Gra o Tron - dyskusja i spekulacje

smartini weź pod uwagę, że wtedy walczyli już osłabionymi wojskami a żywe smoki latały sobie gdzieś w lodowych obłokach 😁

tzn. mnie i tak się podobało, tylko trochę się czepiam  😂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
30 kwietnia 2019 11:00
Jak Bran "odprawiał" Meerę, to mówił, że nie jest już Branen, że jest Trójoką wroną i tu chyba o to chodzi, ze nie jest już po żadnej ze stron, jest jedynie obserwatorem.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 kwietnia 2019 11:03
ale smoki jawnie wspierające obronę murów byłyby bardzo narażone na atak włóczniami. A są dość cenne
Bran sie zrobił bardzo bezwzględny i mam wrażenie ze cos wysmazy na koniec
Jak Bran "odprawiał" Meerę, to mówił, że nie jest już Branen, że jest Trójoką wroną i tu chyba o to chodzi, ze nie jest już po żadnej ze stron, jest jedynie obserwatorem.

Nie no jest po stronie żywych
NK chciał go przecież zabić, aby zniknęła pamięć o świecie żywych.
Ale rzeczywiście Starkiem już nie jest... i też mam wrażenie że coś zmaluje niedobrego...
Tak jeszcze co do taktyki, to ja mam wrażenie, że tam było wręcz za dużo taktyków, tylko się nie dogadali. Jamie to przecież doświadczony wojak, Jon najlepiej znał umarlaków, Tyrion też miewał dobre pomysły. Wystarczyłoby żeby zaczęli grać do jednej bramki, a nie gwiazdorzyć. Oby wyciągnęli wnioski przed bitwą z Cersei.
W sumie to koło Brana też nie mogli dać za dużej straży, bo Nocny Król nie złapałby się na przynęte.
Dla mnie ten odcinek był do cna przewidywalny, szkoda...

Mam nadzieję, że nie zabiją tej serii ostatnim sezonem 🙁
A mnie te sceny bitewne znudziły (uffff...mogę już zajrzeć do wątku).
Ja wiem, że te sceny miały pokazać beznadziejne położenie, bezradność i napięcie ale miałam takie myśli podczas oglądania ..."jeeezzzzuuuu, niech coś się zacznie wreszcie dziać" i "do końca odcinka będą się tak napierniczać ?"  😜
Czekam na ciąg dalszy niecierpliwie bo ......trochę się czepiam  😀iabeł:
No nic mnie nie zmusi (chyba tylko śmierć) żeby nie obejrzeć "co dalej"
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 kwietnia 2019 13:14
Dla mnie ten brak taktyki był oczywistym smaczkiem - przy tylu taktykach, ale bez jasnej hierarchii wojskowej (albo mi to umknęło) tak to musiało wyglądać. I gdyby stworzyli w takim "rozsypanym" zespole jakąś świetną taktykę to dla mnie było by to trochę naciągane 😉 Zwłaszcza, że kwestia zaufania i lojalności do końca były podważane w kilku sytuacjach, tych bardziej kluczowych postaci (np. Jamie - miał trochę do gadania, ale jaka jest szansa, że jego - nawet jeśli genialny plan - przekonałby chorobliwie lojalną północ i Dany z drugiej strony? Podobnie Jon, który w oczach północnych stracił; Dany nie ufała za bardzo nikomu poza swoimi - no.. nie dało się w tym czasie zrobić nic super dobrego w takich relacjach) 🙂 Postawili na oczywistości, choć fakt - ruszenie Dothrakami na początek na ślepo było failem, który tylko obniżył morale reszty armii kiedy obserwowali gasnące światła (co było przewidywalne, jakby Melisandre nie podpaliła ich broni to ta scena wyglądałaby dużo gorzej, mniej pokazowo - a tak to stopniowo gasnące światła, cisza... i wracające niedobitki - morale lecą na łeb na szyję 😉 ).
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 kwietnia 2019 13:19
Viridila, mnie nie chodzi o jakąś super taktykę, ale tak jak zrobili dothrakowie to można sobie ciężką jazdą zrobić, żeby się przebić przez wroga  🏇
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 kwietnia 2019 13:33
safie, rozumiem 😀 Tylko tak na logikę dla mnie te wojska NK miały dużą "powierzchnię", więc przebicie się przez ich falę było posunięciem ogólnie bezsensownym - wyrwa zostałaby szybko otoczona umarlakami i tak czy siak wyrżnięta (co najpewniej mogło stać się i przy tym co zrobili). Nie było mowy o przebiciu się w zasadzie. Jazda miałaby dla mnei więcej sensu, jakby uderzała z którejś flanki? Wtedy mocniejsze wsparcie szło by dla piechoty, a tak to piechota została zupełnie bez konnicy. I bez zajadłości dzikich po chwili, a stała jedynie na nieustraszonych - którzy całe życie byli trenowani i walczyli w raczej określonym schemacie i nie są zbyt plastycznym typem wojska - dlatego wsparcie bardziej "fantazyjnego" i dynamicznego żeby wykluczyć przecieki niedobitków. Ale to takie rozważania moje, niekoniecznie dobre xD
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 kwietnia 2019 13:41
Melisandre się przebiła i to stępem  😂

Ale fakt - przebijanie nie miało by sensu, ale wsparcie piechoty? No P. jako historyk jest niepocieszony takim poprowadzeniem walki.
No Dothrakowie rzeczywiście zostali wysłani na śmierć. Natomiast ta scena była bardzo ważna. Melissandre dokładnie wiedziała co czeka Dothraków, ale chciała pokazać ludziom z jak niebezpiecznym wrogiem muszą się mierzyć. Tak naprawdę to przecież tylko kilkadziesiąt osób z tej całej armii miało wcześniej do czynienia z zombiakami. Reszta słyszała tylko opowiadania. No i to było też takie typowe Martinowskie zagranie. Na widok tych światełek wszystkim się zrobiło ciepło na sercu, a parę sekund później cała nadzieja została zabrana.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 kwietnia 2019 14:06
kittajka, oh, tak samo odbieram tą scenę 😀 miny ludzi na murze gdy nagle fala światła gwałtownie zgasła - bezcenne.
Jamie faktycznie przeżył wiele walk ale był tam z łaski więc raczej nie daliby mu wszystkiego zaplanować, bo tak. Tyrion sam powiedział, że powinien być na górze bo może dostrzegłby coś, czego inni nie widzą. Po ostatnich wpadkach mimo wsparcia Joraha nie miał za mocnej pozycji w kwestii planowania czegokolwiek, Danka strzeliła focha. Ładnie to pokazało, że tak jak cel mieli niby wspólny tak wcale nie są bardzo zgraną ekipą, duma mieszała się ze zdrowym rozsądkiem.
Bosz, ale bylismy z mezem zestresowani!!!  🤣 Super odcinek, chociaz nie spodziewalismy sie konca tej wojny tak szybko. Czekalam na moment kiedy Sansa bedzie musiala "zabic" swoich rodzicow w krypcie, taki zawod  😁
Najbardziej podobała mi się muzyka 🙂
Najbardziej przeszkadzała mi wszechobecna ciemność, co niestety sprawiało wrażenie produkcji niskobudżetowej.
A nie jest prawdą, że tak musiało być, bo przecież była świetna bitwa "Za Murem".
Natomiast wielce mnie cieszy, że bezsensy strategiczne i taktyczne okazały się oczywiste dla widzów. Brawo widzowie!
Umówmy się, że nikt(?) od GoT nie oczekuje żelaznej logiki, ale tym razem trochę przegięli.
Już przywykłam, przy różnorakich filmach, że "statki kosmiczne wciąż toną", ale ilość tego typu bzdur w tym odcinku była już przesadna.
Typu: jedne wrota wytrzymują bez problemu, i jedne mury chronią - a inne pryskają chwila moment.
A może ktoś spróbuje mi wyjaśnić Po Co w ogóle Armia Umarłych miałaby oblegać Winterfell?
Nie mogła sobie oblać zameczku jak morze, zalać Brana - i pójść dalej? Obsada zamku wymarłaby z czasem 😉
No, do odpierania ataków to był przystosowany Mur. Był. Kiedyś.
I to jest taki wymiar filozoficzny, że nie bronimy naszych "Murów" - bo Coś.
A potem: O rety, rety! Ups.
nerechta, a ja się w sumie ciesze, że nie było bezgłowego Eddarda i innych znanych Starków. Martin mógł na złość fanom zrobić powrót Starków, skoro tego chcieli. Za to ten pierwszy zombiak, który się wybudził, to chyba była Lyanna. Przynajmniej tak wyglądała.
Będę dzielna - oglądam po raz drugi. 😉
Może znajdę więcej pozytywów.
Moon   #kulistyzajebisty
30 kwietnia 2019 19:46
Hahaha, też oglądaliśmy, drugi raz, jak było... ciemniej  🤣
Taktyka podczas tej bitwy była żadna.
Jak, do jasnej ciasnej, mając dwa smoki, można ich nie używać na bieżąco?!
Jak można wysyłać konnicę w ciemność, w totalne nieznane?
Jak można budować jakieś mikro zasieki o krok od murów?
Wrząca smoła? Olej? Wojsko na blankach?
Ajajajaaaaaj, dużo tych beznadziejnych decyzji.

Był Tyrion, który miał doświadczenie bitewne, oczywiście Jamie nawet bardziej.

NK ubity w 3 sekundy, ni z gruchy ni z pietruchy 🤔

Ale mimo tego wszystkiego odcinek mi się podobał. Ogromne emocje jednak brały górę 😀

Oraz:
[img]https://static.boredpanda.com/blog/wp-content/uploads/2019/04/game-of-thrones-season-8-episode-3-the-long-night-funny-reactions-17-5cc6e5556811b__700.webp[/img]
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 kwietnia 2019 20:04
Jak, do jasnej ciasnej, mając dwa smoki, można ich nie używać na bieżąco?!

Smoki nie miały być rozwiązaniem całej sprawy, Martin "używa" magii w swoich książkach, ale uważa, że ona ma nie rozwiązywać wszystkich problemów i ludzie muszą radzić sobie sami. Jakby smoki miały zabić wszystkich innych to nie miałaby w ogóle ta bitwa sensu.
Jak, do jasnej ciasnej, mając dwa smoki, można ich nie używać na bieżąco?!

Smoki nie miały być rozwiązaniem całej sprawy, Martin "używa" magii w swoich książkach, ale uważa, że ona ma nie rozwiązywać wszystkich problemów i ludzie muszą radzić sobie sami. Jakby smoki miały zabić wszystkich innych to nie miałaby w ogóle ta bitwa sensu.


Martina nie czuję już od poprzedniego sezonu niestety...

I dla mnie logiczne jest, że jak ma się broń, to się jej używa 🤣
Niestety mało co ma w tej bitwie sens.
Jedyną złą decyzją było postawienie wszystkiego na jedną kartę, czyli na pułapkę na Nocnego Króla. Z jednej strony rozumiem te decyzje, bo to był jedyny sposób na skuteczne pozbycie się wroga. Niestety ponieśli przez to ogromne straty w ludziach i prawie przegrali. Zwłaszcza, że armia Nocnego Króla była odnawiana na bieżąco.

Tak sobie jeszcze myślę, że najgłupsze i najbardziej zaskakujące śmierci spotykają tych bohaterów którzy są zbyt dumni, odważni, silni, pewni siebie i swoich wielkich planów, tak że zapominają o tych nieistotnych szczegółach wokół siebie, np. Tywin Lannister, Oberyn Martell, Starkowie na Czerwonych Godach, czy ostatnio Nocny Król.

Poza tym zastanawia mnie jeszcze co knuje Varys. Po bliższym poznaniu chyba nie jest do końca zachwycony Danką, a w ostatnich odcinkach ewidentnie było widać, że nie czuje się zbyt dobrze na Północy. Ciągle ma jakąś taką nietęgą minę. I też przestał rzucać dobrymi pomysłami i radami. Wcześniej jakoś bardziej się angażował.

Ha! Oglądając z HBO GO obraz jest lepszej jakości niż oglądany na żywo jako stacja telewizyjna.

A teraz będzie długo, bo zrobiłam sobie analizę podczas oglądania.


SPOILER NA SPOILERZE

W przeciwieństwie do wielu głosów w internecie, recenzji i ich komentarzy zupełnie nie przeszkadza mi w jaki sposób zginął Nocny Król. To, że budowana była WIELKA SPRAWA od pierwszego odcinka, Winter is coming, Inni i nieumarli nie są bajką, itd, a tu w pyk, sztylet w NK i wszyscy padli - to jest dla mnie właśnie takie Martinowskie, takie Gro-tronowe. Sprowadzenie czegoś i kogoś bardzo ważnego do nagłego momentu i przekreślenia wątku. 

Linia fabularna Aryi - dla mnie bardzo, bardzo. Od początku była to moja ulubiona bohaterka i życzyłam jej tak znaczącej roli w ostatecznych rozstrzygnięciach.
Dlatego jestem w stanie przymknąć oko na to, że najpierw nieumarli słyszą kapanie krwi, ale później cały wielki tłum z kilkunastoma Białymi Wędrowcami włącznie nie zauważają jak Arya podkrada się do czardrzewa. I że w bibliotece zombiaczka po dźgnięciu smoczym szkłem łaskawie postanawia się nie rozpaść jak to zwykle czynią umarli, żeby nie narobić hałasu. 😉

Muzyka bardzo dobra, choć momentami zalatuje mi, podobnie jak utwór towarzyszący wysadzeniu Wielkiego Septu, motywami muzycznymi z WestWorld. 😉


Ok, przyjmuję rację w tym, co niektóre z Was napisały. Rzeczywiście brak strategii na całą bitwę można uzasadnić wewnętrznymi konfliktami wśród obrońców. Niech będzie.
Ale już braku strategii w głowach scenarzystów nie mogę przełknąć. 😉



Chociaż bitwa jako całość nie była przemyślana to poszczególne jej fragmenty powinny być.
Wspomniane już kilkukrotnie wysłanie lekkiej konnicy w ciemność. Dowódcy Dothraków chyba od razu czuli się przegrani, przecież znali swój system walki, jego zalety i wady. Kilka razy było to w serialu wspominane. Więc i Dothrakowie i widzowie mieli świadomość jaka to głupota. Scenarzyści poświęcili ich dla pierwszego wrażenia nie dając nawet grama uzasadnienia dla tak bezsensownego rozwiązania.

Kolejna forma ataku - płonące kule. Dolatują do nieumarłych, lądują na ziemi i dogasają. Wyraźnie widać, że nie gasi ich zamieć, jak później jest to pokazane ze strzałami. Czyli co? Mamy pierwsze nawiązanie do LOTR (chociaż nie do Helmowego Jaru) - nieumarli się poodsuwali, żeby kule spadły i ogień ich nie polizał? I polali te kule wodą? Obsikali? 😉 Do tego, jeśli dobrze pamiętam to te kule pękały i rozlewała się z nich płonąca ciecz. A tu nic? Gdyby np. zniknęły, zgasły w locie to można by było interpretować, że NK posłużył się zamiecią, żeby je wygasić i zamrozić. Ale tak?

A później mamy to, czego wszyscy się w sumie spodziewali, ale nie wierzyli, że rzeczywiście to (ponownie) okaże się prawdą. Umarli po prostu zalewają obrońców. Są sceny kiedy umarli "idą górą" po Nieskalanych. Czyli zupełnie jak fala. Co przecież już znamy po Hardhome. I to jest dobry moment odcinka, nawet bardzo dobry. Takie "a jednak! to było nieuniknione, DDeki nie słodzą, tylko idą po całości". Mamy umarłych jako tsunami, niepowstrzymany żywioł. To jest również bardzo gro-tronowe. Nie ma nadziei, nie ma złudzeń, jest brutalna szczerość i dosadność. Tyle razy pokazywano nam jak wielką siłą są ożywieńcy, że jest to logiczne. Chociaż to przerażające i nie-filmowe, ale brutalnie logiczne. Że tu nie ma przesłodzonych happy-endów, nie ma cudów. Umarli atakują nie trzymając się konwenansów, systemu walki, itd, po prostu są szarańczą, która niszczy wszystko co stanie na jej drodze.

Tyle, że... po chwili i z każdą chwilą odcinka coraz bardziej to uczucie pryska. Bo okazuje się, że oto wszyscy imienni bohaterowie, którzy przecież stali w pierwszym szeregu, których w pierwszej kolejności zalała ta fala... bez problemu i większych "otarć" przeżyli uderzenie. Wszyscy! Z Samwellem Tarlym włącznie! Szary Robak, który stał na froncie Nieskalanych, których ożywieńcy przykryli. Niby widzimy jak Brienne zostaje "zdjęta" i pada na ziemię, ale ostatecznie też jej nic nie jest. (?!)
Jest sekwencja gdy widzimy, ze wszyscy bohaterowie po kolei są przytłaczani, są non stop atakowani, zombiaki wskakują im na plecy, itd.
A mimo to... ginie tylko Ed i to dlatego, że postanowił głęboko popatrzeć w oczy Samowi. Ok, to są takie filmowe sceny - patrzenie na siebie, pocałunki par na środku pola bitwy, wysłuchiwanie ostatnich słów konających. Świat zamiera, przeciwnicy dziwnym trafem postanawiają nikogo nie atakować aż padnie ostatnie "kocham Cię". Ale to jest Gra o Tron! No halo!!! Ed nie powinien stać i patrzeć, jest wojownikiem z doświadczeniem, wie, że to nie czas na ckliwości i dekoncentrację.
Widzimy też często jak umarlaki leeeecą gdzieeeeś, mijając naszych bohaterów, wcale ich nie atakując. To gdzie tak biegną? Skoro do murów jednak też jeszcze nie docierają? Taka wielka chmara ożywieńców i gdzieś się podziewają. Do tej pory było pokazywane, że działają na zasadzie zero-jedynkowej - czują życie, czują ciepło - atakują. Jakby mieli wbudowane czujniki termowizyjne, które determinują ich działanie. A tu zaskoczenie - biegną bo biegną, byle przed siebie. 😉
A nie! przepraszam, tylko imiennych bohaterów tak mijają. Bo za chwilę mamy jednak ujęcia jak "zjadają" Nieskalanych i tam nikogo nie oszczędzają. Czyli ten radar "zbij!" działa jednak wybiórczo... (serio? DDeki, serio?  🤣  🙄 )

Kolejna taka fala umarlaków to moment kiedy przedzierają się przez płonące zasieki, wdzierają się na mury. I znowu mamy pokazany efekt tsunami, czegoś czego nie da się zatrzymać... Do czasu pokazania naszych bohaterów. Bo Sam nadal jest dziwnym szczęśliwym trafem omijany 😉 Podobnie umarlaki ignorują stojącego z boku Davosa. Jednocześni kilka metrów obok atakując Aryę. 😉  Tu się leje fala, ludzie giną jak zgniatane palcem mrówki, a tu Beric ma czas na mowy moralizatorskie do Ogara 😉 
Deanerys też ma fory u umarłych kiedy spada z Drogona. 😉 Czy Jon przebijający się spoza murów przez kolejne podwórce zamku w kierunku Bożego Gaju.


Ale jest i odsiecz. Czyli smoki, czyli jest smoczy ogień, który przecież jak wszyscy wiedzą (bohaterowie i widzowie) zabija umarlaków. Ale jak napisała Achaja - akurat to, co najskuteczniejsze jest bardzo mało używane. Jon zmyka na bok bo widzi osamotnionych Białych Wędrowców (ok, ten chłopak zawsze ma takie dziwne, głupio bohaterskie spontaniczne pomysły, kiedy olewa współpracę z resztą swojego wojska). Danka w ogóle ginie w zamieci na długi czas (bo zamiast zniżyć lot, lata górą, więc tym bardziej nie widzi). A nawet gdy się w końcu orientuje co się dzieje gdy zapalają się zasieki to... przecież gdy umarli mają ten moment gdy ogłupieli stoją przed kręgiem ognia to Drogon powinien tam usmażyć połowę z nich. Stoją zombiaki w kupie, jeden przy drugim, stoją - nie ruszają się. No nic tylko ich zalać jakąś smołą (ok, wiem, rozumiem, nie mieli, nie zdążyli zgromadzić), a następnie zalać smoczym ogniem. Ale nie, Deanerys przeleciała raz czy dwa i znika, po to by pozostali bohaterowie mogli stać i patrzeć z trwogą na ożywieńców... Aaaa!
I coś co jest kolejną niekonsekwencją - umarlaki się nie zajmują od siebie. (co wcześniej się udawało!) Smok zieje i pali tylko jakiś fragment armii, po czym ogień gaśnie. Ale kiedy Drogon podpala Nocnego Króla to ogień płonie i płonie i płonie... żeby był odpowiedni efekt emocjonalny 😉

I druga smocza kwestia - dlaczego smoki zostały tak odzwierzęcone? Są kompletnie bezwolne, sprowadzone do roli samolotu czy paralotni. A przecież to są myślące, magiczne stworzenia! Tymczasem są mniej czujne niż zwyczajne konie czy psy. Ok, mają jeźdźców, którym są poddane, ale... no kurcze, kto jak kto, ale to forum wie najlepiej - zwierzę pod jeźdźcem jest żywe, reaguje, pokazuje różne rzeczy (typu zbliżający się drugi zwierzak 😉 ). Tutaj smoki tego totalnie pozbawiono.
I jeszcze niech mi ktoś wytłumaczy... Kiedy NK atakuje lodowym ogniem Drogona to dlaczego Jon z Rhaegalem nie walnęli ogniem w ogon trupo-Viseriona? Przecież on się powinien zająć jak pochodnia (zgodnie z dostępną nam od kilku sezonów wiedzą). Dlaczego ani razu Jon czy Danka nie użyli smoczego ognia przeciwko Viserionowi? Po dłuższej chwili mamy powtórkę - gdy NK lodowym ogniem atakuje zamek i nagle sam zostaje zaatakowany przez Rhaeghala... pazurami i zębami... No jaki to ma sens? Jaki? Viserion próbuje atakować lodo-ogniem Jona, a Rheagal jakby zapomniał, że umie ziać. Dzięki czemu później trupo-smok sieje spustoszenie w obrębie murów.


To, że pozwolili wyjść truposzom z kamiennych urn to straszna kicha. Paluszkiem sobie dziurkę wyskrobali.  🤣 Oto sprawdziła się najbardziej nielogiczna teoria
fanowska.

No i końcówka - w kryptach mordują, ale Sansa, Varys i Tyrion nie są atakowani. Na dziedzińcach morduje kolejna fala świeżych ożywieńców, cała plejada - Brienne, Jaime, Sam, itd - albo przyparta na płasko do muru albo leżą na ziemi oblegani przez  truposze, krzyczą, miotają się, ale... cały czas są cali, żywi.


Niestety ale dla mnie za dużo tych nieścisłości, żeby uznać ten odcinek za dobry.


Bardzo ciekawi mnie gdzie szybował Bran przez większość bitwy. I czy coś jeszcze z tego nie wyniknie, czy nie będzie jednak jakiejś kontynuacji wątku Długiej Zimy i Innych.
Twojej analizy nie czytałam,
ale......,
Ktoś narysował rysuneczek, na którym wrony przenoszą Arię do Bożego Gaju, by ta mogła zaskoczyć Nocnego Króla.
Może Bran miał coś z tym wspólnego  😉,
a może nie 😉


No nieścisłości jest od groma, począwszy od tego, że umarlaki i biali wędrowcy, którzy nie potrafią pływać, na dalekiej północy znaleźli sobie wielkie łańcuchy i zanurkowali po smoka w poprzednim sezonie 😉 no cóż 🤣 takich seriali nie ogląda się dla logicznego sensu, wyjąwszy już magię samą w sobie, no i po prostu trzeba oglądać z nastawieniem, że logiki może brakować. Tak samo jak Dothraki, którym udało się zwiać, przybiegli prawie równo z częścią biegnących na łeb na szyję koni. Ja rozumiem, że są sprawni fizycznie, ale z tym bieganiem to jak Gendry zza muru, kolejna nieścisłość. To z całej serii można książkę napisać o nieścisłościach, a jakby Ascaia te Twoje trochę porozwijać, to byłby niezły rozdział 😁
Najbardziej boli, że w poprzednich sezonach ta logika jednak była, każdy dostawał to, na co zasłużył - honorowy Ned paplał wtedy, kiedy nie trzeba i uwierzył Littlefingerowi - stracił głowę. Robb myślał nie tą głową, co trzeba i obraził bardzo niepewnego sojusznika - martwy.
Tu mamy totalny chaos i idiotyczne decyzje - wszyscy ważni bohaterowie jakoś przeżywają, mimo rąbiącej wszystko fali zombie (w sumie to wszystko dokładnie wypunktowała Ascaia). Naprawdę - dla mnie to są granice zawieszenia niewiary 🤣

I tak przy okazji - oglądałam nad ranem na HBO Go i było wszystko widać wyraźnie (o tyle o ile, ze względu na zamieć) 😀
Prawda? W poprzednich sezonach, tych opartych na książkach, królowała sucha logika. Bez słodko-pierdzenia, że musi być dobrze bo oglądamy serial telewizyjny. Było bardzo życiowo i brutalnie konsekwentnie. DDeki nie mają już tej odwagi i ostrego spojrzenia na ludzi, ich wybory i motywacje.


Zapomniałam jeszcze wczoraj napisać ( 😉 ) o kolejnej ważnej wtopie scenarzystów.
Tyle odcinków poprzednich sezonów było poświęcone smoczemu szkłu. Cała akcja narażania się na śmierć Jona byle przekonać Deanerys by pozwoliła wydobywać materiał ze Smoczej Skały. I co? I zupełnie jak z użyciem smoczego ognia. Zmarnowany potencjał. Dlaczego nie powtórzyli manewru z Meereen i nie zrobili pakietów wyrzutowych z drobnicą ze smoczego szkła? Tu by było znowu nawiązanie do LOTR, pada tam takie zdanie "zasypać ich deszczem strzał". Ok, może nie mieli tylu wprawnych łuczników. Ale zrobienie "miliona" grotów, ostrych kawałków szkła, które mogło spać deszczem na umrzyków...  

Albo wilcze doły z palami zwieńczonymi smoczym szkłem. Tego też nie ma.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
01 maja 2019 09:46
Ascaia, z tym podkradaniem Aryi do czardrzewa i NK to też i coś nie pasowało, ale wydaje mi się, że:
1. krew przestała kapać (a trupy mogły bardziej reagować nie na dźwięk, a na sam fakt krwi - zapach??) i jednak ona ma umiejętności do skradania, jak ninja
albo
2. założyła twarz, któregoś z trupów i sobie na luzie podeszła  👀

W kolejnym odcinku może się pojawią, jakieś wrzutki jak to zrobiła
kittajka   yellow power
01 maja 2019 09:52
W sumie to ja się nie dziwie, że główni bohaterowie przeżyli, poza Samem. Przecież jakby nie patrzeć to najlepsi wojownicy w Westeros, dodatkowo dobrze uzbrojeni. A walczyli z bezmyślnymi zombiakami, głownie dzikimi, którzy byli słabo opancerzeni ibuzbrojeni. Podejrzewam, że taki zombiak wyczuwał krew, ale też i strach, dlatego w miarę możliwości mogli omijać tych najodważnieszych.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się