Podróże

Nie boicie się latać?.
Za miesiąc mam lecieć do Afryki. 2 przesiadki, jedna z nich w Etiopii na lotnisku w Abebe. Właśnie rozbił się tam samolot turystyczny 6 minut po starcie.
Boję się latać a teraz to.... Mam ochotę odwołać całą podróż.
emptyline   Big Milk Straciatella
10 marca 2019 10:18
Ja się nie boję, a namiętnie oglądam dokumenty z katastrofami lotniczymi.
tunrida, a czym lecisz?

Tak to sie nie boje samego latania, ale staram sie unikac trzeciswiatowych linii lotniczych co lataja na maszynach z demobilu z drugiego swiata. Ethiopian Airlines (oni lataja na Ryanairowskim demobilu) kiedys rozkminialismy w kontekscie Rwandy i jednak poczekam, az mnie bedzie stac na KLM 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
10 marca 2019 10:25
kokosnuss, no to my tak samo, np. odpuściliśmy Cubanę, bo to serwisowane było nie wiem kiedy. Ale poza tym latam bez najmniejszego problemu. 🙂
No to świetnie. Nie wiem czym lecę ale prawie cały czas samolotem etiopskich linii.  😫
tunrida, ja bardzo nie lubię latać, na pewno jest to rodzaj lęku, chociaż ciężko mi opisać moje uczucia względem latania. Może bardziej jest to dla mnie wyjście dość daleko poza moją strefę komfortu 😉
Ostatni lot odbyłam na Xanaxie, powiem szczerze, że było naprawdę bardzo dobrze!
I wole długie loty niż te krótkie.
I dużo czytam o lataniu, co i jak, dlaczego to leci, dlaczego turbulencje, dlaczego spadają itp. Jak wiem dlaczego coś się dzieje to mi łatwiej. Lubię też oglądać flightradar i widząc ile samolotów lata w tym momencie też mnie to uspokaja.
Też wybieram zaufanych przewoźników, mimo dobrej ceny w Ukrainian Airlines wole dopłacić i lecieć Qatarem, chociaż tak racjonalnie nie umiem tego wyjaśnić 😉
Ja też odczuwam dyskomfort podczas lotów, nie jest to mój ulubiony środek transportowy.
Moja strategia jest taka, że jak tylko samolot zaczyna kołować to zamykam oczy i zasypiam 😂 a że potrafię zasypiać na zawołanie to zwykle krótko po starcie już śpię i budzę się dopiero gdzieś w trakcie lądowania.

Cricetidae, e tam, nie wiem czego chcesz od Ukrainian Airlines 😂 a tak na serio to w porównaniu z Qatarem to flota faktycznie kiepska i starawa. Na pewno to dodatkowo może działać na wyobraźnię. No i z
Choć powiem z drugiej strony tak - swego czasu jeździłam do szkoły starymi Ikarusami i nigdy nic się nie zepsuło. Zawsze wystarczyło gdzieś pociągnąć, szarpnąć drzwi i było ok. Jak weszły Mercedesy to co któryś kurs się nie odbywał, bo tam jak się coś popsuło to już była wyższa technologia i nie dało się tego ot tak naprawić 😀 Można sobie tak to tłumaczyć
A ja sie gucio znam na liniach. Kupiłam bilety i już. Ale chyba do Malawi to i tak nie mam innego wyjścia jak linie  etiopskie.
Teraz to już za późno. Mogę po prostu odwołać całą wszystko i być w plecy 9 tyś. ( Oprócz biletów za nami inne przygotowania).
vanille, z drugiej strony jeździłam sobie wczoraj sportowym, nowym super samochodem, napakowanym elektroniką. I powiem Ci, że nigdy nie sądziłam, że tym się tak bezpiecznie jeździ! Dlatego już moja głowa obaliła argument Ikarusa :P
Ja racjonalnie wiem i rozumiem, że wypadek może się zdarzyć tak samo i w UA i w Qatarze, ale mój racjonalizm to sobie może 😀
Staram się zasnąć, na Xanaxie wyszło. Lek cud haha 🙂
Teraz lecąc do Azji też będzie inaczej, bo lecimy całą rodziną, a mój lęk mocno też wynika z tego, że nie chcę umrzeć przed rodzicami bo jestem jedynaczką i smutno mi, że będą sami na świecie 😉 Tak tak, to tez element mojego dyskomfortu 😉

tunrida, rzadko się zdarzają dwie katastrofy tych samych linii w bliskim czasie 😉
tunrida, szansa, że coś Ci się stanie jest wielokrotnie mniejsza niż to, że stanie Ci się coś gdy jedziesz autem. A nie masz chyba śmierci w oczach za każdym razem jak przekręcasz kluczyk 😀
Plus auta jest taki, że mamy względne poczucie kontroli, w środkach transportu musimy się zdać na cudze umiejętności.

Cri, ten Ikarus to raczej żart (choć im prostsza technika tym łatwiejsza do ogarnięcia - ale samoloty to już ogólnie dla przeciętnego Kowalskiego bardzo wysoka technologia, z której niewiele rozumie). Ja też bym wolała wozić się super autkiem, cicho pracującym, z komputerem pokładowym, z dobrą przyczepnością i uczuciem, że płynę po drodze... ehh 😀

A odnośnie lotów z rodziną... kilka razy leciałam z siostrą i też miałam tą refleksję, że jak obie zginiemy to rodzice zostaną bez dzieci  😂 raz leciałam z rodzicami, to wówczas szkoda mi było siostry, która by została sama.
Dlatego najlepiej jednak latać zupełnie solo 😀
tunrida, nie bój się latania, statystycznie to najbezpieczniejszy środek transportu jeśli chodzi o ilość wypadków. Większe prawdopodobieństwo, że przydarzy Ci się coś złego na drodze niż w samolocie. Nie wiem jakie zasady panują w afrykańskich liniach, ale w Europie nawet te kiepskie linie muszą robić co jakiś czas przeglądy samolotów. Nawet jak "puszka" wygląda na starą i obdrapaną, to nie znaczy, że jest w kiepskim stanie. Wszystkie ważne urządzenia oraz okablowanie musi być regularnie wymieniane. Tak samo jest z pociągami.
Ja bałam się tylko pierwszego lotu, który bardzo mi się spodobał. I zdecydowanie wole latać niż męczyć się autem czy busem.
Plus auta jest taki, że mamy względne poczucie kontroli, w środkach transportu musimy się zdać na cudze umiejętności.


To jest chyba clue moich obaw 😉 Ale tłumaczę to sobie tak, że ja przecież ludziom znieczulam zwierzęta i ja wiem co robię, wiem co zrobić jak coś się stanie, wiem jak to wygląda. A oni oddają swoje zwierzaki pod opiekę moją i musza zdać się na moje umiejętności z zastrzeżeniem, że zawsze może się coś stać.
To też mi pomaga 😉

Ty masz chociaż siostre! 😀

Jeśli chodzi o wysokie technologie to obrazek wyczerpuje moje podejście do tematu 😉

Dlatego najlepiej jednak latać zupełnie solo 😀


Też tak to widzę.
Ja się jednocześnie boję i nie. Mam głupi nawyk tworzenia w głowie scenariuszy, które zawsze kończą się oczywiście katastrofą. Muszę się pilnować i mocno się skupiać, żeby nie dać się ponieść tym wizjom. Z drugiej strony jednak to lubię i moje półtora godziny lotu uważam za za krótkie, bo nie zdążę porządnie się wczytać w książkę i wystarczająco napatrzeć się na widoki jednocześnie 🤣

A co do kwestii bezpieczeństwa stary samochód vs. nowy. Odkąd mój tata miał wypadek, to mam autentyczne obawy jadąc swoją Corsą. To jest taka lekka puszka, że wszystko by się rozsypało lub zgniotło w zależności od rodzaju wypadku, razem ze mną. Taty bym już nie miała gdyby nie ten napchany nowoczesnością i elektroniką samochód. A wcześniej myślałam sobie, że ja to bym nie chciała takiego, bo to za bardzo skomplikowane i jak się jedna rzecz zepsuje, to jest efekt domina. Już tak nie myślę. :P
tunrida, nie wiem na ile to prawda, ale gdzieś w komentarzach pod artykułem z tą katastrofą widziałam, że to był nowy samolot, produkowany od 2015 roku. Ten konkretny latał ponoć dopiero 5 miesięcy. Więc to nie kwestia rozklekotanych staroci, nie mają chyba rozpadającej się floty. Coś innego musiało nie pyknąć
Wiem. Taka jest prawda. Kupili go kilka miesięcy temu od producenta. Czytam wszystkie artykuły. Ten sam model rozbił się kilka miesięcy temu kupiony przez inne linie. Jakąś trefną serię puscili?
Nie wiem jakim ja mam lecieć.
tunrida, jeśli będzie podejrzenie, że seria jest trefna wszystkie samoloty w tym modelu zostaną uziemione. W poprzedniej katastrofie przyczyną była niesprawność samolotu do lotu. Mieli problem z systemem stabilizującym samolot, co zgłaszali piloci poprzedniego dnia. Jeśli masz numer lotu, możesz sprawdzić jakim samolotem polecisz. Są specjalne wyszukiwarki 😉
vissenna   Turecki niewolnik
10 marca 2019 16:23
Wbrew pozorom ten najnowsze modele samolotów są super bezpieczne, ALE.
Mam kilku znajomych pilotów i stwierdzili, że najczęściej winą ich awarii jest czynnik ludzki. Mechanicy, piloci nie znają jeszcze tak dobrze nowych modeli, mają przelatane na nich niewiele godzin. Czasem usterki pokazują się po czasie.
Tak było na przykład z tym sławnym zaginionym Boeingiem Malesian Airlines. Tam winą za katastrofę obarcza się pilotów, zwłaszcza drugiego pilota, bo miał mały nalot godzinowy na tej maszynie. Podczas szkolenia za mało mówili o tym jak rozpoznać tzw. "przeciągnięcie" maszyny w przypadku trudnych warunków atmosferycznych i stracie jednego z systemów.  I to niestety spowodowało tragedię. Podobnie było w przypadku dużej katastrofy w Ameryce Płd.

Na YT jest super kanał "Turbulencja" gdzie czynny pilot wyjaśnia jak działa samolot, wszystkie systemy i radzi jak zwalczyć strach.

Ja się latać nie obawiam, nawet lubię. Poza lądowaniem w Berlinie na Teglu, gdzie leci się niziutko nad miastem. Z resztą tego lotniska też nie lubię, stare baraki i masa debili w obsłudze. :/ A dokładnie za miesiąc tam ląduję...  😵

Ja nawet w czasie lotu mam zapięty pas. Raz lecąc do Aten miałam takie turbulencje (nagłe), że pasażerka obok mnie przywaliła głową w półki nad siedzeniami. Mnie pas przytrzymał. Wolę siniaka na biodrze niż rozbitą czachę.

Radzę uważać na Ukrainian Airlines, zwłaszcza na przesiadkach w Kijowie. Kradną z walizek na potęgę.  🤬  Przypominam, że tylko walizka z wbudowanym szyfrem jest bezpieczna!

vissenna, ja miałam też przygody z UA 😂 najpierw odwołali mi lot z Jordanii dwa dni przed - PISZĄC MI MAILA 😁 na szczęście z jakiegoś powodu sprawdziłam tego maila dzień przed wylotem, choć nie mam tego w zwyczaju na wyjazdach. Musiałam się pospieszyć, żeby zdążyć na najbliższy lot. Miałam 50minut na przesiadkę w Kijowie, w związku z czym mój bagaż nie dotarł ze mną do Warszawy. Walizka oczywiście rozwalona, ale przynajmniej kurier przywiózł mi ją do domu we Wro.
I ja też całą podróż siedzę w pasach. Chyba, że to dłuższe loty. Jak leciałam do Indii i w ogromnym samolocie było mnóstwo wolnych miejsc, to wtedy przesiadłam się do środkowego rzędu i całą noc przespałam wygodnie, na leżąco. Wtedy tylko nie byłam przypięta. W drodze powrotnej niestety ludzi było jak mrówków i już się nie dało.
vissenna, dokładnie tak jak piszesz. Ja bym tylko jeszcze dodała, że najwięcej katastrof zdarza się w momencie startu i lądowania, ale też wtedy jest największa szansa na ludzki błąd. Resztę trasy zazwyczaj kontroluje autopilot.
No i o ile serwis nie zawiedzie, to  raczej trudno o usterkę pochodzącą jeszcze z etapu produkcji. Co innego wady konstrukcyjne, te mogą wyjść po czasie. Zarówno pociągi, jak i samoloty są dość konkretnie sprawdzane pod kątem potencjalnych usterek. Począwszy od kontroli jakości na każdym kroku produkcji, po testy elektryczne okablowania i szaf sterowniczych przed i po montażu w maszynie, kończąc na crash testach w ekstremalnych warunkach. No i dokumentacja produkcyjna jest prowadzona tak szczegółowo, że da się znaleźć praktycznie każdą osobę, która miała do czynienia z każdą, nawet najmniejszą częścią samolotu, czy pociągu.

A co do lotnisk, to ja nie lubię Frankfurtu i Monachium. Za to uwielbiam lotnisko w Zurychu. Chyba najlepiej zorganizowane na jakim byłam.
Tunrida, ja miałam przesiadkę w Stambule dwa dni po zmachu. Moi rodzice wariowali a ja byłam przekonana, że po tym wydarzeniu będzie to właściwie najbezpieczniejsze lotnisko świata.  😉

Szczerze mówiąc, obawy w tym momencie są zupełnie naturalne. Ale na Twoim miejscu byłabym spokojna. Statystyki są teraz po Twojej stronie! :kwiatek:

Moim najbardziej hardcorowym lotniskiem jest to z Ushuaia. Niesamowite przezycie  😁
vissenna   Turecki niewolnik
10 marca 2019 18:34
kittajka To Cię zdziwię, bo najwięcej wypadków samolotowych zdarza się na... lotnisku. Podczas kołowania samolotu - około 70%.

Ja Monachium lubię, ale może to dlatego, że mam tam sporo znajomych pracujących i jednak to pomaga. A nienawidzę szczerze lotnisk greckich. I ogólnie wywalenia Greków na cokolwiek. Gorsze od lotnisk są tylko ich porty promowe z odprawą międzynarodową. A, że w sezonie letnim jestem w takim porcie co tydzień, to możecie sobie wyobrazić moją frustrację...  🙄

Ja nie wsiądę tylko do jednego samlolotu - krajowych linii LOT-u. Bo to obsługują Bombardierem Dash Q-400. Samoloty turbośmigłowe o mega awaryjnym podwoziu, większość linii wycofała je z użycia. W zeszłym roku były 4 razy problemy z lądowaniem...  😵
Ja się zaczęłam trochę bać latać. I jeździć samochodem też. Starość 😉? Kiedyś czułam się nieśmiertelna. A teraz jak mam niebezpieczną sytuację na drodze, to do końca dnia się nie mogę otrząsnąć.

Jeju jeju, ale podróżniczy czas nas czeka! W kwietniu Amesterdam i Haga, w maju objazd po polskich plażach a w sierpniu... Carcassonne na dwa tygodnie 😍  Znów się zamieniamy na domy, więc spanie zupełnie za free, w wielkim pięknym domu z ogromnym ogrodem. W zeszłym roku byliśmy na tej samej zasadzie w Bordeaux.
Korzysta ktoś z Home Exchange?
Vissenna, no fakt, płyta lotniska zawyża statystyki 😉 I nie przypominaj mi o Dash Q400. Nie cierpię nimi latać. W sumie to w ogóle nie przepadam za Bombardierami, takie małe puszki wypchane po brzegi, zupełnie jak sardynki. No ale nadrabiają szybkością i jakością.
Za to swego czasu bałam się wsiadać do airbusa. Dostaliśmy kiedyś w pracy wsparcie w postaci ekipy, która pracowała właśnie przy tych samolotach, i to co niektórzy z nich wyprawiali, to aż ciężko uwierzyć, że doświadczone osoby mogą robić takie błędy. Tyle dobrego, że to wszystko wychodzi podczas testów. No ale na psychikę działa 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 marca 2019 19:11
Dzionka ale super!  😍 Ja dotąd nie słyszałam o home exchange, ale właśnie weszłam na stronę, wybrałam Warszawę i Twoje mieszkanie wyskoczyło mi jako jedno z pierwszych  😁 Ładnie tam masz! Nie boisz się zostawiać mieszkania z zawartością obcym ludziom?  🙂
vissenna   Turecki niewolnik
10 marca 2019 19:19
smarcik Myślę, że to podobna zasada zaufania społeczności jak na Couchsurfing. Weryfikacja i komentarze są od tego, by wiedzieć z kim się ma do czynienia.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 marca 2019 19:35
visenna wiele razy korzystałam z Couchsurfingu, i jednak dla mnie to zupełnie co innego spać u kogoś lub zapraszać go do siebie, gdy jest się w domu, a co innego pojechać w tym czasie do innej części Europy  🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 marca 2019 20:36
Dzionka, czyli jednak nie Rumunia?
smarcik, wiesz co, mam wrażenie, że w takich inicjatywach bierze udział specyficzna cżęść ludzkości 😉 Tak z ulicy, to pewnie że bym się bała. Ale ludzie podróżujący to co innego... No i większkość to rodziny, dla których wynajęcie sensownego lokum z 2-3 dzieci na wakacje to kwoty z kosmosu, dlatego się zarejestrowali na HE. Nie, nie boję się 🙂 Już kilka razy ktoś u nas spał i zostawiał zawsze mega porządek i prezent w podziekowaniu. My w Bordo mieliśmy cały wielki dom z ogrodem i nawet... kurami 😀 za free - ile byśmy za takie coś zapłacili? Nawet nie myślę 😉  No i klimat inny, mieszkasz w czyimś wychuchanym domu a nie anonimowym pokoju hotelowym. Dobrze, że się wyświetlamy 😀 Mało domów w Warszawie jeszcze.

Lotnaa, nie, może za rok-dwa 🙂 Lecimy z Mery i jej rodzinką do starej dobrej Francji (my to już nie powiem który raz 😀 ). A Wy jakie plany?

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 marca 2019 07:13
Przede wszystkim samolot, który się rozbił to Boeing Max. Samolot nowy, który przeszedł dopiero co pełny przegląd. Jak już słusznie ktoś zauważył, to druga tego typu maszyna, która spadła w ostatnim czasie. Ewidentnie miał problem na wznoszeniu. Napiszę brutalnie, ale można to uznać za "chorobę wieku dziecięcego". Nowe samoloty spadały zawsze, tylko kiedyś nie było Internetu, telewizji i wiadomości nie rozprzestrzeniały się w takim tempie jak teraz.  Przypomnę początek Dreamlinerów, które po kilku przypadkach, w których zapaliły się akumulatory, zostały uziemione na bodajże rok. Temat dopracowano (nie zmieniono samych akumulatorów) i Dreamy latają bez zarzutu. Jeden z najpopularniejszych obecnie modeli samolotów, czyli A320 miał niezapomniany pierwszy pokaz przed publicznością. Po wykonaniu lowpass'a nad lotniskiem rozwalił się w trakcie wznoszenia tuż za nim. Zawinił komputer, który uznał, że wie lepiej, co chce zrobić pilot. Był to jednocześnie ostatni lot pokazowy, w którym na pokład oprócz pilotów mogli wejść dziennikarze i inni zaproszeni goście. W przypadku MAX'a nie ma tu nic do rzeczy linia lotnicza. Równie dobrze mógł być to nasz LOTowski MAX.

Vissenna, co do DASHów, to piloci chwalą te maszyny. A ich "awaryjność" podwozia jest w dużej mierze związana z ilością wykonywanych operacji. Dajmy na to Dreamliner startuje z WAW i leci do JFK. Leci 11 h i ląduje. W ciągu tych 11h DASH wykonana trasę Warszawa-Szczecin-Kraków-Łódź-Wrocław-Warszawa-Gdańsk-Rzeszów-Szczecin-Warszawa-Kraków. Lądować będzie 10 razy! Podwozie się zużywa. I prawda jest taka, że dopóki żadna z tych maszyn nie rozbije się i nie zginą ludzie, to nikt nie uzna ich za niebezpieczne i nie wyda zaleceń dotyczących modernizacji podwozia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się