PSY

smartini   fb & insta: dokłaczone
05 marca 2019 07:22
zembria, po pierwsze, na poslaniu trzyma psa komenda, w klatce drzwiczki. To bardzo istotna roznica tak w procecie nauki (bo pies nie zrywa ciągle komendy) jak i później np na seminariach bo pies nie czeka aktywnie na swoją kolej (nie dostał komendy której musi pilnować)
Do tego psy lubią nory, ciemne miejsca bo w nich faktycznie mogą się 'schować', łatwiej im zrozumieć że to jest ich bezpieczna przestrzeń niż w przypadku kawałka materiału na podłodze.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
05 marca 2019 08:32
Czyli główna róźnica jest podczas szkolenia, pomaga zrozumieć nieodwołalność komendy. Plus jeśli ktoś nie ma odpowiedniego miejsca na legowisko (np. Jakiejś wnęki pod schodami itp.) to imituje taką ustronną lokalizację. Kumam
W sumie też mnie to nurtowało, bo... Gringo ma zrobioną norkę - posłanie leży pod biurkiem, jest bardzo obudowane (ale nie zastawione, ma swobodne wejście) z każdej strony (ściana z tyłu, krzesło z przodu i 'rama' biurka po bokach) - bardzo lubi to miejsce, chodzi tam gdy chce być sam, zanosi sobie tam zabawki i lubi się bawić, leży w ciągu dnia. Ja z biurka praktycznie nie korzystam, więc ma ciszę i spokój i miejsce tylko dla siebie. Gdybym się kiedykolwiek zdecydowała na klatkę to stałaby dokładnie w tym samym miejscu i poza elementem zamknięcia nie byłoby żadnej różnicy.
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 marca 2019 09:01
zembria, nie tylko nieodwracalność komendy, uczy też biernego czekania czyli takiego, które nie wymaga 'trzymania komendy'. Aktywne czekanie (pies leży/siedzi na wyznaczonym miejscu, widzi np. inne psy w pracy i czeka na swoją kolej) jest bardzo trudne i trzeba mieć ogarniętego psa, mocnego i gotowego psychicznie na takie wyzwanie. I takie coś spala psa, męczy mu głowę, może frustrować i irytować. Klatka sprawia, że nie ma komendy więc nie ma czego zerwać, dzięki temu pies uczy się relaksu i wyciszania, nawet w trudnych warunkach (goście w domu, wizyta kuriera czy hydraulika, seminarium, zawody). Klatka a posłanie to wtedy dwa różne konteksty dla psa i pierwsze jest łatwiejsze w zrozumieniu i w 'implementacji' 😉
polecam przeczytać Dominikę 🙂 Klatka dla psa: barbarzyńswo czy troska?
smartini, nie bardzo rozumiem Twój tok myślenia.
Co za różnica, że podasz komendę "(idź na) miejsce" czy "(idź do) klatka"? Lub w drugą stronę co za różnica gdy pies sobie poczłapie i umości się na posłaniu położonym luzem lub na posłaniu umiejscowionym w klatce?
Przecież pobyt na legowisku (jak i w klatce) - odpoczynek, spanie - nie jest równoznaczny z trzymaniem komendy... A jeśli pies jest tam odesłany w danym momencie to trzeba by było przyjąć, że trzyma komendę bez względu na organizację miejsca.
Tak samo np. na szkoleniu w samochodzie - co za różnica czy śpi w klatce czy na tylnym siedzeniu. Jak śpi to śpi. A jak nerwus to będzie wyczekiwał.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
05 marca 2019 09:52
no właśnie jest różnica. bo jak masz klatkę, to wsadzasz psa i on się wyłącza. Totalnie. Jak odeślę swoją na posłanie (ma i posłanie i klatkę), jak jest pobudzona, to sobie mogę wyciszające aspekty tego odesłania wsadzić generalnie (a ona się bardzo łatwo wkręca na wysokie rejestry, czy to na pewno ten spokojniejszy owczarek? 😂 ), ale jak ją zamknę do klatki, to idzie spać, albo się położy i wyluzuje. No nie ma wyboru.
Raz pojechałam bez klatki, więcej się nigdzie na noc bez tego cudownego urządzenia nie wybieram  😂
Klatka to zbawienie dla nerwusów.
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 marca 2019 10:06
Ascaia, chodzi o proces nauki. W klatce po zbudowaniu pozytywnych skojarzeń z klatką psa w niej... zamykasz. Trwale. I pies tam siedzi, bo drzwi są zamknięte a nie dlatego, że dałaś komendę a on ją trzyma. I to rozróżnia siedzenie w klatce od aktywnego czekania.
Klatka jest miejscem wypoczynku i wyciszenia a nie oczekiwania na zwolnienie komendy. I to się utrwala w psiej głowie, więc potem jak odsyłasz psa do klatki to on nie leży i nie czeka, aż go zwolnisz (jak to działa w przypadku aktywnego oczekiwania) tylko idzie spać.
Ja jak odeślę Cho na kocyk czy fotel to on tam będzie siedział ale patrząc na mnie i wyczekując zwolnienia komendy. Jak odsyłam go do klatki to zwija się w kłębek i drzemie, ignorując to co robię. Nie czuwa. I o takie rozróżnienie kontekstów chodzi w klatce, po  to jest klatkowanie.
Drugi przykład - jakbym na seminarium frisbee kazała Cho leżeć ;na miejscu' to pewnie i by leżał ale by się spalał, przyglądał się dyskom, ujadał i chciał dołączyć do imprezy. Jak siedzi w klatce to się kładzie i nie zwraca (już, nareszcie) specjalnej uwagi na to co się dzieje dookoła. On/off  w czystej postaci 🙂
Eee tam, napisałaś to samo co wcześniej. 😉
Dalej się nie zgadzam w pełni z takim podejściem do tematu. Legowisko też jest miejscem odpoczynku i wyciszenia. Tam też pies "zwija się w kłębek i drzemie, ignorując to, co robię".
Co do sytuacji wyjazdowej to ok, nie mam aż takich doświadczeń. Ale serio jakbyś postawiła klatkę "na środku placu" to by w niej nie przyglądał się dyskom?
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 marca 2019 11:45
Ascaia, no bo co mam więcej napisać? Jest różnica między legowiskiem a klatką, jeśli moje wyjaśnienie Cię nie satysfakcjonuje to zostaje mi odesłać do mądrzejszych ode mnie. Nie bez powodu na seminariach wymaga się klatek a nie legowisk.
Na środku placu nie wiem bo nie mam potrzeby tak testować mojego psa ale zaraz przy placu - owszem, siedzi w klatce, widzi i słyszy psy a leży. Na smyczy, w większej odległości od pracujących psów niż stoi klatka nakręca się i spala.

Legowisko może być miejscem odpoczynku ale nie ma takich walorów edukacyjnych jak klatka. Nie tłumaczy psu w prosty, fizyczny (a nie komendą) sposób o co Ci chodzi. Klatka jest łatwiejszym kontekstem do zrozumienia niż 'miejsce', mniej abstrakcyjnym (kawałek materiału na podłodze to dla psa dość abstrakcyjny kontekst, trudniejszy do nauczenia)

Generalnie to zgadzać się nie musisz ani nie musisz klatkować, natomiast nie zmienię zdania - klatka jest świetnym narzędziem w pracy z psem (szczególnie tym aktywnym, samonakręcającym się i z tendencjami do fiksacji). Wprowadzona prawidłowo w życie psa ułatwia wiele procesów (od nauki czystości po wyciszenie) a docelowo staje się prywatnym miejscem psa, niezależnie od tego czy jest się w domu, na seminarium czy na wakacjach w obcym hotelu.
Ależ nie jestem przeciwniczką klatkowania jako takiego. 😉 Tylko nie odbierałabym legowiskom ich funkcjonalności. Wszystko zależy od psa i właściciela. 
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 marca 2019 12:44
Ascaia, Legowisko dla mnie ma funkcję jak nazwa wskazuje - leżenia 😉 i absolutnie mu tej funkcji nie odbieram, nie uważam, że psu do szczęścia zamiast legowiska jest potrzebna klatka bo inaczej się nie wyśpi. Natomiast legowisko dla nie ma/ma inne funkcje edukacyjno-treningowe niżeli klatka. Świetnie to widać np na seminariach u Pauli Gumińskiej, która wprowadza swoim uczniom (swoim psom też) koncepcję legowiska (treningowo takie na podwyższeniu, by kontekst był dla psa bardziej zrozumiały) właśnie pod aktywne czekanie i samokontrolę.Służy to do czegoś innego niż klatka (na tym legowisku pies ma w skupieniu siedzieć i czekać na zwolnienie z komendy by zacząć pracę, w klatce pies siedzi biernie i wypoczywa).
Domowo, czy pies śpi (sam z siebie) na legowisku, w klatce, na kanapie, na podłodze - nie ma to żadnego znaczenia, jeśli potrafi już się sam wyciszyć i zasnąć. Może to się wydawać abstrakcyjne, ale są psy, które same z siebie nie potrafią od tak się położyć i zasnąć, trzeba je tego nauczyć 😉

Dlatego poleca się klatkę jako narzędzie treningowe, nie miejsce do spania samo w sobie. Ona potem się tym miejscem staje sama z siebie. Aczkolwiek  Chorizo np śpi w przeróżnych miejscach, rzadko w klatce. Na fotelu, pod drzwiami, pod praniem, jak idziemy spać do łóżka to przy łóżku. W klatce kładzie się jak wychodzimy do pracy czy gdziekolwiek bez niego. Poznaje ubrania 'niespacerowe' i sam idzie do klatki. Oczywiście w ciągu dnia z niej sobie wychodzi, ale ma już wyuczone - oni wychodzą, ja idę się wyciszać w klatce.
No a na na wyjazdach, wakacjach, seminariach czy podczas kontuzji to korzyści z klatki są już oczywiste.
Jak np jadę z Cho do domu, gdzie są 3 psy (a psy to u nas bardzo trudny czynnik pobudzający) to żeby go uspokoić, musiałabym użyć 'siły', skarcić i kazać leżeć i pilnować komendy mimo zachęcających rozpraszaczy. Jak mówię 'klatka' to pies idzie, kładzie się i się wyłącza bo tak został nauczony. Gdybym chciała to powtórzyć z legowiskiem to proces byłby długi, żmudny i bardzo dla niego przykry (jest miękkim i wrażliwym pieskiem, presja niezerwania komendy w takich rozproszeniach byłaby bardzo niefajna z mojej stony).

Poczęstowałam się zdjęciem ze strony Pauli:
[img]https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/41876462_713883318965255_4428036764493414400_n.jpg?_nc_cat=111&_nc_ht=scontent.fwaw3-1.fna&oh=e28bdfc22da861966b037ee9a50abb07&oe=5D23DA50[/img]
trening aktywnego czekania rocznego psa w rozproszeniach z użyciem legowiska 😉 jest skupienie na przewodniku, jest przewodnik, który komendami dyktuje psu zachowania, jest smycz, która kontroluje psa w razie zerwania komendy.
desire   Druhu nieoceniony...
05 marca 2019 16:30
infantil, mojej też sie włączało niszczycielstwo od kosza 😁
potem było grzebanie w koszu na pranie, zagryzienie paru par majtek, skarpetek, staników... 😀 
pomogły sznurki (ilość wręcz hurtowa), piłeczki i butelki plastikowe po wodzie mineralnej.

Mnie ostatnio martwi, że mój pies nie pije i nie je jak nas nie ma.  😲 🙄
smartini, dużo, dużo napisałaś, a konkluzja jest taka, że zależy od psa, właściciela i podejścia do tematu. Nauczysz, że legowisko to aktywne czekanie to tak będzie. Nauczysz, że legowisko to wypoczynek to tak będzie.
Klatka jest fajnym narzędziem i na pewno w wielu przypadkach przydatnym. A i tak trzeba mieć na nią plan by skutek klatkowania był taki jaki zamierzamy.

Ps. Przypomnę, że mam mix. belga - to tak do
Może to się wydawać abstrakcyjne, ale są psy, które same z siebie nie potrafią od tak się położyć i zasnąć, trzeba je tego nauczyć
Belga, który był psem łańcuchowym i stróżował. Belga, który przez pierwsze tygodnie patrolował mieszkanie non stop.
Więc "coś tam" o nauce wyciszania wiem. 😉  😎
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 marca 2019 17:29
Ascaia, wiem ze masz belga, piszę na forum więc nadal do wszystkich a dla niektórych to moze być abstrakcyjne 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
05 marca 2019 17:54
Moje 3 dorosłe suki biją się o miejsce w klatce. Szkot i Pepesza często śpią w niej razem. Shosha zamykana też w klatce na noc i jak wychodzę z domu. Klatka to najlepszy wynalazek ever  😉
A szkotka miewa się lepiej, chyba z tego wyjdzie 🙂
Wojenka, super wieści!
U mnie jest "bitwa" o legowisko między suką a kotem. Jakimś cudem 4,5 kg dachowca umie się tak rozciagnąć by zająć całe. 😉

Z ciekawości - ile masz klatek w domu w takim razie?
Kastorkowa   Szałas na hałas
05 marca 2019 18:02
Pytanie na szybko. Jutro oczywiście będę kontaktować się z wetem, ale suki dawno nie miałam i nie mam pojęcia czy są jakieś inne opcje.
Młoda dostała w końcu cieczki no a mam tego mojego emeryta niewyciętego acz ma implant hormonalny, ale jak widać na sukę pod nosem nie działa.
No i byli oczywiście pilnowani i izolowani, ale dziś było zamieszanie z racji pogrzebu i udało im się do siebie dostać jak nikogo nie było no i moje chłopaki , podejrzewają, że mógł ją pokryć. Mnie nie było w domu. Czy coś poza upewnieniem się za jakiś czas poprzez USG a potem aborcyjnej kastracji jest możliwe? Tak na hm już zapobiegawczo?

Ja mam taką dosyć zabawną anegdotkę odnośnie odsyłania psa na miejsce. Ogólnie nie używam tej komendy, ale raz w nerwach rzuciłam do basseta "na miejsce!", a on żywym truchtem pobiegł do sypialni i... wskoczył na moje łóżko i zasnął.  🤣
W poprzednim domu miał swój kojec w domu, w korytarzu pod schodami właściciele  wygrodzili mu kawałek miejsca i  tam  go ciągle trzymali i używali tej komendy.
Jak widać nie zapomniał jej przez 6 lat, tylko "miejsce" nabrało nowego znaczenia.  😁  Mimo że w łóżku śpi tylko w nocy, oczywiście przytulony pod kołdrą, a dnie normalnie przesypia w swoim koszyku. Kocham tego śmierdziela niesamowicie.  😀


Czasem jeszcze śpi na fotelu. Tu trzeba sobie jeszcze wyobrazić machanie ogonem, którym macha zawsze jak się o nim mówi, nawet przez sen.  😍

Wojenka, to świetna wiadomość, dalej trzymam kciuki. Szkoty to twarde sztuki.  🙂
Wojenka   on the desert you can't remember your name
05 marca 2019 18:14
Ascaia, w domu mam jedną dużą klatkę, muszą ją między sobą dzielić 😉. Muszę dokupić jedną na stałe do samochodu, bo mam tam tylko małą dla Pepeszy.

Aż nasza pani Doktor była zdziwiona, że jednak jej się udaje wyjść na prostą, bo szansę były baaardzo marne.

Kastorkowa, można podać zastrzyk wczesnoporonny.
Nie mam trochę pomysłu i szukam porady. Mam dosyć skomplikowaną sytuację ze swoim staruszkiem.  Historia jest taka, że trochę ponad trzy miesiące temu szykowaliśmy się do ekstrakcji całego uzębienia. W badaniach przedoperacyjnych wyszły złe wyniki trzustki, zrobione było USG na którym wyszło wodonercze (wyniki o dziwo były w normie). Pies przeszedł usunięcie nerki. Druga nerka już też ze zmianami, ale udało nam się przeżyć i dojść do ładu z wynikami i nerkowymi i trzustkowymi. Na ten moment zostały nam te cholerne zęby. Zeby są w fatalnym stanie. Już jak go brałam ze schroniska to było źle, ale nikt nie chciał się podjąć ich usunięcia bo stany zapalne spowodowały zrosty zębów z kośćmi szczęki/rzuchwy. Jak znalazłam kogoś kto się podjął to się stało co się stało. Zębów nie można usunąć, odkamienić czy też likwidować stanów zapalnych antybiotykami bo nerka została jedna i to też w nie najlepszym stanie. Gryzaki, kości etc które coś by tam oczyszczały odpadają. Szczotkowanie nie za wiele daje. Pies cierpi, a ja nie mam jak mu pomóc. Szukam inspiracji, drogi jakiejś żeby mu ulżyć. Może ktoś ma jakiś pomysł? Wymyśliłam ostatnio używanie płukanek ludzkich np. z szałwią. Takie coś co chociaż trochę zmniejszało by stany zapalne i podchodzenie zębów ropą.
Wet rozkłada ręce.


Cytuje swój post dla przypomnienia 🙂
Ja znowu z problemem. Byłam na kontrolnym badaniu parametrów nerkowych i przy okazji strzeliłam kompletne morfo. Nerki wyszły ok, ale oczywiście jak to z geriatrią bywa nie mogło być zbyt różowo bo wyszły mu bardzo wysokie parametry wątrobowe. Właśnie wróciłam z USG i wątroba wygląda spoko (no spoko to za dużo powiedziane, ale nic nowego typu guzy się nie pojawiło) za to nadnercza powiększone, więc wet narazie podejrzewa Cushinga. Jutro dalsze badania. Niepokoi mnie jedno. Pies nie ma żadnych objawów tej choroby. Nie tyje, nie pije nadmiernie, sierść ma ładną, nie ma nadmiernego łaknienia. Czy to jest możliwe przy Cushingu?
Apropos zębów to niestety musimy całkowicie odpuścić temat. Każdy lekarz odradzał narkozę. Do tego na usg wyszło, że torbiele na drugiej nerce się powiększają 🙁
Edit* Jeżeli mogę to chciała bym posmęcić, że jest mi okropnie smutno. Tak naprawdę, dogłębnie smutno. Strasznie kocham tego mojego staruszka i nie wiem jak sobie poradzę jeżeli w końcu wszystko mu wysiądzie 🙁
efeemeryda   no fate but what we make.
06 marca 2019 08:18
Klopsik
jakie jest zatem uzasadnienie nie poddania psa narkozie i usunięcia tych zębów, skoro nerki funkcjonują ? (o czym świadczą dobre wyniki nerkowe, obraz USG to nie wszystko).


ps. jak mu się zrobi ropień okołowierzchołkowy i ropa będzie wyciekać pod okiem to też będą mówić, że się nie da ?

Dalej uważam, że trzeba szukać ANESTEZJOLOGA.
Kastorkowa   Szałas na hałas
06 marca 2019 09:09
Wojenka dziękuję, zobaczę co nasz wet na to.
Tak jestem zła na siebie, że nie udało się ich dopilnować  i nawet nie mam pewności 🤬 
Od kiedy zaczynacie klatkować szczeniaka? Początki pewnie są trudne, jak maluch płacze? Zastanawiam się, bo moja starsza sunia klatkę lubi sama od siebie i traktuje ją jak budkę do spania, zamykana śpi, ale tak naprawdę potrzebuję ją zamknąć tylko jak myję podłogę, żeby nie łaziła. Ale taki maluch, jak zacznie jęczeć, to będzie mi ciężko wytrzymać i go nie wyjąć, a tym samym nauczę go, ze płacz=wyjście, czego nie chcę. A z drugiej strony, skoro płacze, nie będzie miał negatwnych skojarzeń z zamknięciem?

Pytam przyszłościowo, ale przy okazji już mogę się bezpiecznie pochwalić - wczoraj dostałam od hodowczyni informację, że moja przyszła sunia się urodziła! To takie ciekawe uczucie, długo na nią czekałam i zawsze istniała w mojej głowie jako plan na porzyszłość, a teraz nagle faktycznie istnieje, żyje i gdzieś tam na drugim końcu Czech na mnie czeka taka kruszyna 😜



Czekam tak długo, bo w tamtym roku miałam nieprzyjemnośzostać oszukana, a raczej dać się oszukać, przede wszystkim z własnej niewiedzy i nieznajomości języka. Znalazłam szczeniaka na czeskim odpowiedniku olxa, opisany jako rasowy z papierem, czysta krew, rodzice super-hiper, itp. Przy odbiorze, jak zapytałam o rodowód, pani powiedziała, że brakuje jej jakiejś pieczątku związku, i że mi wyśle pocztą. Przy tym na miejscu nic nie wzbudziło mojego podejrzenia, pani wydała mi się ogarnięta w temacie, matka wyglądała dobrze. No więc psa kupiłam, zaczęłam go poznawać, przyzwyczajać do starszej suczki, uczyć czystości itp. Po tygodniu, jak przyszedł list, okazało się, że to żadny związek, ale jakiś klub rasy. Popytałam, okazało się, że faktycznie jest to ściema. Na szczęście udało mi się z panią dogadać i pieska odwiozłam, ale oczywiście już zdążyłam się przywiązać i bolało mnie serce. Rozum wygrał i podobno piesek teraz mieszka u jakiejś pani na urlopie wychowawczym, gdzie sobie rośnie razem z dzieckiem - ostatnio dostałam fotki i chyba ma fajne życie. Wiem, głupota i błąd, przyjmuję na klatę tę idiotyczną pomyłkę, ale właśnie dlatego tym razem chciałam to zrobić naprawdę dobrze. Nie zaczęłam od d*py stron tak jak poprzednio, czyli nie od ogłoszeń, ale od poczytania o hodowlach, o konkretnych psach i sukach, skontaktowałam się z tą, która mi najwięcej odpowiadała i czekałam grzecznie na miot.

Z tamtego incydentu pamiętam też, że starsza suka podchodziła do malucha z rezerwą i była na mnie obrażona... Czy tym razem mogę ją jakoś przygotować wcześniej na nowego psa? Czy po prostu jak przyjedzie szczeniak, to dać jej czas? Wtedy zrobiła cyrk i wypięła sie na jedzenie, ale nie miałam okazji przetestować jak długo w tym fochu wytrzyma, bo tak jak napisałam poniżej, szczeniak wrócił do hodowcy... "hodowcy". Będę wdzięczna za każdą sugestię, a w między czasie zamierzam przeczytać polecone mi na PW blogi i artykuły o wychowywaniu szczeniaka. Moja starsza jest ze mną od 12 lat, więc szczerze powiedziawszy w ogóle nie pamiętam jej okresu szczenięcego i zaczynam zupełnie od zera 😡
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 marca 2019 09:40
fin, mój był już przyzwyczajany do klatki już w hodowli, szczyle miały klatkę i transporter więc to było coś oczywistego. Potem u mnie create games (poszukaj i poczytaj o tym, filmiki też są 😉) w zasadzie od pierwszego dnia, podawanie posiłków, wody i smaczków w klatce itp. Ale jak już przychodzi moment zamknięcia, to choćby wył to nie otwierasz 😉 Chorizo marudził może 3 minuty, potem poszedł spać.
no i klasycznie polecam teksty Dominiki 😉 Dobry początek. Instrukcja obsługi szczeniaka
Klopsik, też zgadzam się z efeemeryda,. Zęby trzeba zrobić i już. Znieczulałam dużo starsze psy, z dużo gorszymi wynikami, w dużo gorszym stanie do zębów i żyją, czują się o niebo lepiej.
Jak mu ropa zacznie lecieć dziurą pod okiem, albo okiem to wtedy na cito będzie lądował na stole z dużo większym ryzykiem.
Albo staną mu nerki całkiem. Miałam takiego yorka. Właściciele nie zgadzali się na zęby, bo piesek stary, nerki lekko podwyższone parametry. Po 6 mcach przynieśli mi psa prawie trupa. Krea 15, mocznik 800. WBC 10x ponad norme... Psu leje sie ropa z pyska i oczu. 2 tygodnie o niego walczyłam. Lubiłam tego psa. Ale w końcu trzeba było odpuścić. I wtedy był płacz właścicieli "czemu się niezgodziliśmy na zrobienie tych zębów". Pierwszy raz byłam tak okrutna dl właścicieli, szefowa zresztą też. Wprost im powiedziałyśmy, że gdyby zęby były ogarnięte, tak jak mówiłyśmy, to by nie doszło do tego i pies mógł jeszcze żyć.
A powiększone nadnercza nie muszą swiadczyć o Cushingu. Badania można w tym kierunku zrobić, owszem, dla świętego spokoju. Nieinzawyjne badanie jest z moczu. I jest wiarygodne. Dopiero potem do ustawiania leków robi się test stymulacji. Ale wątpię że wyjdzie Cushing.
Tylko z tego co pisała Klopsik to kontaktowała się m. in. z dr Neską z Warszawy, a ja znam osoby z nią pracujące, ma sprzęt, dobrego anestezjologa i jeśli by się dało, to by taki zabieg zaleciła i zrobiła. Jeśli ona mówi, że nie, a to wywnioskowalam z poprzedniej rozmowy to ja bym się jej słuchała. Mam nadzieję że dobrze zrozumiałam Klopsik?
Cricetidae, dwa koty po konsultacjach z nią znieczulała moja szefowa. Tzn. dr Nesca absolutnie zabroniła znieczulać je. Tylko koty nie jadły przez zęby. Koty wylądowały na stole, usunięto im zęby. Pare dni popłukne były. Zreszta już na następny dzień jadły i darły się przy miskach o jeszcze. I obu znacznie poprawiły się wyniki. Dziewczyny ode mnie były na warsztatach z Nią i miały mieszane uczucia. Wiedzę ma ogromną to fakt. Ale podejście do znieczulania ma "dziwne" przy pacjentach naprawdę wymagających zabiegu/operacji.
Cricetidae, zresztą inna historia by była gdyby pies miał non stop krea znacznie podwyższoną. A on ma wyniki ok. Czyli jest wydolny. Czyli organizm powinien poradzić sobie z narkozą.
Horsiaa, staram się raczej nie oceniać przypadków via net, bo nigdy nie wiadomo jak jest naprawdę.
Sama jestem anestezjologiem, znieczulam pacjentów w różnym wieku i z różnymi przypadlosciami, często w stanie ciężkim. Wiem, że dobrze przygotowany pacjent przeżyje znieczulenie bez większego problemu.
Tutaj czytam o jakimś zrośnięciu zębów z kością, nie do końca wiem jak wygląda ten przypadek, ale widzę że próba konsultacji z innymi lekarzami była. Może w takim razie Twoja szefowa się podejmie 🙂 lub można jeszcze skonsultować z Lancetem, oni też na nerkach znają się bardzo dobrze i zabiegów się nie boją 🙂
No niby ja też. Ale sama wiesz, że po przedstawieniu tego przez Klopsik nie ma ewidentnych przeciwwskazań do znieczulenia. Możliwe że w rzeczywistości wygląda to inaczej.
Podejrzewam że moja szefowa by się podjęła, ale chyba trochę daleko. Jak już jechać w te rejony to jednak do prof. Polkowskiej. Jest stomatologiem, ma świetny sprzęt i robi cuda.
Horsia napiszesz mi kontakt do prof. Polkowskiej? Była bym wdzięczna. Jeżeli chodzi o cushinga to własnie zrobiliśmy kortyzol i czekam na wyniki. Siedzę na słuchawce od godziny i staram się dodzwonić do weta. Chociaż wątpię żeby to był cushing bo żadnych objawów nie ma.
Dziewczyny ja też bym mu te zęby usunęła. Nie ukrywam, że boje się jak pierun, ale uczciwie byłam u trzech wetów i wszyscy mi odradzali. Gdybym znalazła kogoś kto mi powie, że nie widzi problemu to pewnie i tak bym się cykała ze względu na tych trzech poprzednich.  😜 Ale jeszcze postaram się konsultować dalej tylko niech się najpierw dowiem o co z tymi złymi wynikami wątroby/nadnerczami/cushingiem chodzi. Ja to już się nawet boje chodzić na rutynowe kontrole bo jeszcze coś nowego wyjdzie.

Starość u psa jest do bani.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się