Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

A ja nienawidzę być chora !!!!  Wolałabym być zdrowa i żeby mi się mięsa chciało.  😁
maiiaF, odnosnie dietetycznych lodow to Halo Topy lepsze, Breyersy smakuja jak oblodzony zamrazalnik 😁 No i nawet te lepsze czekoladowe Halo Topy sa w smaku identiko jak stary dobry produkt czekoladopodobny, 90's nostalgia bardzo mocno :P

[quote author=ozzy_bb link=topic=89332.msg2858150#msg2858150 date=1554444257]
co tu taka cisza? wszyscy ćwiczą czy żrą?
[/quote]

Cwicza i zra 😂

Wczoraj caly dzien uczciwej pracy przy oponach (kola od terenowek to zuo!) + wycisk na scianie. Ale jak po tych 14h wrocilam do domu, zmeczona jak cholera ale bardzo dumna z siebie, po calym dniu w kaloriach i w ogole, to mnie chlop postanowil uraczyc bardzo fancy kolacja, do tego wino, takze reszte prosze sobie dopowiedziec 😉

I tak jak pracuje fizycznie to nie tyje. Tyle ze nie po to tyle schudlam, zeby sie bujac z reszta tluszczu jak kretyn.
Ja jestem zdrowa, ale dostałam okres i od 4 dni wpieprzam słodkie jak szajbus.
Wszystko zaprzepaściłam. Zalałam się tłuszczem, jestem pampuchem, a nie wysuszoną szportsmenką...
Nawet mam zalonżki boczków po raz pierwszy w życiu chyba  🙄

Dupsko i uda, szkoda gadać.

Jedyne plusy to wczoraj po terapii postanowiłam sobie dwie rzeczy: przegadać z moim starym temat jazdy samochodem oraz... umówić się w końcu na te konie i zdusić traumę.

I udało się. Wczoraj w nocy w łóżku zaczęłam temat auta i moich potrzeb.
A dziś umówiłam się na jazdę. Jestem bardzo zadowolona, yeah!

W tym roku chciałabym spełnić w końcu największe marzenie. Bo kurde, ileż można.

Jestem pozytywnie nastrojona, dziś planuję lepszy dzień i bieganie w kooońcu.

edit. ej, kuźwa, "zalonżki" poprawia mi na "zalonżki", wtf....

edit.2 NIE DA się napisać z a l ą ż k i 😀
Ej, muszę się Wam pochwalić. Zmobilizowałam się wczoraj i poszłam biegać. I oprócz tego że bolały mnie stopy to naprawdę było spoko! dumna jestem z siebie 😀

Meise, hahahaha
Anaa, a jakie buty miałaś? Gratulacje, biegaj wolno, a zobaczysz jak szybko się wciągniesz i rozwiniesz  :kwiatek:
A ja w końcu, jako stara baba nauczyłam się skakać na skakance! 🏇
Nie miałam pojęcia, że to tak męczy, tyłek płonie, uda płona, ale to chyba dobrze. Jedzeniowo trzymam się dobrze i proszę o kciuki, żebym dzisiaj na koncercie dała radę poprzestać na jednym piwie...
Meise Aż zaczęłam chichotać do siebie w pracy  🤣
PS. Nie martw się, na pewno nie jesteś pampuchem!


Cwicza i zra 😂



I prawidłowo, tak to można 😀

Narobiłyście mi smaka na lody. Zjem sobie, a co. Zamykam kompa i do Tesco  🏇 Miłego weekendu!
watek zamienia sie w "czego mi nie wolno jest ale narobilyscie mi smaka więc idę po to do sklepu"  😂
ozzy_bb, no może pampuszkiem  :kwiatek: 😁

Ja wczoraj zrobiłam to samo. Miałam ochotę, więc rura do sklepu po słodkie.... A tam Schogetten toffee  😍 omajgad. Zjadłam na raz, + 2 kinder maxi.

I nie było mi smutno, widać tak chciał los.

drabcio, coś w tym jest hihihi.  🤬
Meise, no moje biegowe, nike... ale mnie ogólnie ostatnio stopy bolą, więc myślę, że buty to tylko uwydatniły po prostu...
będę biegać będę 😀 chyba się wkręcam powooooli, no i biegam bardzo wolno :P hue hue, tempo żółwie.
Łoooo matko, co tu się dzieje 😀 Niestety muszę przyznać, że ja i wczoraj i dziś zeżarłam również lody 😀 Pogoda się robi letnia to i zachcianki na zimne się pojawiają. Poza tym spoko, wyleczyłam się, choć jeszcze zatoki trochę cisną.
kokosnuss, kocham i tęsknię za takimi prawdziwymi czekoladopodobnymi tworami 😁

Ej, lody nie są takie złe, zwłaszcza jak się dobrze dzień zaplanuje. Big milk ma jakieś 90kcal, a całe opakowanie (500ml) tych, o których my zaczęłyśmy rozmowę do 350 kcal i sporo białka, dobrze się sprawdza jako posiłek zwyczajnie 😁
Ej, ale te lody to redukcjo przyjazne  😉 Zreszta mi wolno wszystko, tylko w kaloriach  😜 Dorzucę do nich maslo orzechowe i jakiegoś węgla i mam normalna kolacyjkę za 500 kcal.
Wiem, ze redukcjo przyjazne, tez je czasem jem na kolacje po treningu 😉 tylko w smaku paskudne bardzo, i z tym mam problem. Juz chyba te czekoladopodobne najlepsze.

No i ja je jem, jak mam (psychiczna) potrzebe zeby sobie siedziec i jesc lody do filmu. W sensie zeby czas jedzenia lodow byl kompatybilny z ogladaniem filmu 😉 Wiec jak mam do dyspozycji tylko 300kcal to wole wiaderko Halo Top zjesc niz zwykle lody, ktorych byloby sporo mniej. Tak pomijajac makra.
Wiadomo, że prawilne słodycze są lepsze, ale mi szkoda kalorii obecnie na jakaś mikro porcje lodów.
13 tygodni
- 6 kg
dobrze, że chociaż tyle i że w dół


Od dzisiaj trzy dni bez liczenia kalorii. Jem to co wszyscy uczestnicy, ale muszę przyznać, że zorganizowałam smaczne i całkiem fajne pod kątem zdrowia posiłki. Co prawda jest też w tym menu i dzisiaj i jutro drożdżówka, ale to takie fajne małe jak pół mojej dłoni drożdżówki. Z lokalnej piekarni. Restauracyjne dania pewnie wychodzą bardziej kalorycznie niż podobne domowe, ale z drugiej strony jak zawsze podczas wydarzenia sporo chodzę, więc może się by bilans był na zero.

Za to dostałam "gratis" od życia. Kiedy rano wybierałam się do pracy, "strzeliła" mi szyja. Nie wiem czy to wynik wczorajszego noszenia zakupów, noszenia psa, a może po prostu spałam w złej pozycji. W każdym razie mój ruszony kręgosłup postanowił o sobie przypomnieć. Boli cała lewa strona - od potylicy, przez szyję, bark, wszystko co na łopatce i pod łopatką. Ostrym bólem jakby ktoś wbijał nóż, widelec czy inne sztuće. 😉 Takim, że brakuje powietrza i ciemnieje w oczach. W pierwszym momencie byłam totalnie zblokowana. Wyjąc nasmarowałam się Ketonalem, łyknęłam Ibuprofen i tyle, co zdążyłam zajechać do rodziców i poprosić o naklejenie taśmy kinezjo. Najgorzej prowadzić samochód kiedy nie można się rozglądać na boki. 😉
Masakra być organizatorem wydarzenia kiedy jesteś tak ograniczony ruchowo. Muszę niestety nieco księżniczkować, co jest wkurzająco-upokarzające. Ale w ciągu dnia jakby nieco się rozeszło... albo jestem znieczulona kolejnymi łykanymi przeciwbólowcami. 😉 Sporo pomogło mi przestanie godziny (nasi uczestnicy oglądali spektakl) opierając się czołem o ścianę. Teraz jeszcze spróbuję sobie zrobić automasaż powięziowy punktowy i rolką. Jak nie umrę z bólu to będę żyć. 😉 
Leżę w łóżku i wcale mi nie lepiej. Gorzej też nie ale i nie lepiej. Tak jakby organizm nie bronił się. Tyję bo nie umiem nie jeść.
Spróbuję od dziś wejść na dietę. Mam tylko durna wirusówke więc chyba mogę nie żreć. Zła jestem na siebie.
U mnie +1 kg. Woda, woda, piep... woda. Jak można tak nabierać?

A z szyją wcale nie jest lepiej. Nie boli już tak ostrym bólem, ale bardziej rozlanym. Za to czuję go prawie non stop nawet gdy się nie ruszam. Jak się ruszam to się zwiększa i tym sposobem boli ziewanie i smarowanie twarzy kremem, itd. Spróbuję przed pracą podjechać na jakiś NPL może by mi ktoś podał Ketonal iniekcyjnie.
Myślałam, ze wachania wody 1 kg to raczej normalna sprawa u kobiet. Przynajmniej u siebie tak to traktuje  😉

Wczorajsza kolacja  😀


Bilans u mnie 3 kg na minusie przy deficycie 200-300 kcal, jak tak dalej pójdzie to nawet szybciej skończę tą redukcje. Pełen sukces - 5 tygodni idealnie przytrzymanej diety, 80-90% posiłków pełnowartościowych, reszta rekreacyjna, 3-4 treningi siłowe w tygodniu, 6 treningów jeździeckich lub cardio, 0 cheatów.
Ascaia, po przeciwzapalnych to norma że się zatrzymuje woda. 1kg to norma. Ja potrafiłam przy swojej tarczycy po 3kg nabrać ot tak. A jak musiałam brać NLPZ to i po 4 kg przez noc. To jest dopiero straszne...
tulipan, wiesz, z takim jadłospisem jaki masz, to w sumie się nie dziwię, że zero cheatów 😁 ja też sobie wkomponowuję słodycze czy tłuste żarcie i jeśli przy tym przekraczałabym wszystko, to byłoby cheatem, a że idealnie pasuje w kcal i makra, to jest posiłkiem jak u Ciebie, tak to można żyć 😁

I u mnie też waga rano vs. wieczorem potrafi różnić się o 1,5kg, no taki lajf 🤣 ważę się tylko rano, o określonej porze, na pewno nie codziennie, a nawet jak mi wzrośnie no to trudno, potem spada podwójnie 😉

Nie zabrałam nic do pracy do jedzenia, brawo ja 😵 wypiłam więc dwa niebieskie nakedy, na drugie i trzecie śniadanie, potem będę musiała dobić solidnie białko i tłuszcze, ale na szczęście to nie problem 😁
No i o to chodzi. 30g cherioosów wpisane w makro to żaden grzech, a potrafi zamienić zwykła owsiankę w super deser  🙂 Grunt to pilnowanie proporcji, aby chemiczne żarcie było dodatkiem do pełnowartościowych posiłków.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
06 kwietnia 2019 12:16
tulipan, gratulacje 😀

ja nadal eksploruję obszar zdrowych czekoladowych ciast


jogurtowe, wegańskie ciasto czekoladowe na mące pełnoziarnistej, przełożone kremem daktylowo-karobowym. Zero białego cukru, slodzone erytrytolem. Polewa jest klasyczna jogurtowa, niewegańska.
madmaddie, idź stąd 😂 A tak serio to wygląda nieziemsko
madmaddie   Życie to jednak strata jest
06 kwietnia 2019 12:30
w smaku też spoko, choć moim hitem zostają buraczane muffiny z jadłonomii. Kiedyś robiłam tego tony, ale są zdecydowanie bardziej czasochłonne. To na leniwy weekend ok. Chociaż nie wiem, kiedy zrobię znów, zdecydowanie lepiej wychodzi fasolowe brownie pod względem kalorii i makro.

Nie wyspałam się, pada, nic tylko się zwinąć pod kocem.  🤔wirek:
Wyglada mega smacznie  😜
madmaddie   Życie to jednak strata jest
06 kwietnia 2019 13:38
I jest bardzo syte, zjadłam dziś jajecznice i dwa kawalki ciacha, i jestem wypchana. A nie śpię od 6 😉
Przeżywam te wahania wody dlatego, że u mnie często jest tak, że jak nabiorę to później wyrzucenie tego z siebie trwa np. tydzień. I to jest bardzo, ale to bardzo frustrujące. Tak jakbym rzucała "po kilka razy" ten sam kilogram z wagi ciała. Chudnięcie z tłuszczu dietą to już orka kamieniołomach i idzie bardzo opornie, a tu jeszcze od byle czego wskakują sobie kilogramy z wody. Można się wściec i zniechęcić do walki o piękniejszą siebie.

PS. Nie mam na myśli wahań w ciągu dnia. To norma. Ważę się codziennie, ale wyłącznie rano, po spacerze z psem. A rekord w ciągu 24 godzin ma 3,5kg nabranej wody. Do d... z czymś takim.

PS2. Udało mi się zahaczyć o NPL, dostałam ten Ketonal i mogę w miarę normalnie działać. Chociaż nadal muszę być dość dystyngowana, bo jak się zapomnę i ruszę szybciej to ciało przypomina, że nie wolno szaleć. 😉 Ale migrena odkręgosłupowa też przeszła, więc różnica w samopoczuciu niebo a ziemia.
Wracam ponownie zmotywowana. Jutro jeszcze normalny dzień, a od poniedziałku cisnę jak szalona.

Wiem, że w 3 tyg. mogę znacznie poprawić swoje ciało. Poddałam się na ten tydzień okrutnie. Na wadze nie ma znaczących wzrostów, ale wygląd ciała i samopoczucie poszybowało w dół.

Wracam i cisnę. Co mam lepszego do roboty.

Jutro jadę na koniki, mam nadzieję, że będzie fajny trener i fajny koń do jazdy 🙂
Udało mi się wczoraj być na takim pseudo - wieczorze kawalersko-panieńskim i nie przegiąć. Przez tyle godzin wypiłam tylko piwo i może ze 3 drinki pt wódka z colą, a zjadłam dwa małe kawałki pizzy na bardzo cienkim cieście i kilka paluszków (nie jadłam podwieczorka ani kolacji w domu). Chyba mi brakuje witamin bo bolą mnie dzisiaj stawy w dłoni (czasem tak miewam po alko, czasem to naprawdę silny, upierdliwy ból dlatego też staram się w ogóle unikać picia). Jem takie ilości warzyw, że więcej się nie da, może owoce trochę ostatnio zaniedbałam. Albo może jakiegoś wapnia, magnezu mi brakuje? Kawy w sumie dużo piję i na pewno regularnie się z tego wypłukuję.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się