PSY

madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 marca 2019 13:40
dziś ja pospamuję 😀







derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
02 marca 2019 14:28
Piękne te Twoje białe!  😍
U nas już 6 tyg...

faworyt Ulisses:


Uranus:


Ukko:


Ursa i Umberto:
Alveaner, tak, tylko przez wiadomość na fb można. Ale kontakt bardzo spoko, jak i sama smycz z obrożą, bardzo są porządne i ładne. W swoich liskach jestem zakochana i są "wyjściowe", na co dzień mam byle jaka czarną smycz i obrożę z furkidza, która też jest ładna, no ale nie jest to tak piękny design jak kettu :P Ale ponoć są mega wytrzymałe i łatwo się dopierają, koleżanka tyra swoje furkidzy już któryś rok i narzeka, że nie chcą się zepsuć ani sprać 😁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
02 marca 2019 19:36
RaDag, ale piękne!  😍 Ulisses chyba wyrośnie na gwiazdę. 😀


derby
, a dziękuję. Jako taki parotygodniowy papik najbrzydsza z rodzeństwa była, ale ładnie jej się wyrasta. Tylko zepsuła się ostatnio nieco, więc wracamy do porządnej roboty  🙄
Zabrałam dziś na spacer aparat, to też pospamuję fotkami :P
Psiura w kettu:





Wojenka   on the desert you can't remember your name
03 marca 2019 17:38
Wojenka, są kciuki!
Dziewczyny, piszę z prośbą o pomoc. Bo już mi trochę opadają ręce i nie wiem co robić.
Przekopiuję tekst, który wrzuciłam na grupę schroniskową, żeby nie przepisywać ponownie.

Po 10 miesiącach od adopcji zachowanie mojego psa bardzo się zmieniło. Nigdy nie mieliśmy z niczym problemu, był przegrzeczny i bezproblemowy gdy zostawał sam w domu. Sytuacja zmieniła się jakieś 2 tygodnie temu, aktualnie stał się nie do zniesienia.
Zaczęło się od rozwalania kosza na śmieci. Dochodziło do sytuacji, że po pokazaniu mu co zrobił i reprymendzie słownej wychodziłam z domu na 10 minut a kosz ponownie był rozwalony. Nie pomogło zastawianie kosza krzesłami - przesuwał je (a to mały pies...) i dostawał się do kosza.
Kosz wylądował ostatecznie pod zlewem z szafce, by pies nie miał dostępu - więc zaczęły się inne szkody. Pogryzione kable, ładowarki, pozrzucane przedmioty z miejsc, do których ma dostęp. Wcześniej takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca. Nie ma też znaczenia, czy nie ma mnie godzinę, czy 8. Na dobrą sprawę nie ma dnia, żeby nie zniszczył czegoś, mimo że za każdym razem jest uświadamiany, że źle zrobił i rozumie.
Dodam, że pies ma 7 lat. I że NIC nie zmieniło się w naszej rutynie, dni wyglądają tak samo, w mieszkaniu nic się nie zmieniło, w naszych zwyczajach.
Wiecie może z czego może wynikać takie zachowanie i jak z tym pracować?
efeemeryda   no fate but what we make.
04 marca 2019 09:15
infantil
ja wychodzę z założenia, że zanim zaczniemy szukać wyłącznie przyczyn psychicznych, trzeba zbadać psa. Podstawowe badania krew, mocz, badanie kliniczne, żeby sprawdzić czy nic mu się nie dzieje, co może powodować ból lub dyskomfort, który może prowadzić do frustracji jaką pies wyładowuje na przedmiotach.
Po wykluczeniu tego, oprócz behawiorysty można wypróbować łagodne środki wyciszające i poprawiające nastrój (np. Zylkene).
Dziękuję, w takim razie zaczniemy od konsultacji z naszą wet. Trochę mnie właśnie martwi, że to pojawiło się tak znikąd  🙁
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
04 marca 2019 10:39
idochodziło do sytuacji, że po pokazaniu mu co zrobił i reprymendzie słownej
(...)
jest uświadamiany, że źle zrobił i rozumie.

infantil, sorki, ale pies to nie czlowiek i tak nie dziala  :kwiatek: psy maja krotka pamiec przyczynowo-skutkowa i one po krociutkiej chwili (sekundach!) nawet nie pamietaja, ze w ogole cos zrobily. Wiec jak zabierasz go do kuchni x zcasu pozniej i pokaujesz palcem na rozwaliny smietnik i slownie karzesz, to Twoj pies nie ma zielonego pojecia o co Ci chodzi, nie pamieta, ze to on rozwalil smietnik, a juz tym bardziej nie rozumie ze zrobil cos zlego - jedyne co rozumie, to ze jego najukochansza, najbardziej zaufana osoba na ziemi na niego krzyczy/mowi karzacym tonem za nic. Tobie pewnie wyglada na to, ze rozumie, bo sie z polozonymi uszami kaja, a on tymczasem wysyla Ci trylion sygnalow uspokajajacych, bo nie rozumie, dlaczego wykazujesz w jego kierunku agresje  slowna i karzacy ton.
Jak go zabierasz do kuchni/innego miejsca zbrodni? Wolasz? Jak tak, to on to rozumie, ze go karasz za przyjscie na zawolanie. Fizycznie ciagniesz? On to rozumie jako niesprowokowana agresje i nie reagowanie na jego mowe ciala blagajaca o uspokojenie.

Niestety swoim zachowaniem prawdopodobnie wprowadzalas go w coraz wiekszy stan ogolnego stresu, moze nawet niepokoju na Twoj powrot i karania bez powodu.

Pliz zaprzestan tego pokazywania i uswiadamiania natychmiast  :kwiatek:
Infantil, pies nie rozumie po dłuższym czasie. Jest za zaniepokojony twoimi emocjami, ale nie wie, że "zrobił źle". Nie myślałaś o klatce, wielu osobom się sprawdza.
Nie krzyczę na psa, to przede wszystkim, mówię mu bez miłości w głosie, że "nie". No i nie robię tego bezpośrednio po wejściu do domu, żeby właśnie nie kojarzył kary z moim powrotem. Starałam się to robić jak najlogiczniej i tak jak kiedyś mnie uczono, niemniej, skoro to źle, to przestanę oczywiście  :kwiatek:
On ogólnie zachowuje się zupełnie normalnie, poza tym że niszczy pod moją nieobecność, tj. w naszej relacji nic się nie zmieniło ani w jego stosunku do mnie. Bo zaraz przeczytam, że pies się mnie boi, moich powrotów i w ogóle ma zrujnowane życie.

Nie, nie myślałam o klatce, bo przez 10 miesięcy nie było żadnego problemu z zostawaniem w domu i nie sądzę, żeby to było sedno sprawy. Gringo pod moją nieobecność patrzy przez okno na świat i śpi na łóżku (nie licząc ostatnich epizodów).
Becia23, bardzo zaintrygowałaś mnie tym co napisałaś. Z tego wynika, że ja również wielokrotnie w ten sposób niesłusznie potraktowałam psa, myśląc, że skoro się "kaja" to rozumie o co mi chodzi 😡 Jak w takiej sytuacji jak ma infantil (też mi się od czasu do czasu zdarza, że przyjdę do domu po pracy, a tu zawartość kosza "wybuchła" w kuchni) odpowiednio uświadomić psa, że nie podoba mi się jego zachowanie? Chodzi mi o sytuacje, w których nie jesten w stanie zareagować natychmiast.

A przy okazji bardzo dziękuję za uświadomienie :kwiatek:
mils   ig: milen.ju
04 marca 2019 11:15
A co z sytuacją, kiedy pies po powrocie właściciela nie przychodzi się przywitać i się kaja z miejsca, zanim jeszcze właściciel w ogóle zobaczy jakieś zniszczenia, straty czy zdąży na psa spojrzeć, coś powiedzieć? I tak jest tylko jak coś jest zniszczone. Jak nic pies nie zrobił, to wita się normalnie. Jak takie zachowanie rozumieć?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 marca 2019 11:26
fin, jak się nie udało psa skarcić od razu po przewinieniu, to już tego nie robić. Uniemożliwić szkody następnym razem.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
04 marca 2019 11:26
bo on już cokolwiek zrobi wie, że będzie kara, lub kojarzy sobie Ciebie... z karą i mówi Ci ciałem, że się obawia konsekwencji


Ja kiedyś jak mi pies w lesie kupy lisów jadł to z daleka krzyczałam feeee

potem w domu mi się zdarzało, że jak mu rzuciłam jedzenie na ziemie- bał się brać- tak właśnie kojarzą psy 🙂

Naprawiliśmy się zmianą podejścia, nauką rezygnacji, brakiem kar i mówienia psu(w treningu), że coś źle zrobił- bazujemy po prostu na stracie 🙂

Oczywiście w życiu codziennym jak najbardziej mu mówię- nie, nie wolno etc 🙂
mils   ig: milen.ju
04 marca 2019 11:30
derby dzięki za wyjaśnienie, tak myślałam. 😀 Nie mój pies, tylko „znam” takiego. W świetle tego, czego też mnie uczono, że po czasie pies nie ogarnia, nie do końca rozumiałam zachowanie tego psa. Ale też nigdy tej sytuacji nie widziałam, więc mam powierzchowne informacje jak to wygląda.
Ok, w takim razie postaram się wyeliminować do zera możliwość rozrabiania - kosz już schowany, rzeczy trzymam wysoko, ale mam taki układ mieszkania i umeblowanie, że cwaniak może z łóżka dosięgać regałów, półek, stołu...  😉
Jeżeli coś poniszczy, to po prostu to sprzątnę i potraktuję Gringo jakby nic się nie wydarzyło. I zajmiemy się sprawdzeniem u weta czy wszystko ok. Dzięki za wszystkie odpowiedzi  :kwiatek:
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 marca 2019 12:10
Ja bym rozwazyla klatkowanie jeśli fizycznie pies okaże się zdrowy. Możliwe, że dopiero od czasu adopcji poczuł się w pełni pewnie, u siebie, bezpieczny i robi co chce 😉
Nagraj go/popodgladaj zeby wiedzieć kiedy i jak zaczyna niszczyć, pochowaj wszystko co jest cenne/niebezpieczne i zacznij naukę klatkowania. Z jednej strony klatka zabezpieczy i mieszkanie i psa a z drugiej pomoze mu zrozumiec, ze pod nieobecnosc wlascicieli sie spi
U nas bardzo fajnie klatka poukladala Kielbasie w glowie, jak mu wracaly epizody wyciagania roslin z parapetu czy gryzienia ratanowej pufy to zwyczajnie na kilka dni wracal z powrotem pod moją nieobecnosc do klatki. Nie jako kara (po powrocie tez nie karam bo to bez sensu, jedynie gdy przylapie w trakcie zbrodni 😉 ) a sygnal 'ej, jak nikogo nie ma to spisz'
Od kiedy nie jest zamykany w klatce to 2 czy 3 razy wrocil na kilka dni i od bardzo dlugiego czasu nic kombinuje 😉
Mi się klatkowanie nie widzi, szczerze mówiąc. Nie chcę się nawet nad tym rozwodzić, ale klatkowania spróbuję jedynie w ostateczności, jak nic innego się nie sprawdzi. Myślę, że to nie jest głęboki problem a jedynie jakaś faza, epizod, spowodowany czymś.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
04 marca 2019 13:31
Przychodzę do Was z problem...'
Mianowicie mój facet ma psa, taki typowy kundelek. Pies strasznie boi się osób trzecich, wypracowałam tyle, że podchodzi do mnie i daje się głaskać czyli jakieś postępy są. Problemem jest obroża bo o smyczy to na razie nawet nie myślę... Nie ma opcji założenia obroży, zaczyna się panika i uciekanie na sam widok, szyneczka, smaczki, kurczaczek nie działają... Jak przekonać dziada, że to nie jest zło wcielone? 😵
infantil, absolutnie nie żebym Cię chciała przekonywać na siłę  :kwiatek: Ale powiem Ci, że ja mega żałuję, że nie wprowadziłam klatki od samego początku. Miałam takie "aa bo pies ze schronu to mu się będą kraty źle kojarzyć", "aa bo jak ja go mogę zamykać i izolować". A teraz mamy klatkę (jakoś trochę ponad rok) i na początku nie było miłości. Faktycznie musiał się uczyć (klatka była w "salonie" i zamykaliśmy go np. jak oglądaliśmy film). Jedzenie tylko w klatce, woda tylko w klatce. I powiem Ci, że ja nawet nie używam klatki na wyciszanie. Pies większość czasu leży na kanapie. Ale są np. takie momenty że się z nim wydurniamy, wkurzamy go i on w pewnym momencie się zawija i idzie do klatki. I to jest dla nas idealny sygnał że "dobra, weźcie się opanujcie, a mi dajcie spokój". I są różne takie momenty w których widzę, że ta klatka naprawdę mu pasuje, bo jest jego. Wiadomo że tam go nie można wkurzać, przeszkadzać itp.
To tak tylko żebyś się nie bała, że to takie nieczułe i okrutne  :kwiatek:

edit. dodam, że to typ baaardzo ceniący sobie wygodę. Poduszka pod ryjem musi być obowiązkowo!
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 marca 2019 18:30
na owczarkowej grupie ZAWSZE ktoś się przyczepi do klatki. I kiedyś kobieta, która od dawna je hoduje, szkoli i startuje w zawodach, napisała coś co mi się bardzo spodobało: że jak ktoś jest przeciwko klatce, to znaczy że nic nie wie o psach. (bez urazy oczywiście) To super sprawa dla higieny psiego umysłu. Moja jest zamykana tylko czasami, ale chodzi tam jak chce mieć spokój, jak ukradnie jakąś RZECZ, odpocząć. Widać że lubi i że czuje się tam bezpiecznie. I jak przyjechała z hodowli (tam miała w pokoju otwartą i chyba hodowczyni je zamykała jak sprzątała), to siedziała w klatce dopóki się nie rozbrykała.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 marca 2019 21:14
Znacie firmy, które robia obrazy/grafiki/plakaty z psami. Szukam czegos fajnego z bulterierem na przedpokoj.
JARA, nie wiem o jaki styl ci chodzi, ale np. Sara Napora (strona Reveries na facebooku) robi grafiki i plakaty na zamówienie.

Ci moi znajomi od malinoisa właśnie nie mogą się przekonać do klatkowania go, eh. Nie chcą nawet spróbować, bo to "męczenie". Na szczęście chwilowo wymyślili inny sposób na zatrzymanie go na posesji, więc problem ucieczek został chwilowo zażegnany. A skoro może zostawać bezpiecznie na zewnątrz, to nie ma też okazji do niszczenia w domu.
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 marca 2019 22:07
Joy, podrzuć im teskt Psa do Kwadratu o klatkowaniu 😉 zwięźle i na temat 🙂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
05 marca 2019 06:27
Tak sobie poczytuję wątek czasem i mam do was pytanie co do klatkowania, czym różni się klatkowanie od odesłania psa na jego posłanie? Zakładając że i jedno i drugie jest w ustronnym miejscu gdzie pies ma spokój. No i zakładamy, że pies nauczony że jak jest komenda "na miejsce" to tam idzie i leży 😉 Chodzi mi o różnice w kontekście odbioru przez psa jako miejsca gdzie się wycisza i odpoczywa. Dlaczego klatka, a nie posłanie?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
05 marca 2019 07:21
Wszystko zależy od psa i potrzeb. Klatka może robic za nore, ktore psy uwielbiaja, w klatce tez psa mozesz transportować no i mozna psa zamknac, by uniknac zniszczen w domu kiedy wychodzimy. Trochę jak z obroza i szelkami, kazdemu według potrzeb.


Edit:

Psy nauczone klatkowania nie odczuwaja zamkniecia jako kary. Moj pies, ktory w klatce byl dwa razybw zyciu w momencie zamknięcia dzwi za tylkiem zachowywal sie jakby zgaaly mu baterie. Od razu poszedl spać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się