Sprawy sercowe...

smartini   fb & insta: dokłaczone
12 kwietnia 2019 21:43
Ja totalnie rozumiem o czym piszecie i wspólne konto nie widzi mi się jako wydzielanie i kontrola partnera.
Ja chyba jestem bardzo słaba w bycie dorosłym człowiekiem 😁 panuję nad rachunkami (ja wszystkie opłacam), zakupami i swoimi zachciankami. Wiem, ile kasy z konta wyjdzie na pewno, ile ewentualnie mam do dyspozycji. Ale jakby do tego miały dojść jeszcze czyjeś pieniądze i czyjeś osobiste wydatki to bym poległa 🤣 w połowie miesiąca bym kompletnie nie wiedziała ile ewentualnie mogę wydać a ile musi zostać, bankowo by mnie ta sytuacja stresowała.
Także wiecie, ile ludzi tyle systemów, ważne żeby obie strony były w nim zadowolone 😉

a co do prezentów to na 30tke P dostał PlwyStaytion. Na cześć zrzucali się jego przyjaciele, część było ode mnie. Jakbyśmy mieli wspólne konto to ta konspiracja nigdy by się nie udała 😁
emptyline   Big Milk Straciatella
12 kwietnia 2019 21:49
smartini, pewnie, że tak! Ja nie twierdzę, że mój system jest lepszy, po prostu mi odpowiada. Jakby nam nie pasował to na bank mielibyśmy inny. 🤣
smartini   fb & insta: dokłaczone
12 kwietnia 2019 22:10
emptyline, to podsumowanie to nie personalnie do nikogo, tak po prostu. Ważne żeby działało 😀
Jak widać modele są przeróżne.
Póki obu osobom odpowiada jakiś układ, to jest wszystko gra.
Pewnie są i tacy, którym finansowy układ nie do końca pasuje ale z jakichśtam powodów nie potrafią czy nie mogą go zmienić.
No bo jak zmienię scenariusz, to niekoniecznie dałabym radę.
On pracuje, ja zajmuję się domem i pasożytem.
On mi wydziela. Muszę prosić żeby mi dal kasę na waciki. Albo wydziela z portfela tygodniowki .... Nie daj Boże żebym paragony jeszcze musiala okazać panu i władcy.
No powiem szczerze... długo to my byśmy ze sobą nie pobyli  🤦
To zachwianie równowagi pomiędzy partnerstwem a panem i władcą byłoby absolutnie nieznośne dla mnie.
Poszłabym do roboty w podskokach.
Ja na jestem ambitna, uparta i cholernie niezależna. Nie zniosłabym krzywego spojrzenia, bo zaszalałam kupując szminkę.
Mój mąż wie, że mnie coś kazać albo zabronić....to umarł w butach. I : 😀iabeł:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 kwietnia 2019 05:17
Cricetidae nie przekonujemy, że się nie da, ja tylko napisałam, że przy dg współwłaścicielstwo jest niezgodne z prawem 😉 a jak ktoś chce kombinować jak koń pod górę żeby to obejść to niech sobie kombinuje, wolna wola, ja po prostu nie kumam po co, bo jawi mi się to jako utrudnianie sobie życia zamiast upraszczania  🙂

emptyline a jak rozwiązujesz ten problem z prezentami dla męża? Chyba to jest dla mnie największą zagwozdką  😉
emptyline, a traktujecie taka sytuacje tymczasowo, czy Twoj maz to taki nietypowy Szwed? (pytam z ciekawosci, nie musisz odpowiadac, wiem ze to bardzo osobiste pytanie 🙂😉
emptyline   Big Milk Straciatella
13 kwietnia 2019 09:15
Naboo, mój mąż to zdecydowanie nietypowy Szwed. 😁 Tzn. mój brak pracy jest tymczasowy, chodzę teraz codziennie do szkoły, żeby wreszcie nauczyć się szwedzkiego, ale wcześniej mieliśmy taki sam system i zamierzamy przy nim pozostać. 🙂
[b]smarcik[/b], my mamy fizycznie dwa konta, kasa jedna, ale konta dwa, więc to trochę ułatwia. Ale na samym początku, kiedy było tylko jedno, po prostu mówiłam, że potrzebuję tyle i tyle i już. 🙂
smarcik moi rodzice mają jedno, oczywiście dostęp mają oboje, dwie karty itd żadnych problemów ale tata prowadzi domową 'rachunkowośc' spisuje przychody i wydatki - jest w tym baaardzo dokładny😉. W związku z tym nie ma mowy o przelewie na prezent dla niego z tego konta, ale już nie ma problemu z wypłaceniem i zapłatą gotówką. Albo przelew idzie z mojego konta lub siostry - zawsze się jakieś rozwiązanie znajdzie🙂

majek   zwykle sobie żartuję
13 kwietnia 2019 19:49
My też mamy jedno konto i dwie karty, gdyby mój mąż miał swoje to i tak musiałabym go pilnować. Bera napisała o zakupie towaru - w ramach biznesu. To chyba kluczową sprawą, my towaru nie kupujemy. Samochody serwisuje ja, itd. Mój mąż i tak raczej na to konto nie zagląda, więc kwestia kupowania prezentu - nie ma problemu i tak nie zauważy.
Był czas że mój mąż nie pracował przez kilka lat. Konta były moje, on mógł z nich korzystać ale nie robił tego. W kuchni zawsze była koperta z kasą która uzupelniałam. Brał kasę z koperty. Mówił ile bierze, czasami mówił na co, ale nigdy go nie rozliczałam z niczego. I długo to funkcjonowało bez problemów. Większe wspólne zakupy robiliśmy zwykle razem. Kiedy potrzebował więcej to po prostu mówił " potrzebuję na opony" albo " kupiłbym sobie wzmacniacz".

Teraz pracuje ma swoje konto i z niego wydaje na swoje wydatki. Ale że zarabia nieporównywalnie mniej niż ja, to koperta nadal jest w kuchni i nadal system ten sam. Wracam z pracy i np słyszę " wziąłem 3 stówy na rachunki" albo " kurde, koperta prawie pusta"

Kwestia dogadania się, zaufania, po prostu bycia razem a nie każde z osobna pod jednym dachem. Może byłoby inaczej gdybym stwierdziła że marnuje kasę, ale moim zdaniem nigdy tego nie robił. To ja jestem typem który potrafi marnować kasę. Ale widzę teraz że mając swoje dochody i swoje konto czuję się nieporównywalnie lepiej, choć i tak może brać z tej koperty jeśli ma ochotę. I bierze. Tyle że tak jak kiedyś potrafił nie zgłaszać że wziął, tak teraz kiedy bierze więcej albo na jakiś dziwny niedomowy wydatek, to zawsze mnie o tym poinformuje.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
14 kwietnia 2019 07:03
majek nawet bez zakupu towaru może być to problematyczne, bo np druga strona nie ma pojęcia ile w danym miesiącu trzeba zapłacić podatku, a ile w danym miesiącu było kosztów do odliczenia. Chyba że u Ciebie funkcjonuje to zupełnie inaczej niż w Polsce  👀
BASZNIA   mleczna i deserowa
14 kwietnia 2019 09:37
Też mamy jedno konto od wielu lat. Większe zakupy się uzgadnia, reszta leci, w razie dramatu jest możliwość debetu i już.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
16 kwietnia 2019 18:33
My mamy osobne konta. Nigdy nie chciałam mieć wspólnego. Mój mąż od 14 lat usiłuje wcisnąć mi kartę do swojego konta. Bezskutecznie. Kopertę w kuchni mamy, ale to ze względu na mnie, bo w domu rodzinnym była zawsze koperta z pieniędzmi "na życie". Jeśli akurat mam braki swojej kasy to wiem, że zawsze mogę liczyć na męża. I potem mu oddam. Jego to dziwi, ale pewnych nawyków wyniesionych z domu się nie zmieni. A znajomi pytają go, skąd się bierze takie żony, bo oni w życiu nie daliby swoim dostępu do konta. Tylko on też jest specyficzny, a przynajmniej jest jedyną znaną mi osobą, która ma spisany każdy paragon, każdy wydatek od ponad 20 lat. Każdy! Nie ważne, czy to opakowanie zapałek, czy faktura za naprawę samochodu. Stwierdził, że gdyby tego nie robił, to myślałby, że ktoś mu kradnie kasę z konta.  🤣
Lanka_Cathar, mój chłopak też tak spisuje każdy paragon, cały program w excelu sobie zrobił po to, a paragony idą w tysiące 🤣
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
16 kwietnia 2019 18:48
Budyń, tak, tak! Mój też ma program do tego. Dobrze wiedzieć, że są inni tacy "wariaci".  😁
Jak jeszcze z małżem mieliśmy wspólne konto i wydatki to przez 3 miesiące dokładnie zapisywalam wszystkie wydatki. Okazało się że zadziwiająco dużo kasy idzie na nieistotne drobne głupotki typu kawa na mieście,  batonik po drodze, kanapka w przejściu podziemnym. A mieliśmy dużo nieporozumień w kwestii kasy, zarabiał dwukrotność tego co ja a jakoś nie mógł dojść do ładu z kasą. Np. żałował mi na bilet na samolot w święta  do domu (1,5h lotu za ok 150€) i domagał się żebym jechała kilkanaście godzin busem z przesiadką bo to kosztuje 50€
Oszczędność oszczędnością ale dostałam wtedy dosłownie kilka dni wolnego i musiałam wracać zaraz do pracy a więc wliczając odejmując 2 dni z podróży nie miałabym czasu dla rodziny (pomijam już fakt w jakim stanie jest człowiek po kilkunastu godzinach w busie...)
Dodam tylko że parę dni później zafundował sam sobie  prezent  w postaci głośnika przenośnego na Bluetooth za 130€. PRIORYTETY 🙂

Rok temu się rozstaliśmy. I to był przepiękny rok i do dziś nie rozumiem na co tyle czekaliśmy.
Żyję wreszcie po swojemu,  szczęśliwa, poświęcam się całkowicie swojej pracy i życiowej pasji jaką jest jeździectwo.  Żyję za 1/3 naszego dotychczasowego wspólnego budżetu domowego i takiej swobody finansowej nie miałam jeszcze nigdy. Co za paradoks.
BASZNIA   mleczna i deserowa
16 kwietnia 2019 21:49
U nas to raczej ja z grubsza kasą zarządzam.
Może dlatego wspólne konto się sprawdza hihi hihi hihi.
A ja przychodzę z kompletnie innym wątkiem  🤣

Jakiś miesiąc temu pisałam Wam o swoim rozstaniu i załamana pytałam, jak sobie z tym poradzić. Jezu to rozstanie to najlepsze, co się ostatnio wydarzyło w moim życiu. Po ponad roku wyszłam w końcu z depresji i odstawiłam leki, zaczęłam dbać o siebie i uczę się być dla siebie ważna, sprawy zawodowe zaczęły się pozytywnie rozwijać, częściej spotykam się ze znajomymi i rodziną... Od zawsze próbowałam ratować ten związek swoim kosztem, bo bałam się być sama, a tu się okazało, że wcale nie jest tak strasznie, że większą krzywdę robiłam sobie będą z nim niż będąc osobno. W życiu sama bym nie odeszła i naprawdę żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Także jeśli czytasz to i chociaż raz, tak jak ja, w desperackiej kłótni z kompletnej bezsilności (a nie złości!!) myślałaś o tym, żeby go zostawić w cholerę - to chyba najlepsze, co możesz dla siebie zrobić  :kwiatek:

Dziękuje za każde Wasze dobre słowo i wsparcie :kwiatek:
majek   zwykle sobie żartuję
24 kwietnia 2019 11:26
majek nawet bez zakupu towaru może być to problematyczne, bo np druga strona nie ma pojęcia ile w danym miesiącu trzeba zapłacić podatku, a ile w danym miesiącu było kosztów do odliczenia. Chyba że u Ciebie funkcjonuje to zupełnie inaczej niż w Polsce  👀


sorry, ze dopiero teraz, tak, moznemy podatek rozliczyc raz w roku.
Ja juz zostawilam w cholere, pod wplywem impulsu, po zdecydowanie zbyt wielu kroplach przelewajacych czare goryczy. Wzielam trzy rzeczy na krzyz i wyszlam. Tak w jednych gaciach 😉 majac gleboko w dupie, ze a bo plany srakie i owakie, a bo podroze wakacyjne, rezerwacje, zobowiazania, a bo wspolna umowa, a bo to i sramto.

I moje zycie zrobilo sie zdecydowanie ciekawsze :P nie wiem, czy nie za ciekawe 😜  i ostatni tydzien byl mega ciezki, takze psychicznie. I chodzilam (dalej chodze?) troche nieswoja, struta, spieta, pusto mi w glowie. 5 lat bylismy razem, mialo byc forever and ever 😂 a zal mi o tyle, ze po prostu do ch*jowego, ale juz znanego to zawsze czlowieka ciagnie jak muche do lepu. A dramy i awantur przy tym tyle, co przy lepszej klasy rozwodzie 🤣

Ale i tak jakie to piekne uczucie byc wolnym! 😀 Tyle rzeczy mam do zrobienia i nikt mnie nie ogranicza. No niesamowite. Jeszcze tylko znajde wlasny kat i w ogole bedzie przepieknie. Takze to bylo zdecydowanie ostatnie love forever and ever w moim zyciu 😁 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 kwietnia 2019 11:47
kokosnuss, a pies?
JARA, pies na razie mieszka z moim bylym w starym mieszkaniu, a ja przyjezdzam pod jego nieobecnosc (bylego znaczy sie) go wyprowadzac i tulac po brzuszku. Ch*jowy uklad, wiem. Moglabym go wziac do obecnego miejsca noclegu, ale od razu dostalby (przynajmniej w tym tygodniu) pakiet nowe miejsce + bardzo dlugie siedzenie samemu, a dla niego to za duzo psychicznie. Tak to radzi sobie ok. No i nie chce nadwyrezac goscinnosci i jeszcze gospodarza wrabiac w opieke nad moim psem. Docelowo stary kundel zostaje ze mna :kwiatek: tylko musze sobie zycie poukladac. Wiem, ze pies przez to i tak cierpi 🙁 ale serio za daleko to zaszlo zebym siedziala w takim gownie "ze wzgledu na dzieci..." no psa znaczy sie.

Gmina mi zaoferowala dzisiaj mieszkanie, zobacze, co z tego wyjdzie. Jesli sie uda (kciuki prosze!) to pakuje piesela i bedziemy zyli dlugo i szczesliwie 🙂
kokosnuss, przykro, że się rozsypało, ale dobrze, że Ci dobrze 😉 Trzymam kciuki.
Dawno zauważyłaś, że jest coś nie tak między wami? Długo Ci zajęło podjęcie tej ostatecznej decyzji? Bo wiem, że była pod wpływem impulsu, ale teraz z perspektywy czasu na pewno wiesz gdzie coś między wami pękło i nie było czego ratować...?
Cricetidae, to juz dlugo, dlugo sie nieciekawie ciagnelo. Od zeszlych wakacji przynajmniej? Tylko po drodze jeszcze bylo duzo nieciekawych sytuacji zewnetrznych, bylam poza domem i tak po kilkanascie h na dobe nieraz, no i zostawalam z nim bo latwiej, bo jak odejde to zostane z niczym i bez dachu nad glowa. Pragmatycznie to na wiosne latwiej wyjsc niz zima, bo cieplo chociaz 😉 Oczywiscie za kazdym razem obiecywal, ze sie zmieni 😉 I byly kwiaty, wino i miesiac miodowy... a potem rzeczywistosc. I zwyczajnie sie zaczelam bac tego rozstania, bo wiedzialam, ze bedzie syf - awantury, najpodlejsze zagrywki, proby sledzenia mnie, szantaze, co tam jeszcze sie da. I mialam racje, bo to byla (i jest) ciezka sprawa, niektore rozwody sa sporo ladniejsze 🤣

I tak jeszcze w ramach luznej rozkminy - tak wlasciwie to zepsula jego i nasze bycie razem sytuacja z emigracja, w ktorej ja sie odnalazlam jak ryba w wodzie i wreszcie jest mi w zyciu fajnie i milo, a on nie umial sie w niej odnalezc za grosz. Pisalam o tym na pewno na forum, chyba w tym watku nawet. Bo on nigdy nie nauczyl sie jezyka, a ja biegle, on nigdy nie znalazl tu nie-polskich znajomych, a ja znam jednego Polaka w Holandii i jest nim moj byly 😉 bo on czul sie tu zle, obco i siegnal po alko :/ a ja moglam zyc na luzie, bo rozeszly nam sie grupy znajomych, podejscie do zycia, poglady polityczne, perspektywy zawodowe, plany na przyszlosc. Bo nie moglismy nawet wyjsc razem do ludzi, bo on nie chcial. I w pewnym momencie cale jego zycie w Holandii to byla juz tylko frustrujaca praca i bycie ze mna, wiec to bycie ze mna stalo sie celem samym w sobie. Zaczely sie zazdrosci o moich znajomych, pretensje o moje pasje i traktowanie mnie z buta za to, ze jestem za bardzo jedna z nich, a tak przeciez mi nie wolno. Ze za bardzo po holendersku prowadze samochod, za bardzo po holendersku jem kanapki  i ze za bardzo po holendersku podchodze do zycia. I ze nie mam racji, "bo w Polsce...". A mam wrazenie, ze ludzie w Polsce tak ogolem nie sa az tak sfrustrowani 😉

Wiec on moze teraz wrocic do Polski, ja wracac donikad nie potrzebuje 🙂 I wreszcie czuje, ze moge sobie ulozyc zycie po swojemu. Nie wiem, chyba w koncu poprosze o obywatelstwo i zamkne ten rozdzial w moim zyciu na dobre.

Mam swiadomosc, ze w legendach i podaniach rodzinnych 😉 to i tak bede ta glupia pusta pipa, co pewnie Holendra wolala zamiast polskiego patrioty czy cos 😁 no ale moge z tym zyc.
No to chyba całkiem nieźle się stało. Im dalej w las tym trudniej by było podjąć taką decyzję a i emocji pewnie byłoby jeszcze więcej :/ ciężko żyć z kimś takim w takich okolicznościach. Jeśli jemu sie nie podoba, nie zna języka, zamyka się w polskiej enklawie to wiecznie byłby między wami rozstrzał, brak wspólnych znajomych (no bo on z Twoimi nie będzie się czuł komfortowo chociażby ze względu na język), niechęć do wychodzenia do ludzi, inne podejście do życia w tej sytuacji. Ty chcesz żyć normalnie, tylko w Holandii, rozwijać się zawodowo, rozwijać swoje zainteresowania, a on chyba niestety wpadł w schemat pewnej wegetacji, w który wpada jakaś część emigrantów. Mam nadzieję, że wszystko Ci się szybko poukłada i złapiesz wreszcie oddech
desire   Druhu nieoceniony...
18 czerwca 2019 12:55
Halo, halo co tu taka cisza?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2019 14:32
desire chcesz się czymś pochwalić?  😜
desire   Druhu nieoceniony...
18 czerwca 2019 15:35
smarcik, niee. U mnie nuda. Nuda do porzygu, po 5 latach ponoc jakis kryzys ma byc?  😂  🏇
A nie po 7 albo 8? Chyba po 7. Jeszcze masz czas.  😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 czerwca 2019 16:06
Ja słyszałam wersję 2, 5 i 7  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się