Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Nie ma żadnej filozofii - mam dietę dostosowana do siebie. Szczegółowa i dokładną. Masaże wyszczuplające 2x w tygodniu. Codzienna kontrola dietetyczki. Jak stosuje w 100% to są mega efekty.
dodofon problemem nie jest schudnąć. Jeśli nie mamy schorzen i zrypanego metabolizmu, to nie jest to wielkim problemem.
Problemem jest utrzymać efekt przez kolejny miesiąc i kolejny i kolejny i następny rok i nastepny, mimo przeciwności losu i rozlicznych przeszkód po drodze.
Fajnie, że wspierasz w tym syna. Mój nastoletni kuzyn rozchorował się na cukrzycę typu 2 przez kijowe żarcie. Także problem dotyka coraz młodszych. Nie mówiąc już o ilości otyłych dzieci i młodzieży. Trąbią o tym w tv co jakiś czas... Zresztą wystarczy się rozejrzeć.
Na Mazurach dziewczynka na oko 8 lat była w tych samych spodenkach co ja - prawie 30-letnie babsko (jeden uniwersalny rozmiar). Z tą różnicą, że dziecko się z nich wylewało, a na mnie są luźnawe  🤔

Biorę się po raz kolejny za siebie, dość już tych 2-ch oszukanych tygodni. Nie będę się wymawiać robotą, bo z tym to chyba każdy ma zawirowania. Zachciało mi się prowadzić biznesy zamiast grzać dupkę na ciepłej posadce na etaciku, to teraz muszę z tym dilować. Kosztem spokojnego snu m.in.

Idę dziś pobiegać. Bo znowu mega przerwę zaliczyłam. 12km spróbuję zrobić.
Meise, uważaj, bo osiedlowi truciciele działają dziś już od południa... 🙄
No właśnie. Wymówki. A to praca, a to okres, a to kłopoty, a to rodzina przyjechała, a to święto.
Trzeba nauczyć się żyć z tymi wszystkimi przeciwnościami. Bo to samo życie, tylko życie i tego typu historię będą z nami non stop.
Jest czas kiedy można i nawet trzeba zwolnić, zluzować, odpocząć. Ale co innego lekko zluzować a co innego poddać się kompulsywnemu odrabianiu wszystkiego co w pocie czoła urobiłyśmy.
Zaburzenia odżywiania ( które mam i ja. Ale chyba się uczę jak ich się pozbyć).

Ta...wpadlam w moralizatorski ton, bo dobrze i idzie.  😂 cóż..zawsze jestem taka mądra i rozsądną jak mi dobrze idzie  😂
Jezus, nie działa to na mnie zachęcająco  😤

Mam pomysł, pozbierajmy kupki od Brendi i Coli i obrzućmy wiadome domostwa  😀 😎

Zawsze te same domy, te same miejsca... powinni tych ludzi zamknąć w tych domach z tym dymem na tydzień. Szczelnie.

tunrida, i tak trzymaj. Brzmisz tak spokojnie i ułożenie 😀 Może i ja się zdecyduję zasięgnąć rady dietetyka....
To nie dietetyk. Nie ten z reala. Ta z reala to mi tylko  ułożyła dietę.
Mózg naprawiam sluchajac na instagramie i Instastory dwóch lasek. Jedna to fitala, zawodniczka bikini. Obecnie robi masę. Druga to młodziutka laska, dietetyczka Klaudia łakoma. Młoda, ale ma naprawde dobra wiedzę. Obecnie zawodniczka podjęła współpracę z dietetyczką, porzucając poprzednich dietetyków sportowców. Obalają wiele mitów odnośnie odżywiania. Opowiadają naprawde fajne rzeczy. Tylko wiadomo, są ta info wyrywkowe, wyrwane co jakiś czas spomiędzy innych opowieści.
Dobrze mi robi na głowę słuchanie Klaudii. Na początku średnio mi się podobała. Im dłużej jej słucham ( kolejne tygodnie) tym lepiej mi to robi.  To jest naprawdę spora dawka wiedzy i taka normalność. Taka normalność jakiej właśnie mi czasami brakuje.
tunrida, ależ fajnie że syn też ogarnia się żywieniowo! a jak małżonek? Pamiętam jak kiedyś pisałaś że tylko Ty na diecie, w domu czipsy, słodycze i to nie ułatwia.
Ja ten tydzień słabo trzymałam dietę z vitalii. Zbytnio poluzowałam. Zrobiłam kotlety wg przepisu, ale były ohydne! Nigdy więcej! Śmierdząca, stęchła padlina. Żeby nie było - dziś jadłam burgera z kotletem z dzika - był pyszny. Ale mięso nie dla mnie, ciężko się czuję po nim, rzadko mi smakuje. Treningowo widzę w końcu progres 😀 regularna tyrka daje rezultaty. Szkoda tylko że znów się naciągnęłam i ręka mi boli :/ Ale treningów nie odpuszczę, jedna ręka to nie całe ciało 😉 zawsze się znajdą ćwiczenia które mogę śmiało robić.
Mąż się wyłamuje.  😁 Ale obawiam się że chcąc nie chcąc będzie zmuszony odżywiać się zdrowiej, bo nie będzie już dla niego miejsca w lodówce, jak zaczniemy z synem pakowac tam nasze półprodukty. I będzie zmuszony korzystać z tego co znajdzie w lodówce.
Zobaczymy jak to wyjdzie. Najważniejsze że chęci są.

Miałaś w diecie mięso z dzika? Wow. Ostatnio miałam chrapkę wziąć w markecie szynkę z dzika w połowie gotową do piekarnika, ale cena mnie jednak przerosła. Zrobiło mi się szkoda pieniędzy.
Nie, nie miałam  😂 laski zamawiały burgery to i ja zamówiłam. Dzisiejszy dzień do dupy dietetycznie - drugie śniadanie mi się zepsuło, więc kombinowałam, potem burger... Ale to nic, jeden taki dzień nie zawali całości. Generalnie to waga mi znów podskoczyła nieco, ale jak pisałam - słabo się trzymałam rozpiski.
Tunrida, masz racje. Ja przez problemy w domu przez 4 lata przytyłam 20 kg. Ja mam skoki - potrafię tygodniami nic nie jeść ... po czym przez miesiąc przytyć 10 kg bo żrę wszystko. Do tego ciagle kolacje służbowe, bankiety i spotkania z mega żarciem rozwalają. I to knajpy z najwyższej półki wiec żarcie tam totalnie mega dobre. Od pół roku nie jem mięsa i już raczej nie wrócę do miesa ( chyba że okazjonalnie). Postaram się po odchudzaniu wytrzymać bo teraz ok - wiem ze dam rade.
Współczuję dostępu do wypaśnego żarcia za darmo.  😉
Mam takie głupie coś, jeszcze z ciężkich i biednych czasów studiów, że jak żarcie jest za darmo to trzeba żreć na zapas, aby więcej, bo za darmo. I do tej pory ciężko mi to wyplewić. Tłumacze sobie, że przecież biedna nie jestem i stać mnie żeby sobie takie kupić, zamówić i nie muszę go jeść! Ale to jest wryte gdzieś na rdzeniu, tak głęboko, że ciężko to przewalczyc..
Nawet głupi szwedzki stół gdzieś na wyjeździe w dennym hotelu. Za darmo. Magiczne słowa.  🤔wirek:
Jezus, nie działa to na mnie zachęcająco  😤

Mam pomysł, pozbierajmy kupki od Brendi i Coli i obrzućmy wiadome domostwa  😀 😎

Zawsze te same domy, te same miejsca... powinni tych ludzi zamknąć w tych domach z tym dymem na tydzień. Szczelnie.


Wiesz, koszy na psie kupy (czy nawet tych zwykłych!) od roku nie mogę się doprosić, więc... 😀iabeł:
Sounds like a plan  😎 😁


Ja oczywiście nie poszłam biegać, bo pomagałam jaśnie panu w montowaniu różnych rzeczy, podawaniu śrubek, dybli, wiertarki i wkrętarki, tudzież trzymaniu odkurzacza pod wierconą dziurą...

Jutro pójdę. Stary jedzie na wigilijne party do Niemiec, chata wolna, więc i motywacja będzie.
Zdrowieję. Dziś pierwszy trening od 2 tygodni. Musiałam zmniejszyć obciążenie. A tricepsy tak się zmęczyły że jak robiłam potem dziecku żarcie to mi się całe ręce trzęsły. Baaardzo szybko się traci siłę. No nic. Ważne że zdrowieję. Bo już mi brakowało moich "sportów".
Coś w tym jest, że się szybko z formy wypada...
Ja zajechałam sobie prawe kolano. Nie wiem co z tym robić. Ledwo chodzę. Nie biegałam już ok. 1,5 tyg.

Nie chce mi się iść do lekarza. Ani do ortopedy.

Aha, fizjo mi nie pomógł. Po 3 wizytach wysłał mnie do ginekologa, bo moje bóle kręgosłupa mogą pochodzić od macicy. Big lol.

Meise idź jednak do tego lekarza, przyda się  :kwiatek:

Ja byłam u fizjo mojego trenera, gość specjalizuje się w leczeniu sportowców. Powiedział, że albo mam to złamanie zmęczeniowe albo turbo mega hiper duper przeciążony mięsień piszczelowy tylny, w sumie pierwszy raz się spotkał z tak niejednoznacznymi objawami  😁  jak zwykle jestem wybitna... Nakleił tejpa i też polecił rezonans, idę w tygodniu do ortopedy kolejnego po skierowanie, żeby sobie zrobić w ramach pakietu z PZU.
Meise, we wrześniu na izbie przyjęć miałam babkę koło 40, mega zadbana, szczupła, instruktorka fintess, biegaczka, nieobyta ze szpitalami, sama nie wiedziała co tam robi i czemu przyszla i jak w ogóle ma się zachować 😀 Objawy? Ból kręgosłupa lędźwiowego, spadek formy biegowej od 3-4 tygodni a od kilku dni parcie na mocz jak przy zapaleniu pęcherza, bez innych objawów tegoż.
W USG wyszedł ogromny guzior 12 x10cm wychodzący prawdopodobnie z jajnika. Została przekazana na gineksy, nie wiem co się z nią dalej działo. Ale taki fizjo to naprawdę skarb, tzn że patrzy na temat szerzej niż kości, mięśnie i stawy
Averis   Czarny charakter
08 grudnia 2018 22:31
Meise, jak najbardziej na kręgosłup mogą rzutować jajniki i pęcherz. A co do kolana to myślę, że po ostatnich Twoich przebojach, które mu zafundowałś niestety nie obejdzie się bez diagnostyki i wizyty u lekarza. Jeszcze chwila i pozrywasz sobie więzadła. Bo myślę, że struktury tam muszą już być mega spięte i obciążone. A wtedy pożegnasz się z bieganiem na baaaardzo długo.
Maise, jak wyżej. Ja miewam takie bóle w odcinku krzyżowym. Macica.
I odwrotnie. Ja miałam bóle brzucha kilka lat temu. Raz tak silne, zwijalam się z bólu płacząc, że wylądowałam na SOR-ze pod kroplówka z Tramalu. Szukali przyczyny i poza " piaseczkiem" w nerkach nic nie znaleźli. Bóle się powtórzyły, więc zrobiono mi tomografię brzucha z kontrastem. Poza pierdolami typu naczyniaki w wątrobie, nie było nic co mogło dawać takie bóle. Poza kręgosłupem! On wyszedł mega popsuty.
I teraz juz sama widzę zależność, że mam bóle brzucha od kręgosłupa. Jak dam mu za bardzo w kość, to zaczyna boleć brzuch.
Tak więc i odwrotnie też jest.

Idę poćwiczyć. Choć mam takie zakwasy po wczorajszym że muszę dobrze pokombinować jaki rodzaj cwiczen wybrać dzisiaj.
Ućwiczone. Kończę rok z niezłą formą. Za mało mięśni, za dużo tłuszczu ( czyli jak zwykle) ale jest naprawde ok. Nadrobi sie.



busch   Mad god's blessing.
09 grudnia 2018 10:57
tunrida, ale z Ciebie laska. No propsy za plakat z wiedźminem 😀
Meise, weź idź do tego lekarza z kolanami bo szkoda to czytać. Jesteś młoda laska, szkoda sobie psuć organizm na całe życie 😉
kolebka, trzymam kciuki za Twoją nóżkę. Z każdej strony patrząc brzmi to poważnie i dobrze, że się tym na poważnie zajęłaś  :kwiatek:

Dziewczyny, trochę mnie zaskoczyłyście tymi macicami, kręgosłupami i innymi trzewiami. Ok, umówię się.

Averis, busch
Już wczoraj zrobiłam rekonesans i mam dobrego ortopedę na nfz na wyciągnięcie ręki. Także nie ma to tamto, idę. Dzięki, że mnie ciśniecie i podajecie swoje pozytywne przykłady. Ja jestem uczulona na lekarzy, niemal fobię mam. Nikomu nie ufam :|

tunrida, co tu dużo gadać. Warto i tyle  🙂

U mnie forma jest na maxa sprzężona z samopoczuciem.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
09 grudnia 2018 12:23
tunrida, ale nogi 😍 Reszta też zresztą WOW ❗

Ja się obecnie nie ruszam zupełnie. Zupełnie, zupełnie. Diety też nie trzymam.

Noga zaczęła się zajebiście goić wspomagana zastrzykami z ozonu (zamiast antybiotyków) i osocza bogatopłytkowego (żeby przyspieszyć ziarninowanie) i ... nagle znów obudził się gronkowiec, którego nie było w wymazach już ze 2-3 lata. Najpierw ból stopy niemożebny, myślałam, że sobie wszystkie kości śródstopia połamałam, a potem gejzer ropy. Dobrze żarło, ale zdechło. Przypuszczam, że jesienne osłabienie organizmy i ogromny stres dały gronkowcowi sygnał - budź się, będzie bal.
Chodzenie jest dla mnie bolesna nawet na traumalu.

Do tego kręgosłup daje mi w dupę, bo mi przepuklina w odcinku krzyżowym się zrobiła. Nie tylko boli, ale i łapie za nogę.

A z pozytywnych spraw u mnie - pomimo, że nie trzymam żadnej diety, jem wszystko na co mi przyjdzie ochota, łącznie z niewskazanymi przy hashi glutenem i nabiałem, nie unikam też słodyczy, czipsów, piwa (w tym Lecha mojito), to nie tyję i nie puchnę już tak z dnia na dzień jak wcześniej. Przypuszczam, że to efekt diety przyspieszającej metabolizm dr Pomroy. No bo aktywność fizyczna na poziomie ujemnym  🙄

I jakoś tak fajniej mi na duchu, gdy wiem, że mam sposób na odchudzenie siebie i w każdej chwili mogę to zrobić.

Czytam Was dziewczyny, kibicuję, trzymam kciuki, choć się nie udzielam.
Wichurkowa   Never say never...
09 grudnia 2018 13:39
No Tunrida nogi masz mega  :emoty327.

Zaraz koniec roku dużo sie działo i też to wpłynęło na moją sylwetkę... Trochę kg przybyło ,forma spadła no ale im bliżej końca roku to jest lepiej,więc może w nowy rok wejdę z jako taką formą 🤣
Nogi mam genetycznie dobre. Tylko muszę uważać żeby już bardziej nie rozrastać ud. Dumna jestem że tułów trzymam w miarę szczupły. Bo brzuch i biodra to mój najsłabszy punkt.

Zrobiłam 7 km po lesie. W tym czasie dziecko jeździło jeepem pod nadzorem męża. Więc miałam czas tylko na te 7 km ale to i dobrze. Nogi oberwały bo się odzwyczaiły. Obiecuję sobie biegać mniej, wolniej.
busch   Mad god's blessing.
09 grudnia 2018 14:47
ElMadziarra, ale Ty masz z tą nogą 🙁. Mam wrażenie że Ty się już latami z nią bujasz, prawda? Przepraszam jeśli to pytanie jest zbyt grubiańskie/bezpośrednie/głupie ale... czy Ty albo Twój zespół lekarski nie zastanawialiście się by tę stopę wziąć i amputować? Zastanawiam się czy to by nie dało w dłuższym rozrachunku mniej cierpienia itd.?
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
09 grudnia 2018 15:06
busch od 2012/2013.
Były takie pomysły, tzn. wziąć i obciąć. Tylko przy moim schorzeniu i niedowładach w lewej nodze może to skończyć się tym, że nie będę w stanie chodzić w ogóle. Poza tym, to nie załatwi gronkowca, którego po prostu mam. Jak jest uśpiony, w formie przetrwalników, to mam spokój, ale jak staje się aktywny, to mam jazdę. Najprawdopodobniej przy aktywnym gronkowcu rana po amputacji też nie będzie się chciała goić i co wtedy?

Jak się nie obrócisz, dupa z zadku.
ElMadziarra, bardzo, bardzo współczuję. Trzymam kciuki za powrót do formy. Mocno.

Ja się dziś zupełnie niespodziewanie zmotywowałam do dwóch krótkich treningów dywanowych.
Plecy mnie wykańczały. Więc siadłam, wpisałam w gugle joga na plecy i... pomogło!  😲

Zrobiłam tylko tą sesję:

Polecam wypróbować!

Potem zrobiłam jeszcze takie coś:


Na koniec stretching i niemal zrobiłam szpagat (nie usiadłam całkiem luźno, ale miałam nie wiem ile czasu przerwy).


Warto czasem się zmotywować na coś małego. Czuję się świetnie. Plecy NIE BOLĄ.

wichurkowa, wracaj do wątku 🙂
Też robiłam joge na plecy i też mi pomagało. Tyle że mi pomagało mało, na tyle tylko by wytrwać kilka dni żeby dojść do fizjo. Ale pomagało! Fajna ta joga. Lubię.
Brawo za szpagat. Mi brakuje trochę. Z 10 cm.
Od 2 dni nie robię nic innego czy dzień tylko gotuje albo dla siebie albo dla syna. W życiu tyle w kuchni nie stałam. A moje dziecko w życiu nie jadło tak zdrowo. No nic. Zobaczymy jak to wyjdzie dalej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się