Mięsień międzykostny - urazy, objawy, leczenie, prognozy

halo a co mają długie ochraniacze do kontuzji konia?
pytam niezłośliwie
Nie wiem - taki był fakt. Może nie miała wprawy w dopasowywaniu? Może inne miejsce "objęcia" nogi + natychmiast duże obciążenia (bez przyzwyczajenia)?
Jeszcze mi się z "moich" zaleceń przypomniało, bo halo o tym wspomniała, "moja klinika" prosiła o NIE puszczanie na padok, przez wiele miesięcy. Ponieważ nie można dopuścić do "niekontrolowanego" ruchu.
🤔trzałka:
[ Trzeci koń: nie kulał, vet określił, że 15% uszkodzenia i... pozwolił puścić na padok 🤔wirek: I było 30%. Terapia szokfalami, stęp, potem stopniowo kłus po twardym. OK. Prawie rok.

My mieliśmy lekkie naciągnięcie/zapalenie mięśnia międzykostnego, i też powiedziano mi, że przez pierwsze dwa tygodnie ruch powinien być "kontrolowany", ale codziennie. Plus okłady z flogestanu pod folię na noc.

Czyli po prostu dostałam nakaz spacerowania z moim koniem w ręku lub wierzchem, możliwie codziennie, przez minimum 30min. Spokojnym, równym marszem.

Po dwóch tygodniach weterynarz pozwolił mi go wypuścić na padok z innymi końmi, mając na uwadze jego spokojne, wręcz leniwe usposobienie. Cała misja zakończyła się 100% sukcesem 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
14 marca 2009 15:34
mój tak samo - koniecznie codziennie ruch, ale tylko pod kontrolą.
padoki zakazane przez co najmniej 6 miesiecy.
Te padoki to chyba nie sprzyjają..
Kurcze, to przeciez chyba oczywiste, ze po kontuzji ruch tylko i wylacznie kontrolowany. Co z leczeniem jak np. kon ma spacerowac iles tam minut a potem "pan wlasciciel" pusci na padok? Bo kon nie moze chodzic pod siodlem a padok to co innego (i argumenty z cyklu: kon sam przeciez sobie krzywdy nie zrobi).
Padok itp. to dopiero po zakonczeniu leczenia i powrotu do pracy. W momencie jak noga na nowo bedzie juz przyzwyczajona do treningu. Nie wczesniej, bo latwo moze sie odnowic a taka odnowiona kontuzja zawsze gorsza do leczenia.
Coz z tego, ze bedziemy grzecznie wdrazac konia do pracy jak pan doktor przykazal skoro puscimy rumaka na padok gdzie sam sobie zafunduje wybieganie..... a noga jesze zdecydowanie nieprzygotowana na takie rzeczy. Nawrot urazu gotowy.
Codziennie, ale tylko pod kontrola.
odswiezam temat, bo na forum duzo kulawcow, a ja chcialabym sie moimi doswiadczeniami z leczeniem komorkami macierzystymi podzielic.

sa 2 metody, pierwsza taka, ktora lets-go opisala czyli komorki macierzyste zostaja pobrane, od razu wstrzykniete w miejsce urazu, kon zostaje na 2 dni w klinice na obserwacje i tyle.
swoja droga strasznie drogo u Ciebie lets-go, ja ok 500 eur placilam...

druga metoda: po pobraniu komorek macierzystych rozmnaza sie je przez ok 6 tyg. w tym czasie tworzy sie juz w sciegnie blizna, wiec najpierw w miejsce urazu kwas, a potem rozmnozone komorki macierzyste.
ten drugi wariant dwa razy drozszy

pozniej juz tylko co miesiac kontrola USG, u nas bylo w sumie: 3 mies step, 2 mies step + klus i od niecalego miesiaca tez galop.

moj kon mial wielokrotnie kontuzjowane (naderwane) sciegno, i jest to pierwsza metoda, ktora u nas wyleczyla uraz w 100 %. a byla duza dziura w sciegnie + wszedze naokolo ponadrywane wlokna. nie ma sladu po kontuzji!!! na prawde prosty zabieg, godny polecenia!!!

oczywiscie slady po starych kontuzjach sa, ale przynajmniej ta ostatnia, najgorsza, zazegnana.zaluje, ze dopiero po ostatnim urazie dowiedzialam sie o takim leczeniu.

w kazdym razie cieszymy sie od miesiaca zdrowa nozka  💃
Lov   all my life is changin' every day.
10 czerwca 2009 22:23
Podbijam.
Wet wczoraj po kilku zdjęciach rtg i blokadach doszedł do wniosku, że Gruby ma coś z przyczepem mięśnia międzykostnego. Nie zrobił usg, podał zastrzyk, za tydzień mam sprawdzić, czy kuleje. No i Klami zasiała we mnie wątpliwości 🙁 Czy taki zastrzyk może pomóc w ogóle? Czy raczej nie ma szans? Koń miał już dwa razy uraz tego mięśnia, 3 i 4 lata temu, blistrowanie i 4 miechy w boksie. Może być to kwestia niedogojenia, czy raczej odnowienia kontuzji?
lov, ten zastrzyk moze, ale nie musi pomoc. Zreszta, dobre pytania to co tak w ogole dostal kon?
Dlatego moim zdaniem wazne jest ocenienie stopnia urazu.
Czy kwestia niedogojenia / odnowienia tez ciezko stwierdzic bez obejzenia tego, czyli bez USG.
Stad moje "ale".
Lov   all my life is changin' every day.
10 czerwca 2009 22:33
Wiesz, nigdy nie miałam z tym styczności, więc nawet nie pomyślałam, że usg potrzebne 🙁 zdałam się na opinię weta..
podobno calkiem niezla metoda jest pobranie krwi od konia, odfiltrowanie jakistam substancji i wstrzykniecie tego w miejsce urazu, tez to mamy za soba  😎
przez to podaje sie w to miejsce substancje odzywcze przyspieszajace leczenie.

Lov, czy u Twojego konia podano zastrzyk w miejsce urazu, czy ostrzyknieto w okol urazu?
w okol ostrzykuje sie tez substancjami odzywczymi z krwi bydla.
edit 2: ta metoda podobno mniej skuteczna, u nas sie tez rzeczywiscie szybciej po tej pierwszej, czyli wlasnej krwi w dziure leczylo...


edit: skad moze miec wet pewnosc poprawnosci diagnozy takiej kontuzji bez zrobienia usg...?
Lov   all my life is changin' every day.
10 czerwca 2009 22:46
itsdd, kurde, nawet nie mam pojęcia <ściana> walczylam z koniem i z dutką, bo latał jak szalony po korytarzu, ale skoro nie było usg, to chyba wet nie widział dokładnie, gdzie jest uraz?
Lov   all my life is changin' every day.
25 czerwca 2009 21:23
Podbijam.
Po terapii ultradźwiękami dostaliśmy nakaz spacerowania po twardym i stępa pod siodłem. Ale zastanawiam się, jak długo? Jak najwięcej ruchu czy stopniowo? Dzisiaj rano spacerowałąm z nim 45 minut, a wieczorem wsiadłam na pół godziny. Za dużo, za mało, w sam raz?
jak ja leczyłam międzykostny mieliśmy od 20 do 40 minut stępa pod siodłem lub w ręku przez ok 2 tygodnie, potem dodawaliśmy stopniowo po 5 min kłusa. Wszystko poszło gładko i już o tym nieszczęsnym mięśniu zapomnieliśmy. Dodam że zero padoku przez ten czas tylko boks ale to chyba logiczne  😉
Kurcze, takie rzeczy to powinien Ci wet dokladnie powiedziec. Jaki ruch jak dlugo itp. itd. Cala rehabilitacja...
No i baaaardzo dziwne, ze po areszcie od razu pod siodlo... hmmm..

Na pewno stopniowo.
Ogolnie procedura wyglada mniej wiecej tak.
- areszt boksowy
- spacery w reku dwa razy dziennie po 20 minut
- spacer pod siodlem 45 minut
Przez ile dni / tygodni co to juz zalezy od urazu. Co dalej rowniez zalezy od konkretnego przypadku.
My na początku stępowalismy w ręku po ok 20 min przez 2 tyg, później pod siodłem wydłuzając stopniowo czas od 20 do 40 min przez miesiąc. Następnie stopniowo kłus dodawałam i po 2 tygodniach zaczelismy galopy. Za nastepne 2 tyg jakieś małe podskoczki i drągi i powoli wdrażanie w trening. Po 4,5 miesiaca od urazu pojechaliśmy na zawody.
Tylko, że u nas stan nie był poważny, struktura mięśnia była nienaruszona, był tylko stan zapalny.
Lov   all my life is changin' every day.
25 czerwca 2009 22:47
Mówił, że spacerki plus stęp pod siodłem i ogólnie dużo ruchu, oprócz padoków.
Czyli ogólnie około 40 minut dziennie?
Bo akurat siedzi za granicą i się dodzwonić nie mogłam dzisiaj. A kontrola za 2 tygodnie.
Z tego co widziałąm na usg, u nas też poważnie nie jest, zostało tylko jakieś malusie uszkodzenie do zagojenie i obrzęk żeby zszedł.
oczywiście cała procedura zależy od stopnia urazu. Natomiast chodzi głównie o to aby oń nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, bryków, zwrotów i tu trzeba sprawdzić czy koń lepiej zachowuje się w ręku czy łatwiej opanować go pod siodłem, bo wiadomo że po takim czasie stania w boksie energia rozpiera. Przyznam sie że dla mnie  katusze zaczęły sie jak zaczynałam kłus konia bo mojego konia i bez stania w boskie energia rozpiera  😉
jak widać z postów choroba mięśnia międzykostnego jest dobrym źródłem dochodów weta. nieważne co się robi, ważne, ze koń stoi 3 miesiące. w opinii dobrych "zagranicznych"🙂 ortopedów może pomóc shock wave i przeszczep komórek macierzystych (są to terapie warte uwagi tj. operacja, która w Polsce chyba jeszcze nie jest wykonywana i tez nie do wszystkich przypadków się nadaje), natomiast 3 miesięczny odpoczynek przy poważniejszych uszkodzeniach jest nieodzowny, więc przy konkretnym przypadku nie wiadomo co pomogło. Problemy z m. międzykostnym w tylnych nogach rokuje gorzej. Nie słyszałam o metodzie pobrania komórek macierzystych z mostka i wstrzyknięcia ich od razu w miejsce uszkodzenia....itsdd przybliż na czym to polega, myślałam, że zawsze trzeba je "hodować". terapia, która polega na pobraniu krwi i wstrzyknięciu jej w miejsce urazu (po odpowiednim przygotowaniu) nazywa się IRAP i jest stosowana z powodzenim przy chorobach stawów, w Polsce nie wykonuje się procedury inkubacji krwi. wykorzystanie IRAP w chorobach m. międzykostnego to dla mnie nowość.
empyema ,u nas bylo wlasnie tak jak piszesz: komorki macierzyste zostaly pobrane z mostka ( w szpiku kostnym znajduja sie komorki macierzyste) i bezposrednio wstrzykniete w miejsce urazu + 2 dni pobytu w klinice ze wzgledu na rane po tym pobieraniu. nie bylam przy zabiegu poniewaz akurat mialam egzamin w czasie sesji, zawiozlam konia do kliniki dwa dni przed umowionym terminem zabiegu i zostawilam go tam samego az do "odbioru" 😉, ale moj wet mowil ze tak to wlasnie wygladalo.

a terapia krwia jest tutaj b. popularna, bo przynosi dobre efekty i stosunkowo niedroga (nie pamietam dokladnie ile kosztowalo ostrzykiwanie krwia bydleca, ale wlasna krwia konia 150 eur. zawiozlam konia do kliniki, pobrali mu krew, przepuscili przez jakas maszyne, zeby te potrzebne skladniki odfiltrowac i wstrzykneli w pozrywane miejsce, wszystko trwalo moze z pol godziny i od razu moglismy wrocic do domu)
metoda opisana przez Ciebie to nie irap, bo tam trzeba inkubować krew chyba ok 48 h. ciekawa terapia z krwią bydlęcą - wiesz może jak to się nazywało?
😡 nie pamietam... ale to z krwia bydleca to juz tez jakas przerobiona ta krew byla, i ostrzykiwanie naokolo urazu, a nie w uszkodzone miejsce
Jak jest u was z ochroną nóg konia po przebytym urazie? Jakie ochraniacze, co robicie z nogami po jeździe, co do boksu itd... ?
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 czerwca 2009 10:24
u nas - po zabliźnieniu naderwania przyczepu mięśnia międzykostnego:
po jezdzie chłodzenie
przed jazdą - długi stęp i stopniowe zwiększanie obciążen
zero ruchu swobodnego przez 6 miesięcy od czasu kiedy wygląda na to że naderwane się zrosło
na jazde zawijany albo ochraniacze - zwyczajnie, bo w naszym przypadku raczej nie to spowodowało uraz. ale jesli u kogos byl uraz np. z powodu uderzenia tylnym kopytem w przednią noge to bym zainwestowała w jakieś wypasione ochraniacze 😉
po jezdzie zawijany do boksu - ale to już raczej z powodów okołoopojowych 😉
A czy pełne, neoprenowe ochraniacze zmniejszyłyby obciążenia na ten mięsień?
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 czerwca 2009 10:42
nie wierze w takie cuda 😎 dla mnie to bujda na resorach.
edit: piszesz o tych smiesznych rzeczach, które na kazdym zdjęciu z uzytkowania [czyli innym niż katalogowe] wyglądają jak zsunięte skarpety? TO ma cokolwiek podtrzymywać? jaaaasne 😎

moim zdaniem wystarczy jesli kon bedzie miał poprawnie skątowane kopyta i bedzie odpowiednio uzytkowany oraz będzie dbałość o nogi (chłodzenie, grzanie)
caroline   siwek złotogrzywek :)
22 lipca 2009 15:16
na pocieszenie dla tych, którzy zmagają się z kontuzjami mięśnia międzykostnego (ang. suspensory ligament) - fragment historii Seabiscuit'a

When the bell rang, Seabiscuit ran away from the Triple Crown champion. Despite being drawn on outside, Woolf led by over a length after just 20 seconds. Halfway down the backstretch, War Admiral started to cut into the lead, gradually pulling level with Seabiscuit, and then slightly ahead. Following advice he had received from Pollard, Woolf had eased up on Seabiscuit, allowing his horse to see his rival, and then asked for more effort. Two hundred yards from the wire, Seabiscuit pulled away again and continued to extend his lead over the closing stretch, finally winning by four clear lengths.

As a result of his races that year and the victory over War Admiral, Seabiscuit was named "Horse of the Year" for 1938. The only prize that eluded him was the Hundred Grander.

While being ridden in a race, Seabiscuit faltered. The jockey, Woolf, said that he thought the horse only stumbled and continued the race. Afterwards, Howard and Smith ran to the horse with Smith yelling. The injury was not life threatening, although many predicted he would never race again. The diagnosis was a ruptured suspensory ligament in the front left leg.

(...)

Over the fall and winter of 1939 Seabiscuit's fitness seemed to improve by the day. By the end of 1939, Smith was ready to confound veterinary opinion by returning the horse to race training

(...)

There was only one race left. A week after the San Antonio, Seabiscuit and Kayak II both took the gate for the Santa Anita Handicap, and its $121,000 prize. 78,000 paying spectators crammed the racetrack, most backing the people's champion to complete his amazing return to racing. The start was inauspicious, as a tentative Pollard found his horse blocked almost from start. Picking his way through the field, Seabiscuit briefly led. As they thundered down the back straight, Seabiscuit became trapped in third place, behind leader Whichcee and Wedding Call on the outside. Trusting in his horse's acceleration, Pollard steered a dangerous line between the leaders and burst into the lead, taking the firm ground just off the rail. As Seabiscuit showed his old surge, Wedding Call and Whichcee faltered, and Pollard drove his horse on, taking the Hundred Grander by a length and a half from the fast-closing Kayak II.


całość: http://en.wikipedia.org/wiki/Seabiscuit


zatem, skoro kon wyścigowy może wrócic na tor i wygrać jedną z najbardziej prestiżowych gonitw około roku po uszkodzeniu mięśnia międzykostnego, to dlaczegóżby nasze konie nie miały wrócić do pełnej sprawności użytkowej? 😉 muszą! 😎

odgrzebuję...

mój koń właśnie po zabiegu PRP i teraz moje pytanie jak karmiłyście swoje konie podczas rekonwalescencji? zastanawiam się czy kupić jakąś paszę teraz właśnie dla rekonwalescentów czy wystarczy mu tylko owies gnieciony i witaminy

oraz czy powinnam zakładać ochraniaczki do stępowania jeśli koń potrafi się kopać po przodach (chociaż nie z tego wyniknął uraz), a jeśli tak to jakie, żeby nie uciskać opatrunku?
darolga   L'amore è cieco
06 kwietnia 2011 08:48
rivik - macie teraz areszt boksowy, czyż nie? I tylko kontrolowany ruch stępem w ręku/pod siodłem przez najbliższe miesiące, zgadza się? Zatem po co mu owies? Tylko siano, wystarczy :-) Ewentualnie jeśli tak jak mój wścieka się, że inne coś dostają, to syp mu na posiłek garść sieczki albo np. tak jak ja garść Dodsonowskiego Reconvalescenta. Na samym sianie da sobie radę, a jeśli nawet troszkę schudnie, to lepsze to niż ochwat ;-)
Co do drugiego pytania - tak, zakładałabym ochraniacze. A póki masz opatrunek, to zakładałabym tylko na drugą nogę albo tą z opatrunkiem zapakowałabym w owijkę/neoprenowy ochraniacz.


My też po przeszczepie macierzystych, u nas ruszył się w kilku miejscach, poprzecznie... Póki co wszystko idzie cudownie i bez problemów, stępujemy już jakieś 2 miesiące w ręku, powoli wsiadam na stępa od czwartku.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się