Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

"stoja 2 koniki ogolone na lyso ze wzgledu na tzw sommerekzeme"
itsdd, i to im pomaga? Tzn. w jaki sposób?


nie widac tak bardzo koszmarnie powycieranej grzywy....
kurcze boje sie troche jechac w ciemno. Dostalam ostatnio propozycje pracy w Austrii, podobno pewna, bo to znajoma mi mowila o niej. Sama nie wiem czy jechac... na 3 miesiace. Co ja z koniem zrobie? 🙁
A ja znowu wylądowałam daleko w Niemczech z powodów tym razem nie końskich. Akurat wczoraj zrobiłam małą wycieczkę do stajni znalezionej przypadkiem w internecie i na szczęscie bardzo blisko mojego mieszkania 😉 Jestem w pozytywnym szoku! Na zdjęciach w necie wyglądało to średnio, ale jak tylko weszłam za bramę ośrodka zakochałam się 😉 Ośrodek kładący nacisk głównie na szkolenie dzieciaków i mlodzieży. Posiada ok 70 koni od szetlandów po dresiarzy kl.S i młode konie na sprzedaż. 2 hale- jedna duża, druga mniejsza, lonżownik, maszyna, 2 ujezdzalnie zewnętrzne, fajne pastwiska. Sporo boksów miało okna zewnętrzne,reszta bardzo jasna. Cena za pensjonat to 200 euro,czyli zupełnie w porządku!

Generalnie fajna atmosfera. Oglądałam jakąś mlodą dziewczynkę jezdzącą na haflingerze i bardzo mi się podobalo. Może nie było full wypasu i złotych klamek w boksach, ale poza tym wszystko "na swoim miejscu".

Mam nadzieję zaczepic się tam do jakiejs pracy. Swoją drogą sorry za  🚫 dziewczyny pracujące w Niemczech. mam pytanie natury formalnej. Ja zawsze pracowalam w DE przy koniach hmm.... na lewo  😉 z róznych względów(chyba najbardziej takich,ze głupie niemieckie prawo źle się z Polakami obchodzi w tej chwili 🙁 ).  Jak wy sobie zalatwialyscie ewentualne pozwolenia na pracę w końskiej branży. Może byc na PW. Obiecuję, że info wykorzystam tylko dla swoich celów 😀 😀

Pozdrawiam z Kassel  i jakby ktoś z Voltowiczów mial do mnie blisko, to zapraszam 😉
Pandurska w kwestii legalnej pracy w Niemczech nic sie nie zmienilo jak na razie i nie zmieni chyba szybko. Mozesz ew.probowac podciagnac to pod jakies praktyki czy staz czy tez niby nauke tam - i to chyba wszystko...
No właśnie wiem, ze jeszcze 2 lata się nic nie zmieni, ale tak pytam na wszelki wypadek, bo moze ktos znalazł jakąś lukę prawną.. Ja się właśnie wybieram na studia, zeby jakoś się "przezimowac", bo wtedy mam pozwolenie na iles tam dni pracy.Chociaz trochę, zeby się nie czepili.
Człowiek chciałby pozałatwiac wszystko normalnie, a nie moze..heh Kiedyś mi nie przeszkadzało siedzenie na gębę u Niemców, ale ile tak można 🙄
Pandurska w kwestii legalnej pracy w Niemczech nic sie nie zmienilo jak na razie i nie zmieni chyba szybko. Mozesz ew.probowac podciagnac to pod jakies praktyki czy staz czy tez niby nauke tam - i to chyba wszystko...


A jak w przypadku samozatrudnienia w Polsce a świadczenia usług w Niemczech - dalej da się skorzystać z tej dziury czy już nie?
radzę wygooglowac EURES - znajdziesz tam wszelkie niezbędne informacje o pracy za granicą. Z tego, co wiem, legalnie można pracowac w Niemczech 3 miesiące w okresie wakacyjnym (tzw praca wakacyjna). Radzę poszperac po tej stronie - wiele ciekawych rzeczy można się dowiedziec.
Dzięki za odpowiedzi. Ja jednak porzebuję normalnego pozwolenia na pracę, bo zostaję na stałe w Niemczech. I to już jest w fazie zalatwiania przez mojego szefa. Okazuje się, ze można. Muszę tylko poczekac na formalnosci 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 czerwca 2009 22:09
Pandurska, można, ale chyba pracodawca musi udowodnić, że na to stanowisko nie znalazł żadnego Niemca czy coś w ten deseń (może mylę z innymi krajami, sporo o tym ostatnio czytałam i zaczyna mi się mieszać).
Mnie też trochę kuszą Niemcy, chciałabym się języka nauczyć, ale chyba poczekam, aż zniosą okresy przejściowe (a niedługo nie będą mieli wyjścia).
Lotnaa, masz rację, można to załatwic w ten sposób. Jest jeszcze lista zawodów, na które w Niemczech jest duże zapotrzebowanie, tzn nie ma wystarczająco ludzi go wykonujących.
ikarina dziękuję za linka. Już wie wszystko, a raczej prawie

Pandurska, można, ale chyba pracodawca musi udowodnić, że na to stanowisko nie znalazł żadnego Niemca czy coś w ten deseń (może mylę z innymi krajami, sporo o tym ostatnio czytałam i zaczyna mi się mieszać).
Mnie też trochę kuszą Niemcy, chciałabym się języka nauczyć, ale chyba poczekam, aż zniosą okresy przejściowe (a niedługo nie będą mieli wyjścia).


Lub można tak jak ja pisałam wyżej, ale ten sposób ma jedną główną wadę - twoje zarobki mogą co najwyżej w 80% pochodzić od jednego kontrahenta.

A jak w praktyce to mogę powiedzieć za 2-3 miesiące jak nasza luzaczka pobędzie
ewentualnie mozna zalozyc tam swoja firme (dzialalnosc).
Czy ktos przebywa w Baden-Wurttemberg?

Poszukuje pensjonatu z pastwiskiem (nie musi byc hali, padoku, karuzeli itp.) dla zrebnej klaczy. Wie ktos cos?  :kwiatek:
Powiem wam jak to się odbywa w moim przypadku. Jestem nauczycielem jogi i z moimi kwalifikacjami i doświadczeniem mój obecny szef nie mógł nikogo znalezc, a szkoła jest na na prawdę wysokim poziomie.Trafiłam się ja i obecnie trwają procedury, które umożliwią mi legalną pracę.mam dokładnie to, co chciałam! 😅 Wcześniej myślałam o zakładaniu wlasnej firmy,ale jak juz ktos tutaj nadmienił,ze trzeba miec więcej niz 3 kontrachentów, bo się skarbówka przyczepia!

A i Karolas znowu wylądowała rzut beretem ode mnie 🙂😉) hihi, jakas wspólna karma nas chyba wiąże ;D
Panduraska, nie wiem czy zauwazylas, ale od dwoch lat podazam za Toba, pierw Luban, teraz Niemcy, wiec BOJ SIE  👀
No wlasnie, gdzie bym nie zamieszkała, tam zaraz Karolas się zjawia..phi.. moze ty mnie szpiegujesz 😉) Swoją drogą strasznie się cieszę, ze jakies polskie, znajome buzie są w około, bo tak jakos razniej. Jakby komuś było po drodze, to zapraszam do Kassel (także na jogę 🙂😉 ).
czy w Niemcolandii szczepi sie na grype jak w Austrii, raz w roku? I podobnie jak tam, kowal kosztuje 150 euro?  😵

Jak ze szczepieniem na herpesa? Drogie? Mozna w jakis sposob zabrac szczepionki z Polski?
W Niedersachsen kucie na 4 było w granicach 100euro w Sachsen przyjezdzał fajny,dobry kowal i robił po 75.Szczepionkę pewnie mozesz przemycic w kieszeni ;D (Polak potrafi😀 ) , o ile sama potrafisz je zrobic, a polski wet wbije ci pieczątkę (znowu Polak potrafi-czyn niechlubny,ale my mamy to  w genach :cool🙂 Ja tylko robiłam odrobaczanie w ten sposób 😉 (ciii...) 😎
nawet nie wiem ile szczepionki kosztuja, bo dostaje rachunki od weta raz na kwartal "za wszystko"...
a z kowalem to  jak sie trafi 😉
Karolass, nie chce Cie zalamywac, ale  w tej chwili place za 4 x ortopedyczne kucie 140, ale u "b.dobrego kowala" nawet i po 200 i wiecej juz mi sie zdazylo zaplacic, ale jesli 4 x zwkle kucie to pewnie juz od 80 eur by sie dobry kowal znalazl 🙂
Pytanie tylko po jakiego grzyba kuc źrebną kobyłę, która idzie na pastwisko... no chyba,ze masz faktyczeny tu troche z kosmosu, ale za to cena pensjonatu max 300 euro w stajniach w kassel mi się podoba 😉) A i zaplecze mega fajne! 🙂
najgorsze jest to, ze musi byc kuta, nawet jak nic nie robi 🙁 kiedys zdjelam jej podkowy, jak miala 6 tygodni wolnego. I po dwoch tygodniach byla taka katastrofa, ze znow przez 5 miesiecy musielismy to wypracowywac... No niestety jesli chodzi o kopyta, to nie jest to osobnik wybitny 🙁

W Austrii za pensjonat placilam 450 euro. Za dentystye 250 euro. Jak sobie wyciagne te rachunki to az mi sie nogi uginaja i sie zastanawiam, czy aby na pewno przezyjemy to finansowo. Ale nie ma wyjscia.

Czy mozna jezdzic po lasach? Bo z tego co wiem w Anglii trzeba cos wykupowac na dany rejon... Tak mi przynajmniej mowil brat, a mieszka w Doncaster.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
27 czerwca 2009 10:47
Ja jeżdżę po lasach i nigdy nic nie kupowałam. Niestety w UK dróżki w lasach są często dokładnie wyznaczone i tylko po nich można jeździć, do tego niestety sporo na nich kamieni, nieraz oznacza to ograniczenie się do kłusa.
Ale zdarzyło mi się też pracować u ludzi, którzy mieli własny, gigantyczny las i tam jeździliśmy wszędzie gdzie się dało  😀
trzeba wykupic taka plakietke, mnie raz bez zlapali, ale sie tylko pokiwaniem palcem przez pana lesnika skonczylo 😉 jednorazowo kupuje sie plakietke i co roku znaczki-naklejki. w zaleznosci od rejonu b.rozne ceny,

edit: lit.
U nas za bardzo lasów nie ma, ale za to są pola i wyznaczone dróżki. O jakieś pierwsze 60 minut terenu się nie martwię, bo szefowa posiada pół dośc pokaźnego wzgórza, ale im dalej, tym ciężej. Są wyznaczone ścieżki nawet przez prywatne pola, ale trzeba uważac, żeby nie zejśc z trasy, bo widłami mogą postraszyc 😉 No i byle owiec nie straszyc - owce to świętośc, a naruszenie świętości bardzo denerwuje tubylców
Lotnaa   I'm lovin it! :)
27 czerwca 2009 23:15
No i w związku z owcami i innym bydłem musimy się użerać z bramami. Są miłe bramy i upierdliwe bramy. A ja, w związku z tym że w dzieciństwie do takich wynalazków nie przywykłam, zazwyczaj nieźle się muszę nabluzgać zanim toto otworzę i za sobą zamknę.

W owczej krainie:


A tu nam całe stado na pastwisko wpuścili  🤔
wlasnie dziewczyny, jak to jest z tymi bramami? ja czytalam gdzies, ze w anglii jest obowiazek zostawiania bram dla jezdzcow, nawet na prywatnych polach, i to takich, ktre da sie otworzyc z siodla. to prawda??
U mnie zawsze wszystkie bramy pozamykane. W sumie po co by one były, gdyby miały by byc otwarte cały czas? Owce by im uciekały...

A jeśli o upierdliwośc bram, to też mam taką jedną "ulubioną" przy której zawsze się namęczę. A jak się jeszcze siedzi na koniu, który "doesn't do the gates" to szlag normalnie trafia. 👿
ikarina zostawiania bram dla jezdzcow tzn nie otwartych bram, a bram ktore mozna otworzyc  😉 czyli wychodzi, ze sa.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
28 czerwca 2009 23:27
Bramy są, ale czy tylko dla jeźdźców - wątpię. W końcu ludzie też muszą mieć możliwość przejazdu, czy to traktorem czy autem. A trzeba pamiętać, że bardzo wiele zwierząt mieszka tu na pastwiskach i gdyby nie pozamykane łąki, to krowy/konie/owce/świnie biegałyby wszędzie  😉 Jest takie prawo, że każdą bramę zostawia się po sobie w takim stanie, w jakim ją zastaliśmy - czyli albo otwartą albo zamkniętą.
Pamiętam jak kiedyś ktoś nam otworzył bramy na gigantycznym pastwisku - wałachy i (dzika) młodzież wymieszały się z klaczami ze źrebakami - nie było przyjemnie.
Jeśli Cię to interesuje to tutaj są rozpisane "Public rights of way" 😉 http://www.naturenet.net/row/rowdefinitions.html
Niestety często wiszą też tabliczki "private property" i wtedy nie ma że boli - wstęp wzbroniony. A jak na złość zazwyczaj są one na najfajniejszych ścieżkach.
Lotnaa dzieki, poczytam  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się