Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Cri, ło pani, na tego konia to z drabiny tylko można wleźć  🙂
Może dlatego mnie tam tak szarpnęło, bo koń taką obszerną fulą zaczął? Może to naderwany mięsień?

Przypomniało mi się, że miałam już podobną kontuzję, jak w upojeniu alkoholowym zrobiłam na dyskotece szpagat, bez rozgrzewki. I kilka mcy dochodziłam do siebie  🤔
Ale wtedy chyba gorzej było, w nocy płakałam z bólu zamiast spać.

W każdym razie muszę sobie z tym w domu poradzić, bo są święta i wyjeżdżam do rodziny.
Masaż też mógłby pomóc.

Averis, wiadomo, że nie 🙂 ale uważam, że rozciąganie i gumy tu nie zaszkodzą, a nawet mogą pomóc. Ale może się mylę. Najgorsze w fizjoterapeutach jest to, że są drodzy i nie pomagają mi.
Jak usłyszałaś trachnięcie to mogłaś zerwać/naderwać. Wtedy nie wolno rolować/rozciągać. Ja usłyszałam "trach" jak naderwałam rozcięgno podeszwy podczas biegania. Na USG wyszedł ubytek. Mimo wszystko chodzić jakoś mogłam, pobolewało. Więc i ćwiczyć bym dała radę. Ale odpuściłam, lekarz czas, jakieś zabiegi i byłam jak nowa.
Niee, to u mnie raczej nie tak poważnie 🙂
Wiem, że uchodzę w tym wątku, za osobę, która o siebie za bardzo nie dba, ale naprawdę krzywdy bym sobie celowo nie zrobiła 🙂

Poproszę mojego tżta o masaż wieczorem i voltaren. On likwiduje podobno punkty zapalne 🙂
To skoro nie jest poważnie to ok. Ja interpretuję to, co napisałaś:
Teraz odczuwam dyskomfort nawet jak chodzę, bo niestety trachnęło mi wczoraj niemal słyszalnie.

Meise, celowo może nie, ale dla mnie dość regularnie robisz sobie krzywdę. Jestem człowiekiem-kontuzją, wiem co to znaczy, gdy ciało ogranicza. W swojej karierze miałam już: uszkodzony trwale mięsień 4głowy, 2x zerwane rozcięgno podeszwy, naderwany triceps, zwichniętą rzepkę, złamanie, uraz zmiażdżeniowy etc.
Jak zakwasiłam (ale tak poważnie) biceps, po treningu siłowym (mogłam fotki na insta wrzucać taki był wielki) to tydzień odpoczywałam. Dzięki czemu szybko wróciłam do pełnego treningu.

Teraz na wyjeździe dostałam mocno w kość i bolał mnie triceps lewej ręki (bo parę razy musiałam nieźle z tej ręki zadać). Smarowałam voltarenem, lekko rolowałam, ale liczyłam się z tym, że jeśli nie przejdzie to pauzuję. Mimo, że miałam jeszcze przed sobą 5 dni wspinaczkowych. A podczas wspinania wydziela się jednak dużo adrenaliny, przez co łatwo przeoczyć kontuzję/wytrzymać ból. Szczęśliwie nie było to nic poważnego, bo po 1 dniu restowym i 1 dniu wspinaczkowym wszystkie objawy minęły.

Czasem musi boleć, mój trener to zawsze powtarza. Jednak chcemy przekraczać pewne granice. To nie jest tak, że w sporcie/treningu damy radę bez bólu. To nie jest tak, że on zawsze jest zły. Ale trzeba umieć to rozpoznać. I też dać sobie trochę na luz. Zrobić lżejszy trening, może zamiast nóg poćwiczyć mięśnie brzucha albo pleców. Na igrzyska chyba nikt z nas się nie wybiera 😉
Bardzo mądrze amnestria prawisz, ja się z Tobą w zupełności zgadzam 🙂
Naprawdę dużo kosztowało mnie odwołanie jutrzejszego treningu. Ale czuję, że ta noga musi dojść do siebie. Ja czuję, że sama sobie poradzę z tą kontuzją. Musiałam przeciążyć po prostu ten mięsień w czw i niedzielę, a wczoraj taki zmęczony i spięty mięsień powiedział mi prosto w twarz: "spieprzaj babo!" i pokazał środkowy palec  😉
Dam mu odpocząć i wróci do siebie.

Dam sobie spokój z ćwiczeniami przywo- i odwodzicieli. Aczkolwiek szkoda mi, bo w przyszłym tygodniu ten urlop i chciałabym wyglądać jak najlepiej... 
Ja uważam, ze jestem jeszcze młoda i organizm mi dużo wybacza. Trochę naginam własne możliwości i ignoruję ograniczenia.
Ciężko mi przestawić myslenie...
Jak zerwiesz i trzeba bedzie operacyjnie podwiazywac a nfz za 5 lat to szybko sie nauczysz 😉
Ale czemu miałabym zerwać?
To, że wczoraj się tak podziało było nie do przewidzenia.

Mało tego, byłam dobrze przygotowana do treningu, bo poćwiczyłam w domu i porozciągałam się. Bądźmy szczerzy, ile procent jeźdźców rozgrzewa/rozciąga się przed jazdą? Ja chyba nikogo nie znam...
Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby mieć efektywną jazdę bez kontuzji. Po prostu nie nad wszystkim mamy kontrolę, ale ja mam sumienie czyste.

Mój tż też oczywiście stwierdził, że to "moja wina".
Nie czuje się winna  😉
Jestem z Ciebie dumna, że odwołałaś tę jazdę :kwiatek: Lepszy tydzień/dwa odpoczynku niż rok :kwiatek: Ja też naginałam swoje ciało za młodu i teraz za to płacę. Nie warto, uwierz mi 😉
:kwiatek: 😀 💃

Ja też jestem dumna, bo miałam oczywiście głupie myśli, żeby jednak jechać 🙂

Meise wracaj szybko do pełni sprawności  :kwiatek:

Niech mnie ktoś kopnie. Michę trzymam, ale aktywności dodatkowych od niedzieli zero (poza spacerami z psem). Sama się źle z tym czuję...
Spróbuję wieczorem poćwiczyć w domu. Będzie mi głupio jutro się przyznać że nie ćwiczyłam  😁
ozzy, dzięki  :kwiatek: mogę odwzajemnić się kopniakiem  😁

Polecam gumy, gumy, gumy. Wciąż nie mam ich dość!
Meise, pokaż co to za gumy masz. 😉
Gumy z Decathlonu za 20 zł 🙂

Ja jednak odpuszczam jakąkolwiek aktywność. Noga boli. Nawet przy siedzeniu.
Możliwe, że będę musiała iść jednak do fizjo....
Dzienx. 😉 Kuruj się!
Ja właśnie wróciłam z długiego spaceru z psami i, o mamo, ile ludzi na naszym osiedlu dziś biega! Taka super pogoda na aktywność, a ja się wczoraj kisiłam na siłowni, bo nie sprawdziłam prognozy. 😵
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 kwietnia 2019 07:13
przez ostatnie dwa dni kiepsko sobie zaplanowałam żarcie do pracy, więc wychodziłam lekko głodna i w drodze do domu zawsze coś wpadło na dworcu. wczoraj pączek na ciepło  😵
powiedziałam sobie: "o nie, tak być nie będzie" i na dziś full wypas w pudełkach: tofucznica na śniadanie, skyr i winogrona, kasza na obiad, awaryjne kanapki na nagły głód i do pociągu, tak, żeby przyjść i bez przekąszenia czegoś można było brać psa na spacer.
I niosę te zapasy do lodówki w mojej korpoklatce, a tam pełno pizzy po wczorajszym pizza party. I z poprzednich pizza party wiem, że odgrzane na drugi dzień też są mega pyszne. Więc właśnie jestem po dwóch kawałkach pizzy z pieczarkami  😵

wymyśliłam też jak lepiej ogarnąć insanity: ćwiczenia są zaplanowane poniedziałek-piątek i weekend na odpoczynek, ja robię środę wolną i kończę w sobotę tym sposobem. Myślę, że tak łatwiej wytrwać jak się niedosypia.
Co tu taka cisza? Już świętujecie? 👀
Wpadłam się pochwalić nowym rekordem na 5 km - 31:28 🏇 Dobiegłam i nawet nie umarłam. 😜
W pracach se mieszkam. Deficyt energetyczny taki delikatny, że takim tempem to ja zrzucę te kilka kilo za pół roku.  😁. Ale przynajmniej zdrowa.
A mnie dopadła alergia. Brzozy pylą aż miło.  😤

Ale trzymam michę!
A my z Anaa wczoraj cisnęłyśmy na ściance! I jestem z Anyy bardzo dumna, waleczna bestia! 🏇 Rzadko widzę, żeby początkujący, który jeszcze nie umie dobrze stanąć, przytrzymać, nie ma silnych rąk/palców, jeszcze się trochę boi, potrafił tak atakować 😲 Takie osoby najszybciej progresują 😀 Odważne, nie zastanawiające się czy odpadną czy nie. No szok, pozytywny! Brawo! #duma
A jak się odpada od ściany to jest asekuracja, prawda? Nie leci się na dół?  😉

Gratki mundialowa i Anaa  :kwiatek: 😀
ozzy, dla Ciebie mały order za czystą michę  😁

Ja ćwiczę jednak gumy. Serce mi krwawi, bo pogoda bajeczna, a do stajni nie pojadę  🙄
Gumy są świetne, bolą mnie tylko odwodziciele (palą). Reszta ok. Poślad czuję i jest to piękne uczucie.
Jem duuuużo zielonego, bo mój organizm wymaga tego ode mnie.

Na świętach zamierzam się totalnie ograniczyć, żeby na Cro wyglądać odpowiednio. To już za tydzień  🏇

Póki co piekę tort dla babci. Ech, to odchudzanie, haha. Nie ma lekko.
amnestria,  🏇 🏇 🏇 było sztosowo! 😀

wkręciłam się na maxa!
teraz jeszcze tylko 15 kilo w dół i będzie coraz lepiej 😀 mega mi ten rodzaj wysiłku pasuje.

A amnestria jest kozakiem i potrafi założyć nogę na głowę prawie na ścianie :P i jak zobaczyłam jej plecki no to tego... respect, Pani! 😀 jest moc!

powinnyśmy mieć tu emotikonkę mocarza ze sztangą :P  🥂
Dawno nie nie było na forum ( z rok przynajmniej), ale zaczęłam z powrotem jeździć, więc i tu wróciłam  🏇

Mam mega problem z michą :/ Ruszam się regularnie czwarty miesiąc, 4 razy w tygodniu siłka, raz lub dwa razy w tygodniu konie, ale z jedzeniem jest dramat  🙁 Pracuję w trzech miejscach, godzinowo 1,5-2 etaty, po 12 godzin dniówki i nocki i nie mam szans jeść regularne, raz zjem w pracy śniadanie i później dopiero po powrocie do domu, drugiego dnia w innej pracy mam czas na śniadanie, drugie śniadanie obiad i podwieczorek, ale nie mam miejsca do ogrzania jedzenia, więc na obiad wpada coś niezdrowego zamówionego z miasta. Czasem sklei mi się jakieś 24h w pracy i wtedy jestem głodna w środku nocy, bo jestem cały czas na nogach... No nie ogarnę tego jedzenia w życiu :/ O ile obwody przez te 4 mies trochę się poprawiły i widzę jakieś mięśnie tam gdzie wcześniej był dramat, to jak na taki okres czasu kompletnie mnie to nie zadowala. Pudełka sa nie dla mnie, jestem max wybredna, nie lubię większości warzyw, a pomidor to już w ogóle śmierć  😵
Pomyślałam o jakiś koktajlach, szybko i wygodnie- proszek z puszki do zalania mlekiem, może białko? Któraś z Was stosuje takie cuda, dają radę?
Meise, to zależy 😉 Na wędkę nie ma lotu, odpadnięcie polega na tym, że zawisamy na linie, która idzie od góry. Jak prowadzimy (wspinanie z tzw. dołem) to jest już faza lotu, i jego długość zależy od tego w jakim miejscu znajdował się wspinacz w stosunku do ostatniego punktu asekuracyjnego. Jeśli punkt miał nad sobą, to de facto miał wędkę, więc praktycznie nie leci; jeśli punkt ma pod sobą to spadnie odcinek 2x długość liny na odcinku od ostatniego punktu do wspinacza. Czyli jeśli wyjdziemy 5 metrów nad przelot (punkt asekuracyjny) to spadniemy 10 metrów.

Piękny rysunek mojego autorstwa 😂 😂



Anaa, bo wspinaczki to koksiary! 😀 Też będziesz! 🏇
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 kwietnia 2019 13:31
amnestria piękny rysunek  😍 jeszcze przekręć go o 45 stopni to zrobi się też lot na wędkę  😁
Wypraszam sobie, jak sie ma ciezkie dupsko i nieogarnietego asekuranta to mozna latac i na wedke, tylko raczej niezbyt daleko 😁 😉 ale fakt, ze lot z dolem robi juz zupelnie inne wrazenie.

Tez zawsze bylam najbardziej walecznym  i upartym z poczatkujacych wspinaczy, bo musze im wszystkim pokazac, co to nie ja 😂 ale mnie ten tydzien poniszczyl, mam nadzieje, ze to minie, bo jak nie to bedzie mi przykro :/

Poki co probuje wygrzebac sie jak najszybciej z toksycznego pierdolnika jakim jest moj obecny zwiazek, w ramach diety nie praktykuje jedzenia 🤣 i w ogole do dupy to wszystko
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 kwietnia 2019 13:46
kokosnuss oj, co się dzieje? 🙁  :przytul:
smarcik, w ostatnim czasie w koncu przejrzalam na oczy i widze, w jaki toksyczny przemocowy bajzel sie wpakowalam 🙁 Niestety na tyle pozno, ze nie mam za bardzo do kogo isc po pomoc, bo wiekszosc bliskich relacji w miedzyczasie pozrywalam, w imie wielkiej milosci ofkors. Rodzina to nigdy nie byla mega opcja, tylko raczej inny toksyczny bajzel, a ze do Polski daleko to i tak jest to rozwiazanie ostateczne.

Poki co nie mam sily jesc i nie mam gdzie mieszkac, takze jest wesolo 😁 Ale przynajmniej jestem chuda, o!
Sprobuje cos zorganizowac jak najszybciej, ale wole za duzo nie pisac, bo moja obecnosc na forum i uzywany nick nie jest dla zainteresowanego tajemnica.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 kwietnia 2019 15:02
W takim razie dobrze, że teraz zdałaś sobie z tego sprawę i nie musisz dłużej tkwić w takiej relacji  :kwiatek: jakbyś czegoś potrzebowała to pisz śmiało na pw czy na facebooku  🙂
Dzieki, mysle ze dam sobie rade :kwiatek: kase przynajmniej mam wiec zawsze cos. Zreszta poniekad w temacie 😉 moj partner wspinaczkowy zgodzil sie mnie przygarnac na jakis czas. A potem sie zobaczy.

Nic nie zjadlam od przedwczoraj, dieta cud normalnie 🤣
Kokosnuss zjedz coś, nawet jeśli masz się do tego zmusić. Mnie takie niejedzenie przez kilka dni, też w okresie przed Wielkanocą, spowodowało, że wylądowałam w szpitalu. Dbaj o siebie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się