż dał radę choć oczywiście narzekał i jęczał i narzeka czasem i jęczy do dziś (córka ma 5 lat). Ale nauczył się ją ogarniać w każdej sytuacji i mają teraz naprawdę super więź i  uwielbiają spędzać czas razem. Do pracy wróciłam już po 5 miesiącach, na część etatu - pracowałam w domu.
Moją córkę kocham nad życie, ale zwariowałaby siedząc z nią cały czas w domu bez możliwości wyjścia i resetu. Zwłaszcza jak się karmi piersią i dziecko potrafi ciągle wisieć na cycku..
Cieżko mi było zaakceptować że ciągle jestem 24 h na dobę w kieracie, czułam się czasem jak w więzieniu.
Uważam że te kilka godzin w tygodniu dla siebie jest niezbędne do zdrowia psychicznego kobiety..
Facet po pracy podczas zajmowania się dzieckiem przecież nie orze w polu bez przesady. W nocy wstawałam sama bo rano mogłam pospać dłużej z dzieckiem, ale z zimną krwią zmuszałam go do pomocy przy dziecku i przy obowiązkach domowych. Z tym że niestety trzeba być asertywnym, bo przecież w tradycyjnym modelu matka robi wszystko a mąż zmęczony po pracy..
dubel
Nie napisałam, że dla Was życie się skończyło i teraz musicie wykończyć się dziećmi w domu,a chłop potrzebuję się wyspać,zjeść ciepły obiad i wyskoczyć z kumplami na piwo. Nie. Napisałam, że to co przeżywacie, przeżywa każda młoda (stażem) matka! Pewnie w różnym natężeniu, ale każda! Za drugim dzieckiem byłam już o tyle "mądrzejsza", że wiedziałam gdzie są granice mojego zmęczenia i że to, że chce rozwodu z powodu brudnych skarpet męża pod łóżkiem jest tak naprawdę spowodowane moim zmęczeniem a nie skarpetami.
Chciałam Was wesprzeć, bo bardzo dobrze rozumiem, jako matka dwójki z różnicą wieku 2 lata 🥂
ash   Sukces jest koloru blond....
25 listopada 2018 21:48
Pamietam jak mój mąż został na pare godzin (5-6h) sam z poltorarocznym synkiem. Mieli naszykowany obiad i wszystkie inne posiłki/przekąski. Nic oprócz zabawy, przewijania i nakarmienia robić nie musiał, a jak wrocilam do domu to powoedzial ze podziwia to co robię każdego dnia.
Był tak zmęczony tym dniem i „maniem” oczu dookoła głowy ze padał na twarz. Na szczęście następnego dnia szedł do pracy 😉
DoSia, dla mnie Twój post zabrzmiał nieco inaczej, ale może rzeczywiście zmęczenie i ogólne wkurzenie tak zadziałało na moją interpretację. :kwiatek:

Dla rozładowania atmosfery zostawiam Wam kilka zdjęć Kuby, który po wczorajszym dniu mega marudy, dziś rozdawał uśmiechy na lewo i prawo. 😍




I najlepsze 😁
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 listopada 2018 22:18
Ja trzymam kciuki za dziewczyny, żeby udało się im wdrożyć tatusiów. Wiem po sobie, że te max 2 godziny kiedy wychodzę do koni ładuje mi akumulator na kolejną dobę. Wyrzucanie gnoju i latanie z taczką przez błoto nigdy nie sprawiały mi takiej radochy. Kobiety, nie walczcie o wychodne, zwyczajnie wychodźcie z domu i tyle. Żeby nie było -nie tęsknię za dawnym życiem, za totalną wolnością ale chwila resetu dobrze działa na głowę.
Ja nie jestem umęczona bo moje pacholęta już są naprawdę duże i w znacznym stopniu samowystarczalne a również inaczej zrozumiałam post Dosi czy Gieni, ale może to po prostu skutek rozmów internetowych, które wiadomo- mają pewne ograniczenia środków wyrazu  :kwiatek:
Oczywiście, że podobne do Was rozterki przeżywa ogromna większość młodych mam, ale właśnie po to mamy forum, żeby to z siebie wyrzucić, zwłaszcza gdy obok siebie nie ma się komu wyżalić. Przecież to nic złego, wylać frustracje przed innymi, które maja podobne odczucia, zrozumieją i wesprą dobrym słowem- taki krąg wsparcia 😉. Łatwiej się chyba żyje, ze świadomością, że inne też tak mają, nie przychodzą wtedy do głowy durne myśli typu "jestem najgorszą matką ever bo małe mi płacze/ mam mało pokarmu/ nie udało mi się dziś nastawić prania/ wstaw dowolne". W końcu to wątek do pogaduch!
Pocieszę Was dziewczyny, czas leci strasznie szybko- niedawno meldowałam się tu w wątku , że się Róża zafasolkowała a teraz ona za tydzień jedzie na zawody karate, biega na basen, zajęcia plastyczne i śpiewające, sama się ogarnia z ubieraniem, czesaniem a nawet robi kanapki i kisiel 🙂. Natalka to już w w ogóle prawie dorosła licealistka... Dopiero co się toto urodziło a ja już nie pamiętam jaki dawały wycisk. Także trzymajcie się, za jakiś czas będzie naprawdę lepiej- ale tatusiom i tak nie odpuszczajcie!
O rany, ale trafiłam na debatę 😉

Ja właśnie spodziewam się bąbla, styczniowy zimorodek  🙂 Nie chciałabym, żeby ktoś mnie opacznie zrozumiał, ale kobiety, które maja w życiu pasję, tak bardzo absorbująca i odpowiedzialną jaką są konie, chyba są dużo trudniejsze do zamknięcia w domu i ograniczenia swojego życia do dziecka i zabiegów związanych z jego pielęgnacją i domem, od dziewczyn bez pasji i przyzwyczajonych do posiadania własnej przestrzeni. Póki co plan z mężem mam bardzo miły w założeniach - będziemy rodzicami, każdy z nas jest odpowiedzialny za jak najlepsze życie dla tego małego urwiska. Jasne ze bez pieniędzy, nie da sie zapewnic wszystkiego, ale myśle ze wiekszośc mezczyzn ma w sobie napędzana  machinę pracoholizmu usprawiedliwianą potrzebą zapewnienia dobrobytu w rodzinie, często z mocnym zapasem . I niestety , ja musze nie raz pacnąc mojego w głowę, że owszem , ma racje, że powietrzem żyć nie będziemy, ale co z tego ze przyniesie pieniedzy troche wiecej niz "ponad stan zapotrzebowania" jak ominą go rzeczy które nie wydarza sie po raz drugi, jak przegapi szanse na to zeby być tatą? Moze to niepoprawne politycznie, w dzisiejszych czasach, gdy czlowiek powinien byc chowany w przekonaniu swojej wartości, tego ze wszytsko moze mieć i mu sie należy, ale uwazam ze zapychanie dzieci smartfonami, milionem zabawek, każda zachciewajką czasami jest gaszeniem poczucia własnej winy, ze nie mamy tak na prawde czasu być przy tym dziecku i zrobic mu prezent pt ' super dzien z mamą i tatą' , po prostu tworzyć rodzinę kompletną 🙂 Wiadomo ze bąbelek do 3 miesięcy jest tak na prawde słabo komunikatywny, i dopiero pózniej styrani po całym dniu, widzimy gdzieś ten usmiech , reakcje na nas, jest nam dużo łatwiej i dostajemy mocy z kosmosu do działania  🏇 , ale wiele związków tak naprawdę w momencie urodzenia sie dziecka zmieniania sie zupełnie, tracąc jakakolwiek obustronną potrzebe do własnej przestrzeni, wypoczynku  przede wszystkim psychicznego - oderwania sie od tego co mimo, że jest naszym obowiązkiem i okazywaniem troski i miłosci w pewnym momencie bez zapewnienia kazdej ze stron chwili "dla siebie" miedzy dzieciem a pracą, sprowadza cały nasz dzien do smutnych obowiązków. Póki co mamy piękne założenie ze każdy z nas , pozwoli drugiej stronie na realizacje swojej pasji, wiadomo, nie bede w stajni 6 dni w tygodniu , ale chociaż kilka godzin tygodniowo dla jego pasji i mojej i może nie oszalejemy - czyli beda dni gdy mały potworek bedzie cały mój a tata sobie po pracy pójdzie fruwać, a beda dni gdy tata wróci z pracy , maluch pod pachę a mama na konia i zapomina na cudowną godzinę o  pieluchach, kolkach i  innych 🙂 a cóz .. praktyka pokaże ile nam z tego wyjdzie 😉 

Póki co jestem przerażona porodem 😀 Młody stawia mój swiat powoli na głowie, ale sam jeszcze na glowie nie stoi.. i zastanawiam sie czy nie czeka mnie w zwiazku z tym cesarka.  😵 Tak szczerze i poród SN i CC mają swoje plusy i minusy, ale wydaje mi sie ze po CC kobietka jest duzo mniej samodzielna niż po SN, i czas poworotu do zdrowia = samodzielności jest dużo dłuzszy. :/ Jeszcze jak znam realia naszych szpitali to pewno wciąz CC jest prowadzone wedlug przestarzałych standardów czyli tna/rozrywają wszystko, łacznie z mieśniami brzucha, zamiast jest rozchylac, co znacznie poprawia szybkośc powrotu do zdrowia. I martwię sie, że bede obolała jak moja przyjaciołka, przez 2 tyg ledwo wstawała z łózka, dziecko radośnie personel szpitalny wrzucił jej na butelke (bez jej wiedzy, a jak 🙂😉  i pozniej miała problem okropny zeby wrocic do karmienia piersią. Juz nie wspominając o powrocie do jazdy konnej, wiadomo ze początkowo, to bede sobie jezdzic delikatnie i  nieczesto, ale jednak, wydaje mi sie ze po CC to trzeba odczekać minimum 4-5 miesięcy. Macie jakieś doświadczenia w tej kwestii?
Nie mam nawet siły poczytać, ale pożalę się tylko...
Dziś w nocy między 24 (mój błąd że tak późno poszłam spać) a 5:50 (Helka wstała) budziłam się do dzieci...9 razy. Za każdym razem musiałam wstać i iść dopokoju którejś z nich, jakoś uśpić i wrócić. I tak 9-ku**a-razy. Dobijcie mnie. Rano miałam naprawdę mordercze myśli.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
26 listopada 2018 08:41
To banalne co napisze ale to kwestia bardzo indywidualna. Moja przyjaciółka rodziła tydzień po mnie, miała CC  i dużo szybciej wróciła do normalności mając na głowie 2 dzieci niż ja. Ja rodziłam naturalnie i długo mi zajęło dojście do formy głównie przez nacięcie i kłujące wewnątrz szwy. Po porodzie wsiadłam na konia po 2 miesiącach na pół godziny stępokłusa bo ani moja ani konia kondycja nie pozwoliła na dłużej ale i tak było cudownie i banan z twarzy długo nie schodził. Potem udało się jeszcze kilka razy wsiąść jak było ciepło. Zimę zawsze sobie odpuszczałam więc na wiosnę ruszam z kopyta, córa już będzie starsza to i dłużej posiedzi z ojcem
Również w przekazie DoSia, odczytałam "nie użalajcie się nad sobą, wszystkie tak mają, a tatusiowie zarabiają i mają prawo do odpoczynku".

Ja to widzę inaczej, bo nie każdy tatuś pracuje 14h na budowie i jest jedynym żywicielem rodziny. Często tata pracuje 8h, może spokojnie wspomóc w opiece matkę by mogła wykonać inne czynności czy to na rzecz domu czy zwyczajnie odpocząć. Wiadomo, że każdy ma inaczej poukładane życie, ale chyba większość par rozmawiając o potomstwie rozmawia również o tym jak sobie siebie wyobrażają w tym układzie. Nie wiem jak u innych, ale u mnie 90% obietnic było bez pokrycia, stąd rozczarowanie i bulwers, że na mnie spadło wszystko. Teraz gdy dziecko jest większe jest łatwiej i można "odesłać" do taty. Ale przy noworodku, który nie ma w zwyczaju spać odwiedzenie toalety bez dziecka było wyczynem.
shade

Zgadzam się z Tobą w kwestii zarabiania na życie a czasem spędzonym z rodziną. Razem z mężem uważamy, że czas spędzony razem jest ważniejszy niż kasa, a np awans mojego męża wiązałby się z bardzo dużą ilością pracy, stresem i byciem pod telefonem praktycznie 24H.

Ja miałam cesarkę, i trudno było tylko pierwszych kilka dób. Po dwóch tygodniach czułam się już super. Pierwszy raz na konia wsiadłam po dwóch miesiącach, a po trzech jeździłam już regularnie. Ale wszystko dobrze sie goiło i nie miałam żadnych komplikacji.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
26 listopada 2018 11:06
Dzionka, u mnie dziś podobnie, kolejna fatalna noc. Jeszcze była u nas szwagierka i gadaliśmy do 24, jak przyłozylam glowe do poduszki to po pój h pierwsze karmienie, pożniej Hanka, dalej 15x smoczek, kolejny cyc, itd. Kill me! A od raza panna Hanna w histerycznym nastroju. Oczy mnie szczypią jak cholera, trzecia kawa nie pomaga.
A tak BTW, jak Ci sypia Helenka?
Laski! Ja mam dwójkę małych dzieci i dom z ogrodem do ogarniania, naprawdę wiem jak to jest gdy padasz na pysk, a za sekundę biegiem lecisz zmienić pieluchę, wytrzeć tyłek, wstawić pranie itd. I niestety wiem jak to jest być niezastąpioną - drugie dziecko nie napiło się z butelki ani razu, nie uznaje smoczka i nie zasypia beże mnie. Wyjście z domu to na początku tylko razem! I bardzo dobrze wiem, jak bardzo można się wkurzyć, kiedy mąż potrafi wyskoczyć z pomysłem, że po pracy jeszcze na siłkę skoczy. Oj wiem!
majek   zwykle sobie żartuję
26 listopada 2018 11:44
A skoro chcecie, zeby bylo tak rowno, to dlaczego chcecie, zeby tatus sie zajmowal tylko 3 godziny jak wroci z pracy. Moze niech kazde z was pojdzie na pol etetu i robi przy dziecku tyle samo?

edit: oczywiscie jaja sobie robie, nie chce nikogo obrazic itd. Jakos tak z perspektywy czasu mysle, ze nie warto sie bylo wkurzac na to, zlosc pieknosci szkodzi.
majek, sprawiedliwie to nie znaczy po równo.
Ucięło mi post!
Nie napisałam nigdzie, że oj biedny zmęczony facet po pracy,niech się matka zarżnie! Ale litości, to że my jesteśmy zmęczone, znużone itd. nie odbiera innym zmęczenia po innych czynnościach. Wiadomo że praca w biurze 8 h to nie 14 h na budowie,  ale też naszego 8 h w domu z noworodkiem do pracy na budowie też nie przyrównamy chyba? Może warto usiąść i podzielić sobie czas: 8h w pracy męża, 8 h mojej w domu, pozostały czas do podziału? Trudno też oczekiwać, że chłop wróci z pracy, w drzwiach wręczymy mu dziecko i lecimy na 4 godzinne zakupy/do koni cokolwiek, a on niech teraz ma czas dla dziecka i jeszcze pranie poskłada i kolacje ugotuje, bo ja się zmęczyłam z dzieckiem wcześniej. Jednorazowo spoko, ale najdłuższą metę nie wróży to dobrze związkowi.
majek   zwykle sobie żartuję
26 listopada 2018 12:18
Dosia, no wlasnie. Ja tylko dodam, ze ja po 8 godzinach pracy w biurze czasem jestem rownie zmeczona, co moj maz pracujacy w wiekszosci fizycznie.
majek  🙄 czy którakolwiek z nas tu napisała, że ma być po równo co do godziny?? Bo jakoś tego nie zarejestrowałam. Wydaje mi się że cały czas chodzi o to, żeby mężczyzna bez robienia problemów i wymówek potrafił zająć się swoim dzieckiem, żeby kobieta mogła zrobić cokolwiek bez dziecka (wypić kawę/iść pod prysznic/wyjść na zakupy/do lekarza czy cokolwiek innego). Najlepiej jeszcze żeby sam wychodził z ową inicjatywą, wtedy już w ogóle robi nam się miło 😉
Mój małżonek jak przychodzi, to daje mi buziaka, idzie się przebrać i od razu mówi "daj mi dzidziusia" i idzie się z nim bawić, przewija i robi co trzeba. Tego i wam wszystkim życzę, bo daje mi to ogromną radość, zarówno z tego jaki mają kontakt, jak i z tego że mogę zrobić coś dla siebie.

mundialowa podpisuję się wszystkim co mam, pod tym co napisałaś. No i Kubuś cudowny oczywiście, te uśmiechy bobasów są rozkoszne 😍
shade, u mnie kwestia uwiązania w domu to raczej sprawa dziecka i logistyki z karmieniem. Moje dziecko je 21-22, 3 rano, 5, 7, a potem co godzinę. Robi sobie drzemkę 2-3h w przedziale 13-16 (różnie) i znów co godzinę-maks. półtora - a trzeba jeszcze przebrać, utulić jak kwięka/płacze, bo brzuszek boli, bo nie może puścić bączka, a w tych przerwach godzinnych śpi maks. 15 minut 🙂 Jeśli doba ma 24h, 8h śpię, 4-5h to czas samego karmienia, dodać pieluchy, posiłki, prysznic to jakoś mało tego czasu, a zawsze byłam mistrzem w gospodarowaniu nim i nawet studia z logistyki kończyłam, a ciągle nie wiem jak się wyrwać do dentysty na 2-3h, bo nie chcę wprowadzać jeszcze butli 🤣 😉 Ale wizyta w stajni byłaby łatwiejsza - prościej zleźć z konia i dostawić dziecko niż przerwać wizytę u lekarza na karmienie 😉

Co do powrotu do życia po porodzie - to mega indywidualne, u mnie na sali poporodowej po sn laseczki od razu ogarniały i były świeżynki, a ja tydzień chodziłam z zawrotami głowy.

mundialowa, ale słodziak  😍 na zawołanie się już uśmiecha czy musicie czyhać na uśmiech jak my?

Dzionka Lotnaa, współczuję.
Ja za to dzisiaj od 8 karmię do teraz z przerwami na odłożenie i płacz, bo głodny 😉 Nie wiem gdzie on to mieści, a nie ulewa.

No i dzięki za dobre słowa, dziewczyny :kwiatek: A co do dalszej dyskusji to ja już napisałam wszystko i mogłabym ponownie zacytować swój poprzedni post, żadna z nas nie wymaga nie wiadomo czego i ze znajomością swoich partnerów i obietnic pewnie dostosowuje poprzeczkę 😁 😉
Ja już też napisałam wszystko co na ten temat uważam + zgadzam się w 100% z wypowiedziami Szalonej i Mundialowej .
Zmieniając temat pochwalę się tylko że moje dziecie spało babci 6 h kiedy my byliśmy na balu ostatkowym, wstała po 3 w nocy kiedy już byliśmy w domu z uśmiechem od ucha do ucha  💘 Matką z ojcem wybawili się jak kiedyś i zyskali chętna babcię do kolejnego zostania  🥂
I pytanie , jak wasze zwierzaki reaguja na dzieci? Mój pies dopiero teraz (ponad 2 miesiace) załapał że Lila to człowiek i przestał wariowac, nawet jej swoje zabawki przynosi  🤣
Lotnaa, Dzionka Chyba coś jes w powietrzu. Ja wstawałam do Hani(Emilka na szczęście przesypia) 7 razy! A na dodatek od poniedziałku Marcin ma nocki i przez ten cały tydzień  nocami była okropna, wczoraj to już apogeum.
majek   zwykle sobie żartuję
26 listopada 2018 13:34
Nie, zadna z was nie napisala, bo kazda z was wie, ze to by bylo bez sensu. Tez to przechodzilam i po prostu uwazam, ze nie ma sie co zloscic, wszystko jest  do dogadania z facetem, tylko jemu trzeba wprost powiedziec, a nie oczekiwac, zeby sie domyslal.
Mundialowa, słodki synek 😍

Lotnaa, Hela spi zazwyczaj z 2 pobudkami i wstaje przed 7. Niby ma niecały roczek dopiero, no ale mogłaby juz lepiej spac... bo te 2 pobudki to jak jest dobra noc, ostatnio więcej sie budzi. No i Sara co noc sie budzi raz albo kilka razy. A w dzien Hela ma dwie drzemki, nie widze na razie szans na 1, a fajnie by było!

Donia, no to łącze sie w bólu ;(

a weźcie, u nas też jakiś kryzys. Już chyba 2gi tydzień zasypia z godzinę i co chwile wola, a jak już zasnie to codziennie, CODZIENNIE!!!! jak tylko wejdę do łóżka to zaczyna kwekac, jeczec itd i tak godzinę, dwie wstaje do niej co chwile bo pić, wysmarkać nos, posmarować nogi.. aaaa  😜
shade, jako, że półtora miesiąca temu miałam cc, mogę od siebie napisać, że ja chyba wolałam ból po cięciu, niż ból skurczy i porodu sn. 😀 Fakt, ciężko mi było podnosić się z łóżka przez pierwszych 3-4 dni, ale jak już wstałam, to mogłam robić wszystko. Oczywiście w granicach rozsądku.
Dziecko dostałam do karmienia zaraz po przyjeździe na salę pooperacyjną, potem było ze mną cały dzień i dopiero późnym wieczorem mąż odwiózł je do sali adaptacyjnej (taka polityka szpitala). Ale następnego dnia już o 5 rano położna przywiozła syna i musiałam jakoś sama zejść z łóżka i zająć się małym, więc jak już to przeżyłam, to potem nic nie było mi straszne. 😀
A co do Twoich obaw o kp po cesarce, to mój syn miał do tej pory mm w paszczy tylko podczas tej nocy na sali dla noworodków, a od tamtej pory karmimy się kp. I z wagi wyjściowej ze szpitala 3090 g pod koniec zeszłego tygodnia zrobiło się 4850 g. 😁 Dopytaj w szpitalu, w którym planujesz rodzić, jak wygląda opieka nad noworodkiem i mamą po cc - czy dziecko jest co noc zabierane na inną salę, czy może tak jak u mnie jest po pierwszej nocy ciągle z mamą. Jeśli to drugie, to nie ma co się bać o kp. 😉

Może warto usiąść i podzielić sobie czas: 8h w pracy męża, 8 h mojej w domu, pozostały czas do podziału?


I o to nam wszystkim chodzi! Absolutnie żadna z nas nie wymaga, by facet po powrocie z pracy (jakakolwiek by ona nie była) przejmował dziecko i podawał matce wyłącznie do cyca, podczas gdy ona będzie się relaksować.

Szalona😉, dzięki! 🙂 Dawno tu Adasia nie było, pokazuj! Bo ja pamiętam go jak wyrastał z gondoli. 😀 Teraz to już pewnie kawał chłopa, co? 😉

Maea, w sobotę mieliśmy rozwaloną rutynę dnia przez wizyty gości i młody wieczorem był strasznie marudny. Myślałam, że to przez brzuszek, ale chyba przechodził jakiś szybki skok rozwojowy, bo wczoraj obudził się i na widok mój czy męża zaczął rozdawać uśmiechy. 😍 Dzisiaj też przywitał mnie uśmiechem, a na zabawianie go wesołym głosem zaczyna się śmiać na głos. 💘 Do tego coraz wyżej i na dłużej podnosi główkę, a dzisiaj mając od czego się odbić nóżkami próbował pełzać. 😀

gunia92, moje psy też w sumie niedawno zauważyły, że to małe coś, co wiecznie siedzi na rękach u ukochanej pańci to mały człowiek. 😁 Wcześniej Cola raczej nie interesowała się Kubą, a Brandy na każdy płacz czy krzyk reagowała sprawdzeniem, czy co się u małego dzieje. Teraz jak Kuba leży na kanapie, to kładzie się obok niego i po prostu mu towarzyszy. 🙂 A na wszelkie przypadkowe dotknięcia przez Kubę podstawia się po więcej. 😀

Dzionka, dziękuję! Aż dziwnie się tak patrzy na swój mały klonik. 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się