Duża różnica wieku w związku...

Niby tak ale jednak jest trochę inne prawodpodobieństwo ze ich zabraknie w zalezności od wieku... ale nawet nie o to mi chodzi.
Mam po prostu takie wspomnienie z podstawówki, gdzie mój kolega miał dużo starszego od mamy tatę. Pamiętam jak wielokrotnie było mu bardzo przykro gdy nauczycielki i dzieci myliły jego ojca i mówiły ze przyszedł dziadek... chopiec kilka razy nawet plakał.. wiem ze to pojedynczy przypadek ale jednak daje do myślenia.
(..) on jest pisarzem , romantykiem , człowiekiem który inaczej patrzy na świat a ona? ona to zwykła kobieta (..) jedno ma potrzebę wyjścia sobie na ogródek i uprawiania warzyw a drugie ma trochę inne potrzeby.

A mnie to dziwnie wygląda na typową sytuację, w której mężczyzna rzekomo "do wyższych rzeczy stworzony" a jej pozostaje być pragmatyczną 😲 A to występuje niezależnie od wieku i przeżytej (lub nie) wojny... (jeśli ktoś ma teraz 71 to w 1945 miał... 7).

Ja też odróżniłabym dwie sytuacje: a) "Przymierzamy się" do faceta. Wtedy dużo myślimy "co ludzie powiedzą?" Różnica wieku przeszkadza. b) Tworzymy trwały związek. A w związku, jak w związku. Można sobie wybrać, któryś ze standardowych zestawów trudności  😁

Dawno, dawno temu "starsi" mawiali: "byleby nie bił, nie pił, pieniądze przynosił". Wtedy wydawało mi się to takie MAUE! A teraz tylko lekko bym uzupełniła: nie był przestępcą, narkomanem, hazardzistą, "dziwkarzem", pedofilem etc No i żeby seks był 🏇
Och,żeby to tak można "przymierzać się" do faceta- tak na chłodno.
Często Amor trafi nas tak celnie,że wcale nie myślimy.
I jak to na poczatku związku-szukamy podobieństw a nie dostrzegamy różnic.
Pewnie,że tak jak pisze opolanka-zasady dotyczą wszystkich związków tak samo.Jednak różnica wieku taka ponad 20-25 lat zwiększa znacznie szanse na niepowodzenie. Może a nawet na pewno ma skrzywioną perspektywę przez własne doświadczenia. I będę przestrzegać.
Ale zakochani i tak nie usłyszą.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
14 lutego 2009 09:27
wlasnie na TVP2 leci program "Jak się nie ubierac" i są właśnie pary, w ktorych kobieta jest starsza od mężczyzny ok 15 lat.
ciekawie pokazują problemy, na które mogą natrafić taki pary.
Oczywiście program jest wybiorczy, bo dot. tylko osob, ktore nie potrafią się ubierac 😉 Ale ciekawy.
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
27 czerwca 2009 13:39
zawsze lubiłam starszych facetów, przewaznie różnica wieku wynosiła 3-5lat. przez długi czas byłąm z facetem starszym 7 lat, spotykałam się ze starszymi o 10, 12 lat. Ale powiem wam że niektórzy mimo togo że mają te 10 lat więcej  niż ja zachowują się dalej jak 15latkowie 😎
a ja napisze jeszcze raz, moj jest ode mnie 10 lat starszy i jest dla mnie najwazniejszy, najlepsiejszy i w ogole  😁 A teraz czekamy na dzieciaczka i szukam podwojnych wozkow, zeby tatus mogl siedziec w nim obok dzidziusia ha ha 😉)
Livia   ...z innego świata
28 czerwca 2009 09:55
Nadaje się tu przykład Andrzeja Łapickiego bodajże (tego 85-latka który ożenił się z panną 25 lat). To dopiero różnica. Ale jak im ze sobą dobrze...
Jednak sama nie polecam związku, gdzie kobieta jest starsza. Miałam chłopaka młodszego niby tylko o 3 lata, ale tak naprawdę różnica była kolosalna. W podejściu do różnych rzeczy, w psychice, dla mnie był po prostu zbyt  niedojrzały.
Ja bylam z facetem starszym 0 20 lat ( 18/38) i  w sumie bylo milo, ale sie skonczylo i ciesze sie z tego. Wtedy dawalo mi to uczucie bycia "doroslejsza". Byl bardziej rozgarniety i doswiadczony niz moi rowiesnicy, a ze zawsze grono moich znajomych bylo starsze ode mnie, czulam sie jakby bardziej "w klubie"  😵
Po roku wyszlo powietrze i calosc rozeszla sie po kosciach. Jakis czas pozniej sie ponownie spotkalismy i okazalo sie, ze potrafimy sie lepiej porozumiewac na plaszczyznie kolezenskiej.
Moj maz jest moim rowiesnikiem i strasznie sie z tego ciesze, bo w tej chwili razem chcemy czuc sie mlodsi, niz jestesmy  😁
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
30 czerwca 2009 12:41
a nie czułyscie się będąc ze starszym facetem nieakceptowane przez rodzine, znajomych etc?
ja spotykajac sie z pewnym panem w ogole nie odczuwalam roznicy wieku, natomiast inny pan za kazdym razem gdy cos mu sie nie podobalo staral sie mi udowodnic jak to on jest starszy i ma racje, albo pokazywal w ten sposób swoja wyzszosc. wiec wszystko szybko sie skonczylo.
Ruda_H   Istanbul elinden öper
30 czerwca 2009 12:49
nesta, przez rodzine czasem tak, szczególnie babcine gadanie i marudzenie. Znajomi nigdy nie dali mi, nam odczuć, że coś im nie pasuje a różnica jest 12 lat więc zawsze można się przyczepić
natomiast inny pan za kazdym razem gdy cos mu sie nie podobalo staral sie mi udowodnic jak to on jest starszy i ma racje, albo pokazywal w ten sposób swoja wyzszosc. wiec wszystko szybko sie skonczylo.


u mnie tak tez bywało...ale kiedys powiedziałam co o tym mysle  😀iabeł:
Teraz tak nad tym sie zastanawiam i nigdy nie bylam z facetem w swoim wieku. zawsze wszyscy byli starsi tak ok. 5 lat i więcej  🙄
ale ja juz tak mam  😁
Nie bede wnikac w szczegoly, ale powodem rozstan zdecydowanie nie byla roznica wieku 😉
u nas róznica wynosi 22 lata
czy doświadczyliśmy przykrości ze strony rodziny, przyjaciół? - nigdy, pomimo początkowych obaw z naszej strony..
Uważam, że dużo zależy od postawy człowieka, tzn czy ktoś jest wewnętrznie pewien swojego wyboru i swojej decyzji. Ludzie to wyczuwają. I widzą, czy to układ, czy uczucie.
Obecnie juz nawet nie pamiętamy o tej różnicy wieku. Czasem tylko uchwycone zaciekawione spojrzenie jakiegoś przechodnia przypomina nam o tym 😀


Czesto zdarza się jednak tak, ze rodzina kompletnie nie akceptuje takiego związku, wlasnie ze wzgledu na wiek. I co wtedy? Rozne sa reakcje, zwłaszcza rodziców.
Zapewne rodzina ma rację  🤣 skoro osoba zainteresowana jest na takim etapie (rozwoju, dojrzałości, uczuć), że zdanie rodziców jest ważne  😀iabeł: Nie - no ważne to zawsze jest - warto wziąć pod uwagę. Ale przed siłą miłości "kłaniają" się wszyscy - o ile jest to Miłość. Jeżeli ostro protestują - to widzą pewnie uwarunkowania, z których "osoba zainteresowana" nie zdaje sobie sprawy - a nie miłość, z którą nie sposób walczyć (np. zaślepienie, "omotanie", przejściowe potrzeby emocjonalne). Rodzice chcą dla dziecka dobrze - warto o tym pamiętać.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lipca 2009 01:08
Czytam Wasze opinie i dużo mnie zaskakujecie 🙂
Obecnie jestem w  związku z panem co jest 5 lat ode mnie starszy.Śmigamy już razem 3 rok.
Różnica kulturowa, społeczna a i wychowawcza jest między nami OGROMNA. 
On podstawówkę robił w PRL. Ja  zaczęłam kiedy już się skończył i weszło dużo nowości do edukacji dzieciaków.
On wiele przygód życiowych ominął - np. przedszkole,  7 lat z rzędu wyjazdów na kolonię. Ja od 7 roku życia uczona  samodzielności, przebiegłości w życiu i  ograniczonego zaufania do ludzi- Czego On  nie pojmuje.
Wiele nowości sprawia mu problem. Widzę różnicę pomiędzy tamtym wychowaniem a dzisiejszym.  Jest między nami przeogromna przepaść kulturowa czy społeczna.  Jego w szkole wielu spraw nie uczyli - nie rozróżnia Mickiewicza od Grechuty. Nie wie kto to Osiecka.  Nie uczono go tego, a wpajano Propagandę i doktrynę. Nawet zdrowa rywalizacja sportowa jest mu obca i niechętnie ją przyjmuje.  Z góry stwierdza że po co się starać jeśli nie ma  korzyści większych od tych psychicznych.
Moi rówieśnicy nastawieni byli na  wspinanie się po drabinie wykształcenia, ciągłych zmian, polepszania siebie.
Jego na ,,mrówczenie"- czyli w życiu liczy się tylko praca, żadnych  nagłych zmian życiowych, a już nie daj co egoizmu rozrywkowego... jednym słowem nuda. Coś jak lekki Samarytanin.

Rzadko się kłócimy ale jak już to niestety o tego typu  problemu związane z wychowaniem i różnicą kulturową.
Dopiero ja uświadomiłam mu że np.  w życiu nie jest ważne żeby od razu mieć dzieci, żeby  spełniać swoje marzenia, nie odmawiać sobie ( w granicach rozsądku) przyjemności, że rodzinę zakłada się nie w momencie wpadki, a takową można uniknąć. Że w zyciu trzeba walczyć o każdy metr żeby coś osiągnąć.
Ja osobiście jestem kobietą niezależną i śmigam swoimi drogami. Czasami drażni mnie jego podporządkowanie.... bo tak go wychowali. Podążaj za silniejszym wodzem... taaaa jasne. Drażni mnie brak ukazywania emocji bo to było kiedyś niemile widziane.
Na szczęście mój ukochany budzi się ze snu  i zaczyna sam sobie stanowić Pana i Władcę. Robi to stopniowo... zaczyna żyć swoim życiem....
Może w końcu zrozumie jak ważne jest  zgoda z samym sobą, że jest człowiekiem całkowicie za SIEBIE odpowiedzialnym. Bo ja mu matkować nie mam zamiaru 🙂

Dlatego trochę dziwią mnie wpisy w stylu - ma 56 lat ona ma 18 i żyli długo i szczęśliwie.....  Fakt podziwiam, że Tacy ludzie potrafili odnaleźć się w związku. Ja jednak podejrzewam że z większą granicą wieku nie dałabym rady. Głównie chodzi o wychowanie. Bo każde uczucie można zabić wiecznymi pretensjami i ciągłym narzekaniem. A nie oszukujmy się po zauroczeniu i pięknym wspólnym roku przychodzą momentu prawdy bycia razem.
Różnica i ścieranie się ze sobą głównych motywów stanowiących związek zazwyczaj prowadzi do  the endu.  Czasami pomagają nam kompromisy, ale  i je można sterować na własną korzyść. Życie we dwójkę jest trudne. Gorzej jak ktoś się poświęca dla drugiej osoby. Ale to już inny temat.
Na koniec dodam, że szczerze podziwiam tych którzy maja dużo starszych partnerów i nie zwracają uwagi na te sprawy które wymieniłam wyżej. Ja jakoś nie potrafię... 🙄
taka różnica wieku jest najbardziej kiedy jedno ma *naście a drugie *dzieścia lub *dzieści wręcz lat, oraz na starość, kiedy znowu te 10 lat różnicy czy wręcz kilkanaście jednak bardzo daje o sobie znać w kondycji człowieka..

oczywiście są wyjątki, bywa że osoby starsze są w lepszej kondycji i bardziej "na chodzie" niż wedle metryki znacznie od nich młodsi, ale to żadziej się zdaża

ja osobiście nie chciałabym być w związku, w którym  w pewnej chwili jedno z nas miałoby mieć 50 a drugie 70... tak po prostu, bez względu na resztę

ps. co  do mężczyzn młodszych - nic dziwnego że wydają się niedojrzali szczególnie w parach młodziutkich, jednak dojrzewają mentalnie później niż dziewczyny
o ile po kilku latach, kiedy on sam będzie miał bliżej 30niż 18, ta różnica w dojrzałości się zatrze, o tyle wcześniejsze chwile rzeczywiście może rzucać się to w oczy 😉 kwestia dotarcia się i poznania, trafienia na tą co trzeba osobę
zabeczka17  😵 A co do cho**ry ma wiek do sposobu wychowania  🤔 Jestem duuużo starsza od Twojego "pana" - ale ja "tak" wychowywana nie byłam! I do szału by mnie doprowadzał! Obawiam się, że to nie kwestia wychowania nawet - tylko charakteru - "ten typ tak ma" - i różnica wieku nie ma tu nic do rzeczy. Na "klasyczną mendę" można trafić i przy zgodności dat urodzenia co do dnia!
Dobre: "Wpływ PRL na fatalny charakter"  🤔wirek:  😜
Jeszcze lepsze: "Wpływ wieku na nieodróżnianie Mickiewicza od Grechuty" (przy czym im starszy tym gorzej?  :ke🙂
Ruda_H   Istanbul elinden öper
04 lipca 2009 14:12
zabeczka17, jego sposobu bycia, czy charakteru nie wiązałabym z tym, że kończył podstawówkę w PRL.
5 lat to jest naprawdę krótki okres żeby zmieniła się mentalność całego społeczeństwa, w którym on dorastał. Mam wielu znajomych rocznik '7X i jakoś nie widze w nich komunistycznych naleciałości.

Co do ogromnej różnicy kulturowej, ja widzę to w związkach "międzynarodowych" często o różnych religiach, gdzie sposób wychowania baaardzo różni się od naszego, ale nie będę wchodziła na ten temat.

Wiele nowości sprawia mu problem. Widzę różnicę pomiędzy tamtym wychowaniem a dzisiejszym.  Jest między nami przeogromna przepaść kulturowa czy społeczna.  Jego w szkole wielu spraw nie uczyli - nie rozróżnia Mickiewicza od Grechuty. Nie wie kto to Osiecka.  Nie uczono go tego, a wpajano Propagandę i doktrynę. Nawet zdrowa rywalizacja sportowa jest mu obca i niechętnie ją przyjmuje.  Z góry stwierdza że po co się starać jeśli nie ma  korzyści większych od tych psychicznych.
Moi rówieśnicy nastawieni byli na  wspinanie się po drabinie wykształcenia, ciągłych zmian, polepszania siebie.
Jego na ,,mrówczenie"- czyli w życiu liczy się tylko praca, żadnych  nagłych zmian życiowych, a już nie daj co egoizmu rozrywkowego... jednym słowem nuda. Coś jak lekki Samarytanin.


🤔zok: i On to wszystko tłumaczy wychowaniem w czasach siermiężnego, prymitywem wiejącego PRL-u ? I Ty mu wierzysz ??  😲 To ja może juz nic więcej nie piszę..  no, może się jeszcze tylko ucieszę, że PRL to już przeszłość, bo nastały kultura, postęp, cywilizacja..  🏇 😂
sorki, ale z krzesła spadłam jak to przeczytałam  😂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lipca 2009 15:55
Ruda_H   halo  dziewczyny spokojnie ja nie mówię że Ci co w PRL mieli dzieciństwo są gorsi itp.

Podałam tylko przykład jak jest u mnie. Gdzie często jest tak , że z moim facetem nie możemy się dotrzeć  bo on mówi - za moich czasów w szkole było inaczej... To są przykłady.  
W tamtym okresie zwykły szary człowiek nie miał zbyt wielu możliwości wyborów życiowych i mój facet pod tym względem został  ukształtowany. Nie walczy o nowe, a wręcz  je odrzuca.

halo  zobacz jaki dzisiaj jest nacisk w podstawówkach na dzieciaki jeśli chodzi o wykształcenie. Dzieci od początku są uczone rywalizacji  i  wspinania się po szczeblach. Hartuje się im charakter. Zmusza wręcz do dyskusji do  ukazania swojego zdania. Łapią za to oceny - za aktywność. Dzięki temu w przyszłości  mogą dokonywać lepszych wyborów. Czy to Twoim zdaniem nie wpływa na  późniejsze życie ?

W PRL  dzieci miały siedzieć cicho i nie przeszkadzać. Mało kto miał coś do powiedzenia a jak już to musiał uważać co wynosi z domu. To była pewnego rodzaju blokada.  Kończyłeś szkołę jak  byłeś zdolny to do Liceum jak nie to do Zawodówki - byle więcej majstrów wykształcić, taki był plan . A jak się interesowałeś np. historią zakazaną to  było już niebezpieczne więc o jakim my rozwoju mówimy... Wtedy nie było takiego dostępu do informacji jak jest dzisiaj. Mało kto miał możliwość hartowania...  I nie mówię że tak było ze wszystkimi. Tylko akurat w przypadku mojego PANA. Jest nauczony ,, mrówczenia" bo  od samego początku ucinano mu skrzydła w szkole, domu.  
Nikt nie  interesował się co ma do powiedzenia 10 latek chyba , że była to wypowiedź ku chwale Marksa I Engelsa.  Czy to nie wpłynęło na jego charakter?

sanna On niczego nie tłumaczy on po prostu czasami ma problem z prędkością dzisiejszego życia. Przestawić się z kanonów nie jest łatwo.  Takich ludzi jest więcej.. ale nie mówię że wszyscy. U niego w domu liczyła się tylko praca i   żadnych komentarzy bo cię sąsiad może podpieprzyć na milicje. Więc o jakim my rozwoju rozmawiamy?
A teraz ciężko jest mu walczyć o swoje a już nie wspomnę o zmianach które nie przychodzą mu łatwo.

edit:
Halo jeszcze jedno dodam. Mi w podstawówce wpajano ostro do łba kto to wielki Mickiewicz. Nocami i dniami kułam jego wiersze. Inne cuda na kiju również.
Za czasów mojego nie przykładano aż takiej uwagi jaką stosuje się dzisiaj do literatury czy  humanistyki ogółem. Za to Mój  doskonale zna pieśni partyjne oraz  życiorys Stalina.  Jeśli w dzieciństwie Cię czymś nie zainteresowano, uważano za zbędne to po kij masz  się dokształcać z danej literatury w późniejszym okresie? Wpojono mu że jest to bezużyteczne. Kreowano go na zawód w technikum mechanika. Gdzie nie miał biologii, muzyki, chemia była tylko rok a historia dwa lata. Bomba co nie? Ale tak było. Podstawy jakieś tam ma ale nie wgłębia się w dalszy nurt tak jak ja to robię i tutaj mamy dość duża różnicę między nami.  On ma podstawy ja staram się  dogłębnie do ostatniej linijki pojąć dany temat.
Ja uważam za zbędne w moim życiu całki. Bo od samego początku obrzydzono mi matematykę. I raczej  ciężko by mi było ją polubić. 
Zrozumcie że  na wielu ludzi miał wpływ PRL i propaganda. A dzisiaj nie jednemu jest ciężko przestawić się na dzisiejszy tryb i tak jest z moim.  Znam wiele osób które żyją na takim pograniczu i nawet nie próbują zrozumieć co jest nie tak.
Halo nie ma to jak znaleść dobre wytłumaczenie dla własnych ułomności. Ja patrząc jak dziś są kształcone dzieci znajomych załamuję ręce, bo 12-latki często nie znają własnego języka, bo po co? Skoro Word sam poprawia byki  🙄, nie potrafią czytać map i czasem mam wrażenie, że gdyby zabrać im wszystkie wynalazki ostatnich 15 lat to wielu nie poradziłoby sobie z codziennością.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lipca 2009 16:17
bera7 masz racje jest to pewnego rodzaju ułomność dlatego ostro walczę i pokazuję mojemu jak wspaniała może być literatura, filozofia, muzyka. Dyskutujemy o historii o polityce. Wiele nam to ułatwia. Ja wspomniałam wcześniej w końcu zaczyna żyć własnym życiem , mieć wiele do powiedzenia nie myląc faktów, oraz interesować się np. Polityką kraju.
Swoją dziedzinę również pogłębia i za rok kończy studia.  Tylko na samym początku było nam trochę trudniej się dograć.
Mało kto w jego rodzinie widział kobietę niezależną jaką jestem ja- że nie mam zamiaru rodzić dzieci i szybko wychodzić za mąż.  Cały czas przełamujemy taboo.
Również te jakim jest zdrowie, świadomość  własnego wpływu na hard ciała i ducha.

A z dzisiejszymi dziećmi w dzisiejszych podstawówkach to fakt jest różnie i czasami sama otwieram oczy z przerażenia widząc  co wyprawiają 12-13 latki.
Jednak no  niezaprzeczalne jest to że dzięki dzisiejszym metodom  dzieciaki szybciej się rozwijają jak kiedyś. Umysłowo i fizycznie.  A jak rodzice dopilnują sprawy z wykształceniem i formowaniem się charakteru ( mam na myśli wolność słowa w demokracji) to ich broszka.  Jednak uważam że  szkoła ma wpływ i to dość znaczny.
OT nam sie robi, zaraz dostaniemy baty  👀
Zabeczko, to chyba nie w Polsce się działo?? A ak poważnie, Ksiązki w 2 obiegu były dostępnę i wręcz nie wypadało ich nie czytać i historii nie znać, komentowało się wszystko a z czytania miedzy wierszami, doszukiwania się 2,4 i 5 dna wypowiedzi chyba mistrzostwo swiata Polacy mieli /  mają do tej pory. Tak było w Domu w którym ja dorastałam (surowym domu - dzieci i ryby głosu nie maja, a jednak jakoś sobie radzę 😉 do tego mój Tato był Lekarzem ale tez oficerem Marynarki Wojennej ) , tak było u znajomych, u sąsiadów... Tak wiec może to kwestia środowiska?? Ale nie mieszajmy do tego ustroju, bo ludzie niewykształceni, bez ambicji, bez drive"a zawsze byli i będą - bez urazy  :kwiatek:
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lipca 2009 16:30
sanna masz rację  :kwiatek: ale widzisz nie każdy miał odwagę czytać te możliwości. U mojego rodzina była pod ciągłym obstrzałem. Rodzice bali się cokolwiek  poprawiać co  nauczyła szkoła żeby przypadkiem nie mieć z tego problemów.  Lepiej siedzieć cicho i nie  wychylaj się poza grupę.  Jak dorośniesz to pogadamy.
I również w tym nurcie uczony był mój 39 letni brat.  On również ma głęboko sprawy humanistyczne ważne że ma pracę i żyje mu się dobrze z zawodu który zdobył w technikum. Nie rozumie mnie  gdzie zagłębiam się  z zamiłowania w historię polityki, literaturę fachową i tak dalej... Dla niego to strata czasu.
Mi szkoła pokazała świat książki zaciekawiła  światem. Jemu kazała świdrować książki techniczne żeby miał z tego korzyści finansowe.

🙂 Dlatego proponuje off topic. Po prostu  między moim a mną jest dość duża różnica kulturowa- literatura,  historia, polityka. Ja mam misję żeby to zmienić i dość często rozmawiamy na tego typu tematy i dyskutujemy o dzisiejszym świecie. Robię to co powinna zrobić dawno  jego placówka edukacyjna- Zachęcam 🙂

A dla tych którzy wychowali się w PRLu i maja ciąg do poznawania  nowych rzeczy do samo dokształcania się jeden wielki  👍 👍
:kwiatek:


edit: jeszcze jedno co do stwierdzenia halo - ten typ tak ma- Zgodzę się z tobą całkowicie, że są ludzie którym za nic w świecie nie przetłumaczysz  obiektywności i prawdy. Mają dogłębnie wbite zasady  których nie zamierzają zmienic dla zasady -  bo tak.
Mój Men na szczęście ma  jeszcze w sobie małą chęć zagłębiania się ze mną w tematy  dość odległe jak dla ścisłowca. 
. Ja jednak jestem osobą która nie zmienia ludzi na siłę a pokazuje im inne lepsze wyjście. Gdyby mój Men był totalnym tępakiem i totalnym oportunistą to raczej nie marnowałabym czasu z nim. 🙂 Mam małą misję  i staram się delikatnie bez żadnej presji zachęcać do poznawania  innych nurtów które dzisiaj są dość powszechne.

A pamiętacie EKSTREMALNY Zresztą przykład Premiera Kaczuszki - do niedawna nie miał własnego konta bankowego, nie wspomnę o karcie  do tkz. ściany płaczu 🙂  Z wygody i z braku chęci poznania tematu. To nie jego broszka  ta cała ekonomia a Mamusia świetnie radzi sobie ze wszystkim.  Facet który z wykształcenia jest kimś wyżej jak mgr. ;] Znam wiele takich przykładów z rówieśnikami mojego Mena - czyli prawie 30 latkami 🙂    Nie mówię że wszyscy ale kilku ekstremistów którzy boją się komputera bo są zwykłymi mechanikami się znajdzie 🙂 Wpojono im w szkole że są  robotnikami i tak zostało w psychice. Ciężko jest to zmienić bez konkretnego bodźca. Ja takim bodźcem jestem dla mojego Pana 🙂
Więc dochodzimy do jednego wniosku, że Twój mężczyzna swoje podejście do wiedzy zgrabnie zasłania czasami, domem i wychowaniem. Napiszę Ci tak: moja jedna babcia skończyła podstawówkę, szyła w domu by zarobić; jej mąż również bez wykształcenia (czas wojny, obozów) mają 3 córki: 1- inżynier budowlany, pracuje jako kadrowa; 2- weterynarz pracuje w Kanadzie w koncernie farmaceutycznym, 3- po architekturze w PL, zawodyczęsto zmieniała teraz emerytka zwiedzająca świat.
Wszystkie 3 same, bez nacisku i POMOCY od rodziny osiągneły jakieś pozycje zawodowe.
Za moich czasów nikt nie gonił mnie batem do nauki, ale mawiano : "nie chcesz nosić teczki, będziesz nosić woreczki".
Jeżeli Twój facet ma mniej niż 50 lat to zapewniam, że nie było "ksiąg zakazanych". Owszem nie o wszystkim się w szkole mówiło, nie wszystko było w TV, ale wystarczyło poszperać w książkach, posłuchać tych co mieli coś do powiedzenia.
E... Naciągane to tłumaczenie datą urodzin i dorastaniem w danym momencie historii... Wybór ludzie zawsze mieli, dynamicznych szczurów też "wtedy" nie brakowało, nie było wielkich korporacji, był czarny rynek, baby z mięsem, wyrywanie się z kraju, opozycja itd. itd. Tak jak i "teraz" jest oportunizm, życie z zasiłku, lenistwo i bezwład. Ludzie byli i są różni. Z różnymi osobowościami i temperamentami. Z różnym stosunkiem do siebie, świata i życia. Jedni dają się nieść prądowi, inni działają, jedni się garną do ludzi, inni nie, jednych ciągnie do nauki, innych nie, jednych ciągną nowości, innych nie...

Chociaż to prawda, że ja często widzę sporą różnicę między ludźmi (mniej więcej) z roczników sprzed '80 i po. Nie tyle w charakterach, co w niechwytaniu pewnego kodu, braku wspólnoty wspomnień. Ot, zależy, czy ktoś jeszcze w miarę świadomie liznął PRL'u, czy nie, czy pamięta Pewexy, gumę Donald i miał rosyjski w szkole. Ale to żadna sztywna reguła... A już na pewno nie przekłada się na oczytanie - najwyżej zestaw lektur jest inny. "Za moich czasów" było choćby parcie na Cortazara i bandę, teraz to totalna nisza i dużo mniej osób zna. I co z tego? Niewiele. No, czasem nie można rzucić jakiegoś b. skrótowego hasła, przypisy są potrzebne.
Żabeczka ile wy macie lat, Ty i on?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lipca 2009 17:12
bera 7 całe pierwsze zdanie które napisałaś, jest obecnie w czasie przeszłym 🙂 Było tak na początku naszej znajomości. Dzisiaj jest już inaczej 🙂 nastąpiło wiele zmian. Czasami wychodzą naleciałości ale są rzadkie jak wspomniałam wcześniej 🙂
I bardzo podziwiam twoją rodzinę bo nie każdemu było dane w tamtych czasach osiągnąć tak wiele.  👍
Wymagało to ciężkiej pracy ale i niekiedy szczęścia.
Dzisiaj rzadko kiedy masz ograniczenia  w edukacji. Są przeróżne programy stypendialne ( nie mówię że  wystarczające na życie w pełni) ale jednak.  Jest więcej szkół i świadomości społecznej żeby się kształcić. Kiedyś było o te sprawy trudniej. Moja Mama niestety nie miała takiego szczęścia - nikt jej nie pomógł aby mogła studiować zaraz po maturze .. mimo świetnych wyników w nauce i zainteresowania.
 
bera7 no niestety nie każdy miał dostęp do tych ksiąg , a tym bardziej jeśli tak to bał się je brać do łapki jeśli się było na ciągłej obserwacji. Mówię tutaj o presji władz i manipulacji propagandowej.  U nas w domu ojciec był wojskowym, blok pełen wojskowych i proszę uwierz mi  każdy każdego bacznie obserwował.
Znam przypadek sąsiada który co niedziele śmigał do kościoła spisywać obecnych sąsiadów na mszy tylko po to żeby podpieprzyć ich u pracodawcy. Dzięki temu sam miał wspaniałe korzyści. Nie dziwota  że mój brat  nie chciał  wgłębiać się w temat skoro   był on ucinany na samym starcie przez mojego Ojca.



szepcik ja mam 24 mój ma  prawie niecałe 30 lat ( grudzień)  jest najmłodszym synem z trójki rodzeństwa gdzie granica wieku wynosiła 7 i 15 lat. Całe życie stawiani za wzór byli mu jego bracia.  Stąd te ostre naleciałości.
Żeby ułatwić liczenie - to 6 lat / 86 rocznik  poszedł do podstawówki na wiosce ( niby zdolny z badaniami  i wcześniej go posłali), 94 skończył SP już w mieście  ( ostatni rok). Zmiany które wtedy miały miejsce w edukacji szkolnej praktycznie w ogóle go nie objęły. Był haos który osobiście pamiętam w pierwszych latach mojej edukacji.


Ale może zakończmy ten temat bo dostaniemy baty od Moderatorek 🙁
Nie znam nikogo z pokolenia 30 - sto latków, kto pasowałby do Twojego opisu  😲
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
04 lipca 2009 17:30
Nie znam nikogo z pokolenia 30 - sto latków, kto pasowałby do Twojego opisu  😲



Nie zaprzecza to temu że ja znam. Przecież nie powiedziałam że wszyscy tacy są? Jest wiele osób którzy pasują do mojego opisu i możesz się z nimi nigdy w życiu nie spotkać. Nie będę Ci udowadniać swojej racji chociaż podałam konkretnie dwie osoby. Nie oznacza to też że kreuję swoistego rodzaju ocenę dzisiejszych 30 latków.
Po prostu mój facet tak został wychowany przez rodziców , szkołę i czasami wychodzi to przy naszych  dyskusjach. ta cała różnica.
Jednak nie jesteś w stanie powiedzieć mi że PRL ustrój polityczny, edukacja szkolna nie miała wpływu na dzisiejszy charakter wielu ludzi?  A na kogo w jakim stopniu to już inna sprawa.Nikogo nie zamierzam kategoryzować. Bo zgodzę się z Teodorą na temat świadomości przeżywania  PRLu. A  każdy  z nas jest inny. Podałam przykład tylko mojego Pana i mnie .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się