Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 kwietnia 2019 16:50
Jeszcze masz czas. Mój młody tez sie obrzucił zle jakos w 32 tc. A potem znow na dol.

Jeszcze jest możliwość przewrócenia zewnętrznie przez specjalistę, ale nie wiem czy w Polsce sie to praktykuje.
dea   primum non nocere
24 kwietnia 2019 18:30
Moja większość ciąży była ułożona pośladkowo. Ostatni fikołek jakoś chyba tydzień przed terminem zrobiła? Albo dwa? Nie przejmowała się, że nie ma miejsca podobno. Koło 31tc to mi się chyba pierwszy raz łaskawie głową w dół na moment obróciła.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
24 kwietnia 2019 19:01
Bizon, co to jest ostuda???

Ja w ogóle nie miałam tej ciemnej linii na brzuchu ani ciemnych brodawek, taki skrajny bledzioch jestem...
Scottie   Cicha obserwatorka
24 kwietnia 2019 19:53
maleństwo, ostuda to przebarwienia, ciemne plamy na twarzy i okolicach.

Bizon po porodzie przestałam zwracać uwagę aż tak na mankamenty mojej urody 😉 Przebarwienie, które pojawiło mi się na twarzy w okolicy oka- skroni w tej chwili jest niemal niewidoczne przy braku makijażu. U kosmetyczki nie byłam, ale używam Acnedermu na noc, on może ciut wybielać przebarwienia.
A co do ciemnej linii na brzuchu, to w tej chwili wróciła do stanu sprzed ciąży (mam ją widoczną od zawsze na wzgórku łonowym, niemal do pępka), ale nie pamietam, jak długo była długa i ciemna. Na pewno jakieś 3 miesiące.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
24 kwietnia 2019 20:09
Scottie, dzięki, już wyguglałam, znowu zapomniałam, że jest taka opcja 😀
Mojej przyjaciółce wyszło na czole i już zostało.
Kurde, jak te ciąże i dzieci dają nam w kość, to jest normalnie jakiś masochizm :p
dla mnie tekst mataji jest kwintesencja wszystkiego co się z kobietą dzieje po porodzie.
https://mataja.pl/2017/07/dlaczego-ignorujemy-to-co-najwazniejsze-w-dyskusji-o-wracaniu-do-formy-po-porodzie/

dziwne żeby w 31 tygodniu ginekolog mówiła o cesarce, dziecko ma jeszcze kupę czasu i jeszcze 100 razy się może obrócić.

O tym, że zdarza się w pierwszych miesiącach macierzyństwa patrząc na tę najpiękniejsza przecież istotę na świecie, pomyśleć z goryczą „na co mi to było”.


Oj tak... zdarza się... często...
Mogę sobie pojęczeć? Tak to ja kwiczaca i pierdząca tęczą od samego porodu nad swoim dzieckiem,mogę?  😕
gunia92, dawaj! U mnie też gorszy czas. Dziecko mam cudowne, ale jakoś tak... jak w tym cytacie z artykułu od nerechty. 🙁
Jestem wykonczona fizycznie i psychicznie.
Czeka nas kolejna wizyta w szpitalu, tym razem oczy. Lila średnio 1 w tygodniu odwiedza jakiegoś specjalistę, przez to mamy masakryczna mamoze, lęk separacyjny,co godzinne pobudki w nocy z nie utulnym placzem i problemy z kp 😵 Jestem z tym sama, mąż nie pomaga bo budowa, bo praca ,bo pasja ,bo "ona chce do Ciebie "  😵
Przez okno codziennie widzę mojego już wylnialego konia w zadziwiająco dobrej kondycji jak na zwierza od roku nie pracującego i od 7 miesięcy nie udało mi się i uprosić u męża paru godzin w tygodniu żeby wrócić do jazd,nie mówiąc już o zwykłym poglaskaniu pyska. Czuje się sfrustrowana, zła na cały świat, zatroskana o Lile i jej zdrowie...przestalo byc fajnie  😕
gunia92 ustaw męża do pionu zanim wylądujesz na psychotropach. Nie ogarniam wymówek niektórych mężczyzn, ale tak samo nie ogarniam dlaczego się im na takie wymówki pozwala. To jest jego dziecko tak samo jak twoje. Ja bez paru godzin dla siebie w ciągu dnia już dawno bym wylądowała w psychiatryku...
Współczuję zdrowotnych perypetii, ale w związku z tym teraz jeszcze bardziej wsparcia męża potrzebujesz.
gunia92, jak mój chłop próbuje olewać swoje obowiązki względem Kuby, to albo przypominam mu tekst (chyba Twój, Szalona😉), że ja na samotne macierzyństwo się nie pisałam. A jak to nie pomaga, to po prostu (tu z kolei za przykładem Dzionki) zostawiam mu Kubę i wychodzę - chociażby do innego pokoju. Fakt, co jakiś czas muszę mu przypominać o "wspólnocie", ale na ogół pomaga. Nie daj się! Nie możesz być w tym sama! Tym bardziej, że to już nawet nie chodzi o zwykłe bycie ojca z dzieckiem, ale o wsparcie Ciebie w tych trudnych chwilach!
nerechta,  bardziej chodzi ze ja jestem bardzo anty nastawiona na cesarkę. Wiadomo. Zagrożenie życia itp. w trakcie porodu to inna sprawa. Sama robię cesarki u zwierząt.
Ale planowanej cesarki koniecznie bym chciała uniknąć  😉 i moja gin o tym wie 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
25 kwietnia 2019 14:05
Horsiaa, masz jeszcze dużo czasu, a właściwie dzidzia ma żeby zmienić pozycje jeszcze pare razy 🙂
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 kwietnia 2019 14:21
gunia92 nie daj się tak wrabiać. Wskakuj w bryczesy, dziecko do ojca i leć do konia nie oglądając się za siebie. Wróć do koni jeśli za tym tęsknisz bo inaczej oszalejesz. Może ja mam inne podejście ale zwyczajnie wychodzę i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 kwietnia 2019 19:32
Bizon, mnie zostały brązowe plamy na czole po drugiej ciąży  🙁 Zimą były niemal niewidoczne, już myślałam, że po problemie, ale teraz wraz z pojawieniem się mocniejszego słońca znów szpecą  🙁

gunia, trzymaj się!

Ja też mam wrażenie, że za chwilę oszaleję. Jesteśmy od tygodnia w Polsce, mam dwójkę non stop koło siebie, Sara sypią teraz tragicznie, ja chronicznie niewyspana i bez choćby momentu dla siebie... Warczymy z mężem na siebie i oboje potrzebujemy urlopu, bez dzieci. A takiej opcji brak.
To tez nie jest do końca tak że mąż mi nie pomaga, jak już jest w domu to pomaga to już udało mi się wypracowac,lekarzy,szpitale też on umawia ale tak jak by wybiera sobie momenty kiedy mu odpowiada opiekować się mała i raptem 3 razy wziął przy tym moje potrzeby pod uwagę. Prace ma 24/48, a gdy jest te dwa dni w domu to albo budowa domu albo pasja i cwany jest bo potrafi wyjść do "majstra " o 9 i wrócić na 20 kiedy mała idzie spać właśnie po to żebym mu dziecka nie wręczyła i nie wyszła (zdarzyło mi się to już zrobić) 😉 Nie wiem jak już do niego trafić ale nie jest już między nami dobrze i on to widzi ale nie rozumie (ale to nie temat na ten wątek)
Strasznie brakuje mi jazdy,koni i często wydaje mi się że dlatego tak mi źle że już nie jest tak jak kiedyś że konie nie są obecnie moja częścią życia i to mnie od środka zabija. Zabija uczucie do męża i zabija siłę i chęć bycia matką ,to straszne  😕
emptyline   Big Milk Straciatella
25 kwietnia 2019 20:49
gunia92, powiedziałaś to mężowi? Dokładnie te ostatnie zdania? Bo to strasznie smutne co piszesz. Trochę mu się należy solidny kop w zad, przepraszam za takie ładowanie się z butami, ale no kurczę...
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
25 kwietnia 2019 21:00
To bardzo przykre, że tak się dzieje. Teraz dni są coraz dłuższe to może uda Ci się wyjść do koni jak mała zaśnie. Moja gadzina zasypia wcześnie i od razu lecę do koni. Jak mąż ma na drugą zmianę to niestety nie jeżdżę ale włączam nianię i idę do stajni. Głowa do góry gunia, a może ściągnij kogoś do popilnowania żebyś mogła chociaż trochę wskoczyć w siodło.
gunia92, tak jak dziewczyny pisały - porozmawiaj z mężem i ustalcie jakiś harmonogram opieki nad Lilką. Jeżeli mąż pracuje w systemie zmianowym, to spokojnie może przez te kilka godzin zająć się córką, źebys miała chwilę dla siebie. I przepraszam, że to powiem, ale przykro się czyta, że mąż ma czas na swoje pasje, zapominając o Twoich potrzebach.
Chociaż wiem po sobie, że błędem wielu kobiet jest to, że biorą dużo na siebie, a potem nie wiedzą jak z tego wybrnąć. Powinnaś postawić sprawę jasno, że np. w ten dzień chcesz, żeby był w domu wcześniej, bo masz swoje plany, albo wsadzić Młodą w wózek i dać tacie na spacer, a sama zajać się sobą.
gunia92, przesyłam tonę wsparcia! A co Lilka ma z oczkami?
Scottie   Cicha obserwatorka
25 kwietnia 2019 22:18
gunia92, no właśnie- co się dzieje, że tak latacie po specjalistach?
Dzięki dziewczyny za wsparcie i pomysły jak to rozwiązać ale naprawdę próbowałam wszystkiego, obecnie moja jedyna pewna opcja na jazdę jest mój tata który jak tylko może zostaje z Lili ale on pracuje, jest starszym człowiekiem no i pomaga też mocno w opiece nad dzieckiem mojej siostry więc nie chce i nie mogę go nadwyrezac.
Opcja z zostawieniem śpiącej Małej nie wchodzi w grę bo ona ma drzemki w wózku i trzeba ja bujać żeby spala więcej niż 30 minut.
Z mężem próbuje ciągle rozmawiać naprawdę na różne sposoby ,prośba, groźba no nic nie działa  🙁 Zdaję sobie sprawę że trochę sama jestem sobie winna bo jestem typem niezaleznego człowieka który radzi sobie zawsze i wszędzie. Mój mąż do tej pory mimo że w małżeństwie był trochę jak wolny ptak bo mi nie przeszkadzało, a wręcz sama go do tego motywowalam żeby się spełniał w pracy i pasji nawet kosztem tego że czasem po 2 tygodnie zostawalam sama z załatwianiem wspolnych spraw.Kurcze tylko teraz życie nam się zmieniło, wydawało mi się że on to widzi i rozumie że w tej sytuacji nie jestem w stanie  sama sobie poradzić bo zwyczajnie nie mam pomocy przy dziecku, a z Lilą wszystkiego nie zrobię (na konia nie wsadze itp ) ale on nie jest wstanie zrezygnować z tej "wolności " która miał i ciągle mi powtarza że jestem teraz inna  😵
Dzionka,Scottie Niestety ale ja mam coraz częściej myśli że Lila wyszła z brzucha jednak ciut za wcześnie. Serduszko, naczyniak teraz oczy po drodze jeszcze parę malych rzeczy ,to trochę wygląda jak u wczesniaka .Walczymy jednak żeby to wszystko ogarnąć do puki jest malutka.
Lila ma zeza rozbierznego i wadę wzroku nie wiadomo jeszcze tylko czy spowodowana przez zeza czy nie. Pomysł jest na zrobienie zabiegu i wstrzykniecie botuliny do gałek ale nie wiadomo czy zakwalifikuja ja do tego  🤔
jeju, Gunia.. No (nie)stety dzieci są bezwzględnym katalizatorem związku. Bardzo Ci współczuję, ale walcz dziewczyno, nie daj sie zbywac bo będziesz wiecznie samotna matka w związku. Już chyba lepiej być naprawdę samotna..
Nerechta Niestety to co napisałaś w ostatnim zdaniu coraz częściej przechodzi mi przez głowę  🙄 Jeszcze trochę powalcze bo byliśmy fajna parą, mamy cudowną córkę o którą też razem walczylismy i czekalismy, mialo być pięknie a jest do D.....
ash   Sukces jest koloru blond....
26 kwietnia 2019 08:48
gunia92, macie typowy kryzys i czas to głośno mężowi powiedzieć. Bo on sobie pewnie myśli ze gderasz sobie żeby gderać, a nie wie jak poważna jest sytuacja. Myśle ze większość pr z małym dzieckiem przechodzi taki kryzys, u nas tez był ale dość szybko udało się ustalić pewne kwestie. Jestem dość wybuchowa i mój mąż wiedział ze nie żartuje.
Chciał chodzić na boks wieczorem 2x w tygodniu- no problem. Ja 2x w tygodniu wieczorem jechałam do konia.
Ty konia masz pod domem, ja jechałam 23km w 1 stronę i się dało wszystko spiąć. Poza tym mój mąż sam przyznał po jakimś czasie ze dobrze mi robią takie samotne wyjścia i wreszcie dało się normalnie funkcjonować
Trzymam kciuki za Was
Poza tym mój mąż sam przyznał po jakimś czasie ze dobrze mi robią takie samotne wyjścia i wreszcie dało się normalnie funkcjonować

O to to! Odkąd mój mąż zauważył jak dobrze na głowę mi robią wyjścia, to jak tylko mam gorszy dzień, to sam mnie z domu wygania, żebym sobie na konia wsiadła i wróciła w lepszym nastroju.
Także gunia walcz i daj się wrobić w samotność. Przesyłam wirtualne siły! U nas sytuacja podobna, też budowa na ukończeniu, masę roboty przy tym, ale mąż wie że ma wrócić o danej godzinie i koniec tematu. Tobie będzie trudniej, bo sama przyznałaś, że dałaś mu tą "wolność", no ale w końcu to też jego dziecko, on nie ma ci pomagać- ma tak samo czuć odpowiedzialność bycia rodzicem i opieki nad potomkiem. W tym temacie nie ma wymówek i wykrętów.
pytanie też, czy go sytuacja nie przerosła, bo to częste u mężczyzn niestety. Dalsza kwestia- czy okaże się niedojrzalym dzieciakiem czy sie po prostu wystraszyl ale stanie do nowej roli, tylko trzeba mu pomóc ten strach i niepewność ogarnąć.
Może to problem komunikacji, może on ma wzorzec "kobieta ma sobie radzic, facet nie jest od bawienia dzieci". Szczera rozmowa - nie pros, nie groz,  powiedz mu jakie masz oczekiwania. Możesz zrobić harmonogram, powiesić go na lodówce - niech się zapozna i przestrzega. Nie uginaj sie. Sytuacja musi się zmienić bez dwóch zdań. 
Jego to trochę wszystko przerosło napewno bo do tego sam mi się przyznał. Sama sobie tez winna jestem to wiem bo ja niedosc że typ" Zosia Samosia " od ust sobie odejme dla kogoś to jeszcze się kłócić,gniewać i stawiać na swoim nie umiem i to niestety wszystko kosztem samej siebie.Cos się już u mnie przelewa a to zły znak bo jak w końcu wybuchnie to u mnie już nie ma odwrotu. Chłop mi ewidentnie ucieka od problemu,nie ma go całymi dniami ,sypia w salonie bo chrapie i budzi dziecko.Nie ma kiedy nawet pogadać bo ja padam razem z Lilą żeby walczyć z co godzinnymi pobudkami w nocy i być w miarę przypomna by przeżywać z nią dzień i tak w kółko wszystko sama. Może i to zmeczwnie wpływa ma emocje ale już naprawdę nie mam siły tak żyć.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
26 kwietnia 2019 10:32
Hej, poleci ktoś rożek dla niemowląt? Usztywniany na okres letnio - jesienny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się