stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

ushia   It's a kind o'magic
05 kwietnia 2019 13:37
zdecydowanie młody potrzebuje stada - mowiac wprost potrzebuje dostac wp..... od innego konia, ktory nie ustapi i ktory mu pokaze ze nie jest najwiekszym kozakiem na swiecie

zasadniczo wszystko da sie wypracowac, ale po pierwsze trzeba umiec, po drugie, raz znarowiony kon bedzie zawsze koniem znarowionym
mozna wypracowac ze bedzie grzeczny, posluszny i niby ok, ale to juz zawsze bedzie kon do kontroli zachowania, kon ktory wie ze istnieje taka mozliwosc jak wystartowanie do czlowieka i w chwili stresu czy napiecia albo obcowania z czlowiekiem ktory nie zajmie z automatu pozycji dominujacej na 99% sprobuje znowu
im madrzejszy tym wieksze prawdopodobienstwo ze sie nie uda albo uda tylko w odniesieniu do konkretnych osob
Hej ! Mam taki problem, mam też nadzieję że to właściwy watek...
Otóż,mam od listopada 5cio letnią klacz. wszystko było okej, zaczęłyśmy treningi skokowe itd ale wszystko z głową i z trenerem.
Od dwóch może trzech tygodni kobyła jest okropna !! robi wszystko (z premedytacją) żeby zrzucić mnie czy trenerkę z siebie, wystarczy wsiąść a ona już staje dęba, rzuca głową, nie chce iść do przodu i nie idzie nic kompletnie zrobić, machanie głową jest silne do tego stopnia że można samemu oberwać.
Kończą się nam pomysły, koń w obsłudze misiek a ostatnio pod siodłem istny diabeł.
Byl weterynarz, macał i wszystko jest dobrze, żadnych reakcji bólowych, zęby też są super.
Na lonży też walczy z wedzidłem i rzuca głową, bez dębowań.
Macie może jakies pomysły ? 🙇

Edit. Jeszcze dodam że we wtorek chodzila jak złoto, w środe na treningu nie dało się juz przegalopować nawet jeden prostej
azazu93 a ruja? 😉
Jak kobyła jednego dnia kocha wszystkich, a drugiego by wszystkich pozabijała, to często przyczyną jest karuzela hormonalna. No i nie zapominajmy o bólu. Niektóre kobyły mają objawy typowe dla kolek.

Edit. Weci obmacują plecy pod kątem bardziej KSS - czy są właściwe reakcje przy ucisku w konkretnych punktach itd. W sensie czy reakcje neurologiczne są prawidłowe.
Bolesność mięśni to już zupełnie inny temat i to jest pytanie bardziej do chiropraktyka.
Przyczyną amby pod siodłem mogą być też wrzody.
lillidmyśleliśmy też nad rują ale żeby tygodnie ?! Trochę długo by to trwało  😕
Nad wrzodami nie myśleliśmy w sumie.
Będę jeszcze wzywać fizjoterapeutę, chociaż wet. W. Kalinowski to raczej dobry weterynarz i dosyć dobrze ją pooglądał
azazu93 no nie, to za długo jednak.
W takim razie kobyłę coś boli, jak w paszczy i w badaniu klinicznym nic nie wyszło, to pora na krew, szukanie pasożytów i niestety problemów w żołądku.
A była jakaś gradacja tych zachowań czy jednego dnia 'przeskoczył jej pstryczek'? I z tego co piszesz to nie jest tak cały czas, ma jakieś dobre dni gdzie w ogóle problem nie istnieje?
Poprostu w czasie jeden luźnej jazdy po jakims czasie kon siw zatrzymał i sie zaczęło chodze po dwóch nogach, oczywiście przewalczyłam to i dopiero skonczyłam jazde. Od tego dnia mamy przekichane 🙁 są pojedyncze dni ze wydaje sie ze juz kon odpuscil i jest super, a na następny dzien jest znowu armagedon.
azazu93 u mojej coś takiego pojawia się w pierwszej rui w sezonie wiosennym, jest potworna, płoszy się, bryka, próbuje podskakiwać na przodzie (gdyby jej pozwolić stawałaby dęba- ale to już mam z nią opanowane, że nie wolno za nic na świecie), jest ogólnie wredna. I wszystko trwa długo- do trzech- czterech tygodni nawet (zależy od pogody). Tak jest co roku (mam ją już jakieś 8 lat) i zaczęło się jak miała 6 lat (teraz ma 11). W pewnym momencie jest klik i wszystko mija, reszta roku i pozostałe ruje zupełnie normalnie. Dodam, że pojawia się też na klik - zupełnie nagle.


edit: oczywiście nie mówię, że u ciebie jest to samo i nie neguję zasadności sprawdzenia innych przyczyn. Moja miała sprawdzane zęby i wyrywane wilczaki (bo było podejrzenie na początku, że to od tego) ale sytuacja się powtarza regularnie co roku, o tej samej porze i mija jak ręką odjął. Później- żadnych reakcji bólowych/ nerwowych zachowań itp.
azazu93, sprawdzałabym wrzody + dobry (bardzo) dobry fizjo. Przy czym spotkałam się nie raz z tym, że to fizjo zalecał zainteresowanie się wrzodami bo koń w bardzo specyficznych miejscach pokazywał reakcje bólowe.
a wet jak rozumiem zdjęć nie robił? macał tylko? A zęby oglądał? Przy mahchaniu głową zrobiłabym rtg potylicy żeby tam wykluczyć stan zapalny no i ewentualnie kręgosłup w stronę KSS. Ale może być wszystko, jak to się nagle pojawiło to szukałabym wnikliwie problemu zdrowotnego. Wrzodu niestety też pasują do takich akcji
taa , latarka i szukanie wszystkiego wszędzie na siłę , koniarze upadają na ..... .
atencis idealnie opis jak u mojej. Dam jej 2 spokojne tygodnie na lozny, jak nie przejdzie bede pewnie brac fizjo i myslec dalej 🙂
azazu93, a problemy pojawiają się zupełnie losowo, czy pod jakimś pretekstem czy w konkretnych okolicznościach
(typu "strach", kierunek od stajni, dane polecenie jeźdźca itp.)?
Czy też nie ma zależności i kompletnie deus ex machina anioł-diabeł?

Nie wiem jak jest, ale też obstawiam ruję.
A konkretnie - ból pojawiający się w tym okresie od zwykłego przyłożenia/ułożenia łydek oraz przy wygięciu.
Możesz to sobie sprawdzić siadając na relaksowego stępa (zakładam, że koń wybiegany na padoku) z łydkami
konkretnie wyrzuconymi do przodu, tylko po prostych i łagodnych łukach.
Mogę też doradzić, co robić, żeby zapobiec serii dębowań (bo pierwszej próbie to trudno).
Natychmiast po opadnięciu konia wykonać (jakość nieważna) zwrot na przodzie i cofnąć ze 3 kroki (to będzie tricky w omówionym wyżej przypadku,
i lepiej w tym okresie, jeśli to to, w ogóle nie siadać na konia, a lonżować tylko na dużych kołach).
Potem natychmiast nowy obrót - i znowu cofnąć, i znowu, coraz dłużej. Aż koń przemieści się znacząco i dokładnie w pierwotnym kierunku.
To tak na wypadek, gdyby ruja minęła, a skłonności do serii dębowań pozostały.
[quote author=Skaner-A link=topic=7002.msg2858313#msg2858313 date=1554479014]
taa , latarka i szukanie wszystkiego wszędzie na siłę , koniarze upadają na ..... .

[/quote]
U mnie kobyła zaczęła chodzić na dwóch nogach z dnia na dzień. Półtorej miesiąca walczyłam. Wsiadali naprawdę dobrzy i rozkładali ręce.
Przyjechał wet do zupełnie innej rzeczy- od słowa do słowa- oj- to zrobimy usg- i tsabuuum ścięgno.

Zero kulawizny, zero obrzmienia, grzania nic. A dziurka ( już blizna) była.
Tak się zachowują konie energiczne z temperamentem ale wrażliwe.
Lepiej badać.
Z kobyłami trzeba być czujnym, bo z czasem zbyt lekko przychodzi zwalić coś na ruję i nagle się okazuje, że konkretny egzemplarz ma tą ruję nieprzerwanie od pół roku... wówczas na diagnozowanie i leczenie prawdziwej przyczyny jest już pół roku za późno.
Jeśli takie zachowanie utrzymuje się dłużej, niż dwa tygodnie, to ja bym zaczęła się zastanawiać. Pomijając, że wściekła kobyła z powodu rui dawałaby się we znaki nie tylko pod siodłem... Jeśli naprawdę jest dyskomfort, często pojawiają się dolegliwości podobne do kolek, w tym niedojadanie. Opisywane zachowanie może wywołać wiele rzeczy, od urazów tkanek miękkich, przez zwyrodnienia (też KSS) aż po zarobaczenie i wrzody.
Jak najbardziej zgadzam się, że trzeba badać inne możliwości, bo to może być coś innego, ale co do stwierdzenia, że ruja objawiała by się tak nie tylko pod siodłem, to jednak się nie zgodzę. Dolegliwości bólowe mogą przecież pojawiać się tylko pod siodłem; moja w obsłudze misiek cały rok i w tych momentach nie ma żadnych odchyleń.

Trick ze zwrotami działał u mnie na początku, teraz już po podskakiwaniu muszę po prostu zająć ją czymś innym, obecnie wystarcza np. zwykła ósemka do przejechania, ważne żeby odwrócić uwagę i skupić na czym innym.
halo zupełnie losowo, czasem wystarczy wsiasc i przejechac stepem dwa trzy kroki i juz stoi na dwóch nogach, a czasem idzie jakby juz chodzila trzy godziny pod siodłem, zwieszony luźny łeb itd
Ona nie jest strachliwa czy lepiej idzie w kierunku stajni, niezależnie gdzie jest cos sie jej uwali w głowie i koniec. Pierwszy raz jak sie to stało jeździłam sobie normalnie, obok ujezdzalni były inne kobyły na padoku a po drugiej stronie na ujezdzalni kałuza(wody to ona sie nie boi) i zaczeło sie od wymijania tej kałuzy cos na wzór chodów bocznych, później zaczęła kombinować przy koniach i na ich wysokosci sie zatrzymywała i wtedy jak próbowałam ją "wypchać" do przodu stawała dęba i podskakiwała tyłem. Myślałam że sie uparła że chce do koni (bo czasem potrafi sie uprzec), na padok. Po reszcie ujezdzalni po przepchaniu jej nie było problemów wiec zsiadłam bo uzyskałam co chciałam.
Pod trenerka dwie jazdy było ok wiec myślałam że to coś ze mną... Ale potem sie zaczeło także pod nią.
Czasem jest super juz, a czasem diabeł
atencis mi nie chodzi o problemy w obsłudze podczas rui, tylko o to, że dolegliwości z nią związane koń po prostu pokazuje, o ile je ma. To przecież nie jest tak, że boli tylko wtedy, jak się wsiada. No i sam ból związany z rują trwa góra kilka dni... przecież pęknięcie pęcherzyka i zejście komórki jajowej nie trwa tygodniami 🙄Po reszcie ujezdzalni po przepchaniu jej nie było problemów wiec zsiadłam bo uzyskałam co chciałam.

Zawsze tak odpuszczasz, jak uzyskasz ułamek tego, czego chcesz? Bo przepchnięcie ujeżdżonego już jakoś konia przez cały plac to chyba nie jest cel jednostki treningowej?
Jak koń zauważy tą prawidłowość - że zrobi Ci jakiś wydumany problem, Ty go "rozwiążesz" i... zsiadasz, to bynajmniej nie pracujesz na posłuszeństwo tego konia, wprost przeciwnie.
lillid a czy ja napisałam że od razu zsiadłam ? Może napislam troche na skróty, pojeździłam normalnie jeszcze i po całej ujeżdżalni i na kołach i problem się nie pojawił w czasie tej jazdy więc po około godzinie jazdy to chyba normalne ze kiedyś skończyć trzeba 🙂
Lilid, wiem, że ruja tyle nie trwa, więc to nie mogą być raczej/tylko dolegliwości związane z pękaniem pęcherzyka, bo te wyglądają u niej zupełnie inaczej (podwijanie górnej wargi i chęć do tarzania) i wtedy przez jeden dzień faktycznie wygląda to na ból.
Ona po prostu ma takie humory przez trzy- cztery tygodnie przed i w trakcie rui, nie wiem czy to kwestia hormonów- nie znam się na tyle, czy jeszcze coś innego, ale zachowanie pod siodłem nie wygląda na stricte bólowe, raczej na wydumane problemy (płoszenie, brykanie i ogólny foch), które znikają przy obsłudze z ziemi.
atencis mamy dokładnie to samo, w obsłudze żadnych problemów. Mam nadzieję że tak jak to przyszło tak to sobie pójdzie. Dam jej tydzień na lonży bo jest wtedy spokojniejsza po tym czasie jesli nie przejdzie będę wzywać pewnie weterynarza z gastroskopią i może jakiś fizjo.
Daj panie że to tylko jakieś humorki wrednego charakternego koniska.
azazu93 No to faktycznie skrót myślowy, bo można to było tak zrozumieć. Rzeczywiście, kiedyś zsiąść trzeba 😎 byle nie tuż po kłótni, a wtedy, gdy koń o kłótni już zdążył zapomnieć.
Powiem szczerze, że strasznie nie lubię tego stereotypu, że kobyły są wredne. O ile koń w ogóle może być wredny...
No i kobyła chyba się grzeje bo łasi sie do kolegi w boksie obok, przy drapaniu po zadzie odstawia ogon w bok i jakas taka osowiała dzis była.
Wziełam dziś delikatnie na lonże i nie pojawiła się walka z wedzidłem i machania głową też nie było 🙂
Proszę o wskazówki, jak oduczyć konia odsadzania się na uwiązie? Dziś 2gi kantar został rozerwany bo koń spanikował, przestraszył się szeleszczącej folii, odsadzil, zaparł na maxa aż puścił kantar i ostatecznie wylądował na ścianie boksu. Ogólnie widzę, że koń ma problem z wiązaniem na myjce czy gdziekolwiek. Cofa się na długość uwiązu, wyciąga szyję, a od tego bliska droga do odsadzenia. Boję się go zostawić samego gdzieś uwiązanego.
Poszukaj sobie "bloker uwiązu", albo po prostu przepleć dłuższą linę na ósemce wspinaczkowej (chyba tak to się nazywa). Mój też się odsadza, ale zaakceptowałam ten stan rzeczy i po prostu nigdy go nie wiążę. Póki względnie stoi nie wiązany, to nie chce mi się z nim użerać.
Raz, przyznaję, przyłapałam w dobrym momencie jak chciał się odsadzić i już napiął uwiąz, to dostał po prostu batem w dupę, od razu się ogarnął i nagle dało się stać bez cyrków. Tylko mój to robi chamsko, zwykle tylko dlatego, że może, ale jak koń panikuje to nie polecałabym tej ciężkiej szkoły 🤣
dea   primum non nocere
13 kwietnia 2019 20:49
Jak masz drewniany koniowiąz, to działa też owinięcie kilka razy wokół poziomej belki, ja owijam na 3. Trzyma jak uwiązanie, ale jak koń mocniej pociągnie, to trochę puści (a koń nadal uwiązany, nie uwolnił się). Po pewnym czasie się sam oduczy, na "ósemce" podobnie to działa. Tylko zapomnij o zwykłych uwiązach, nie utrzymają się. Od wieków używam zamiast uwiązu krótkiej liny do naturalu (3,7m), karabińczyk mam "lekki", czyli zwykła "łezka". Dziesięć lat mają te liny i nic im nie dolega, najlepszy zakup świata 😉 wcześniej się przewijały jakieś uwiązy bardzo krótko.
No właśnie zależy jaki to jest rodzaj odsadzania.
Jak koń to robi chamsko to można próbować coś zaradzić.
Ale jak koń się odsadza bo wpada w panikę to jedyne wyjście, nie wiązać.
Moja prędzej by sobie głowę urwała niż przestała się odsadzać jakby ani kantar ani uwiąz nie puścił.
Jedynie na stanowisku do siodłania grzecznie stoi na 2 uwiązach ale i one są w razie czego przywiązane sznurkiem w razie czego się sznurek urywa.
można zastosować bloker uwiazu
Super sprawa z tym blokerem uwiązu. Nie znałam tego wcześniej. Koń odsadza się ze strachu i zastyga póki nie coś się nie zerwie. Barierki wszędzie są metalowe, więc zawinięty uwiąz się ześlizguje po chwili. W boksie zazwyczaj nie ma problemu. Gorzej gdziekolwiek indziej ;(
dea   primum non nocere
13 kwietnia 2019 21:14
Bloker, ósemka, owinięta lina - to wszystko to samo, nie ma uwiązania na sztywno. Puści trochę, ale nadal koń jest przywiązany jak się zatrzyma. W końcu się zatrzyma. I nie puszcza nagle, ani od razu (sznurek) ani po czasie walki (pęknięty kantar lub inna część), tylko stopniowo, przy dużej sile puszcza trochę. Więc nie ma niebezpieczeństwa, że się wywróci. Mój glut miał jakiś dziwny czas po przeprowadzce i się trochę odsadzał. Na owiniętej linie spróbował dokładnie jeden raz.
No to jak metal, to tylko inny spowalniacz - bloker albo ósemka.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się