Co mnie wkurza w jeździectwie?

ale nie wiem jaki to jest prawdziwy koń... może mnie ktoś oświeci  🏇


No jak to jaki - taki typowy arab - min. 170, rozbudowany, z końmi ułańskimi w rodowodzie 😉
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
22 marca 2019 09:00
Zawsze powtarzam, że mam takie komentarze w D. A że D mam duże to mało co mnie dotyka 😉 Jedynie czuję nieco zazdrości - skąd oni mają tyle wolnego czasu? Ja na forum wpadam kosztem snu  😁
Mnie irytuje (albo może bardziej załamuje?...) podejście niektórych ludzi traktujących konie jak jednorożce na polu tęczowych kwiatuszków...
Młody koń (duży, mocnej budowy), zupełnie nie szanujący człowieka, pod siodłem kompletnie bez kontroli, a największym jeździeckim celem właściciela jest... jazda bez wędzidła...  😵
Ja naprawdę podziwiam ludzi, którzy potrafią ułożyć konia w sposób 'naturalny'. Podziwiam ludzi, którzy mają tak wyszkolone konie, że jadą w teren na kantarze, że koń chodzi naprawdę na sam dosiad, lubię jak ludzie szukają róznych możliwości dogadania się z koniem. Ale mam wrażenie, że dla wielu osób to jest równoznaczne z brakiem pracy 😀 Próbują ułożyć konia nie stosując 'przemocy', ale jednocześnie nie mają żadnej wiedzy, umiejętności, żadnych innych narzędzi, żeby go ułożyć inaczej. Myślą chyba, że wystarczy wyrzucić wędzidło i bat i już się koń sam z wdzięczności układa. A tu też trzeba mieć przecież ogromną wiedzę, cierpliwość, wyczucie, doświadczenie, trzeba wiedzieć kiedy poprosić o pomoc, jak postawić granice. Odrzucając klasyczne narzędzia, a nie mając żadnych nowych, jesteśmy w stanie jedynie wyhodować niebezpiecznego i nieposłusznego konia, z którym potem będzie 10x więcej pracy żeby go jakoś odrobić. Mam wrażenie, że to taki odpowiednik ludzkiego bezstresowego wychowania 😁
Ja jeszcze uwielbiam, jak słyszę, że nic nie wiem na temat, bo mam grzecznego i spokojnego konia. Zrobił się taki na pewno dzięki dmuchnięciu w chrapki magicznym pyłkiem, absolutnie nie poprzez konsekwentną, codzienną pracę 😁
"(...)wystarczy wyrzucić wędzidło i bat i już się koń sam z wdzięczności układa."
Idealnie to ujęłaś!
Najgorzej, że na najdelikatniejsze sugestie, że może by tak trener, zmiana wędzidła z grubej oliwki z "kuleczką" na coś innego, regularna praca.. jest foch i oburzenie.
Takim chyba pozostaje uczenie się na błędach..  🙄

I też jest to, o czym napisała keirashara - mój jest grzeczny, bo jest łatwiejszy/ mniejszy/ młodszy/ to wałach.  😵
Mi witki opadają, jak widzę na yt jakiś przejazd bez ogłowia na wysokiej rangi zawodach, bo np. spadło, odpadło i chyba połowa komentarzy to "WIDZICIE, DA SIĘ BEZ TYCH OKRUTNYCH WĘDZIDEŁ", nikt nie bierze nawet pod uwagę, że da się jechać koniem bez niczego tylko dlatego, że wcześniej ktoś go tego nauczył :P No i oczywiście kantarki sznurkowe najnaturalniejsze i najmilsze dla pysia konika :P
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
22 marca 2019 11:54
O właśnie to! Niezmiennie mnie bawi "bo Ty masz TAKIE konie" 🤣 Mam, bo sobie zrobiłam pracą i warunkami w jakich żyją.
Wędzidło czy brak wędzidła nie zastąpią wyszkolenia. To jest niewygodna prawda, którą ludzie chcą ignorować a kiedy ktoś im ją rzuca w oczy to jest F.O.C.H. Jeździłam świetne oraz kiepskie konie wyszkolone od podstaw w halterach i takie same z wędzidłem. Narzędzie jest drugorzędne. Natomiast uważam, że do momentu aż jeździec osiągnie przyzwoity dosiad w 3 chodach nie powinien dostać do ręki wodzi podpiętych do wędzidła. Psuje to i konia i jeźdźca. Przekonanie "mam wędzidło = mam hamulec = jestem bezpieczny" skłania ludzi do wsiadania na konie, które są ponad ich możliwości. Tyle, że to oczywiście utopia. Wkurza nie to, że w kiepskich szkółkach pakują ludzi na niewyszkolone/niebezpieczne konie i wymawiają im, że są świetnymi jeźdźcami, bo przeżyli. Później przychodzi taki sztywny kołek i normalny koń ma problem.
Mnie zawsze rozbraja: "bo twój to TAKI grzeczny!"

No, grzeczny. Bo wychowałam 😉
Wiecie co, z tym "Bo Twój koń taki grzeczny" to kij ma dwa końce.
Wielu (nie wszyscy!!!) właścicieli "grzecznych" koni ma je nie dlatego, że sami je sobie ułożyli, ale dlatego, że był już ułożone w momencie zakupu.
Osobiście nigdy nie deprecjonuję czyjegoś wkładu w to, jak jego koń się zachowuje/wygląda/pracuje itd. ALE! działają mi na nerwy osoby patrzące się z pogardą i niedowierzaniem na konie, które nie potrafią jeszcze podstawowych rzeczy, boją się własnego cienia i z tego powodu wymagają niestety specjalnego traktowania i środków ostrożności.
A już najbardziej wkurzają mnie baby, których konie nie zareagowałyby nawet na wybuch bomby atomowej, dlatego czują się w pełni uprawnione to puszczania psów luzem po terenie ośrodka albo do jazdy z batem na wędkę wymachując nim, gdzie popadnie. A jak któremuś konikowi żyłka pęknie i zasadzi pieskowi kopa, albo po prostu odpali wroty z salwą baranów zostawiając swojego jeźdźca na ogrodzeniu, to jest psioczenie "na te gówniary, co nad swoimi końmi nie panują".
O tym, że panowanie nad młodym koniem jest dość umowne, paniusie nie wiedzą, bo nigdy na takowym nie siedziały.
I to mnie wkurza.
Lillid, po czesci ok. Ale miałam kiedys dawno temu bardzo przykra sytuację, kon mi odwalal takie numery ze w ktoryms momencie seria baranow przelecial przez hale, wspiął się i opadajac prawie zmiazdzyl dziecko na kucyku, a ja na gorze nie mialam nad nim żadnej kontroli. Rozne rzeczy sie moga zdarzyć, ale jak jest sporo ludzi, szkółka, czy coś podobnego to wole polonzowac przed wsiadaniem porzadnie albo poczekac az będzie luźniej niz ryzykowac wypadek. Swiat sie nie kreci wokół mojego młodego konia.
Tak, bywaja konie bomboodporne, które się nie plosza.
Ale nie to mam na myśli.

Mowie o dobrym wychowaniu typowo. I uważam ze każdego konia, nawet najlepiej wychowanego można zepsuc, prędzej bądź później. I to nie jest tak, ze kupujesz i masz robote zrobiona na cale zycie, sorry 🙂 Nie tylko z młodymi jest robota na codzien.
karolina_ oczywiście, że tak - jeździec jest zawsze odpowiedzialny za swojego konia i jego obowiązkiem jest dbanie o bezpieczeństwo innych na hali/placu/gdziekolwiek. Mi chodzi o niefrasobliwość postronnych osób, które świadomie lub nie zwiększają prawdopodobieństwo wypadku. Ja też nie wyjdę na plac w trakcie jazd początkujących osób z koniem, do którego mam respekt.
Tak jak mówiłam, to działa zawsze w dwie strony.

faith owszem, można starszego konia popsuć w sensie takim, że stanie się niewspółpracujący, upierdliwy i krnąbrny, ale przerażony wszystkim i nieogarniający, gdzie ma co w danym momencie, już nie będzie. Co innego gadać z popsutym koniem, który kuma, ale nie chce, a co innego z takim, co nic nie kuma i wszystko trzeba mu dopiero pokazać i wyjaśnić. Nie ma porównania niestety 🙁
Protokół postępowania jest inny i w tym drugim przypadku pacjent będzie o wiele mniej przewidywalny.
Trzeba chyba po prostu się wzajemnie szanować i starać się znaleźć złoty środek. Ganiające po stajni luzem psy mnie osobiście też bardzo irytują. Zwłaszcza te biegające za końmi po ujeżdżalni i nie dające się zupełnie odwołać. Dla mnie to stracona jazda, bo koń wkurzony, ja poirytowana i próbująca jednak tego psa omijać i nie zrobić mu krzywdy (bo to nie jego wina jakich ma właścicieli).
Wiadomo, że w stajni jest dużo ludzi z różnymi końmi i nikt nie będzie chodził na palcach, bo młody koń teraz będzie pracował. Ale fajnie jeśli ktoś okaże jakieś minimum zrozumienia i nie będzie robił czegoś, czego sam by nie chciał siedząc na takim koniu. Z jednej strony jeździec jest odpowiedzialny za swojego konia, ale z drugiej strony jeśli widzę, że sytuacja u danej pary jest w danym momencie trudna i napięta to staram się również dla własnego bezpieczeństwa komuś tą sytuację ułatwić a nie utrudniać. Trzeba po prostu próbować jakoś razem egzystować w zgodzie i względnej harmonii 😀

A co do tego robienia koni to w sumie też nie jest to takie proste. Bo z jednej strony ktoś nam konia może zrobić, ale z drugiej strony da się go spsuć w kilka dni/tygodni po powrocie od trenera. Koń przy jednym człowieku może być grzeczny i respektujący, a druga osoba może nie mieć nad nim kontroli. Więc to chyba też taka codzienna, drobna praca i codzienne stawianie lub raczej umacnianie pewnych granic.
lillid a nie możesz zwrócić takim babom uwagi, żeby nie puszczaly luzem psów itp., bo masz młodego, temperamentnego konia?
Serio wszystkie robilyscie swoje konie od surowki? 👀 Czy od poziomu dzika nierespektujacego ludzi? I kazdy z tych koni jest z natury charakterny i elektryczny, a mimo to 100% spokojny i grzeczny tylko dzieki wychowaniu? Czy moze jednak grzecznosc i spokoj tych koni to wypadkowa waszej i waszych trenerow pracy, ale tez wychowania od podstaw przez poprzedniego opiekuna/opiekunow i zwyczajnie sympatycznego usposobienia i checi do wspolpracy ze strony waszych kopytnych? 🙂

Nie chce deprecjonowac niczyich osiagniec 😉 ale jako dupiaty jezdziec na obu moich bylych koniach moglam sobie smigac na cordeo w trzech chodach, przejechac parkur na kantarze stajennym czy jezdzic w teren w pojedynke, wsiasc po miesiacu niejezdzenia na oklep na padoku i whatnot. Bo kon nr 1 byl ulozonym profesorem, a kon nr 2 mial taki charakter i mimo brakow w podstawowym wyszkoleniu i mojej jezdzieckiej indolencji po prostu robil to, o co go sie prosilo. Jakbym z owczesnymi umiejetnosciami wpakowala sie na mojego obecnego konia na kantarku w celu jechania parkuru to bym gryzla glebe po 30 sekundach 😁 Zreszta z obecnym umiejetnosciami i jezdzac z uzyciem kielzna i zawsze pod okiem trenerki tez czasem gryze glebe :P

I czasem okropnie mnie to wkurza i frustruje, ze ten kon taki jest. Z plusow dodatnich, to wszyscy w stajni znaja zla slawe tej kobyly i nawet przy okrutnych fakapach dostaje raczej pozytywny feedback 😀
larabarson prosić i pytać można zawsze, co nie znaczy, że druga strona posłucha. Zazwyczaj nie dość, że nie słucha, to przez kolejne dni robi dym gadając z innymi osobami o tym, jaka to straszna sytuacja im się przytrafiła.
Nie mam na to nerwów, więc zmieniłam stajnię.
Mnie strasznie wkurza kiedy muszę upomniec swojego konia bo coś robi żle, a ktoś ma jakiś problem bo "on przeceiż jest taki grzeczny, co ja od niego chcę". Odsadził się - przecież nie zrobił tego specjalnie co ty od niego chcesz... i tak często... Staram się ignorować ale niedługo poprostu nie wytrzymam. A mój koń jest grzeczny bo sobie wychowałam, po kupnie potrafił mnie zamieść dupą obracająć sięw korytarzu bo miał akutar wizję zobaczyć co jest z drugiej strony  😜
Bardzo często kończy się to na próbie odwołania psa, ewentualnie złapania go i skarcenia. I puszczenia na nowo, więc pies po 5 minutach znów lata samopas 😂 czasem jest spokój na 1-2 jazdy, a potem znów to samo.
Lillid niekoniecznie. nie zgodze się w całości. zależy od konia. Mialam taki przypadek młodego, ze dużo latwiej się z nim pracowalo niż ze starym zepsutym wyjadaczem. To nie jest zasada ze młody-swiezy-nierozumiejący jest dużo trudniejszy. Cala praca ogólnikowo z młodym oczywiście latwa nie jest, to nie ulega wątpliwości. Ale naprawdę, widziałam już tak rozpieszczone, popsute do cna gnojki, ze odechciewa się odrabiać, zwłaszcza, ze taki starszy kon nie jest już taki hop siup do wywracania sobie swiatopogladu często.

kokosnuss oczywiście, ze jest wypadkowa. dlatego swojego kupiłam - bo mi odpowiadal glowa i temperamentem. Nie czuje się zdeprecjonowana 😉

Moja uwaga dotyczyła tylko tego - ze samo się nic nie robi 🙂 i ze w kiepskich rekach najcierpliwszy i najgrzeczniejszy może się skiepscic.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
22 marca 2019 12:59
Jak ja się cieszę, że nigdy do takiej "typowej" stajni nie trafiłam 🙇
W wybiegającym nagle na plac psie to chyba jednak średnio chodzi o wychowanie lub jego brak - po prostu konie są równe, jeden na takie wydarzenie nie ruszy uchem, a drugi pójdzie ze swoim jeźdźcem w diabła, bo się zwyczajnie, po końsku wystraszył i niewiele to chyba ma wspólnego z wychowaniem.
Co innego obsługa naziemna - tu można wychować lub nie.
Ale znam też konie wychowane, które obecnie są pod opieką osób nie bardzo dbających o zasady wychowania i dyscyplinę i.. nic się nie dzieje, bo konie mają takie charaktery, że generalnie wszystko im lotto😉, są miłe, wspólpracujące i no niepsujące się, takie typowe miśki.
Kokosnuss, akurat w moim przypadku to 3 x tak 😉 (chociaż w 100% żaden koń nie będzie grzeczny i przewidywalny - to jednak tylko zwierzęta)
No, może 2,5, bo nadal mamy jeszcze wiele do ogarnięcia, ale mój koń potrafi ustać grzecznie do czyszczenia i siodłania nieprzywiązany, podaje kopyta bez zawahania i trzyma je przy kowalu, nie wchodzi na ludzi, nie przepycha się, nie straszy ich zębami/ zadem.
Tak mało, a tak wiele..

Jeśli wrócisz do mojego pierwszego i drugiego postu na ten temat, to może trochę zmienisz podejście - mój koń też nie był od początku aniołkiem i dalej nim nie jest w niektórych sytuacjach, jednak codziennie pracujemy, wychowujemy, spędzamy razem czas i chcę się zmieniać, uczyć, żeby coraz lepiej nam się razem funkcjonowało. W przypadku, który opisałam jako irytujący - właścicielka chce tylko galopować po tęczy bez wędzidła nie mają kompletnie pojęcia i przy tym nie szukająca wiedzy, nie widząca potrzeby wezwania trenera do pomocy. A koń coraz bardziej problematyczny i pozwalający sobie na coraz więcej..
Pamiętajcie w tym wszystkim, że to pies jest gościem w stajni i nie ma prawa wchodzić w drogę koniowi.

Sama mam psa, z którym jeżdżę do stajni, nie wszystkim się to podoba, ale niestety powyższa zasada jest faktem i nie mam co z tym dyskutować.

Jeżeli czyjś koń się płoszy mojego psa, mimo, że pies jest przywiązany, to cóż zrobić... muszę go zabrać z placu. Mój pies = mój problem póki jesteśmy w stajni.
Jeżdżę zasadniczo bez wędzidła i nie rozumiem dlaczego tyle koniarzy z tego powodu w Polsce wydziwia i zaraz brzydko ocenia... i jeżdżę klasycznie. Z doświadczenia też wiem, że dobrzy trenerzy/jeźdźcy z tym problem nie mają - i nie mieli problem jeździć moje konie lub prowadzić trening. Jeżeli ma ktoś problem w przejściach czy prowadzeniu, to jest zazwyczaj problem w podstawowym wyszkoleniu (konia i/lub jeźdźca) i nie w tym czy koń ma lub nie ma coś w pysku. Z drugiej strony, jeżeli ktoś czuje się bezpieczniej z wędzidłem - będzie bardziej rozluźniony i klarowny dla konia. Osobiście też nie widzę sensu w używaniu kantarka sznurkowego - bo jest jak dla mnie ostrym i bardzo nie precyzyjnym narzędziem - ale komuś jest może z jakiegoś powodu lepiej. Nie rozumiem, dlaczego jest dla koniarzy takie trudne szanować wybór innych (pomijając krzywdzenie koni). Konstruktywnych rozmów często brak - w sensie co i dlaczego. Nie rozumiem, dlaczego koniarze tak lubią osądzać, pchać drugich w pudła, najlepiej żeby było czarno-biało i najlepiej z siebie robić mistrza świata. Co mieszkam w Polsce, to więcej mistrzów spotkałam tylko w budowlance  😉.

... i tak przy okazji, jeden z naszych koni (kupiony jak 3,5 latek) miał duży problem z pracą ... ogólnie był w trybie ucieczki i na "nie" i chwile trwało aż się uspokoił, przy tym z charakteru jest  miłym współpracującym rumakiem. Kupiliśmy go w "klasycznej" stajni "do małego sportu". Był pilnie "rzeźbiony" i "zbierany" od początku (co wg mnie nie jest zgodne z klasyczną pracą). Dodatkowo przy zajeżdżaniu nikt nie sprawdził zęby i biedny koń musiał śmigać z zębem wilczym, który był złamany - wg. opinii wet najprawdopodobniej przez wędzidło. Myślę, że na brak wiedzy choruje dużo ludzi i problem jest jak już jest wyrobiona opinia o jedynej prawdzie i brak potrzeby dalszej pracy nad sobą - i to we wszystkich nurtach jeździeckich wszystkich nurtów jeździeckich.
unity, a propos wiedzy i pracy nad sobą - zęba trzonowego nie da się złamać wędzidłem chociażby z uwagi na jego położenie w końskiej paszczy 😵
A jeśli przeszkadza Ci reakcja innych na Twoją pracę, zmień stajnię na taką, w której ludzie się nie wtrącają
Sorki skrót myślowy, poprawiłam na wilczy (trzonowe miał też robione bo policzki sobie ciął, ale nie pisałam wszystkiego). W aktualnej stajni i stajni wcześniej problemów nie było żadnych :-) - co mnie bardzo cieszy. Ale nie nasza pierwsza stajnia i czasami jeździmy na wyjazdy. Jest to wątek co mnie wkurza - i mnie to autentycznie wkurza. Ile się nasłuchałam o wychowaniu koni/dzieci/psów, to wiemy tylko ja i koń. Czasami wystarcza że jesteśmy w obcej stajni i koń sobie grzecznie stoi gdzieś uwiązany. Zazwyczaj zaczyna się o temat, jak to ludzie rozpieszczają = nie tłuką swoje konie/dzieci/psy i ogólnie to wszystkie problemy świata powinno się rozwiązywać wiadomo jak. Spotkałam się nawet z rzucaniem petard pod mojego konia, specjalnym płoszeniem go kiedy na nim siedziałam - na ujeżdżalni lub w terenie, nawet na drodze asfaltowej... Nigdy całe szczęście nic się nie stało, bo konio ogarnięte, ale czasami niektórym ludziom zabroniłabym dostępu do innych istot żywych (nie tylko koni). Nie zauważyłam też takiego traktowania osób np. koszmarnie szarpiących swoje konie z wędzidłem w pysku, lub na koniach ponoszących, brykających czy ogólnie nie wychowanych... ale może po prostu są walnięci ludzie i tyle i jak są traktowani inni, to po prostu nie wiem.
Z drugiej strony spotkałam się też z chęcią kupienia takiego ogłowia, bo koń tak ładnie chodzi.
Dla mnie byłaby idealna sytuacja - żyj i niechaj żyć, ja się nie czepiam, to się też nie czepiaj. :-) Wiadomo, czasami fajnie pogadać, ale czasami mnie już po prostu słabi.

I bynajmniej też nie piszę o WSZYSTKICH, ale takie sytuacje za tych parę lat nie zdarzyli się tak pojedynczo jak by się dało oczekiwać.
unity, ja akurat mam szczęście chyba bo trafiam na dużo otwartych osób, które chętnie rozmawiają, wymieniają się poglądami i doświadczeniami i niczego z góry nie przekreślają. Dzięki temu dużo się nauczyłam i wiele swoich poglądów musiałam przemyśleć, za co jestem wdzięczna. Choć zdarzają się też ludzie mający w głowie jedną jedyną prawdę i każdy odchył od ich światopoglądu będzie traktowany jako błąd i szeroko komentowany. Często tonem mistrza i znawcy, bez chęci zrozumienia racji drugiej strony. To są osoby bardzo przywiązane do swojej wizji i niechętne do zmian. Ostatnio czytałam fajne zdanie w książce końskiej - nie da się wlać wody do pełnego naczynia. Tak samo jak osoby przepełnione swoją prawdą nie będą w stanie przyjąć żadnej innej. Ale to ich problem. Nie ma co się tym przejmować.
[b]_Gaga[/b] nie odbierz tego personalnie, ale mnie wkurza właśnie takie coś, "nie podoba Ci się, że gadają w stajni to ją zmień". Swego czasu stałam z koniem w stajni gdzie poziom opieki nad koniem był dobry, jako bardzo nieliczna z okolic miała dla koni łąki (jeśli nie jedyna w tamtym czasie), lokalizacja mi odpowiadała, konie miały dobrze, infrastruktura fajna, właściciele-no przemili ludzie. Ale dwie pensjonariuszki trajkotki MUSIAŁY skomentować KAŻDY mój ruch z koniem lub nawet przy koniu... I co, mam zmienić stajnię, która mi odpowiada, odpowiada koniom, bo ktoś, kto jest tam gościem, tak jak ja sama, mnie denerwuje? A co jeśli w naszych okolicach nie ma stajni za każdym zakrętem i wybór jest na prawdę ograniczony? Zabrać konia i postawić w gorsze warunki dla własnej psychicznej wygody? Dorośli ludzie POWINNI WIEDZIEĆ, że czasy podstawówki dawno już się skończyły i może w końcu należy zacząć się zachowywać dojrzale. I, że ogólnie jeśli kogoś interesuje czyjeś zdanie TO O NIE ZAPYTA. W innym wypadku nic nie wnoszące komentarze należy zachować dla siebie.

Kolejna kwestia, która mnie denerwuje. To 'Twój koń się marnuje pod Twoją opieką". Taa. Żre, siedzi na dworze całe dnie, pracuje niezbyt ciężko, ale "wygląda na sportowego" więc powinnam jeździć na zawody. No i ten zmarnowany potencjał genetyczny starej, krzywej kobyły... Bo jak to tak, nie zaźrebiasz?  👀
Reyline, może jestem za dorosła, ale dla mnie moje zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie jest równie ważne, jak dobro moich koni. Jeśli stałabym w stajni, w której źle się czuję i nie byłoby możliwości zmiany tej sytuacji - szukałabym innego miejsca.

Chociaż w sumie miło mi, że traktujesz mnie jak g,wnarza tylko dlatego, że wyrqżam swoje poglądy na forum dyskusyjnym 😁 w moim wiekunto w sumie komplement 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się