"Nie ogarniam jak..."

W ogóle nie znam nikogo kto się żywi w McDonald's. Żeby być za grubym starczy pakować w siebie kluchy, sery, ciastka, kotleciki do obiadu o 1,5 za dużo, piwo itd.
Z osób z dalszej rodziny które widuję to jest właśnie problemem. Za duze ilości zbyt kalorycznego jedzenia. A widać to na imprezach, spotkaniach rodzinnych, wakacyjnych itd.


U mnie w pracy doslownie 3/4 zespolu nie robi sobie obiadow do pracy, a w porze lunchu wszyscy leca do galerii jesc w Macu, Pizza Hut, KFC itd. I tak codziennie.
Jesli ktos juz robi sobie jedzenie do pracy- to najczesciej jest to jakze bogaty w dobre skladniki makaron z pesto ze sloiczka :P

A, no i zapomnialam- na sniadanie obowiazkowo wielka bula, zakupiona od Pani Kanapki.

Ludziom sie nie chce gotowac ani myslec o jedzeniu.
Ascaia, sorry, coraz czesciej wychodzi ze mnie absolutny brak stycznosci z jezykiem ojczystym poza internetami.

A z 'Murrican - to w takim charakterystycznym stylu narracji typowym dla US. Czyli wlasnie ta wznioslosc, popadanie w okrutne kontrasty, lopatologiczne przerysowania. Jak ktos kreci spot w US to zawsze mam wrazenie, ze co drugie slowo zaczyna sie wielka litera 😉 Bo My dokonamy Zmiany, ktora odmieni Los Spoleczenstwa! Ze kazda glupotka jest rozdmuchana do rangi sprawy przez wielkie S. Ze o prostych rzeczach mowi sie z wielkimi emocjami - co niekoniecznie jest zle, ale dla mnie bardzo nieintuicyjne.

Moi wykladowcy z US tez tak mowia, ze czesto zamiast wykladu czy dyskusji robi sie Przemowa z pelna pompa 😉 Prawa czlowieka mielismy na przyklad z czarnoskorym wykladowca z US: pierwszy wyklad zaczal od bycia dumnym z bycia czarnym Amerykaninem, a jak na ostatnim wykladzie zaczal przemowe o tragedii rasizmu to wygladalo to jak jedna z tych scen kulminacyjnych w hollywodzkich filmach, gdzie wszyscy zaczynaja klaskac :P

A, no i malo eksportowalna ta reklama, bo sporo pokazanych obrazkow i stereotypow tez jest US-only.
Ale dlaczego dyskusja dotyczy tylko osób otyłych? Hasło ŻRYJ-ŻYJ to przecież nie OTYŁOŚĆ-ŚMIERĆ. Pośrednio to się łączy, ale wg mnie bardziej jest to hasło skierowane do mnie, r. 36, niż osoby otyłej która jest chora. Dlaczego? Dlatego, że nie jem zdrowo. Wieczorami obżeram się słodyczami i chipsami. I to, że mam rozmiar 36 nie oznacza, że to obżarstwo mi nie szkodzi. A kogoś kto jest otyły, a zmusza się do jedzenia to w ogóle nie dotyczy, bo przecież nie "żre". Rozumiem, że taka osoba może poczuć się dotknięta, ale w mojej ocenie zupełnie bezpodstawnie. Co to za stereotyp, że obżerają się tylko otyli? Niezdrowe jedzenie jest niezdrowe nie tylko dlatego, że prowadzi do otyłości/nadwagi. Szkodzi na wielu płaszczyznach, więc kampania ŻRYJ-ŻYJ dotyczy zarówno otyłych jak i szczupłych którzy jedzą co popadnie.
Sivens, zgadzam się z Tobą, miałam przez chwilę też taką refleksję ale później dyskusja poszła już w innym kierunku. Dla mnie to, co ktoś wcześniej wspomniał, przywołując osobę rozmiar 36 zajadającą Mc i inne niezdrowe rzeczy jest dobrym przykładem na żarcie. I taka osoba, która ma świetną przemianę materii może i ma nawet trochę gorzej, bo nie widzi konsekwencji swoich nawyków. A to, że nie widać ich na pierwszy rzut oka nie oznacza, że nie ma spustoszenia w środku. Być może jakby zaczęła nabierać wagi to szybciej podjęłaby refleksję i zwracała większą uwagę co i w jakich ilościach je.
Ja to hasło czytam jako: jedz, a nie żryj. Myśl o tym ile, ale też co jesz. Niech to będzie jedzenie, a nie tłuste, ciężkie żarełko. Bo to, co, jak i ile jesz ma wpływ na jakość ale i czas trwania życia.
Averis   Czarny charakter
18 stycznia 2019 13:19
vanille, wystarczy przejść się na siłownię na strefę wolnych ciężarów. Tam co drugi paker ma otyłość brzuszną, tylko obudowaną toną mięśni. Ruszają się i ćwiczą, ale przy okazji piją mnóstwo piwa, jedzą tłusto i niezdrowo. A co do szczupłych osób jedzących śmieciowy. Na zewnątrz mogą wyglądać Ok, a w środku możemy mieć do czynienia z otłuszczeniem organów wewnętrznych. Plus wysokim cholesterolem. To też ważny temat, bo często ignorowany.
Sivens, poszło w tym kierunku chyba ze względu na to, że ta kampania ma również inne plakaty, gdzie mamy "grubasa" i hamburgery.

averis Bo większość pakerów wciąż i wciąż robi masę. A żeby zrobić masę trzeba być na nadwyżce kalorycznej. Wiec oni są na tej nadwyżce. Tylko mało który podchodzi do tej nadwyżki z głową. ( Myślą chyba nad tym tylko ci którzy startują)  Ale zawsze robienie masy wiąże się z obrastaniem w tłuszcz. W większym lub mniejszym stopniu. Trudno jest jeść tak by robić masę i jak najmniej obrosnąć w tłuszcz. Specjalizują się w tym bikiniary i fitneski bo im zależy na szczupłym wyglądzie ( nawet na masie). Pakerom ( co nie startują) nie zależy na szczupłym wyglądzie. Wręcz przeciwnie. Im nawet nie przeszkadza że mają brzuchy. Dla nich zwykle jest ważniejsze być większym i większym.
Jakby taki paker zrobił redukcję, to by mu ten brzuch spadł. Ale im ( duzej czesci) trudno zrobić redukcję bo ich serce boli jak widzą że się objętościowo zmniejszają to tu to tam.
Anderia   Całe życie gniade
18 stycznia 2019 15:53
[quote author=tunrida link=topic=95120.msg2838853#msg2838853 date=1547809243]
W ogóle nie znam nikogo kto się żywi w McDonald's. Żeby być za grubym starczy pakować w siebie kluchy, sery, ciastka, kotleciki do obiadu o 1,5 za dużo, piwo itd.
Z osób z dalszej rodziny które widuję to jest właśnie problemem. Za duze ilości zbyt kalorycznego jedzenia. A widać to na imprezach, spotkaniach rodzinnych, wakacyjnych itd.


U mnie w pracy doslownie 3/4 zespolu nie robi sobie obiadow do pracy, a w porze lunchu wszyscy leca do galerii jesc w Macu, Pizza Hut, KFC itd. I tak codziennie.
Jesli ktos juz robi sobie jedzenie do pracy- to najczesciej jest to jakze bogaty w dobre skladniki makaron z pesto ze sloiczka :P

A, no i zapomnialam- na sniadanie obowiazkowo wielka bula, zakupiona od Pani Kanapki.

Ludziom sie nie chce gotowac ani myslec o jedzeniu.
[/quote]

Dokładnie. Też mam takie spostrzeżenia. Ludzie nie wiedzą jak jeść i zaczynają się interesować (albo i nie), jak dawno już przekroczą magiczną barierę nadwagi. Mówię na swoim przykładzie. Wystrzeliłam w górę 20 kg w blisko 2 lata, przez rok 2018 sytuację udało się opanować, ale na pewno bym nie poszła do dietetyka ważąc w normie jak kiedyś. A jadałam zawsze bardzo niedbale.

W poprzedniej pracy to wręcz robiono oczy jak 5 zł na moje zdrowe obiadki robione własnoręcznie w domu, bo każdy kupował McZestaw i się nie przejmował. A ja "wydziwiałam".

Tymczasem obecnie przekonuje się, że naprawdę wygląd wyglądem i waga wagą, ale samopoczucie jest zupełnie inne jak się patrzy co się je. Też pracuję na pełen etat, oprócz tego robię masę innych rzeczy i też nie mam ochoty gotować. Ale mam rozwiązanie - jem z pudełek i jestem z tego bardzo zadowolona. Oczywiście też są głosy, że się burżujka znalazła, bo to drogie, i po co tak, skoro można zestaw u Chińczyka albo kotleciki na głębokim tłuszczu. Ale szkoda energii, by się tym przejmować.

No, ale to teraz jestem taka mądra.
od kiedy nie jam mięsa moje samopoczucie, witalność itd skoczyły o 200% NAPRAWDĘ...
co do żarcia syfnego - ja np. znam WEGANINA (nie wegetarianina - ale weganina) GRUBEGO - ale on żre makarony, soczewice i te wszystkie strączkowe, ryże białe, kasze i inne duperele - zapija sojowym napojem (typu mleko, ale wiadomo, że to napój)

U mnie w pracy była faza na "zupka z kubka" i inne syfy. Ale ogólnie ludzie przynoszą - dodam, że chyba ja jestem najgrubsza.... I widzę, że przynoszą zdrowe jedzenie.
Czasami coś zamawiamy np. pizze czy makaron.
Dodofon, ale co dziwnego w tym, ze na diecie eliminacyjnej ktos jest gruby? 👀

W koncu decydujacy jest dodatni bilans kaloryczny. To, ze cukier czy tluszcze utwardzone sa niezdrowe, nie znaczy, ze ktos od jedzenia ich momentalnie utyje - i vice versa, od samego eliminowania niezdrowego z diety sie nie chudnie.

Na moim przykladzie - przed swietami jadlam byle jak, oprocz standardowych warzyw z warzywami :P tez sporo batonow i bul lapanych w biegu i bylam ta szczuplejsza wersja siebie. Zdrowsza to raczej nie 😉 Podczas swiatecznego wyjazdu siadlam na dupie i zarlam - weganskie, bezglutenowe, bezcukrowe, bez przekasek i deserow, no trzy razy dziennie warzywa z ryzem, ugali czy innym wynalazkiem kuchni afrykanskiej. Ale w takich ilosciach, ze normalny czlowiek by sie poddal... i wrocilam spasiona jak prosie 😂

Tak btw to czego mi w Polsce mega brakuje to zdrowy fast food, no wiecie, pudding z nasion chia czy salatka z quinoa i pieczonym batatem do wziecia na szybko. Tylko salatka bez przetworzonego sosu majonezowego i makaronu 😉
te puddingi z chia gdzieś widziałam w sklepach przy jogurtach
kokosnuss, jest już całkiem sporo takich produktów po marketach. Tylko są drogie.
busch   Mad god's blessing.
18 stycznia 2019 16:56
kokosnuss, ja też puddingi chia widuję i w sieciówkach (starbucks np.), i w marketach.
Averis   Czarny charakter
18 stycznia 2019 17:11
W Warszawie są w każdej Żabce.
Ciekawa jestem składu. Zerknę przy okazji.
Ja w ogóle nie bardzo ufam gotowym produktom.
Od kilku lat dokładnie sprawdzam wszystko co kupuję.
Oczywiście nie oznacza to, że zawsze unikam niezdrowych czy nafaszerowanych chemicznymi dodatkami produktów.
Kocham chałwę i ptasie mleczko  😜 i jestem cała szczęśliwa, że z ptasiego wyleciał ostatnio olej palmowy.
Jadam rzadko. Jadam mało ale uwielbiam.
A tak przy okazji..... półki ze "zdrową żywnością" w marketach.....jeżu...jaki tam syf zalega.
Ze zdrową żywnością to, to nie ma nic wspólnego.
Firmy płacą za to żeby na tych półkach stały ich produkty. Syf w składzie jest dość powszechny
Okej, teraz mi wstyd okrutnie 😡 i sie nie wymadrzam. Moja wersja Polski chyba stoi niewiele dalej niz tam, gdzie sie zatrzymala w dniu wyjazdu.

Edit. Btw to tez jest cos, czego tez nie ogarniam bardzo. W sensie jak mi wszystko ucieka. I ze do tej Zabki to nawet ten raz w roku nie chodze, bo mnie meczy szok kulturowy i mi smutno.
Od rana jestem w trasie, słucham radia i mam takie dziwne wrażenie, że prezydenta Gdańska, z całym szacunkiem dla jego osoby, żegnają z taką samą, jak nie większą pompą, niż prezydenta RP  🙄
Averis   Czarny charakter
18 stycznia 2019 19:14
marlin1990, no i?
No i nie ogarniam tego... jednak logika kazałaby sądzić, że były/są osoby bardziej zasłużone dla kraju  🤔wirek:. Pomijam aspekty polityczne, bo to nie miejsce ani czas na takie dywagacje.
emptyline   Big Milk Straciatella
18 stycznia 2019 19:32
marlin1990, daj spokój, proszę. Zginął tragicznie, za nic, w najgorszym z możliwych momentów. Jest to dość symboliczne. Jak nie rozumiesz, to już trudno, ale nie ogarniaj sobie po cichu.
emptyline jeśli się nie mylę forum jest po to żeby dyskutować i dzielić się spostrzeżeniami 👀

Edit: literówka

marlin1990, czasem warto nie dzielić się takimi spostrzeżeniami. Co to w ogóle za tekst, że są osoby bardziej zasłużone... Przecież to w ogóle nie o to chodzi.
emptyline   Big Milk Straciatella
18 stycznia 2019 19:55
marlin1990, mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Czasem wiesz, po prostu nie wypada. I tyle. Kropka. Niezależnie od własnych poglądów.
marlin1990, myślę, że czasem o wadze pewnych wydarzeń decydują nie tylko ich bohaterowie, ale i okoliczności. W tej sytuacji rangi wydarzeniu nadaje nie tylko fakt, że nie żyje prezydent dużego miasta, ale również to, że został zamordowany w taki a nie inny sposób, w takim a nie innym miejscu, w takim a nie innym czasie. Że to pierwszy taki hmm... akt terroru? w naszym kraju. Pierwsza tak brutalna manifestacja - co by nie mówić - polityczna. To wszystko, co się teraz dzieje jest wypadkową tych wszystkich okoliczności - tragicznych w każdym aspekcie. Z tego powodu bardzo wielu ludzi mimo tego, że nie znają Gdańska, nie znali prezydenta, noszą w sercach żałobę. Zapewne dlatego tak dużo jest różnych informacji, transmisji. Mamy potrzebę wiedzieć, uczestniczyć w tym, być razem. Nie widzę w tym nic złego, we mnie i w moich znajomych wyzwala to dobre emocje współczucia, jedności, empatii, refleksji
vanille, bardzo ładnie napisane. 🙂
Dodam jeszcze, że zawsze można spojrzeć na to jeszcze w ten sposób - czy to w jakiś sposób komuś szkodzi? No nie szkodzi. Może i byli bardziej zasłużeni żegnani z mniejszą atencją, może i były większe tragedie. Ale czy fakt, że komuś poskąpiono oznacza, że teraz ma być też "równane w dół"? No nie - lepiej równajmy w górę. Więc nie ma co się obruszać.
Cricetidae widziałam na żywo, co się działo, kiedy Turek dźgnął nastolatka polskiej narodowości w Nowy Rok... stąd moje spostrzeżenie, krew mamy gorącą, lubimy symbolikę, ale ile z tego wyniesiemy nauki? Jako naród lubimy szumne slogany, marsze, zgromadzenia, ale ile z tego mamy zysku, każdy kto zna naszą historię może ocenić.  Przyszłość pokaże, czy poza pięknym pożegnaniem i chwilowym zjednoczeniem wyniesiemy z tego coś więcej...
dea   primum non nocere
18 stycznia 2019 20:13
Ja nie wiem czy tu jest coś do wynoszenia. Według mnie teraz jest po prostu miejsce na szacunek. Na zaistnieniu całego zdarzenia możemy ewentualnie więcej lub mniej stracić, o zysku nie ma mowy. Mówię o całości, nie tylko o fakcie zabraknięcia jednego człowieka na świecie.
dea, myślę, że marlin miała ma myśli to czy coś się zmieni społecznie po tej tragedii.
Przyznaję, że mnie też to "ciekawi", nurtuje. Mam nadzieję, że to jednak zapoczątkuje jakieś pozytywne zwroty w myśleniu i zachowaniu. Mam nadzieję...
dea   primum non nocere
18 stycznia 2019 20:21
Ja również to mam na myśli. Myślę, że nic się nie zmieni pozytywnie. Niby dlaczego by się miało coś pozytywnie zmienić? Widzę natomiast kilka potencjalnych przyczyn zmian negatywnych. W najlepszym wypadku wszystko ucichnie i może będzie prawie jak dotąd. Choć mnie się zdaje, że nie będzie jednak. Jak po 11. września, coś się jednak zmieniło.

Zastanawia mnie też co będzie z WOŚP. To w końcu... fundacja, prawda? Muszę więcej mówić w tym kontekście? Jak zabraknie charyzmatycznego lidera, to podzieli los innych fundacji. Utrata zaufania, skończą się rekordowe zbiórki.

Zniszczyć jest łatwo, dużo łatwiej niż zbudować. I nie wierzę w budowanie na śmierci, tragedii czegoś pozytywnego. Od podobnych zdarzeń to się raczej wojny zaczynały. Nie mówię, że wojna, ale nawet tu na forum nie widać wybuchu miłości wzajemnej w tym kontekście. Skąd niby miałby się brać jakiś pozytywny efekt?
A przed chwilą to Ty miałaś więcej wiary w ludzi. 😉


Ja naprawdę mam naiwną ufność, że jednak to coś w Polakach ruszy. W różnych aspektach. Wywoła chęć pozytywnych zmian.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się