Kolka Pom9c Nagla!!!!

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
28 grudnia 2018 17:31
Jeszcze zapytam, co według weterynarzy z kliniki masz teraz robić dalej? Pytałaś tak wprost, co dalej? Jaki mają plan? Bo klacz stoi już tam długo, czekałaś na wyniki badań, są, podali te leki na Cushinga, ale co proponują dalej? Jaki jest plan działania i dalszej diagnostyki? Czytam że prosiłaś o powtórzenie badań krwi, ale czy robią coś jeszcze? Czy ona tam stoi "bo stoi" i tyle. Na coś weterynarze czekają w tej chwili? Dostałaś jakieś propozycje dalszego postępowania?
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 grudnia 2018 17:42
Słuchajcie... a jakie mogą się trafić choroby jeśli koń ma kontakt z kurami czy innym ptactwem  domowym? Bo wiem, ze trzymanie w bliskim sąsiedztwie jest raczej nie wskazane, ale nigdy nie doczytałam dlaczego konkretnie...
W terenie można dużo zdiagnozować - w drugi dzień świąt robiłam morfologię i biochemię u koto-psiego weta (aparat obsługuje konie), można pobrać krew czy inne płyny ustrojowe i wysłać do laboratorium, a zapewne wyjdzie to taniej niż koszt "utrzymania" w klinice. No i tak jak napisały dziewczyny, morfologia sprzed dwóch tygodni nic nie mówi - gdy miałam konia z ciężkim osłabieniem morfologię i biochemię robiliśmy co 2-3 dni - koń był w stajni. Inni weci sugerują podanie antybiotyku. Pytanie tylko jakiego? Podać antybiotyk, który nie zadziała na dane bakterie, a tylko osłabi konia to też nie sztuka. Tak myślę, że ja bym konia zabierała póki jest w stanie ustać w przyczepie, diagnozowała i odkarmiała w domu, a w razie W, jednak lepiej jej będzie odchodzić na wieczne pastwiska w znajomym otoczeniu niż w szpitalnym boksie.
Słuchajcie... a jakie mogą się trafić choroby jeśli koń ma kontakt z kurami czy innym ptactwem  domowym? Bo wiem, ze trzymanie w bliskim sąsiedztwie jest raczej nie wskazane, ale nigdy nie doczytałam dlaczego konkretnie...


ogólnie ptacwo nie jest wskazane przy koniach z problemami oddechowymi...
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 grudnia 2018 18:05
Z tego co wyczytałam to Karina7 ma przydomową stajnie i kury właśnie. Może to jest jakiś trop?
dziewczyny zaczęłyście sie czepiać dziewczyny i jechać po niej bo poprosiła o wsparcie, bo jest przerażona, próbuje ratować klacz, a wy jej zarzucacie brak wiedzy specjalistycznej i brak ,,dociekliwość,, w rozmowach z wetami (podczas gdy ci sami nie wiedzą co jej jest nie będą wylewnie udzielać informacji)
Z tego co wyczytałam to Karina7 ma przydomową stajnie i kury właśnie. Może to jest jakiś trop?


no to słabo...fakt też miałam epizod stania w stajni z kurami ( kurnik był zdala od koni,niemniej jednak kury w dzień biegały wolno) .Fakt ,że było ich kilka ,ale no nie jest to dobre rozwiązanie 🙁 Kury przenoszą wiele chorób..no cały alfabet chorób zakaźnych plus choroby skórne...no i sa najlepszą droga do astmy itd. ..więc jak Cię sytuacja przymusi no to trudno ,ale generalnie to nie jest za szcześliwy pomysł.
Proszę uwierzcie mi robię wszystko co moge, kontaktuje się z kim mogę. Rozmawiam z weterynarzami, hodowcami(ludzie którzy mają konie po 40 lat )robię co mogę.
Proszę zrozumcie, że w szpitalu prawie codziennie rozmawiam z kim innym.

Wczoraj rozmawiam z Pania Doktor czy może jednak to robaki mówi,że nie a dziś co??Dostałam fakturę z której wynika, że dostaje 4 dawkę pasty. Gdzie wczoraj jej nie dostawała !!

To się robi chore na każdym kroku jak kręcą.
Badania usg nie ma zdjęć ani nagrań,nagle dostaje z datą 27 grudnia!! Ale wmawiają,że pomyłka ale one są z 8 grudnia.

Uwierzcie jest mi cholernie ciężko, nie mam siły psychicznie.

Szukam dobrego miejsca i ją zabieram od razu , będziemy leczyć się w stajni.

edit.Kury mam ale nie mieszkają w stajni, choroby od kur wykluczone przez szpital.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 grudnia 2018 18:47
[quote author=Mozii link=topic=102485.msg2833165#msg2833165 date=1546020354]
Z tego co wyczytałam to Karina7 ma przydomową stajnie i kury właśnie. Może to jest jakiś trop?


no to słabo...fakt też miałam epizod stania w stajni z kurami ( kurnik był zdala od koni,niemniej jednak kury w dzień biegały wolno) .Fakt ,że było ich kilka ,ale no nie jest to dobre rozwiązanie 🙁 Kury przenoszą wiele chorób..no cały alfabet chorób zakaźnych plus choroby skórne...no i sa najlepszą droga do astmy itd. ..więc jak Cię sytuacja przymusi no to trudno ,ale generalnie to nie jest za szcześliwy pomysł.
[/quote]
Ratina, ja kur hodować nie zamierzam 😀 ale już Karina napisała, że choroby od ptactwa wykluczone przez szpital 🙂
tak wykluczone, prosiłam od razu by to sprawdzić 😉
co prawda moje kury szczepione,wszystko dezynfekowane.
RatinaZ z ciekawości, jaki to alfabet "przenoszą" kury? Jeśli chodzi o układ oddechowy, to musiałyby stać w jednym pomieszczeniu (w jednym budynku mogą) i pasożyty skórne. O innych nie slyszałam w życiu i dlatego pytam.
Dodam, że znajomy jest przedstawicielem środków odkażających dla drobiu, swego czasu pomagałam mu w edycji ulotek i nie było w nich "alfabetu" chorób na które te środki były 🙂
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
28 grudnia 2018 19:16
Karina7 kurcze nie wiedziałam, że z końmi masz też kury.
Moneta w zeszłym roku też bardzo podupadła na zdrowiu, bardzo schudła,też pojawiła się kolka kij wie skąd. Szukaliśmy przyczyny, aż wet przyjechał w ciągu dnia i zobaczył kury na padoku. Sasiad wypuszczał kilka swoich kur, one całymi dniami łaziły koło koni, w stajni...załatwiały się 😉 też w badaniach było wszystko ok ale jak kury przestały bywać w bliskim otoczeniu koni to problem magicznie się rozwiązał.
Robaczek M. Kury są osobno mają swój kurnik i swój wybieg.
Nie chodzą nigdy po padoku u konia.
RatinaZ z ciekawości, jaki to alfabet "przenoszą" kury? Jeśli chodzi o układ oddechowy, to musiałyby stać w jednym pomieszczeniu (w jednym budynku mogą) i pasożyty skórne. O innych nie slyszałam w życiu i dlatego pytam.
Dodam, że znajomy jest przedstawicielem środków odkażających dla drobiu, swego czasu pomagałam mu w edycji ulotek i nie było w nich "alfabetu" chorób na które te środki były 🙂



- ornitoza
-salmonella
-listerloza
- Kryptosporydloza
-ptasia grypa
-bolerioza
-kampyrobarterloza

Jeszcze kilka jest ,ale ich nazw nie skopjuje ( długasne jakieś 🙂 ) Megane ogólna zasada jest ,że ptactwo to nie jest najlepszy pomysł przy koniach..szczególnie takie co łazi wszędzie i się załatwia...tutaj odchody są najgorsze : pomijając zapach i minę dla butów .

No i to może być przyczyna Twoich wątpliwości Karina : idzie lekarz nr 1 zaleca paste: podaje ,ale zanim wpisze do karty to kilka h mija i nagle okazuje się ,że CI coś doliczają ... albo inaczej : robią kuwetke z karteczkami co ,gdzie i jak koń dostał i uzupełniają raz na kilka dni ( szczególnie w okresie świątecznym)
Co do nagrań usg to już pisało wiele osób ,że z usg nie spotkało się z nagraniami tylko ze screenami..no ja z usg mam tylko zdjęcia...nagrania z tego co wiem są z endoskopii i gastroskopii,ewentualnie z operacji ( ale tutaj nie mam do kóńca wiedzy więc nie będę się wypowiadać).
Szkoda ,że nie zrobili tej gastroskopii za jednym zamachem jak podali sedację na zęby 🙁 no tutaj bym żałowała,że tego nie ma i byłaby troszkę zła.
zęby podobno zrobili ale nie było jakoś dużo do robienia podobno. Nie widziałam,przy mnie nie robili. Akurat przez święta była ta sama Pani doktor co wczoraj z nią rozmawiałam, dopiero od dziś jest inna.
RatinaZ dzięki wielkie 😉
Chciałabym o tym więcej poczytać, bo mąż chce świeże jajka i mi już któryś rok marudzi. Sama raczej czytałam pod kątem dbania o to, czym je posypywać aby niczego nie roznosiły.
Muszę zagłębić się w temat.

Co do klaczy Kariny7... kurcze, robili klaczy badania kału na pasożyty, których nie stwierdzono i wykluczyli je, a teraz dostała 4 pasty? Jakby nie bronić szpitala, to jakiś plan działań powinien być.
Ja rozumiem, że nie wszystko muszą konsultować z właścicielem, bo czas, inni pacjenci ale podczas rozmowy powinni poinformować. Można było np powiedzieć, że  badanie kału nic nie wykazało, ale dla pewności podadzą jeszcze serię past. Choć czy w przypadku takiego osłabienia to wskazane? (Przy założeniu, że robali brak)
Megane właśnie o to chodzi! Mój koń a dowiaduje się jak się wypytam co to.
ash   Sukces jest koloru blond....
28 grudnia 2018 21:07
Karina7, trzymam kciuki cały czas.
Mój koń był w klinice ostatnio (innej) 2x po 11 dni i wiedziałam wszystko co jest robione, w jakim celu i jakie są koszty. Pojechała tam w celu diagnostyki przewlekłej kulawizny, wróciła zdiagnozowana i z całym planem działania co dalej mamy robić w domu.
ash dzięki za wpis,czyli nie wymagam dużo 🙁
Karina7, może lepiej zabierz tego konia z kliniki i diagnozuj go na miejscu w domu. Myślę, że zarówno Ty jak i Służewiec odetchniecie z ulgą. W domu, będziesz mogła podać temu koniowi dowolny antybiotyk - czy to przeżyje to odrębna sprawa. Będziesz wiedziała dokładnie co się z koniem dzieje i będziesz mogła go leczyć i diagnozować do woli wedle własnego pomysłu i konsultacji telefonicznych z dowolnym lekarzem w Polsce. Na pewno będzie taniej niż na Służewcu.

Nadal nie odpowiedziałaś na pytania, czy próbowałaś tego konia jakkolwiek diagnozować jak zaczął Ci chudnąć. Tak naprawdę nie odpowiedziałaś dziewczynom na wiele pytań, ale na szczęście nie moja sprawa. Stawiam na to, że koń chudł a Ty próbowałaś go odkarmić i dałaś mu jakieś otręby ryżowe co go zatkało (boje się dlatego otrąb ryżowych podawać). Koń był chudy i wycieńczony a kolka go dobiła, dlatego lekarze trochę mało mają teraz pola do manewru. Najprawdopodobniej jak chudł to nie wzywałaś lekarza i nie próbowałaś go w domu diagnozować, dlatego teraz Twoje oczekiwania wobec szpitala dla koni wyglądają dla niektórych na roszczeniowe. W sumie najważniejsze jest to, że koń jest niezdiagnozowany a Ty jesteś niezadowolona, więc chyba najlepiej by było gdybyś tego konia od nich zabrała bo wygląda na to, że niewiele więcej mogą dla niego zrobić.

Dance Girl nie rozumiem troche Twojej wypowiedzi do mnie.

Koń był Diagnozowany wcześniej w kierunku cushinga nic mu nie wyszło, lekarz nie miał innych pomysłów i zalecił dietę.
Niestety jak widac nie pomogło , ja też po dwóch miesiącach zastosowania diety nie chciałam wystawiać opinii bo to za krótko.
Koń trafił na wyścigi z kolką, udało się.Bardzo im za to dziękuję.

Koń został dłużej bo zaproponowali,że mi go porządnie zdiagnozują.

Trochę mi zarzucasz, jak bym specjalnie doprowadziła do takiego stanu konia. Uwierz mi nie zawoziłabym jej z kolką do szpitala bo po co.
Śmiejesz się z mojego diagnozowania przez telefon, proszę uwierz mi kiedy nie wiesz co robić łapiesz się wszystkiego.
Łatwo jest napisać, trudno pomóc , zrobić.

Dance Girl chyba trochę pojechałaś po bandzie...
Zdecydowanie pojechała. Też bym się irytowala, gdyby koń stał w klinice, wcale nie za małe pieniądze, i nic by z tego stania nie wynikało. I też bym próbowała zdiagnozować w sposób dowolny, nawet przez telefon. Moją kulawą diagnozowalo 5 wetow i wielkie g... z tego wyszło
Karina7, ani Ci nic nie zarzucam, ani się z niczego nie śmieję. Pytały Cię dziewczyny, czy badałaś tego konia jak chudł, nie odpowiedziałaś. W tym co piszesz jesteś tak chaotyczna, że naprawdę nie trudno jakiekolwiek wnioski wyciągnąć.

Napisałam Ci, że skoro jesteś niezadowolona ze Służewca to tego konia po prostu stamtąd zabierz i go w domu diagnozuj tak, jak Ci pasuje. Z takimi starszymi końmi bywa ciężko. Wiem, znam z autopsji. Mam jednego emeryta. Połowy badań nie da się zrobić dziadkowi. Mogę sobie robić morfologię, którą zresztą ma jak przysłowiowy koń.

Nic Ci nie zarzucam, tylko sadysta doprowadziłby konia do takiego stanu specjalnie. I raczej nie szukałby potem pomocy po internetach i klinikach.

Jeśli chcesz, żeby ludzie traktowali Cię poważnie to musisz w jakiś bardziej logiczny sposób przekazywać informacje. Wtedy masz szansę, że ktoś podrzuci Ci jakieś sensowne rozwiązanie. Ja też byłam w sytuacji, kiedy mi koń wrócił z kliniki niby zdiagnozowany ale nie wyleczony i też szukałam pomocy gdzie mogłam. Przede wszystkim zawęziłam listę weterynarzy do specjalistów w danej dziedzinie a potem odbyłam z jednym z nich dłuższe spotkanie, które doprowadziło mnie do rozwiązania problemu. Wiem jak to jest siedzieć i się zastanawiać. Ale w końcu komuś musisz zaufać, bo zakładam, że tak jak ja nie jesteś weterynarzem hipiatrą...

Nie wieszam psów na klinice, która mi nie pomogła, bo napewno są ludzie, którym w tym miejscu konie wyleczono i byli zadowoleni. W moim przypadku leczono skutki a nie przyczynę. Przyczyna była banalna i miała miejsce rok wcześniej .... ale do tego trzeba było na spokojnie usiąść i się zastanowić z lekarzem.

Nie pojechałam. Napisałam co myślę bez ogródek. Nie musi się to wszystkim podobać, ale za stara jestem, żeby się przejmować. Naprawdę uważacie, że ma sens kolejny seans wylewania żali i trzymania tego konia w klinice? Coś mu lepiej będzie od tego?

Dance Girl ale czy ja wylewa żale ?? Czytaj też uważnie.
Może pisze za mało logicznie. Ale napisałam już nie ogarniam,pisze jak mam chwilę.
Mam dwie prace, małe dziecko w domu, konia w szpitalu do którego musze jeździć i siedzieć po 10 godzin,żeby dostał więcej jeść np.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
28 grudnia 2018 23:35
Karina7, dla mnie brak informacji ze strony kliniki byłby ciężki do przełknięcia. Nie po to płaci się duże pieniądze, żeby się zastanawiać czy koń ma właściwą opiekę. Tupnęłabym nogą i dowiedziała się KTO JEST LEKARZEM PROWADZĄCYM. Uznajmy, że święta to po prostu kiepski okres i od teraz - od momentu rozmowy z lek. prowadzącym ustala się plan działania. Możemy zrobić te i te badania, wyniki będą wtedy i wtedy na ich podstawie można podjąć decyzje a, b lub c a w międzyczasie konia wzmacniamy tak i tak. W końcu Ty jesteś klientem i właścicielem konia - możesz być laikiem w sprawach medycznych a lekarz ma Ci dostarczyć informacji na podstawi których podejmiesz decyzje.
Słaba sytuacja z karmieniem :/
Też miałam konia w klinice przez święta badanie chyba 21-go a operacje 26-tego. Pełne info dostępne przez telefon. Miałam poczucie, że koń zaoopiekowany i jedyne moje zmartwienie to zebranie środków na rachunek.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
29 grudnia 2018 05:52
Dla mnie też dziwna troszke sytuacja, byłam z końmi dwa razy w klinice i byliśmy wszyscy zaopiniowani (konie diagnozowane a ja byłam na bieżąco informowana o tym co się dzieje). Pierwszy raz wiozłam starego konia, który nie jadł i był słaby. Szybka decyzja i podjęłam ryzyko podania sedacji- mieliśmy gastroskopie, sprawdzenie gardła, przełyku i zębów+plus ich RTG. Wszystko w jeden dzień, wiedzieliśmy o co się dzieje (krew była wieczorem). W sumie mogłam zabierać ją w tym samym dniu ale chcieliśmy poczekać aż zacznie jeść.
Drugi raz byłam z dwójką i miały mase badań, wszystko w 5 dni (były 7 ale to przez brak transportu). Starsza miała USG kolan, odciaganie płyny, była ostrzykiwana kwasem i przy okazji sedacji miała robione zęby. Malutka miała badania na Cushinga, EMS, też USG, endoskopie, ząbki. Cenowo wyszlam podobnie do tej kwoty, która Karina podała, a konie były zdiagnozowane, doglądniete, nakarmione, wyspacerowane, a ja po każdym badaniu miałam telefon z informacjami.
Nie dziwie się Karinie że szuka pomocy gdzie się da, ja pewnie zrobiłbym tak samo. I pewnie po raz kolejny wolałabym zaryzykować i zrobić konkretne badania (nawet biorąc pod uwage niebezpieczeństwo podania sedacji) niż patrzeć jak koń się męczy i sypie jeszcze bardziej.
Karina7, a spróbujesz zebrać myśli i informacje i opisać od początku chorobę konia?
To by odpowiedziało na wiele pytań forumowiczów...
Co do kliniki - dziwi mnie, że się na to wszystko godzisz. Serio. Mi wet w terenie dzwoni, jak mnie przy koniu nie ma a cośtam ma być zrobione... Dodam, że nasza wetka prowadząca ostatnie kilka - kilkanaście lat pracowała właśnie na wyścigach w klinice.
Gillian   four letter word
29 grudnia 2018 09:25
Ze mną się Tyniec nie kontaktował - umowa była taka, że dopóki nie dzwonią to znaczy, że koń żyje i jest stabilnie. W razie pogorszenia dadzą znać. Mieli sporo koni i do każdego dzwonić z relacją na bieżąco byłoby trudno.
Ja tak tylko zdanko dodam 😉
Jak miałam chorego konia, w klinice i później w "domu" to szczerze, nie miałam czasu ani siły (dyżury nocne, praca, dyżury dzienne przy koniu) na zebranie myśli i logiczne pisanie na forum.  Oczywiście sporo wyszukiwałam i czytałam ale na pisanie siły nie było. Tylko ja prowadziłam dziennik w tym czasie, tak więc teraz nawet mogę wrócić do tych zapisków i odtworzyć całą chorobę.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się