Wstrząs anafilaktyczny u konia

lekarze mówią że to odczyn alergiczny i żeby czekać aż samo minie... pytałam bo może ktoś miał taki przypadek..
Hospodar, a owi "lekarze" widzieli konia?
tak
Hej dziewczyny, pytanie z mojej strony, otóż dziś zobaczyłam coś czego jeszcze w życiu nie widziałam, od razu zaznaczę KOŃ NIE MÓJ, ja tylko przebywam w tej stajni.
otóż widziałam konia ok 13.00 zachowywał się normalnie, żarł, około godziny później koń spocony jakby oblany wiadrem wody na całym ciele, pompuje jakby 30 km galopem przebiegł, został okryty derką, wykonany telefon do właściciela i weterynarza, koń w między czasie się położył (były też dwie świeże kupy)oddech mu się uspokoił, po ok pół h przyjechał weterynarz ( taki starszy już na emeryturze - nie wnikam - po niego zadzwonił właściciel) - bez badania rektalnego i osłuchania konia stwierdził .. kolka, poszedł po leki do samochodu, koń wyciągnięty na korytarz, dostał dożylnie ok 30 ml jakiegoś leku - nie wiem co,  bo było już naciągnięte w strzykawce.... wet wyciągnął strzykawkę i poszedł naciągnąć  jeszcze Biovetalgin i w tym czasie z osowiałego konia stał się dzikus, postawił uszy, cofnął kilka kroków do tyłu jakby się czegoś wystraszył i nagle wystrzelił z procy do przodu waląc w wszystkich przodami, zatrzymał się przy ścianie i zaczął w nią kopać, trwało to może z ok. 3 minut zanim konia złapaliśmy, po czym koń opadł z sił, ledwie stał na nogach opierając się o ścianę.. dostał drgawek, prącie cały czas wyciągnięte, co chwile posikiwał, zrobił też normalnie kupę....  powieki mu się zapadły, trwało to ok pół h, potem koń z czasem wracał do normalności, czy ktoś się z takim czymś spotkał ? z taką zmianą akcji po zastrzyku ? bo co mu wcześniej dolegało też moim zdaniem nie  było dobrze zdiagnozowane...
Szybkie podanie biovetalginu czyli pyralginy może wywołać wstrząs, co jest nawet opisane w ulotce. Poza tym podanie dotętnicze leków powoduje dość rewelacyjne objawy u koni, ale stawiam, że lekarz weterynarii był w stanie ocenić czy wkłuł sięw żyłę czy w tętnicę.
biovetalginu nie zdążył podać - dopiero potem jak koń się uspokoił, bo koń oszalał, nie wiem co było w pierwszej strzykawce !!
miałam taką sytuację po Buscopanie
Możliwe, bo Buscopan to metamizol czyli pyralgina z hioscyną. ja podaję bardzo powoli mieszając w strzykawce z krwią, a jak jest możliwość to po prostu w kroplówce z solą fizjologiczną.
zielona stajnia a ty jesteś wetem ze robisz sama iniekcje ???
Gillian   four letter word
27 stycznia 2019 08:53
Każdy właściciel konia powinien umieć podać leki dożylnie.
Gilian nie zgodze sie z tobą, gdyby tak było to leki do iniekcji każdy mógły kupić w hurtowni wet. bez problemu podczas gdy nie kupisz tam nawet pasty do odrobaczenia, to jedno , a drugie to czy kazdy kto robi sam zastrzyk - bo umie i ma  środek, zdaje sobie sprawe ze potencjalnie jest to ostatnia czynność w życiu tego konia ? owszem zaraz mnie zakrzyczycie że wyolbrzymiam, że ryzyko jest małe, no cóż kilka lat temu byłam świadkiem wstrząsu u konia, zatrzyk podawał wet i tylko dzięki jego obecnosci koń przeżył. nie wspominająć o tym ze czasami ,,tylko ,, podanie Biovetalginu mozę tak zaburzyć obraz sytuacji ze konia nie da sie uratować.
Gillian   four letter word
27 stycznia 2019 09:05
Mieszkam w miejscu, gdzie najbliższy wet koński jest prawie 100km dalej i szanse, że dojedzie tego samego dnia są nikłe. Drugi nieco bliżej ale na niego też nie ma co liczyć. Więc co mam zrobić? Czekać kilkanaście godzin z koniem w bólu?
Ja stosuję NoSpa w ampułkach. Ponoć bezpieczniejsza i mogę dać domięśniowo. Mieszkam 40km od Łodzi i zwykły dzień roboczy, latem, przed południem żaden z 7 weterynarzy, do których zadzwoniłam, nie mógł/nie chciał przyjechać do nagłej kolki. Tak więc no. Mam opakowanie zawsze w domu
A co z sytuacją gdy dzwonimy do weta, on nie może przyjechać, po przekazaniu informacji o stanie konia zaleca podanie samemu (wie że umiemy) jak najszybciej iniekcji? W każdej stajni jaką znam w apteczne jest biovetalgin i nospa, właśnie na takie sytuacje kryzysowe.
Gillian   four letter word
27 stycznia 2019 09:33
Wybieram ryzyko wstrząsu niż zaniechanie próby pomocy.
Ja mam takie samo podejście jak Gillian. Butelkę biovetalginu mam na stanie zawsze. Tak samo jak i deksametazon, którego musiałam kilka razy użyć w trybie "natychmiast".
Przez 10 lat posiadania własnych koni niejedną przeterminowaną, nieotwartą butelkę wyrzuciłam, ale mam spokojniejszą głowę, że leki są pod ręką.
W razie konieczności, jasne, że użyję.
ok, rozumiem argumenty - nie mam szybkiego dostępu do weta i znam ryzyko jakie sie z tym wiaże, ale nadal jestem przeciwko że każdy powinien to umieć, zbyt wiele razy słyszałam ze nawet nie próbowano dzwonić po weta bo przecież zastrzyki pod ręką, i to o zgrozo nawet w stosunku do koni w pensjonacie, nie informujac o tym właściciela nie próbując ściągnać weta  🙁

wszystko jest OK jak rozejdzie sie ,,po kościach,, czyli po zastrzyku nie ma nastepstw, problem zacznie sie w momencie gdy koń padnie i zacznie się szukanie winnych.
Dobry sposób na stracenie ośtodka . W pensionatach często stoją bardzo drogie konie a odszkodowanie w przypadku kiedy koń padnie po podaniu leku przez osobę nieuprawnioną ( zwłaszcza iniekcji ) a zwłaszcza nie informując o tym własciciela konia , pewne  😁
Każdy kto ma konia powinien umieć zrobić zastrzyk czy wlew lub mieć w stajni osobę która w razie W to zrobi.
Przypadwk z zeszłego roku, dzień świąteczny koń wraca z padoku dostał udaru cieplnego, słania się na nogach, temp 40 stopni. Koleżanka dzwoni do weta, może być za 5 - 6 godzin. Obdzwania innych połowa wyłączone telefony, żaden nie może przyjechać. Oddzwania do naszego weta i mówi że nie ma możliwości kogokolwiek wezwać. Wet kazał jej ściągnąć mnie, bo ona nie potrafiła, i przez tel instruował co podawać. Jak zdążył dojechać sytuacja opanowana. Tak samo w przypadku kołki, zanim uda się dojechać wetowi, jak wiesz co i w konsultacji z wetem można dużo pomóc.
blucha nie nie jestem wetem, podaję tylko swoim koniom, więc jak coś to będę sobie pluła w brodę, że koń zdechł z powodu wstrząsu, albo, padł z powodu choroby przed przyjazdem weta.
Poza tym, jeśli mam podejrzenie choroby, to najpierw do weta dzwonię, żeby nie mieć sytuacji, że po leku na parę godzin przeszło, a potem po nocy weta ciągać, jak ma sygnał, to wie, że w razie w mogę zadzwonić ponownie. Powiem Ci, że nawet jestem taką sadystką, że sama wenflony wszywam, to dopiero tragedia, zwłaszcza jeśli masz pod ręką jednego weta, który się nie rozdwoi, a czasem nie roztroi. Kwestia tego czy każdy powinien podawać leki, owszem sporna, bo po pierwsze ludzie ulotki nie przeczytają, bo po co, a lekarz często takie rzeczy uznaje za oczywistą oczywistość i nie wspomni właścicielowi, jednak nauka czytania jest opanowywana koło 3 klasy podstawówki, nie trzeba do tego doktoratu z fizyki kwantowej. To, że jest wiele sytuacji, że lekarz nie da rady dojechać, a pomoc jest potrzebna na cito, to też jest szara rzeczywistość. Nie wyobrażam sobie konia w kolce chodzącego po ścianach i rzucającego się na ziemię zostawić bez pomocy i usłyszeć, że wet będzie za kilka czy kilkanaście godzin. Wolałabym go dobić choćbym miała za to wyrok dostać niż pozwolić zwierzakowi na takie męki.
Natomiast sytuacji gdy podaje się leki cudzym koniom i to niezależnie czy to chabeta o wartości przeliczanej na kilogramy czy szport maszyna za grubą kasę, w dodatku bez wiedzy właścicieli absolutnie nie popieram.
zielona stajnia czy jesteś sadystką, jak sama o sobie piszesz tego nie wiem, ale wiem ze prowadzisz pensjonat a z twojego posta wynika ze iniekcje nie są u ciebie czynnością sporadyczną, wielu wetów lub nawet techników wet prowadzi stajnie, dlatego była ciekawa czy masz jakieś wykształcenie w tym kierunku 🙂
Są sporadyczną, ani nie chorują mi konie co chwila, ani nie bawię się w leczenie zamiast weta.
Z chęci prowadzenia pensjonatu też się już wyleczyłam  😉 swoją drogą technik wet też nie ma uprawnień do podawania leków, a jakby tak się mocno litery prawa trzymać, to i pasty na odrobaczenie wet sprzedać nie powinien, tylko podać osobiście.
[quote author=zielona_stajnia link=topic=94262.msg2840976#msg2840976 date=1548606328]
swoją drogą technik wet też nie ma uprawnień do podawania leków,
[/quote]

Ma uprawnienia do podania leków z zalecenia weta 😉
Pod nadzorem, więc w terenie jak jest bez lekarza to niestety nie. Lata temu to technicy najwięcej robili w terenie od cesarek u bydła, przez kolki i fetotomie u kobył, teraz bez lekarza technik może niewiele.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się