Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

magda, próbowałam, nie działa... 🙁

tunrida, też pomyślałam o ostrogach, a w zasadzie chyba najpierw o zapaleniu przyczepu... chyba bez fizjo się nie obędzie 🙁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
30 maja 2019 10:56
Anaa, daj znać co Ci powie.
Od ostatniej wizyty u endo, która miała miejsce na początku maja mam - 2kg. Dzisiaj na wadze 68, nie wiem ile było w zeszły poniedziałek, bo dopiero udało znaleźć mi się nowe baterie.  🤣 do tego widzę mega progres w sile.
Dziś makro zupełnie postrzelone, ale kaloryka ok.
Wczoraj 5  😅 I micha i aktywność super i według planu.
A dziś już słabo, bo jest 7:30, powinnam od 1,5 godziny być po śniadaniu, jestem niesamowicie głodna a stoję dopiero w kolejce na badania na czczo  😵 Jest tłum ludzi, ja na 9😲0 do pracy a muszę jeszcze wpaść do domu zjeść, wziąć jedzenie do pracy i rower. Masakra. Już mi się nie podoba ten dzień.
Ja nie wiem o co chodzi. Ostatnio było 48,5kg, dzisiaj staję na wagę po kilku dniach i jest 47,8kg. Oczywiście już mam wizję, że pewnie trawi mnie rak i chyba pójdę zrobić chociaż podstawowe badania dla świętego spokoju :/ Mam ostatnio dużo ruchu ale bez przesady, jem lody, potrafię zjeść pół kg truskawek z cukrem na raz, ilościowo i jakościowo od wielu miesięcy, właściwie od 1.5roku nic się nie zmieniło (a przecież był czas, że chodziłam na fitnessy i naprawdę intensywnie ćwiczyłam kilka razy w tygodniu... teraz w ogóle nie ćwiczę poza jogą i końmi, bo boję się, że schudnę jeszcze bardziej). Nie wiem sama, zaczyna mnie to stresować
30.05 tunrida-5. andzia1-5. nopebow- 4  infantil- 5 maiiaF- 5  vanille-5
.........
Vanille- może zrób TSH?
Zrobię całą tarczycę bo dawno już nie robiłam, a mam w rodzinie dość sporo przypadków problemów z tarczycą, włącznie z mamą. więc na pewno jest to jakiś trop
Ja 5, tylko zapomnałam wysłać. Czyli o dobrych też nie pamiętam.
Umówiłam się już na pewno na wyjazd na żagle - muszę lepiej wyglądać, bo nie założę kostiumu w takim stanie. Mam dwa miesiące prawie więc walczę  🏇
vanille zrób koniecznie badania. A możesz napisać jeszcze swój wzrost i jaką masz pracę? Ile razy w tygodniu joga i konia i jakiej intensywności są to treningi?

Kilogram truskawek ma 300 kcal  😉
163-164cm, praca stojąco-chodząco-siedząca 😁 generalnie dużo się ruszam, dużo łażę ale tak było zawsze. Nie jest to praca wysiłkowa, dźwiganie etc. Joga ok 5razy w tygodniu ale są to krótkie i spokojne sesje w domu (ok 30 minutowe), nawet mi tętno nie przyspiesza lub przyspiesza lekko, ale nie ma mowy o tym, żebym była po takich ćwiczeniach jakaś spocona czy zmęczona. Robię to głównie prewencyjnie na ból pleców. Konno jeżdżę wyłącznie w tereny, ilość zależy od tego ile mam akurat czasu. Rzadko się zdarza, że w tygodniu nie jeżdżę wcale, zwykle jest to 1-2 x w tygodniu teren około 3h, czasem jest to cały weekend, czasem całodniowa wycieczka. Ogólnie jak już siadam w siodło to raczej nie wyjeżdżamy na krócej niż 2.5-3h. Ostatnio zdarza mi się raz na jakiś czas pojeździć na rowerze ale są to dość krótkie trasy, zwykle koło 30km spokojnym tempem.

Kg truskawek może i tak, ale z cukrem pewnie trochę więcej 😁 W zeszłym roku dużo bardziej uważałam na to, co jem, w ogóle zrezygnowałam z cukru, ćwiczyłam intensywnie 3-4 razy w tygodniu i najmniejsza waga do jakiej zeszłam to było 48kg i to był hardcore, wypadek przy pracy, szybko weszłam znowu na ok. 49.5kg i ta waga mi się trzymała. Teraz nie ćwiczę wcale poza tą jogą i koniem rekreacyjnie, zaczęłam celowo jeść więcej - np. właśnie cukier do truskawek, jakieś wafle, majonez etc, a waga mi spada dalej, dlatego się tym martwię. Po 1.5roku obserwowania siebie, jedzenia świadomie, ćwiczenia etc znam mniej więcej swój metabolizm, wiem ile wysiłku kosztuje mnie zrzucenie np. 0.5kg i teraz wydaje mi się, że coś uległo zmianie. Przy mojej wadze trzeba się naprawdę namęczyć, żeby spalić każde 0.5kg bo to już wbrew fizjologii, a teraz mi leci nawet nie wiem kiedy i jak

EDIT: Dodam jeszcze, że do takiej wagi nie spadłam nawet w czasach studenckich, gdzie miałam przejściowe problemy z kasą i jadłam tygodniami naprawdę źle i mało, czy w czasie kiedy celowo chudłam do sukienki, którą sobie kupiłam na półmetek (była w za małym rozmiarze, a musiałam mieć akurat tą bo się w niej zakochałam - w moim rozmiarze nie było) - a wtedy biegałam 10km 5 razy w tygodniu, 3-4 razy w tygodniu ćwiczyłam w domu, jadłam tyle ile musiałam i trwało to wszystko w takiej intensywności jakieś 1.5 miesiąca (a moja wyjściowa waga wtedy to było jakieś 50kg)
Może być tak, że im więcej jesz tym więcej spalasz. To jest akurat normalne, organizm od razu przyśpiesza obroty, nie musi magazynować, jesteś bardziej aktywna. Ale te objawy co masz są na pewno niepokojące  🙁 W międzyczasie badań spróbowałabym ważyć i liczyć kcal i wtedy obserwować wagę, a nawet dodawać po 200 kalorii i sprawdzać czy dalej spada. Niektórzy przeszacowują, a inni niedoszacowują kaloryczność posiłków. Może jesteś cały czas w deficycie? Powiedzmy, że Twoja podstawowa przemiana materii to 1200 kcal, ale w zależności od trybu życia możesz mieć zapotrzebowanie 2000, a możesz mieć 2400. Do tego weekendowym terenem możesz sobie strzelić deficyt, który w kontekście całego tygodnia powoduje spadek wagi. Same treningi to jest tylko część naszej codziennej aktywności. Tydzień ma 168 h, odejmując sen 120 h to te 5 h treningu jest niczym w porównaniu z resztą czasu. Jak przez całe dnie jesteś w miarę aktywna, w pracy się ruszasz, a nie siedzisz to zapotrzebowanie rośnie w górę. Można i 7 x w tygodniu ćwiczyć, tylko co z tego jak później się siedzi non stop przed kompem i TV  😉 Stąd to słynne moja koleżanka je taaak dużo i nie tyje. Tak sobie gdybam  🙂
Myślałam o tym żeby zacząć spisywać znów co jem, może coś mi umyka. Chyba faktycznie kupię też wagę kuchenną i będę ważyć, bo jak się robi tak na oko to właściwie nie ma żadnej wartości. Z tego co kiedyś sobie liczyłam moje zapotrzebowanie przy tym trybie życia to ok 2tysiące kalorii i tyle spróbuję zjadać. A badania w międzyczasie swoją drogą.
Jedyne co mnie w miarę uspokaja to to, że ja dość szybko zaczynam czuć się słabo przy zbyt niskiej wadze, czy kiedy jem zbyt mało. Zwłaszcza dłuższe stanie szybko weryfikuje moją ogólną kondycję, bo po prostu odcina mi zasilanie. A teraz czuję się spoko, nie mam tego typu problemów
No to potraktuj te 2 tys jako punkt wyjściowy bo to tylko matematyka, a realia mogą być inne i np. Twoje 0 to 2300  🙂
BASZNIA   mleczna i deserowa
31 maja 2019 12:23
Anaa, miałam to. Nie pamiętam nazwy przypadłości niestety.
Poszłam do lekarza sportowego, dostałam zastrzyk w piętę. Pomogło, przeszło.
31.05 tunrida- 3, maiiaF- 5, infantil- 5, SzalonaBibi-6
..........
Przegłodzilam się za bardzo w ciągu dnia ( nie celowo) i wieczorem organizm zaczął się domagać. Ale nie jest źle. Nadgonię.
Wczoraj trochę mi się pokręciły wątki 😁

Wczoraj 4, ale dziś będzie 2 jak nic. Od południa grill, piwko, a potem kontynuacja urodzin znajomego w pubie.

Ale jestem z siebie dumna, mega widzę progres w sile 😀. Podczas całego workout'u robiłam burpee pull-upy - z wyskokiem do drążka co prawda, ale za każdym razem broda wędrowała ponad.  😍
Jakieś pomysły jak się pozbyć fobii społecznej na siłowni? 🤣 Niby wiem, że nikogo nie obchodzę, a i tak jestem w stresie i mi głupio. 😜 Najchętniej poszłabym w środku nocy, żeby nikogo nie było i mogłabym spokojnie obczaić co do czego służy. Dzisiaj idę drugi raz, bo liczę na to, że po którymś razie mi zwyczajnie przejdzie. Nigdy wcześniej na siłowni jako takiej nie ćwiczyłam, nie licząc zajęć na studiach, ale umówmy się, to nie było prawdziwe wykonywanie ćwiczeń, pewnie wiecie jak z reguł wygląda wf na studiach. 🤣 Tylko muszę koniecznie kupić buty. Ostatnio spróbowałam te swoje Adidasy i nie mogłam dociągnąć 30 minut cardio, kostki i piszczele mnie bolały potwornie. Dzisiaj spróbuję NB, może jednak bardziej się sprawdzą na bieżni niż do chodzenia, przynajmniej się tak łudzę. Te Reeboki mają standardową rozmiarówkę, jak w większości butów mam 40, to brać 40? Czy są bardziej jak Nike i powinnam mieć 40,5? 👀

A co do jedzenia, to ostatnie dwa dni miałam spory kryzys. Nie chciało mi się gotować, myśleć, co zjeść, miałam dość makaronu i wypiłam wczoraj chyba trzy puszki Pepsi Max. Ale. Wytrzymałam. Nic cheatowego nie wpadło, wszystko według planu. Także dzisiaj jestem mega z siebie zadowolona, bo nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej wygrała taką mini walkę sama ze sobą. Poczucie satysfakcji - bezcenne. 💃

No i nie minęły nawet pełne dwa tygodnie, a mam wszystkie spodnie za duże. Musiałam być nieźle napakowana wodą. Tyle lat. 😂
Mam urwanie głowy, jak nie siedzę w pracy to tyram przy remoncie, jem jak sobie przypomnę.
Masakra oby do końca.
My dziś 25 km rowerami. I umieram. 😂 Uda bolą, coś mi się nadwyrężyło w piszczeli i kostce. Bez urazu. Po prostu teraz na wieczór boli.
Normalnie jakbym zrobiła ze 100 tych km a nie 25.  😂
Zero kondycji, zero siły i wytrzymałości. Tak jakbym nigdy się w żaden " sport" nie bawiła. I to tylko 2 m-ce przerwy to sprawiły.
Ja wczoraj na 5, dziś tez. Większość dnia jeździłam na szmacie bo w tygodniu średnio mam czas sprzątać a w zeszły weekend nie było mnie w domu. Wiec miałam nieco zaległości w temacie.
Ja za to rowery mam zaplanowane na jutro ale jeszcze zobaczę jak mi sie uda wstać.
tunrida, a jak sie czujesz? Co z tym Twoim dziwnym chorobskiem?
1.06 tunrida-4  maiiaF- 5  vanille-5  SzalonaBibi-5  andzia1- 3
........
Nie wiem co mi było, ale minęło. Czuję się ok. Ale i tak się odrobaczę.
Wczoraj zrobiłam porządny trening, od A do Z.  💃 I NB dają radę, więc póki co na szybko nie muszę kupować nowych. Z jedzeniem nadal ideolo, jutro znowu siłka. 😅
Ja dziś rano lekki trening. I znów 25 km rowerami. No i ..papa chude udka. Coś czuję że szybko wrócę do poprzedniej masy objętościowej tych ud. Musiałabym naprawdę nie robić nic żeby je utrzymać takie smukłe. Ech...
Mam plan pojechać dziś rowerem do pracy...oby przestało padać do tego czasu.
busch   Mad god's blessing.
02 czerwca 2019 13:34
Ja jeżdżę od kilku tygodni rowerem do pracy i jest to super sprawa 🙂. Z samego rana jestem porządnie wybudzona, palę więcej kalorii, chronię środowisko i oszczędzam paliwo 😀. Polecam 🙂
Czasowo wychodziłoby mi to podobnie jak tramwajem, tylko chyba jeszcze daleko mi do poziomu masochizmu pozwalającego na wsiadanie na rower o 6 rano...Zacznę od dojeżdżania na nocki xD
DeJotka, to tylko ciężko rano, do momentu aż wsiądziesz - zwłaszcza jak jest lato i rano jest jeszcze fajnie i rześko, to aż sama przyjemność się przejechać.
Ja właśnie jade na rowery 😀
busch   Mad god's blessing.
02 czerwca 2019 14:17
DeJotka, jeśli nie ma różnicy czasowej, to czemu miałby to być masochizm? 😀 I tak przecież o 6 rano wsiadasz w tramwaj. Może też nie będziesz musiała np. znosić tłoku?
Jestem patologicznym śpiochem, mój przystanek jest na początku trasy więc rano po prostu dosypiam te 40 minut 😉 A że taka przejażdżka jest fajna na pobudzenie to wiem, kiedyś jak mieszkałam bliżej pracy to dojeżdżałam 😉 Pewnie z czasem zacznę pedałować też na dniówki, ale zaczynam spokojnie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się