własna przydomowa stajnia

Wywal stare siano i daj nowe. Pozbędziesz się problemu i konie będą szczęśliwe


Niestety monopolu na siano i pieniądze nie mam.
Przegłodziły się trochę i już jedzą bo widzą że nic innego nie będzie 😉
ależ ja jestem bez serca  😂
Chciałabym być tak bogata, żeby wyrzucać zeszłoroczne siano  🏇 Cobrinha witaj w klubie znęcających się nad swoimi końmi  😉 Ja jestem jeszcze bardziej podła bo takie niedobre siano dostają w siatkach z oczkiem 2,5 x 2,5 cm  😁
haha moje mają ciut mniejsze oczka bo siatki jeszcze z przed szału na takie z mikro dziurkami... ot zwykle 5x5
Ircia   Olsztyn Różnowo
05 grudnia 2018 13:41
Też jestem nie dobra, bo zostało mi sporo kostek z poprzedniego roku, jedzą aż im się uszy trzesa 😉 jeśli siano dobrze przechowanie, to spokojnie można dawać  🙂
Niestety monopolu na siano i pieniądze nie mam.


napisz list do Św.Mikołaja.
chociaz też moze byc różnie. Chyba trzeba wiedzieć w jakim języku pisać. Elfy chyba korzystają z https://translate.google.pl/
ja napisałem, ale zamiast konia dostałem to:



albo ci pomocnicy wzieli sobie mojego konia
wracając do tych kurtyn paskowych, Na_biegunach, Robaczek M. mogę mieć do Was pytanie? Jakiej grubości i szerokości powinny być te paski i ile na siebie zachodzić? Raczej będę je wieszać tylko na zimę, żeby woda nie zamarzała. Dam chyba podwójnie, jedną warstwę od wewnętrznej strony drugą od zewnątrz- między nimi 40 cm przerwy.

Pojeździłem sobie wczoraj!

Zaczęło się od tego, że sąsiadowi w środę rano uciekło sześć jałówek. Po śladach doszedł w okolice naszych padoków. Jedną złapał. U nas nikogo nie było w domu - pojechaliśmy akurat na pobranie krwi. Ale wczesnym popołudniem Żona wróciła z Warszawy ze swoim ojcem i on wsiadł na Melesugun i pojechał pomóc w poszukiwaniach. Jeździł do zmroku, żadnej krowy nie widział.

W nocy jedną przejechał pociąg. Tuż koło nas. W czwartek miałem urlop, więc od rana przyłączyliśmy się z teściem do poszukiwań. Po całym dniu sąsiad złapał jeszcze jedną jałówkę. Pozostałych trzech nikt nie widział. Zjeździliśmy całą okolicę i, o ile te krowy nie są sprytniejsze niż ustawa przewiduje - raczej już ich tu nie ma.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
07 grudnia 2018 08:15
Niech sąsiad stado dobrze przeliczy 😉 Jak byłam na praktykach w Rzecznej, to zwiały z pastwiska 3 byczki, wyskoczyły podczas przepędzania stada. Wielka akcja poszukiwawcza, kilkunastu ludzi, konno, wozem, terenówkami, motorem, rowerem... no czym się dało. Szukaliśmy 24h ślady były, ale się urywały w dzikim lasku. Po dobie poszukiwań, pracownik zgłosił, że stan liczebny się zgadza. Tak jak wyskoczyły przez ogrodzenie, tak samo musiały jakoś nocą wrócić i wskoczyć spowrotem  🤣
Wiesz, on je tydzień temu do siebie przywiózł. Kompletnie dzikie bydło - nigdy w życiu obory nie widziało. Nie ma szans, żeby same wróciły, bo niby jak mają znaleźć drogę i dlaczego akurat do niego, a nie do kogo innego..? Już prędzej - ktoś złapał, ale siedzi cicho i się nie przyznaje...
jkobus Mi w ten sposób "zniknął" świeżo przywieziony koń jakieś 9-10 lat temu. Młody, ledwo odsadzony od stada rodzinnego, był u mnie 4-5 dzień - Mama z ojcem wypuścili pod moją nieobecność (w szkole byłam), wcześniej beze mnie dokończyli ogrodzenie - i to był błąd, bo ja bym od razu zauważyła, że jedno miejsce jest "podpuszczające" do ucieczki (mały, ale jednak, dołek pod pastuchem, koniowi wydawało się, że się zmieści - dostał pastuchem po grzbiecie i poszedł w las). Zwierzak sporo powędrował, ale w końcowym efekcie okazało się, że złapała go burza, wpadł na podwórko gospodarza z sąsiedniej wsi i dał się zamknąć do obory jak swój. Mama w tym czasie złapała najbardziej plotkarską sąsiadkę, która wie wszystko o wszystkich (i ma do nich numery telefonów itd.) w promieniu dobrych 10 km i poszły go szukać (po śladach, które urwały się o zgrozo, na bagnach w lesie). Sąsiadka obdzwoniła okolicznych gospodarzy, podała rysopis zwierzaka, co w ogóle śmieszne - były u gospodarza, do którego raptem pół godziny później przyleciał Młody. Od razu zadzwonił i powiadomił, że zamknął go w oborze, bo taki biedny, mokry, przepłoszony był i to na pewno ten, bo zgadza się "rysopis" i wygląda jak na zdjęciu pokazanym mu przez Mamę. Może to jakiś pomysł dla tego właściciela krów? Uderzyć do sklepowej/plotkarskiej sąsiadki, jeśli zjeżdżenie okolicy konno itd nic nie dało? Być może jest tak jak mówisz, ludzie są jednak różni - domyślam się, że są poznakowane, więc w razie czego taki "przywłaszczający" może poczuć, że mu się robi gorąco koło tyłka jak zrobi się głośno o sprawie i "nagle" się odnajdą podczas liczenia bydła czy coś... Ja miałam farta, bo Młody wbił na podwórko bardzo miłego starszego Pana, który nawet nie pomyślał o przywłaszczeniu sobie zwierzaka, co więcej, chciał się wcześniej zaoferować do pomocy w poszukiwaniach - pomimo słabego zdrowia.
jkobus, u mojego sąsiada była taka sytuacja 2..albo już 3 lata temu. Kupił przepiękne Charolaise. Wystraszyły się na łące, poszły przez ogrodzenie, następnie wparowały w moje ogrodzenie (jak dobrze, że miałam konie na innym padoku..) i poszły w długą. Pierwsza była złapana dość szybko, jeździli z nią po lesie w bukmanie, żeby się darła i nawoływała resztę. Kolejne złapane były w ciągu jakiegoś tygodnia czy dwóch. Jedną złapali po kilku miesiącach(oczywiście już w totalnie odległych miejscowościach).
Wszystkie akcje były z weterynarzem, żeby je ustrzelić środkiem usypiającym, ale były tak sprytne i tak dzikie, że nie dało rady zrobić tego ot tak.
A jednej nie ma do dziś. Kiedyś, prawie rok po zdarzeniu ktoś umieścił zdjęcie na fb tej białej krowy w lasach, jakieś dobre 100km od nas.
No właśnie pocieszałem Radka, że nawet jeśli się te krowy nie odnajdą, to ma teraz szanse na miejsce w Encyklopedii: starczy wypuścić jeszcze byka - i może mu się udać introdukcja nowego gatunku w Puszczy Stromieckiej!
W zeszłym roku trzy tygodnie byka u nas ganiali, nęcili go jałówkami, a on miał w pompie. Złapać za diabła się nie dał, a było to akurat w największe mrozy. Nie był to dzikus z tabunu, a taki z obory - dał dyla przy przepędzaniu z jednego miejsca w drugie. Po trzech tygodniach wetowi udało się go strzelić usypiaczem, bo podejść nie było szans.
Jak tam przydomowi? Nie macie błota ? U mnie coś okropnego, a jeszcze jak konie zaczną szaleć to masakra się robi. Deszcz, wiatr, zimno. Tak się zastanawiam jak to jest przy przeziębionym koniu w wolnowybiegówce. Wychodzą na dwór czy zamykacie?
6 stopni na plusie w grudniu, komary w stajni latają, co tu się wyprawia, już wolałabym przymrozek. Jechać taczką w te błoto, makabra.
ja nie wiem jak to jest, bo przez 6 zim, żaden kon nie chorował. Same z powietrza nabywaja odpornosci chyba.
Nie wiem czy zamykanie zimnej stajni cos da. Trzeba by było i drugiego konia tez zamknąć. I nie wiem po jakim czasie temperatura w budynku by sie podniosła. I czy to by nie zaszkodziło bardziej, niz pomogło koniowi. Chyba lepiej wtedy przenieść konia do zwykłęj, pełnej koni, stajni. Na zszczęście nie muszę się nad tym zastanawiać.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
10 grudnia 2018 07:05
Ja po raz kolejny doceniam suchą, piaszczystą działkę 🙂 Zero blota, zero kałuż i nie jest ślisko 💃
nokia ja bym nie zamykała, raczej ciepła woda do picia, żarcie na ciepło i tyle. Plus leki oczywiście.
No tak się właśnie.zastanawiałam, jak by to było. Bo wiadomo, że jednego konis nie zamkniesz, ale kurczę takie wiatry z deszczem były, że miałam obawy. Dobre karmienie i siana do woli załatwia sprawę.
Jak dobrze, że jest taki wątek na forum. Śledzę wpisy od dłuższego czasu. W tym roku poraź pierwszy mam konie w stajni wolnowybiegowej z wiatą. Moje koniuchy uwielbiają od zawsze przebywać na zewnątrz i jak były zamknięte w boksach w poprzedniej stajni to była dla nich jak kara. Wiedziałam że wolnowybiegówke będą uwielbiały ale przy pierwszych mrozach miałam obawy. Pomogły mi Wasze wpisy. Teraz wiem, że napewno są szczęśliwe, dadzą radę przetrwać zimę. Siano mają nonstop, jedzenie na ciepło, błota nie unikniemy ale dajemy rady.
u nas błoto po pachy tyle, że konie mają jeszcze pastwiska do jedzenia więc nie ma tak źle. Choc przy ostatnim mrozie dwa nowe wałachy się podbiły oj nauczą się, że przy grudzie się nie szaleje
Bez przesady, moich nie da się zaciągnąć pod dach - objawiają się tylko na karmienia treściwym. Staruchy wsadziłam w derki padokowe na polarze dla spokojności i jednego młodszego, który postanowił się kontuzjować, w związku z kontuzją dość często poleguje, ale oczywiście na polu, bo pod dachem słoma w dupę gryzie  😁. Momentami jest plus 10 stopni, choć fakt, że od trzech dni praktycznie ciągle pada.
moje jak pod koniec lutego 4 lata temu zabrałam pod dom i miały stajnię otwartą, przez pierwszy sezon nie chciały wchodzić na noc do stajni niezależnie od pogody, no chyba tylko po to, aby tam narobić 🙂 wcześniej stały w pensjonacie, w którym na noc stajnia była zamykana, więc było ciepło. Trochę się bałam, bo były mrozy a one nie były jakoś specjalnie ofutrzone, ale nie zagnane na siłę, wcale do stajni wchodzić nie chciały. Kiedyś w nocy wyszłam do nich aby sprawdzić jak żyją, to wszystkie 3 leżały sobie na ziemi na zewnątrz i w najlepsze drzemały a stajnia pusta 🙂 I tak było przez dłuższy czas. W międzyczasie dołączył wałach koleżanki i ten układ już się nie sprawdzał, bo na podwórku były awantury, więc zaczęłam je boksować.
Z czasem jednak im się coś poprzestawiało, bo nawet za dnia przychodziły drzemać sobie do stajni, więc musiałam ją zamykać i miały tylko dostęp do podwórka, bo tam miały wodę i siano a stajnię otwierałam im tylko na noc i zamykałam. Teraz widzę, że jak do stajni mają ograniczony dostęp, to bardziej za nią tęsknią, szczególnie jak pogoda nie jest za specjalna.
Obecnie są 3 sztuki. Jak wieje i pada derkuje i wyganiam na padok, w stajni bez derek, mimo, że stajni na głucho na noc nie zamykam. Jak nie ma wielkich mrozów, to nawet drzwi mają pozdejmowane.
Niestety jak co roku nie obchodzi się bez chorób, szczególnie podatny jest wałach. Jak dwa tygodnie temu temperatura w nocy spadła do minus 17 zaczął strasznie kasłać i mimo braku gorączki wylądował w cieplejszej derce w ciągu dnia i był na lekach - na szczęście obeszło się bez weta i szybko przeszło.
Z nim mam o tyle problem, że takie drobne pierdoły dość często go łapią i wet zasugerował derkowanie, tyle, że pogoda jest strasznie w kratkę i szkoda mi go derkować jak jest bez deszczu i wiatru. No i jest zabawa 🙂 rano pada, derkuję w boksach, wypuszczam, po godzinie przestaje padać, więc lecę i ściągam derki. Pochodzą godzinę i sruuuu deszcz, więc zganiam na godzinkę do stajni, bo już nie mam jak derek założyć 🙂 Albo jak się uprę, aby chodziły cały dzień w derce, to wyjdzie słońce i widzę jak się męczą i tarzają, więc idę i rozbieram. Szczerze... żaluję, że nie mam wiaty, bo bym odpuściła derkowanie. Szkoda mi ich trochę bo czasem wyglądają jak sieroty ściśnięte na padoku. Zamiast też stanąć sobie pod drzewami, to idą na najbardziej otwartą przestrzeń i wyglądają jak wygnańcy 😉
Moje mają otwarty jeden boks w stajni, w razie, gdyby chciały się schronić (ma drzwi z korytarza i z zewnątrz budynku). Włażą do niego tylko, jak świeżo posprzątam (niedawno wywałaszony Młody musi przecież zaznaczyć włości kupą), albo jak dorzucę siana (i to też nie zawsze przychodzą). Ewentualnie zaglądają co tam w stajni, i wędrują znowu na sam koniec pastwiska pod las, albo koczują przy stawie (znalazły sobie tam ulubione miejsce do spania). Ofutrzone jak mamuty, chorób nie uświadczyłam (i, odpukać, oby tak pozostało). Chodzą sobie we dwa, jak im wieje, leje i ogólnie "okropnie" - chronią się za ścianą drzew/ścianami budynków/zboczem pagórka. Ale do boksu nie wejdą. Hucuły.  😂 Błoto mam okropne pod stajnią, także ich wędrowanie mnie cieszy - nie ma tyle sprzątania w boksach, więc nie muszę się przebijać dzień w dzień z pełną taczką. Jako tymczasowe rozwiązanie wynoszę te kilka kup starymi wiadrami, łatwiej mi się przebić, niż z taczką.  😵 
U mnie po tej pochrzanionej pogodzie zeszłotygodniowej kaszle kilka rekreantów, tych które najbardziej spociły się na jeździe.
Mokro, w ciągu dnia mżawka i wieje, w nocy minus... przy suchym mroźnym powietrzu nigdy tyle sztuk naraz się nie podziębiło. Na szczęście przechodzi  🙄
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
10 grudnia 2018 20:30
To mój wolnowybiegowiec jest chyba wyjątkiem od reguły :p bo on w swoim boksie chętnie przesiaduje, ale i tak ściągam go tylko do stajni na jedzenie lub przy pogodowym armagedonie
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
11 grudnia 2018 14:24
Gdyby ktoś zobaczył moje konie teraz przeżegnałby się pięta🙂 Sierść jak u mamuta, tkanka tłuszczowa też, panierka z błota, topniejący śnieg na grzywach. Boks służy za toi-toia 🙂
Nam udało się dopiero wczoraj dowalczyć i uruchomić stajnie - no niestety, do tej pory żadnego schronienia nie było - pomimo lasu i dobrego żarcia. Miałam przygotowaną derkę, jeżeli będzie trzeba, ale nie widziałam ani razu, by się któryś trząsł. Hucuł od momentu otwarcia drzwi praktycznie nie wyłazi, tylko systematycznie odkurza co jest do odkurzenia i sp w większości stoi pred stajnia, napuszona, obłocona, mokra i zadowolona. Wchodzi jak im tam dam siano. Ciesze się bardzo, że w końcu mają schronienie, bo pogoda paskudna i błota po pachy. Przeziębienia u nas nie było. Jedynie mnie wkurza, że po 1 dniu nasza ładna nowa stajnia wygląda jak ubikacja. Jest może jakiś patent by zachęcić do robienia kup na zewnątrz? Mają bardzo duży wybieg i delikatnie to wkurza :-).

Znajomej koń kiedyś często chorował na przeziębienie. Przeszło mu, jak zmieniła zwykłą ciepłą stajnie murowaną na boks otwarty angielski. Najwyraźniej nie służyli mu zmiany temperatury.
U mnie błoto po kolana, konie nie chcą wyłazić z boksów, batem muszę ich wywalać na padok. Francuskie pieski 😉

Jak staną przy siace z sianem, zatopią się w błocie to nie ruszają się do 16, później stoją pod stajnią. A ja wredna pańcia wpuszczam je dopiero o 17.

Najgorsze, że znów pada 🙁
Jedynie mnie wkurza, że po 1 dniu nasza ładna nowa stajnia wygląda jak ubikacja. Jest może jakiś patent by zachęcić do robienia kup na zewnątrz? Mają bardzo duży wybieg i delikatnie to wkurza :-).

Znam. Nie ścielić. Na goły beton mniej chętnie się załatwiają. A jak to nie pomaga to zamknąć stajnię 😉 Innych sposobów nie znam. U mnie konie specjalnie przychodzą się załatwić pod wiatę w której mają ścielone słomą. Sikają tylko tam, kupę też w większości donoszą :P Mam mniej sprzątania w błocie, za to więcej pod wiatą.
Potwierdzam, na beton siku nie wygodnie, bo pryska.  😂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
11 grudnia 2018 18:33
Moje jakoś szczególnie w stajni się nie załatwiały nigdy, nawet latem jak tam koczują, to z kupą wychodzą na zewnątrz, ale póki była słoma to czasem sikali. Teraz mam trociny, albo ściółkę lnianą i nie sikają w środku, za mało "miętko" jak dla nich 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się