PSY

Poproszę o re-voltowe kciuki. Nikusia, jamniczka, dzisiaj ma wizytę stomatologiczną. Od lat lekarze, a właściwie jedna przychodnia, do której z sunią chodzą moi rodzice, odmawiali zajęcia się ząbkami, bo nie chcieli wprowadzać narkozy. A kamień Nikusia ma straszny, w jednym miejscu to taki "orzeszek" aż, taki kamyk. I właśnie udało mi się namówić rodziców do pójść do innej przychodni, do młodych weterynarzy, gdzie jest specjalista anestezjologii. Wiem, że to potrzebne, że starsze pieski też mają takie zabiegi, ale jednak... Stres jest... 
Kupiłam mojemu szczeniorowi karmę Orijen.... pomijam, że niechętnie je, to kupy.... straszne. Wrócę jednak do Britt chyba, choć zmieniałam z nadzieją, że chętniej będzie jadł. Teraz myślę nad Purizon, czy może ten wspomniany dopiero Eden?  No wybredniak mi się trafił


U nas mega problem z psem niejadkiem, przerabialiśmy orijen, purizon, brit
wczoraj kupiłam Eden, tfu, tfu je, czytałam te składy wszystkie, chyba wygląda ok, wcześniej próbki miałam od dystrybutora, a teraz wraz z karmą fajne gratisy dostałam  😉
zwariować można z takim niejadkiem, pierwszy raz mi się taki trafił  😵
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 09:36
Ascaia trzymam kciuki, będzie dobrze  :kwiatek:
i mega wkurza mnie takie podejście... kurde lepiej nie robić bo pies stary... a jak się zrobi ropień okołowierzchołkowy i zęba trzeba będzie na cito dłutować to wtedy lepiej ? ech  👿

Brita co miał?
Możesz też spróbować Simpsonsa, polecam 🙂


Britt Nature Junior z kurczakiem. Jadł bo jadł. On tylko na początku rzucał mi się na karmę, ale to bardziej dlatego, że był niedożywiony i po prostu z głodu. Wtedy prosto z trasy pojechałam do weta i dał nam w gratisie kilogram royala dla szczeniaków. Wiem, że to nie najlepsza karma, ale kupa była po tym bajka. Zobaczę ten Eden, ale musze poszukać mniejsze opakowanie, żeby znowu nie kupići co dalej z tym.

Julina daj linka do tej karmy bo nie mogę znaleźć


Simpsons niestety widzę tylko w 12 kg paczkach. Za dużo jak dla mnie.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 lutego 2019 10:16
Eden kupisz na karmimypsiaki.pl i skladkarmy.pl
Simpsons małe opakowania są w sklepie u Śledzi :kwiatek:

z Brita polecana jest linia Care - jest tam parę fajnych wersji dla szczeniat

PS. Szkodnik kończy dziś pół roku.


Ascaia trzymam kciuki, będzie dobrze  :kwiatek:
i mega wkurza mnie takie podejście... kurde lepiej nie robić bo pies stary... a jak się zrobi ropień okołowierzchołkowy i zęba trzeba będzie na cito dłutować to wtedy lepiej ? ech  👿


A daj spokój! Panie, nie tykamy bo to rakowe i się rozmnoży! Panie, takich starych psów się nie znieczula! (tak, bo z roku na rok będzie coraz młodszy, nie?). A potem się okazuje, że to właściciel mądry i poszedł się jednak skonsultowac.
Za mnie tez trzymaj kciuki, bo dziś znieczulam 17letniego beagla :P
wracam z moimi nerkowymi rozkminami - bo skład karm typowo nerkowych mnie powalił wpadłam na pomysł z karmą mokrą - tam jest białka ok 10% więc byłoby spoko (no, cena zabija trochę, ale damy radę) - i teraz pytanie - będzie ok? te mokre karmy nie mają informacji dot. sodu, fosforu... i to mnie tylko martwi.
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 10:57
Anaa
moim zdaniem jak są chore nerki to ma być karma nerkowa i koniec, jej skład i właściwości to nie tylko zawartość białka. Nie kombinowałabym.

Cri
będzie dobrze  😉 😉
efeemeryda, przerażaja mnie te karmy 🙁 ziemniaki z kukurydzą i soją...
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 11:01
Anaa
a niewydolność nerek Cię nie przeraża ? ja widzę, że te karmy działają.
[quote author=madmaddie link=topic=32.msg2845277#msg2845277 date=1550044124]

Brita co miał?
Możesz też spróbować Simpsonsa, polecam 🙂


Britt Nature Junior z kurczakiem. Jadł bo jadł. On tylko na początku rzucał mi się na karmę, ale to bardziej dlatego, że był niedożywiony i po prostu z głodu. Wtedy prosto z trasy pojechałam do weta i dał nam w gratisie kilogram royala dla szczeniaków. Wiem, że to nie najlepsza karma, ale kupa była po tym bajka. Zobaczę ten Eden, ale muszę poszukać mniejsze opakowanie, żeby znowu nie kupić co dalej z tym.

Julina daj linka do tej karmy bo nie mogę znaleźć


Simpsons niestety widzę tylko w 12 kg paczkach. Za dużo jak dla mnie.
[/quote]
Eden szczerze polecam, bo sama długo szukałam czegoś co zaakceptuje na dłużej mój Nugat. Zamawiałam ze skladukarmy.pl i karmimypsiaki.pl z obu miejsc szybka przesyłka. Ja daję Eden Country Cuisine, miałam też pół wilgotną z kaczką i też jest ekstra. Jak dla mnie jedyną wadą jest brak zamknięcia dużego worka 12kg (myślę jaki pojemnik byłby szczelny do przechowywania).
kasjopea, mogę podrzucić tipa, że w knajpach często mają wielkie 20L wiadra po fryturze, nie zaszkodzi zapytać czy jest możliwość odkupienia takowych. Tylko od razu uprzedzę, że w jedno się całość nie zmieści, najlepiej więc wziąć więcej. Do 3 wiader spokojnie zmieszczą ci się dwa worki po 12 kg.
U mnie w Kauflandzie ponoć też mają wiadra po rybach jako odpad, no ale to tylko zasłyszane, nie wiem więc jak duże, no i śmierdzące rybą to tak średnio :P
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 lutego 2019 14:15
ja mam pojemnik z petvity kupiony w krakvecie i lubię go, natomiast trzeba coś na wieczko położyć, żeby dociążyło. Ale przynajmniej nie jest brzydki jak reszta plastików 😉

edit: po wsypaniu do niego 13kg zostaje jeszcze miejsce, bo jest przewidziany na worki Petvity, a one mają 14kg
efeemeryda, też przeraża... :/
budyń, madmaddie dzięki za podpowiedź  :kwiatek:. Właśnie o jakimś wiadrze ze szczelną pokrywką myślałam. Fajnie gdyby to był jeden pojemnik, ale 2-3 piętrowo też ujdą  🤣. Kiedyś miałam dostęp do wiader po końskich suplach. Sporo jest różnych pojemników do przechowywania, ale zwykle kiepsko ze szczelnością, a jednak mi na tym zależy.
Anaa
moim zdaniem jak są chore nerki to ma być karma nerkowa i koniec, jej skład i właściwości to nie tylko zawartość białka. Nie kombinowałabym.

Cri
będzie dobrze  😉 😉


Dzięki, już po, wszystko super 😀
Słuchajcie mam taką rozkminę.
7 lat temu sterylizowałam sukę. Jest coś nie tak bo raz w roku ona ma jakby cieczkę. Nie mam śladów nigdzie, ale chodzące od czasu do czasu przy siatce psy dużo mi mówią. I dziś odprowadziłam moją córkę do bratowej (odwozi ją do przedszkola razem ze swoim synkiem), po sąsiedzku. Moja yorczka została na podwórku. Wracam po 10 min a ta spięta z jakimś psem. Musiał wejść jak mąż rano wyjeżdżał i go  nie zauważył bo ogrodzenie mamy nowe i nie ma szans na wejście nieproszonego psa. No i teraz co? Wiadomo, wet, ale jest "szansa", że coś z tego będzie? Trochę absurdalnie to brzmi, ale pierwszy raz miałam taką sytuację. No abstrakcja kompletna, bo nie po to ją sterylizowałam, żeby mieć takie rozkminy.
Idź do weterynarza i powiedz mu to co nam, sprawdzi co i jak, nie ma co się zastanawiać i rozmyślać 😉
Pójdę, ale po pracy, bo nie jest to stan zagrażający życiu. Ale może wy coś wiecie.


Edit: jakbym mogła to wykastrowałabym wszystkie psy w okolicy bo co chwila jakiś łazi, co chwila posty na spotted, że odłowiono, że szczeniaki do oddania. Zamiast je upilnować, albo po prostu sterylizować czy kastrować.
efeemeryda   no fate but what we make.
14 lutego 2019 07:45
agula79

przykro mi to mówić, ale wielokrotnie zdarzały się przypadki niby sterylizacji... może ktoś jajników nie wyciął, może zostawił odprysk.. może.. no nie chce źle wróżyć. Poszłabym do lekarza na pewno i to do innego niż była przeprowadzana sterylizacja.





edit: było "wycioł" chyba mam coś z głową  😂
agulaj79, no może ty masz faktycznie WYSTERYLIZOWANĄ sukę a nie WYKASTROWANĄ. Są weci, którzy sterylizują w tym dosłownym słowa znaczeniu. Znajoma poprosiła o sterylizację i to jej zrobili - podwiązali jajowody. Trochę się zdziwiła. Nawet bardzo.
Cholera straszycie mnie. Ale tyle lat nic, a teraz nagle taka akcja... Po pracy wejdę do weta i pogadam. Nosz.... jeszcze się cieszyłam, że mamy od pół roku nowe ogrodzenie to już nie będą nam się pałętać psy po podwórku. Bo niby ona w domu, ale jakieś zawsze wlazły na podwórko bo czuły.


Edit: nie wytrzymałam, zadzwoniłam do wetki. Powiedziała, że skoro są takie niby cieczki, tzn, że został jakiś kawałek jajnika, ale na zapłodnienie nie ma szans. Oczywiście na kontrole zaprasza jak najbardziej, żeby sprawdzić czy jej się jakieś z tego powodu cysty tam nie robią.
Nie z psem, a kotem tak mamy. Futrzak goni się, jednakże nie tak często jak w sytuacji sprzed zabiegu. Małych z tego nie ma. Aczkolwiek u suki się jeszcze z tym nie spotkałam.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 lutego 2019 09:57
agulaj79, moja starsza suka tak ma, wycięta w schronie, a raz w roku ma cieczkę. Też mówiono mi o możliwości pozostawienia fragmentu jajnika. Wet mówi, że można ewentualnie zoperować i sprawdzić, ale ja zdecydowałam się nie ruszać tego, pies niemlody.
maleństwo, ale ma cieczkę czy interesują się tylko psy nią? Bo to różnica. Jak ma cieczkę z krwawienie to musiała zostać macica. Jak tylko psy się nią interesują to może być wyłącznie kwestia odprysku.

Mamy pod opieką sukę z odpryskiem(a w zasadzie z odpryskami w kilku miejscach), którego nie da się usunąć i musi być na dużych dawkach hormonów, bo właściciele nie są w stanie wyjść z nią na spacer, bo mają towarzystwo samców z połowy miasta 😉
No ja na spacer mogę z nią wyjść. Psy się interesują, ale odgonione nie wracają. Śladów na podłodze nie zostawia, więc myślę, że macica wycięta. Robić więcej  z nią raczej nie będę nic bo ma już 9 lat. Choć mały pies więc nie taka stara. Ale w sumie póki nic się nie dzieje, to nie będę kombinować.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
14 lutego 2019 21:46
maddie, powoli zmienia kształt z futrzastej kuli na elegancką damę 😀

Przychodzę z prośbą o poradę. Moja sunia jest ze mną od 12 lat, a po raz pierwszy robi mi taki cyrk, ale od początku. Od niedawna pomieszkuje u mnie chłopak. Psy uwielbia, z Małą miał od początku dobrą relację, bawił się z nią, chodził na spacery, ona się w nocy do niego tuliła i tak dalej - wszystko cacy.

W sobotę pojechałam do stajni, oni byli na spacerze, po powrocie chłopak wytarł Małej łapy z błota i od tamtej pory zaczął się cyrk (przy czym zaznaczam, że na spacerze podobno zachowywała się najnormalniej w świecie, w parku puścił ją ze smyczy i biegała dookoła niego zadowolona). Mała chyba tego wycierania łap się wystraszyła, mimo że też to czasem robię - nie lubi tego, ale nic poza tym. Wieczorem jak chłopak z nią wyszedł na "ostatnie siku", podobno uciekała, biegła na oślep przed siebie i się bała. Od tamtej pory chodziłam z nią głównie ja, a jeżeli brał ją D. to tylko na smyczy. Przy tym w domu Mała się zachowywała wobec niego normalnie, tak jak do tej pory, więc uznałam, że to jednorazowy epizod - ot, coś się chwilowo przestawiło w starczej główce.

Dzisiaj zamówiliśmy jedzenie i jak D. szedł na dół je odebrać (tutaj dostawcy czekają pod blokiem, nie wchodzą na górę), to poprosiłam żeby przy okazji wysikał psa. Pies jakby nigdy nic wyszedł na korytarz, po czym znowu jakieś negatywne trybiki zaskoczyły i wróciła pod wycieraczkę. Chłopak ją wziął na smyczy, a Mała wróciła z tego wyjścia taka spanikowana, jakbyśmy co najmniej siedziały w poczekalni u weterynarza. Ale najgorsze jest to, że minęło już pół godziny, a ona cały czas leży obok mnie, dyszy i drży. W domu jest cisza, zupełnie nic się nie dzieje, ja się zajmuję sobą, no naprawdę nie ma się czego bać, dzień jak co dzień. Spróbowałam wyjść z nią przed chwilą sama, ale szła z podkulonym ogonem i nie interesowało ją nic poza ruchem przed siebie w przykurczonej pozycji.

Dodam tylko, że Mała nie słyszy i słabo widzi, więc nie da się jej uspokajać głosem. Nie przytulam, nie biorę na ręce, nie utwierdzam w przekonaniu, że jest się czego bać. pije i je normalnie, załatwia się i sika normalnie. Tyle, że panna jest wiekowa, boję się, że jak się tak nakręci to mi zaraz zejdzie na zawał. Jak mam ją uspokoić doraźnie? A druga sprawa - jak rozwiązać długoterminowo sprawę tych wyjść z facetem? Wierzę mu, że by jej nie skrzywdził, nie uderzył ani nic takiego, bo jest to taki typ człowieka, który prędzej zagłaszcze na śmierć niż choćby głos podniesie. Może to jakieś problemy starcze z łebkiem, jakiś Alzheimer, nie kojarzy?

Przepraszam, jeżeli napisałam tego posta chaotycznie, ale pierwszy raz po tylu latach razem widzę taką panikę.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
15 lutego 2019 09:10
Fin, no, rośnie pannica. jak się uwali na człowieku, to nie można oddychać 😂 długoterminowo nie wiem jak pomóc, ale doraźnie możesz spróbować czegoś jak relaxer.

Wojenka, aaa, świetna. Zazdroszczę 😀 Ja aktywowałam znów fejsa ostatnio i wróciły mi pragnienia na jeszcze jednego owczara, jak tak oglądam nowe mioty na profilu hodowli.
Jak się Malina czuje?
dempsey   fiat voluntas Tua
15 lutego 2019 12:10
Może to jakieś problemy starcze z łebkiem, jakiś Alzheimer, nie kojarzy?


Tak właśnie może być. Na starość różne rzeczy się psują, i w ludziach i w psach. Nawet charaktery, sposób reakcji... Takie życie.

Podobną sytuację przeżywa moja mama, która ma kilkunastoletniego już psa. Jak na ten typ rasy to można uznać, że ten wiek jest sporo powyzej średniej.
Pies fizycznie czuje się naprawdę zadziwiająco dobrze, weterynarz to potwierdza, że w zasadzie wszystko w ciele tego psa wciaż ciągnie.
Tylko jest już zupełnie głuchy, ale to pikuś. A nawet ułatwia czasem..

Natomiast z głową jest różnie.
Napady bezpodstawnej paniki, gdy musi kilka dni zostać ze znajomą osobą (z którą zostawała przez ostatnie lata często, zna tę osobę i ma z nią codzienny kontakt). Kończyło się, że zostawiony na dwa dni pies właził zastępczemu opiekunowi w nocy do łóżka i koniec, nie dało się nic zrobić... Panika która podobno dodawała jej jakichś nadprzyrodzonych sił.
Podobnie było przy pierwszych ledwo wyczuwalnych objawach burzy. Panika, wchodzenie z drzwiami do mieszkania, brak kontroli nad psem kompletny, przy próbie postępowania tak jak zawsze zupełnie inne efekty. Np. drzwi wejściowe do wymiany, ponieważ pies w środku  pogodnego dnia uznał że wieczorem będzie burza i w zwiazku z tym on  już nie poczeka na panią na podwórku, nie poczeka też jak zawsze od 10 lat na dostępnej dla niego chłodnej klatce na I piętrze (dom z własnym ogrodem, klatka prywatna) - lecz właśnie zamiast tego przegryzie się do środka mieszkania, inaczej udusi się ze strachu. Takie akcje nigdy wcześniej nie miały miejsca, ten pies miał zawsze zrównoważony charakter i był ogólnie luzakiem.
Teraz ma okresy, gdy nie odstępuje właścicielki na krok. Ale też spokojniejsze, kiedy się to tak nie nasila.

Weterynarze nie bardzo mieli pomysł. "Proszę pani to jest lęk separacyjny w związku z wiekiem". Tyle to moja mama wiedziała i przed wizytą wartą 100 zł.
Można doraźnie podawać w najgorszych sytuacjach jakieś uspokajacze. Unikać sytuacji powodujących ataki.
Nie wiem czy terapia behawioralna u psiego psychologa mogłaby pomóc. Wątpię. To w pewnym bardo uproszczonym sensie troszkę jak z bardzo sędziwą prababcią. To nie będzie już nigdy wyluzowana wesoła trzydziestolatka, która macha ręką na kłopoty.

W tym przypadku w dodatku nawarstwia się to z mniejszą elastycznością samej właścicielki, czyli mojej mamy. Też jest już nie najmłodsza, i wszystko bardziej przeżywa. Zresztą jest bardzo silnie do tego psa przywiązana emocjonalnie, psychicznie, to jej towarzysz od wielu lat.
I  teraz jest do tego życiowo w zasadzie zablokowana, uważa że nawet kilkudniowy wyjazd skończy się jakimś dramatem. Przekonujemy ją, że jednak czasem warto choćby wnuki odwiedzić, nie można wszystkiego podporządkowywać staremu psu, trzeba próbować różnych form opieki zastępczej i nie może być tak, że ona może wyjśc z domu maks na 5h "bo co ja z tym psem zrobię".
Teraz ma zostawić w marcu na tydzień żeby odwiedzić własnie wnuki, i od dwóch miesięcy słyszę obawę w jej głosie, i wciąż nie wie co zrobić, kogo poprosić o opiekę i jak to najlepiej  zorganizować.  Tyle dobrego, że akurat pogoda o tej porze roku nieburzowa, i przynajmniej ten aspekt paniki odpadnie. Wiosną pewnie znów będzie gorzej, o ile oczywiście ten pies będzie tyle żył.

Wiek ma swoje trudne strony.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się