kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Nigdy w życiu nie miałam problemu z moim koniem, aż do momentu przeprowadzki, a dokładniej dzięki wspaniałemu bezpiecznemu karabińczykowi . Koń zaczął się odsadzać, zakochał się w klaczy ze stada i życie bez niej jest dla niego wielkim cierpieniem - a przynajmniej tak się zachowuje...
Kręci się, potrafi wejść na człowieka, nie patrzeć kompletnie czy w coś wejdzie czy nie. Nie mogę go normalnie zapiąć, bo się w końcu odsadzi. W niedziele miałam okazję by ktoś mi pomógł i koleżanka go walnęła w tyłek gdy się odsadzać, wtedy prawie wbiegł na mnie, ale uchroniło to od panicznego odsadzania. Co zrobić z takich chamem?

Edit: Jego odsadzanie nie jest spowodowane paniką, tylko chamskich zachowaniem, nauczył się, że w końcu to puści (a przy okazji mi nabije limo pod okiem - kto wymyślił te bezpieczne karabińczyki niech w piekle się smaży!  🤬 ). Teraz pytanie czy mam go zawiązać i jak się odsadzi to liczyć, że odpuści, czy że sobie rozwali coś czy co robić? On jest takim typem, że wejdzie, rozwali sobie łeb, ale pójdzie dalej (poważnie, nie robi na nim wrażenia rozwalenie sobie głowy, on idzie dalej).
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2019 08:34
Karabińczyk "łezka", to podstawa. Dłuższa lina (3,7m do naturalu naprawdę są idealne). Uwiązać przez patent, który daje opór, ale trochę puszcza (bloker uwiązu, owinięcie kilka razy wokoło drewnianej belki, patent wspinaczkowy do asekuracji). Będzie się bardzo męczył, żeby się cofnąć o krok, szybko mu się przestanie podobać 😉
To ja opowiem taką historię o odsadzaniu z dnia dzisiejszego, ze stajni.

U nas w stajni są bardzo solidne koniowiązy, z metalowych rurek, zabetonowane. Dziś dwa ślązaki przywiązane do jednego koniowiązu odsadziły się i wyrwały caly koniowiąz, betonowe buły wyleciały z ziemi. Dobrze, że nie polecialy z tą konstrukcją, zatrzymały się i odwiązali je od rurek.

Więc tak jak dea napisała - nie wiązać na sztywno.   
Ja polecam z autopsji taką wersję: wiążę sobie pętelkę (nawet podwójną) ze sznurka od siana/słomy do koniowiązu i do tej pętelki dopiero uwiąz 🙂. Bezpieczniej niż nawet na węzły bezpieczeństwa, bo w razie W puszcza od razu, a węzła by się nie zdążyło czasem pociągnąć gdyby coś się działo. 🙂
akselka, - tak, ale jak koń się złośliwie odsadza, to mu pomagasz i ułatwiasz 😉 Pokazuje, że łatwo puszcza. Jakiś opór jednak powinien być.
Behemotowa, - rozdzielić stado? Żeby nie chodził z tą kobyłą, przy której mu odbija? Czasami łatwiej zlikwidować przyczynę, nie skutek. I wychowanie, wychowanie, jeszcze raz wychowanie. Choćby skały s*ały to nie ma powodu, dla którego koń mógłby po mnie chodzić. Nie ma. Koń mojej mamci potrafił za młodu odsadzać się "bo tak", przeszło mu w końcu jak się ucywilizował. Za każdym razem go odławiałam, wiązałam znowu i kontynuowałam czyszczenie. Im mniejszy był dzik tak ogólnie, tym rzadziej to robił, aż w końcu przestał. Twój koń też to robi raczej z braku wychowania, więc myślę, że jak ogarnie dyscyplinę, to też odpuści 😉
keirashara, konie nie są złośliwe. A dużo rozsądniej uwiązać konia do sznurka od snopowiązałki, niż dostać pękniętym uwiązem / karabińczykiem w twarz...
_Gaga, - złośliwe nie, ale potrafią być niegrzeczne z premedytacją i odsadzać się nie z paniki, a z braku wychowania i bycia dzikiem. Raczej chodziło mi o coś, co puści, ale da lekki opór, a nie pójdzie od razu przy machnięciu głową. Coś bardziej jak Dea pisała, niż sznurek. Mój knur nic sobie nie robił z odsadzania, im łatwiej puszczało, tym było fajniej. Już lepiej wychodziło nie przywiązanie, niż przywiązanie na sizal, który fajnie się rwał 😉 Dobrze też sprawdzały się bezpieczne kantary. I oczywiście, chodzi mi tu o konie, które nie odsadzają się z paniki, tylko taki mają pomysł na unikanie nieprzyjemnych obowiązków, bo mój to robił z pełną świadomością i premedytacją, strachu tam nigdy nie było.
dea   primum non nocere
02 maja 2019 21:43
Ten spowalniacz (jakikolwiek) pomaga w obu przypadkach. Panikującego nie unieruchomi, a świrującego nie puści do końca.
Zmienie troszke temat 😉

Udało mi się dodzwonić do innego weta w sprawie naszej kucki i tego jej przeskakujacego kolana. O ile z kolanem nie ma jako takiego problemu (jeśli to rzepka to można naciąć jakieś ścięgno czy jakoś tak 😉 i nie powinno być z tym problemu) ale padło coś na temat stawów biodrowych(?) i tego, że kucyki mają często zbyt płytkie te stawy i może się okazać że tak już jej zostanie (przepraszam za mało fachowe słownictwo, tak to sobie zrozumiałam). Wet nie bardzo miał czas rozmawiać, jutro mam zadzwonić i umówić się na wizyte. Czy ktoś się spotkał z czymś takim?



My mamy w stajni kuckę, u której czasami dochodzi do tzw zadzierzgniecia rzepki, wygląda to mało przyjemnie bo włuczy za sobą tylną nogę. Wtedy trzeba  nią cofnąć w linii prostej, aby rzepka wskoczyła. Przyczyną może byc szybki skok wzrostu, za duży brzuchol, mniej ruchu przez co mięśnie, wiezadla i ścięgna nie wzmacniają się poprzez pracę i czasami wystarczy tego pilnować i się nie powtarza. Gorzej jak mimo pracy/ruchu dalej się to powtarza to wyjściem jest zabieg  tak jak pisałaś wcześniej.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
03 maja 2019 14:47
Ooo dziękuje za odpowiedź 🙂
Moim zdaniem to nie ta rzepka, moja Monetka miała zadzierzgnięcie rzepki i zupełnie inaczej to wyglądało, noga zostawała tak jakby bezwładnie, miała problem z przesunięciem jej do przodu.
U kucki problem występuje co krok, może uda mi się to nagrać dziś to wrzuce jak to wygląda. Jak stanie całym ciężarem na nodze to widoczne jest przeskoczenie w kolanie (tak jakby miała za mały staw i ta kość musi w niego wskoczyć, bardzo podobnie to wygląda do takiego "strzelania" palcami jak niektórzy o zgrozo robią) i tak co krok. Od jakiegoś czasu to ucichło ale dawniej co krok było słychać takie "łupanie" coś jak te wspomniane palce 😉
Robaczek M.  U tej naszej tez tak to czasami wygląda, ze co krok jej wypada, że zrobi krok wypadnie po niechetnym cofnięciu wskoczy i potem krok do przodu i to samo...a  czasami i samo wskoczy na miejsce. A bywa i tak ze przez dłuższy czas nic się nie dzieje.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
03 maja 2019 15:09
A kuleje przy tym? Bo u naszej kucki to lekka nieregularność w kłusie, choć jak idzie to też stara się jak najszybciej zrobić krok i nie obciąża do końca tej nogi.
Mam.nadzieje że to nic strasznego, ta rzepka może też nie jest złym rozwiązaniem nawet jeśli ten zabieg będzie potrzebny. Z tym zbyt płytkim stawem podobno nie za dużo da się zrobić
Dodam coś od siebie w sprawie odsadzania. Dwie moje kobyły czasem się odsadzają. U pierwszej to zachowanie wyeliminowałam doborem miejsca do oporządzania, stoi zawsze przy koniowiazie tak, że jest przodem do koni na padoku i nie na tam żadnych sprzętów. Jak tylko stała do koni bokiem lub tyłem, to z niczego potrafiła się odsadzić, rzekomo bojąc się np. taczki. Drugiej natomiast chodzi o coś innego, ale nie do końca wiem o co. Najpierw wiązałam ją na sizal, jak akselka poradziła, ale to był totalny niewypał. Jak zobaczyła że w momencie mocnego szarpnięcia puszcza to odsadzała się coraz częściej, bo wiedziała, że puści. Skomponowałam jej więc pancerny zestaw- gruby kantar z mocnymi okuciami i uwiąz z grubaśnym karabinkiem łezką. Zdarzyło się że na tym zestawie się odsadziła, nic nie puściło i teraz temat mamy z grubsza z głowy, co pare miesięcy próbuje, ale coraz lżej, bo już wie że i tak się nie uwolni.
Moja kobyła miała kiedyś mocno zwichnięty staw biodrowy - nogę odciążała ile mogła i noga jakby wisiała. Patrząc z tyłu, jeden guz biodrowy był wyraźnie wyżej, drugi opadnięty i mięśnie jakby naciągnięte na długość. Ogólnie to większość wetów nie umiała sobie z tym poradzić, dopiero szósty ją zdiagnozował poprawnie i kazał czekać. Podobno było 50:50, albo się ca. po pół roku poprawi samo albo nie. Poprawiło, było to z 9 lat temu i aktualnie ta noga jest lepsza niż ta druga i nigdy więcej nie było żadnego nawrotu. Czasami okresowo jej strzelają stawy, ale sprawę szybko załatwia kuracja MSMami - ostatnio ze 2 lata temu. Ale nie wiem czy u was to będzie coś podobnego.
Robaczek M. Nasza jak ma taki moment, w którym wypadanie jest intensywne to moze przez chwile trochę znaczy ale kulawizna bym tego nie nazwała.
Unity Dobrze, że się poprawiło, ale co gdyby nie ? Koń na pastwiska ?

Temat przeskakującej rzepki: czy konie odczuwają przy tym ból ? Bo u ludzi pstrykanie palcami nie boli.

Z ciekawości dopytuję.

A na chamskie odsadzanie u Nas działa sztywne przywiązanie, np do drzewa ( często na halterze, który nie puści i dodatkowo działa na nos, konie bardzo szybko łapią że jak się nie szarpią to nie boli.) Do tego drzewo pozwala im "wybiegać głupote" a zakręcający się wokół uwiaz staje się coraz krótszy- dla konia mniej przyjemny.
Pewnie zostanę za takie metody zjechana, ale konie teraz nie odsadzaja się wcale, do tego czasem, gdy jest konieczność zostawienia ich na postoju czy na noc na uwiązach to nie martwię się, że popodcinaja sobie nogi albo zepsują komuś stajnie czy płot. Zdarza się, że sie wystraszą- to tylko konie- ale po jednym szarpnięciu zazwyczaj ogarniają sprawę i albo stają daleko od straszaka albo biegaja tak żeby nie szarpać.
Metody nie polecam na konia który panikuje ze strachu- i tu trzeba wprawnego oka, żeby to jasno odróżnił.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
07 maja 2019 06:57
Madzik_kos wyszło że nasza kucka też ma to zadzierzgnięcie rzepki, to jest podobno częste u kucyków. Wet ją podglądał w ruchu, zrobił usg i stwierdził, że to to. W chwili obecnej odradził zabieg i zalecił w ramach rehabilitacji wymuszony ruch stępem z łagodnym podejściami i zejściami (energicznie mamy maszerować po 1,5h). Na efekty musze czekać niestety nawet do kilku miesięcy. Podobno w tym momencie nie ma wskazań do leków, suplementów. Dopóki nie zrobi się tam stan zapalny to noga nie powinna boleć.
Więc ruszamy z kopyta, mam nadzieje że to ogarniemy. Troche przykro bo chciałam ją przyuczyć do zaprzęgu ale z tą nogą na chwile obecną to nie jest najlepszy pomysł ale mówi się trudno, będzie kolejny koniko-piesek spacerowy 😉
Robaczek M. nie ma co jej wykluczac od razu z zaprzęgu 🙂 nasza kucka tez normalnie skacze, w sensie jak na jej możliwości fizyczne :p i lepiej na nią wpływa jak pracuje po drążkach, jeździ pod siodłem i łazi po nierównym terenie bo musi bardziej angażować dupke i ta nogę podnosić i wtedy jest ok, podczas roboty nigdy jej nie wypadła wręcz przeciwnie. Także jak będzie nawet dzien, że zobaczysz że powtórka z rozrywki to sie nie zalamuj tylko tzn ze długo nic nie robiła i dobrze by było znowu ja wdrożyć do roboty. Z małymi kucykami jest na tyle ciężko, że trudno znaleźć odpowiedniego jeźdźca i utrzymać regularna prace i robią bardziej za kosiarki, dlatego ten Twój zaprzęg może być później calkiem dobrym rozwiązaniem 🙂
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
07 maja 2019 16:51
Musze się przyłożyć, brać ją codziennie na spacey takie bardziej aktywne, już wymyśliłam gdzie, żeby rozstępować ją na płaskim i później żeby pochodziła po tych górkach. Troche mam problem, bo kucka mieszka z drugim kucem i czarno widzę jego zostawanie samemu, jest jeszcze zbyt dużym dzikusem żeby go zabierać razem z nami. Musimy to jakoś ogarnąć, bo nie chce drugiego konika kaleki 🙁
Rozmiarowo kucka nadaje się tylko do zaprzęgu, ma 84cm więc w grę wchodzi ewentualnie tylko małe dziecko żeby mogła chodzić pod siodłem, a u nas deficyt takich maluchów.
Suplementujecie kucke czymś czy nie?
Troche mi też przykro, bo trzech wetów ją oglądało, każdy twierdził że tak ma, żeby poczekać i nie zmuszać jej do ruchu. Odstawiłam ją od pracy i przez to mamy kilka kilo na + a walczyłam o zgubienie każdego kilograma.
Robaczek M.  To jak się uda ją trochę rozchodzić , co raczej nie powinno trwać długo , to zacznij ja przyuczac do zaprzęgu, bo ten drugi kuc tez chodzi w zaprzęgu czy to jeszcze młodzież ? Im szybciej zaczniesz z nią pracować tym lepiej nawet trochę na lonzy dłuższej gdzieś obok drugiego kuca i można jej jakieś drążki czy coś podobnego rzucić, niech łazi na poczatku stepem przez nie. Jesli chodzi o suplementacje pewnie można by było coś dawać, ale ta nasza kucka w stajni żyje na trawie ,sianie, jakieś marchewki jabłka buraczki i tyle. Niestety te niskopodłogowce utrzymać w fit kondycji to nielada wyczyn, bo puchną z powietrza :p
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
07 maja 2019 19:30
Drugi kucyś jeszcze za młody do zaprzęgu, ma dwa lata. Jeśli by chodził w zaprzęgu to mniejszy problem by był, bo malutka mogłaby chodzić obok nas. Najpierw porobimy coś na wybiegu, połazi też po drążkach i wiadomo wszystko stopniowo żeby krzywdy nie zrobić. Może uda mi się ogarnąć drugiego kucyka jak najszybciej żebym mogła je razem zabierać na spacery.
Niestety kucka tyje z powietrza, od samego patrzenia na siano (ma problemy metaboliczne więc to też nie pomaga) i w sumie zielone światło na prace jest dla nas najlepszą opcją 🙂
W takim razie nie pozostaje nic innego jak trzymać za Was kciuki 🙂 powodzenia
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
08 maja 2019 05:41
Dziękuje  :kwiatek:

A mam jeszcze jedno pytanie, naszło mnie wczoraj i dość poważnie się zastanawiam.
Oglądałam kiedyś filmik jak kucyk chodził na bieżni. Moim zdaniem to była taka zwykła, z siłowni. Popatrzyłam na takie w sklepie, są różnej długości, można zmieniać kąt nachylenia, zwykle mają 120-130kg udźwigu 😉 jako że ta nasza kucka ma chodzić jak najwięcej, mam pilnować aktywnego stępa i najlepiej po wzniesieniach...czy jest szansa że taka ludzka bieżnia nam się sprawdzi? Rozwiązanie chwilowe, jak ogarne drugiego kuca i bede go choć w połowie pewna to będziemy chodzić na spacery (aktualnie mogę je razem zabierać jak mam kogoś do pomocy, niestety u nas z każdej strony droga. Sam raczej nie zostanie, a z pewnością nie będę próbować zanim nie skończymy stałego ogrodzenia do końca) i np na dni deszczowe, mega upały.
Znajomi mieli psa, który bardzo lubił korzystać z ich bieżni i duuużo na niej spacerował. Nasza Balbinka jest wielkości owczarka niemieckiego, wagowo myśle że w okolicach 110-120kg. Odrzucić pomysł czy spróbować? 🙂
Robaczek M. Hmm... ciekawy pomysł... tylko pytanie czy jest sens pchać się w takie koszta i nie wiadomo jak Balbinka na to zareaguje i czy będzie w ogole na to wchodzić :p myślę, że zajmij się ogrodzeniem i ogarnianiem gowniarza, a w miedzyczasie z Balbinką na padoku blisko niego pracuj na poczatku na długiej  lonzy z drążkami i będzie dobrze 🙂 nie ma co się zamartwiac, trzeba tylko miec na uwadze,  ze panienka ma takie dolegliwosci ale starać się traktować ją normalnie 🙂  każdy ma jakieś wady, mniejsze lub wieksze... trzeba się poprostu nauczyć z tym żyć a przestanie być to problemem ... głowa do góry! Będzie dobrze 🙂
szukam glinki chłodzącej, która nie ma żadnych substancji zabronionych - można stosować przed i na zawodach, pomożecie ?
Pamiętacie rozmowę o czyszczeniu końskich interesów? Jutub mi akurat podrzucił filmik z całego procederu, także jakby ktoś był zainteresowany -

Nie oglądajcie przy dzieciach 😁
Robaczek Taka praca niedaleko stajni wyjdzie wszystkim na dobre i chorej kucyczce i młodemu- powoli nauczy się, że może być sam.
Najgorsze są takie końskie nierozłączki, już nie mówię o codziennym życiu, ale i o nagłych wypadkach (choroba właśnie, konieczność sprzedania, ucieczka jednego i gigantyczna panika drugiego). Najlepiej powoli przyzwyczajać go, że nawet jak koleżanka na chwilę znika to zaraz się pojawi i wydłużać ten czas.
Kto tworzy listy startowe na zawodach regionalnych ?
Czy system Hubertus sam sobie losuje ?
Sonika, - można tworzyć ręcznie, robi to np. miejscowa obsługa biura, it 😉
Czy ktoś miał może kiedyś taki problem, że podczas jazdy koń macha głową nawet ją obracając na boki z lekka? Trochę to wygląda jakby chciał wyrwać wodze. Jest to strasznie niewygodne a nie mam pomysłu jak temu zapobiec i jakie mogą być przyczyny 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się