PSY

madmaddie   Życie to jednak strata jest
14 marca 2019 13:15
ale przecież podstawy są takie same. W sensie, w sporcie i w życiu.

PS. godzina konsultacji indywidualnych w szkole w Kato to ok 100-150zł. Więc jak się ma za cenę 200-300zł skorzystać z wiedzy Pauli i mieć inne spojrzenie na problem, to myślę że ogromnie warto.
My ostatnio namiętnie oglądaliśmy z chłopakiem Crufts z tego roku i poprzednie z agility i coraz bardziej się w to wkręcam 😀 Coś czuję, że będę chciała spróbować pobiegać po torze 😀
Wyjdzie na to, że pies miał być do zabawy w sport, a może jak będzie miał predyspozycje to do zabawy na poważnie 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 marca 2019 13:39
madmaddie, no i na seminarium to nie jest godzina (a przez godzinę pies też nie będzie pracował non stop) tylko +-8h na dzień zdobywania wiedzy, nie tylko tej stricte dotyczącej własnego psa ale też obserwacja i nauka z innych przypadków, które może są podobne, może podoby problem pojawi się w przyszłości więc mamy już jakąś podstawę do pracy nad nim. Z koniem jeździłam na kliniki, z psem jeżdżę na seminaria i zawsze wybiorę taką opcję nauki (poza regularną pracą na miejscu) jeśli tylko mam szansę. I będę polecać każdemu, czy to przyszłemu sportowcowi czy właścicielowi, który chce tylko dobrze sobie żyć ze swoim psem i bezpiecznie spuszczać na spacerach 😉
Miał ktoś może do czynienia z zerwanym więzadłem krzyżowym u psa?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
14 marca 2019 13:58
jezzz, ja pragnę semi, ale jestem bez samochodu (i trochę kasy też, ale to w sumie mniejszy problem). Masakryczny finansowo mam okres, a chcę mega się szkolić i kształcić.

Zmieniłam Aurze karmę na lepszą (bo to TTOW to była porażka) i spalam michę i widzę że jest postęp. Ona potrzebuje pracy nad pewnością siebie głównie i z opanowaniem stresu. Ale ostatnio pięknie wyszła na spacer wieczorem (ten pies odmawia chodzenia po ulicach bez chodnika - a u nas takowego nie ma- w szczególności po zmroku). Trochę praca, a trochę wiek, przechodzi jej ten najgorszy. Nie wiem w ogóle kto rozsiewa te ploty, że to psy na początek.  🤔wirek: matce w ogóle zabroniłam z nią wychodzić, bo pies wracał ze wzmocnionymi lękami i odpałami.  🤔wirek:
Szkodnik pozdrawia
U kogo jeszcze polecacie seminaria z motywacji? Widzę że do Pauli już nie ma wolnych miejsc na 2019 rok... Najchętniej śląsk/małopolska/dolny śląsk.
Nie kwestionuję umiejętności lublińskich szkoleniowców


lubelskich 😉

Dobrze, że przywołałaś temat koński. Dla mnie to jest tak. Oczywiście, że komuś kto mówi "kuzyn ma konie, chciałbym się nauczyć jeździć, żeby pojeździć do lasu" można polecić seminarium z Iloną Janas. Ona o podstawach też na pewno będzie mówić, będzie praca dosiadowa na lonży, będzie można popatrzeć na innych, itd. Pewnie, że można. I pewnie, że to świetna sprawa uczyć się podstaw od takiego nauczyciela. Ale można też polecić panią Dorotkę ze stajni w naszym mieście. I jazdy pod jej okiem dwa razy w tygodniu.
Kwestia perspektyw...

Madmaddie - dla mnie tutaj kluczem jest też regularność spotkań. 


Wy polecacie jedno, ja drugie. No i już. 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 marca 2019 14:25
Ascaia, nie, Ty polecasz drugie, my jedno I drugie 😉
I dopiszę - sama Paula kieruje to szkolenie szczególnie (!) do początkujących w jakiejkolwiek pracy z psem i na sam początek drogi 😉
Przywołanie, to generalnie dość obszerny temat. To nie jest kwestia samej reakcji na komendę typu 'do mnie/wróć'. Jakość, pewność przywołania to to, jaką mamy z psem wypracowaną współpracę, komunikację, jak bardzo nasz pies nas lubi (!) i jak chce do nas wracać. A jakby nie patrzeć, przywołanie i jego jakość może być kwestią życia i śmierci dla zwierzaka.
Ja nadal mam z tym problem bo mam pieska o skupieniu złotej rybki i wiele rzeczy, szczególnie inne zwierzęta go fascynują i rozwalają mózg. Dlatego tak się ostatnio cieszyłam, jak mi się pies odwołał od zająca, który przebiegł mu przed nosem. I wrócił tylko dlatego, że zawołałam i zaproponowałam zabawę zabawką którą bardzo lubi. I lubi się ze mną bawić, więc zrezygnował dla tej zabawy ze świetnej pogoni za zajączkiem. I tą radość z zabawy zawdzięczam Pauli w 100%, mimo szkolenia się z innymi świetnymi ludźmi. 2 dni wiedzy zapewniły mi kilka miesięcy pracy z psem i narzędzia do ciągłego poprawiania naszej relacji.

No ale, tak czy siak Paula na ten rok miejsc nie ma, więc zostaje wyjazd do Poznania jeśli chciałoby się z nią popracować. Tak czy siak, warto i nie widzę sensu w odradzaniu ludziom tak świetnego doświadczenia edukacyjnego. Decyzja już należy do właściciela 😉

A co do koni, to ja żałuję, że nikt w mojej wczesnej edukacji jeździeckiej (zaczynałam jako mały dzieciak) nie pomyślał, żeby uczyć mnie od najlepszych 😉 ale ja nie lubię półśrodków, szczególnie w kwestiach tak istotnie wpływających na moje życie (jak nauka czegoś, co jest życiową pasją czy praca nad współpracą, która mnie czeka codziennie przez najbliższe kilkanaście lat) 😉
No cóż, gdybym miała teraz młodego konia na początku nauki (adekwatne do posiadania szczeniaka w sumie) to zrobiłabym wszystko, żeby szkolić go pod okiem jeźdźców klasy Ilony Janas. Bo to czego nauczy się w pierwszej fazie zostanie już na całe życie i na cała naukę. Bez względu na to, czy chcę potem uprawiać sport czy jeździć sama dla siebie za stodołą. To konia chcę mieć poprawnie ujeżdżonego i dobrze działającego na pomoce.  Z psem jest dokładnie tak samo. Swoją szosą właśnie kombinuję jak tu się z moim szczonkiem dostać gdzieś do Pauli 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 marca 2019 15:34
epk, amen! 😀
W końcu się wyspałam, więc przynoszę wam dawkę słodkości 😀, poznajcie Logana:



i 4 tygodnie temu:

Serio, koń (i człowiek) z założenia, od początku do końca do jeżdżenia "po lesie", hucuł do jeżdżenia po Bieszczadach i Ilona Janas?
Ooooooki... mamy kompletnie inne priorytety i doświadczenia życiowe. Jak dla mnie - przerost formy nad treścią, sorki.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
14 marca 2019 16:00
Cocosowo, cudowności! Oziczek?  😍
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 marca 2019 16:05
Ascaia, ale Jasnowatej pies się nieodwołuje. A przez to może kiedyś zginąć pod kołami samochodu albo uciec i się nie znaleźć. To raczej nie jest poziom hucuła do lasu, którego widzisz przez 2 godziny 3 razy w tygodniu. To kwestia komfortu życia, codziennie, przez kilkanaście lat i spokoju o zdrowie i życie zwierzaka. I tak, chyba mamy inne priorytety, bo dla mnie to najwyższy priorytet w życiu z psem i takie tematy stawiam na szczycie moich celów.
Mówienie więc, że inwestycja w szkolenie jest bez sensu 'bo fanaberia' jest... słabe, sorki 😉
Dla mnie pieniądze włożone w szkolenie psa, by jego życie było komfortowe i bezpieczne nigdy nie będą pieniędzmi wyrzuconymi w błoto.

Cocosowo raz jeszcz,e oficjalnie - gratulacje i niech się zdrowo chowa ;D
Zdecydowanie potrzebujemy szkolenia, bo ile moglam, to wypracowalam, ale z nim nie daje juz rady, a jest naprawde specyficznym, zbzikowanym i zeschizowanym psem pomimo duzej ilosci ruchu.
Obsesyjne lapanie cieni na scianach, "mordowanie" kocykow mamy na co dzien. I odwolywanie kiedy ksieciunio uzna, ze juz sie naszczekal na konia, albo nawachal pola.
Poczytam jeszcze artykuly Pauli, znajde szkoleniowca 🙂
Ale czy piszę by olać szkolenie zupełnie w takiej sytuacji jak Jasnowatej?
Naprawdę z lubelskimi dziewczynami, na miejscu, też odwołanie zrobi.
Nie przekręcaj proszę moich słów i nie rób ze mnie osoby nieświadomej i nieodpowiedzialnej.
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 marca 2019 16:20
Jasnowata,
i.
Jeśli nie planujesz wielkich psich wyczynów, sportów, itd, to lubelscy szkoleniowcy spokojnie Ci wystarczą. Gumińską warto podczytywać na fb, ale tak naprawdę dla przeciętnego zjadacza chleba wyjazd na takie seminarium... no chyba, że ma się za dużo kasy i brak pomysłów jak ą wydać. Pewnie, że fajna sprawa, Paula ma bardzo dużo w głowie do przekazania. Ale seminaria to już specyficzne, specjalistyczne sytuacje.


No dla mnie to jednoznaczne z tym, że jak ktoś nie chce robić sportu z psem to nie ma sensu jeździć na seminaria. A wg mnie sens jest zawsze. Tyle i aż tyle.
EOT

Jasnowata powodzenia w szkoleniu 🙂 z tego co piszesz, to Wam się na pewno przyda, fiksacje to bardzo niefajna rzecz i bez pracy nad nimi może się to pogarszać i pogarszać. Możliwe, że potrzeba mu czegoś więcej niż fizyczny wysiłek  😀 także trzymam kciuki 😉
Ascaia, no już mieliśmy na forum wątki koni "do lasu" co stawały się niebezpieczne bo po prostu były nieujeżdżone / źle ujeżdżone. Dla mnie odpowiednikiem konia do lasu na okazjonalne wycieczki to jest pies co ma być w kojcu do pilnowania posesji  - no można, czemu nie tylko życia się z takim nie spędza. A pies do życia codziennego, do wyjazdów bezpiecznych na wakacje, do zabierania do knajpy czy do znajomych na grilla, do zostawiania w hotelu jak trzeba lub u kogoś na weekend jak awaria to odpowiednik konia owszem rekreacyjnego ale raczej z serii jeżdżę codziennie i chcę sobie przyjemnie i bezstresowo spędzać czas, czasem potrenować, czasem się ruszyć na zawody dla fun-u. A taki koń DLA MNIE ma być po prostu dobrze ujeżdżony ze świetnie zrobionymi podstawami. Bo jestem rekreantem i chcę mieć z tego przyjemność a nie stres. I jak kupuję młodego to z mojej perspektywy dam sporą kasę za to, żeby ktoś go tych dobrych podstaw nauczył. I wtedy będzie to ktoś, kto ma mega doświadczenie z młodymi końmi i kto tych koni wyszkolił dużo i prawidłowo (a kiedyś pewnie także dużo popsuł i wie, czego nie robić 😉). Z psami jest dokładnie tak samo.

Co ciekawe na semi z psami często wraca się do podstaw - zupełnie jak na semi z końmi. Jakoś tak się okazuje, że pomimo nauki z różnymi ludźmi i niby fajnego wyszkolenia tych naszych psów i koni to podstawy kuleją najczęściej. A ja ciągle słyszę, że nie ma sensu jeździć do topowych szkoleniowców bo to średnio potrzebne jak się nie działa sportowo (czy z końmi czy z psami). Bardzo to ciekawe. Tak jakby mam wrażenie, że jednak tych podstaw takich naprawdę dobrych po prostu brakuje.
Kastorkowa   Szałas na hałas
14 marca 2019 17:09
DeJotka mój smok miał zerwane więzadło więc służę pomocą.
epk, ale mam na myśli kontrę w postaci:
dobry, bardzo dobry szkoleniowiec na miejscu regularnie
a
bardzo dobry i znany, "medialny", startujący w wysokiej randze konkursach szkoleniowiec "w Polsce" jednorazowo

Hucuła do lasu, jak najbardziej jeżdżonego nawet codziennie, może świetnie zajeździć nam osoba z regionu (mająca doświadczenie, regionalne osiągnięcia, papiery, itd), niekoniecznie mająca na koncie tytuł Mistrza Polski w Ujeżdżeniu. I pod jej okiem będziemy sobie swoje rekreanckie dupogodziny wydeptywać ze świetnym rezultatem i zadowoleniem wszystkich.
Pojawi się marzenie - konsultacje z Iloną Janas. Jechać! Pewnie, że jechać.
Ale to marzenie nie musi się pojawić, bo wystarcza nam nasze bezpieczne i przyjemne jeżdżenie do lasu i czasem jazda po opieką lokalnego szkoleniowca. 


I nie mówię nigdzie, że seminaria są beee, głupie i w ogóle po co to organizują. Fajna sprawa, ale nie jest konieczna. Fajna sprawa, wrócić do podstaw. WRÓCIĆ - czyli ktoś inny, w domu, w regionie, te podstawy nam pokazał. Mamy kogoś z kim pracujemy na co dzień, regularnie, a na seminarium jedziemy już z czymś "w kieszeni". Moim zdaniem takie uczestnictwo w semi niesie dużo więcej korzyści niż wejście tam na golasa.


PS. Psa z kojca to bym w ogóle wyoutowała z tej rozmowy, bo wiadomo, że nie o tym rozmawiamy. 😉
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
14 marca 2019 17:27
ja w sporcie nie siedzę, ale korzystam z rad Pauli, Asi, ostatnio Magdy Łęczyckiej sporo, parkurów robić nie będę, ale fajnie tak "tuptać świadomie po lesie i od początku robić coś lepiej" niż tak po omacku 🙂

🙂

wiadomo, każdy robi jak uważa i przecież nikt nie mówi, że to źle szkolić się za płotem 🙂 niech po prostu każdy sam za siebie zadecyduje bo pojechanie na jedno semi czy dwa nie jest oznaką "tootalnego fanatyzmu" 🙂

Ja uwielbiam seminaria nie tylko ze względu na wiedzę, ale ludzi, otoczkę, atmosferę, "time out" tak jakoś czuje się jak 18-tka hihi :P   szkoda, że drogo wychodzi, ale czasami można się poświęcić 😀


(p.s. i za czasów jak byłam w PL to trenowałam u siebie w mieście u fajnego trenera, czasami jeździłam na semi- ot by wzbogacić coś, by ktoś spojrzał innym kątem i zawsze wracałam z głową pełną pomysłów, wskazówek czy też z kopem motywacyjnym)
mils   ig: milen.ju
14 marca 2019 17:33
Jasnowata pisałam do Pauli swego czasu o szkoleniowcach i w Lublinie poleciła Ewę Kępkę, jeśli Ci to logistycznie coś ułatwi. 😉 Ewa ma Active Dog, czyli tam trenuje i też uczy Kaja od Zaviego i Fida. Myślę, że w razie co, też pomoże bardziej wychowawczo niż sportowo. 🙂
derby, zgadzam się z Tobą. He, he, no to właśnie napisałam - że semi to już taka inna otoczka, atmosfera, itd, niż takie lokalne np. co tygodniowe szkolenia. Dokładnie o to mi chodziło.
A w Lublinie mamy naprawdę bardzo dobrych specjalistów.

PS. A nie mówiłam, że Active Dog! Czyli Gumińska mówi to samo, co ja. Se se se.  🤣 😉 😁
Cocosowo, uroczy maluch! A to ostatnie zdjęcie jak śpi jest boskie 😜 Jak drugi pies przyjął szczeniaka?
Jasnowata a ja w Lublinie polece Agę Filar 😉 Ja robiłam u niej obi,ale regularnie prowadzi kursy z normalnego,cywilnego posłuszenstwa. Jedna z nielicznych osób,która na prawdę potrafi dobrze dobrać metody do danego psa. Bardzo boli mnie fakt,że wyprowadziłam się na drugi koniec Polski bo znaleźć trenera obi,który ma metody na nie-bordery, to cud  😉
Jakbyś kiedykolwiek miała możliwość zapisania się na semi u Pauli-nawet się nie zastanawiaj. Tylko dzieki niej ruszyłam z jakąkolwiek pracą z moją suką,a pies,który miał mnie w dupie jest teraz super pracusiem 🙂
Kastorkowa Jak wyglądało leczenie i rehabilitacja? I orientacyjnie - koszty weterynaryjne. Pies mojej mamy był dzisiaj operowany ze względu na zerwane więzadło krzyżowe w kolanie i podejrzewam, że weci trochę poszaleli z kosztami (żeby nie było, ja wiem, że takie usługi kosztują, ale mówimy o kwocie bardziej pasującej do rachunku za leczenie konia...).
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
14 marca 2019 20:37
sama operacja to koszt w zależności od metody- ale ok 2,5-3 tyś można się spodziewać plus później solidna rehabilitacja
Takie koszty były przewidywane i gdyby takie były to absolutnie bym się nie dziwiła.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
14 marca 2019 20:55
u kogo operowaliście?
Musiałabym dopytać mamy o szczegóły, mam na razie tylko zdawkowe relacje + kwotę (mieszkam 300km od niej). Próbuję się od niej dowiedzieć, czy podali jej kwotę za sam zabieg, czy już za całość leczenia.Nie chcę tu rzucać nazwiskami, bo może się okazać, że mamuśka coś pokręciła, próbuję się orientacyjnie dowiedzieć jak taka sprawa może wyglądać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się