Lotnaa, byłam i było bajecznie 😍 tak piękne widoki, szkoda tylko, że aparat nie oddaje tego co widzi ludzkie oko.
W ciągu ostatnich kilku lat po górach nie chodziłam, jak mieszkałam w Sobótce to ta moja kochana Ślęża nie miała takich atrakcji jak na tej Wielkiej Sowie. Może dlatego, że na Ślęży nie ma możliwości jeżdżenia na nartach, ale na Sowie wszędzie dzieci na sankach. Dzieciaki są wciągane na górę na sankach i z tej góry na sankach zjeżdżają. To nawet nie sanki tylko takie plastikowe skorupy.
Z przełęczy Sokolej do Schroniska Orzeł szło się 30 minut, mimo, że to rzut mokrym beretem, ale trasa była tak wyślizgana przez narciarzy i sankarzy, że nie można było wejść. Sam lód. Wyżej już droga była pięknie wytuptana i można było bez problemu dostać się na sam szczyt.
Z Wielkiej Sowy chcieliśmy pójść żółtym szlakiem na Małą Sowę, ale tu już drogi nie było, szło się po pojedynczych śladach. Jak się źle stanęło to wpadało się w śnieg po krok. Wyszlismy za późno i zanim byśmy dotarli na Małą Sowę (a z niej jakims szlakiem w dół) to zastałaby nas wiemność, więc zeszliśmy na Srebrną Drogę i zeszliśmy na przełęcz Sokolą, następnie km oblodzoną drogą do auta i pojechaliśmy do Walimia do Sztolni. 🙂
droga Wielka Sowa-Mała Sowa
Srebrna Droga
Za miesiąc chce zabrać mojego starego 😁 do Kamiennej Góry żeby zobaczył Projekt Arado i zastanawiam się czy tam jakaś nieduża górka też jest do zdobycia 🙂